Podziemne KorytarzeFellarianka, żabołak i podziemia

Ciąg podziemnych tuneli prowadzący na druga stronę gór. Pełen nietoperzy i ślepych zaułków. ten kto odważy się tutaj wejść będzie nie lada śmiałkiem. Tylko nieliczni przeszli przez śmiertelny górski labirynt...
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

Patrząc w milczeniu na kamienne wrota, Hirondelle pogratulowała sobie w duchu swej przemyślności pozwalającej zachować godność. Niestety, cudowne uniknięcie wpadki nadal nie wpływało na fakt, że nieoczekiwane pojawienie się na ich drodze drzwi uniemożliwiało dalsze poruszanie się podziemnym korytarzem, by zatruć życie eugonie, mistrzyni czy nie.

Nadal nie otwierając ust, by wyrazić swa opinię, fellarianka uklękła i poczęła grzebać w torbie, żeby po chwili wyciągnąć z niej niepozorne drewniane pudełko, we wnętrzu którego ukazały się po otworzeniu przegródki z kolorowym proszkiem. Dopiero wyciągnąwszy wodę do ich rozrobienia, białowłosa spojrzała na niemal niewidoczne żłobienia na drzwiach i rozciągnęła usta w uśmiechu pełnym złych intencji.

- Jeśli chcesz, możesz poobmacywać ściany w poszukiwaniu ukrytych mechanizmów. Nie będę ci przeszkadzała... - przerwała na chwilę, w skupieniu mieszając palcami wodę z proszkiem, dając mu nowe życie jako farbki o dość, delikatnie mówiąc, żywych barwach. - W sumie... Też to zrobię. Tylko w swoim stylu.

Trzymając pudełko, uklękła przy wrotach i poczęła pracowicie zapełniać przestrzenie wyznaczone żłobieniami różnymi odcieniami żółci, błękitu i czerwieni, mieszając je od czasu do czasu, by uzyskać bardziej interesujący kolor. Już po chwili barwne smugi pojawiły się na jej twarzy i we włosach, doskonale widoczne na bieli jej cery i włosów, dając wrażenie artystycznego szaleństwa.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Staruszek przyłożył ucho do kamiennego łuku i zaczął systematycznie go ostukiwać w poszukiwaniu pustych przestrzeni. Powolne badanie dało jeden rezultat: lita skała. Ezechiel cofnął się o kilka kroków, by przyjrzeć się wrotom i działaniom swej towarzyszki.
- W najgorszym przypadku mogę je po prostu rozkruszyć ciśnieniem wody... choć wolałbym uniknąć takiego aktu wandalizmu - skomentował ich dotychczasową sytuację maie i spojrzał na twarzyczkę Hirondelle. Uśmiechnął się na ten widok. Przypominała mu pewien gatunek jaszczurki, który swym ubarwieniem próbował przypominać groźnego krewniaka. Mimikra, bo tak zwało się to zjawisko, zawsze zastanawiało mędrca. Przez lata swych podróży zauważył, że ludzie też mają skłonność do udawania kogoś kim tak naprawdę nie są. "Bo piastowany urząd tego wymaga", "bo wszyscy tacy są" - to tylko przykłady z wielu wymówek.
        Niemniej, te rozważania podsunęły mu pomysł. Podskoczył energicznie ku drzwiom, wymijając fellariankę. Zaczął opukiwać same drzwi. Dla pewności odkorkował bukłak i w szczelinę miedzy skrzydłami wprowadził odrobinę cieczy. Po parunastu centymetrach zatrzymała się niezdolna do dalszej drogi. Staruszek znów uśmiechnął się, zawrócił wodę, zatkał korek i pogładził się po brodzie.
- Moja droga, a co jeśli stoimy jedynie przed atrapą? Ścianą imitującą drzwi, a nimi nie będącą? Spróbujmy poszukać innego przejścia - zaproponował i zaczął przyglądać się podłogowym fugom. Były wąskie, acz puste.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- Myślę, że możesz mieć rację - stwierdziła Hirondelle, bez komentarza pozostawiając wizerunek wrednie uśmiechniętej mordy eugony, która wyłoniła się jako skutek jej intensywnej pracy odtwórczej. Groteskowości wizerunkowi przydało również dobranie barw, ukazujące pełen pogardy grymas wężowłosej w negatywie. Nie trzeba było rozumieć słów napisanych w nieznanym dziewczynie języku, by zrozumieć że nie były wskazówką do otworzenia drzwi, lecz raczej naśmiewaniem się z jej nieudolnych prób.

Widząc pomysłowe wykorzystanie przez Ezechiela wody w badaniu pomieszczenia nieco upadła na duchu, żałując, że pierwsza na to nie wpadła. Teraz pozostało jej jedynie magicznie osuszyć na powrót farbki do postaci proszku, otrzepać się z niego i biorąc przykład z żabołaka zacząć badać wodą fugi podłogowe.

Już po chwili osiągnęła efekty, odkrywając, że istotnie, szczeliny między kamieniami były nienaturalnie głębokie.
- Czyli dalsza droga prowadzi w dół? - z wahaniem wysnuła oczywisty wniosek. - Chociaż pytanie, jak ja otworzyć, nadal pozostaje. Dalej szukamy ukrytego mechanizmu, czy masz sposób, żeby wydłubać i podnieść któryś z tych głazów? - Spojrzała pytająco na maie.
Ostatnio edytowane przez Hirondelle 6 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Na to wygląda. Najpierw namierzmy właściwy kafel, potem będziemy próbować go pokonać - stwierdził, wstając i spoglądając na całą podłogę. Domyślał się, że jedna konkretna płyta zapewne była pokrywą dalszego korytarza. Problem rodził się jednak inny; jak rozpoznać właściwą?

        Pierwszym co przyszło do głowy maie było rozlanie wody na całą podłogę i obserwowanie gdzie woda wcieka pod podłogę. Plan prosty, acz miał jedną wadę. Nie było tu warunków do wykonania go. Fugi były głębokie i woda skondensowana z powietrza po prostu by nie wystarczyła. Powrót zaś do poprzedniego miejsca odpoczynku po wodę ze źródełka byłby mało efektywny i męczący. Staroświeckie opukiwanie mogło tu nie poskutkować. Jeśli kamienie były wystarczająco grube, takie badanie ich nic by nie dało. Następnym pomysłem było wyczucie różnicy temperatur, acz przez fakt, że w podziemiach temperatura jest stała, byłoby to daremne. "Różnica temperatur może nie... a różnica ciśnień?" Ezechiel pstryknął w palce.

- Chyba mam pomysł, o ile płyty są choć trochę nieszczelne - stwierdził entuzjastycznie i podszedł do Hirondelle. - Masz jeszcze więcej tych pigmentów? Bo widzisz, jeśli posypiemy nimi fugi, to myślę że mogę spowodować przepływ powietrza z ukrytego korytarza do tej sali, a co za tym idzie, lekki powiew, który wzburzy drobinki proszku w ruch - przedstawił skrótowo swe zamiary i oparł obie dłonie na swoim kosturze. - Co ty na to?
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

Postawiona przed wizją oryginalnego sposobu na błyskawiczne pozbycie się z trudem zdobytych i pieczołowicie przechowywanych farbek Hirondelle dostała nagłego skurczu niektórych mięśni twarzy skutkującego w postaniu wyjątkowo nieprzyjemnego grymasu. Można poświęcić trochę barwników, żeby dokuczyć warkliwej eugonie przez stworzenie w jej przedsionku robiącego niezapomniane wrażenie dzieła, jednak żeby tak nierozsądnie porozsypywać je po podłodze tylko po to, by sprawdzić z których szczelin wydobędzie się powiew powietrza...

- Hmm... Pomysł nie jest zły... - odpowiedziała niechętnie, wciąż będąc w trakcie opanowywania nagłego tiku twarzy. - Ale będziesz musiał się obejść bez mojego dibromoindyga uzyskanego ze ślimaków Haustellum brandaris, i kosztującego mnie cały wiecheć mięsożernej aldrowandy... Co powiesz na mąkę z mielonych żołędzi? To moje żelazne zapasy jeszcze z czasów, gdy głodowałam i nie miałam z czego piec podpłomyki, nie zostało ich dużo, ale mieszek zawiera chyba taką samą objętość mąki, jaką mają farbki.

Mówiąc to, wyłuskała z samego dna torby niewielki skórzany mieszek ze zmielonymi żołędziami i zabrała się wysypywania proszku na połączenia między płytami podłogi. Wystarczyło akurat na styk. Skończywszy, wytrząsnęła resztki mąki z woreczka i otrzepała ręce.

- Gotowe. Możesz już czarować. - Skinęła łaskawie głową na maie, jak gdyby dając mu przyzwolenie na realizację planu, który przecież sam wymyslił.
Ostatnio edytowane przez Hirondelle 5 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Staruszek przytaknął na propozycję substytutu. Nie zmieniało to efektu, który chciał uzyskać, a jakby nie patrzeć, to nie on był właścicielem tych składników.

- Co nie zaproponujesz, jestem wdzięczny za twą pomoc. Swoją drogą już i tak się u ciebie całkiem ładnie zapożyczałem. - Dokumentował, mając w pamięci obiecaną pomoc w zbieraniu ziół.

        Ezechiel zaczął swe czary. Temperatura w pomieszczeniu zaczęła spadać drastycznie. Na ścianach jaskini pojawił się szron. Po chwili też z fugi w powietrze wzbiła się, niczym mały gejzer, część mączki. Ujawniło to położenie sekretnego przejścia, przy okazji kopcąc brązową barwą na błękitne szaty maie. Ten zaś pospiesznie strzepnął kurz i przystąpił do dalszej operacji. Odkorkował bukłak i przymykając oczy, powiódł strugę wody między płyty. Parę minut starzec stał w skupieniu, gdy woda przedostawała się pod płytę, aż w końcu jednym gestem ręki i woli wyszarpnął ją do góry. Nie miał kontroli nad skałami, to fakt, acz woda był mu bezwzględnie podległa. W ten sposób odkorkowawszy przejście spojrzał się na współtowarzyszkę. Trzeba tu nadmienić, że tak jak wcześniejsze zaklęcia wprawiły w ruch tylko część proszku, tak teraz cała reszta wzbiła się w powietrze obsypując po równo i podłogę i obie sylwetki. Kamienny kafel opadł lekko obok wejścia, a posłuszna woda zawróciła do pojemnika.

- Wszystko gra? - spytał dziewczyny ewidentnie przejętej chłodem jaki zapanował w pomieszczeniu. Dmuchnął by pozbyć się drobinek mączki z brody. Spojrzał w korytarz. Schodził pod niezbyt wygodnym kątem w dół oraz, co gorsze, był wąski. - Nie ma co się pchać tam w tej formie, pozwolisz, że zasiądę ci na ramieniu. - Podskoczył ku Hirondelle i w czasie lotu z pełnowymiarowego człowieka stał się małą rzekotką drzewną. Wylądował na jej przedramieniu. - No to w drogę. Ty prowadź, a ja oświetlę drogę - stwierdził zawadiacko, tworząc bańkę magicznego blasku.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

W odpowiedzi Hirondelle lekko otrzepała ubrania, zanadto się do tego nie przykładając, żeby przypadkiem nie strącić w ramienia towarzysza. O włosy w ogóle się nie kłopotała, pamiętając o radzie otrzymanej podczas ploteczek ze znajomymi kurtyzanami. Jednym ze sposobów ukrycia przetłuszczonych włosów jest wtarcie w nie mąki z cynamonem. "Skoro cynamon jest tylko dla barwy, to z moimi włosami zadziała sama mąka..." - wydumała, usiłując przypomnieć sobie, kiedy ostatnio myła włosy. "No cóż, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło."

Bez wahania i prawie się nie wzdrygając wkroczyła w tajne przejście jeszcze węższe od tych poprzednich.
- Jeszcze trochę, a przez następne dziury będziemy musieli przepełzać - odezwała się ponuro do żaby siedzącej jej na ramieniu. Z trudem powstrzymywała się przed biciem w panice skrzydłami, wiedząc z bolesnego doświadczenia, że nie jest to najlepszy pomysł.

Na szczęście klaustrofobiczny korytarz nie był zbyt długi i fellarianka wynurzyła się z niego zanim zdołała kompletnie postradać zmysły. Sala w której się znaleźli nie była duża, miała może siedem sążni średnicy, jednak wysoki sufit i znajdujące się pośrodku drzewo emitujące słaby blask oświetlający pomieszczenie optycznie je powiększały.

Zafascynowana, Hirondelle zapomniała swoich trudnych przeżyciach w wąskim przejściu i podbiegła do świecącego drzewa. Emitowało ono blask podobny do spotkanych wcześniej porostów, więc fellarianka zaczęła już świętować odkrycie nowego magicznego gatunku. Jednak podniecenie zostało zduszone, gdy podeszła bliżej i odkryła, że jest to po prostu martwy pień porośnięty znanymi jej już porostami.

- Jak myślisz, w jaki sposób to drzewo wyrosło pod ziemią? - spytała żabołaka. - I gdzie jest ta wiedźma, na którą polujemy?

Szybkie spojrzenie rzucone na ściany pozwoliło odkryć, że jedyne pełnowymiarowe, jeśli można je tak nazwać, wejście do jaskini to to, którym się tu dostali. Oprócz tego, ściany były nieregularnie podziurawione ciemnymi otworami, przypominającymi wejścia do nor. Fellarianka poczuła jak spływa jej po plecach zimny pot. "Czyżbym wykrakała i rzeczywiście dalej będziemy się czołgać? Nie sądzę, żebym to przeżyła..."
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- To drzewo nie mogło tu wyrosnąć. Raczej zostało wciągnięte z powierzchni. Całe to miejsce nosi ślady rzeźbienia przy pomocy magii ziemi - stwierdził Ezechiel z ramienia towarzyszki. - Jednak takie przedsięwzięcie nie zostało zapewne poczynione dla byle fanaberii.

        Nim maie zdecydował się na jakikolwiek krok, pozwolił sobie zaczerpnąć aury tego miejsca. Pierwszym co uderzyło jego zmysły była magia roślin żyjących na uschłych gałęziach. Zrodziło to otumaniający stan, niczym nagłe wpuszczenie światła dnia do ciemnicy. Będąc oślepiony tą poświatą, wyszedł z transu, niemal dławiąc się oddechem, którego na marginesie wcale nie potrzebował. Chwila minęła nim starzec doszedł do siebie.

- Nie wiem gdzie się podziała mistrzyni, acz podejrzewam po co jej to drzewo - stwierdził i długim susem znalazł się na jednym z konarów. - To jest plantacja. - Pokicał w górę. - Nie wiem jeszcze cóż jest tu takiego specyficznego, acz te porosty są mocno magiczne. Może takie podłoże jest dla nich bardziej przyjazne niźli surowe skały? Nie wiem, acz tak na marginesie by oszczędzić ci bólu... radzę byś nie próbowała zgłębiać ich aury.

        Nagle z wnętrza korytarzy dało się słyszeć syczenie. Zawtórowało mu kolejne, acz o innej niby-tonacji. Następne głosy włączały się niemal lawinowo. Ezechiel intuicyjnie wrócił na bark Hirondelle, a ze ścian wypełzły...

- Węże. Dlaczego eugony zawsze otaczają się wężami? - spytał retorycznie, obserwując jak ciemnołuskie gady wypełniają pomieszczenie. Korzystając ze zdolności telepatycznych Ezechiel spróbował kontaktu z nimi.

        Ciężko jest przełożyć na słowo pisane rozmowę telepatyczną we zwierzętami, których głównym sposobem porozumiewania się jest mowa ciała, wywoływane emocje, feromony. Najbliższym porównaniem byłoby nieme kino prezentujące zawieszone w przestrzeni eteryczne byty kształtujące się wciąż na nowo by wyrazić swe myśli. Niemniej, po całej takiej "dyskusji" wniosek był jeden.

- To albo kolejny straszak, albo już wysunięty atak. Są wierne swojej pani, a nas chcą stąd jak najszybciej się pozbyć. - Nie musiał tego zaznaczać. Okazyjnie lśniące kły jadowe obecne w zaciskającym się dookoła nich pierścieniu mówiły głośniej od słów.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

Twarz fellarianki stężała i pokryła się niezdrową bladością. Na powierzchni umknięcie jadowitym stworom nie stanowiłoby większego wyzwania, wystarczyłoby mocne uderzenie skrzydeł, by poderwać się z ziemi i w ułamku sekundy znaleźć się poza zasięgiem kłów węży. Teraz jednak, w boleśnie oczywisty sposób była w niekorzystnej pozycji. "Nie znajdą nawet moich kości...", przemknęło jej przez głowę. "Nie to, żeby komukolwiek chciało się ich szukać", pocieszyła się szybko. "Ciekawe czym stałabym się po śmierci? Pewnie przeciągiem. Na pewno postaram się być wyjątkowo uciążliwa, żeby ta stara wiedźma nabawiła się reumatyzmu i pożałowała napuszczania na mnie swoich bestyjek..."

- Przypomnij mi proszę, czemu właściwie tu jesteśmy? - spytała siedzącą na ramieniu żabę, patrząc na nią czarnymi od maksymalnie rozszerzonych źrenic oczami. - I czy jesteśmy gotowi ryzykować życie? Nie widziałam żadnego innego przejścia tam na górze, co chyba oznacza, że musimy przeszukać tę jaskinie... nię... A te... te... - powoli zaczynała się trząść. Skrzyżowała ramiona na piersi, żeby to ukryć, ale tak naprawdę to miała ochotę skulić się gdzieś w kącie i obudzić już na powierzchni. - Nie mogą jej jakoś zawołać, a my poczekamy na górze? - spytała z nadzieją, wycofując się powoli do wyjścia. Nigdy nie miała w zwyczaju pchać się tam, gdzie nikt jej nie chce, zwłaszcza kiedy zostało jej to przekazanie wprost. Chyba, że opanowała ją żądza dopieczenia takiemu delikwentowi, lecz nawet ona wyczerpywała się w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia fellarianki.
Ostatnio edytowane przez Hirondelle 5 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Sytuacja stawała się nieciekawa. Horda żmij nie miała zamiaru ani odrobinę ustąpić. Gdy uparty starzec szukał już w głowie pomysłu by rozwiązać problem, duch Hirondelle słabł i Ezechiel nie mógł tego zignorować. Byli tu razem i nie miał prawa ciągnąć jej za sobą do piekła. Odetchnął ciężko w typowy dla siebie sposób i przytaknął przyjaciółce.

- Masz rację. Nie chcą tu nas i najlepszym co możemy zrobić to zawrócić, dopóki nie posunęliśmy się za daleko. Sądzę, że znajdziemy lepsze zajęcie niż uganianie się za niedostępną eugoną. - Rozejrzał się dookoła. - Dasz radę przy pomocy skrzydeł przedłużyć swój skok do samego wyjścia? - zaproponował maie, biorąc poprawkę na wzorzysty, wijący się dywan z gadzich ciał. Był gotów powstrzymać pojedyncze sztuki przed atakiem, ale wolał nie testować swojego refleksu ze zwierzętami, które z tej cechy słyną.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

- Jestem w stanie podlecieć w tamtą stronę - stwierdziła fellarianka. - Jednak nie dam rady wylądować tuż przy samym wyjściu, bo obiję albo połamię sobie skrzydła hamując przy lądowaniu... potrzebuję przed sobą minimum sążnia wolnej przestrzeni. Nie uda się to bez skończenia w tym kłębowisku. - Z odrazą spojrzała na wijące się na podłodze węże.

- Mogę co najwyżej... - Nagle do głowy przyszedł jej nadzwyczaj głupi pomysł, który jednak zdołał przebić się przez osłabioną przez panikę obronę zdrowego rozsądku. Potężnym uderzeniem skrzydeł wzbiła się w powietrze. - Spróbować wcelować w dziurę i złożyć w ostatniej chwili skrzydła... ła... łaaaaa! - zdanie zakończyło się szalonym wrzaskiem, gdy lekko mówiąc nierozsądny pomysł zakończył się łatwymi do przewidzenia przykrymi skutkami. Hirondelle uderzyła bokiem w ścianę przejścia, unikając kontaktu z nieprzyjaznymi gadami na rzecz jeszcze bardziej nieprzyjaznej skały. Wstrząs powstały na skutek uderzenia strząsnął żabołaka z jej ramienia wprost w rój węży, jednak fellarianka tego nie zauważyła, gdy nie mogąc złapać tchu i oszołomiona bólem zsuwała się po ścianie.

Gdy widok przed jej oczami nieco się wyostrzył, natychmiast zamgliły go łzy, gdy dostrzegła połamane lotki piór swego prawego skrzydła.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel był przygotowany na walkę, nawet na heroiczną próbę bronienia towarzyszki, acz na nagłą utratę gruntu w postaci fellarianki ani trochę. Zrzucona z ramienia niczym drobina kurzu żaba zatoczyła obrót dookoła własnej osi i nim maie zdążył nawet zrozumieć sytuację w jakiej się znalazł, leciał wprost ku rozwścieczonym gadom. Instynkt przetrwania jednak był w nim silniejszy niż paraliżujący strach przed kłami jadowymi. Podświadomym szarpnięciem woli otworzył bukłak Hirondelle i przyciągnął ciesz do siebie. Woda otuliła jego drobną formę i zastygła w najczystszą lodową sferę... z płazem w środku.
        Solidna bryła upadła na ziemię, zaś zwierzęta rozstąpiły się czując chłód bijący od kuli, która zaczęła się powoli turlać między nimi. Ezechiel podtrzymując naprędce rzucone zaklęcie, skierował tylko biedne ślepia ku swej przyjaciółce, czekając na wybawienie.
- "Nie obraziłbym się gdybyś mi pomogła." - Posłał telepatyczną wiadomość ku dziewczynie zaaferowanej skrzydłem. Gdyby nie fakt, że musiał ochłonąć po tym zajściu, zapewne sam by coś wymyślił.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

Dławiąca się niemym szlochem Hirondelle w pierwszym odruchu wyparła z umysłu z jej punktu widzenia niedorzeczne żądanie Ezechiela. On jest siedem razy od niej starszą, potężną, magiczną istotą, a ona właśnie przeżywa tragedię swojego życia. Kto tu kogo powinien ratować? Co jeśli nie będzie mogła się już wzbić w powietrze wyrwawszy się z tego koszmarnego miejsca? Chyba lepiej byłoby się już rzucić w to dogodnie znajdujące się pod ręką kłębisko jadowitych węży, mając nadzieję, że ich trucizna dostarczy jej szybką śmierć.

Mimo to ogromnym wysiłkiem przewróciła się na brzuch, walcząc z odbierającym przytomność dotkliwym bólem, który zaczął promieniować ze skrzydła po tym jak żabołak wyrwał ją z pierwszego znieczulającego szoku. Bardziej magicznie wyczuwając niż widząc prześwitującą przez łzy kulkę lodu w której schronił się Ezechiel zaśmiała się krótko i chrapliwie.

"Tak, to doskonały pomysł", pomyślała mściwie, z trudem odpierając natłok tłukących się po jej głowie strzępków myśli. Na szczęście jej plan, jeśli pełen złości, nieprzemyślany pomysł zakładający jak najdotkliwsze zranienie rezydującej w tych jaskiniach gorgony, mógł być nazwany planem, zakładał wykonanie czynności, którą w swojej praktyce zielarskiej Hirondelle opanowała do perfekcji i byłaby wykonać jej procedurę nawet we śnie. Podążając za przykładem Ezechiela, by wykorzystać magię, sięgnęła do porastającej znajdujące się w centrum sali drzewo plantacji tajemniczych porostów. Wypraktykowanym ruchem osuszyła je wszystkie w jednej chwili, wyciągając z nich całą wodę. Trochę zaskoczył fellariankę fluorescencyjny blask, który zamiast pozostać w uschniętych resztkach porostów wysączył się z nich razem z wodą, nie powstrzymało jej to jednak przed zrzuceniem całej uzyskanej cieczy na węże znajdujące się na podłodze i uwięzieniem ich w fantazyjnych kształtach zamarzniętej podczas rozpluskiwania się wody.

Rzuciwszy spojrzenie na swoje dzieło rozbieganym już wzrokiem, Hirondelle opuściła głowę na podłogę, na której leżała nie mając już siły ani ochoty nawet jej podnieść.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel uwolnił się ze swojej klatki i wskoczył na taflę lśniącego lodowiska. "Imponujące", pomyślał gdy wolny, mógł dokładniej obejrzeć dzieło swej dawnej uczennicy. "Brutalne, mało dyplomatyczne, acz skuteczne i dobrze wykonane. Może jednak moja nauka nie poszła w las". Ezechiel szybkim piruetem, powrócił do formy starca i ślizgiem zbliżył się do wyjścia. Gady zastygłe w bezruchu, bliższe teraz były posągom niźli istotom żywym. Odległe, po drugiej stronie lodowego zwierciadła, budziły raczej smutek niż strach. Starzec nie przywykł do krzywdzenia natury i z bólem znosił działanie Hirondelle.

        Mędrzec wsunął się do korytarza wyjściowego i klęknął przy Hirondelle. Była na skraju przytomności, a jedno jej skrzydło wygięte było pod nienaturalnym kątem. Co gorsza, wygięte w wielu miejscach. Usiadł pryz niej i otarł jej twarz z kurzu i potu. Była ciepła i oddychała. Czuł puls, nie tyle przez dotyk, co magią.
        Przeszedł do oględzin skrzydła. Nietrudno było zauważyć dwa złamania. Nie zajmował się na co dzień opieką medyczną, acz wiedział ze kość trzeba nastawić. Obmacał raz jeszcze dokładniej skrzydło.
- Przepraszam - szepnął pod nosem, raczej w ramach samousprawiedliwienia niż kontaktu. Wiedział jakie cierpienie ją czeka teraz i przez następnych kilka tygodni. Chwycił wpierw delikatnie za skrzydło, by chwilę później, gwałtownym ruchem poprawić ułożenie złamanej kości. Zamknął oczy i starał się ignorować wszelką formę reakcji dziewczyny. Nie była to sytuacja, w której kiedykolwiek chciał się znaleźć.
- Jeszcze jedna - powiedział, gdy już sytuacja się uspokoiła. Podobnie, chwycił, by następnie szarpnąć. Przytulił dziewczynę i nabrał oddechu. - Teraz je usztywnię - stwierdził, tym razem bardziej informując, że już tak nie zaboli. Pstryknął palcami jednej dłoni i chwilę później trzymał już w niej swój kostur. Solidny drąg ułożył wzdłuż kończyny. Następnie oderwał niemalże połowę swego płaszcza i zaczął owijać skrzydło. Nie miał zbytnio czasu i warunków by zrobić to dokładniej.

        Gdy skończył, spojrzał jeszcze przez ramię. Nie dostrzegł by eugona się tu pojawiła, więc zdecydował się na ostatnią formę pomocy. Skupił się i przejechał dłonią po skrzydle, oddając jej trochę swej energii życiowej. Stracił aż dech w piersi, a w oczach mu pociemniało, a błękitny blask oblał ranną. Zakaszlał ciężko. W ostatnim czasie za często używał tej zdolności i odczuwał tego konsekwencje, czuł się niczym płomień świecy, który chybocze się pod uderzeniem wiatru.

- Zbierajmy się, nim to licho nas znajdzie - powiedział, wstał i biorąc Hirondelle pod ramię ruszył ku wyjściu.
Awatar użytkownika
Hirondelle
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hirondelle »

Czując ból tak silny, że nie mogła nawet zaczerpnąć tchu, Hirondelle mogła tylko pojękiwać. Po chwili ustąpił nieco, tak by mogła pozbyć się mgły sprzed oczu i rozejrzeć się, by stwierdzić, że żabołak powrócił do swojej ludzkiej postaci i najwyraźniej prowizorycznie opatrzył jej biedne skrzydło, na które skierowała swój zmartwiony wzrok w pierwszej kolejności. Dostrzegła tylko ciasne bandaże sporządzone najwyraźniej z płaszcza żabołaka, którego nędzne strzępy zwieszały się z pleców Ezechiela ciągnącego ją za sobą w mrok korytarza.

Nastąpiła dłuższa chwila dezorientacji, gdy próbowała zorientować się, dlaczego przyjaciel zdecydował się na natychmiastową ewakuację wlokąc ją za sobą, zamiast dać jej odpocząć chociaż chwilę i przynajmniej napić się wody, jeśli nie coś przekąsić. Gdy jednak umysł usłużnie podsunął jej ostatni widok jaki zapamiętała zanim zapadła w bolesne odrętwienie, krew ścięła jej się w żyłach. Zagryzłszy wargi, by stłumić mimowolnie uciekające z jej ust pojękiwania, spróbowała powłóczyć chociaż nogami, żeby przyspieszyć moment, gdy umkną z domeny mistrzyni zielarstwa, zanim ta odkryje bałagan zrobiony przez nieproszonych gości.

Wtem poraziło ją ostre, białe światło, które oślepiło jej przyzwyczajone do mroku oczy. Na szczęście nie było skierowane wprost na dwójkę próbującą chyłkiem się ulotnić, bo mogłoby się to skończyć uszkodzeniem siatkówki i ślepotą do końca życia. Dobiegało ono z poprzecznego korytarza, a gdy uciekinierzy przywarli do ściany ze wstrzymanym oddechem, mogli usłyszeć posykiwanie wzburzonych węży porastających głowę eugony. Nie wydawało się jednak, by kierowała się ona w ich stronę, najwyraźniej przemieszczała się ona równoległym korytarzem, a światło widać było przez poprzeczne połączenie obu przejść.

Mając serce w gardle, Hirondelle stwierdziła nagle, że kręci jej się w głowie i zatoczyła się, podrażniając ranne skrzydło. Mimowolnie wydała ni to pisk, ni to łkanie, i zasłoniła usta dłonią, mając nadzieję, że mistrzyni nic nie usłyszała.

Zawiodła się.

- TO WY! Prawie mi się wymknęliście! - Skamieniała Hirondelle patrzyła na jej obecnie najgorszy koszmar wyłaniający się zza rogu. Wszystkie węże eugony stały jej na głowie i falowały sycząc podekscytowane. - Nie wyjdziecie stąd, dopóki mi nie wytłumaczycie jak to zrobiliście! - wykrzyknęła mistrzyni, chwytając fellariankę za posiniaczoną prawą rękę. Ta wydała już niestłumiony okrzyk bólu wyrywając się do tyłu i próbując osłonić swoją obolałą prawą stronę ciała.
Ostatnio edytowane przez Hirondelle 5 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel sunął przez labirynt korytarzy, zdrętwiały, jakby jego ciało wcześniej stworzone z bystrej wody, zaczynało krzepnąć... ciążyć. Dobrze, że fallerianka nie była rosłym mężczyzną, bo oboje zostaliby w tamtym korytarzu.
- Już dobrze, idziemy na zewnątrz. Jeszcze trochę i znów ujrzysz niebo - szeptał momentami do towarzyszki, mając nadzieję podnieść ją na duchu, choć nie zwracał zbytnio uwagi czy nawet tego słucha. Sam był zajęty wyczulonym nasłuchiwaniem i wyszukiwaniem tunelu, którym mogli wcześniej przechodzić. Ten jego stan paranoi był jeszcze bardziej podsycany przez odbijający się echem syk, delikatnie, miarowo przecinający korytarze. Gdy zaś dźwięk nasilił się, Ezechiel częściej przystawał, mniej mówił, a wyłącznie nasłuchiwał.

        W końcu jednak ich znalazła. Może przez nieuwagę, nadmierną koncentracje przez cały ten czas, acz starzec całkowicie nie mógł zareagować na działanie eugony. Ta niczym tamte żmije, ruszała się z zawrotną prędkością. Wyszarpnęła dziewczynę z rąk Ezechiela i zaczęła trząść nią niczym lalką. Musiał zainterweniować. Był to dłużny Hirondelle.

- Zostaw ją - rzekł stanowczo starzec, rozdzielając węża i ranną ptaszynę. Szybko oparł fellariankę o ścianę jaskini, a sam odwrócił się twarzą do eugony. Był zmęczony, acz poczucie odpowiedzialności za życie i zdrowie przyjaciółki płonęło w nim jak nigdy i rozbudzało kolejny przypływ sił. - Jestem jej mistrzem i nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Prędzej sam oddam swe życie w jej obronie - stwierdził stanowczo, bez nuty zawahania. Smutnym może się wydać, acz przez umysł starca śmignęła tylko jedna myśl: "Ona ma całe życie przed sobą, a ja i tak już jestem zmęczony tą tułaczką".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Podziemne Korytarze”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości