Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Post autor: River »

Skąd przybywają Isambre i River

Jak tylko Isambre twardo zasnęła od razu się podniósł ostrożnie z jej objęć, aby jej nie obudzić. Nie był dobry w kradzieżach kieszonkowych, bo zawsze Chibi się tym zajmował na jego polecenie, ale nie zamierzał zawieść bliskich, którzy bardzo się cieszyli na pomysł o wspólnych wakacjach. Wstrzymał oddech i sięgnął do sakiewki ukochanej. Wiedział, że będzie musiał jej to najlepiej od razu wytłumaczyć i był gotowy na konsekwencje. Odpiął jej mieszek i wyjął z niego to na czym mu zależało. Po tym znów go zawiązał i położył obok niej, żeby nie męczyć się z jego przytwierdzaniem do pasa. Odszedł na stronę, aby nie budzić towarzyszy i spojrzał z niepewnością na chlupoczący w fiolce płyn. Nie był przekonany co do słuszności swoich działań, ale nie mógł się już wycofać.
- No to chlup w ten głupi dziób. - Mruknął do siebie wyciągając korek i wlewając całą zawartość do swojego gardła. - Blee, paskudztwo. - Jęknął z obrzydzeniem, ale zaraz się skrzywił i padł na ziemię starając się, żeby nie krzyknąć z bólem i nie zacząć kląć na wszystko co go otacza, a przede wszystkim na tego, który im dał tę miksturę. Może późno, bo nie przemyślał do końca tego wszystkiego, ale zmusił się do odszukania i wsadzenia sobie między zęby twardego kawałka drewna, by się w ten sposób uciszyć i jakoś wytrzymać te niewyobrażalne męki. Czuł się jakby całe jego ciało płonęło od wewnątrz i jednocześnie samoistnie rozrywało się na kawałki. River potrafił dużo znieść, ale to było dla niego stanowczo za wiele i w pewnym momencie, na swoje szczęście stracił przytomność.

Z rana obudziły go piski skaczącego nad nim Chibiego alarmującego Isambre o tym, że znalazł chłopaka i coś się z nim stało. Wiedząc, że już sobie nie pośpi smok usiadł i się przeciągnął ziewając szeroko. Był zadowolony bo czuł się świetnie i nic go nie bolało. Nie było już widać jego siniaków, a po ranie na piersi nie została nawet blizna. Pogłaskał malucha i poszedł z nim do ogniska. Przywitał się jakby nigdy nic z ukochaną całując ją w policzek gotowy do drogi. Zwierzak nie miał zamiaru mu odpuścić i przyniósł smoczycy pustą fiolkę którą znalazł przy nieprzytomnym przyjacielu. Nie rozumiał o co w tym chodziło, ale intuicja mu podpowiadała, że powinien to pokazać dziewczynie.

Po jakimś czasie ruszyli w stronę Jadeitowego Wybrzeża. Kiedyś słyszał, że jest tam pewne przepiękne miejsce w sam raz dla podróżnych i właśnie tam zamierzał się udać ze swoją partnerką i zwierzakiem. Droga minęła im bez przeszkód, ale nie chcąc wszczynać paniki swoimi prawdziwymi postaciami wylądowali kawałek od miasta by się przemienić i resztę drogi pokonali pieszo. River pierwsze co zrobił po dotarciu do miasta to wypłacił z banku pieniądze i kupił sobie koszulę i płaszcz. Głupio się czuł chodząc po mieście z odkrytym kikutem przez co wszyscy się za nimi oglądali, dlatego kupienie ubrań było dla niego priorytetem. Przy okazji rozglądał się za jakimiś dobrymi kowalami, albo magami, do których mógłby zajść w sprawie utraconej kończyny kiedy tylko Isambre by przy nim nie było, na razie jednak zostawił tę sprawę na inną chwilę. Po kupionej garderobie i ubraniu się w jakiejś uliczce poszedł z ukochaną do karczmy najbliżej plaży, gdzie od razu wykupił nocleg i wziął klucz. Po tym wrócił do dziewczyny siedzącej przy stoliku pod ścianą i zwierzaka czekając, aż kelnerka przyniesie im zamówiony posiłek.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Poranek przyniósł ze sobą dość niespodziewane następstwa. Isambre obudziła się przy wypalonym ognisku, otoczona pokrytą rosą trawą i drzewami. Była sama. Chibiego i Rivera nie było w pobliżu, co zaniepokoiło ją trochę, lecz zanim zdążyła cokolwiek zrobić spomiędzy konarów wyszedł smok, a za nim piszczący maluch. Ten pierwszy wyglądał na wypoczętego, jakby opuściły go wszelkie zmartwienia i ból wywołany starciem w zaułku. Z jego ciała zniknęły siniaki, a on sam wydawał się zadowolony z życia. Zwłaszcza gdy podszedł do niej i ucałował ją na dzień dobry.

Obok niego dreptał Chibi, łypiący na przyjaciela nieprzyjemnym okiem, niosąc w łapkach szklany flakonim od jej ojca. Był pusty. Isambre od razu chwyciła się odruchowo w pasie i zobaczyła, że sakiewka leży w miejscu spania, uszczuplona o buteleczkę. Nic nie mówiąc smoczyca odebrała naczynko od stworka i podrapała go za uchem, by się niczym nie przejmował, a następnie wetknęła je do mieszka i przeobraziła się w smoka, by dołączyć do partnera w podróży.

Leciała obok niego w milczeniu, co jakiś czas odpowiadając uśmiechem lub całując go w locie. Nie chciała teraz poruszać tego tematu, w nadziei, że sam się przyzna. Jeżeli jednak będzie milczał, sama go przyciśnie. Isambre nie chciała by jej związek opierał się na kłamstwach.
Celem ich podróży okazała się Turmalia, gdzie zaraz po przybyciu, River skierował ich do tawerny, gdzie zostawił, by załatwić swoje sprawy. Nie było dużego ruchu, więc smoczyca i Chibi usiedli przy jednym ze stolików przy ścianie, a następnie poczekali. Smok wrócił do nich szybciej niż myśleli z nowym ubraniem, przez które z początku żadne z nich go nie poznało. Dopiero rzut oka na zapadnięty materiał przy ramieniu dał im sygnał, że to on.
- Z odsłoniętym torsem prezentowałeś się lepiej - mruknęła z cicha, ukłonem dziękując kelnerce za ciepły posiłek, który przed nimi ustawiła.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Po rozstaniu z Tiwem, nogi Akiego poniosły go na wschód do Turmalii, gdzie reputacja berserków była stłumiona przez niesławę jaką nieśli ze sobą piraci. Młody wojownik wierzył, że tam nikt nie rozpozna tam jego godła i tatuażu, który dumnie prezentuje, nie wstydząc się swojego pochodzenia. Najazdy jego ojca na ten fragment wybrzeża były rzadsze, gdyż miasto miało do zaoferowania mniej niż Rubidia i Leonia. Było zatem idealnym miejscem, by odpocząć przed dalszą podróżą.

Zbliżało się południe, gdy zawitał do pierwszej napotkanej tawerny. Zdziwiły go pustki na ulicach miasta, a tym bardziej ich większe odpowiedniki w przybytku. Nie licząc karczmarza i dwóch kelnerek, Aki doliczył się trzech gości, po jednym na każdy róg sali i dwóch pod ścianą blisko kominka, w którym wesoło trzaskał ogień. Mały ruch nigdy nie prowadził do sporów, przeszło przez umysł berserka, który powoli podszedł do lady i zamówił jajecznicę z miodem pitnym. Mężczyzna za szynkwasem popatrzył na niego badawczo, próbując porównać z czymś jego tatuaż, ale szybko zrezygnował, widząc podrygujący przy udzie topór.

- Macie jakąś mapę? - zapytał lekko skruszony. Nie chciał wyjść na nieuka, ale prawda była taka, że nie znał się na kontynencie. Jego wiedza sprowadzała się do wybrzeża w tej części, którą opisywał mu ojciec po każdym powrocie z udanego rabunku. By móc swobodnie poruszać się po Alaranii potrzebował mapy lub przewodnika.
- Nietutejszy? - odparł karczmarz, uśmiechając się spod sumiastych wąsów.
- Aż tak widać?
- Widać, widać. Proszę - dodał, kładąc przed nim talerz z parującym posiłkiem i złożoną na kilka części mapę, za którą Aki podziękował skinieniem głowy, rzucił na blat kilka monet i przeniósł się ze wszystkim do stolika, by móc zebrać myśli i zastanowić się nad dalszym celem.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Miał na sobie ciemnogranatowy, materiałowy płaszcz długi do kolan z pasem, na którego jednym końcu połyskiwała srebrna klamra. Pod rozpiętym okryciem wierzchnim odznaczała się zwykła lniana koszula koloru starej bieli, podchodzącej pod kość słoniową. Rozczochranych, czarnych włosów nic nie przykrywało, ponieważ chłopak nie mógł sobie znaleźć odpowiadającego mu kapelusza.

- Nie wątpię, ale wolałbym nie ściągać na siebie spojrzenia innych kobiet, w obawie o ich oraz własne bezpieczeństwo. - Zaśmiał się z rozbawiony. Jego własne żarty bawiły chłopaka najbardziej, nawet jeśli nikt inny się z nich nie śmiał.
River uwielbiał dowcipkować, był takim wyrośniętym dzieciakiem, ale umiał zachować powagę jeśli sytuacja tego wymagała. Nawet nie zwrócił uwagi, że właśnie kelnerka podała ich zamówienie, a słysząc dowcip gada spojrzała z niepokojem na towarzyszącą mu dziewczynę, zastanawiając się czy ona faktycznie mogła być taka niebezpieczna dla rywalek. Widać było, że kelnerkę od razu opuściła ochota jakichkolwiek zaczepek w stosunku do chłopaka. Rivera to jeszcze bardziej rozbawiło, ale szybko przestał się śmiać, a jego oko zabłyszczało jak roztopione złoto kiedy zobaczył swój zamówiony do śniadania miodzik. Tym razem nie miał jednak zamiaru przesadzać z piciem i rozlał butelkę na dwa kielichy, jakie im także przyniesiono.
Nie mógł się powstrzymać i przed przystąpieniem do jedzenia swojego pieczonego halibuta, po prostu musiał się trochę napić. Posmutniał kiedy jego "trochę" okazało się całym nalanym pucharem, ale nie nalewał sobie na razie więcej zabierając się za śniadanie.
- Widziałem, że już zauważyłaś, a poza tym Chibi na mnie naskarżył. - Powiedział z pełnymi ustami zagryzając rybę chlebem, wcale nie przejmować się ośćmi. Przemknął i spojrzał na nią ze skruchą. - Przepraszam, że zabrałem ci tę fiolkę jak spałaś, ale musiałem szybko odzyskać siły i nie chciałem cię budzić. - Wyjaśnił jedząc już bez pośpiechu.

Nie zwrócił uwagi na rozmawiającego z oberżystą, ale kiedy chłopak z nagą piersią ozdobioną dziwnym tatuażem przechodził obok nich, zerknął na niego kątem oka z ostrożnością nie przerywając posiłku. Może i odpoczywali od kłopotów, ale nie znaczyło to, aby przestał być podejrzliwy i czujny. Wszyscy byli potencjalnym zagrożeniem dla jego partnerki tym bardziej inni mężczyźni. Młodzik nie wyglądał na brzydkiego, do tego żadne ubranie nie okrywało jego torsu, a przecież Isambre sama przed chwilą upomniała żartobliwie swojego partnera, że bardziej ją pociągał nie kryjąc swojej piersi. Nie zareagował jednak i cały czas jadł, a nawet zamówił sobie jeszcze raz to samo.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Widząc lekkie zakłopotanie kelnerki, Isambre również nie mogła powstrzymać się od uśmieszku, który zniknął gdy tylko River rozlewał dla nich miód. Znała już jego przyzwyczajenie i głęboką chęć zapijania większych emocji i choć znajdował się teraz w sytuacji kontrolowanej, to smoczyca miała obawy czy powinien pić. Nie chciała znów widzieć go pijanego i awanturującego się z jakimiś rzezimieszkami. Nie podczas ich małych wakacji, które miały być odpoczynkiem od walk, ucieczek i przykrych niespodzianek. Nie upomniała go jednak. Zamiast tego, przytknęła do ust własny kielich, wznosząc go uprzednio lekko do góry w ramach toastu. Następnie sama zabrała się za halibuta, pachnącego rozmarynem i świeżo wyciskaną cytryną.

- Inne mogą na ciebie patrzeć, ale ty nie możesz patrzeć na inne - dodała z uśmiechem, nie mogąc się powstrzymać. W końcu kelnerka, która do nich podeszła była całkiem atrakcyjna: niska, szczuplutka blondynka. Isambre jednak nie widziała w niej zagrożenia, bo wiedziała, że to ostatnie o czym River by pomyślał - zrobienie jej przykrości.
Mimo to dziewczyna lubiła specyficzne poczucie humoru swojego partnera i na jego żarty nauczyła się odpowiadać miłym uśmiechem. Tym sposobem oboje się nie krępują.
Kiedy jednak smok z własnej inicjatywy wyciągnął sprawę eliksiru, Isambre nie było już tak do śmiechu, choć ulżyło jej, że gad postanowił być z nią szczery od początku do końca.

- Nic się nie stało - powiedziała szczerze, dotykając jego dłoni. - Chociaż nie przypuszczałam, że zaufasz mojemu tacie aż do tego stopnia. Zatrzymałam to na wszelki wypadek, gdybyś jednak zmienił zdanie, ale nie przypuszczałam, że duma zabroni ci poprosić. Czego się boisz? Że pomyślę o tobie źle jeśli przyznasz się do błędu? Nie musisz zgrywać przede mną takiego twardziela.

Później ich rozmowę przerwało przejście młodego chłopaka o brązowych włosach i nagim torsie. Kątem oka dziewczyna dostrzegła, że ma tatuaż, ale długo się nie wpatrywała, by nie dawać Riverowi powodów do zazdrości. Kiedy jednak nieznajomy rozsiadł się i wertował mapę, smoczyca pomyślała, że nie jest stąd i szybko się w tym utwierdziła, gdy zobaczyła z jakim zakłopotaniem błądzi od jednego krańca mapy do drugiego, co jakiś czas robiąc przerwę na posiłek.
- Może w czymś pomóc? - zawołała do niego, rzucając ukradkowe spojrzenie gadowi, by był miły.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Przesolona jajecznica nie była dla młodzieńca dużym kłopotem, który podzielił ją na porcje i zajadając, od razu popijał miodem. Chciał jak najszybciej zapełnić żołądek, by być w stanie przetrwać do kolejnej karczmy. W worku od jego ojca ostało się już niewiele prowiantu, lecz chłopak nie zamierzał się poddawać. Większy kłopot sprawiła mu mapa. Aki przekręcał ją na wszystkie strony, składał i rozkładał, nie rozumiejąc nawet połowy z tego, co się na niej mieściło. Nie dawał jednak za wygraną i przy użyciu kawałka węgla oraz pomocy kelnerki zaczął coś na niej kreślić w swoimi ojczystym języku, niezrozumiałym dla kobiety. Jego myśli błądziły wokół zachodnich równin i północnych lasów, przytulonych do pasma gór. Wydały się one młodemu berserkowi doskonałym miejscem na podróż.

Rozmyślania przerwał mu ciepły, kobiecy głos rozbrzmiewający od stolika przy ścianie. Aki uniósł głowę i od razu spostrzegł źródło. Była to szczupła, czarnowłosa kobieta w szarej szacie. Wyglądała dość młodo i bardzo atrakcyjne, ale z pewnością była starsza niż on. Na pytanie, które padło z jej ust, młodzieniec uśmiechnął się przyjaźnie i podszedł powoli do jej stolika z mapą, cały czas mając na uwadze jej towarzysza. Jednooki, postawny, z niezniszczonym jeszcze przez podróż płaszczem. Musiał więc nabyć go niedawno. Gdy na niego spojrzał, Aki odniósł wrażenie, że czegoś się obawia, ale szybko odrzucił tę myśl w kąt i wskazał na kilka, własnoręcznie nakreślonych lini, obok kolorowych nitek już na niej zakreślonych.

- Co oznaczają te linie? - zapytał lekko zakłopotany. - Jedna purpurowa, tu rubinowa, tam niebieska i zielona. To jakieś szlaki, drogi, granice?
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- To dobrze że nie mam jednego oka, problem przynajmniej w połowie jest rozwiązany, niestety to drugie jest od patrzenia, a własnie dojrzałem niezwykle piękną szczupłą kobietę, wyglądającą jak anioł. - Powiedział odprowadzając kelnerkę spojrzeniem, ta dosłyszała jego słowa i się zarumieniła pośpiesznie uciekając do innych klientów.
Oczywiście River sobie żartował i jedynie się droczył z Isambre bo tak naprawdę z tym aniołem chodziło mu właśnie o ukochaną, a nie o jakąś tam zwykłą dziewuchę, którą mógłby z łatwością złamać jak suchą gałązkę gdyby ją tylko przytulił. Pokazał Isambre język by wiedziała, że jedynie dowcipkuje. Nie mógł się powstrzymać i zachichotał powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem, kiedy obsługująca ich dziewczyna z rumieńcem na twarzy co jakiś czas zerkała na niego. Nie mógł tego zostawić bez echa i posłał jej buziaka, a ta ledwo się utrzymała na nogach. Chłopak nie sądził, że faktycznie mógłby się zrelaksować nad morzem. We wszystkim jednak należy zachować umiar, a on już stanowczo za długo męczył psychicznie tę kelnerkę robiąc jej złudne nadzieje swoim podrywaniem, dlatego na zakończenie całej zabawy upewnił się, że ta na niego zerka i nachylając się w stronę swojej partnerki pocałował ją czule w usta, a po tym ujął jej dłoń, gdzie na palcu widniał pierścionek - skradziony komuś w Efne przez Chibiego - i wrócił do posiłku jakby nigdy nic. Dosłyszał szloch kelnerki i znów się roześmiał. Miał bardzo dobry humor i świetnie się bawił, choć jego dowcipy były okrutne.

- Nie ufam twojemu ojcu - momentalnie spoważniał, bez nawet najmniejszego błysku rozbawienia w oku, przez które przed chwilą omal nie spadł z krzesła zanosząc się śmiechem. W końcu rozmawiali o bardzo ważnej sprawie i nie mógł sobie pozwolić na żarty. - Gdybym miał do wyboru zaufać seryjnemu mordercy zabijającego ze szczególnym okrucieństwem i gwałcącego w czasie mordowania, a twojemu ojcu, aby cię ochronić bez namysłu zaufałbym temu pierwszemu, a nawet zaprzyjaźniłbym się z nim i uważał go za członka swojej rodziny. - Choć mogło to zabawnie i zadziornie brzmieć, w rzeczywistości nie stało nawet obok rozrywki w mniemaniu smoka. Mówił szczerze i gdyby tak było w rzeczywistości naprawdę zaprzyjaźniłby się z mordercą skazanym w niejednym mieście na ścięcie głowy i wcześniejsze tortury, nie wspominając o tym, że byłby ścigany listem gończym. Co do gwałtu specjalnie wymienił jeszcze to okropieństwo mając na uwadze trójkę najemników w Efne, których rozszarpał na strzępy, a którzy właśnie to chcieli zrobić jego ukochanej.
- Gdyby nie pomysł z tą wycieczką nigdy nawet bym nie pomyślał o tym świństwie od twojego ojca, ale długa podróż nas czekała i musiałem mieć siły. - Wyjaśnił uspokajając się, nienawidził jej ojca i każda wzmianka o nim podnosiła mu ciśnienie.

- Ej, Isa co ty robisz?! - Spytał cicho nie mogąc uwierzyć, że Isambre właśnie zaczepiła chłopaka z nagą klatką piersiową.
Był w ciężkim szoku bo nie spodziewał się tego i chciał się poderwać z miejsca, ale to z jaką prośbą na niego spojrzała zatrzymało smoka na miejscu. Siedział więc z niezadowoleniem przewracając okiem. Nie mógł uwierzyć w to, że ma być miły, zastanawiał się czy w ogóle potrafi być miły, ale zamiast nad tym główkować westchnął jedynie i zjadł drugiego halibuta popijając drugim kielichem miodu, po czym zrobił miejsce na mapę, na którą sam rzucił okiem. Chciał mu już burknąć w odpowiedzi, ale miał być grzeczny i przyjazny, co się wykluczało z jego wchodzeniem w interakcje, albo konwersację z obcymi, dlatego też wolał milczeć. Skupiając wzrok na zwierzaku, który zajadał się naleśnikami z owocami, a bardziej tymi owocami.

Chibi zwrócił uwagę, że coś się dzieje dopiero wtedy kiedy jego talerz zaczął uciekać przemieszczany ręką nie wiadomo skąd. Najpierw skupił się na swoim jedzeniu, a po chwili dostrzegł obcego chłopaka przy ich stoliku. Nie wiedział co się dzieje i spojrzał na przyjaciela siedzącego opartym na krześle walczącego z sobą by zachować spokój i się nie odezwać. Cała ta sytuacja była dla malucha bardzo dziwna i niezwykle intrygująca. Zaciekawiony spojrzał na mapę z czarnymi liniami które sam narysował, a przez moment nawet dostrzegł, że obcy ma czarną dłoń. Zastanowił się chwilę i przypomniało mu się jak Miriam dała mu węgiel aby sobie porysował, po którym miał czarne łapki i połączył fakty. Od razu się też ucieszył i rozejrzał szukając stolika gdzie siedział młodzieniec.
Kiedy dorośli byli zajęci pomaganiem obcemu maluch poszedł do jego rzeczy przy stoliku gdzie z początku usiadł nieznajomy i zaczął z radością szukać kawałka węgla. Kiedy go już zdobył zaczął rozglądać się za czymś na czym mógłby sobie porysować i jego uwagę przykuła tarcza z dziwnym dla zwierzaka malunkiem. Mruknął z radością siadając przed nią i ulepszając widniejący na niej symbol tak żeby wyglądało jak głowa smoka. Cieszył się przy tym jak dziecko i klaskał w łapki kiedy jeden z jego zamysłów udał się tak jak powinien.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Najwyraźniej dobrze się bawisz, co? - mruknęła mu do ucha, nachylają się przez stół, by nikt poza nim tego nie usłyszał. - Ale uważaj, bo ktoś może ci to oczko zamknąć - dodała figlarnie, dmuchając mu w twarz i zmuszając jego jedyne oko do zmrużenia. Kelnerka cały czas ukradkowo na nich zerkała i rzucała uwodzicielskie spojrzenia Riverowi, gdy ten nie był akurat zajęty posiłkiem. Szybko jednak przestała widząc, że chłopak się wygłupia i podchodzi do tego z wielkim dystansem, poświęcając całą swoją uwagę siedzącej naprzeciw niego dziewczynie. Wróciła do obsługi pozostałych gości, w tym młodego nieznajomego, który jednak poświęcony był mapie i wcale na nią nie zerkał.

- Wiem, że mu nie ufasz. Udowodniłeś to pokazem na wzgórzu, chcąc się na niego rzucić. Nie mam o to do ciebie żalu, ale gdyby on chciał dla ciebie w tamtym momencie źle to mógł cię dobić, a nie pomagać. Ale nie wracajmy do tego. Cieszę się, że zdecydowałeś się wypić eliksir i mam nadzieję, że przestaniesz mi już grzebać po w sakiewce.
To ostatnie dodała dość poważnie, ale zaraz się uśmiechnęła i odwzajemniła jego pocałunek, pozwalając swojej dłoni ułożyć się w jego. Poczuła przyjemne mrowienie gdy muskał jej palce, szczególnie w okolicach pierścionka, który był namiastką jego oświadczyn, zaimprowizowanych przez Chibiego. A przynajmniej tak Isambre sobie wmawiała.

- Oj daj spokój - zganiła go szeptem, gdy nieznajomy chłopak przystał na jej pomoc i kierował się do niej z mapą. - To nic wielkiego, naprawdę chcesz zgrywać zazdrośnika i zabronić mi rozmawiać z kimkolwiek?
Później wysłuchała pytania, jakie zadał nieznajomy i przyjrzała się mapie. Chłopak miał jakieś pojęcie, widać było, że oznaczył całe wybrzeże swoimi opisami i symbolami znanymi wyłącznie jemu, jednak część kontynentu zostawił pustą, odważając się tylko poprawić kolorowe linie szlaków handlowych, z zaznaczeniem kilku znaków zapytania.
- Te kolorowe szlaki to drogi handlowe na kontynencie. Każdym transportuje się co innego. Tym na przykład wino i rubiny - smoczyca wskazała na rubinowy szlak i przejechała palcem od Thenderionu do Turmalii. - A my znajdujemy się tutaj, nad brzegiem Jadeitowego Wybrzeża, ale to najwyraźniej już wiesz. A dokądś ci śpieszno? - zapytała.

Nie ukrywała swojego zaintrygowania jego osobą, w końcu ktoś kto nie znał Alaranii szybko ginął, nie zdając sobie sprawy z panujących tutaj praw i sposobów bycia. Kontynent przecinały sieci dróg pełnych najemników i dezerterów, wioski toczyły choroby, a miasta ściągały opłaty za byle co. Ten młodzieniec jednak nie wyglądał na takiego, który da sobą manipulować w wielkim świecie. Isambre nie mogła nie zauważyć jego tatuaży i mięśni, a także tarczy opartej o stół i topora, swobodnie zwisającego mu przy nodze. Z twarzy wydawał się spokojny i opanowany, choć oczy wskazywały na obawy nowego miejsca. Tak, z całą pewnością nie pochodził stąd.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Czując na sobie przeszywający wzrok jej towarzysza, Aki poczuł dziwne ukłucie w żołądku, mówiące mu, żeby uważał. Nie zrezygnował jednak z podejścia do ich stolika, by nie wyjść na tchórza, a tym samym dać mu powodów, by mógł z niego szydzić. Choćby nawet w myślach. Nachylając się nad mapą, młody berserk jeszcze raz wskazał linie, które go interesują, a gdy dostał odpowiedź, wyprostował się dumnie, zaciskając prawą dłoń w pięść i kładąc ją na tatuażu.
- Dziękuję za pomoc - powiedział przyjaznym tonem, jednocześnie trzymając lewą dłoń na widoku, by siedzący przed dziewczyną mężczyzna nie pomyślał, że ma on złe zamiary. - Ale nigdzie mi się nie śpieszy i nie mam żadnego celu podróży. Nie jestem poza tym stąd, nie znam kraju, więc kiedy przyjdzie pora ruszę tam, gdzie nogi poniosą.
- Jeszcze raz dziękuję - powtórzył berserk i wrócił do stolika, gdzie dokończył posiłek i opróżnił kufel z miodem pitnym na jeden haust.
Następnie gestem przywołał uśmiechniętą kelnerkę i wręczył jej dodatkową zapłatę za świeży antałek, który postanowił ze sobą zabrać. Dziewczyna wydała się rozpromieniona krótką rozmową, jakby już zapomniała o zalotach jednookiego mężczyzny. Najwyraźniej była typową, karczemną dziewką, która została przygarnięta przez karczmarza i która pielęgnuje swoją urodę by oddać się za kilka monet gościowi, który zapłaci najwięcej. Na jej nieszczęście Aki nie należał do grona mężczyzn korzystających z podobnych uciech, więc zignorował kelnerkę i już chciał ruszyć w swoją stronę, kiedy dostrzegł małe futrzaste coś na dwóch łapkach, trzymającego jego węgiel i bazgrzącego mu po tarczy.
- Z sowy w smoka? - spytał, uśmiechając się zagadkowo, po czym powoli podniósł zwierzaka za kark i odebrał co jego, stawiając go bezpiecznie na podłodze. - No już zmykaj.
W jego głosie nie było wrogości, ani chęci ukarania malca. Aki nie należał do mściwych osób, więc puścił to w niepamięć, wiedząc doskonale, że jego tarczy nic się nie stanie. Podniósł ją z ziemi i otarł dłonią, rozmazując malunek, a następnie zerknął na białego stworka, stojącego w połowie drogi między nim, a stolikiem, przy którym siedziała pomocna nieznajoma.
- To pani zwierzak? - zapytał, zakładając tarczę na plecy. - Proszę go pilnować i nie przejmować się tym. Zejdzie.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Pierwszy raz widzę, żeby miał taką radochę. - Mruknął gad do siebie obserwując jak zwierzak zmienia malunek na tarczy w smoka, podczas gdy Isambre tłumaczyła obcemu mapę i wchodziła z nim w dyskusję. W którymś momencie jedynie im na chwilę przeszkodził sięgając po butelkę z miodem, ale zaraz odłożył ją z żalem. Nie zwrócił uwagi na to kiedy praktycznie on sam wypił cały trunek i westchnął z rezygnacją, powstrzymując się od zamówienia jeszcze jednej butelki. Po pierwsze nie miał powodu tyle pić, a po drugie to był brzydki nawyk i nie chciał zawieść ukochanej.
Nagły ruch chłopaka zaalarmował Rivera, który od razu przeniósł na niego spojrzenie z futrzaka rysującego po tarczy nieznajomego, który właśnie dziękował Isambre za pomoc. Patrzył na niego w gotowości do ochronienia jej, spięty ale widząc, że specjalnie zostawił drugą dłoń na widoku, nie mając złych zamiarów, River kiwnął lekko głową z uznaniem i się nieco rozluźnił, co nie oznaczało, że tracił czujność.

Rzucił towarzyszce ostrzegawcze spojrzenie, by już odpuściła i nie wchodziła z nim w dalszą dyskusję wyznając, że też nie są stąd, ale odpuścił po krótkiej chwili zdając sobie sprawę, że jedynie by ją unieszczęśliwił trzymając cały czas z dala od wszystkiego i wszystkich. Poza tym miał być miły, a jak do tej pory wcale taki nie był, choć pozostawał bierny w całej rozmowie. Ona była zupełnie inna od smoka i było widać, że w przeciwieństwie do partnera lubiła zawierać przyjaźnie i poznawać nowe osoby. To wszystko się skumulowało i River nie miał innego wyboru jak odpuścić i przestać doszukiwać się wszędzie spisków i niebezpieczeństw, a zaczął cieszyć się odpoczynkiem.
- Jeśli będziesz potrzebował pomocy - odezwał się obojętnym tonem. - Wal śmiało. Może nie jesteśmy stąd, ale o reszcie kontynentu co nieco wiemy. - Burknął wracając do obserwowania poczynań włochatego przyjaciela.
Odprowadził berserka wzrokiem i uśmiechnął się rozbawiony zastanawiając się kiedy zauważy, że maluch dobrał się do jego rzeczy. Oczywiście gdyby się coś zaczęło dziać, bez wahania by się na niego rzucił w obronie stworka i wstał od stołu patrząc w tamtą stronę czujnie. Przeciągnął się i odpuścił nie widząc żadnego zagrożenia i poszedł odnieść puste talerze po skończonym posiłku.

Chibi słysząc pytanie berserka mruknął radośnie z uśmiechem na pyszczku i zaklaskał w łapki odpowiadając na jego pytanie z entuzjazmem. Kiedy ten go złapał i podniósł za futerko na karku, maluch nic nie robił jedynie wisiał tak spokojnie bojąc się kary, a jak został odstawiony na ziemię z radością zrobił salto, polizał go w dłoń z wdzięcznością, że chłopak mu nic nie zrobił i uciekł do smoków, a konkretnie podążył za odnoszącym talerze przyjacielem.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Przyjazne nastawienie i życzliwość, którymi emanował chłopak bardzo spodobały się smoczycy, która odwzajemniła jego przyjazny uśmiech i wykorzystując chwilę, w której River poszedł odnieść naczynia, gestem zaprosiła go do stołu. Wiedziała, że smok może mieć coś przeciwko, lecz berserk nie wyglądał na zakapiora, który przy pierwszej okazji wbije im nóż w plecy. Poza tym miała idealną szansę zrewanżować się za fiolkę z eliksirem jej ojca i postawić ukochanego przed faktem dokonanym. Była gotowa na wszelkie konsekwencje lub ewentualne, przepełnione goryczą i niechęcią do obcych, mruknięcia ze strony gada. Postanowiła jednak zaryzykować, choć sama nie zamierzała w pełni obdarzać nieznajomego zaufaniem. Biła od niego pewność siebie i łagodność, szafirowa poświata jego aury wręcz uderzała w nią falami wzburzonego oceanu, który tak silnie wywoływał lęk u jej partnera. Tak więc smoczyca znalazła się między rozbudzoną lawą, a bezkresnym morzem, dwoma silnymi żywiołami, które oddzielnie potrafiły niszczyć, a wspólnie budować.

Czytanie aur przerwały Isambre śmiechy Chibiego, który zadowolony ze swoich wybryków, robił salta i łasił się do nieznajomego, któremu najwyraźniej nie przeszkadzały ślady węgla na tarczy, ani to, że mały grzebał mu w rzeczach. Widziała spokój na jego twarzy, gdy zaczął się pakować, co znaczyło, że ma wszystko. Znacznie jej ulżyło, gdyż nie chciała świecić za małego oczami, gdyby coś się stało.
- Właściwie to pupil mojego partnera - odpowiedziała, wskazując na Rivera powracającego od karczemnej lady, gdzie zostawił brudne naczynia. Maluch wdrapywał mu się po nodze, uważając, by nie pobrudzić mu nowego ubrania węglem, a następnie usiadł mu na głowie i z oczkami jak dwa pacierze, obserwował berserka i smoczycę.
- Jeśli potrzebowałbyś pomocy, nie wahaj się prosić. Pomożemy w miarę możliwości. Jak wspomniano, sami nie jesteśmy stąd, ale zwiedziliśmy trochę kontynentu.

- A skąd ty pochodzisz? - zapytała, wpatrując się w tatuaż. - Nie przypominam sobie tego symbolu. Sowa. Żadne państwo nie ma tego w herbie.
Isambre nie ukrywała dziecięcej ciekawości, ale wiedziała, że musi z nią przystopować, by nie denerwować smoka, który stał właśnie za nią.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

Świdrujący wzrok mężczyzny mocno zachwiał wyspiarzem, lecz nie zdołał zbić go z tropu. Aki widział już takie spojrzenia, pełne ostrożności i nie chęci wobec obcych. Nader często widział je u jarlów, których córki zaszczycały go rozmową lub spacerem po plaży. Nigdy do niczego nie dochodziło, ale mężczyźni byli nadopiekuńczymi tatusiami, którzy synów wysyłali na rubieże, a ich siostry trzymali krótko w domu, by wydać za odpowiedniego kandydata. Teraz to spojrzenie było bardzo wyraźne na twarzy nieznajomego i z początku Aki nie wiedział, czy przystać na propozycję dziewczyny. Prowadzenie rozmowy na dwa stoły byłoby jednak zbyt kłopotliwe, zważywszy, że karczma powoli napełniała się gośćmi. W przeciągu kilku minut skład poszerzył się o tuzin styranych pracą w porcie mężczyzn i kilka kobiet im towarzyszących. Karczmarz i kelnerki uwijali się za pięciu, chcąc wszystkim dogodzić. Nie można się zatem dziwić, że szybko zrobiło się głośno i tłoczno.

- Dziękuję, ale chyba sobie poradzę - odpowiedział berserk, kłaniając się także nieznajomemu i zajął miejsce przy ich stole. Następnie zastanowił się przez chwilę, kiedy dziewczyna wypytała go o pochodzenie. Niby proste i łatwe, ale tu, na Jadeitowym Wybrzeżu większość osób znała jego tatuaż, a tym bardziej symbol na tarczy, która, jak na zrządzenie losu, mieści się teraz na jego plecach, tak że wszyscy mogą ją ujrzeć. Aki podrapał się po koziej bródce i przeczesał palcami związane w koński ogon włosy, próbując jak najlepiej dobrać słowa.
- Pochodzę z małego kraju na południu - powiedział w końcu. - Z wyspy na Oceanie Jadeitów, a ta sowa to symbol mojej rodziny, nic więcej.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Sowa? - Spytał z zaskoczeniem River nie rozumiejac o co mu chodzi, ale zaraz po tym wyszczerzył się w uśmiechu nie ukrywając swoich kłów. - Ja tam widziałem głowę jaszczura. - Mruknął z rozbawieniem w oku. Pocałował dziewczynę w głowę i usiadł obok niej przy stole, obserwując uważnie chłopaka. - Nie wiem jak wy, ale uważam, że oznaką braku szacunku jest rozpoczęcie z kimś dłuższej rozmowy bez przedstawienia się. - Powiedział wcześniej odkaszlując teatralnie, na powrót przybierając zniechęcony i obojętny wyraz twarzy. - Oczywiście pytając kogoś o imię wypadałoby samemu się przedstawić. - Pouczył sam siebie, a kiedy podawał swoje imię skinął mu głową, nie zamierzając podawać mu ręki, nie chciał już na starcie pokazywać, że brakuje mu jednej kończyny. - Jestem River, ta przeurocza dama obok mnie to Isambre, a to małe coś skaczące mi po barkach to Chibi.

Zwierzak mruknął głośno z radością słysząc swoje imię i zszedł Riverowi na kolana, gdzie chłopak zaczął go głaskać. Bardziej niż chęć przełamania lodów i prawidłowe zachowanie etykiety, kierowało nim stare porzekadło: "Przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej", co za tym szło musiał lepiej poznać berserka, by wiedzieć na co się przygotować i czego się spodziewać. Kiedy wspomniał o wyspie na oceanie, gad się skrzywił i zadrżał na samą myśl, zbliżenie się do głębokiej wody było już dla niego przerażające, a co dopiero mieszkanie na wysepce nią otoczoną. Jednakże zamyślony zastanowił się czy sowi wojownik nie pochodzi czasem z jakiejś plemiennej społeczności.
- To masz do domu kawałek. Wolno wiedzieć co zmusiło wyspiarza do zacumowania na stałym lądzie? - Spytał spokojnie kładąc dłoń na nodze ukochanej, kiedy zwierzak poszedł na swój sposób bliżej poznać młodzieńca, ale i tak najbardziej jego małą, białą główkę zapełniały pomysły na psoty i upojenie własnym arcydziełem na tarczy nieznajomego, które zostało rozmazane, a co za tym idzie zniekształcone i nie było już widać paszczy smoka, a ponownie sowią głowę pomijając czarne smugi jakie powstały przez rozmazany węgiel.

River spojrzał w stronę kelnerek i uśmiechnął się do jednej, nie tej, której robił nadzieje na początku, a kiedy dziewczyna podeszła zamówił butelkę miodu i poprosił o przyniesienie trzech pucharów. Dziwnym by było gdyby tak siedzieli cały czas w karczmie i jedynie rozmawiali przy stoliku bez żadnego zamówienia. Poza tym miał powód, dla którego mógł jeszcze się trochę napić. Zastanawiał się czy na tym odpoczynku nie będzie więcej razy pijany przez bliską obecność morza, niż w centrum kontynentu, chcąc uciec przez alkohol od zmartwień, mieć usprawiedliwienie, dla wszczętej bójki i tym podobne. Odgonił od siebie te myśli nie miał zamiaru się upijać z uwagi na Isambre, nie chciał, aby słowa jej ojca były prawdziwe, ponadto jego jedynym obecnie zmartwieniem było bezpieczeństwo partnerki i to by trzymał się jak najdalej od tego mokrego, spienionego dziadostwa niby niewinnie liżącego piaski plaży. Choć przypuszczał, że nie ucieknie od tego jeśli pogoda dopisze, a jego towarzysze będą chcieli spędzić czas nad wodą, popluskać się w niej i popływać. Znów ciężko westchnął i pociągnął łyk miodu ze swojego pucharu, kiedy już przyniesiono do stolika jego zamówienie, a on rozlał butelkę na trzy osoby. Biorąc pod uwagę takie okoliczności, wątpił, aby w ogóle mógł się zrelaksować i odpocząć w bliskim sąsiedztwie z niepozornym, ale jakże okrutnym żywiołem.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Smoczyca skłoniła się lekko, kiedy River ją przedstawił, próbując ukryć wątły uśmieszek, który wyskoczył na jej usta po kąśliwej uwadze partnera na temat malunku na tarczy. Pierwszy raz była świadkiem, by to on zaczął rozmowę i to w dodatku w taki sposób, bez niepotrzebnych i pełnych wrogości mruknięć, których celem było odstraszenie mężczyzn z jej otoczenia. Dla bezpieczeństwa, jak powiedziałby smok. Dziewczyna jednak dobrze już zapoznała się z jego intencjami i sposobami jakimi ją chronił, więc czuła się w jego obecności w pełni bezpieczna. Liczyła też na to, że nie pomyliła się w ocenie nieznajomego. Miała nadzieję, że rozejdą się w przyjaźni bez rozwalania karczmy i przelewania niepotrzebnej krwi.

Później próbowała zatrzymać Chibiego, który wyrywał się w stronę berserka, chcąc psocić i rozrabiać. Niestety zwierzak był szybszy, zeskoczył ze stołu wprost na niego i wdrapał mu się na ramię, gdzie znajdował się worek. Niestety miał za małe łapki, by go rozwiązać, więc zamruczał ze smutkiem i usiadł mu spokojnie na tarczy.
- Przepraszam. Energia go wręcz rozpiera i musi się wyszaleć - wyjaśniła, odwzajemniając dotyk partnera, splatając palce z jego dłonią.
- Rzeczywiście daleko cię przyniosło. Ocean jest wręcz usiany wyspami, w większości nie odkrytymi, więc w sumie nie powinniśmy się dziwić, że ktoś trafił do Alaranii i nie wie, jak tu jest.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Aki - przedstawił się chłopak, zastanawiając się czy powinien zdradzać swoje prawdziwe nazwisko dwójce nieznajomych w pierwszej napotkanej karczmie, do której trafił. Fakt iż nie rozpoznali jego tatuażu świadczył o tym, że nie mieli żadnego pojęcia o jego ojcu, dziadku i innych dwudziestu ośmiu mężach, którzy rabowali Jadeitowe Wybrzeże, psując krew jego mieszkańcom. Zaraz potem uśmiechnął się do siebie pod nosem, przypominając sobie wszystkie nauki jego ojca, dotyczące pochodzenia. "Nigdy nie wstydź się swoich korzeni", mawiał Wielki Jarl, "Choćby mieli z ciebie drzeć za to pasy". Ta myśl dodała chłopakowi otuchy, który skłonił się Riverowi i jego towarzysce z szacunkiem.
- Aki Negar - dokończył, zdejmując tarczę razem z toporem i opierając je o krzesło, by nie przeszkadzały przy stole. Następnie przyjaznym gestem podziękował za miód i przytknął puchar do ust, zerkając na malucha, który próbował dorwać się do jego rzeczy. Berserk nigdy nie widział takiego stworzenia. Chibi przypominał mu małpkę o ludzkich cechach ewolucyjnych. Na pewno był inteligentniejszy od przeciętnego naczelnego, skoro umiał trzymać węgiel i nim rysować. Kiedy odstawił naczynie, chłopak podrapał malca za uchem, co zakończyło się jego szczęśliwym pomrukiem.
- Nie przeczę, że trochę tu płynąłem. Mój dom to w prostej linii trzy dni drogi, zakładając, że wiatr będzie sprzyjający, a po drodze uniknie się niespodzianek - wyjaśnił berserk, lecz zaraz potem zamilkł, czując na sobie czyjeś wścibskie spojrzenie.
Goście tłumnie zaczęli zapełniać gospodę, gęsto zajmując miejsca przy każdym wolnym stoliku. Echa poniosły zamówienia, zmuszając karczmarza i jego kelnerki do dodatkowego wysiłku. Dziesiątki par oczu biegało w te i wewte, a usta biesiadników cały czas kłapały. Mimo to Aki kątem oka dostrzegł wysokiego osobnika z wygoloną głową w kącie gospody. Miał na sobie pikowany kaftan wiązany na piersi i morski topór przytroczony do pasa. Nos i policzki pokryte miał farbą, a na piersi widniał naszyjnik z herbem faktorii handlowej z Rubidii. Wyglądał na niezadowolonego, a spotkanie wzroku berserka wywołało u niego błysk. Nie poruszył się jednak z miejsca, tylko obserwował.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Raz jeszcze kiwnął chłopakowi głową, gdy ten się przestawił popijając co jakiś czas miód z pucharu i nadzorując poczynania pupila. Delikatnie głaskał przy tym po dłoni Isambre i słuchał Akiego mówiącego o drodze ze swojego domu. Uśmiechnął się w duchu z dumą i satysfakcją, że mu droga zajęłaby najwyżej półtora dnia bez względu na pogodę. Ale nie zamierzał o tym mówić, jeszcze zdradziłby kim naprawdę z partnerką są i cały ich wypoczynek szlag by trafił, a nie zamierzał psuć bliskim wakacji.
- Czyli jak podejrzewam wiesz więcej o tych przybrzeżnych miastach od nas. Wiesz może czy jest tu coś wartego uwagi? - Przerwał ciszę, która znów nad nimi zawisła, nie patrząc przy tym na swojego słuchacza, tylko na Chibiego, który teraz mruczał z zadowoleniem i łasił się do berserka kładąc mu się na kolanach na grzbiecie by chłopak podrapał go po brzuchu i nie przestawał głaskać. Zwierzak był wielkim pieszczochem i uwielbiał być w centrum uwagi.

Im więcej ludzi pojawiało się w karczmie tym humor gada się pogarszał i wzrastała irytacja. Nie przepadał za tłumami, no chyba że dobrze wypieczonymi z chrupiącą skórką. Uśmiechnął się sam do siebie na tę myśl, ale powstrzymał się, aby nie zacząć się ślinić, co wyglądało by zapewne głupio i podejrzanie. River domyślał się, że za niedługo pewnie opuszczą tłoczną karczmę i ukochana wyciągnie go zapewne na spacer.
W pewnym momencie poczuł wiszące w powietrzu napięcie i obawiał się, że z Efne zostały już rozesłane za nimi listy gończe, a straże postawione w stan najwyższej gotowości, jednak nie widział żadnych zbrojnych wśród tych co wchodzili do przybytku. Zrozumiał, że musiało to być coś innego i wtedy dostrzegł skupienie Akiego na jednym punkcie. River przytulił Isambre i pocałował ją w policzek, by móc zerknąć w tę samą stronę co berserk i dowiedzieć się co sprawiło, że młody się tak spiął. Dostrzegł w kącie mężczyznę przypominającego pod kilkoma względami nowo poznanego, ale błysk w oku tamtego z naszyjnikiem nie spodobał się smokowi, który poważnie spojrzał na chłopaka z ostrożnością i groźbą w oku.
- Znasz tamtego typa? - Spytał prosto z mostu, ale przyciszonym tonem. Pogładził lekko partnerkę po nodze i lekko zacisnął dłoń, nie pozwalając by z ciekawości zerknęła z tamtej strony. Jeśli coś było na rzeczy nie mogli się zdradzić, by zapobiec awanturze.
Chibiego jednak nie można było zatrzymać od spojrzenia tam, jednooki miał tylko nadzieję, że zwierzak się nie uśmiechnie i nie pomacha przyjaźnie tamtemu przyczajonemu w kącie.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości