Kryształowe Jezioro[Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Ale musisz przyznać, że jak na tworzenie iluzji to i tak mała cena. Chociaż trzeba uważać ze zmęczeniem, inaczej można stać się łatwym celem dla wrogów. - Mruknął wiedząc co mówi, na własnym przykładzie. - Nie raz musiałem ukrywać się przed pościgiem w miejscach, o których wstyd gadać i to tylko przez głupie przeliczenie się z siłami. - Nie miał jednak zamiaru mówić jej o swoich słabościach, nie wiedział czy za tym wszystkim nie kryje się jakiś podstęp. Nie to, że jej nie ufał, był jedynie ostrożny. - Owszem efekt jest oszałamiający.

Coraz swobodniej się przy niej czuł, mimo swojej czujności. Z każdą chwilą spędzoną z nią miał większą pewność, że może to być początek dobrej przyjaźni, o ile nic się złego nie stanie. Nie wiedział czy ona też go polubiła, tak jak on ją, jednakże nie myślał o tym. Chciał jedynie dotrzeć już do miasta, by jego towarzysze mogli się posilić i odpocząć. Może uda mu się znaleźć jakąś prace, do której mógłby przyjść po odprowadzeniu dziewczyny do Efne. Mówiła, że tylko podróżuje, ale coś ją musiała zaintrygować w mauratańskim mieście za pasmem górskim, że chciała do niego się udać.

Ruszył razem z nią i Chibim na ramieniu w stronę miasta rozglądając się po dębowym lesie, który z pagórka wyglądał tak majestatycznie. Był czujny na zagrożenia jakie mogą kryć się między drzewami, albo w ich koronach, ale nie był spięty, a jednocześnie podziwiał puszczę od środka. Odetchnął z zachwytem widząc przepiękną bramę, majaczącą między konarami drzew, jak wejście do innego świata. Niepokoiły swoją tajemniczością i jednocześnie kusząco zapraszały by przez siebie przejść.

- Oczywiście, ale wpierw wykupimy pokoje na noc, niby ledwo zaczęło się popołudnie, ale różnie to bywa. Lepiej dmuchać na zimne. - Zaproponował łagodnie patrząc na nią z uśmiechem. Bawiła go jej narowistość i entuzjazm, było to też dla niego interesującą nowością, bo sam zwykle starał się ukrywać swoje emocje. Otworzył bramę i stając obok wejścia skłonił się szarmancko przepuszczając ją pierwszą. Żeby cokolwiek zrobić musiałby najpierw sprzedać swój miecz, co mogło być problemem skoro nie znali miasta, a był zbyt dumny by kogoś prosić o pomoc.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Dziękuję - odpowiedziała Riverowi uśmiechem, wkraczając na brukowaną ulicę elfiego miasta. Zewsząd momentalnie uderzył w nią przepych w postaci wysokich, bogato zdobionych kamienic, a także szerokich alejek, pełnych różanych krzewów, między którymi przechadzali się mieszkańcy. Co drugi napotkany był elfem i Isambre dostrzegła, że świetnie wpasowała się z ubiorem, bo gdyby nie zwracać uwagę na ludzką twarz i uszy, to mogłaby zniknąć w tłumie białych koszul, zdobiących torsy elfów. Zafascynowana architekturą, smoczyca zaczęła wędrować od ściany do ściany, podziwiając kunszt i wykończenia, a także spoglądała wyżej, na kopuły wież i strzeliste wieżyczki górującego nad nimi pałacu. Elfy potrafią budować, pomyślała, zatrzymując się przed ogromnym placem zastawionym kramami i wozami, pośrodku którego stała marmurowa fontanna. Krystalicznie czysta woda tryskała z pyska wygiętych w sercę delfinów, tworząc tęczę nad targiem.

Pamiętając jednak słowa smoka, dzieczyna nie uderzyła natychmiast między kupujących, a odbiła w bok, gdzie między domami dostrzegła szyld karczmy "Pod kotem".
- Może mają noclegi - stwierdziła i już miała ruszyć ku wejściu, kiedy dostrzegła coś w tłumie. Jednak drogę do tego czegoś zagradzali ludzie i trudno będzie jej się przecisnąć ze smokiem i Chibim, by ich nie zgubić.
- Zaraz wrócę - powiedziała spokojnie, sięgając do skórzanego mieszka i wręczyła Riverowi garść monet. - Ufam, że załatwisz jakieś pokoje. Ja zaraz wrócę i razem pójdziemy zwiedzać.

W następnej chwili Isambre była już między straganami, przeciskając się przez tłum, do stoiska, gdzie dostrzegła piękne, skórzane kapelusze. Ich widok od razu podsunął jej pomysł, by kupić jeden smokowi. W końcu jego cały czas opadał mu na oczy i nie wyglądał najlepiej. Zdecydowawszy się na czarny, z szerszym rondem, smoczyca zapłaciła i wróciła pod tawernę, gdzie stał River i Chibi. Nie było jej kilka sekund, wątpiła zatem, czy udało im się załatwić nocleg, ale cieszyła się, że może zrobić mu niespodziankę. Dlatego zaszła go od tyłu, jedną ręką strącając stare nakrycie i drugą narzucając nowe.
- O wiele lepiej - powiedziała, stając przed nim z uśmiechem i podając stworkowi jabłko. O nim też nie zapomniała.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Od razu po wejściu do miasta, River nieco bardziej nasunął kapelusz, alby rondo zasłaniało jego gadzie oko. Nie raz mu się zdarzyło, że przez swoje gadzie ślepie wpadał w tarapaty zdemaskowany przez bardziej spostrzegawczych, lub bardziej obeznanych w rozpoznawaniu innych ras. Mimo wszystko miał idealny widok na to co przed nim i wokół niego w zasięg jego ograniczonego brakiem drugiego oka wzroku. Wewnątrz miasto robiło jeszcze większe wrażenie niż kiedy patrzyli na nie z daleka. Czuł w powietrzu tysiące różnorodnych zapachów, a w uszach rozbrzmiewał gwar charakterystyczny dla tak dużych miast.

Chibiemu także spodobało się elfie miasto. Maluch od razu zlazł z ramienia właściciela i pognał w tłum. River z początku się zaniepokoił czy maluch nie chce czasem zacząć kraść, ale szybko się uspokoił widząc po chwili jak zwierzak w pewnej odległości od nich wdrapuje się zwinnie po ścianie jednego z budynków, wskoczył na gzyms, a po tym wlazł na dach, na którym przysiadł i przykładając dłoń do czoła osłaniając oczka przed słońcem rozejrzał się z uśmiechem po okolicy z góry. Chłopak za nim popatrzył idąc dalej w miasto u boku smoczycy, nie martwił się o to, że stworek się zgubi w lesie, albo coś mu się stanie. Wiedział, że jak mu się znudzi podziwianie miasta to z łatwością ich znajdzie... Może nawet przede wszystkim po zapachu gada.

- Ale poczekaj. Muszę sprzedać swój miecz, żeby... - Isambre jednak nie czekała na jakąkolwiek jego odpowiedź i umknęła w tłum nim zdążył się wypowiedzieć. Westchnął ciężko i czekając na kobietę rozejrzał się po dachach budynków w poszukiwaniu Chibiego. Maluch widząc z góry jak towarzysząca im przeciska się między ludźmi, a River stoi samotnie pod drzwiami innego budynku zmartwił się, że ich opuszcza. Zaczął schodzić z kamienicy, a następnie skacząc po dachach straganów dotarł do przyjaciela i wskoczył mu na ramię zaczynając z zaniepokojony ujadać swoim skomląco-miauczącym głosikiem ciągnąc chłopaka za ubranie i wskazując w stronę tłumu, w którym zniknęła dziewczyna.

- Spokojnie zaraz wróci. - Wytłumaczył małemu głaszcząc go po głowie by się uspokoił jednocześnie rozglądał się w poszukiwaniu jakiegoś stoiska, gdzie mógłby sprzedać swój miecz. Nie zamierzał wydawać - może ciężko zarobionych - pieniędzy towarzyszki. Nawet jeśli miałby się z nią o to kłócić. Po pierwsze było to uwłaczające w jego honor, po drugie miał możliwość zapłacenia za nich z własnych zasobów materialnych, jedynie potrzeba je wymienić na pieniądze.

Tak szybko jak powiedział stworkowi, że nie ma się czym martwić, tak szybko wróciła kobieta, której nie zauważył zbyt pochłonięty poszukiwaniem sprzedawcy różności, albo broni. Ewentualnie banku, bo powinien mieć coś odłożone. Przestał się na tym skupiać kiedy przez moment włosy zmierzwił mu wiatr, a wcześniej osłonięte cieniem brzegu kapelusza oko zaczęło razić słońce. Zirytował się myśląc, iż Chibi zaczyna się z nim drażnić, ale nim odezwał się z naganą do futrzaka znów miał na głowie swoje nakrycie, a przed nim stanęła dziewczyna uśmiechająca się uroczo.

- Eee... Co? - Był w ciężkim szoku co zdradzało nie tylko szeroko otwarte ślepie, ale także nieznacznie rozchylone usta, przez które mogłaby wlecieć mu mucha jak to się mówi. Zupełnie nie rozumiał co się wydarzyło i trochę mu zajęło nim się otrząsnął z tego stanu. Zrozumiał je także dopiero wtedy, kiedy zdjął z głowy inny kapelusz niż jego, przez co dopiero teraz dostrzegł stare nakrycie głowy w dłoniach Isambre. - Ale nie trzeba... Eh, dziękuję ci, pani. - Odezwał się do niej z wdzięcznością i trzymając w dłoni prezent zgiął się w pół w kłaniając się szarmancko, a kiedy się wyprostował nałożył na głowę skórzany podarek. Dziwacznie mu w nim było, bo nie przepadał za zmianami, ale nie chciał sprawiać dziewczynie przykrości, poza tym kilka dni i się przyzwyczai. - Odwdzięczę ci się. - Uśmiechnął się do niej łagodnie, a Chibi ukradkiem zszedł na brukowaną ziemię i wcisnął towarzyszce do kieszeni jej sakiewkę.

- Przejdźcie się po mieście, teraz ja muszę załatwić jedną sprawę. - Odezwał się spokojnie lekko dotykając dłonią klucza zawierzonego na swojej szyi, sprawdzając czy po drodze go nie zgubił. Chciał się się dowiedzieć co to za artefakt, ale priorytetem w obecnej sytuacji była sprzedaż miecza i wynajęcie na noc pokoju.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Chociaż tak mogę podziękować za to śniadanie nad jeziorem - powiedziała smoczyca, biorąc Chibiego na ręcę i wskazując zacienioną ławkę pod jednym z drzew. - Zaczekamy tam na ciebie.
Gdy River ruszył w tłum, Isambre z maluchem przeszła się po obrzeżach targu, zaglądając do różnych stanowisk, lecz nie znajdując nic wartego większej uwagi. Ktoś sprzedawał narzędzia, ktoś inny wychwalał warzywa i owoce. Jedna kobieta targowała się o dywan, przekrzykując innego handlarza, który wychwalał swoje kosze. Istny chaos, nad którym górowało słońce, odbierające smoczycy chęci do dalszego przepychania się między ludźmi. Dotarwszy do ławki, dziewczyna usiadła, zakładając nogę na nogę i stawiając obok Chibiego.

- Czym tym właściwie jesteś? - zapytała bardziej siebie niż jego, bo czuła, że jeśli maluch zacznie tłumaczyć skomplikowanymi gestami lub rysunkiem to i tak ona tego nie zrozumie. Zaraz potem Isambre poczęstowała go drugim jabłkiem, które udało jej się kupić w drodze powrotnej z nowym kapeluszem dla Rivera. Stary położyła na wystającym korzeniu, by ktoś mógł skorzystać lub po prostu by zabrał go wiatr.
- Jak dla mnie przypominasz małpkę - kontynuowała. - Chociaż te uszka i łapki. Zbyt zręczne jak na kapucynkę. Umiesz korzystać z kciuków, jak ludzie i nawet rysujesz, gestykulujesz, rozumiesz, co mówimy.
Następnie Isambre podrapała go za uchem, co maluch najwyraźniej bardzo lubił, bo padł na grzbiet, głowę opierajac na jej udzie i domagając się więcej pieszczot.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- E tam dziękować, postąpiłabyś tak samo zapewne, ale mimo wszytko i tak bardzo dziękuję za kapelusz. - Powiedział szczerze i po zerknięciu w stronę wskazanej przez nią ławki począł przeciskać się miedzy ludźmi.

Chodził między straganami dowiadując się gdzie mógłby sprzedać swoją broń i za ile. Im bardziej był w centrum rynku tym ceny były mniejsze, znał się na ludziach i wiedział, że ci chcą kupić tanio, aby ciemnym klientom wcisnąć nieraz pięć razy drożej niż wydał na zakup przedmiotu. Niemniej jednak z czystej ciekawości popytał ile mógłby dostać u sprzedawców w sercu tego placu handlowego, by się zbytnio nie oddalać. Raz mu się nawet zdarzyło wyśmiać handlarza za zaproponowaną przez niego cenę, ale nim doszło do sprzeczki chłopak zabrał ostrze i się ulotnił nie chcąc sprawiać problemów podróżującym z nim. Oczywiście nie liczył na jakąś horrendalną za sprzedaż broni, ale nie przesadzajmy dwadzieścia pięć sztuk złota za taką broń to śmieszna cena. Na szczęście im bardziej się oddalał od tego całego gwaru tym za sprzedanie ostrza zaczynały rosnąć, choć kupcy mniej się znali na takich przedmiotach.

Ostatecznie udało mu się sprzedać miecz jakiemuś kmiotkowi obracającym wszystkim co prawdopodobnie wywiózł z domu i myśląc, że ostrze przyniesie mu większy zysk niż warzywa, owoce i graty, odkupił go od smoka za sześćdziesiąt monet. Dla niepoznaki chłopak jeszcze trochę ponarzekał, że to pamiątka rodzinna i ciężko mu się z nim rozstawać, ale potrzebuje pieniędzy na kupienie protezy, aby w polu pomagać schorowanej matce i swojemu czworgu rodzeństwa. Kiedy transakcja dobiegła końca, a on zniknął za uliczką idąc jeszcze do banku, nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem nie mogąc uwierzyć, jacy prości są wieśniacy. Chwilę mu zajęło nim się uspokoił, a wtedy musiał dłonią przetrzeć oko, w którego kąciku pojawiła się łza wyciśnięta tym rozbawieniem.

Po drodze zastanawiał się co mógłby kupić w odwecie za kapelusz Isambrze, ale nic sensownego i praktycznego nie przychodziło mu do głowy. Oczywiście miał pomysł na prezent dla niej i to nie jeden, ale całą sprawę komplikował fakt, że smoczyca posługuje się iluzją. Kupno jedzenia wydało mu się prostackie, poza tym nie wiedział co ona lubiła... No na pewno dziko pieczonego świniaka. Zaśmiał się do samego siebie na tą myśl i wszedł do banku, z którego wypłacił jeszcze sto złota i chowając mieszek zaczął wracać do oczekujących go towarzyszy. Kupił sobie jakąś najtańszą lnianą koszulę i podróżną torbę dla wygody, w końcu swoją ostatnią spalił w pijackim amoku topiąc całe swoje bogactwo jakie przy sobie miał. Specjalnie wybierał taką, do której mógłby się zmieścić zwierzak, bo z doświadczenia wiedział, że Chibi lubił sobie pospać w trakcie drogi.

Cały czas zastanawiał się co powinien jej kupić, ale nim coś konkretnego przyszło mu do głowy był już przy ławce z torbą, w której były słodkie bułki dla każdego z nich, nawet malucha, jeszcze ciepłe.

- Wybaczcie zwłokę. - Powiedział zakłopotany wręczając im po pieczywie. Nie miał jeszcze na sobie nowej koszuli, która schowana była w torbie. - To jak? Idziemy po ten pokój i coś zjeść? Nie wiem czemu, ale co poniektórzy się ode mnie odsuwali kiedy przechodziłem bardziej zatłoczonymi ulicami, dlatego chciałbym przed posiłkiem wziąć gorącą kąpiel. - Uśmiechnął się żartując ze swojego higienicznego problemu. Odkąd wrócił, uważnie się przyglądał dziewczynie zastanawiając się co mógłby jej podarować.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Jasne - odpowiedziała z uśmiechem, skinieniem dziękując mu za chleb. Niewiarygodne jak taki miły gest sprawiał, że Isambre popadała w zachwyt i stawała się "uległa" wobec gada. Inni mężczyzni, którzy ją zaczepiali obdarowywali ją biżuterią, kwiatami, a nawet pojedynkowali się o jej względy, nie wiedząc, że dziewczyna jest pięciokrotnie od nich starsza, mądrzejsza i większa. W końcu iluzja to iluzja i większość jej adoratorów umknęłoby, gdyby poznali prawdę. Nie mniej prezenty przyjmowała, zaloty odrzucała. Isambre nie chciała się z nikim wiązać, bała się tego, choć nigdy nie mogła znaleźć odpowiedniego powodu. Z Riverem jednak było inaczej. Sprawiał wrażenie dojrzalszego, smoczyca przymykała oko na jego docinki z Chibim, ale nie uszło jej uwadze, że jest odpowiedzialny i martwi się o malucha. Wtedy zrozumiała, że choć prezenty były trafne, to mężczyźni, którzy je podarowywali już nie. Żaden z nich nie mógł dorównać Riverowi.

Tawerna "Pod Kotem" była dość obszerna, a panujący tu zaduch powodował wielki kominek z trzaskającym ogniem i tłum ludzi, gaworzących przy stolikach, słaniających się między nimi i czołgający się po podłodze w piwnym zamgleniu. Isambre nie zwracała jednak na nich specjalnej uwagi. Tylko tyle, ile trzeba było, by na kogoś nie wpaść. Od razu wypatrzyła ladę i stojącego za nią barmana, który wycierał kufle.
- Znajdzie się u was pokój lub dwa? - zapytała, na co mężczyzna kiwnął tylko z dezaprobatą głową na grubym karku i wskazał na schody, przysłonięte kotarą.
- Mamy jeden na poddaszu - mruknął, wyciągając ubrudzoną tłuszczem rękę po pieniądze.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Uśmiechnął się widząc jaką przyjemność sprawił towarzyszce słodką przekąska. Nie wciskał się na ławkę by usiąść obok nich. Nie to, że wolał postać, ale bez sensu wydało mu się siadanie, by zaraz wstać i pójść do karczmy. Nie robiło mu to żadnych problemów, ani nie miało jakiegoś większego znaczenia, jednakże gad po prostu nie lubił bezcelowych czynów.

Stojąc przed nimi jadł w zamyśleniu swoją bułkę, zastanawiając się co po tym. Pójdą do przybytku, zjedzą ciepły posiłek, pójdą spać, z rana wstaną i ruszą do miasta za szczytami górskimi, gdzie najpewniej się rozstaną. Mało się to uśmiechało smokowi bo przy niej przynajmniej miał co robić i miał jakiś cel, a tak znów będzie włóczył się bezsensownie po krainie. Nie był jeszcze na tyle dorosły aby osiąść w jednym miejscu, z drugiej strony zakładanie domu trafiło znaczenie skoro miałby w nim być sam, dlatego podróżował bo zawsze kogoś napotka. W kwestii związków się nie wypowiadał bo nie znał się na tym, wiedział na czym to polega przez obserwacje różnych ras. Nigdy nie był w kimś zakochany i nie wiedział czym się to objawia, a nawet nie wiedział co to miłość choć swoją matkę kochał.

Kiedy zwierzak zjadł swoją bułkę i wyczyścił łapki od razu wskoczył do torby przyjaciela i ułożył się wygodnie na schowane tam koszuli, by pójść spać najedzony. River jadł trzymając w papierowym opakowaniu, dlatego miał czystą rękę. Musiał umieć sobie radzić i dobrze mu to wychodziło. Spojrzał przyjaźnie na dziewczynę i ruszył z nią do karczmy. Nie przeszkadzało mu ciepło wypełniające pomieszczenie, nawet było mu przyjemnie bo uwielbiał jak jest gorąco. Jednakże jego nastrój się zmienił. Miał poważny wyraz twarzy i napięte mięśnie, a jego oko czujnie obserwowało wszystkich klientów tawerny. Na pełzajacych po ziemi i słaniających się na nogach patrzył z pogardą, a nawet z obrzydzeniem. Był rozdrażniony co przełożyło się na jego aurę, przez którą dało się słyszeć potworne krzyki i odór palnych ciał. Starał się jednak pozostać spokojnym, co nie było trudne jak tylko zerknął na Isambre. Był gotów ją chronić gdyby coś złego zaczęło się dziać. Przestał myśleć o tych wszystkich pijakach kiedy podeszli do lady i zapytali się o pokój. Gad się nie odzywał słuchając ich, a kiedy karczma wyciągnął rękę po pieniądze dał mu dziesięć monet.

- Dobry człowieku o kąpiel jakaś dałoby radę poprosić? - Zapytał uprzejmie, ale nie było w jego głosie łagodności z jaką zawsze się zwracał do dziewczyny. Nie przeszkadzało mu, że będą mieli jeden pokój bo on i tak nie zamierzał spać w karczmie, chciał jedynie alby smoczyca miała wygodne i ciepłe miejsce do odpoczynku.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Karczmarz popatrzył od Rivera do Isambre, przyjął monety i podał mu klucz do alkierza na górze, dwuznacznie się uśmiechając, pokazując przy tym żółte zęby. Nie uszło to uwadze smoczycy, która łypnęła na niego groźnie swoimi zielonymi oczami. Już prawie zapomniała jak prymitywne podejście do tych spraw mają ludzie. Choć nie byli w tym tak bezpośredni jak nordowie, widok dwójki wędrowców, mężczyznę i kobietę zawsze odbierali w sposób mówiący, że są parą lub zamierzają się kochać. Reszta gości popatrzyła na nich z lekkim zainteresowanie, zapewne na to, iż Isambre lub River zaczną burdę, której mogliby się bezkarnie poprzyglądać, jednak smoczyca nie chciała im dawać tej satysfakcji. Zatrzymując uwagi dla siebie, ruszyła w stronę schodów, nie poświęcając choćby skinienia, przyglądającym się jej mężczyzną. Czy aż tak było widać znikającą między nimi ścianę? Jeszcze kilka godzin temu River był jej obcy i gdyby nie głód, zapewne nigdy by go nie spotkała. A mimo to zdążyła zauroczyć się chłopakiem i jego silną aurą, działającą na nią jak magnes. Nie, pomyślała sobie, stając przed wejściem do pokoju. A jeśli on kogoś ma lub miał. Może nie szuka związku, a ona tylko by się skompromitowała, gdyby pierwsza okazała mu uczucie. Z drugiej strony River nie nosił obrączki, mówił, że podróżuje sam z Chibim. Nie mówił przy niej o żadnych kobietach, po za tymi porwanymi i swojej przyjaciółce. Isambre drgnęła na myśl o tym, że nowo poznany smok móglby chcieć ją wykorzystać, że wspólny pokój i kąpiel to tylko pretekst. Jego kroki na schodach otrząsnęły ją jednak z zadumy i na moment rozwiały wszelkie myśli.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Chłopakowi też się nie spodobało to co sobie o nich pomyśleli, choć tak samo jak mu się głupio zrobiło, tak samo targnęło nim miłe uczucie. W końcu Isambra nie zwracała uwagi na jego braki i była miła, do tego z jakiegoś powodu sprawiał, że był łagodny i się uśmiechał. Mógłby się założyć o utratę drugiej ręki, że jest tak samo oszałamiająco piękna, jak jej ludzka postać stworzona iluzją. Jednakże to, że razem podróżowali nic nie znaczyło. Tym bardziej, że dziewczyna poprosiła także o dwa pokoje, ale oczywiście nikt na to nie zwrócił uwagi. Westchnął poirytowany i spojrzał z gniewem na karczmarza, słysząc za sobą szydercze szepty. Zacisnął mocno pięść walcząc z samym sobą by nie zrobić głupstwa i cierpliwie czekał na odpowiedź ze strony karczmarza.

- Na zapleczu mam jedną balię, ale jest zbyt mała byście mogli się państwo w niej oboje jednocześnie pomieścić. - Mruknął dalej się szczerząc, widać było, że myśli o czymś nieprzyzwoitym bo oczy mu się obleśnie zaświeciły, a w połączeniu ze zniszczonymi i żółtym jak u szczura zębami efekt ten był jeszcze gorszy. - Będzie was ona kosztować cztery złote monety, dwie za głowę.

- Rozumiem, że sprawdzałeś ze swoją żoneczką, albo panną z przybytku poświęconego tego typu orgiom... - Warknął na niego nie mogąc już powstrzymywać języka za zębami. Nie zauważył, że w tym momencie smoczyca zniknęła, kierując się na górę. - Z resztą nie ważne, poślijcie by przygotowano kąpiel i napalono w kominku. - Powiedział kładąc na blacie kolejne dziesięć monet. - Jeśli moja towarzyszka zażyczy sobie też się wykąpać, a reszta byś oszczędził tych prostackich komentarzy, waćpanie. - Wyjaśnił swoją nadpłatę i nie czekając na żadną odpowiedź chciał wziąć Isambre za rękę i czym prędzej poprowadzić na górę rozdrażniony, ale dziewczyny przy nim nie było. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając jej wzrokiem, ale zaprzestał słysząc kroki i skrzypienie schodów. Raz jeszcze łupnął z gniewem na mężczyznę i poszedł w ślad za nią do izdebki.

- Zawszony plebs... - Mruknął pod nosem z niezadowoleniem wchodząc po schodach na górę. - Spaliłbym wszystkich co do jednego, bo tego kijem bym nie tknął, a co dopiero miałbym sam pożreć. Zapchlonym kundlom z ulicy bym nie rzucił ich ścierwa, albo... - Zamilkł widząc przed sobą dziewczynę stojącą pod drzwiami do pokoju. Spojrzał na nią wciąż kipiąc gniewem, dlatego też szybko uciekł od niej wzrokiem, delikatnie przesunął ją na bok by wygodniej mu było lewą ręką otworzyć pokój i wpuścił ją pierwszą. Następnie wszedł za nią oddając jej klucz i oparł się o ścianę zamykając oko. Chciał się uspokoić, dlatego też wziął głęboki oddech, a kiedy wypuszczał powietrze z jego ust wydobył się ciemny dym niby para na chłodnym powietrzu. - Spaliłbym ich wszystkich... - Powtórzył cicho pod nosem. Miał wielką ochotę poczuć duszący zapach spalenizny i usłyszeć krzyki pełne agonii pożeranych przez płomienie ludzi, ale nie chciał być potworem. Zastanawiał się nad jakimś zamiennikiem, ale jedyne co mu przychodziło do głowy, to zacząć palić tytoń.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Spokojnie - powiedziała smoczyca, stając obok niego. Aura, która jeszcze przed chwilą ciepła, teraz ukłuła ją zimnem i rządzą mordu. Dziewczyna domyśliła się powodu, lecz postanowiła nic z tym nie robić. Zdenerwowany smok to niebezpieczny smok, powtarzała w głowie słowa matki. Kiedy jednak River już opanował część emocji, Isambre położyła mu rękę na ramieniu.
- Lepiej ci? - spytała, widząc jak jego twarz rozluźnia się pod jej dotykiem. - Zapomnił o nich. Ludzie są inni niż my, to prosta rasa i nie wiele trzeba, by ich zrozumieć. Bądźmy ponad to, a przynajmniej ty. Jesteś dość wybuchowy więc nie daj się sprowokować, dobrze?

Później dziewczyna przeszła przez pokój i usiadła na jedynym stołku w całej izbie, który oprócz małego stolika i wąskiego, krzywego łóżka wypchanego siennikiem był tu jedynym meblem. Chibi, który spał do tej pory postanowił się w końcy przepudzić i widząc nowe otoczenie, wyskoczył z torby i zaczął rozglądać się po wszystkim dookoła.
- Idź się wykąp, zjemy coś i chwilę prześpimy - powiedziała, nie odrywając oczu od małego okna, z którego było widać targ. - Chociaż nie wiem, czy tu zasnę - dodała, opadając na oparcie i wzdychając.

Zza okna dobiegały dźwięki ulicy: kupcy przekrzykiwali się nawzajem, wychwalając towary, a kupujący zbijali ceny, by wytargować te dla siebie odpowiednie. Między nimi ktoś klnął, rzucił butelką, przejechał z łoskotem wóz zaprzężony w konie. Muzyka dużych miast w dzień targowy. Aż Isambre zrobiło się smutno, że gdy to się skończy zostanie tylko wielki bałagan na pięknym brukowanym placu z ogromną fontanną o krystalicznie czystej wodzie. W dole też nie było cicho. Nieszczelna podłoga niosła echa rozmów i pijackie bełkoty gości, zakraplane kolejnymi litrami alkoholu. Z medykamentu zrobić używkę, pomyślała dziewczyna, uśmiechając się krzywo, pamiętając czas kiedy pito tylko piwo, bo spirytus i gorzałka była używana tylko w szpitalach. A teraz zdobyły sławę wśród ludu i niosly ze sobą często nieporządane konsekwencje.

- Czy River mnie lubi? - zapytała z westchniem Chibiego, z którym została, gdy River zniknął za drzwiami.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Odetchnął raz jeszcze bardzo głęboko, ale tym razem już bez ciemnej pary z ust. Podniósł na nią zbolałe spojrzenie kiedy tylko podeszła i lekko kiwnął głową. Uśmiechnął się po chwili lekko by się nie martwiła. Nie wierzył w to, że nie zmienił się od pięciuset, wciąż ludzie go wnerwiali i dawał się łatwo sprowokować, był za to na siebie zły, że pod tym względem, ani trochę nie dojrzał.

- Spokojnie nie przypiekę tego miasta, ani palcem nie tknę żadnego z tych robaków na dole... Chociaż wystarczyłoby im tylko podłożyć nogę, a grawitacja zrobiłaby swoje. - Zachichotał podstępnie z rozbawieniem. Pomysł był dobry, ale zachowałby się tak jak ci których nienawidził. Po chwili spoważniał, lecz przyjazny uśmiech nie chodził mu z twarzy. Spojrzał dziewczynie w oczy i przyłożył lewą ręką do serca. - Przysięgam, że nie dam się im sprowokować, więc rozchmurz się Isa. - Także położył jej dłoń na ramieniu na moment, a po tym chwycił jej dłoń lekko jakby była z kruchego szkła i zdjął ze swojego barku, by odejść od ściany i położyć torbę z Chibim na łóżku.

Skromny asortyment w pokoiku, nie zdziwił gada, który po wejściu do karczmy i ujrzeniu całego towarzystwa, domyślił się jak mogą wyglądać pokoje. Jednak pamiętając stare przysłowie: " Nie ocenia się książki po okładce" miał nadzieję na coś lepszego. Jak widać nadzieja matką głupich. Widział, że dziewczyna nie czuje się tu dobrze, nie wiedział tylko czy to przez hałas, zapach alkoholu unoszący się w powietrzu, czy może przez to, że była z nim sama w zamkniętym - choć nie na klucz - pomieszczeniu. Nie zakładał, że to biedne umeblowanie tak oddziaływało na nią, bo nie wyglądała na próżniaczkę, poza tym sama mówiła, że nie raz spała pod gołym niebem. Pogłaskał futrzaka widząc, że się obudził co jakiś czas zerkając na towarzyszkę.

- A ty nie będziesz chciała się odświeżyć? - Spytał po prostu, nie znał się za bardzo na kobietach, ale zdało mu się widywać jak szlachcianki podnosiły raban o to, że przejeżdżający wóz ochlapał ich suknie błotem, albo kupujące nowe odzienie bo poprzednie było już delikatnie wypłowiałe. Nie miał nic złego na myśli w swoim pytaniu, bo nie dość, że Isambre pachniała świeżo to jeszcze się schludnie i czysto reprezentowała, nie to co on śmierdzący na kilometr miodem pitnym w zniszczonym u spodu na krawędziach płaszczu, nie mówiąc już o tym, że brudnym od krwi dzika, którego w nocy przyrządził by upiec na ognisku.

Nie chciał się jednak z nią kłócić czy targować, znów kolejna nauka jaką wyniósł po mieszkaniu z Aeris - Z KOBIETAMI SIĘ NIE DYSKUTUJE. Długo nie mógł sobie tego wpoić żyjąc pod dachem elfki, ale ta regularnie mu to wbijała do łba, albo cięższą pracą przy domu, albo tłuczeniem go tym co nie zrobiłoby mu krzywdy a było pod ręką, albo cichymi chwilami, które były męczarnią kiedy miał coś zrobić na czym się nie znał, a później dostawał ochrzan, że zrobił to nie tak jak powinien. Eh, kobiety... Najgorsze zło tego świata, ale jak tu ich nie kochać, pomyślał lekko się uśmiechając. Po tym wyszedł posłusznie z alkierza zostawiając ją samą z brykającym zwierzakiem.

Po jego wyjściu Chibi zaczął baraszkować w nowo zakupionej torbie w poszukiwaniu słodkości, albo owoców, przez co wyrzucił całą jej zawartość, czyli mieszek z pieniędzmi i nowo kupioną koszulę. Była też niewielka onyksowa figurka przedstawiająca jelenia, szlachetnego zwierzęcia niekiedy czczonego przez elfy, a przynajmniej tak było kiedyś. River ją kupił na skromnym straganiku z ręcznie robionymi drobiazgami sprzedawanych przez mocno dojrzałego elfa. Chciał podarować figurkę smoczycy w podzięce za kapelusz, ale chwilę po nabyciu przedmiotu zdał sobie sprawę, że to głupia dziecinada i zamiast tego kupił każdemu po słodkiej bułce wrzucając onyksowego jelenia do torby pod koszulę. Zwierzak jej nie zauważył zbyt zajęty poszukiwaniem przysmaków, a kiedy nic nie znalazł poszedł poprzytulać się do dziewczyny.

Chłopak na schodach spotkał służkę wysłaną przez karczmarza, by poinformował o gotowej kąpieli. Gad cierpliwie poczekał aż ona pierwsza zejdzie, a po tym wszedł do ciepłego zaplecza, które okazało się być niewielką łaźnią z kominkiem i sznurkiem wiszącym pod sufitem by powiesić pranie. Dorzucił jeszcze trochę drewna do kominka, zdjął płaszcz i sprawdził wodę. Niby parowała, ale była dla niego za zimna, dlatego ją jeszcze bardziej podgrzał swoją mocą uważając aby nic się nie spaliło. Kiedy zaczęła się gotować, wypuszczając charakterystyczne dla tego stanu bąbelki, rozebrał się i wpierw uprał swoje ubrania, a po rozwieszeniu ich na sznurku wszedł do balii zanurzając się z przyjemnością po samą brodę. Był ciepłolubnym stworzeniem, dlatego musiał się pilnować by nie odpłynąć w tej rozkoszy w końcu Isambre na niego czekała by razem zjeść obiad. Chwilę tak poleżał, a kiedy woda przestała bulgotać od gorąca zaczął się myć.

Zwierzak słysząc pytanie przyjaciółki poważnie się zastanowił nad odpowiedzą jak to miał w zwyczaju jego właściciel. Nie wiedział czy kiwnąć jej głową, czy pokręcić. Faktem było, że River był przy niej milszy, ale nie wiedział czy gad po prostu będąc przez chwilę sam nie zrozumiał pełnych kwestii w swoim życiu, które zamiast przyjaciół, przysparzały mu jedynie wrogów. Myślał i myślał lekko pukając wskazującym pazurkiem w swoją bródkę w oznace kontemplacji. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy i żeby nie skłamać smoczycy wzruszył ramionami kręcąc główką, dając do zrozumienia, że nie wie, ale wtedy dostrzegł figurkę z czarnego kamienia i z radością do niej podbiegł myśląc, że to jakaś zabawka dla niego.

Po umyciu cię River wrócił na górę, nie miał założonego płaszcza, a jedynie zarzucony był na jego ramiona ukrywając brak kończyny, w dłoni niósł kapelusz z czarnej skóry, a z włosów wciąż skapywała mu woda. Wszedł do towarzyszy zerkając z uśmiechem na Isambre i wziął koszulę chcąc ją ubrać. Westchnął jedynie widząc porozwalane przez futrzaka rzeczy, ale nie skomentował tego. Odwrócony tyłem do smoczycy zsunął z siebie płaszcz odkrywając kikut i usłane bliznami plecy, a następnie bez trudu założył białą koszulę, a na nią swoje wyprane okrycie wierzchnie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Może później skorzystam - odparła, a później drzwi zamknęły się za Riverem z lekkim zgrzytem, po którym smoczyca z Chibim zostali sami w pokoju.
- Szkoda - westchnęła, uśmiechając się blado do stworka, który znalazł sobie do zabawy jakąś figurkę. - Nie wiem jak to ująć, ale River jest dla mnie czymś nowym i tajemniczym, czymś co chce się odkryć. Miły, odważny, trochę narowisty, ale stara się pracować nad tym. Nie znam go za długo, a czuję, jakby był mi pisany. Do tego jest przystojny, a jego... braki mi nie przeszkadzają. Widać, że sporo przeszedł, a mimo to nie widać, żeby się załamywał. Jest silny i na każdym kroku to pokazuje. I ten jego uśmiech... mógłbyś chociaż udawać, że słuchasz - mruknęła z rozbawieniem na Chibiego, sięgając po statuetkę z onyksu, w kształcie jelenia, którą maluch obracał w dłoniach i chyba planował ją rozbić, poszukując jakiś skarbów.
Przedmiot nie był specjalnie duży, ale wykonanie świadczyło na robotę jakiegoś mistrza. Dokładnie odzwierciedlone detale przykuwały oko. Ktoś zadał sobie wyjątkowo wiele trudu, by ją wykonać, pomyślała, odstawiając ją na parapet i biorąc stworka na ręce.

- Ty to jednak nie przestaniesz rozrabiać, co? - zapytała, wskazując ruchem głowy na bałagan dookoła i już miała coś z tym zrobić, kiedy ponownie usłyszała zgrzyt drzwi.
Stanął w nich River, wciąż miejscami mokry od wody, z ciałem częściowo zakrytym przez płaszcz. Widząc, jak sięga po koszulę, Isambre odwróciła się i wlepiła wzrok w okno, w którym, mimo ulicznego zgiełku dostrzegła odbicie chłopaka.
Stał do niej plecami i ubierał się w milczeniu. Jego plecy, jak dostrzegła dziewczyna były zaorane bliznami, ale nie chciała zaraz się tu rzucać i prosić go o wyjaśnienia. River miał swoje życie i swoje problemy, pewnie o części nie chciał rozmawiać i uważał je za zamknięte rozdziały. Dlatego ona nie nalegała. Poprawiła tylko włosy i zerknęła jeszcze raz na statuetkę. Musiał kupić ją nie dawno i od razu smoczyca połączyła fakty.

- Nie musiałeś - powiedziała z uśmiechem, odwracając się w jego stronę. - Ale dziękuję. Będę ją zawsze przy sobie nosić.
Następnie zrobiła krok do przodu, lecz przez krzywe deski w podłodze potknęła się i może by upadła, gdyby nie River i jego refleks.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Uśmiechnął się, kiedy Isambre poprosiła go o chwilę uwagi, szeroko szczerząc swoje równie białe co futerko, ostre ząbki wyglądające jak małe szpileczki z wyraźnymi niewielkimi kłami. River z psotnego zwierzaka nie miał żadnego większego pożytku, jedynie to, że mały uwielbiał błyskotki i był świetni w przywłaszczaniu sobie tego co mu się spodobało. Ponadto jako jedyny dotrzymuje gadowi towarzystwa w jego bezcelowych podróżach. Po chili przeanalizował w główce każde słowo jakie do niego wypowiedziała, czekając na gada i widoczne przez moment zaskoczenie na pyszczku malucha szybko zmieniło się w coś na kształt śmiechu, a on sam padł na ziemię zgięty w pół nie mogąc uwierzyć w to co słyszy z ust obcej osoby o swoim właścicielu. Zdarzały się gadowi oznaki dobroci kiedy miał dobry humor, ale były rzadkością przez codzienne rozdrażnienie Rivera, lub ogólną niechęć do wszystkiego co chodzi po ziemi. Tym trudniej było mu z powagą przyjąć słowa dziewczyny, ale wybuch ten minął widząc przykrość na jej twarzy.

Teraz chłopak był taki bo zapewne chciał się podlizać pięknej towarzyszce, ale Chibi wątpił by to długo trwało. Przypuszczał iż wystarczy odrzucenie z jej strony, lub jego znudzenie się tymi podchodami, by jego zachowanie wróciło do normy. Dawał przyjacielowi nie więcej niż dwa dni i wszystko będzie znów po staremu. Maluch westchnął cicho. Podobało mu się, że przyjaciel się już na niego nie wydziera non stop, ani nie bije, ale martwił się, czy przez tą chwilową zmianę nie wpadną w kłopoty, z których stary River z łatwością by wyszedł za pomocą siły i okrucieństwa, a nowy miałby z tym problemy. Bardzo się tego obawiał.

Mruknął wesoło kiedy został wzięty na ręce i pokręcił z rozbawieniem główką. Uwielbiał rozrabiać i postanowił wykorzystywać ku temu czas kiedy River jest taki miły, a dziewczyna nie pozwoli mu tknąć futrzaka. Polizał ją po twarzy wesoło, a następnie przytulił się, jednakże całą radość z niego uciekła kiedy wszedł gad i nie wyglądał na zadowolonego z bałaganu. Od razu się skulił na rękach smoczycy i położył po sobie uszka, obawiając się najgorszego, ale nic się nie stało. Chłopak jedynie westchnął. Chibi odetchnął z ulgą i zeskoczył z rąk Isambry. Korciło go, aby wystawić cierpliwość i wyrozumiałość Rivera na próbę, ale zrezygnował wskakując na parapet i zerkając na miasto przez okno, by im nie przeszkadzać.

- Hm? - Nie zrozumiał z początku o co jej chodziło wyrwany z zamyślenia, a dostrzegając znalezioną przez Chibiego figurkę uciekł od niej wzrokiem i podrapał się z zakłopotaniem po karku. - Chciałem się odwdzięczyć za kapelusz i nie miałem żadnego pomysłu, przez to że twoja ludzka postać to iluzja. Kupiłem ją bo dostrzegłem, że lubisz czarny kolor i mówiłaś, że kochasz zwierzęta. Ale po tym stwierdziłem, że to błahy prezent i dlatego zamiast ci go dać kupiłem wszystkim po słodkiej bułce. - Wyjaśnił nie wiedząc czemu, może chciał, by wyprowadziła go z błędnego rozumowania.

Dostrzegając kątem oka, że Isambre traci równowagę, bez namysłu zareagował łapiąc ją tak, że opadła na jego pierś, a on ją lekko obejmował. Na twarzy pojawił mu się uśmiech, a oko połyskiwało mu z rozbawieniem.

- Wiem, że jestem powalająco przystojny, ale żeby aż tak na mnie lecieć? - Zażartował w rzeczywistości nie myśląc tak o sobie. Pomógł jej odzyskać stabilność pod nogami i odszedł od niej parę kroków, by zapobiec niezręczności. - Nie martw się, podłoga w łaźni mnie też zaatakowała. - Chciał ją jakoś pocieszyć zamiast wytykać niezdarność. - Chcesz jeść w tej karczmie, czy gdzieś indziej? - Spytał naprędce odrywając od niej spojrzenie, zdając sobie sprawę, że cały czas się jej przyglądał. Wciąż czuł na sobie jej ciężar i mgiełkę otaczającą jej postać, nadającą jej upragniony wygląd. Magiczna siateczka jej zdeformowanej przez iluzję wywołał u niego delikatne mrowienie, ale nic nie powiedział, ani po sobie nie pokazał.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy River trzymał ją w objęciu, po karku smoczycy przeszedł przyjemny dreszcz, odzywający się mrowieniem od czubka głowy po palce u nóg. Nie wiedziała, czy gadem wstrząsnęło podobne uczucie, ale jeśli rzeczywiście coś do niej czuł, to właśnie miał to okazję powiedzieć. Isambre była w jego mocy, trzymana przez lewą rękę smoka, swoje miała przyklejone do jego piersi. Aura przyciągnęła ją bliżej, dziewczynie zdawało się, że jej siła udusi ich oboje.
- Twój prezent jest dobry - powiedziała, szeroko się uśmiechając po odzyskaniu równowagi. Trochę zabolało ją, że River od tak ją odstawił. Chwila na powiedzenie sobie czegoś była idealna, ale smoczyca nie chciała pierwsza tego mówić. Za bała się kompromitacji w jego oczach. - Schowam ją do sakwy i będę stawiać co wieczór przy łóżku lub stercie mchu. Zależnie gdzie właśnie będę spać. Dziękuję.
Później podeszła do okna, zabrała statuetkę i pogłaskała Chibiego między różkami, kiedy ten wpatrywał się w okno.
- Może zjedzmy tutaj - powiedziała na widok czterech mężczyzn opuszczających tawernę. Dzień powoli dobiegał końca i wszyscy wracali do domów.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Nie wiedział jak ani czemu, ale miał wrażenie, że dziewczyna jest zawiedziona. Czuł, że przegapił bardzo ważną w jego życiu okazję, ale gorzej by się czuł gdyby rzucił od tak słowa na wiatr, a po tym by wszystko odwoływał, lub po prostu by odszedł gdyby to co czuł do Isambry okazało się tylko przelotnym, nic nieznaczącym zauroczeniem. Był na siebie z jednej strony zły, że tak postąpił, a nie powiedział jej w prost co o niej myśli. Jednakże River miał to do siebie, że nie myślał jedynie o obecnej chwili, ale także o odległej przeszłości, a gdyby miał kiedyś porzucić smoczycę, bo jego uczucie do niej by się wypaliło byłby jeszcze bardziej zły. Chciał jeszcze poczekać i zobaczyć co z tego wyniknie, może znajdzie się lepszy moment ma wyjawienie tego co mu siedzi w kamiennym sercu.

- Drobiazg - mruknął nie wiedząc co z sobą począć, ani co powiedzieć, było mu głupio i, mimo że był rozgrzany po kąpieli, poczuł dziwny chłód. Miał nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone.

Chibi zerknął na nich oboje kiedy zaistniała cała sytuacja, ale po tym kiedy na ich twarzach pojawiło się zwątpienie i zawód zmartwił się i położył po sobie uszka. Uśmiechnął się jednak kiedy został pogłaskany. Nie w jego interesie było kierować ich poczynaniami, w końcu oboje byli dorośli, choć zachowywali się jak dzieci w jego mniemaniu. Nie rozumiał czemu ludzkie łączenie się w pary przypomina podchody, a nie wyznają po prostu swoich uczuć. Westchnął i zeskoczył z okna chcąc iść z nimi.

River kiwnął głową na podjętą przez nią decyzję i schował mniejszą sakiewkę do kieszeni spodni by mieli za co zapłacić za obiad, a nie miał zamiaru do tej zgrai na dole zabierać wszystkich pieniędzy jakie miał przy sobie. Przyglądał się chwilę jej zapatrzonej w świat za oknem twarzy widząc, że podczas stracenia przez nią równowagi jeden niesforny kosmyk wydostał się ze związanych włosów i nie mogąc się potrzymać delikatnie odgarnął go dziewczynie za ucho, lekko przy tym przesuwając wierzchem dłoni po jej miękkim policzku. Nim na niego spojrzała odszedł do drzwi które otworzył i przytrzymał dłonią zgięty w pół w pokłonie.

- Panie przodem- powiedział łagodnie do towarzyszki, czekając aż wyjdzie pierwsza.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Mijając Rivera w progu, Isambre rzuciła mu kolejny uśmiech. Pasowało jej, jak smok ją traktował, choć w rzeczywistości zmuszał się do tego i dziewczyna doskonale to widziała. Jej obecność mu odpowiadała i najwyraźniej gad nie chciał tego popsuć jakimś głupim żartem, czy wybuchem emocji, dlatego często wzdychał i zbierał myśli, by pokazać się z tej dobrej strony, choć ta była najwyraźniej dość głęboko ukryta.
Na dole czekała ich dość przyjemna nieapodzianka: większość gości ulotniła się jeszcze przed zachodem słońca i w karczmie zostali tylko oni, oberżysta i trzech mężczyzn w czarnych, ćwiekowanych kurtkach, zajmujących szeroką ławę w kącie izby. Zajęci swoimi sprawami, poświęcili smokom tylko krótkie spojrzenie, po czym łyknęli z kufli i znów nachylili się ku sobie.
- Poproszę jajecznicę na bekonie, chleb i wodę - powiedziała Isambre, opierając dłonie o ladę i już chciała sięgnąć po mieszek, ale przypomniała sobie, że River i tak za nią zapłaci. W końcu czuł się za nią odpowiedzialny, więc po co ma na siłę psuć mu dobry humor.
- I może jakieś jabłko lub dwa - dodała, uśmiechając się do Chibiego, który na słowa "jabłka" cały się rozpromienił.

Później wybrała mały, okrągły stolik blisko okna, przy którym usiadła i splotła dłonie na jego blacie.
- To miłe co dla mnie robisz - powiedziała, gdy chłopak do niej dołączył. - Ale sama też dałabym sobie radę. Mówiłam, że nie jestem damą w opałach, ale doceniam to wszystko.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości