Łzy RapsodiiWstęp do wielkiej przygody

Z zachodnich szczytów Gór Fellarionu spływają dziesiątki wodospadów. Ich nazwa pochodzi od starożytnej legendy o księżniczce Rapsodii, która zamknięta w magicznej wieży w górach płakała tak długo, że z gór zaczęły spływać liczne wodospady.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Wstęp do wielkiej przygody

Post autor: Melodia »

Był to dzień słoneczny i jakże ważny dla młodej jeleniołaczki. Siedząc na grzbiecie swojej kochanej pegazicy po raz pierwszy wyruszyła poza osada, w miejsca, o których ludziom z jej plemienia nawet się nie śniło, a ona może je zobaczyć, może nieść pomoc rannym i chorym. Dziewczynie uśmiech nie schodził z twarzy, bo jakże by mógł przy tym cudownym uczucie, że świat stoi dla ciebie otworem?
Wiatr bawił się jej włosami, a ona spoglądała z zachwytem na widoki z góry. Nigdy nie latała na Niebieskiej tak wysoko, więc z każdą chwilą upewniała się, że czeka ją masa niesamowitych przygód, może nawet zapisze się na kartach historii?
Klacz natomiast również się cieszyła, męczyła ją jednak pewna obawa. Gdzieś w tym świecie wciąż byli ludzie, którzy trzymali ją w klatce i choć prawdopodobieństwo trafienia na nich było niewielkie to…jednak jakieś było. Pegazica miała ochotę pomówić na ten temat, ale w porę ugryzła się w język, bo przecież nie chciała tego rozpamiętywać, więc próbowała skupić swą uwagę na czymś innym.

- Spójrz Melodyjko! – zawołała – Tam jest wielkie jezioro, a nieco dalej widzę jakąś sporą osadę – wskazała kopytkiem.

Oczy zmiennokształtnej stały się jakby jeszcze większe, choć i tak już miały ponadprzeciętną wielkość, przez chwilę nawet nie mogła nic odpowiedzieć. Nastąpiła cisza. Cisza przed wybuchem dziecięcej radości.

- AAA! TAK! TAK! TAK! Jestem tak szczęśliwa! Tak się cieszę! Pomyśl Niebieska, ilu osobom będzie można tam pomóc, ile nowych przyjaźni zawrzeć! Jestem taka ciekawa, jak żyje się w wielkich osadach i…i…

Klacz zachichotała wytrącając tym jeleniołaczce z głowy myśl, którą miała właśnie wypowiedzieć. Skrzydlata postanowiła to wykorzystać i uświadomić przyjaciółkę o swym planie.

- Rozumiem, że się cieszysz… W końcu po tak długim czasie znalazłyśmy jeden z celów naszej wyprawy. Jednak chciałabym wylądować przy tym jeziorze. Tam mogłybyśmy się napoić, odpocząć i w pełni sił ruszyć następnego dnia. Co sądzisz Mel?

- W sumie masz racje… - rogata odparła nieco zawstydzona, iż nie pomyślała prędzej, iż jej Niebieska może potrzebować przerwy.

Skrzydlata zaczęła podchodzić do lądowania. Melodia czekała z niecierpliwością, mocniej przytrzymała swą skórzaną torbę i aż ciarki ją przeszły z tej prędkości końcowej.
Gdy już stały na ziemi, zmiennokształtna zeskoczyła z grzbietu Niebieskiej i jakby sobie dopiero teraz uświadamiając, że jest spragniona, pobiegła się napić z wód tego jeziora. W jej ślady poszła również klacz.

- A może popływamy? – uśmiechnęła się prosząco dziewczyna i już zdjęła torbę i położyła na trawę. Przepaski na biodra nie ściągnęła z tych wszystkich emocji, ale dziś był naprawdę gorący dzień, więc w razie czego szybko wyschnie.

- No nie wiem… - pegazica powiedziała niby to obojętnie, lecz po chwili ochlapała rogatą istotkę i wbiegła do jeziora – Nie złapiesz mnie! – śmiała się i prowokowała do zabawy jeleniołaczke.

- O ty! – zmiennokształtna wskoczyła do wody. Przepaski na biodra nie ściągnęła z tych wszystkich emocji, ale dziś był naprawdę gorący dzień więc w razie czego szybko wyschnie. Teraz obie przyjaciółki pływały, pluskały się i chichotały całkowicie beztrosko.
Awatar użytkownika
Dafne
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Emisariusz
Profesje: Inna , Opiekun , Zwiadowca
Kontakt:

Post autor: Dafne »

        Stokrotka wyginała się do niej wdzięcznie, a ponieważ Dafne kochała kwiaty, dotknęła łodyżkę delikatnej rośliny, obserwując bacznie stworzenia wylegujące się na skąpanej słońcem łące. Znajdowała się we Łzach Rapsodii, a ściślej rzecz biorąc, jej południowej części pełnej zieleni. Nie sądziła, że kraina ta może być tak piękna! Wszędzie widać było niewymuszone i szczere szczęście, a rozciągające się pola, gdzieniegdzie uptrzone płytkimi strumykami, zachęcały do jak najdłuższego pobytu.
        Zerwała kwiat i wpięła go w blond włosy, umieszczając za lewym uchem. Tak przyozdobiona fryzura spowodowała uśmiech na twarzy Niebianki. Poszperała w swojej torbie podróżnej, dosyć małej, acz funkcjonalnej po to, by wyciągnąć ulubioną książkę i zatopić się w lekturze na wiele godzin... Oparła głowę o konar leszczyny, po czym otworzyła księgę na ostatnio skończonym rozdziale.
        Rzecz dotyczyła młodego czarodzieja pobierającego nauki u swojego wuja. Przez wiele miesięcy młodzieniec próbował udowodnić nauczycielowi o swoim niezaprzeczalnym talencie. Opowieść bogata w wiele scen tak i komediowych, jak i romansu, zachwyciła Dafne, która raz po raz uśmiechała się do siebie zaczytana.
        Ukradkiem przyglądała się spacerującej parze kochanków udających się nad pobliską rzekę. Sprawiali wrażenie zadumanych, chociaż kapłanka wiele by dała za takie chwile we dwoje. Od spotkania z Rytygierem mijał miesiąc. Obiecał, że przybędzie. Nie zjawił się. Posmutniała, gdy oczyma wyobraźni ujrzała wycinki wspomnień. Z kieszonki torby wyciągnęła niewielki obrazek - jedyna pozostałość po ich gorącemu uczuciu. Do tej pory nie wyleczyła się z niego. Tymczasem zakochani o czymś gorliwie rozmawiali, a twarz dziewczyny po chwili zalała się łzami. Dafne mogła tylko podejrzewać czego dotyczyła ich rozmowa...

        Pochodziła z zamożnej rodziny kapłanów i to z marszu czyniło z niej istotę z tak zwanych wyższych sfer, więc wiele mężczyzn interesowało się nią, głównie śmiertelników, jako że emisariuszy spotykała mało kiedy. Marzyła jej się miłość jak z powieści, ale zdawała sobie sprawę, że nie to było jej przykazaniem. Już dawno porzuciła tego rodzaju aspiracje. Jej główny cel skupiał się na Panu.
        Zakon Jaśniejących znajdował się w Rapsodii - to właśnie tam zamierzala udać się Dafne. Co nieco musiała jeszcze przemyśleć, lecz - będąc przekonaną o swej drodze - nie posiadała się z radości, gdy wyobraziła sobie siebie w lnianej, skromnej szacie modlącej się dla Najwyższego, składającą mu dary z pieśnią na ustach.
        Godzina z książką sprawiła, że zatęskniła za rozmową. Udała się w kierunku jeziora, by się umyć i rozprostować nogi. Liczyła, że nie będzie zbyt tłoczno. Szła może tak z dziesięć minut, gdy zorientowała się, że niedaleko zbiornika ktoś się kąpie: ładna młoda dziewuszka wraz z czworonogiem. Oddaliła się nieco, by ich nie przestraszyć, a następnie zdjęła ubranie i zanurzyła się w wodzie.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia i Niebieska pluskały się wesoło i dopiero po chwili spostrzegły przybycie nowej osoby. Jeleniołaczka niemal podskoczyła z radości i już chciała do niej biec i się przywitać i zadać mnóstwo pytań, ale pegazica wstrzymała ją swym kopytkiem.

- Mel spokojnie, zaczekaj na mnie i nie spłosz jej – zachichotała błękitna klacz.
- Jasne, ale ja nie jestem straszna, czy półbogini może być straszna?

Obie wyszły z wody, zmiennokształtna nieco wycisnęła przepaskę na biodrze, by nie była taka ciężka oraz włosy. Przejrzała się w tafli jeziora i poprawiła białą grzywkę. Natomiast Niebieska jedynie się otrzepała i zamachnęła kilka razy skrzydłami, sprawiając, iż jej pani ponownie stała się mokra.

- EJ! – krzyknęła, mimo to wcale się nie gniewała, po prostu powtórzyła poprzednie czynności raz jeszcze tylko nieco bardziej niedbale. Przecież tamta nieznajoma mogła w każdej chwili gdzieś sobie pójść.

Gdy już była gotowa wzięła swą skórzaną torbę i powstrzymując się od biegu, spokojnie zbliżała się do kobiety, Niebieska była bardziej opanowana. Kobieta weszła do wody, gdy przyjaciółki dotarły do miejsca, gdzie się kąpała. Jelonka zrzuciła torbę i postanowiła podpłynąć do niebianki.

- Cześć! – krzyknęła, płynąc i chlapiąc co jakiś czas przypadkowo, z jej rogów prosto na twarz spadały drobne kropelki, może troszkę by się zirytowała, ale teraz zaintrygował ją bardziej wygląd nieznajomej. Tak samo, jak ona miała bladą skórę – Oo… - dziewczyna aż przez chwile nie wiedziała co powiedzieć.

Niebieska stojąca na brzegu widząc całą, akcje zarżała, starając się „wybudzić” swa właścicielkę ze stanu zaskoczenia. Na szczęście podziałało.

-Ah… Witaj, jestem Melodia z plemienia Fellarius, córka bogini Naturii, cieszę się, że mogłam cię spotkać, jak się nazywasz? –mówiła radośnie z całkowitą swobodą, nie przejmowała się nagością, było to dla niej całkiem naturalne – Chciałabym odwiedzić miasto, z góry wyglądało tak cudownie, ale przydałby się przewodnik, czy zechciałabyś mnie i mą przyjaciółkę – wskazała na błękitna pegazice na brzegu – oprowadzić? – Mówiła wprost, nie spodziewała żadnego sprzeciwu, w końcu od zawsze tak było, tkwiła w przekonaniu, iż jest półboginią no i wszyscy w wiosce się tak zachowywali wobec niej, nie miała powodów, by nie wierzyć.

Klacz tymczasem wypatrzyła ubrania emisariuszki leżące na brzegu i się im przyglądała, już tak dawno nie widziała typowych Alarańczyków. Przywiodło to jej na myśl smutne wspomnienia z czasów źrebaka. Nietypowa maść i skrzydła, tylko tyle wystarczyło, by ludzie uznawali ją za coś tak niezwykłego, że trzeba trzymać to w klatce. Pegazica spojrzała na Melodie dumnie przebywającej w formie hybrydy, o ile ogon i uszy jeszcze nie rzucają się tak w oczy to te rogi… Niebieska zaczęła się poważnie obawiać, ale nie dała tego po sobie poznać, nikt nie miał wiedzieć o jej przeszłości, nikt.
Awatar użytkownika
Dafne
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Emisariusz
Profesje: Inna , Opiekun , Zwiadowca
Kontakt:

Post autor: Dafne »

        Słońce świeciło wprost na taflę jeziora, w którym to kąpała się niczym niezrażona Dafne. Mimo że jest Niebianką, nie przeszkadzał jej fakt swojej nagości. Posiadała ciało odpowiednie do wieku, miało się wrażenie, że patrzy się na rzeźbę, nie na kobietę. Emisariuszka nie unosiła się żadnymi namiętnościami, a okazje do flirtu dla niej nie istniały. Jej żywot ukierunkowany na szerzenie wierzy o Najwyższym stanowił jej celem życiowy. Nie sądziła, że spotka ją nieprzyjemność z tytułu nagości, widziała już niejedno nagie ciało i nie sprawiało, że nabierała ochoty na zbliżenie. Również nie posiadała żadnych lubieżnych skojarzeń związanych z tym faktem. Ilekroć znajdowała się w takiej sytuacji, po prostu odwracała głowę i ignorowała taki widok.
        Dafne nie była niewinną osobą, o czym szło się przekonać, rozmawiając z nią. Na pewno gdzieś w głębi duszy marzyła jej się miłość, ale unikała kontaktów z mężczyznami liczącymi tylko na przelotne, łóżkowe kontakty.

        Oddała się rozmyślaniom na temat swojego życia i dalszych planów. Cóż, nie ulega wątpliwości, iż niewiele przeżyła, w kontaktach damsko-męskich miała mgliste pojęcie. Gdyby w jej życiu pojawił się ktoś na tyle dobry i odpowiedzialny, by z nim zostać, z pewnością nie zastanawiałaby się długo. Nikogo jednak takiego nie spotkała, nigdy nie interesując się płcią przeciwną.

        Zauważyła pewną młodą dziewczynkę coś mówiącą do niej. Przedstwiła się, ale jej uszy zalała woda, więc niewiele usłyszała.
- Co? Mogłabyś powtórzyć? - rzekła, wychodząc z jeziora i okrywjając się ręcznikiem. Odeszła na bok i ubrała się w błękitną sukienkę. Ślicznie komponowała się z blond włosami, wyglądała w niej tak delikatnie i zwiewnie.
        Jej towarzyszka rozmawiała z klaczą, mówiąc do niej Niebieska. Pierwszy raz widziała kogoś tak otwartego i życzliwego. Spodobało się to Dafne, więc uśmiechnęła się do Melodii i podała chłodną dłoń.
- Jestem Dafne, miło mi cię poznać. - Głosik miała cichy i milutki, lecz ledwo słyszalny. Nie będąc pewna, czy jej nowa koleżanka dosłyszała, co odparła, powtórzyła głośniej i zbliżyła do niej, ciekawa reakcji zmiennokształtnej. Wokół nie było żywej duszy oprócz niej i zdawać by się mogło, że Łzy Rapsodii do raczej słabo zaludniona kraina.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia westchnęła w myślach, że musi po raz kolejny mówić dokładnie to samo, no ale trudno się mówi.

- Hej… mówiłam, że jestem Melodia z plemienia Fellarius, córka bogini Naturii i że cieszę się, że mogłam cię spotkać, jak się nazywasz? A i jesteś pierwszą kobietą o cerze jasnej jak moja, którą widzę! Czy też jesteś córką Naturii? – Mel tym razem się nie powstrzymała, musiała wiedzieć.

Powiedziała to wszystko, wychodząc z wody za niebianką. Popatrzyła jak jasnowłosa, okrywa się ręcznikiem, a potem ubiera się w coś dziwnego. Jeleniołaczka stała zdziwiona, nie zwracając uwagi na to, iż ma już gęsią skórkę powstałą z połączenia chłodnego wiatru i mokrej skóry. Patrzyła, a wręcz gapiła się na sukienkę, zastanawiała się, po co komu aż tyle materiału na sobie, przecież jak już to powinno się zakrywać jedynie to, co na dole, po co więcej?
Niebieska przykłusowała do zmiennokształtnej, miała już suche skrzydełka, więc jednym z nich otuliła Mel, woda szybko wchłonęła się w pióra, dzięki czemu rogata nieco już osuszona nie marzła. Klaczy, natomiast wystarczyło jedynie intensywne wymachiwanie skrzydłami, by pozbyć się z nich wody.
Gdy emisariuszka przemówiła i wyciągnęła dłoń i również z uśmiechem się przywitała.

- Mi również miło cię poznać Dafne – bez problemu słyszała słowa dziewczyny, zwierzęce uszy są znacznie lepsze od ludzkich – Nie chcę być niegrzeczna, ale... dlaczego nosisz tak wiele tego… - wskazała na jej sukienkę – Kolor ma ładny, ale po co… ?

Pegazica słysząc, o czym rozmawia jej przyjaciółka, prychnęła i podeszła przemówić jej do rozumu, oczywiście w swym zwierzęcym języku.

- Melodia, miałaś spytać o miasto, miasto! Nie o to ubranie…
- Oh, masz rację… - zwróciła się ponownie do Dafne — Niebieska właśnie mi przypomniała o czymś, o czym niemal zapomniałam. Czy mogłabyś być naszym przewodnikiem w mieście? Przybyłam tu by uzdrawiać ludzi, a miasto… tam pewnie jest ich tak wiele, więc też dużo się dzieje. To jak?

Cały czas mówiła radośnie i wesoło, a klacz miała nadzieję, że ta nowo poznana kobieta uświadomi Mel odnośnie do niebezpieczeństw ze strony ludzi, sama nie mogła, bo wtedy konieczne by było tłumaczenie się ze swojej przeszłości.
Awatar użytkownika
Dafne
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Emisariusz
Profesje: Inna , Opiekun , Zwiadowca
Kontakt:

Post autor: Dafne »

Dafne zamyśliła się przez chwilę. Gdy przyodziała niezbędne okrycie, podeszła do niej znów ta młoda dziewczyna. Niebianka zastanawiała się, czegoż chciała od niej. Mimo że jeleniołaczka wzbudzała sympatię, jej myśli były zaprzątnięte czymś zgoła innym. Odparła wymiajająco, że nie ma czasu oprowadzić ją po mieście, gdyż ma swoje sprawy.
- Znajdź kogoś innego, ja się wypisuję. Nie znam tego miasta zbyt dobrze. A teraz wybacz... obowiązki wzywają - odparła nie zwracając zbytniej uwagi na zmiennokształtną. Toć to przecież dziecko jeszcze... co ja mam z nią robić, niańczyć ją? Z ich duetu spodobała jej się za to Niebieska, młoda klacz towarzysząca nowo poznanej dziewczynie. Właściwie, mogła oprowadzić Melodię po mieście, ale, jak już powiedziała, kompletnie nie znala Rapsodii. Dopiero oswajała się z tym, co oferowała matka Ziemia i znalazła się w tej krainie przez przypadek.
- Nie jestem żadną córką Naturii! - obruszyła się niespodziewanie. - Nie wiem, co ci przyszło do głowy. Rozmawiasz z samą niebianką, emisariuszką, stąd moje ubranie. Czy ty naprawdę nigdy nie widziałaś osoby ubranej w sukienkę?
Jej zdziwienie było tym większe, że otwartość Melodii wydała się Dafne podejrzana. No bo kto normalny ot tak po prostu przedstawia się, mówiąc nazwę plemienia?
- Nie powinnaś się przedstawiać obcej osobie - pouczyła Melodię. - Nie wiesz jakie mam zamiary. A co, jeśli jestem złą niebianką, która chce cię skrzywdzić? Uważaj na drugi raz.
Po czym oddaliła się. Nie wiedziała, że Melodia zacznie ją obserwować, śledząc ją, będąc ciekawa dokąd zmierza Dafne.

Kąpiel w jeziorze była dość przyjemnym doświadczeniem, ale niebianka trochę żałowała, że pływała w wodzie. Włosy jej jeszcze nie zdążyły wyschnąć do końca, a chciała wywrzeć dobre wrażenie na ludziach (tak, ludziach), z którymi się miała spotkać. Niebianka wiele słyszała o rasie ludzkiej, jak dotąd, nikt nie sprawił jej kłopotu. Ludzie pokornie słuchali, co też emisariuszka miała im do powiedzenia. Niektórzy modlili się, przynosili podarki czy pisali dla niej wiersze ze względu na jej wyjątkową urodę. Pochlebiało to Dafne, lecz najczęściej nie przyjmowała prezentów ze względu na wrodzoną skromność. Nie chciała być cokolwiek dłużna ludziom.

Od jeziora rozciągała się sporych rozmiarów łąka, po której to obecnie kroczyła niebianka. Gdy już minęła nizinne tereny, przed jej oczami ukazało się serce miasta: rynek! Nigdy przedtem nie znajdowała się w tak urokliwym miejscu. Na środku stała studnia, przy której zgromadziło się kilkoro ludzi, pijąc wodę. Dzieci wesoło bawiły się w cieniu straganu, gdzie ich rodzice sprzedawali kapustę czy ziemniaki. Kobiety krzątały się nieopodal. Były obecne wśród towarzystwa także elfy. Innych stworzeń nie dostrzegła, jednak siłą przyzwyczajenia, jęła rozglądać się za kimś podobnym do niej. Wtem dostrzegła nieśmiałą, niską postać anioła czytającego jakieś opasłe tomisko. Zbliżyła niepostrzeżenie, jednak nie chcąc go przestraszyć, zaczęła szurać butami, żeby zwrócić jego uwagę. Anioł spojrzał w jej oblicze dość mętnym wzrokiem, ale nie uśmiechnął się. Płakał.
- Co się stało? - spytała nieco zbita z tropu. Jego łzy mieniły się w kolorach złota. To wprawiło ją w zdumienie i zastanowiło.
- Wzruszyłem się. Ta książka opowiada o mnie... i o moich braciach. Aniołach. Wspaniała opowieść. Sama spójrz. - Pokazał jej książkę, gdzie spostrzegła kilka obrazów przedstawiających anioły. - Podobno jeden z nas pokłócił się z Najwyższym o władzę. Chciał być jego pomocnikiem, zastępcą, jednak Najwyższy nie zgodził się na to. Buntownik nosił imię Adrien. W dodatku posiadał całkiem inną koncepcję Planów Niebiańskich, co wprowadziło Pana we wściekłość. Strącił go do piekieł i tak oto powstała grupa upadłych aniołów.
Słuchała go z zaciekawieniem. Chciała podać swoje imię i równocześnie zapytać o jego, jednak coś nie pozwalało się odezwać. Coś czuła, że przed nią siedziała wybitna jednostka jej gatunku.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Zmiennokształtna posmutniała, ale także się nieco zdziwiła i oburzyła, odmówiono jej, jej! Półbogini? Toż to było niedopuszczalne.

- Ale…- zdołała z siebie wydobyć tylko to jedno słowo, bo tak się zdziwiła, w jej wiosce praktycznie nikt jej nie odmawiał. Nie mogła zrozumieć, jak ktokolwiek mógł ją tak potraktować. Zwykłe „nie” i sobie poszła! Co z tego, że nie znała, ważne jest to, że znała zwyczaje tutejszych, to było pewne i wystarczyłoby – Nie? Wybacz, masz jasną cerę jak ja i myślałam, że może teraz jesteś tylko w pełni ludzkiej postaci tak chwilowo… Ale dlaczego cięto tak zdenerwowało- mówiła nieco przybita swoim błędnym przypuszczeniem oraz rozgniewaniem kobiety.

Niebieska tymczasem przeczuwała, że może się tak skończyć, ale milczała, czekała na to, co zadecyduje jej przyjaciółka i przyglądała się rozwojowi sytuacji. Melodia zaś mocno zdziwiła się, słysząc o czymś takim jak „niebianka” i „emisariuszka”. Nigdy nie spotkała się z niebianami, więc kompletnie nic o nich nie wiedziała.

- Co to znaczy niebianka? Co to znaczy emisariuszka!? – przez to, że Dafne podniosła głos, Mel zrobiła to samo pchana przez emocję – Sukienkę? Nie! Nie widziałam!

- Melodyjko spokojnie, nie krzycz tak – klacz chciała opanować choć trochę sytuację.

Zmiennokształtna słysząc to, skrzywiła się, ale w myślach przyznała Niebieskiej racje i odetchnęła, aczkolwiek nie miała zamiaru przepraszać, jeszcze czego? To ta cała niebianka zaczęła, a teraz jeszcze pouczała ją mówiąc by jeleniołaczka nie robiła czegoś, co rogatej wydawało się zupełnie niegroźne.

- Nie? No ale przecież jak się przedstawię i ta osoba się przedstawi, to już przestaje być całkiem obca – uśmiechnęła się dumna ze swej odpowiedzi – Dlaczego ktoś miałby mnie skrzywdzić? Jestem córką bogini Naturii i początkującą uzdrowicielką. Nie sądzę, by ktokolwiek śmiał skrzywdzić półboginię – zachichotała kompletnie przekonana co do swoich słów.

Pegazica nie wiedziała, czy się śmiać, czy płakać, jednocześnie wiedziała, że kiedyś trzeba będzie uświadomić Melodię co do zła na świecie, ale z drugiej strony nie chciała odebrać jej tej dziecinnej niewinności i widzenia dobra wszędzie i w każdym, w końcu jej to zostało brutalnie odebrane za źrebaka, już wtedy musiała się przekonać o złu w ludzkich sercach.
Wtem niebianka ruszyła gdzieś przed siebie.

- Ej… Ona odchodzi… - stała zdziwiona.
- Hmm… No to może pójdziemy za nią?- zaproponowała pegazica.
- Świetny pomysł Niebieska!

Jeleniołaczka wsiadła na grzbiet błękitnej pegazicy i ruszyły, Niebieska leciała tylko lekko nad ziemią, by nie było jej zbytnio słychać i w ten sposób śledziły Dafne. W międzyczasie obie podziwiały tutejsze widoki. Wszystko było cudowne, ale gdy Mel zobaczyła rynek, zaparło jej dech w piersiach. Na chwilę aż straciła z oczu emisariuszkę i przyglądała się tutejszym. Każdy był tak mocno pozakrywany ubraniami, a przecież było ciepło. I tak wiele owoców i warzyw a budynki takie ogromne! Dodatkowo niektórzy ludzie mieli takie śmieszne, spiczaste uszy.

- Łaaaaał… - zsiadła z klaczy i pobiegła do ludzi.

- Czekaj! – Niebieska nie zdołała powstrzymać przyjaciółki więc niechętnie, ale pokłusowała za nią.

Jeleniołaczka wzbudzała szczere zainteresowanie swą osobą, jej zwierzęce uszy, ogon i te rogi, a co niektórzy gapili się na jej piersi, bo przecież nie nosiła niemalże żadnego ubrania. Melodii to jednak zbytnio nie przeszkadzało.

- Witajcie wszyscy! Przybyłam tu, wraz z moją przyjaciółką, Niebieską – pogładziła klacz po szyi – Z bardzo dalekich stron specjalnie dla was, by wam służyć pomocą w razie choroby! – mówiła odważnie i pewna siebie.
Jednak nie takiej reakcji się spodziewała, ludzie zaczęli zasypywać ją pytaniami, jedni patrzyli nieufnie, inni grozili, jeszcze inni się śmiali. Nie potrafiła za tym wszystkim nadążyć. Dodatkowo zaczęła się trochę bać jak tylko spojrzała w oczy pegazicy i ujrzała tam przerażenie, klacz była tym praktycznie sparaliżowana i stała w bezruchu. Jedyne co jej przyszło do głowy to wołać o pomoc jedyną osobę, którą tu choć trochę poznała.

- DAAAAAAAAAAAAAAAFNEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! – krzyknęła najgłośniej, jak tylko potrafiła.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Niebianka nie spodziewała się, że jeleniołaczka będzie za nią podążać aż do miasta - a już na pewno nie sądziła, że przybywszy tam nie zmieni swojej postaci i jakoś się nie ubierze. Nie dane jej było jednak zobaczyć niezwykłego, choć budzącego niepokój przedstawienia, który Melodia wywołała samym pojawieniem się. Być może gdyby była jego świadkiem jakoś by biednej dziewczynie pomogła, zabrała stamtąd lub chociaż szybko powiedziała czym mogła zaniepokoić tutejszych mieszkańców.
Zmysły miała jednak zajęte zupełnie czym innym: wzrok księgą zdobioną ilustracjami przedstawiającymi anioły, słuch poruszonymi słowami niskiego niebianina, głos zaś uwiązł jej w gardle gdy zastanawiała się z kim ma do czynienia. Nie mogła się odezwać przez kilka dobrych chwil, ale anioł wyczuł w niej bratnią duszę. Postanowił powiedzieć jej więcej i skorzystać okazji, że ktoś w końcu może go zrozumieć.
Nadal ze łzami wzruszenia w oczach wyciągnął ku niej rękę i gestem wskazał jedną z bocznych uliczek. Łagodnym, nieco słabym głosem zaproponował, by udała się wraz z nim w spokojniejsze miejsce, gdzie będzie mógł opowiedzieć jej dokładniej o księdze.
Kobieta nie wahała się, ale z ciekawością i nadzieją ruszyła za nim chcąc skorzystać z jego wiedzy i spróbować stać się jeszcze lepszą emisariuszką. Byli już zbyt daleko, kiedy Melodia zawołała jej imię, by mogła je ona dosłyszeć. Nawet jeśli był to krzyk głośny i przeszywający, ściany budynków i głosy ludzkie skutecznie go tłumiły.
Jeleniołaczka i jej towarzyszka zostały same, zdane na własne instynkty, siłę, szczęście, a może i na zwykły kaprys losu.
Awatar użytkownika
Fallon
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Mędrzec , Opiekun , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fallon »

Los umiał zaskakiwać, był kapryśną kochanką. Jednym przynosił aż za dużo, a jednym za mało. Najlepiej jednak traktował tych, którzy z losu korzystali, ale nie wymagali zbyt wiele, tych którzy płynęli z jego prądem. Tego nauczył się Fallon w swoim doczesnym życiu, gdy zażądał czegoś od losu, stracił więcej niż zyskał. Tym razem po prostu popłynął z prądem. Nie sądził, że wykorzystany portal przeniesie go tak daleko. Słyszał w głowie głosy wspomnień tego miejsca. To była Rapsodia, samo centrum życia miejskiego i zupełnie drugi koniec świata z perspektywy jego domu.
*To chyba nie był dobry pomysł* zaśmiał się w duchu. Nie na długo co prawda, bo chwilę później przypomniał sobie słowa istoty z Otchłani.
*Ciekawe jak radzi sobie Francine* Martwił się o swoją uczennicę, jednak czuł, że poradzi sobie bez niego. Zawsze była silna, a przy nim nauczyła się wiele, nie tylko od niego, ale on był tego świadkiem. Gdyby teraz jej szukał mógłby bardziej zaszkodzić niż pomóc, dlatego poszedł zupełnie inną ścieżką, miał jednak nadzieję, że ich losy znowu się ze sobą skrzyżują.
Z rozmyślań wyrwało go to, że tak naprawdę przybył w samo centrum ogromnego zmieszania. Dopiero, gdy zaczął przywiązywać uwagę do otoczenia zauważył jak bardzo świat poza jego lasem przytłacza go. Fallon nie był osobą, która łatwo ulega zaskoczeniu, to, że czuł się jakby tutaj już był, mimo, że nigdy nie odwiedził tego miejsca tym bardziej mu w tym pomagało to widzieć coś takiego na własne oczy było oszałamiające. Otrząsnął się. Kruk z jego ramienia wzbił się w powietrze i obserwował to czego, elf zza pleców tłumu, nie widział. Widział w centrum zamieszania zadziwiającą istotę. Prawie nagą kobietę o cechach jelenia. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział. A towarzyszył jej niebieski pegaz. Mieszkańcy rapsodii byli nawykli do różnych dziwów, ale coś takiego musiało wywołać zamieszanie. Tłum zaczął przekrzykiwać się, wyraźnie nie podobało im się to co się wyprawia, tak samo jak nie podobała im się osóbka odpowiedzialna za to wszystko. Do uszu Fallona docierało to co ona mówiła.
- Już kiedyś pomogłem jednemu dziecku... - powiedział sam do siebie, wzdychając.
Skinieniem ręki, przeniósł siebie do zmiennokształtnej, kładąc zaraz po tym jedną rękę na jej główce i drugą rękę na grzbiecie pegaza. W jednej chwili zabrał ze sobą to niecodzienne zjawisko poza miasto, w okolice wodospadów, Łez Rapsodii. Elf dalej był wyczerpany po wydarzeniach z lasu, jednak to miejsce nasycało go energią i pozwoliło na taki spontaniczny wyskok. Nie obeszło się to jednak bez konsekwencji, gdyż głowa rozbolała elfa i nasady nosa i promieniująca na całe czoło, niczym migrena. Szybko jednak się przyzwyczaił do bólu i był w stanie nie zwracać na niego uwagi, do tego ten mijał powoli.
- Dziecko, nie możesz tak pół naga objawiać się w mieście i obnosić się swoją boskością. Wiele lat żyłem w odosobnieniu, ale wiem co ludzie tolerują, a czego nie - zwrócił się sympatycznym tonem do dziewczynki, miał nadzieję, że jej nie przestraszył.
- Może żebym nie był już kimś obcym to Ci się przedstawię - uśmiechnął się serdecznie - Na imię mi Fallon i jestem elfim magiem - starał się skrócić to kim jest, domyślał się, że dziewczynka nie jest zbyt obeznana w tym świecie. No. Przynajmniej mniej niż on.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Nie mogła w to uwierzyć, może i się nie znały zbyt dobrze, a wręcz ledwo co się spotkały, ale przecież to nie powód, by ot, tak zostawiać kogoś w potrzebie. Nawet jak się kogoś nie zna, powinno się pomóc, a myślała, że emisariuszka była w porządku…
Tłum coraz bardziej otaczał ją i pegazice, biedna zmiennokształtna nie wiedziała co mówić, na kogo patrzeć, uciekać, czy nie. Niebieska nawet nie miała miejsca, by rozłożyć skrzydła bez ryzyka wsadzenia swoich piór komuś w oczy, uszy czy co tam jeszcze ma. Duże oczy dziewczyny zaczęły się szklić, łzy napływały coraz bardziej, jeleniołaczka zasłaniała twarz, jakby chcąc uciec w jakiś magiczny sposób do domu, do swojego plemienia, ale nie znała takiej magii.

-Przestańcie, proszę… Ja tylko chciałam wam pomagać – starała się powiedzieć, ale jej delikatny głos został zagłuszony przez tłum, w którym dosłownie każdy miał coś do powiedzenia i musiał dodać jakieś swoje trzy rueny.

Nagle tuż obok niej pojawił się elf i przeniósł ją i klacz ponownie do wodospadów. Przez chwilę Melodia zastanawiała się, co się stało, przez chwilę miała zawroty głowy od niespodziewanej teleportacji. Szybko jednak przeszły.
Zeszła z Niebieskiej i podbiegła do swego wybawiciela mocno go przytulając. Ściskała go jak najmocniej, by pokazać, jak bardzo jest mu wdzięczna.

- Dziękuję, dziękuje, dziękuję!

Puściła go w końcu, pozwalając normalnie oddychać. Grzecznie wysłuchała, co ma jej do powiedzenia nie przerywając, co było z każdą chwilą trudniejszym zadaniem, bo miała mnóstwo pytań, których liczba szybko rosła.

- Dziecko? Mów mi proszę Melodia, mój wybawicielu. Nie rozumiem jednak, co jest złego w nagości. To przecież sama natura, prawdziwe piękno, nie sądziłam, że tutaj ludzie będą je, aż tak mocno ukrywać. Natomiast co do boskości… Ja po prostu chciałam, by się radowali, że to właśnie na nich spadł zaszczyt spotkania półbogini. Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, to było… okropne.

Przerwała na chwilę, aby móc odetchnąć, w tym czasie długouchy się jej przedstawił, no tak, przez to wszystko sama o tym zapomniała, ale przecież każdemu może się zdarzyć.

- Miło cię poznać Fallonie, ja jestem Melodia… - chciała dodać jak to wcześniej czyniła o byciu córką bogini, ale zrezygnowała – A to jest Niebieska – wskazała na pegazice, która zgrabnie się ukłoniła w geście powitania – Jesteś magiem? W sensie szamanem? Cudownie! Ale elfim? Pochodzisz z plemienia…hmm Elfi? Ja jestem z plemienia Fellarius tam mamy szamana Rikku. I… właściwie czemu masz takie dziwne długie uszy, jeśli mogę wiedzieć?- uśmiechnęła się szczerze patrząc na elfa ciekawsko.
Awatar użytkownika
Fallon
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Mędrzec , Opiekun , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fallon »

Zachowanie dziewczyny było czymś zaskakującym dla Fallona, jak dotąd, od śmierci klanu, spotykał się z zimnym stosunkiem do jego osoby. Nawet te lata z Francine nie przygotowały go na to co zmiennokształtna zrobiła, bo nikt od dawna nie okazał mu zwykłej, szczerej wdzięczności. Nią spowodowany, zwyczajny uścisk rozgrzał stare serce elfa. W końcu puściła go i przedstawiła się. Jej imię przez chwilę rozbrzmiewało w jego głowie. Zastanawiał go powód nadania właśnie takiego, imiona kryją za sobą wiele, ale nie miał zamiaru pytać. Podejrzewał też, że dziewczynka może tego nie wiedzieć.
- Miło mi poznać, Ciebie i Twoją towarzyszkę - wypowiadając te słowa, uśmiechał się szczerze.
- Oh, w nagości nie ma nic złego. Nie jest to coś czego powinno się wstydzić. Lecz dzisiaj, z tego co udało mi się zobaczyć, i jest już tak od dawna, każdy ceni sobie intymność. Do tego dzięki ubraniom każdy może być kim chce, każdy może pokazać kim jest. Chronią przed zimnem, pogodą. Pozwalają się ukryć w tłumie, ale i w nim wybić. Dlatego, zwłaszcza w dużych miastach, warto jest mieć ubrania - wyjaśnił swój punkt widzenia co do jednej sprawy. Druga już była bardziej skomplikowana, bo wydawało się, że dziewczynka faktycznie wierzy w swoją boskość. Nieznacznie spoważniał, lecz dalej biła od niego pozytywna energia.
- Powiedz mi, Melodio, co sprawia, że nazywasz siebie półbogiem? Swoje wiem i sam jestem zaskoczony Twoim oświadczeniem. Wcale nie dziwi mnie reakcja prostych ludzi, którzy tym bardziej o Tobie nie słyszeli. Wszak ludzie nie lubią samozwańczych bogów -
- Ale zostawmy może dewocje na później, dobrze? - uśmiechnął się, mrużąc oczy.
Widział, że dziewczynka całe swoje życie musiała spędzić otoczona przez tę same osoby, nie ucząc się aż tak zróżnicowanych rzeczy. Zaśmiał się.
- Nie moja droga, jestem Elfem, to moja rasa, tak jak Ty jesteś zmiennokształtna, tak jak ludzie są ludźmi. Mam szpiczaste uszy. Tym mnie odróżnisz od człowieka. Tak, można powiedzieć, że jestem szamanem, chociaż posługuję się magią trochę w inny sposób niż szaman. Pokażę Ci -
Elf wciąż był zmęczony, ale wystarczyło mu energii na proste sztuczki. Przykucnął, wyciągnął dłoń w stronę ziemi, a chwilę później w jej stronę wyrósł biały tulipan. Zerwał go i stanął prosto. Zbliżył kwiat do swoich ust, dmuchnął w niego i kwiat stanął w płomieniach, lecz nie spalał się.
Awatar użytkownika
Melodia
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Jeleniołak
Profesje: Uzdrowiciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Melodia »

Melodia niemal natychmiast polubiła elfa, czuła, że mogłaby się od niego naprawdę wiele nauczyć. Niebieska natomiast stała kawałek za jeleniołaczką i obserwowała przebieg zdarzeń, ona w przeciwieństwie do dziewczyny nie mogła ot, tak zaufać osobie, poznaną ledwo przed chwilą. Nawet jeśli ów osobnik im pomógł, zawsze mogło się kryć za tym jakieś drugie dno. Na szczęście jak na razie było w porządku.
Zmiennokształtna z zaciekawieniem słuchała spiczastouchego, jak mówił o tych wszystkich ubraniach, rozumiała to w sumie, ale niektóre rzeczy przychodziły jej gorzej do pojęcia.

- No niby rozumiem, ale… Nie wystarczą jakieś naszyjniki czy coś w tym rodzaju? Ubrania może i ładne i coś tam pokazują, ale skrywają prawdziwe piękno, może wtedy ludzie czuliby się lepiej, bez takiego chowania siebie pod warstwy materiału. Zimnem? Przecież jest ciepło, a jak jest zimno, to się siedzi w domu – miejsce, z którego pochodziła, nie znało srogich zim, jesieni, czy wiosny. Tam, gdzie mieszkała, zawsze panowało lato, jedynie, gdy nadszedł deszcz i burza bywało chłodniej, a samego choćby śniegu nie widziała w życiu ani razu. Natomiast to, co mówisz odnośnie do wybijania się lub ukrywania w tłumie jest… co najmniej dziwne. Nie powinny świadczyć o nas jakieś szmatki, a jeśli tu tak jest… Przecież może być, że ktoś ubierze się tak, a innej osobie by się to nie spodobało i w skrajny przypadku może nawet nie chciałby gadać z pierwszą… A być może by się dogadali, gdyby nie te wszystkie ubrania.

Kolejne stwierdzenia elfa i jego poważny ton oraz jakby lekkie zdziwienie nieco zszokowało dziewczynę. Jej błękitne oczy stały się jakby większe i przez moment nie wiedziała co odpowiedzieć. Klacz jedynie westchnęła w myślach.

- Samozwańczych bogów? Ależ ja sama się pół-boginią nie mianowałam przecie… -wyjaśniła, nie mogła wręcz pojąć tego, że nikt jej nie rozpoznaje jako córki najważniejszej boginii Naturii – W moim plemieniu od zawsze traktowali mnie, jak na bóstwo przystało, choć czasem miałam troszkę dość i prosiłam, by zachowywali się swobodniej… - popadła w chwilowe zamyślenie – No… niech będzie – uśmiechnęła się nieco, miała teraz istny mętlik w myślach, to i owo przestawało pasować i nasuwało się coraz więcej i więcej pytań.

Wysłuchała Fallona ze szczerym zaciekawieniem, cieszyła się z nowej wiedzy, jednakże magiczny pokaz mężczyzny wprawił ją w osłupienie. Blask ognia tańczącego na białych płatkach tulipanu odbijał się w dużych oczkach Melodii. Nic nie mówiła, tylko patrzyła z zachwytem.

- Jejku… Jakie cudowne… Jak to zrobiłeś? Magia życia i ognia? Znam troszkę tę pierwszą, ale… nigdy nie robiłam takich sztuczek, raczej leczyłam. I ten ogień… cudowne, też bym chciała móc kontrolować jakiś żywioł… Ale to tylu nauki, skupienia… Ah… - westchnęła na myśl, ile przesiedziała nad tym, co dotychczas umiała, a ile jeszcze przed nią, by nauczyć się więcej.
Pegazica tymczasem nieco zaniepokojona podeszła bliżej i lekko trąciła pyszczkiem ramię Melodii. Ta w odpowiedzi ją po nim pogładziła.

Wtem dziewczyna wyczuła coś dziwnego. Zmysł magiczny podpowiadał jej, iż to coś magicznego, nawet miała wrażenie że skądś to zna. Kusiło ją by to sprawdzić wręcz nadzwyczajnie.

- Poczekaj chwilkę! - krzyknęła i pobiegła w stronę drzew, a za nią zaniepokojona pegazica.
- Co ty wyprawiasz?
- Coś tu jest... - stwierdziła patrząc na prawo i lewo przedzierając się przez chaszcze.

Wtem oczom dziewczyn ukazał się emanujący błękitnym światłem portal, Mel sięgnęła ręką by go dotknąć, Niebieska starała się ją do tego zniechęcić co chwilę powtarzając że nie wiadomo co się stanie. Nic to nie dało a dziewczynka wpadła do portalu. Klacz oczywiście by jej nie zostawiła więc ruszyła za nią.

Ciąg dalszy (Melodia)
Awatar użytkownika
Fallon
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Mędrzec , Opiekun , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fallon »

Próbował to ukryć, ale niezwykle bawiło go to jak jego towarzyszka rozmowy opowiadała o własnej boskości. Wiedział, że jeszcze trochę jej zajmie pojęcie tego jak to wygląda naprawdę na świecie, ale kim był Fallon, żeby ją oceniać? Nie można powiedzieć przecież, że tak dobrze wie co dzieje się obecnie na świecie i jak mieszkańcy Alaranii patrzą dzisiaj na pewne sprawy. Elf postanowił się drążyć tego tematu i skupił się na pokazie, który urządził jeleniołaczce.
Trzymając płonący kwiat w dłoni, widział zachwyt w oczach zmiennokształtnej. Dawno nie widział takiej reakcji na magię, nawet u swojej poprzedniej uczennicy, które stosunek do nauki… Najprościej powiedzieć, że nie miała wystarczająco cierpliwości by cieszyć się z takich drobnych sztuczek.
- Widzisz Melodio taka sztuczka jest dość prosta jednak wymaga pewnej kontroli nad siłami panującymi w naszym świecie. Nauka jest wymagająca, ale wydaje mi się, że efekty są tego warte. - po tych słowach elf uśmiechnął się szczerze, dosłownie chwilę później jego rozmówczyni wyczuła coś magicznego w pobliżu, oczywiście Fallon również to wyczuł, ale postanowił poczekać. Gdy jego towarzyszka nie wracała przed dłuższą chwilę poszedł za źródłem magii, by sprawdzić czy Melodii nie grozi żadne niebezpieczeństwo. W końcu jej śladem doszedł do resztek energii pozostawionych przez magiczny portal, podobny do tego który przeniósł go poza las.
- No cóż. - powiedział czarnowłosy sam do siebie, obrócił się na pięcie i zaczął swoją wędrówkę w nieznanym kierunku. Kwiat, który trzymał w dłoniach w końcu spłonął i rozwiał się na wietrze.

Ciąg Dalszy: Fallon
Zablokowany

Wróć do „Łzy Rapsodii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości