Wodospad SnówZagajnik przy wodospadzie - brzeg.

Wodospad Snów położony jest na granicy Szepczącego Lasu, niedaleko miasta Menaos. Wodospad jest schronieniem dla leśnych zwierząt, a w skale pod nim znajduje się grota którą zamieszkuje ogromny, ale przyjazny biały smok Zora. Dolina wodospadu jest pełna potliwych chochlików i zwierząt, czasem zaglądają tu druidzi w poszukiwaniu szkarłatnych grzybów, które można znaleźć tylko tutaj.
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Callisto »

Gdy Ver spojrzał na swoją rękę w zamyśleniu, już wiedziała co chce zrobić. Kiwnęła jedynie głową i z nieukrywaną ciekawością obserwowała jak się zmienia. Z lekko rozchyloną ze zdziwienia buzią jeszcze przez chwilę wpatrywała się w miejsce, w którym przed chwilą siedział jej towarzysz, później wilk, a które teraz było puste, gdy ten ruszył na napastników. Oprzytomniała szybko i podniosła się, stając w standardowej pozycji łuczniczej gotowa osłaniać Vera. Widziała jednak od razu, że w ogóle nie będzie mu to potrzebne. Trzymając łuk w pogotowiu z mieszaniną zaciekawienia i podziwu patrzyła jak wilk rozprawia się szybko z napastnikiem. Wręcz parsknęła śmiechem, gdy ten rzucił nagle wszystko i zaczął uciekać. Przed wilkiem! Nawet nie mrugnęła okiem, gdy Ver ostrymi kłami w sekundę rozprawił się z gardłem rozbójnika. O facecie na drzewie przypomniała sobie dopiero, gdy ruszył na niego wilk. Patrzyła rozbawiona, jak próbuje wdrapać się na drzewo, by dostać gościa, a ten piszczy jak jakaś dziewka na widok myszy w izbie. Zlitowała się w końcu nad biedakiem i jednym celnym strzałem w głowę, zrzuciła go z drzewa prosto pod łapy wilkołaka.

Obserwując w międzyczasie popisy Vera straciła niestety czujność. Zaatakowało ich trzech zbójów, i tylu zdjęli w dwójkę. Nie wiedziała, że pozostali trzej nadchodzą jeszcze z drugiej strony wodospadu, korzystając ze sprzyjająco wiejącego wiatru, który nie przyniósł wilkowi ich zapachów oraz szumu wodospadu, który ukrył ich kroki przed słuchem elfki. Gdy jeden z nich zaszedł ją od tyłu i bezmyślnie złapał jak dziewkę w barze - w talii i pod pachę - strzałą, którą trzymała przy łuku wbiła mu w udo. Wrzasnął przeraźliwie i przewrócił się z nią na ziemię. Wówczas skorzystała z okazji, wyjęła sztylet z buta i wbiła mu go prosto w oko, aż poczuła, że uderzyła na wylot w ziemię, po czym zerwała się natychmiast na równe nogi. Całość trwała może ze dwie sekundy. W tym czasie pozostała dwójka zdążyła się jedynie zatrzymać, a jeden z nich wycelował w elfkę napięty łuk, a drugi zaczął się zbliżać z nożem w kierunku Verfnira. Callisto o mało co nie przewróciłaby oczyma na ten widok. Serio? Z nożem na wilka?
- Wracaj do swojej ludzkiej formy dziwolągu, albo załatwię twoją panienkę - warknął do wilkołaka ten, który trzymał dziewczynę na muszce, nie spuszczając z niej wzroku i uśmiechając się bezczelnie. Mimo beznadziejnej chwilowo sytuacji Callisto wykrzywiła wargi zniesmaczona. Co za frajerzy. Nie da się postrzelić, przez takiego patałacha, co to to nie. Przy pasie nadal miała parę noży, lecz nim wyrzuciłaby w stronę napastnika chociaż jeden, ten zdążyłby posłać w nią strzałę. Oczywiście istniała szansa, że nie trafi, ale dziewczyna wolała nie ryzykować. Nie musiała. Uśmiechnęła się nagle olśniewająco do swojego oprawcy, który zgłupiał na sekundę, ale zaraz odzyskał rezon.
- Rozumiem, może pójdziesz po dobroci z nami co? - na jego twarzy rozlał się obrzydliwy uśmiech, a dziewczyna parsknęła z pogardą.
- Nigdy w życiu - warknęła.

Konsternacja rozbójnika nie trwała długo. Nie zdążył się ponownie odezwać, ani nawet krzyknąć, gdy został powalony na ziemię przez Thora. Ten już od jakiegoś czasu skradał się do mężczyzny bezszelestnie, wykorzystując te same aspekty przewagi, które pozwoliły mężczyznom podkraść się niezauważenie chwilę wcześniej. Tylko Callisto widziała, jak na ugiętych łapach zmierzał w ich stronę, żółte ślepia płonęły wściekłym blaskiem, a z obnażonych kłów kapała ślina. W chwili, gdy Thor odrywał szczękami głowę łucznika, Callisto sięgnęła momentalnie po nóż przy boku i rzuciła nim w stronę ostatniego z rozbójników, tego, który zmierzał z nożem na Verfnira. Nie trafiła jednak prosto w serce, lecz między żebra. Mężczyzna upadł więc bezwładnie, wypuszczając z ręki broń, ale żyjąc i patrząc z przerażeniem w oczach na wilkołaka. Callisto odwróciła się w stronę Thora, patrząc, jak ten zakrwawionym pyskiem dłubie jeszcze w czaszce martwego napastnika.
Dziękuję - spojrzała na rozczuleniem na zakrwawioną bestię.
Co ty byś beze mnie zrobiła? - parsknął wilk w jej myślach wciąż wyżerając coś, co wyglądało jak mózg.
Poczekałabym, aż się zbliży do mnie z głupią nadzieją na coś i wbiłabym mu nóż w oko.
Ty uwielbiasz wbijać ludziom nóż w oko, nie? - mruknął podnosząc kapiący od krwi pysk, a ona uśmiechnęła się i odwróciła w stronę wilkołaka, zastanawiając się, co zrobi z pozostałym ocalałym. W sumie mogliby go zapytać, czemu ich zaatakowali.
Awatar użytkownika
Verfnir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Verfnir »

Z radością patrzył, jak trafiony prosto w głowę mężczyzna spada tuż pod jego łapy. Martwe ciało ledwie zdążyło dotknąć gruntu, gdy wściekły wilk wskoczył na nie i dał ponieść się własnej uciesze. Zatopił kły w brzuchu zbira, po czym jednym szarpnięciem rozpruł go, wcale nie dbając o to, czy jego wnętrzności zostaną na swoim miejscu, czy też postanowią wypłynąć w rejs pomiędzy źdźbła trawy. Im dłużej to wszystko się działo, tym bardziej problematyczne było myślenie i zachowanie chłopaka. Dla niego cała ta sytuacja stawała się jedną z najlepszych chwil, jakie przeżył w ciągu ostatnich dni. Mógł zabijać, wykrwawiać i rozrywać na strzępy jednocześnie. Mógł to robić ludziom, za którymi i tak nikt prawdopodobnie nie będzie płakał. Ludziom, którzy za te wszystkie krzywdy wyrządzone innym zasługiwali na straszną śmierć. Których i tak nikt nie będzie szukał, a sprawcy tejże masakry pozostaną bezkarni. Co więcej, mogliby nawet zostać wynagrodzeni. Kto wie, jak bardzo ta szajka zalazła za skórę władzom, czy nawet zwykłym, prostym wieśniakom? Ci drudzy podobno również potrafili czasem nieźle sypnąć groszem. Verfnir zapomniał już, że wcale nie potrzebuje pieniędzy. Plusy mordowania tych ludzi same napływały mu do głowy. Ich ciała zaczynały kojarzyć mu się z workami mięsa, które należy jak najszybciej rozszarpać. Wilkołak chciał coraz więcej krwi, a wrogów było coraz mniej. Właściwie w tym momencie w ogóle już ich nie było. Przynajmniej w jego przekonaniu. Całkowicie zapomniał o tym ostatnim, żywym, z rozpłatanym policzkiem. Z ogólnych obserwacji, o ile ktoś takowe by przeprowadził, wynikałoby, że biedak stracił przytomność zaraz po tym, jak wilk zmasakrował mu twarz.
Jak się okazało zabicie pana na drzewie wcale nie położyło kresu całemu cyrkowi. Verfnir był zbyt zajęty delikwentem, który rzekomo miał go podziurawić, by wcześniej zauważyć zbliżających się do Callisto zbirów. Zdziwił się więc, gdy usłyszał wrzask od strony wodospadu. Nie spodziewał się stamtąd ataku. Nikogo tam nie wyczuł, nie usłyszał… Gdy spojrzał w tamtym kierunku, zobaczył swoją znajomą, wbijającą sztylet prosto w oko jednemu z bandytów. Oprócz niego zostało jeszcze dwóch. Chłopak nie zamierzał zwlekać z pomocą. Poderwał się gwałtownie i ruszył w kierunku opryszków, by jak najszybciej wesprzeć dziewczynę. Niestety jego bieg nie trwał zbyt długo. Stanął jak wryty, gdy jeden z nich wycelował łukiem prosto w Callisto. Ci dwaj może i byli równie głupi, co ich martwi koledzy, jednak w przeciwieństwie do nich musieli zdać sobie sprawę z tego, jak beznadziejna jest ich sytuacja. Obrali inną taktykę. Może nie był to sposób, który pozwoliłby wyjść im cało z tego wszystkiego, jednak bez wątpienia dawał im większe szanse na przeżycie niż dotychczasowe działania.
Pomimo tego, że Verfnir przepełniony był rządzą mordu, to wcale nie chciał narażać życia dziewczyny. To nie był jeszcze moment, w którym przyjaciele byli mu obojętni. Wiedział, że los Callisto w dużej mierze zależał teraz od niego, a przecież w dalszym ciągu nie chciał, by stała się jej krzywda. Z drugiej strony nie zamierzał wierzyć komuś, kto tylko czeka na dobrą okazję, by ich pozabijać. Chłopak nie był ślepy. Zauważył zbliżającego się do niego draba z bronią w ręku. Jeśli teraz wróciłby do swojej ludzkiej postaci, prawdopodobnie za kilka sekund skończyłby martwy z nożem w żebrach. Nie miał pomysłu, jak to rozegrać, więc postanowił grać na zwłokę. Cofnął się kawałek, by zwiększyć dystans pomiędzy nim, a zbliżającym się rzezimieszkiem. Zaraz po tym wyszczerzył do łucznika paskudnie zakrwawione zęby, jakby chcąc pokazać, że to jego krew się na nich znajdzie, jeśli tylko wypuści strzałę. Nie minęło dużo czasu, jak zauważył skradającego się w stronę agresorów Thora. Jego widok bardzo ucieszył chłopaka. Bestia przybyła i zaatakowała w samą porę. Lejąca się posoka z oderwanej głowy bandziora nakręciła Verfnira jeszcze bardziej. Znowu chciał kogoś zabić. Znowu chciał poczuć w pysku krew. Dlaczego wilkor może się bawić, a on nie? Ale zaraz… Kto mu tej zabawy zabroni? Przecież jeden z tych gnojków nadal tu był. Ten, który odważył się porwać na niego ze zwykłym nożem… Wilkołak poczuł żal do Callisto, gdy zobaczył, jak ta częściowo odbiera mu zabawę. Po co rzuciła? Dlaczego to zrobiła? Nie mógł tego pojąć…
- Musiałaś, prawda? – zapytał w jej umyśle, a w głosie, który Callisto mogła usłyszeć wyraźnie dało się wyczuć złość i zawiedzenie. – Spójrz na niego! – warknął na znajomą, po czym wlepił wzrok w ranionego przez nią osobnika. – Wygląda jak lalka i jest jak lalka. Miał być moją zabawką! – powolnym krokiem zaczął zbliżać się do ofiary. Widząc przerażone i błagalne spojrzenie mężczyzny napawał się jego strachem. – Przez ciebie zabicie go nie sprawi mi już takiej przyjemności! Dzięki twojemu nożowi ten bydlak ledwie dycha! Skąd ma czerpać siły na wrzask, gdy moje kły będą zatapiać się w jego ciele? – spojrzał się na dziewczynę wzrokiem pełnym gniewu. - Odpowiedz! – po chwili dotarło do niego, że tak naprawdę żadna odpowiedź nie będzie go satysfakcjonowała. Odwrócił się z powrotem w kierunku zbira, po czym jednym i gwałtownym ruchem wgryzł mu się w twarz. Mimo obaw wilkołaka krzyk ofiary był co najmniej zadowalający. Może i nie był najgłośniejszy, ale brzmiał tak dziwnie… tak nieludzko. Przywodził na myśl wcześniej wspomniane zarzynane prosie. Dla Verfnira był to jak najbardziej pozytywny efekt. Zamierzał pobawić się jeszcze trochę tym, którego trzymał w zębach. Zaczął więc targać ofiarą na wszystkie strony. Czuł, że im mocniej szarpie, tym więcej krwi wypełnia jego pysk. Trwało to chwilę, w której to nie zważał na nic, co się wokół niego działo. Zapomniał o tym, gdzie jest, kim jest, zapomniał o dziewczynie i o Thorze, który prawdopodobnie uratował im obojgu życie. Dopiero po około połowie minuty wypluł to, co twarzy w ogóle już nie przypominało. Czerwona galareta z kawałkami kości i mięsa. To było trafniejsze określenie. Gdy Verfnir ujrzał ten widok powoli zaczynał wracać do siebie i uświadamiać sobie, co właśnie zrobił.
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Callisto »

Zdziwiła się widocznie, gdy usłyszała pełen złości głos Verfnira w swojej głowie. Brzmiał zupełnie inaczej niż gdy rozmawiali wcześniej, nawet, gdy był pod postacią wilka. Teraz był zimny i rozdrażniony. Uśmiech momentalnie zszedł jej z twarzy, a Thor, jakby wyczuwając napiętą atmosferę podszedł do niej i trącił ją zakrwawionym pyskiem w ramię, pozostawiając na nim czerwoną smugę. Dziewczyna, nadal zszokowana warknięciami wilkołaka, otworzyła umysł, wpuszczając Thora, który na bieżąco słyszał teraz ich rozmowę. A właściwie monolog wilkołaka, który zachowywał się, jakby kompletnie stracił nad sobą panowanie. Czuła zdenerwowanie wilkora, gdy słyszał jak Ver odnosi się do jego przyjaciółki i widziała, jak zniecierpliwiony oblizywał pysk z krwi. Położyła mu dłoń na grzbiecie, nie uspokajająco, tak po prostu dla towarzystwa. Nie uciszała wszystkich instynktów zwierzęcia, ona też nie lubiła, gdy ktoś jej mówił, że ma się nie denerwować. A teraz też się trochę wkurzyła.

Chciałam Ci pomóc! - powiedziała, z niezadowoleniem zauważając, że zaczyna tłumaczyć się z troski o życie towarzysza. Zaraz jednak zamilkła zaskoczona, wysłuchując jak wilkołak mówi coś o lalkach, zabawie i dokładnym opisywaniu, co chciał mu zrobić, a czego teraz nie może. Otworzyła aż usta ze zdziwienia i zrobiła krok w jego stronę, ale Thor szybko złapał ją zębami delikatnie za pas.
Nie zbliżaj się do niego. Nie widzisz, że postradał zmysły? - mruknął, a ona spojrzała na swojego przyjaciela ze zdziwieniem. Widziała, jaki jest czujny i z niepokojem obserwowała jeżącą się sierść na jego karku. Ponownie przeniosła spojrzenie na Verfnira, który właśnie wgryzał się w twarz leżącemu, a krzyki tego ostatniego poniosły się echem po okolicy. Dziewczyna skrzywiła się zniesmaczona i podniosła powoli z ziemi swój łuk i kołczan, zakładając go sobie na ramię i wyciągając z niego jedną strzałę, którą położyła na cięciwie, na razie jej nie naciągając. Razem z Thorem stała w bezruchu i obserwowała zszokowana, jak chłopak, z którym prowadziła przed chwilą swobodną rozmowę, teraz pod postacią wilka rozszarpuje na strzępy martwego już człowieka, machając nim jak lalką. Wnętrzności wylewały się na trawę, bryzgając też na pysk wilkołaka, lecz ten, z obłędem w oczach, zdawał się tego nie zauważać.

Callisto obserwowała to wszystko ze smutkiem. Nie bała się. Wiedziała, że w razie zagrożenia pośle strzałę szybciej niż wilk postąpi krok w jej kierunku. Jakkolwiek nieprzyjemnie jej się oglądało tę sytuację, ręce trzymały pewnie łuk na wysokości bioder. Nie mierzyła na razie w Vera, nie stwarzał jeszcze zagrożenia. Thor jakby również zdawał sobie z tego sprawę i nie zaatakował drugiego wilka, za co była mu ogromnie wdzięczna. Wiedziała, że robi to tylko przez wzgląd na nią. Normalnie nigdy nie pozostawiłby tak opętanej szaleństwem istoty, która zna jego zapach i przy bardziej sprzyjających dla niej okolicznościach mogłaby go pokonać. Załatwiłby sprawę tu i teraz, żeby nie martwić się później. Jednak nie zrobił tego, bo wiedział, że Call nadal czeka aż Verfnir się opamięta. I powoli zaczynało się to dziać. Widziała, jak nagle z jego pyska bezwładnie wypadają resztki ciała rozbójnika, którego teraz rodzona matka by nie poznała.
Verfnir? - odezwała się w jego głowie spokojnym, stanowczym głosem, zwracając na siebie jego uwagę.
W czasie całego tego zdarzenia, dzień zdążył już ustąpić miejsca nocy, a niepełny jeszcze księżyc słabo odbijał się w wodzie. Na polanie przy jeziorku leżały porozrzucane losowo, martwe ciała, lub ich resztki. Pomiędzy nimi po jednej stronie stał wilkołak, który najwyraźniej dochodził już do siebie, a po drugiej Callisto z łukiem w gotowości i Thorem u boku.

Myśl o tym, by profilaktycznie posłać strzałę w nogę Vera i uciec ze swoim przyjacielem nawet nie przeszła jej przez myśl. Nie wiedziała dokładnie co się stało, ale nie była głupia ani naiwna. Widziała, że Verfnira ewidentnie zalała czerwona fala i przyćmiła mu umysł. Zastanawiała się teraz jedynie jak się zachowa. Czy się spłoszy własnym zachowaniem i ucieknie? A czy ona wówczas będzie go ścigać? Raczej nie. Zbliżała się już noc, a ona była już zmęczona. W planach miała jedynie przeniesienie się na drugi brzeg jeziorka i pójście spać. Nawet o pustym żołądku. Jej niedawno upolowana sarenka została bowiem już dawno zbezczeszczona przez strzałę, która przebiła wnętrzności i zapaskudziła nimi mięso. Dziewczyna westchnęła w duchu i czekała na reakcję wilkołaka. Z drugiej strony, czy mogłaby mimo wszystko przespać spokojnie noc, gdyby spałby koło niej, pod tym samym drzewem? Pewnie tak. Była dość pewna siebie i swych umiejętności, towarzystwo Thora dodawało jej otuchy, a w tej chwili była już tak padnięta, że zasnęłaby nawet w wątpliwie czułych objęciach Mantykory. Poza tym i tak zawsze miała lekki sen, nawet w towarzystwie ludzi, których dobrych intencji była pewna. Poza tym, jeśli instynkt jej nie mylił i wilkołak naprawdę po prostu stracił nad sobą panowanie, być może nawet przyda mu się małe wsparcie, gdy z trzeźwym już umysłem zacznie ogarniać konsekwencje swoich działań.
Awatar użytkownika
Verfnir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Verfnir »

Złość mijała powoli, a metaforyczne klapki na oczach zaczęły opadać. Spoglądał na martwe, rozrzucone po okolicy i zmasakrowane ciała z narastającym strachem. Nie mógł do niego dotrzeć fakt, że był zdolny do czegoś takiego w najzwyklejszy dzień. Prawdą było, że pełnia zbliżała się wcale nie takimi małymi kroczkami i mógł czuć się gorzej zarówno fizycznie, jak i psychicznie, ale nie pomyślałby, że spowoduje taką masakrę. Świadomość tego, że to ci bandyci zaatakowali pierwsi, a on się tylko bronił ani trochę mu nie pomagała. Stracił panowanie nad sobą w momencie, gdy poczuł się zagrożony. Zaczynał obawiać się, że to, co w nim siedzi staje się coraz gorsze. Że minie jeszcze trochę czasu, a jego mroczna strona opanuje go całkowicie i na stałe stanie się obłąkanym potworem z rządzą krwi i mordu. Nigdy wcześniej nie zdarzyła mu się podobna sytuacja. Owszem, bywał nerwowy i zbyt impulsywny, ale coś takiego… Jego serce ponownie zaczynało przyspieszać, a oddech stawał się coraz bardziej niespokojny. I to wcale nie za sprawą złości. Im dłużej wodził wzrokiem i przyglądał się temu, co z ciał opryszków zostało, tym większe przerażenie go opanowywało. Aż odskoczył kawałek, gdy usłyszał w swojej głowie głos Callisto. Przestraszyła go. Już prawie o niej zapomniał, a tu ni z tego, ni z owego wypowiedziała jego imię. Odwrócił się w jej stronę, po czym powoli, lecz stanowczo zaczął się cofać. Jakby obawiając się, że dziewczyna rzeczywiście wystrzeli z trzymanego w ręku łuku.
- Nie chciałem… Naprawdę… Przepraszam. – pokręcił łbem, po czym skulił go, samemu nie wiedząc, za co przeprasza. Czy za to, że razem z Thorem musieli na to patrzeć, czy może za to, że pod wpływem złości zwracał się do dziewczyny w sposób, w jaki z pewnością nie powinien? Prawdę mówiąc nawet za tę napaść czuł się teraz winny. Miał wrażenie, że ściąga zagrożenie na nowych znajomych nie tylko poprzez swoją własną osobę. Ubzdurało mu się, że te zbiry zostały wysłane przez kogoś z góry tylko po to, by ukarać wilkołaka i wszystkich tych, którzy się z nim bratają.
Spodziewał się najgorszego. Najgorszego, a jednocześnie najlepszego rozwiązania problemu. Tylko czekał, aż któraś ze strzał przywita go swym grotem. Callisto miała powód, by go zabić. Właśnie widziała, do czego jest zdolny zaledwie pod wilczą postacią. Dziewczyna mogła się jedynie domyślać, jak to wygląda, gdy przybiera formę hybrydy. A Thor? Dlaczego wilkor zwlekał z tym, co tak chętnie by zrobił od samego początku? Dlaczego nie odgryzie mu głowy podobnie jak temu bandycie? Jeśli powstrzymywała go jedynie decyzja jego pani, to Verfnir musiał stwierdzić, że jest ona wyjątkowo nierozsądna. Przed chwilą zabijała bez wyrzutów. Jeden trup w tę, czy w drugą stronę nie powinien robić jej różnicy.
Mimo że wstyd mu było tego co zrobił, postanowił w końcu spojrzeć Callisto w oczy. Nie chciał, by mieli go za szaleńca. I tak nie zamierzał dłużej ich narażać. Pomysł zabrania ich dwojga do Adrion nie wydawał mu się teraz wcale taki dobry. Jak mogli czuć się przy nim bezpiecznie, skoro on sam nie mógł sobie zaufać? Nie miał pewności, czy za dzień lub dwa nie rzuci im się do gardeł tylko dlatego, że ujrzy w pobliżu sztylet dziewczyny. Chciał to wyjaśnić jak najszybciej. Nie mogli przecież udawać, że nic się nie stało.
- Nie krępuj się. Wszyscy wiemy, że będzie lepiej, jak mnie postrzelisz. – podniósł łeb, po czym spojrzał najpierw na dziewczynę, a potem na Thora. Od razu tego pożałował. Na pysku wilkora dalej widniała świeża krew ofiary. Verfnir oprzytomniał dopiero teraz. Zmuliło go, gdy poczuł w swoich ustach smak życiodajnej cieczy. Zamlaskał kilka razy, po czym przez przypadek spojrzał się na zwłoki tego pod drzewem. Nie wytrzymał. Gwałtownym ruchem odwrócił się do Callisto tyłem i zwymiotował prosto przed siebie. Najpierw raz, a potem drugi. Krótka chwila, która nastąpiła zaraz po tym, mogła wydawać się tą zbawczą, kładącą kres nieprzyjemnościom. Wilkołak jednak czuł, że to nie jest koniec. W dalszym ciągu czekał aż wszystkie emocje, włączając w to obrzydzenie, ujdą z niego w ten jakże milusi sposób. No i doczekał się. Kolejna porcja wczorajszego obiadu wylądowała w trawie. Verfnir odczekał chwilę i tym razem wiedział, że to by było na tyle. Czuł w pysku ten nieprzyjemny smak wymiocin, któremu towarzyszyło nieprzyjemne pieczenie w gardle. Nie zwracając uwagi na dziewczynę i jej bestię skierował się w stronę jeziora. Dopiero, gdy zobaczył odbijający się w tafli wody księżyc, dotarło do niego, że słońce zaszło już za horyzont. Czas, który pierwszy raz spędził z kimś, z kim można porozmawiać zleciał mu bardzo szybko. Zaczął zastanawiać się, czy będzie mu jeszcze dane spędzić podobny dzień z kimś bliskim. To właśnie przez tę świetlistą tarczę nocy, w której odbicie się teraz wpatrywał, musiał ukrywać się w lesie przez całe życie. Gdyby tylko jej nie było… Gdyby tylko udało mu się ją zgasić…
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Callisto »

Gdy usłyszała w głowie jego przerażony głos i zobaczyła kulącą się powoli postać odetchnęła z ulgą i schowała strzałę do kołczanu, a łuk zarzuciła na plecy.
Będą z nim kłopoty, mówię Ci - warknął Thor w jej głowie, ewidentnie wściekły z powodu sympatii, jaką Callisto darzyła nowo poznanego wilka. Dziewczyna jednak odwróciła się tylko i powoli złapała w dłonie zakrwawiony pysk przyjaciela, patrząc w jego żółte, przesiąknięte niepokojem ślepia.
Ze mną też są kłopoty - powiedziała do niego i szybko wzrokiem uciszyła jego protest - Są, i wiesz o tym. Każdy ma swój bagaż doświadczeń. Możemy go zostawić. Dobrze wiesz, że zawsze wybiorę Ciebie. Ale pozwól mi mu pomóc - poprosiła gładząc wilka po głowie, gdy ten nadal warczał z niezadowoleniem w jej głowie.
Czyli co, będziemy teraz go niańczyć? - prychnął i wskazał pyskiem na wymiotującego za ich plecami wilka, a dziewczyna westchnęła ciężko.
Proszę - powtórzyła, a wilk zabrał pysk z jej łap, i zlizał krew z jej ramienia wielkim jęzorem.
Dobra. Rób co chcesz. Ale podniesie na Ciebie łapę, a odgryzę mu łeb - warknął i odszedł z jej głowy i od niej, kierując się w stronę swojego trupa, któremu zaraz zaczął odgryzać bark.

Dziewczyna westchnęła z ulgą i odwróciła się w stronę Vera, który nadal zwracał wszystko co miał w żołądku. Nie zbliżała się do niego na razie, dając mu czas na dojście do siebie. Było jej przykro patrzeć, jak cierpi, nigdy nie mogła tego znieść u nikogo, kogo chociaż trochę lubiła. A tego niepewnego siebie chłopaka z krwawą klątwą na duszy polubiła bardzo. Gdy wilk skończył wymiotować i skierował się w stronę jeziora, poszła za nim cicho.
Nie mogła sobie wyobrazić, jak Verfnir musiał się czuć, nigdy nie doświadczyła czegoś takiego. Nie raz krzywdziła ludzi, lecz zawsze umyślnie. Sama nie wiedziała, co jest gorsze. To, że można bez wyrzutów sumienia poderżnąć gardło kompletnie obcej osobie i nie przejmować się jej losem, czy to, że traci się kontrolę i zabija wszystko na swojej drodze, niezależnie od tego, czy jest to wróg czy przyjaciel.

- Nie myśl o tym - odezwała się do niego na głos i zanim zdążył coś powiedzieć weszła delikatnie do jego głowy i przesłała mu obraz polany, zalanej słońcem. Nie potrafiła na razie zobaczyć, jak wiele mroku jest teraz w umyśle wilka, lecz starała się na tyle go uspokoić, by pozwolił jej do siebie podejść. Usiadła obok niego na kamieniu i położyła mu delikatnie rękę na łbie, a drugą włożyła do wody.
- Wiesz, że potrafię zmienić postać? - zaczęła przemawiać do niego spokojnym tonem, jakby uspokajała spłoszone zwierzę - Naprawdę. Czasami zamieniam się w małego czarnego kota - uśmiechnęła się lekko i delikatnie zaczęła obmywać dłonią krew z pyska wilka, wciąż głaszcząc go po łbie.
- Wiem, że to nic, w porównaniu do Twojej klątwy, ale ja też tego nie kontroluję. Po prostu czasami, gdy coś bardzo.. hm.. intensywnego mi się przydarzy, tracę świadomość i latam jak głupia pod postacią czarnego kota - opowiadała spokojnie, płucząc co jakiś czas rękę i obmywając sierść wilka z krwi.
- Wtedy nic nie pamiętam z tego okresu. Thor zazwyczaj ma na mnie oko i później mówi mi mniej więcej czy nie wywinęłam czegoś głupiego. - zamilkła na chwilę, nie patrząc wciąż na wilka i starając się nie przytłoczyć go swoją obecnością.
- Pierwszy raz przemieniłam się, gdy zobaczyłam mojego brata. Zamordowano go - mówiła spokojnie, lecz obraz słonecznej polany, którą cały czas utrzymywała przed umysłem wilka zamigotał lekko, po czym znów się ustabilizował.
- Wszędzie była krew. Pamiętam, że krzyczałam.. wtedy przemieniłam się po raz pierwszy. Thor mnie znalazł opętaną żalem.. - umilkła i zabrała ręce od wilka, gdyż był już czysty. A przynajmniej nie był od krwi. Nie liczyła, że swoją opowieścią pocieszy wilka, gdyż nie miało to wiele wspólnego z tym co się wydarzyło. Chciała po prostu odciągnąć jego myśli od tej krwawej masakry w około i zająć go czymś, chociaż na chwilę. Przypomnieć o tym, że jesteśmy tu i teraz i nie zmienią tego, co się stało.
Opłukała swoje ręce w jeziorze i przetarła nimi twarz, po czym znów odruchowo pogłaskała wilka po łbie.
- Nie myśl już o tym.
Awatar użytkownika
Verfnir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Verfnir »

Dochodząc jednak do wniosku, że nigdy nie uda mu się pozbyć księżyca znajdującego się na niebie, przepłukał kilka razy pysk w wodzie, burząc tym samym jej gładką taflę. Czuł się okropnie. Ciężar na sercu, który odczuwał przytłaczał go i nie był spowodowany jedynie masakrą, mającą tu miejsce. Miał wrażenie, że w tym samym czasie, w którym on wpadał w szał, ktoś z jego bliskich cierpiał równie mocno, co zabijani tu bandyci. Problem tkwił w tym, że Verfnir nie miał wielu bliskich. Można było ich policzyć na palcach jednej ręki. Zaczął obawiać się najgorszego, a to zdecydowanie pogorszało jego samopoczucie. Znalazł w tym jednak motywację do szybszego i bardziej śmiałego działania. Na chwilę udało mu się zapomnieć o otaczającym go świecie. Zatopił się we własnych planach, nie zważając na to, co się wokół niego dzieje. Bez względu na Callisto postanowił przenocować tę noc w okolicy, a następnego ranka wyruszyć prosto do Adrion. Nieważne było dla niego, czy dziewczyna pójdzie z nim, czy bez niego. Nie miał wątpliwości, że jego znajomi w elfickim mieście pomogą mu się uporać ze wszystkim, służąc chociażby samą radą. Przedstawi im swoje obawy i zaplanuje dalszą podróż do Elisi. W tej chwili pełnia była jego najmniejszym problemem. Jeśli razem ze znajomą dotrze do miasta wcześniej, a innego wyjścia nie było, to po prostu uda się na jedną noc w las, a gdy będzie już po wszystkim, wróci i objaśni swoje zamiary Callisto. Zakładając oczywiście, że ta nie zabije wilkołaka na miejscu i pójdzie z nim po tym, co zobaczyła dzisiejszego popołudnia.
Do rzeczywistości przywrócił go właśnie jej głos. W pierwszej chwili wzbudził w nim falę złości. Jak to ma o tym nie myśleć? Właśnie zabił cztery osoby w napadzie szału, którego nie potrafił kontrolować! Da się o czymś takim nie myśleć? Może ona potrafiła zdusić i zdystansować swoje sumienie, ale Verfnir zdecydowanie tego nie potrafił. Odwrócił się do niej gwałtownie z chęcią złośliwego uświadomienia dziewczyny, co takiego sądzi o „nie myśleniu o tym”, jednak zaniechał tego, gdy nagle wyobraził sobie spokojną polanę. Nie wiedział, dlaczego akurat w tym momencie pomyślał o czymś takim. Jednak gdy przypomniał sobie to, co Callisto opowiadała mu o sposobie komunikowania się z Thorem, domyślił się, że to za jej sprawą w jego umyśle pojawił się ten uspokajający obraz. Był lekko zdezorientowany i na początku nie wiedział, czy to aby na pewno dobrze, że dziewczyna potrafi z taką łatwością wejść mu do głowy. W dalszym ciągu nie był pewny, jak bardzo może kontrolować jego myśli. Na co dzień nie miał do czynienia z magią i sztuczkami ją przypominającymi, więc nie znał się na tym ani trochę, a dziewczyna na pewno nie powiedziała mu o tym wszystkiego. Nie podobał mu się ten fakt, ale nie wymagał również od niej, że od tak wszystko mu wyśpiewa. Przecież znali się zaledwie niecały dzień. Wbrew temu wszystkiemu musiał przyznać, że posługiwanie się takimi umiejętnościami musi być całkiem przyjemne dla ich posiadacza. Mógł to wykorzystywać w różnych celach i to niekoniecznie w tych dobrych. Półelfka nie wyglądała na złą osobę, ale wilkołak wciąż odczuwał lekki niepokój. Głównie o swoją prywatność. Jednak nie widząc żadnego sensu w próbach oporu, poddał się temu zrezygnowany. Pozwolił sobie zatopić się w obrazie polany, na której nic mu nie groziło. Usiadł przy jeziorze i zaczął słuchać dziewczyny. Skrępował się, gdy znów poczuł jej dotyk. Zesztywniał, nie mogąc uwierzyć, że nadal była wobec niego dobra. Czuł się niezręcznie ze świadomością, że opłukiwała z krwi jego sierść. Miał się teraz za małe dziecko, które nie potrafi o siebie zadbać i potrzebuje kogoś za każdym razem, gdy chce się najeść i wykąpać. Jednak pomimo tego słuchał uważnie, o czym Callisto mu opowiada. Fakt, że potrafi zamienić się w kota wydawał się równie dziwny, co interesujący. Verfnir zapragnął nagle ujrzeć kiedyś moment przemiany dziewczyny. Rozluźnił się dopiero wtedy, gdy opowiadała mu o swym bracie. Wydało mu się, że na krótką chwilę jej moc trochę osłabła i pomimo tego, że nie było widać w jej zachowaniu niczego podejrzanego, to wilkołak domyślił się, że dla niej w dalszym ciągu musi być to bolesne. Bez względu na to, jaki miała zamiar opowiadając mu o tym, udało jej się odwrócić uwagę wilkołaka od dręczących go myśli. Skupił się teraz na niej, całkowicie zapominając o sobie.
- Dziękuję. Za wszystko. – odezwał się do niej dopiero wtedy, gdy go przemyła i opłukała swoje ręce. – Hej, wiesz, że nie musisz mi o tym wszystkim mówić, jeśli nie chcesz? – patrzył się na nią, a na jego pysku pojawił się wyraźny uśmiech. Teraz on chciał, by zapomniała o tym, o czym mu przed chwilą opowiedziała. Takie wspomnienia nigdy nie przechodzą przez myśl obojętnie i zawsze pozostawiają choć odrobinę smutku po utracie bliskiego. Nieważne, jak dawno to się stało. – Chociaż przyznam, że z chęcią posłuchałbym o tobie czegoś więcej. Przykro mi z powodu twojego brata. Musiało być ci wtedy ciężko. Ja nigdy nie miałem rodziny. Prawdę mówiąc nawet nie wiem, skąd pochodzę. Odkąd pamiętam mieszkałem w lesie sam i radziłem sobie także całkiem sam. Czasem przystawałem do jakiegoś stada, o ile takowe mnie zaakceptowało. Wtedy było łatwiej. W teorii. – puścił oczko do swojej znajomej, wywalając przy tym jęzor. Postawił sobie za cel, by umilić jej nieco ten wieczór. Może nie było wcale trzeba, ale nadal czuł potrzebę odwdzięczenia się za towarzystwo i pomoc. Chciał coś dla niej zrobić, nawet jeśli byłaby to tylko drobnostka. Wpadł więc na pewien pomysł. Spojrzał podejrzanie najpierw na jezioro, a potem z powrotem na Callisto. Uśmiechnął się chytrze, po czym pchnął ją łbem w stronę wody. Nie za mocno, ale i nie za lekko. W sam raz, by straciła równowagę. Nadal miał ochotę na popluskanie się, a wątpił, że dziewczyna zignoruje zaczepkę. Integracyjna zabawa nie wydawała mu się złym pomysłem. W ten sposób i ona mogłaby zapomnieć choć na chwilę o zmartwieniach. Skoro znowu mieli chwilę wytchnienia, to dlaczego by jej nie wykorzystać, by trochę się rozerwać?
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Callisto »

Słysząc jego podziękowania, wypowiedziane już normalnym głosem, nie takim obcym, złaknionym krwi, tylko normalnym, Verfnirowym, wywołały uśmiech na jej twarzy.
- Nie masz za co mi dziękować - wzruszyła lekko ramionami bez fałszywej skromności. - Póki możemy, wspieramy się nawzajem, nigdy nie wiadomo, co nas jeszcze czeka.
Zerknęła na niego i z zadowoleniem zobaczyła coś na kształt uśmiechu na pysku wilka, po czym znów opuściła wzrok, bawiąc się dłońmi w wodzie. Gdy ten wspomniał o jej bracie, uśmiechnęła się smutno pod nosem i odruchowo przywołała w pamięci obraz brata. Martwiła się, gdyż z każdym rokiem, obraz ten marniał, blakł w jej pamięci. Pamiętała jego grzywę kruczoczarnych włosów, wiecznie w nieładzie. Ciemne, inteligentne oczy i zawsze wesoły uśmiech. Nie pamiętała, by kiedykolwiek widziała grymas zmartwienia na jego twarzy, nawet, gdy nie powodziło im się najlepiej i zimą ledwo wiązali koniec z końcem. Zawsze był dla niej, gdy tego potrzebowała, a jej zabrakło, gdy to on potrzebował jej najbardziej. Nieważne było dla niej w tym wypadku, co jej powtarzał Thor, odwołując się nawet do jej własnej logiki. To była jej wina. Nikt nie jest w stanie wmówić jej, że było inaczej. Gdyby była tego dnia w domu, a nie włóczyła się po polach, mogłaby mu pomóc, razem by sobie poradzili. A on by nie zginął. Zamrugała szybko, nie pozwalając, by łzy nawet zebrały się w kącikach jej oczu i odetchnęła głęboko, uspokajając się powoli.

Słuchała jednak cały czas słów wilka, a gdy zaczął opowiadać o sobie podkurczyła nogi i oparła głowę na kolanach, zerkając na niego. Gdy ten jednak puścił do niej oko i wywalił jęzor parsknęła niepohamowanym śmiechem, mimo że jego słowa wcale jej nie bawiły. Całe życie sam jeden w lesie? Okazjonalne towarzystwo innych wilków, w jej mniemaniu, musiało być jeszcze gorsze. Patrzeć jak kolejne watachy przychodzą i odchodzą, i nie móc nigdzie zagrzać miejsca. Pogłaskała go odruchowo po łbie. Ona co prawda też miewała epizody, gdy miesiącami nie miała ochoty patrzeć na ludzi, ale zazwyczaj lubiła towarzystwo innych ludzi. Pewnie gdyby raz na jakiś czas nie zajrzała do jakiegoś miasteczka to dostałaby na głowę jeszcze bardziej niż ma teraz.

Chciała też powiedzieć coś jeszcze. Może duszę otworzyć? Zdradzić tajemnice wszechświata? Zacząć mówić językami? Zesłać łaskę na wszystkich tu obecnych? Nic z tego nie było jej jednak dane, gdyż kiedy ona uśmiechała się ładnie do wilka, ten okropnym i godnym pożałowania podstępem szturchnął dziewczynę łbem. Zamiar był jasny - miała wpaść do wody. Tak też się stało, oczywiście przy akompaniamencie typowo dziewczęcego pisku i chlupotu wody, gdy Callisto wpadła do jeziora, burząc odbicie księżyca na jego tafli. Wynurzyła się jednak zaraz z wody i siedząc na tyłku łypała złowrogo na wilka spomiędzy przyklejonych do twarzy mokrych włosów, z dodatkiem jednego wodorostu. Do pełnego komizmu sytuacji brakowało jedynie jej żaby na głowie. Thor zerknął na nią sponad swojego wieczornego dania w postaci jednego z bandytów i parsknął śmiechem.
- Ani słowa - warknęła jedynie i przeniosła spojrzenie na Verfnira, który nadal szczerzył kły, najwyraźniej z siebie zadowolony.
- Taki jesteś cwany? - nadal siedząc w wodzie, zdjęła kołczan, łuk i miecz z pleców i wyrzuciła je na brzeg. Zdając sobie sprawę, że jeśli wilk się zaprze, nie będzie miała szans, na siłowe przeciągnięcie go do wody, więc gdy opadała z powrotem na tyłek, po wyrzuceniu ekwipunku, podkosiła mu rękoma przednie łapy, by zjechał do wody z kamienia, na którym siedział. Sama, przezornie nie czekając na rezultat, dała nura do tyłu, na głębinę, by całkowicie skryć się pod taflą wody. W ostatniej chwili ugryzła się w język, by nie krzyknąć "berek" - i tak by ją złapał. Bez słowa odpłynęła na bezpieczną odległość, uśmiechając się pod nosem.
Awatar użytkownika
Verfnir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Verfnir »

Był mocno ciekaw jej reakcji. Miał nadzieję, że dziewczyna nie odbierze tego w negatywny sposób. Obawiał się, że będzie miała mu za złe to wepchnięcie do wody. Przecież on sam w wilczej formie nie musiał martwić się o swoje łachmany. Mógł pluskać się w wodzie do woli, a jego odzież i tak po przemianie zostanie sucha. Callisto natomiast nie wydawała się mieć przy sobie niczego na zmianę. Mokre ubrania tak szybko nie wyschną, a wątpliwym był fakt, że znajoma wilkołaka lubi spać w mokrych ciuchach. Chłopak mógł pomyśleć wcześniej, ale zorientował się o tym dopiero po fakcie. Z początku miał zamiar skarcić w duchu samego siebie, ale usłyszawszy zadane mu pytanie stwierdził, że Callisto nie widzi nic złego w tym, co się właśnie stało. Przynajmniej na ten moment. Verfnir nie czuł potrzeby odpowiadania jej. Uśmiechnął się tylko i przechylił łeb w bok, wiedząc, że zaraz dostanie za swoje w podobny sposób. Miał tę przewagę nad dziewczyną, że spodziewał się możliwego „ataku”. Zaparł się mocniej łapami i napiął mięśnie, by w razie próby pchnięcia go mieć większe szanse na utrzymanie równowagi. Jednak nie spodziewał się, że Callisto zechce wrzucić go do wody właśnie w taki sposób, w jaki to uczyniła. Nagle poczuł, jak jego przednie łapy uciekają gdzieś w bok i próbując powrócić do wyjściowej pozycji tańczą chyba wszystkie rodzaje tańców na świecie. Tylnie jakby wcześniej jedynie czekając na dobry moment włączenia się do baletu, nagle postanowiły ruszyć na parkiet i naśladować swoje siostry z przodu. Już po bardzo krótkiej chwili wilkołak znalazł się pod wodą zły na siebie, że dał się tak załatwić. O ile lubił pływać, tak w swej wilczej postaci nienawidził, gdy woda wlewała mu się do uszu. Nie bał się, że zachoruje, bo w końcu był czymś więcej niż zwykłym wilkiem lub psem, ale to uczucie irytowało go niemiłosiernie. Na szczęście przy brzegu nie było zbyt głęboko, więc wynurzenie się i zorientowanie w sytuacji nie było dla niego problemem. Gdy wystawił pysk nad taflę wody zaczął rozglądać się za Calllisto, jednak nigdzie jej nie dostrzegł. Nie był pewny, czy uciekła i schowała się gdzieś na lądzie, czy po prostu dała nura do wody. Nie bacząc na to po chwili postanowił podpłynąć nieco bliżej środka jeziora. Zrobił to szybko i bez większych problemów. Jakby zwichnięta niedawno łapa nigdy nie była zwichnięta. Właściwie to całkowicie o niej zapomniał. Prawdopodobnie to był jedyny powód, przez który jeszcze nie odczuwał bólu. Gdy zorientował się, że nadal nigdzie nie widać dziewczyny, zdołał się na zanurkowanie, by sprawdzić, czy rzeczywiście nie czai się gdzieś w pobliżu i nie wyczekuje kolejnej okazji do zemsty. Nie zdziwił się za bardzo, gdy zobaczył ją całkiem niedaleko. Mając wątpliwości, że jeszcze go nie zobaczyła, szybko do niej podpłyną.
- A kuku? – pokazał jej się przed twarzą, po czym w błyskawicznym tempie chwycił delikatnie w zęby nogę dziewczyny i pociągną ją nieco w dół. Zaraz po tym skierował się ku górze, musnąwszy jednocześnie twarz elfki ogonem. Miał nadzieję, że sprowokuje ją do jak najszybszego wynurzenia się.
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Callisto »

Chyba lepiej się złożyło, że Callisto nie widziała dzikiego tańca wilka na skale, gdyż z pewnością nie powstrzymałaby się od śmiechu, a pod wodą nie było to rozsądne. Wychynęła jedynie na chwilę na powierzchnię, by nabrać powietrza i zorientować się, że jej znajomy musiał już również zniknąć pod wodą. Z pełnymi płucami zanurzyła się szybko ponownie i odpłynęła kawałek, kryjąc się pod wodą. Rozejrzała się mrużąc oczy i próbując dostrzec gdzieś wilka, lecz w nocy, pod powierzchnią wody, było jeszcze ciemniej niż ponad nią, a słaby blask księżyca tu nie docierał. Dopiero, gdy kolejny raz odwróciła się wokół własnej osi, dostrzegła nagle przed sobą pysk wilka. W ostatniej chwili powstrzymała się od krzyknięcia, które zabrałoby jej część powietrza. Parę bąbelków wydostało się z jej ust dopiero, gdy wilk pociągnął ją niespodziewanie za nogę w dół, a sam czmychnął ku powierzchni, zasadzając jej jeszcze z włochatego ogona w twarz. Dziewczyna parsknęła mimowolnie i czym prędzej skierowała się ku powierzchni, gdzie złapała głęboki oddech i odgarnęła z twarzy mokre włosy, kierując się w stronę brzegu.

Wyszła z wody czym prędzej, by nie zostać ponownie wciągniętą i odgarnęła włosy z twarzy patrząc na siebie zrezygnowana.
- Cała jestem mokra! - jęknęła i zerknęła w stronę jeziora, szukając zagniewanym wzrokiem winowajcy tejże sytuacji.
- Jak szczeniaki - parsknął Thor w jej głowie, zwracając chwilowo na siebie jej uwagę. Podczas gdy ona zażywała wątpliwej jakości kąpieli, wilkor zdążył obgryźć jednego z bandytów niemal do kości. Siedział teraz przy brzegu, leniwie i z zadowoleniem oblizując pysk wielkim jęzorem. Musiał obserwować ich potyczki w wodzie, i miał najwyraźniej niezły ubaw. Callisto złośliwie zatrzepała głową, a mokre włosy zawirowały wokoło, rozpryskując wodę na wszystkie strony, w tym w kierunku Thora. Ten kłapnął niezadowolony szczękami i potrząsnął odruchowo łbem, chcąc wyzbyć się z niego zimnych i mokrych kropel. Dziewczyna za to, odrzuciła nadal mokre włosy na plecy i rozejrzała się, w poszukiwaniu kupki chrustu, które Verfnir miał uzbierać, a które szczęśliwie zrzucił na kopczyku z dala od martwych ciał.

Pozbierała swój ekwipunek i, nie obejrzawszy się drugi raz na wodę, ociekając wodą przeniosła się w kierunku stosu drewna. Rozłożywszy się obok niego, złapała dwa kamienie i przez dłuższą chwilę próbowała wzniecić nimi iskrę, dzięki której zająłby się chrust. Zadania nie ułatwiały jej krople wody, kapiące z jej włosów, po twarzy, prosto na krzemień. Niezadowolona odrzuciła w końcu narzędzia, wpatrując się ze złością w stosik gałęzi, jak gdyby miałby się rozpalić od samej jej sugestii. Thor zbliżył się do niej bez słowa, lecz czuła w głowie jego rozbawienie, więc i jemu się dostało ze złowrogiego spojrzenia, które było takie jedynie w jej mniemaniu. Dla wilka jednak była tylko małą, przemoczoną rudą dziewczynką, którą ktoś pobił w jej własnej zabawie. Przyciągnął w zębach jej płaszcz i zarzucił jej na plecy, po czym usiadł obok, ogrzewając ją nieco swoim ciepłem. Call pogłaskała go po łapie bezwiednie i obejrzała się na wodę, w poszukiwaniu Verfnira.
- Wilkołaku! Koniec zabawy, pofatyguj się tutaj! - krzyknęła i ponownie podjęła próbę rozpalenia ognia, nowymi, suchymi kamieniami.
Awatar użytkownika
Verfnir
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Verfnir »

Verfnir przyglądał się jej z wody, gdy ruszyła w stronę brzegu, by po chwili na niego wyjść. Musiał przyznać, że czuł się z siebie zadowolony, gdy Callisto zwróciła uwagę na to, że jest cała mokra. Może i był w tym momencie złośliwy, ale zniewaga krwi wymaga, a dziewczyna całkiem niedawno zmusiła go do niechcianego tańca na kamieniu. Postanowił pobyć nieco dłużej w jeziorze, póki jeszcze miał na to czas. To była jego ostatnia noc w tej okolicy i wątpił, że przez najbliższe dni nadarzy się podobna okazja. Skierował się w stronę samego wodospadu z chęcią stoczenia potyczki ze spływającą z niego wodą. Gdy był już na tyle blisko, by jego potencjalny przeciwnik bez żadnego problemu mógł atakować i tak przemoczony pysk wilkołaka, ten zatrzymał się nagle, mając wrażenie, że ktoś lub coś go obserwuje. Odwrócił się na chwilę w stronę swojej znajomej by sprawdzić, czy to aby nie ona jest powodem tego dziwnego przeczucia. Okazało się, że nie. Callisto próbowała chyba rozpalić ogień, co najwidoczniej sprawiało jej mały kłopot. Verfnir nie dziwił się temu wcale. Dziewczyna po wyjściu z wody jeszcze nie wyschła, a przecież wystarczyło tylko trochę zamoczyć krzemień, by ten przestał dawać iskry. Chłopak naprawdę zaczynał się niepokoić. Już drugi raz w ciągu tego dnia miał wrażenie, że ktoś się przed nim ukrywa. Przez chwilę zastanawiał się, kto to może być. Nikt inny oprócz tajemniczych magów, którzy próbowali porwać go ostatnio, nie przychodził mu do głowy. Stwierdził, że jeśli rzeczywiście nie zrezygnowali ze swoich planów wobec niego, to lepiej będzie powiadomić o tym Callisto jak najszybciej.
Z rozmyślań wyrwała go lekka fala wody, która uderzyła go prosto w pysk. Zdezorientowany Verfnir wpadł na chwilę pod wodę, a po szybkim wynurzeniu się i dojściu do siebie obrzucił wodospad złowrogim spojrzeniem. To właśnie wtedy ujrzał niewyraźną postać, znajdującą się tuż pod ścianą spływającej i burzącej się wody. Nie był pewien, czy było to przewidzenie, czy też nie. Jeśli rzeczywiście ktoś tam był, to rozpłynął się równie szybko, co pojawił i nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Wilkołak zamierzał podpłynąć nieco bliżej i to sprawdzić, jednak właśnie wtedy usłyszał wołanie elfki. Odwrócił się do niej niepewnie, z nadzieją, że to nie był jedynie wytwór jego wyobraźni i ktoś poza nim również dojrzał kogoś w wodzie. Jednak Callisto zdawała się być pochłoniętą próbami zapalenia ogniska. Wilkołak westchnął cicho, po czym skierował się w stronę brzegu, szybko łącząc sytuację mającą miejsce przed chwilą, z tą wtedy, gdy zbierał chrust i ktoś przebiegł tuż za nim. Nie wiedział czemu, ale sądził, że oba te przypadki mają ze sobą coś wspólnego. Gdy wyszedł już na brzeg, odszedł od znajomej na bezpieczną odległość i wytrzepał się z ociekającej wody, rozpryskując ją na wszystkie strony. Gdy już w jakimś stopniu udało mu się dojść do ładu i składu, podszedł do dziewczyny i przybrał swą ludzką postać. W przeciwieństwie do Callisto mokre miał jedynie włosy, co mogłoby wydawać się nierealne, biorąc pod uwagę fakt, że przed chwilą znajdował się w wodzie całym swoim ciałem. To właśnie w takich sytuacjach wdzięczny był swojej klątwie, że potrafi jednak posiadać swoje dobre strony.
- Masz mokre dłonie. Wątpię, że ci się uda. – przykucnął obok, po czym wziął od niej kamienie, którymi chciała rozpalić ogień i sam spróbował to uczynić. Po kilku bezskutecznych staraniach stwierdził, że to bez sensu i należy znaleźć nowy krzemień. Nie musiał rozglądać się długo. Były porozrzucane po okolicy, jakby tylko czekając na sytuację, w której ktoś będzie próbował rozpalić ognisko. Verfnir sięgnął po dwa najbliższe kamienie, po czym potarł nimi kilka razy w pobliżu rozrzuconego chrustu. Rad był, gdy w końcu ujrzał małą iskierkę, która zajęła malutkim ogniem jedną z gałęzi.
- Widzisz? Tak chyba lepiej. – uśmiechnął się do niej, jednocześnie obserwując, jak ich prowizoryczne ognisko stopniowo rozpala się na dobre. Zdziwił się, gdy nagle usłyszał czyjś krzyk. Odwrócił się w stronę, z którego dobiegł go głos i ujrzał jednego z bandytów ze zmasakrowaną twarzą. Był to ten sam, który stracił wcześniej przytomność. Teraz z powodu obrażeń nie mógł nawet wypowiedzieć jednego słowa. Wilkołak spojrzał się pytająco na Callisto, gdy zbój zaczął uciekać w las. Chłopak przypomniał sobie o wszystkim dopiero teraz. O napaści, o masakrze, której dokonał, o ciałach leżących w pobliżu i o krwi, której zapach wszędzie się roznosił. Nawet wcześniej zwichnięta łapa znów zaczęła pulsować bólem. Nie miał ochoty gonić tamtego biedaka. Decyzję pozostawił dziewczynie. On nie miał zamiaru więcej zabijać.
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Callisto »

Jej uwadze zdecydowanie umknęło nietypowe zachowanie wilkołaka, jego spłoszony wzrok. Dostrzegła go ponownie dopiero, gdy przysiadł przy niej, przy tym, co miało niedługo stać się ogniskiem. Z nieukrywaną zazdrością spojrzała na jego suche ubranie i dziwnym trafem, jedynie mokre włosy. Sama zdążyła dostać już gęsiej skórki, a noc, chociaż nie należała do chłodniejszych, nie sprzyjała wyschnięciu ubrań. Gdyby nie towarzystwo chłopaka, wyskoczyłaby już dawno z mokrego odzienia i spała nago wtulona w wilka. Ściągnęła jedynie kamizelkę i rozłożyła na kamieniu obok. Chciała wyruszyć z samego rana, ale może i tak trochę obeschnie. Krótki top i spodnie niestety zostawiła na sobie, odciskając jedynie nadmiar wody w płaszcz podróżny. Thor położył się na boku i przymknął ślepia, odpoczywając zadowolony po posiłku.
- Lepiej, lepiej... - mruknęła, zerkając na Vera spode łba - Co ci strzeliło do tego wilczego łba, żeby mnie o tej porze do wody wrzucać - mruknęła i rzuciła go lekko kamieniem. Krzywda mu się nie mogła stać, a przynajmniej ona w jakiś sposób okazała swoje niezadowolenie. Z ulgą jednak przyjęła widok maleńkich iskierek, które zeskoczyły wesoło z kamieni, trzymanych przez Verfnira, na kupkę gałęzi, szukając sobie dogodnego miejsca na rozpoczęcie pożerania drewna. Pochyliła się do ogniska, dmuchając bardzo delikatnie i pomagając małym iskierkom rozprzestrzenić się na ich nowym terytorium.

Nagły, głośny, lecz charczący krzyk sprawił, że Callisto i Thor podnieśli głowy jednocześnie, jak na zawołanie. To jeden z bandytów, który zdawał się być martwy, wstał jednak i z bezsensownym krzykiem biegł w stronę lasu. Dziewczyna zerknęła pytająco na Verfnira, ale napotkała tylko jego, równie niepewne, ale też nieco przestraszone spojrzenie. Przypomniała sobie, jak ciężko zniósł tą chwilę, gdy go poniosło i podjęła decyzję. Wzięła z ziemi łuk i jedną ze strzał, nie kłopocząc się nawet z zakładaniem kołczanu i podniosła się jednym płynnym ruchem. Thor nawet nie drgnął, obserwując bez zainteresowania, jak trafiony w plecy, lecz prosto w serce mężczyzna upada bezdźwięcznie już na ziemię. Ruda usiadła na ziemi i odłożyła obok siebie łuk, po czym wyciągnęła dłonie w stronę ognia, łapiąc nieco ciepła, jak gdyby nigdy nic.
- Wyruszymy chyba z brzaskiem - stwierdziła jednak, podnosząc dopiero wzrok na chłopaka i szukając w jego spojrzeniu oznak nawracającego szału lub, wręcz przeciwnie, kolejnej fali wyrzutów sumienia. Mówiła jednak dalej, jakby nie chciało jej się bawić w delikatne sformułowania:
- Ciała niedługo zaczną cuchnąć, zlezie się zwierzyna - westchnęła i oparła się o bok Thora. - Moim zdaniem w ogóle nie powinniśmy spędzać tu nocy. Ci ludzie może i napotkali nas przypadkiem, ale ścielące się wokoło trupy nie będą dobrze o nas świadczyć, jeśli pojawi się ktoś jeszcze. Poza tym nie chce mi się słuchać po nocy hałasu rozszarpywanych przez zwierzęta ciał.
Mimo swoich słów, ton miała zupełnie beznamiętny, jak gdyby naprawdę nie sprawiała na niej wielkiego wrażenia jatka, której dopuściła się razem z wilkorem i Verfnirem.
- Ale jestem taka zmęczona! - przeciągnęła się leniwie, moszcząc wygodnie w boku swojego wilka i krzywiąc jedynie nieznacznie czując na sobie mokre ubranie. Włosy przełożyła na bok, by nie moczyć niepotrzebnie też sierści Thora, ale czarny wilkor leżał zupełnie zrelaksowany, zdając się w ogóle nie odczuwać ciężaru dziewczyny. Ta podniosła znów wzrok na Verfnira, tym razem spoglądając na niego nieco poważniej.
- Verfnir.. - zaczęła i przechyliła lekko głowę - czas chyba ruszyć do tego miasta, o którym mówiłeś, prawda? Jesteś pewien, że pozwolą przekroczyć mury również Thorowi? - upewniła się, a po jej tonie i postawie łatwo było spostrzec, że jeśli wilk nie będzie tam mile widziany, to i ona się nie pofatyguje w gościnę. Nie było widać po niej jednak zmartwienia, lecz raczej determinację. Już dawno postanowiła, że się nie rozdzielą i jeśli będzie trzeba, będą razem gnać na złamanie karku i kluczyć, by zgubić wilkołaka, już w jego mniej towarzyskiej formie. Księżyc wisiał nad nimi, błyszcząc pięknie, jednak w kontekście ich aktualnej sytuacji, nieco złowrogo zbliżał się do swojej pełnej, okrągłej fazy.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Nie niepokojeni już przez nikogo, półelfka i wilkołak rozmawiali jeszcze chwilę nad trzaskającym ogniskiem, rozważając różne scenariusze. Obojgu zależało na tym by nadchodząca pełnia była dla nich wszystkich jak najbezpieczniejsza. Callisto prowadziła również rozmowy z Thorem, który twardo obstawał przy tym by ruszyli własną drogą, pozostawiając wilkołaka. I chociaż dziewczyna wiedziała, że jeśli się uprze to wilkor potowarzyszy jej do elfickiego miasta, musiała przyznać, że miał jednak sporo racji. Jej samej nie uśmiechało się odwiedzanie miasta z basiorem, ale też w takiej sytuacji z pewnością nie zostawiłaby go za murami. W końcu ustaliła z Verfnirem, że jednak rozejdą się nad rankiem i spróbują szczęścia na własną rękę. Obawiała się nieco ostrzeżeń chłopaka, że z łatwością ich wyczuje i może ruszyć ich śladem, ale właściwie każda opcja była w ten lub inny sposób ryzykowna.

Do snu ułożyli się więc wszyscy w kiepskich humorach i o pustych żołądkach, a Callisto dodatkowo w mokrych ubraniach, otulona szczelnie płaszczem i ogrzewana ciałem Thora. Mimo okoliczności spali twardo i gdy Verfnir obudził się nad rankiem, po dziewczynie i wilkorze nie było już śladu. Chłopak przybrał więc ponownie postać wilka i ruszył w swoją stronę.

Callisto
Ciąg Dalszy
Zablokowany

Wróć do „Wodospad Snów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości