Kryształowe Jezioro[Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

[Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...

Post autor: River »

Skąd przybywa

Długo mu nie zajęło przylecenie w te strony. Wnerwiony gad chciał ochłonąć i być sam. Nie obchodziło go co się stanie z porzuconym zwierzakiem i mało go interesowali wampirzy bliźniacy, którzy jedynie głupio się wymądrzali i pouczali gada. Był od nich starszy, przeżył więcej i był mądrzejszy. Ryknął wściekle lecąc nad lasem wywalając z siebie całą frustrację. Wzleciał nagle wysoko do góry by złożyć nagle skrzydła i oddać się bezwzględnym prawom grawitacji spadając w dół jak kamień. Odetchnął głęboko i zamknął oko by po chwili wylądować z gracją nad brzegiem jeziora.

Taki bynajmniej miał zamiar, lecz źle wymierzył i oszacował czas. Nie zdążył się obrócić z grzbietu i wyprostować, by spadać głową w dół i najzwyczajniej w świecie wpadł do wody. Los chciał, że trafił w głębsze miejsce całego akwenu. Gad ryknął pod wodą z przerażeniem wypuszczając z pyska jedynie parę wodną i bąbelki powietrza, szamocząc się i starając wypłynąć na powierzchnię. Nienawidził wody i nie chodziło o to, że był typowo ognistym smokiem. Nawet nie to, że nie lubił głębokich wodopojów, on się ich bał bo nie umiał pływać. Niby wiedział jak się pływa, ale nic to nie dawało kiedy przebierał wszystkimi łapami w panice, a nawet starał się skrzydłami, które przez opór wody wydawały się ciężkie i z trudem nimi poruszał. Powoli zaczynało mu brakować powietrza, a wzrok mu się zamazywał. Pocieszeniem było tylko to, że kac mu odpuścił i już go tak głowa nie bolała, ale nie nacieszył się tym długo bo zaraz nastała ciemność, gdy stracił przytomność. Jedyne o czym pomyślał to, to że źle potraktował jedynego przyjaciela, który nigdy nie uważał, że gad jest mały, który jest gdzieś tam i samotnie pałęta się po obcych terenach. Nie przeszło mu przez myśl, że ten wypadek mógł być karą od losu za naganne i aroganckie zachowanie smoka. Nigdy nie wierzył w to, iż los może nagradzać dobre uczynki i karać za złe.

Kiedy odzyskał przytomność leżał na brzegu, a spomiędzy jego a'la kamiennych łusek na grzbiecie wciąż spływała woda tworząc malutkie wodospady i rzeki na ciele gada. Nie wiedział jak się tu znalazł. Podejrzewał, że może naturalny instynkt przetrwania się w nim obudził kiedy stracił świadomość i tak się uratował. Z góry nie brał pod uwagę, że ktoś mógł mu pomóc. Myślał jedynie, iż sam się ocalił. Nie zamierzał jednak tego powtarzać i obawiał się, że znów utonie jak tylko jego łapy stracą grunt.

Leżał zmarnowany w postaci smoka na brzegu jeziora i tylko oddychał głęboko. Bolały go płuca, więc nie zmuszał się do łapczywego chwytania powietrza. Był przygnębiony i wystraszony. Otoczył łapy po lewej stronie ogonem zakończonym grotem wyglądającym jak ostrze halabardy lub katowskiego topora i wsadził pysk między skrzydło, którymi się okrywał po obu stronach by było mu cieplej. Nie miał na nic siły i ochoty, a powodem tego była przede wszystkim obniżona temperatura ciała i szok po sytuacji, która miała przed chwilą miejsce. Westchnął ciężko ze smutnym pomrukiem i zamknął oko chcąc odpocząć.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

Guerra siedziała nad brzegiem jeziora i studiowała mapy najbliższej okolicy. Gdzieś musieli się przecież schować, to niemożliwe, żebym ich zgubiła... rozmyślała, kiedy z wnętrza jej kurtki wyskoczył szczur i zaczął piszczeć. Wlazł jej na ramię, drapał pazurkami i tak niemożebnie piszczał. Dziewczyna spojrzała pytająco na swojego towarzysza, ale ten był nieco szybszy i przeniósł się na jej bark i ugryzł ją lekko w płatek ucha.
-Auć! Uspokój się!- pisnęła i wyciągnęła rękę, żeby złapać gryzonia, jednak ten znów ubiegł ją i przebiegłszy jej po karku znalazł się po drugiej stronie i podrapał jej szyję. Na tyle mocno, że po chwili pojawiły się kropelki krwi.
-Co jest?!- warknęła już nieźle zdenerwowana- O co chodzi? Smok....- przerwała, kiedy coś wielkiego przysłoniło jej słońce. Dziewczyna podniosła rękę do czoła by lepiej widzieć i wtedy zobaczyła o co chodzi jej przyjacielowi.
-O wilku mowa...

Gad runął wprost w sam środek jeziora. Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia, bo trzeba przyznać, pierwszy raz widziała smoka, który samowolnie wpada do wody. Zawsze sądziła, że te stworzenia raczej unikają tego typu zabaw. Zaraz jednak przekonała się, że coś prawdopodobnie poszło nie tak. Możliwe, że trajektoria lotu została źle oszacowana, albo ktoś zwyczajnie zasnął za sterami. Wynurzył się spod wody i widać było, że sobie biedaczek nie radzi. Przeraźliwie machał łapami i skrzydłami próbując utrzymać się na powierzchni. Ryczał i syczał nieznośnie.
Wszystkie ryby nam przepłoszy. westchnęła Guerra i przyglądała się całemu zdarzeniu. No bo co miała robić? Ona taka mała, smok taki duży, woda za zimna, żeby do niej wchodzić. Nie miała szans mu pomóc i dobrze o tym wiedziała. Ale, żeby lepiej spożytkować ten czas wyciągnęła z torby podróżnej suszoną wołowinę i przegryzając powoli patrzyła na smoka.
Kiedy ten wreszcie się opanował i jakimś cudem wypłynął na brzeg (Guerra była pewna, że nie da sobie rady i gdyby tylko mogła postawiłaby na jego porażkę), dziewczyna pochowała manele do torby, sprawdziła stan szczura i podeszła do zwiniętego smoka.
Z jego ciała ciągle spływała woda, z pyska unosiły się delikatne obłoki pary wodnej, a on sam wyglądał jak jedna wielka kupka nieszczęścia. Można by powiedzieć, że dziewczynie nawet zrobiło się go żal. Widać było, że nie radzi sobie z szokiem termicznym jaki wywołała kąpiel w lodowatej wodzie. Co się dziwić, sama też się o tym wcześniej przekonała. Z nieznanych sobie przyczyn postanowiła mu... pomóc? Nie, może to za dużo powiedziane. Postanowiła utrzymać go przy życiu, żeby później móc się z niego pośmiać.
Dziewczyna pozbierała nieco drewna i ustawiła małe ognisko w pobliżu smoka. Gad leżał jak zabity i dziewczyna często zastanawiała się czy już może spróbować oderwać sobie jego łuskę na pamiątkę, czy jeszcze nie, ale zazwyczaj właśnie wtedy zwierzak brał głębszy oddech dając tym samym znać, że jeszcze nie zdechł. No cóż, trzeba będzie poczekać.

Późnym wieczorem, kiedy niebo się już całkiem ściemniło, ptaki ucichły, a dziewczynie kompletnie się nudziło, wyciągnęła szczura z kieszeni i położyła go sobie na dłoni, patrząc się prosto na ten chytry pyszczek.
-I widzisz? Czego srałeś ze strachu? Śpi i nikogo nie zje. A może nawet zdechnie do jutra. Jak myślisz, ile można dostać za łuskę smoka na targu?
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Na pewno nie tyle ile oczekujesz, dziewczynko - odezwał się warkliwym głosem, choć udawał, że nadal śpi.

Niezwykle go zastanawiało dlaczego dziewczyna najzwyczajniej w świecie nie zabiła gada, na jego kościach, a już na pewno sercu nieźle by się wzbogaciła. Bynajmniej tak było za "jego" czasów. Serca były bardzo pożądane przez alchemików i innych tego typu wariatów, a z kości można było zrobić niezwykle mocną zbroję lub też oręż. W obecnych realiach nie było mu nic wiadome na ten temat, ale jeśli smocze łuski faktycznie byłyby bardzo cenne, to sam by je z siebie zrywał tylko po to by móc zabawiać się z dziewkami, popijać miód i gromadzić swoje skarby. Jedyne co zdążył zauważyć, to to, iż co poniektórzy uważają gady te jedynie za szkodniki albo łobuzów. Znaczy kiedy był młodszy w "poprzednim" świecie także wklejono smoki do kategorii szkodników, ale wtedy przynajmniej ludzie czuli respekt przed każdym smokiem i się każdego bali, teraz gdy jakiś jaszczur nie mieścił się w określonej tabeli wielkości po prostu nie był smokiem tylko jakimś zmutowanym gatunkiem wiwerny.

Na samą myśl zmarszczył z gniewem pysk napinając mięśnie, a z lekko otwartego pyska i nozdrzy wydobywał się ciemny dym cuchnący spalenizną i siarką. Nie podobało mu się, że w Nowej Aerii uznano go za MAŁEGO, więc nie stanowiącego DUŻEGO zagrożenia, ale zachowując ostrożność się uzbroją. Może i był mniejszy w porównaniu do swoich pobratymców, ale wciąż był dużo większy od człowieka, a nawet centaura czy minotaura, dlatego jeszcze bardziej godzące w jego dumę są słowa rzucane przez ludzi, że on jest mały.

Myślenie i wspominanie tego incydentu bardzo mocno wnerwiły gada, który otworzył swoje oko i się podniósł siadając naprzeciw kobiety ze szczurem. Zawiesił wzrok na dłużej na gryzoniu i się zasmucił nieco. Odetchnął głęboko uspokajając się i zmienił w człowieka obserwując ich uważnie swoim jednym okiem spod obszarpanego ronda kapelusza. Zastanawiał się co z Chibim, martwił się o niego i żałował tego jak go potraktował. Nie wierzył w to, że mały do niego wróci, a tym bardziej go odnajdzie. Westchnął ciężko, przenosząc spojrzenie na ognisko.

- Jaki miałaś w tym interes by mi dopomóc, bo wątpię by chodziło tylko o głupią łuskę, których falsyfikaty sprzedawane są na niemal każdym bazarku czy to w formie ozdoby, czy biżuterii? - Odezwał się oschle, ponieważ nie miał humoru, a poza tym ona widziała jak ten się topi i może to wykorzystać do późniejszych drwin.

Słysząc szelest za sobą spojrzał kątem oka w stronę lasu. Przez moment wydawało mu się, że kogoś tam widzi, ale był to ułamek sekundy i po prostu wziął to za efekty uboczne spowodowane przykrą sytuacją po wylądowaniu. Wciąż nie wiedział jak udało mu się znaleźć na brzegu, ani czemu wcześniej nie zwrócił uwagi na dziewczynę, jednakże domyślanie się do niczego nie prowadziło. Siedział spokojnie wpatrzony w ognień choć obserwował także kobietę, by od razu zareagować na każdy jej gwałtowny ruch.

Krzaki za nimi znów zaszeleściły, ale nie wyglądało jakby to coś miało zamiar na nich się rzucić, jedynie baraszkowało sobie w najlepsze w ukryciu. W pewnym momencie po zaczął wystawać z nich biały, delikatnie świecący się "koci" ogon. Smok wiedział już co to jest i lekko się uśmiechnął z ulgą spuszczając wzrok z tych krzaków, z których po chwili wyszedł biały stworek niosący na łapkach nazbierane dla siebie owocki. Chibi szedł w ich stronę bez trudu na tylnych łapkach i wydał z siebie głośny krzyk radości przypominający mruczenie. Radośnie przyczłapał do nich i usiadł obok gada.

Smok dostrzegł, że maluch ma owiniętą jakimiś liśćmi lewą łapkę, którą mu przez przypadek poparzył, a pod jego futerkiem widać cienie siniaków jakie pojawiły mu się na ciałku po tym jak River go pobił i kazał się wynosić. Zaskoczeniem dla gada był dziwny kluczyk zawieszony na rzemieniu, dyndający zwierzakowi na szyi. Pogłaskał go lekko z uśmiechem i spojrzał na nią nieco łagodniej oraz przyjemniej.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

-No, możesz mieć trochę racji. Za topielca dają zdecydowanie mniej.- odpowiedziała i pogłaskała szczura po grzbiecie. Ten, uspokojony dotykiem swojej pani, zwinął się w kłębek i odetchnął głęboko kilka razy. Guerra wiedziała, że zwierzak zaraz pójdzie spać, więc delikatnie włożyła go do wewnętrznej kieszeni kurtki.

Dziewczynie aż zakręciło się w głowie od "zapachów" jakie wydobyły się z paszczy gada.
-Niby kąpiel brałeś, ale tymi zapaszkami to mógłbyś kogoś zabić dosłownie... Może kiedyś spróbujesz? Jak znowu będziesz się bawił w wodzie, to proponuję: a) zainwestować w jakieś środki higieniczne. Wiesz, mydło i te sprawy... i b) wybierz sobie jakąś kałużę, żeby nadmiar wody Cię nie utopił.- rzuciła krótko i wyciągnęła z torby bukłak wody. Usiadła w pobliżu ogniska, wyprostowała nogi i ziewnęła przeciągle.

-A skąd pomysł, że miałam w tym jakiś interes? Może zwyczajnie jestem dobrą samarytanką i pomagam biednym, tonącym gadom?- odparła zadowolona z własnych słów.- odparła, kiedy stwor zmienił się w człowieka.
-Myślałam, że po transformacji jesteście nadzy...- odparła z niekrytym zdumieniem w głosie i przekrzywiła głowę, dokładnie lustrując postać przed sobą. Gdyby nie źrenica w oku, można by go wziąć za zwykłego podróżnika, lub bywalca co podlejszych karczm. Dziewczyna nie przejęła się zbytnio. Gdyby gad chciał ją zabić, już dawno by to zrobił. Dziewczyna wiedziała, że pozorom nie należy wierzyć, a mały wzrost gada wcale nie świadczył o jego sile. Nie raz przekonała się już, że nie należy osądzać po wyglądzie. Ba! Sama była tego najlepszym przykładem!


Po chwili z krzaków wyłoniło się... coś. I tak, to jest dobre słowo. Biały stworek szedł w ich stronę raźnym krokiem i usiadł obok niedoszłego topielca, trzymając owoce w łapkach. Guerra dokładnie przyjrzała się temu czemuś. Miało koci ogon, owłosione różki, dziwne łapki i ogólnie można by powiedzieć, że przypomina nieudane połączenie małpy z kotem.
-Widać, ktoś się jednak cieszy, że nie udało Ci się dokonać samobójstwa...- rzuciła mimochodem i pociągnęła solidny łyk wody.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Oczywiście, że mam rację. - Mruknął z dumą ignorując odzywkę względem topielca.

Wątpił aby dziewczyna miała w sobie na tyle chęci, by dać nura w zimnej wodzie, popłynięcie na dno i zabranie łuski martwemu gadowi. Nie urodził się wczoraj by brać do siebie każde słowo jakie jest kierowane w jego stronę. Nie wiedział czy taki był po prostu jej styl bycia, czy chciała go sprowokować. Co do pierwszego nie miał pewności, bo dopiero ją zobaczył, więc nie znał jej dobrze, to drugie było głupotą i samobójstwem. Ona na głupią nie wyglądała, dlatego też to z góry odrzucił. Nawet jeśli się mylił nie zamierzał jej zabijać. Zaciekawiła go przez noszenie szczura w kieszeni. Nie wiedział czemu gryzoń jest jej towarzyszem. Niemal wszystkich ludzi w obecnym świecie szczury napawają obrzydzeniem, tępią je zawzięcie, tworząc do tego zmyślne pułapki i zawody zajmujące się tą niewdzięczną robotą. Ponadto są to szkodniki roznoszące zarazy i zżerające zapasy ze spichlerzy, przy czym płodzą się jak króliki powodując plagi w większych miastach.

Jego rozmyślania na temat ogonka dziewczyny, przewała mu ona sama rzucając zgryźliwą uwagę, którą puścił mimo uszu, ale fakt zagotowało się w nim. Nie dał tego jednak po sobie poznać bo i po co plebsowi dawać satysfakcji. Owszem może i by mu się przydała porządna kąpiel z różnego rodzaju ludzkimi świństwami dodawanymi do wody aby człowiek wydawał się czysty i pachnący, a nie zabłocony i cuchnący chlewem. Niestety on do takiego zabiegu potrzebował jakiegoś lokum nawet tymczasowego, bo nie lubił pozostawać w jednym miejscu bezczynnie. Ostatnie jednak wydarzenia sprawiły, że i nawet kąpielą w jakiejś podrzędnej karczmie się nie zadowoli, ponieważ nie ma grosza przy duszy, a na pracę dla tych nędznych hien jakimi są ludzie nie był jeszcze gotowy. Prędzej wyrżnąłby ich wszystkich w pień, gdyby po tym nie zostałaby rozpoczęta na niego obława.

- Mam swoje lata i umiem obserwować mimo braku jednego oka, ludzie zawsze chcą czegoś w zamian. O samarytanizm posądzić bym mógł naturianów, bądź elfy, ale na pewno nie ludzi - odparł poważnie z wyczuwalną niechęcią, której w żaden sposób nie zamierzał kryć. Na jej kolejne słowa wyszczerzył w rozbawionym uśmiechu swoje białe zęby z lekko wydłużonymi kłami, a oko mu błysnęło żywym złotem. - Chciała byś abym był nagi co?

Nie był pewien czego ona tak właściwie oczekiwała jeśliby faktycznie po zmianie postaci był nagi. Może myślała, że gad poczułby coś na kształt wstydu? Z tym by się niestety przeliczyła, bo gdyby nie normy ustawione przez społeczeństwo karzące bezwstydników, łaziłby po mieście takim jak go matka urodziła. Co nie było trafnym określeniem, ponieważ gad się wykluł z jajka. No ale zastanawiając się dalej nad powodami jej zdziwienia, przemianą we w pełni ubranego mężczyznę dochodził do założenia, że może czegoś by od niego oczekiwała, jakiejś intymnej bliskości. Otóż z tym też w tym przypadku najpewniej by się spaliła, bo Rivera mało interesowały kobiety, dla niego były jedynie przydatne aby pozbyć się frustracji i napięcia, przy tej okazji dostarczając także odrobiny rozrywki oraz przyjemności. W obecnej sytuacji gad nie miał ochoty na igraszki, a tym bardziej nie z obcą. Owszem jego kochankami były wyłącznie opłacone na noc dziewki karczemne, ale nie oznaczało to, że inne kobiety też ma brać w tym przypadku pod uwagę i traktować tak samo. Ta tutaj nie wyglądała mu na dziewkę, więc problem sam się rozwiązywał.

Nie widział powodów by mówić jej o tym, iż faktycznie zmieniając się w człowieka gady nie mają na sobie żadnego odzienia. Tak też było kiedy po raz pierwszy przybrał ludzką formę w domu swojej pierwszej (i jedynej) przyjaciółki setki lat temu. To ona mu uświadomiła, że nie może paradować nago po świecie i to ona dała mu ten płaszcz i kapelusz. Były dla niego bardzo ważne sentymentalnie i bezsensownym wydawało mu się niszczenie swoich ubrań za każdym razem jak z człowieka zmieniało się w smoka. Na szczęście istniała różnica między transformacją, a przemianą. Transformacja za sprawą różnych czynników nierzadko magii zmuszała ciało "przemienianego" do różnego rodzaju zmieniania tkanek własnego organizmu, a tym samym wyglądu. Tutaj właśnie zmienianie postaci powoduje niszczenie ubrań, czy też ganiające po lesie zwierzęta noszące części garderoby. Przemiana miała to do siebie, że zawsze jej źródłem była energia magiczna przemienianego, który mógł wobec tego spowodować iż odzież wierzchnia nie ulegała zniszczeniu. Podsumowując jedno było mutacją lub wyuczoną umiejętnością, wywoływaną przez różne czynniki, drugie było darem potrzebującej odpowiedniej energii magicznej.

Wracając jednak do jakże przemiłego pikniku przy ognisku, River zdjął z głowy kapelusz, a po tym płaszcz by sprawdzić ranę na boku i przy okazji pozbyć się już brudnego, gdzieniegdzie poplamionego krwią bandaża, wrzucając go do ogniska, by następnie przemyć te dwie części swojej garderoby w jeziorze, do którego podszedł z ostrożnością i niechęcią. Chibi zastrzygł uszami na słowa dziewczyny zajadając się owocami i uśmiechając się przyjaźnie wydał z siebie radosny dźwięk. Bardzo się cieszył, że odnalazł swojego przyjaciela, choć nie do końca rozumiał o co kobiecie chodziło z tym samobójstwem.

- Tak się zastanawiam czy w twoim przypadku też ktoś by się cieszył - odgryzł jej się chłopak wieszając mokre ubrania na gałęzi drzewa nie miał z tym większych problemów mimo braku prawej ręki, co obecnie było dobrze widoczne. Jaszczur umiał sobie bez niej poradzić, choć czasami jego prawą ręką bywał biały tchórzliwy stworek, który obecnie opychał się zebranymi przez siebie owocami. - Nie wątpię, że twój szczur by się niezmiernie ucieszył jakbyś jednak dalej żyła. Choć jego żywot przy twoim to mgnienie. Szczury nie żyją dłużej niż trzy lata. - Wzruszył ramionami wracając do ogniska, usiadł przy Chibim i go pogłaskał lekko się uśmiechając. Zastanawiał go ten klucz na szyi stworka.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

-No i znowu punkt dla Ciebie, o bezinteresowną pomoc nawet ja bym siebie nie podejrzewała.- odparła śpiewnie i zaśmiała się na samą myśl o czymś takim.
-Co? O fuuj! No coś Ty! W życiu! Wyglądam Ci na taką desperatkę?!- nieco lekceważący ton wypowiedzi smoka, nieco dziewczynę zirytował, ale uwaga o tym, że ona chciałaby zobaczyć go nagiego dosyć ją rozbawiła. -Zabawny jesteś... -dodała kpiąco i zmarszczyła nos zadowolona z siebie.

Dziewczyna nie zajmowała się więcej przybyszem tylko skupiła się na konsumpcji suszonej wołowiny, której jakieś drobne resztki znalazła w torbie. Odgryzła mały kawałek i włożyła do kieszeni szczura. Będzie miał smaczne śniadanie, przynajmniej on, bo dziewczynie szykował się poranny post, dopóki nie znajdzie czegoś jadalnego. Guerra rzuciła ciekawskie spojrzenie na stworka i przechyliła delikatnie głowę na bok. Ciekawe gdzie to zebrał... pomyślała, a jej uwaga skupiła się na kluczyku zawieszonym na jego szyi.

-Myślę, że ktoś by się znalazł...- uśmiechnęła się do niego wdzięcznie. Nie będzie jej smok na nosie grał, a co to to nie! Niech sobie gadzina nie myśli!
-Widzisz, właśnie dlatego ja mogę korzystać z tego życia w pełni, w przeciwieństwie do Ciebie. Cieszę się każdą chwilą, wyciągam wnioski i muszę szybko się uczyć, by przetrwać. Nie przeszkadza mi to, że mój przyjaciel będzie żył jeszcze tylko 2 lata. A Ty? Mówisz, że żyjesz już wystarczająco długo, ale czy aby na pewno? Czy umiesz korzystać z życia?- odparła nieco filozoficznie, choć szczerze nawet nie liczyła na odpowiedź. Nie było jej to potrzebne. Musiała jednak coś odpowiedzieć, żeby to nie słowa smoka były ostatnimi w tej sprawie.
-A to co? Kluczyk do serca ukochanej?- dodała i wskazała palcem na złoty kluczyk.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Roześmiał się łagodnie z rozbawieniem kiedy się z nim ponownie zgodziła, a tym bardziej przez to, że przyznała sama sobie, iż nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna pomoc, bynajmniej nie w tym przypadku. Musiał przyznać, że była odważna i nie głupia. Odwaga pomagała przyznać się do błędu i zgodzić się z twierdzeniem kogoś innego, a przez to zyskała w oczach gada. Zaczął nawet się zastanawiać czy ludzie faktycznie są tacy zacofani i źli jak zawsze myślał, czy może jednak się mylił. Mówiąc w prost polubił ją.

- Na desperatkę nie... Może trochę na kobietę, która po stosunku poderżnęłaby gardło swojemu niedoszłemu kochankowi, ale to tak troszkę - uśmiechnął się szczerząc kły.

Dla niego także było to niezwykle zabawne, a droczenie się z dziewczyną dostarczało mu świetnej rozrywki, jakiej od dawna nie doświadczył nawet w najmniejszym stopniu. Owszem gnębienie innych, torturowanie, palenie wiosek było zabawne, ale nie dostarczało jaszczurowi satysfakcji i sprawiało minimalną przyjemność. Za to rozmowa z kimś, kto nie bał się mu odpyskować, przypomniała mu cudowne czasy kiedy mieszkał z elfką tłukącą go po łbie drewnianą chochlą za każdym razem, gdy próbował się jej sprzeciwić.

Zwierzak także jej się przyglądał, a dużym zaskoczeniem było dla niego czemu dziewczyna wsadziła jedzenie do swojej kieszeni. Również przekrzywił główkę patrząc na nią, po chwili jednak uśmiechnął się wesoło jak dziecko i z radosnym pomrukiem podszedł do niej by po tym wrzucić garść jagód do jej kieszeni. Spojrzał po tym na nią i wyszczerzył malutkie kiełki w szczęśliwym grymasie zastanawiając się czy coś się stanie z wrzuconym tam jedzeniem. River zerknął jedynie na jego wygłupy i prychnął z pogardą. Nie podobało mu się, że Chibi był taki ufny wobec innych i ze wszystkimi chciał się zaprzyjaźnić, miał nadzieję, że stworek pozbędzie się tego paskudnego nawyku, nie wątpił, iż nastąpi to po jakimś przykrym doświadczeniu związanym z tym. Jeszcze nigdy nic mu się nie stało ze strony innych, więc pewnie dla tego był taki śmiały.

Mina chłopakowi zrzedła, zastępując na twarzy radosny uśmiech ponurym i pełnym powagi grymasem. Po co miałby jej mówić, że życie nie ma znaczenia, jest tylko wyznacznikiem tego jak długo dana istota może się uczyć i funkcjonować. Chciałby myśleć, że najważniejszym jest dla niego jego złoto, ale nie miał już swojego bogactwa, jeśli o władzę by chodziło, na tą też nie miał co liczyć. Nie miał dla kogo żyć i jak żyć, dlatego wychodziło na to, że jego egzystencja nie ma sensu, a on jedynie tułacze się marnie po świecie udając, że coś robi szukając swojego celu, którego prawdopodobnie nigdy nie znajdzie. Ostatecznie gdy całe te jego poszukiwania go znudzą, zawsze będzie mógł znów zapaść w sen na kolejne setki lat, albo jeszcze dłużej, aż w końcu nie zamieniłby się po prostu w kamień kończąc swoje życie. Przemilczał po prostu to jej pytanie.

- To kluczyk - rzucił głupkowato bez namysłu. Kwestia jego egzystencji jeszcze bardziej popsuła mu humor. - Skąd i do czego nie mam pojęcia. - Wzruszył ramionami. Podejrzewał, że to tylko jakaś badziewna ozdoba, choć wątpił by ktoś o zdrowych zmysłach nosiłby bezwartościowy, żelazny klucz jako biżuterię.

Zwierzak słysząc ich rozmowę przypomniał sobie o swojej zawieszce na szyi i podbiegł do smoka wręczając mu go z uśmiechem, po czym wrócił do dziewczyny zbierając w sobie odwagę by zanurzyć łapkę w jej kieszeni dowiedzieć się co w niej jest. Trochę się bał, że nie wyjmie już kończyny, albo coś ja zje, ale ciekawość była silniejsza.

- Kiedyś stracisz te łapy i tyle będziesz miał. - Burknął gad z obojętnością i zaczął oglądać klucz niemal wielkości jego dłoni. Były na nim wygrawerowane jakieś symbole, a sam przedmiot był nietypowego dla siebie kształtu. Wyglądał jak "Y" z przedłużonym trzonem przechodzącym między lekko rozchylonymi ramionami. Smok nie miał nawet pewności czy to faktycznie był klucz choć ząbkowana część przy trzonie wskazywała, na to, że ta znajdka Chibiego coś otwierała. Czuł jedynie, że jest to nasączone magią, ale po co o tym mówić dziewczynie. Chwilę się jeszcze przyglądał kluczowi obracając go w dłoni, po czym wzruszając ramionami wsadził go do kieszeni spodni nie mając chęci się nad tym obecnie zastanawiać.

- Tak w ogóle to jestem River, a ten mały pchlarz to Chibi - rzucił od niechcenia, ale kiwnął jej z szacunkiem głową. W końcu etyka tego wymagała by się przedstawić. Stworek obruszył się słysząc słowa swojego przyjaciela i zawarczał na niego, ale od razu przestał i się skulił, kiedy ten przeniósł na niego swoje gadzie spojrzenie.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

-Tylko troszkę?- odparła wdzięcznie i uśmiechnęła się. Widać gadzina też miał dobre poczucie humoru i nie bał się konfrontacji słownych. Można by powiedzieć, że zyskiwał w jej oczach.

Zwierzak podszedł do dziewczyny i bezceremonialnie wsadził łapkę z jagodami do kieszeni ze szczurem. Widać było, że fascynuje go co stanie się z jedzeniem. Po chwili jego pytanie rozwiało się. Szczur przebudzony i zwabiony zapachem mięsa i owoców zaczął głośno popiskiwać ze szczęścia jeszcze w kieszeni. Kiedy skończył opychać się tymi dobrociami wystawił swój pyszczek i spojrzał zaciekawiony co to się stało, że ktoś go aż tak bardzo kocha, żeby dawać mu aż tyle jedzenia. Jego mordka cała była umorusana jagodami i wyglądał doprawdy uroczo. Nawet jak dla Guerry, która uśmiechnęła się słodko i delikatnie zaśmiała pod nosem, kiedy jej towarzysz, ciągle jeszcze zaspany i z pełnym pyszczkiem próbował wyjść z kieszeni. Po krótkiej chwili udało mu się i zwierzak łapiąc się zgrabnie materiału wspiął się na jej ramię, by lepiej obejrzeć nowego przybysza. Patrzył na Chibiego i na dziewczynę, nie do końca rozumiejąc o co chodzi. Dziewczyna wzruszyła lekko ramionami, jakby chciała odpowiedzieć na jego nieme pytanie- też nie miała pojęcia, dlaczego ów zwierzak częstował szczura takimi smakołykami.

-Nie... Naprawdę?- odparła sarkastycznie. -To w takim razie dlaczego Twój zwierzak trzyma go na szyi?- zapytała nie ukrywając drwiącej nuty w jej głosie.

-Ja Guerrera, ale wszyscy mówią mi Guerry. Ty też możesz.- odpowiedziała na powitanie i również kiwnęła głową. - A to... Smok- dodała i wskazała brodą na siedzącego na jej ramieniu szczura. Ach, ironio losu...
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Chibi odskoczył jak oparzony od dziewczyny z przerażeniem kiedy jej kieszeń pisnęła i zaczęła się ruszać, schował się za chłopakiem, który padł na ziemię i zrywał boki ze śmiechu. Zwierzak spojrzał obrażony na gada, marszcząc lekko nosek, ale po tym wrócił niepewnie do kobiety zaciekawiony szczurem. Uśmiechnął się przyjaźnie do niego i wyciągnął w jego stronę łapkę chcąc się przywitać jak ludzie oraz zaprzyjaźnić. Nie wiedział jak się witać z innymi zwierzakami, bo rzadko spotykają takie, których później smok nie zje. Dodatkowo zawsze brał przykład ze swojego przyjaciela i starał się zachowywać jak on myśląc, że pozwoli mu to łatwiej zdobywać przyjaciół, mimo iż River nie ma ich wcale.

Odezwał się radośnie do gryzonia mrukliwym głosikiem, zabrał znów garstkę owoców i mu przyniósł szczerząc radośnie ząbki. Bardzo chciał mieć kogoś z kim mógłby się bawić, smok nie był najlepszym materiałem do tego, bo obrażał się jeśli coś było nie po jego myśli, szybko się wściekał, niemal cały czas marudził i oczywiście bił zwierzaka jeśli ten tylko zrobił coś nie tak. Kiedyś próbował tylko kilka razy, po tym nauczył się, że River nigdy nie będzie się z nim bawił. Smuciło to malucha, ale nie mógł narzekać w końcu River się nim opiekował, chronił przed zagrożeniami, pomagał w zalezieniu jedzenia i dzięki niemu Chibi mógł zwiedzać świat. Brak zabaw ze strony chłopaka był małą zapłatą za wszystko co zwierzak zyskiwał będąc z nim.

- Daruj sobie te drwiny, naprawdę nie wiem skąd on to ma - podniósł się i powiedział poważnie patrząc na nią ostrzegawczo. Mówił prawdę, Chibi nie miał tego jak go kopnął i opuścił małego oraz towarzyszące im wtedy wampiry. Zastanowił się czy to może oni nie dali tego zwierzakowi. - Walnąłem go i kazałem mu się wynosić bo mnie wnerwił. Szczerze to jestem zaskoczony faktem, że mnie szukał i wrócił. - Dodał z obojętnością, choć żałował tego jak potraktował białego towarzysza.

Humor mu się jednak poprawił kiedy przedstawiła siebie i gryzonia z nietypowym imieniem. Uśmiechnął się do nich obojga i kiwnął głową z szacunkiem.

- Miło mi was poznać - gdyby mu się chciało to by wstał i szarmancko by im się skłonił, ale nie miał siły podnosić swojego szanownego zadka z ziemi. Zerknął w stronę suszącego się na drzewie płaszcza i kapelusza, dziwnie się bez nich czuł, ale Guerrera miała rację, wypadało je już wyprać.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

Chibi po chwili zebrał się na odwagę i ponownie podszedł do Guerry. Stworek ewidentnie próbował zaprzyjaźnić się z małym gryzoniem. W sumie dziewczynie nic do tego i po chwili wahania położyła szczura na trawie, tak aby mogły spokojnie zająć się swoimi sprawami. Jej mały towarzysz z początku popatrzył na nią z lekkim zaniepokojeniem, bo przecież jak to? on sam ma takie rzeczy załatwiać? Ale kiedy tylko otrzymał od Chibiego kolejną garstkę owoców, którą zjadł niemal natychmiast, zapominał o swoich lękach i wspiął się po jego łapce, aby za chwilę delikatnie obwąchać swojego nowego kolegę. Szczur buszował w najlepsze w sierści stworka, delikatnie łaskocząc go swoimi małymi łapkami, ale Chibiemu chyba to nie przeszkadzało, a wręcz można by powiedzieć, że jest zachwycony bliższym kontaktem z gryzoniem. Dziewczyna była pewna, że już przypadli sobie do gustu.

-A mogę zobaczyć?- spytała, niespiesznie wstała i podeszła do chłopaka. Zatrzymała się jednak jakiś metr od niego, tak aby nie naruszać bez pozwolenia jego własnej strefy bezpieczeństwa. Ona sama nie lubiła kiedy ktoś, bez pozwolenia zbliża się do niej za bardzo i sama szanowała to u innych osób. Poza tym... no cóż... nie zapominajmy, ale miała do czynienia z większym od siebie gadem, który zionie ogniem, a nie bardzo widziała siebie spaloną na popiół.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Nie ma problemu. - Kiwnął głową wyciągając z kieszeni klucz przewiązany skórzanym rzemieniem. Wątpił by dostrzegła coś więcej niż on, ale co mu szkodziło. Dał jej go zastanawiając się czy ta nie będzie się bała usiąść obok niego. Prychnął do swoich myśli, oczywiście, że będzie się bała wszyscy ludzie się boja, pomyślał obserwując ją ponuro.

Z tego wszystkiego chyba tylko zwierzaki dobrze się bawiły. Chibi śmiał się wniebogłosy wijąc i tańcując cudacznie przez łaskotanie szczura, ale kiedy już się przyzwyczaił, a Smok nie torturował już go tym mruknął głośno z entuzjazmem i zaczął biegać na czterech łapkach wokół ogniska i ich "ludzkich" towarzyszy z gryzoniem na grzbiecie upewniając się jedynie co jakiś czas czy Smok nie spadł z niego. Był bardzo szczęśliwy i cieszył się jak dziecko.

Wariacje stworka zmusiły Rivera do oderwania wzroku od dziewczyny, a konkretniej klucza w jej dłoni i obserwowania wyczynów zwierzaków. Chibi wydawał się być szczęśliwy z tego towarzystwa i okazji do zabaw z kimś kto to odwzajemni, więc czemu gada to irytowało jeszcze bardziej? Nie wiedział co się z nim dzieje i dlaczego dopadły go te wszystkie rozterki. Niby z jednej strony chciał w końcu spokoju, by nikt mu nie siedział na głowie i by w końcu mógł być sam ze sobą, ale z drugiej strony nie chciał znów być sam. Podrapał się zamyślony po szyi w miejscu gdzie powoli goiły się dwie małe ranki po wampirzych kłach, o których wciąż nie miał pojęcia.

Westchnął ciężko dochodząc do wniosku, że wie, iż nic nie wie. Chociaż nie do końca. Można powiedzieć, że przypomniało mu się dlaczego czuje się tak dziwnie i niekomfortowo. Zerknął kątem oka na okropną pozostałość po swojej prawej ręce i bez słowa wstał podchodząc do drzewa gdzie suszyła się część jego garderoby. Nie zważał na to, że płaszcz jeszcze nie wysechł, po prostu go założył na siebie. Nie zapinał go bo byłoby mu jeszcze zimniej od wilgoci, poza tym nie lubił go zapinać. Choć chodzenie z nagą piersią mogło być dziwnie odbierane przez innych, mu to nie przeszkadzało, ale kupi sobie koszulę gdy tylko zdobędzie pieniądze i będą w mieście. Może dużo zarobi za ten dziwny klucz. W końcu magiczne przedmioty były bardziej wartościowe niż zwykłe.

Sięgnął po kapelusz i usłyszał szelest w głębi lasu oraz niepokojące chrząknięcie. Zmrużył oko chcąc dostrzec w mroku co się na nich czai, ale było to nieodpowiednim ruchem z jego strony w tym momencie. Znów rozległ się wściekły kwik, a chłopak nim zdążył zareagować i uciec został odrzucony przez szarżującego dzika. Uderzenie knura było tak mocne, że odebrało smokowi na moment dech. Podniósł się z ziemi i pokręcił głową chcąc pozbyć się zawrotów i mroczków. Chciał krzyknąć w stronę zwierzaków i dziewczyny by uciekali, ale słowa ugrzęzły mu w gardle widząc jak klucz w dłoniach Guerry zaczął oślepiająco świecić, a kiedy przestał ona trzymała w dłoniach miecz zamiast niego z ząbkowaną krawędzią. Głowica przypominała mały kolec, albo pazur, a jelec nie tworzył z rękojeścią i głownią kąta prostego tylko oba ramiona były lekko wygięte skierowane do ostrza wciąż tworząc literę "Y" ale prosta przechodząca miedzy ramionami była dużo dłuższa. Na rękojeści wciąż widniały te same symbole co na kluczu, tyle że ten główny znajdował się na klindze wraz z jaśniejącym napisem. River widział go w swoim, smoczym języku, za to kobieta mogła go przeczytać w swoim: "Niech ostrza Wasze wolnymi od krwi będą".

Chłopak chciał się zmienić, ale padł jedynie osłabiony na kolana. Zerknął na zwierzaki, upewniając się, że Chibi nie będzie chciał się popisywać przed nowym kolegą. Stworek wziął na jedną łapkę szczura przyciskając go do swojej piersi i szybko czmychnął na drzewo zwinnie wspinając się na nie i obserwował z niepokojem całe zajście z gałęzi wysoko nad ziemią. River zacisnął zęby i się podniósł dobywając miecza przytroczonego do pasa.

- Nie wątpi, że umiesz się tym posługiwać - powiedział do niej. Dzik nie był trudnym przeciwnikiem, a nawet się cieszył z tej sytuacji, mimo że bolały go żebra od uderzenia zwierza, ale przynajmniej będzie kolacja.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

Dziewczyna złapała klucz pewną ręką i podeszła bliżej ognia, by lepiej się mu przyjrzeć. Nie miała tak dobrego wzroku jak smok i musiała się nieźle wysilić, żeby dokładnie obejrzeć ząbkowania. Jak na klucz wyglądał nieco... osobliwie. Nietypowy kształt, zdobienia sprawiły, że mimo iż dziewczyna znała się na tego typu sprawach, tym razem musiała przyznać się do porażki. Nie miała pojęcia do czego może pasować. Jedyne co przychodziło jej teraz na myśl to to, iż tak zmyślny klucz musiał służyć do równie zmyślnego zamka. Bardzo chciała już móc poznać ten mechanizm. Dodatkowo wyobraźnia podpowiadała jej, że nikt normalny nie może sobie pozwolić na takie fajne klucze, więc to co kryło się po drugiej stronie zamka z pewnością ucieszy jej oczy i kieszeń.

Zwierzaki bawiły się w najlepsze, więc Guerra nie zaplątała sobie nimi głowy. Szczur poradzi sobie w razie czego, jedyne czego mógłby się teraz nabawić to choroba lokomocyjna. Nie służyła mu zwykła jazda konna, co dopiero zabawy na grzbiecie rozbrykanego Chibiego. Biedny futrzak nie będzie dobrze wyglądał z fioletową plamą na swoim jasnym futerku.

Po chwili z krzaków wyskoczył szarżujący dzik i trzeba przyznać, że mocno zaskoczyła ją ta sytuacja. Po te zwierzęta same z siebie nie atakują ludzi po nocy, chyba, że są to lochy z młodymi, ale ten tu wydawał się być samcem. Dodatkowo cała sytuacja stała się mocno absurdalna, kiedy klucz w jej ręce przeobraził się w... miecz? Guerrera osłupiała gapiąc się z otwartymi ustami na przedmiot, który dzierżyła w ręce. Tak bardzo zaabsorbowało to jej uwagę, że nawet nie zauważyła momentu, kiedy dzikie zwierzę naparło na Rivera. Jego słowa dotarły do niej z dość dużym opóźnieniem i trzeba przyznać, że była to swoista ujma na jej honorze i percepcji, gdyż do tej pory nie miała problemu z bardzo szybkimi odruchami walki. No, ale do tej pory klucze, które trzymała w rękach były tylko... kluczami i nie zmieniały się nagle w broń.
Dziewczyna chwyciła rękojeść obiema dłońmi, by wykonać pierwsze cięcie, kiedy dzik zmienił kierunek i biegł w jej kierunku. Niestety trzon zbudowany był dla naprawdę dużej ręki męskiej, lub dwóch malutkich damskich, a ona (prawdziwa dama dworu, nie ma co) dostała w spadku po swoim ojcu potężne, ale damskie łapska. Dlatego tak ciężko było jej dopasować dla siebie broń. Wszystkie były albo odrobinę za duże, albo zdecydowanie za małe. Tak samo było i w tym przypadku. Jelec wbijał się niemiłosiernie w jej lewą dłoń, a dziewczyna nie zdążyła odpowiednio ustawić się do zadania ciosu, więc kiedy zwierzę zbliżyło się na odpowiednią odległość, próbując w niego trafić, zahaczyła jedynie wierzchołkiem sztychu o pysk dzika. Zwierzę kwiknęło głośno i odbiegło od dziewczyny, żeby zebrać myśli. Zawrócił niemal z miejscu i z tym samym impetem znów biegł w jej kierunku. Guerra próbując odpowiednio złapać niewygodną broń źle oszacowała odległość dzielącą ją od szarżującego zwierzęcia i nie zdążyła wykonać żadnego ataku, a jedynie musiała ratować się przed jego kłami. W tym celu malowniczo obróciła się, straciła równowagę i runęła na plecy. Jej ręce nie wytrzymały siły uderzenia i kiedy tylko zetknęła się z ziemią, wypuściła miecz. Dzik wyczuwszy zbliżający się triumf zakręcił ostro i doskoczył do dziewczyny, tylko ostatnie sekundy uratowały ją przed mocnym uszczerbku na zdrowiu. Instynkt nakazał jej natychmiast złapać leżący obok miecz i wyciągnąć go przed siebie. Dokładnie w tym samym momencie dzik naparł na ostrze i przygniótł ją swoim konającym cielskiem.
Guerra odepchnęła martwe zwierzę i cała ociekając jego krwią podniosła się na drżących nogach.
-CO TO BYŁO?!
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- To? Był dzik... Albo zdziczała świnia, ale to na jedno wychodzi. - Odpowiedział oszołomiony. Przeżył setki lat i dużo w życiu widział, ale to było coś nowego. Nie miał pojęcia gdzie Chibi to znalazł, albo skąd to ukradł, powątpiewał by dała mu to driada, która go tu doprowadziłą, ale widział jedno. Na pewno nie sprzeda tego klucza. Co najwyżej swój stary miecz, ale to cudo nigdy.

Na jego twarzy zaczął się pojawiać uśmiech pełen entuzjazmu, niedowierzania i czegoś jeszcze. Podszedł do dziewczyny pomagając jej się podnieść i spojrzał na broń z zaciekawieniem. Przynajmniej wiedzieli, że to miecz, który aktywuje się w momencie zagrożenia tego, kto trzyma go w dłoniach. Dodatkowo River miał wrażenie, że miecz jeszcze zmienił swój wygląd kiedy Guerra złapała go oburącz. wtedy stał się większy dwuręczny, jelec całkowicie się naprostował, a ostrze zdawało się być jej aurą. Nie miał pojęcia jakim cudem, aura może być niebezpieczna jak miecz, ale mogło mu się tylko wydawać, bo kiedy upadła i chwyciła go jedną ręką wyglądał tak jak na początku, "zwykły" miecz jednoręczny.

Chibi zeskoczył z drzewa ze szczurem w łapkach i podbiegł do nich. Wtulił się od razu do Rivera martwiąc się czy nic mu się nie stało. Chłopak zignorował troskę zwierzaka, a w jego głowie pojawiała się masa pytań względem dziwnego artefaktu. Zerknął na kobietę wiedząc, że nietaktem z jego strony byłoby nie zadanie podstawowego pytania w takich sytuacjach. Według niego to pytanie było bezsensowne i bezcelowe skoro widać, że drugiej osobie nic nie jest, ale ludzie słyną z tego, że lubią komplikować życie sztywnymi zasadami.

- Nic ci nie jest? - Spytał zmuszając się do czegoś na kształt troski, choć było to wymuszone. Nigdy się o nikogo nie troszczył nawet o samego siebie. Mu przecież nic nie będzie, a to że zajmował się Chibim nic nie znaczyło. Westchnął ciężko z irytacją kiedy maluch wciąż się do niego wtulał i poklepał go po głowie, zapominając o swoim poprzednim postanowieniu by być dla niego lepszym panem... To znaczy przyjacielem. - Jak wy to mówicie? Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło? Jakoś tak. Będziesz miała kolację - lekko się do niej uśmiechnął drapiąc się z zakłopotaniem po karku. Widać było, że nie miał pojęcia jak powinien się zachować i co zrobić. Kiedy mieszkał u Aeris zachowywał się swobodnie i był po prostu sobą nie zastanawiając się nigdy nad tym jak powinien postąpić, ale ona nie była elfką, więc nie miał powodów by traktować ją inaczej niż wszystkich innych. Choć może trochę przestał się odnosić z wyższością do innych.

Znów spojrzał w stronę miecza, którego wziął do ręki obracając go w dłoni i przyglądając mu się uważnie. Nie wiedział czemu, ale kiedy złapał go odwrotnie by mieć przed sobą głowicę, ten zmniejszył się przyjmując postać sztyletu. Wyglądało na to, że dostosowuje swoją formę do tego jak został chwycony, ale wciąż zachowywał postać ostrza. Jednakże ani sztylet, ani miecz jednoręczny w ogóle nie przypominał tego co widział przez ułamek sekundy jak dziewczyna złapała rękojeść obiema rękami. Jeśli forma claymore'a była główną postacią tego klucza to River miał problem, bo przez brak jednej ręki nigdy nie wykorzysta całego potencjału tej broni. Nie ukrywał tego, że jego domysły go bardzo zasmuciły, przypominając mu o własnym "kalectwie", co jednocześnie wywoływało w nim gniew, który coraz bardziej stawał się odczuwalny. W pobliżu chłopaka ze spuszczoną ponuro głową robiło się coraz goręcej jakby wzniecony został niewidzialny ogień, a dodatkowo towarzyszył temu odór palonego ciała. Chibi kładąc po sobie uszka ze zmartwieniem od razu odskoczył od przyjaciela i schował się za dziewczyną.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

-Yyy... Nie?- bardziej zapytała niż odpowiedziała, ale ciągle jeszcze była w szoku. Najpierw atakujący knur, potem magiczny miecz, co jeszcze?

Dziewczyna zobaczyła, że szczurowi nic się nie stało- zajął się nim jego nowy kolega. Dobrze, jeden kłopot z głowy. Guerra niespiesznie podniosła się i obejrzała truchło, które leżało przed nią na ziemi. Był to nad wyraz dorodny okaz dzika. Ważący blisko 50kg, z oba kłami i grubym, ciemno-brązowym futrem. Kolację, ale i nowy kożuch. Pomyślała od razu i ucieszyła się na samą myśl, że skórę, którą ściągnie ze zwierzęcia będzie mogła zanieść do kaletnika, który pomoże ją dokładnie obrobić, a następnie do szwaczki lub szewca (nigdy nie wiedziała, kto dokładnie zajmował się takimi wyrobami) i poprosi o zrobienie ładnego kożuszka. W razie fiaska z szyciem, po prostu sprzeda to na pobliskim targu. Tak czy siak zyskała wiele, choć chyba nie powtórzyłaby tego spotkania, tylko w celu zdobycia mięsa i skóry.

Miecz zdecydowanie zmniejszył się w rękach Riviera. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, bo jeszcze nigdy nie widziała czegoś takiego. W sumie fajna zabawka! Nie ukrywajmy, bardzo chciałaby być w jego posiadaniu. Choć ciągle zastanawiała się do czego służył sam klucz. I czy miecz ma jakieś powiązanie ze skrytką? A może droga do niej będzie niebezpieczna i bez magicznego miecza nikt sobie nie poradzi? Zastanawiające..

-To co? Lubisz dziczyznę?- zapytała pewnym głosem i, wyciągnąwszy swój sztylet z torby, zabrała się do oskórowania dzika.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Zaśmiał się rozbawiony na jej odpowiedź, sam był tym wszystkim zaskoczony ale nie tak jak ona, dlatego tak bardzo jej reakcja go bawiła. Za to samo ostrze-klucz go niezwykle fascynowało. Niemal miał ochotę zachować się jak, ci których nienawidził najbardziej w świecie i jednocześnie się bał - czarodzieje -, i dokładnie zbadać ów artefakt, ale szybko zaniechał swoich planów zdając sobie sprawę z tego jak chce postąpić. Broń po jakimś czasie wróciła do postaci klucza. Gad związał dwa końce rzemienia przewiązanego przez klucz i założył to na szyję, niby amulet. Cały czas jednak to dziwo nie dawało mu spokoju, tym bardziej najbardziej wyraźny symbol na tym przedmiocie, który także był w tym samym kształcie. Nie mogąc sobie przypomnieć westchnął tylko i spojrzał na dziewczynę nie zwracając uwagi na zwierzaki, a słysząc jej pytanie uśmiechnął się podle wyszczerzając swoje białe zęby i delikatnie wydłużone kły, w tym samym czasie oko mu błysnęło złotem niebezpiecznie.

- Wolę mięso porwanych i zamkniętych w wierzy dziewic królewskiego pochodzenia, ale dziką świnią nie pogardzę. - Zażartował, acz mówił śmiertelnie poważnym tonem, jedyne co go zdradziło to, to, iż wybuchnął rozbawionym śmiechem od razu po wypowiedzeniu tych słów. Przeciągnął się i padł na ziemię leżąc na plecach i wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. - Zjem wszystko to co ludzie i dzikie zwierzęta. Mogę też przeżyć jedząc same kamienie szlachetne, ale po pierwsze wątpię byś jakieś miała, po drugie lepiej je sprzedać i mieć pieniądze na dzie... Na nocleg i owoce dla tego tam białego. - Dodał ze wzruszeniem ramion, nie przyglądając się jak Guerrera ściąga skórę z dzika. Sam nie lubił jak patrzy mu się na ręce... Rękę, kiedy pracuje, więc nie zamierzał powodować tego dyskomfortu u innych.

Dodatkowo gdy ona była zajęta, mógł zastanowić się nad tym czymś przywiązanym rzemieniem i zwisającym mu na szyi. Nie tyle, że zapomniał by zaniechać bezowocne myślenie o kluczu, po prostu nie dawało mu to spokoju i cały czas go korciło by jak najszybciej dowiedzieć się prawdy, co z perspektywy innych mogło przywodzić na myśl, że smok był jeszcze nie wyrośniętym dzieciakiem. Oczywiście było to błędnym stwierdzeniem, bo gad był już dorosły, ale pewne lekkomyślne zachowania jeszcze w nim nie dojrzały.

Chibi mruknął głośno z radością i dając chwilę na odsapnięcie od zabawy futrzanemu przyjacielowi pognał do Rivera i wskakując mu na pierś, gdy ten leżał wtulił się domagając się od niego uwagi oraz pieszczot. Nie był do końca pewny swoich działań i obawiał się reakcji gada, dlatego też był gotowy do szybkiej ucieczki. Zaskoczyło go jednak, że chłopak uniósł swoją lewą dłoń i wcale nie do bicia, a po to by pogłaskać malca po głowie. Jednooki był zamyślony, ale przez to nadzwyczaj spokojny i "czuły" wobec zwierzaka. Stworzonko uśmiechnęło się szczęśliwe i ułożyło na klatce "ludzkiego" przyjaciela zwijając się w kłębek, i mrucząc z przyjemnością, kiedy ten go głaskał. Chibi nie myślał o tym, dlaczego chłopak jest dla niego teraz taki "miły", ponieważ nie chciał sobie psuć tego momentu.

- Co was przywiodło w te strony i czemu taka kruszyna spaceruje sama po lesie? Nie boisz się bandytów, którzy z takiego białego kruka niezwykle by się ucieszyli, bez namysłu porwaliby do swojego obozowiska i skorzystali z tej okazji wszyscy dając upust swoim żądzom, jednocześnie jak jeden mąż, lub wybijając się w pień bijąc się o pierwszeństwo? - Spytał z obojętnością, acz po części go to ciekawiło. Nie wiedział co chciał osiągnąć, przytaczając jej historyjkę, o tym jak kiedyś spotkał taką bandę i nieszczęsną niewiastę samotnie zbierającą zioła w lesie. To wydarzenie pokazywało smokowi jak odrażający i brutalni mogą być ludzie ze swoimi niepohamowanymi popędami, a jednocześnie jak głupi potrafią być w swej bezmyślnej lekkomyślności. Wtedy nie pomógł nieszczęśnicy i nie był go końca przekonany, czy gdyby ta tutaj dziewczyna znalazła się w podobnej sytuacji, to czyby postąpił tak samo, czyby jej jednak pomógł. Zależałoby to od jego nastroju i chęci. Gdyby stało się to w tym momencie nic by nie zrobił bo był wykończony i wygodnie mu się leżało. Jak na potwierdzenie swoich słów ziewnął leniwie i przymknął oko wciąż głaszcząc po głowie Chibiego.
Awatar użytkownika
Guerrera
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Guerrera »

-Na dziewicę to nie liczyłabym za bardzo w tej okolicy...- mruknęła pod nosem i również się zaśmiała. Pierwszy raz w życiu spotkała smoka, ale ten zaczął jej już nawet przypadać do gustu. Przynajmniej poczucie humoru mieli podobne.

-Jeśli uważasz, że zjesz wszystko to w sumie bardzo dobrze...- dodała pod nosem już mniej pewnie. Co prawda miała kiedyś za zadanie przygotowanie świni po uboju, ale dziki i ich gruba skóra były nowością dla Guerry. Dziewczyna próbowała sobie poradzić z ciężkim zadaniem jakie na nią spadło i trzeba jej przyznać, radziła sobie całkiem dzielnie. No... może jeszcze lepiej by to wyglądało, gdyby nie jej ciągłe posapywania i ciche przekleństwa, które rzucała przy każdej nadarzającej się ku temu okazji. To znaczy, za każdym razem, kiedy ostrze utknęło w skórze lub tłuszczu zwierzęcia, albo kiedy musiała tuszę obrócić na drugą stronę. Dzikie zwierzęta śmierdzą inaczej niż te domowe. I to również było wyznacznikiem ilości brzydkich słów lecących z ust dziewczyny. W końcu jednak Guerra poradziła sobie z tuszą.

-A może właśnie na kogoś czekam?- odparła z przekąsem. Zabrzmiało to nad wyraz dziwnie, ale dziewczyna nie musiała się mu tłumaczyć, że w zasadzie to kogoś śledzi. No, może śledzenie, to za duże słowo. Otóż liczyła na odrobinę szczęścia. Może uda jej się natrafić na tego zuchwałego handlarza, który opchnął jej dziurawą (i kradzioną!) kurtkę, za którą nie mało musiała zapłacić. Zbierała te pieniądze już jakiś czas, żeby zmienić wyświechtaną łachę, którą musiała nosić na co dzień, a ten drab sprzedał jej wadliwy towar. Wadliwy to trochę mało powiedziane, bo kłopoty jakie miała później, rzadko jej się zdarzały. Otóż kupiona, a kradziona przed handlarza kurtka należała do herszta bandy rozbójników, którzy kiedy tylko spostrzegli co dziewczyna ma na sobie, postanowili odebrać jej ich własność. W ten sposób dziewczyna miała jeszcze bardziej zniszczone odzienie, kolejne trupy na koncie, dodatkowy, niechciany rozgłos i następne wydatki. Nie daruje tego draniowi. Nie Guerra.

-Przydałbyś się na coś!- krzyknęła z wyrzutem do przysypiającego smoka. Kiedy ten łaskawie zerknął na nią okiem ta ruchem głowy wskazała oskórowane zwierzę i położyła znacząco ręce na biodrach. Przecież sama nie poradzi sobie z uniesieniem tego, a już zwłaszcza z przygotowaniem tej wielkości ogniska i nabiciem zwierza na ruszt. Jeśli chcieli coś dzisiaj zjeść, musieli współpracować.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości