Kamienny Ołtarz[Drugie leże] Gdy coś się kończy, coś innego się zaczyna...

Gdzieś w głębi Szepczącego Lasu, pośrodku jedynego suchego miejsca tutaj wznosi się Kamienny Ołtarz, miejsce mocy, magi i... tajemnic. Niewielu trafia w to miejsce. Ścieżka tu wiodąca wije się, zakręca i potrafi nagle znikać spod stóp, a ponure, stare drzewa zdają się być "żywymi" strażnikami tego miejsca. Niewątpliwie miejsce niezwykłej mocy, używane od dawna do odprawiania tajemnych rytuałów. Pełne sekretów i tajemnic, z których większość nie została jeszcze poznana, lub wiedza o nich zapomniana została w mrokach dziejów.
Awatar użytkownika
Anetheron
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anetheron »

Widząc początkową reakcję malca cofnął się trochę i podniósł obie dłonie na wysokość klatki piersiowej, jakby chciał pokazać, że nie ma w nich żadnego niebezpiecznego przedmiotu.
- No, chłopaku, może i jestem paskudny, ale już nie przesadzaj, co? – zażartował. – Nie zrobię ci nic złego. Twoja nowa znajoma urwałaby mi głowę. – z lekkim uśmiechem na twarzy skierował swój wzrok na Igneę. Starał się rozluźnić nieco atmosferę pomimo tego, że sytuacja wydawała się dość poważna.
Biorąc jednak pod uwagę, że młody smok zdążył już zaufać jasnowłosej można było stwierdzić, że wszystko jest na dobrej drodze.
- Ktoś podobny nam, czy naszym obecnym postaciom? Jeśli chodzi o ludzi, to jakoś mnie to nie dziwi. Oni są zdolni do krzywdzenia wszystkich wokół. – Po tych słowach zamilkł na chwilę, gdyż powróciły do niego wspomnienia z przeszłości, gdy był przetrzymywany całe dnie w klatce i traktowany jak przedmiot do zabawy i zarobku. Rozumiał małego i choć nie wiedział, co mu się przydarzyło, współczuł mu. – Nie możemy i nie zostawimy. – dodał, patrząc prosto w oczy smoczycy. Prawdę powiedziawszy spodziewał się, że Ignea weźmie zniknięcie barda nieco poważniej, jednak rad był z jej szybko podjętej decyzji. Zastanawianie się co z nim nie tak i gdzie jest w obecnej sytuacji mogło być nieco uciążliwe. A poza tym – to tylko człowiek. Przedstawiciel gatunku, który przerażał małego smoka nie bez powodów. Jednak było w tym coś, co zasmuciło Anetherona.
- I kogo głupotę będę teraz wyśmiewał? – zapytał bardziej samego siebie, po czym westchnął i zbliżył się do malca, widząc, jak próbuje poradzić sobie ze skrzydłem i bólem.
- Bez obaw. Mały trochę pocierpi, ale wytrzyma. W końcu silny z niego smok. Żył w tym lesie przez długi czas i dawał sobie radę. Pomożemy mu. – uśmiechnął się do jasnowłosej, by dodać jej otuchy. – Jasne, księżniczko. Już się nim zajmuje, wedle rozkazu – rzucił jeszcze za nią rozbawiony, gdy odchodziła w głąb lasu po zioła.
- Widzisz, jak to jest z kobietami? Ledwie je poznasz, a już się tobą rządzić chcą. No, już. Wiem, że boli, ale daj nam chwilę i cię poskładamy. – zwrócił się do małego, by choć na chwilę zwrócić jego uwagę. Nie wiedział, czy go rozumie, a nawet w to wątpił, ale starał się tym sposobem powoli asymilować ze smoczątkiem i pokazać mu, że nie ma powodu do obaw. – Pokaż, co ten wredny kamień ci zrobił. – Wiedząc, że malec może próbować nie dać dotknąć swego zranionego skrzydła, ostrożnie i powoli zbliżył się jeszcze bardziej do niego i delikatnie przytrzymał uszkodzoną kończynę tuż przy grzbiecie. W miejscu, które nie powinno promieniować bólem. Przyjrzał się jej i oprócz rany, która tak obficie krwawiła, wyraźnie widać było, że skrzydło jest złamane. – A więc to tak. Wygląda na to, że przeżyjesz i nic ci nie będzie. Tylko przez najbliższe dni będziesz musiał dużo wypoczywać. – W dalszym ciągu starał się uspokoić malca. Padający coraz mocniej deszcz stawał się nieco natarczywy, co skłoniło Anetherona do interwencji. Skupił się na tym, co chciał zrobić, by już po chwili znajdować się w miejscu chronionym przed deszczem przez szczelną i dość gęstą koronę drzewa, które nie wyrosło, a pojawiło się w jednej chwili. Była to rzecz jasna iluzja, jednak w obecnej sytuacji musiała wystarczyć. Oprócz tego, obok pary smoków pojawiło się okrągłe naczynie wypełnione do połowy czystą wodą, a na jego brzegu leżało coś w rodzaju chusty, wykonanej z dobrze wykonanego i przyjemnego w dotyku materiału.
- Nie myśl sobie tylko, że jako jedyny potrafisz różne fajne rzeczy. – uśmiechnął się do malca, po czym zanurzył chustę w wodzie. Wiedział, że nie może przemyć rany bez zadania bólu młodemu. Znajdowała się zbyt blisko złamania. Miał nadzieję, że Ignea znajdzie coś użytecznego w lesie. W przeciwnym wypadku mały smok będzie mocno cierpieć, a w jego wieku może być to odbierane jeszcze gorzej. Zioła mogłyby choć trochę zneutralizować ból.
- Nie bój się, nie dotknę rany. Zaufaj mi. – ponownie przytrzymał złamane skrzydło w pobliżu grzbietu i zaczął przemywać je z krwi w miejscach oddalonych od złamanej kości.
- Też nie lubię ludzi, wiesz? Kiedyś mnie straszyli, krzywdzili. A ja chciałem się im przeciwstawiać i starałem się to robić na różne sposoby. – Nie wiedział już sam, czy chciał zająć małego smoka opowieścią, by zapomniał o bólu, czy po prostu odczuwał potrzebę wyrzucenia tego z siebie. – Walczyłem z nimi, bo się ich bałem. Byłem na nich bardzo zły. – opowiadając co chwila zanurzał zakrwawioną chustę w naczyniu z wodą, by zaraz po tym delikatnie i ostrożnie przemywać skrzydło malca w miejscach coraz bliżej rany. - Ta złość była moją swego rodzaju ucieczką. Tak jak ty uciekałeś przed nami za pomocą łap, tak ja mogłem wtedy uciec przed własnym lękiem. To pozwalało mi się nie bać i go przezwyciężyć. – teraz już wiedział, że po prostu wyrzuca to z siebie. Przecież dziecko pod żadnym pozorem nie zrozumiałoby tego, o czym mówił. Ale skoro nadarzyła się okazja, to czemu by nie? – Jestem jak ty. Też mam ogon, skrzydła, rogi na głowie. – to ostatnie brzmiało dla niego nieco zabawnie, więc mimowolnie uśmiech wypełznął na jego twarz. – Jak na ironię przybieram tylko postać tego, co tak bardzo nie lubię…
Racząc tak młodego swoją opowieścią nawet nie zorientował się, kiedy skończył. Skończył to złe słowo, gdyż wciąż należało zatamować krwawienie i nastawić kość, jednak nie mógł zrobić więcej bez pomocy jasnowłosej.
- No, gotowe. Skrzydło wygląda nieco lepiej. Teraz poczekamy na naszą księżniczkę. Wiesz, co ja myślę? Że wyrośniesz na dużego smoka i to oni będą bać się ciebie, a nie ty ich. Mogę ci to obiecać. – dodał, przyglądając się jeszcze raz ranie. Po kilku krótkich chwilach wróciła Ignea. Spisała się bardzo dobrze. Środki przeciwbólowe, które przyniosła ze sobą wydawały się teraz podstawą, bez której ciężko ruszyć w jakimś kierunku.
- Zanim zaczniemy cokolwiek robić musi to zjeść. - ruchem głowy wskazał na zioła, które smoczyca podsunęła malcowi pod pysk. Ta rana może być bardziej problematyczna niż oboje myśleliśmy. Mały ma złamane skrzydło i trzeba będzie jakoś je unieruchomić… Na jakiś czas. Masz jakiś pomysł?
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Istota przykucnęła przy nim, jakby w odpowiedzi na jego piski. Wyciągnęła rękę i pogłaskała go po łebku. Było to bardzo miłe uczucie, bo dawało wrażenie, że ktoś się nim interesuje. Nigdy wcześniej tak naprawdę nie czuł czegoś podobnego, więc nie przypuszczał nawet iż takie uczucie istnieje. W tym samym czasie rozległ się ten głos, który jeszcze raz tłumaczył mu, iż nie ma się czego bać, oraz coś jeszcze, czego nie zrozumiał. Tak naprawdę, to chciał tylko wsłuchiwać się w ten głos, nie musiał przecież go wcale rozumieć.

Po chwili istota wstała, spojrzała jeszcze na niego, po czym po prostu sobie poszła. Czemu poszła? Nie chciała zostać? Nie lubiła go? Smoczek nie potrafił sobie tego poukładać, ponieważ myślał, że go lubi. Pisnął za nią, gdy odchodziła, próbując nakłonić ją do pozostania tutaj. Nie wiedział, dlaczego sobie idzie. Teraz nie czuł się już zbyt pewnie, tym bardziej, że był tu jeszcze dwunóg. Decyzja o pozostaniu tutaj nie wyglądała już aż tak kolorowo. Zanim jednak zdążył powziąć jakąś inną decyzję, nagle tuż obok niego pojawiło się drzewo. Zaskoczony smok pisnął i aż odskoczył, niemal wpadając na dwunoga. Od niego również odskoczył, po czym zaczął warczeć na przemian to na drzewo, to na dwunoga, choć na tego drugiego znacznie mniej pewnie. Dwunóg podszedł powoli do niego, jakby nie był czegoś pewien.
Nagle chwycił go za skrzydło, czego Nanwe wogóle się nie spodziewał. Zaczął skrzeczeć i piszczeć, próbując sprawić, by go puszczono, chciał się wyrywać, lecz ból w skrzydle nie pozwalał mu się ruszyć. Próbował odstraszyć dwunoga, kłapiąc zębami, jednak i to nie przyniosło oczekiwanych skutków. Dalej nie przestawał piszczeć, lecz z bólu, mając nadzieję, że szybko się skończy. Nie wiedział, co robiono z jego skrzydłem i chciałby się wyrwać, gdyby tylko nadarzyła się okazja.
Gdy wreszcie dwunóg go puścił, warknął cichutko, po czym odsunął się, próbując ukryć się za drzewem. Nie wiedział, co powinien zrobić, lecz bał się nawet uciekać, by nie spotkało go to, co ostatnim razem. Dyszał głośno, gdy nasłuchiwał, czy po niego nie idzie. Bał się, że zaraz ktoś po niego przyjdzie i zada mu ból, mnóstwo bólu.

Aż skrzeknął z radości, gdy zobaczył powracającą z lasu istotę. Wyciągnął szyję do góry i wsłuchiwał się w głos, obwieszczający jej powrót. Przy niej czuł się dużo pewniej, ale nie zamierzał dać do siebie podejść temu drugiemu. Chwilę zastanawiał się, czy nie opuścić swojej kryjówki, lecz po chwili podbiegł do istoty, tak, żeby jak najbardziej ukryć się przed nim. Dotknął jej pyszczkiem, by pokazać, że boi się drugiego dwunoga i nie ufa mu. Bardzo chciał to przekazać, bo okropnie najadł się już strachu i wcale nie czuł się bezpiecznie. Miał nadzieję, że istota w jakiś sposób będzie chciała mu pomóc.
Spojrzał ze zdziwieniem na listki, które mu przyniosła. Takie same rosły wszędzie wokół. Najwyraźniej chciano od niego,by coś z nimi zrobił, tylko nie bardzo zorientował się co. Istota znowu pogłaskała go, a on troszkę się uspokoił i nie dyszał już tak głęboko. Usłyszał głos, który chciał, by zjadł te liście. Spojrzał z powątpiewaniem, lecz podporządkował się i włożył je do pyszczka. Miały bardzo gorzki smak. Chciał je wypluć, lecz, gdy zobaczył aprobujący wyraz twarzy istoty, to przełknął ziele.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Elfka usłyszała skrzek malca, który najwyraźniej ucieszył się na jej widok. Zastanawiała się jak Anetheron poradził sobie z tym małym, biednym smoczkiem. Smoczątko było przestraszone, dlatego właśnie skryło się przy Ignei, której zdążył już zaufać. Kobieta pogłaskała go po łebku i uśmiechnęła się lekko.
- Już jestem maleństwo, nie masz się czego bać, mój towarzysz nie zrobi ci krzywdy, oboje chcemy ci pomóc. – odezwała się w jego głowie, po tym jak pokazał jej czego się boi. To było tak urocze, ale z drugiej strony wiedziała, że maleństwo ciężko będzie wytłumaczyć, że naprawdę nie ma się czego obawiać z ich strony. Anetheron będzie musiał zapracować sobie na zaufanie ich małego przyjaciela, ale Ignea miała zamiar mu w tym pomóc.
- Wszystko będzie dobrze. – dodała po chwili, by później ponownie zachęcić go do zjedzenia listków, wiedziała, że nie będą smakować jakoś szczególnie dobrze, ale mały musiał to jakoś przełknąć.
- Dzięki nim będzie mniej bolało. – powiedziała i pogłaskała go po łebku, kiedy zjadł to co mu przyniosła. Spojrzenie Elfki powędrowało do mężczyny, który na pewno rozumiał sytuację i to, że smoczątko nie bardzo mu ufa.
- Dziękuję za pomoc, musimy jeszcze usztywnić jego skrzydło, opatrzyć je jak należy. – odezwała się spokojnym głosem, nie opuszczając jednak małego podopiecznego, żeby nie poczuł się źle.
- Te zioła przyłożymy bezpośrednio do rany, przyspieszą gojenie i dodatkowo uśmierzą ból. – pokazała mu dłoń z kilkoma mniejszymi listkami.
- Mały pokazał mi, że boi się ciebie. – powiedziała spokojnym głosem, choć z odrobinką smutku w jego tonie.
- Trochę mu zajmie przyzwyczajenie się do naszej obecności, ale chyba przy mnie czuje się bezpiecznie, a to już jakiś postęp. – uśmiechnęła się lekko do swojego towarzysza.
- Możesz spróbować dać mu coś dobrego, niech poczuje, że nie zrobisz mu krzywdy. – zerknęła na maleństwo, a potem znowu na Anetherona.
- Pomożesz mi usztywnić skrzydło? – zapytała cicho, bo nie chciała opuszczać maleństwa, które tak bardzo bało się zostać bez niej. Nie rozumiało jeszcze tak do końca, że oboje są mu bardzo przychylni i nie grozi mu żadna krzywda.
- Jeszcze trochę i wszystko będzie dobrze. – powiedziała spokojnie do maleństwa.
- Myślę nad tym, żeby wziąć dwa patyki żeby spokojnie usztywnić skrzydło, co o tym sądzisz? – zapytała Smoka, cały czas kucając przy smoczątku, by czuł jej obecność.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Zaskrzeczał cicho, spoglądając na listki w dłoni istoty. Nie sądził by jedzenie, a już tym bardziej jakiegoś zielska miało w jakiś sposób pomóc. Może jednak w ten sposób sprawił, że istota była zadowolona? Jeżeli było to prawdą, był gotów nawet by zjeść wszystkie pozostałe, no bo co z tego, że nie były smaczne?
Obtarł się, wpierw łebkiem, potem szyją o nogi istoty. Było to efektem dość dziwnego pomysłu smoka. Następnie Nanwe powoli położył się u jej nóg, na boku że zdrowym skrzydłem. Natomiast to zranione było cały czas wyprostowane w górę. Potem łapkami pochwycił jej nogi, a ogon zawinął dookoła niej i zaczął mruczeć. Chwilę leżał tak, całkowicie unieruchamiając istotę, lecz nie było to ani trochę wrogie działanie. Nanwe w ten sposób chciał przekazać, że już nie potrzebuje pomocy przy skrzydle, choć sposób, w jaki to pokazał mógł być nieco źle odczytany. Sam, uważał, że da sobie radę szybko się z tego wylizać.

W pewnej chwili młodemu smokowi zakręciło się w nosie. Instynktownie puścił istotę, a potem kichnął, w przeciwną stronę. Wraz z odgłosem dość głośnego kichnęcia, z paszczy smoczka wyleciały pojedyncze płomyczki. Na szczęście, trawa była cała mokra od deszczu i zaraz po zapłonięciu zgasła, nie czyniąc żadnych szkód. Smoczek spojrzał niepewnie na istotę, zastanawiając się co powie na ten temat. szturchnął ją lekko rogiem, mając nadzieję, że powie mu coś. Komuś innemu mogło się to wydać dziwne, lecz młodemu smoczkowi wystarczało, że istota mówiła coś do niego, by niemal rozpłynął się z przyjemności.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Młody smok okazał się być całkiem przyjazny, szybko okazał również swoje zaufanie wobec Ignei, gdy zaczął ocierać się o nią. Kobieta od razu pogłaskała go po łebku, pokazując tym samym, że nie ma się mały czego obawiać. Gdy położył się u jej nóg, Elfka uśmiechnęła się wesoło i od razu pogładziła jego brzuszek.
- Jesteś uroczym, małym smokiem. – odezwała się w jego myślach, przyglądając mu się z ciepłym uśmiechem na ustach. Cichy pomruk wydobywający się z jego gardła, jedynie utwierdził ją w przekonaniu, że oto zdobyła tego malca.
Po chwili malec zaczął zachowywać się nieco inaczej, wkrótce jednak okazało się o co chodziło. Kichnięcie, które wywołało pojawienie się małych płomyczków sprawiło, że Ignea roześmiała się szczerym wesołym śmiechem.
- Nic się nie martw, tak się zdarza, kiedyś nauczysz się ziać ogniem jak potężny smok! – powiedziała do niego wesoło i pogładziła po łebku. Po chwili przysiadła przy maleństwie i spojrzała na niego. Jej dłoń ponownie powędrowała do jego łebka .
- Powiedz, co się stało, że byłeś tutaj sam? – zapytała, nie wiedziała czy zrozumie o co jej chodzi, ale chciała dowiedzieć się od niego, co takiego miało miejsce, że jest teraz tak jak jest. Chciała mu pomóc, zaopiekować się nim i sprawić, że już nigdy nie będzie sam.
- Jesteś dzielnym maleństwem. – odezwała się spokojniej, przyglądając przy tym jego skrzydłu, które było usztywnione i opatrzone. Miała ogromną nadzieję, że nic go już nie boli i czuje się o wiele lepiej.
- Od dziś będę twoim opiekunem, jeśli chcesz. Nie zostawię cię i zajmę się tobą. - powiedziała po chwili, przyglądając się mu uważnie. Było jej tak bardzo żal tego małego stworzonka, które zostało pozostawione na pastwę losu i innych drapieżników.
- Ciekawe jak masz na imię, moje maleństwo. -dodała jeszcze i uśmiechnęła się do niego.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Gdy zamiast powiedzieć coś, istota wydała dziwne dźwięki smoczek odrobinę się przestraszył i cofnął troszeczkę. Nie do końca tego się po niej spodziewał. Kiedy jednak znów usłyszał jej głos mruknął i przysunął się do niej z powrotem. Liznął ją po nodze na znak przyjaźni. W pewnej chwili istota przysiadła, sprawiając, że jej głowa była na tej samej wysokości co jego łebek. Nanwe przyglądał się jej uważnie, przestępując z łapy na łapę, a ogonem zamiatając spory kawał mokrej ziemi. Tak naprawdę to nie wiedział co powinien dalej zrobić. Nie wiedział, czy ma coś pokazać, czy to może jemu będą coś pokazywać. No chyba że jeszcze będzie o czymś do niego mówić. Troszeczkę się zdenerwował, bo nie chciał, by już sobie poszła, a do tego na pewno by doszło, gdyby jej czymś nie zajął, prawda?
Na szczęście, to ona zaczęła mówić. Nanwe, zupełnie jakby rozmyślał nad tym co powiedziała, bo położył się, a jedną łapką podparł łebek, co sprawiało iż naprawdę wyglądał na zamyślonego. Smoczek tak naprawdę zastanawiał się, i to bardzo intensywnie. Ogon owinął sobie wokół jej nogi, by móc swobodnie wszystko pokazać. Pytanie, które mu zadano było krótkie, ale trudne. Zapytała mniej więcej o to, co wydarzyło się zanim jeszcze się spotkali, a dokładniej, dlaczego nikogo z nim nie ma. Prawdę mówiąc, Nanwe nie do końca wiedział dlaczego tak jest. Jak przez mgłę, ale pamiętał nawet moment w którym wykluł się z jaja. Już wtedy nikogo tam nie było, nie licząc ptaków, skaczących po drzewach. Potem... potem żył sobie spokojnie, na swój sposób. Aż do momentu, gdy...
Wtedy z całą dokładnością przypomniał sobie, co się stało, gdy pojawił się dwunóg. Pamiętał wciąż jak bardzo się bał... Musiał wtedy stamtąd uciekać. Zebrał wszystkie swoje rzeczy, po czym przeniósł je tutaj. Choć tak naprawdę nie ucierpiał ani smok, ani jego skarby, to Nanwe mruknął cicho, a po jego łuskach spłynęła srebrna łza. Było w tamtym miejscu coś, czego nie było tutaj. Wiedział, że czegoś mu zabrakło...
Troszeczkę uspokoił go fakt, że istota do niego mówiła. Tym razem nie pytała, po prostu mówiła do niego. Mruknął cicho i nastroszył lekko kolce grzbietowe. Był spokojny, zdążył już zrozumieć, że niczego nie musi się obawiać. Tym bardziej, że istota mu to tłumaczyła. Chyba rzeczywiście mógł jej zaufać.
Imię? Co to imię? Słowo, którego użyła, było czymś... sam nie wiedział, co ono może oznaczać. Spojrzał pytająco i mruknął lekko. Poprosił po swojemu, by mu wytłumaczyć, trącając lekko łapą. Bardzo zaintrygowało go to, co ono może oznaczać. Miał wrażenie, że już kiedyś słyszał coś takiego, jednak nie potrafił sobie przypomnieć kiedy. Przez głowę przelatywały mu różne myśli, ale żadna z nich na pewno nie była tym, czego szukał. Jedyne słowo, jakie przychodziło mu wtedy na myśl to "Nanwe", lecz był niemal pewny, że to nie o to chodziło. Wszystkie te myśli mogła zobaczyć istota, która siedziała tuż obok.

Wstał powoli, a ogon odwinął i wyprostował, sprawiając, że ten wlókł się po ziemi. Rozejrzał się dookoła, próbując dostrzec coś co pozwoliłoby mu domyślić się, gdzie jest. Nie do końca znał to miejsce, ale był pewien, że wracając po własnych śladach będzie w stanie znaleźć drogę. Dotknął pyszczkiem brzucha istoty, przy czym pokazał, iż chciałby żeby za nim pójść. Dreptał przez chwilę w miejscu, upewniając się, że pójdzie razem z nim. Zaraz potem przyłożył nos do ziemi i po zapachu sprawdził kierunek. Podreptał do drzew, po czym przystanął. Odwrócił łebek, czekając aż za nim pójdzie.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea zauważyła, że maleństwo boi się tego czego nie zna. Jej śmiech wywołał u niego małe przerażenie, a może to byłą niepewność, a to sprawiło, że cofnął się, lecz gdy ponownie przemówiła do niego, uspokoił się i znowu okazał jej swoją sympatię. Siedząc sobie przed nim, patrzyła na to maleństwo, które było niezwykle urocze. Zastanawiała się co takiego musiało się wydarzyć, że taki szkrab został zupełnie sam. Powoli pogłaskała go po łebku, a na jej ustach pojawił się ciepły uśmiech przeznaczony dla tego smoczka.
Pytanie Ignei sprawiło, że Smok stał się nieco nerwowy, a przynajmniej takie wrażenie sprawiał. Lecz w momencie kiedy Ignea dostrzegła łzę spływającą po jego łuskach, posmutniała nieco.
- Przepraszam, nie chciałam, sprawić ci przykrości. – powiedziała i przysunęła się do niego, żeby po chwili przytulić go na chwilę, później odsunęła się i spojrzała na niego, na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, ale jej oczy mówił znacznie więcej niż słowa. Mógł w nich zobaczyć troskę, to ,że chce otoczyć go bezpieczeństwem i po prostu zając się nim. Nie miała zamiaru robić mu krzywdy w żaden z możliwych sposobów.
Małe smoczątko niewiele rozumiało, ale bardzo starało się dowiedzieć, co takiego chce wiedzieć Elfka. Maleństwo pokazało jej czego nie rozumie, co jest dla niego nie do końca pewne, Ignea uśmiechnęła się do niego i postanowiła mu wyjaśnić.
- Imię ma każdy z nas. Ja jestem Ignea. – pokazała na siebie, wypowiadając swoje imię.
- Tak się do mnie zwracają. – dodała po chwili, patrząc cały czas na swojego podopiecznego.
- Ignea. – powtórzyła swoje imię, po czym jej dłoń powędrowała do niego.
- A ty? – zapytała z uśmiechem.

Smok wyraźnie czegoś chciał, dotknął jej brzucha i dreptał niespokojnie w miejscu. Przez chwilę przyglądała się mu, ale zaraz potem wstała i ruszyła za maleństwem, które czegoś szukało. Wkrótce mały dotarł do drzew, przystanął na chwilę i spojrzał na nią, jakby bał się, że odejdzie gdzieś i wcale za nim nie pójdzie.
- Jestem z tobą, nic się nie martw. Chcesz mi coś pokazać? – odezwała się do niego i rozejrzała, ale nie widziała niczego co powinno zwrócić jej uwagę.
- Nigdzie nie odejdę, pójdę tam gdzie chcesz, maleństwo. – upewniła go, spoglądając na niego i zastanawiając się gdzie zmierza.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Istota powiedziała coś spokojnie, po czym przysunęła się bliżej smoczka. Po chwili poczuł, jak obejmuje go, czego zupełnie się nie spodziewał. Mruknął zaskoczony, ale nie protestował. Po chwili puściła go, a Nanwe zdał sobie sprawę iż było to całkiem przyjemne.
Istota, starając się chyba mówić w sposób jasny, wytłumaczyła mu czym jest to "imię". Prawdę mówiąc, to dalej nie rozumiał co, ani po co to jest. Chciałby chyba, żeby wytłumaczono mu to jaśniej, ale cały czas dotykał jej ogonkiem, chcąc pokazać jej jego imię. Było to trudne zadanie, bowiem mały smoczek nigdy, przynajmniej tak mu się zdawało, nie był przez nikogo nazwany. Myślał jednak nad tym tak, jak potrafił najlepiej. Tym razem również nie wymyślił niczego. Postanowił, że sam wybierze sobie coś dla siebie. Zamyślił się głęboko. Jak powinno brzmieć? Imię... Może takie jak ona? A może podobne? Nie... Po paru minutach smoczkowi wpadł do głowy jeden wyraz: "Nanwe". Natychmiast pochwalił się Ignei, zastanawiając się, czy to dobre imię.

Usłyszał i zobaczył, że istota za nim podąża. Skrzeknął radośnie, potwierdzając iż chce pokazać coś ciekawego. Szedł przodem, z nosem przy ziemi, chcąc upewnić się, że idzie w dobrym kierunku. Przez parę minut kluczył pomiędzy drzewami, co chwila zatrzymując się, oraz sprawdzając czy Ignea się nie zgubiła. Przez jakiś czas nawet nie wiedział już dokąd iść, lecz po chwili znalazł drogę po zapachu, który zostawił uciekając. Przez całą drogę raz po raz potykał się o własne łapki, albo o korzenie, lecz na szczęście nie stało mu się nic, prócz tego że ubrudził sobie łuski.
Wkrótce wyszli razem na to samo miejsce, gdzie pierwszy raz się spotkali. Nanwe zaskrzeczał radośnie i zamachał ogonkiem, po czym bardzo szybko popędził na drugi koniec ołtarza, na którym jeszcze niedawno drzemał. Zaczekał grzecznie aż Ignea go dogoni i wskazał ogonkiem na małą leśną ścieżkę. Doskonale znał tę dróżkę, ponieważ on sam ją sobie wydreptał. Mruknął przymilnie i dotknął pyszczkiem jej brzucha, prosząc tym samym by za nim poszła. Po chwili ruszył już małą ścieżynką, co chwila patrząc za siebie, nie chcąc by Ignea zostaa w tyle. Tym razem stracił równowagę tylko raz, kiedy chciał przeskoczyć większy korzeń. Na szczęście nic mu się nie stało. Pisnął, ostrzegając ją przed tym, by i jej nic się nie stało.

Miejsce, do którego ją doprowadził, było mu doskonale znane. Mała polanka z ledwo mieszczącym się na niej płaskim głazem. Na dodatek wszędzie dookoła widać było ślady bytności małego smoka. Nanwe zaskrzeczał radośnie, obwieszczając iż są już na miejscu. Polanka ta bowiem była mu domem od bardzo dawna. Smoczek odwrócił się, obserwując reakcję Ignei.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea z ciekawością przyglądała się maleństwu, które najwyraźniej nie do końca zrozumiało co znaczy imię. Mimo to była cierpliwa i uważała go za niezwykle urocze stworzenie. W jego myślach pojawiło się słowo „Nanwe”, które Ignea odebrała jako jego imię.
- Nanwe, bardzo ładne imię dla takiego maleństwa jak ty. – powiedziała do niego, raz jeszcze głaszcząc go po łebku.

Smoczyca szła za maluchem, który teraz był pod jej opieką. Malec koniecznie chciał jej coś pokazać, a ona nie miała zamiaru uciekać gdzieś i zostawiać go samego, choć ten co jakiś czas zerkał w jej stronę i upewniał się, czy aby na pewno za nim idzie.
Co jakiś czas chichotała sympatycznie, gdy Nanwe potykał się o własne łapki, co było naprawdę kochanym widokiem, który mógłby rozczulić niejedną istotę.
- Uważaj na siebie Nanwe. – powiedziała spokojnie, obserwując go uważnie.
- Tam chcesz iść? – spojrzała w kierunku, który pokazywał jej swoim małym ogonkiem. Uśmiechnęła się i kiwnęła głową, zachęcając go do dalszej drogi.
- Z miłą chęcią pójdę tam gdzie mnie zaprowadzisz. – odpowiedziała, gdy przekazał jej swoją myśl.
Jak się okazało Nanwe nawet dbał o to, by nic jej się nie stało, co było naprawdę miłym gestem ,który dodatkowo utwierdził ją w przekonaniu, że zdobyła jego sympatię.

Gdy dotarli na miejsce, maleństwo oznajmiło koniec podróży tym swoim kochanym skrzekiem. Ignea rozejrzała się po okolicy, było tutaj całkiem spokojnie i względnie bezpiecznie. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- A więc tutaj przebywałeś przez długi czas? – zapytała i przykucnęła przy nim, delikatnie głaszcząc jego łepek.
- Bardzo ładne miejsce, umiesz wybierać ciekawą okolice. – pochwaliła go.
- Co robiłeś tutaj gdy byłeś sam?
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Ignea uśmiechnęła się lekko, co musiało oznaczać, że jej się tu podobało. Nanwe mruknął przymilnie, gdy zaczęła go głaskać. Tak bardzo mu się to spodobało, że zaczął się do niej łasić. Pochwaliła go, czym tylko jeszcze bardziej poprawiła mu nastrój.
- Ark! - zaskrzeczał w odpowiedzi na jej pytanie. Co tutaj robił? Przecież właśnie dlatego ją tu przyprowadził! Nanwe mruknął, po czym pobiegł do skały i obszedł ją dookoła. Było tam w niej duże wgłębienie, tak duże, że smoczek mógłby tam włożyć całą głowę, a nawet ją później wyjąć! Otwór ten jak zwykle przywalony był innym kamieniem, który sam tu sobie przytargał. Nanwe zaskrzeczał, chcąc by Ignea zobaczyła co robi. Potem zaparł się w ziemi tylnymi łapkami, a przednimi chwycił za kamień. Pociągnął z całej siły, a głaz stoczył się, ukazując spory otwór.
Nanwe niemal od razu puścił kamień i spojrzał wgłąb zagłębienia. Mruknąwszy, włożył do środka ogonek i cały czas przyglądał się co robi. Po chwili z dziury wychynął założony na smoczym ogonku brudny, żelazny pierścionek. Nanwe natychmiast pokazał go Ignei. Nie zwlekając, powtórzył to jeszcze wiele razy, a wszystkie swoje skarby odłożył na większy głaz. Wśród nich, miejsce znalazły sobie takie rzeczy jak kolorowe kamyczki z rzeki, kawałek pnia ze sporym grzybem, kilka guzików, parę gwoździ, całkiem duży kawałek sukna, czy nawet dwie brązowe monety. Ale to nie było wszystko. Nanwe wsadził łapkę do dziury, by po chwili wyjąć ją razem z dwoma kawałkami smoczego jaja. Było to dokładnie to samo jajo z którego wykluł się jakiś czas temu. Teraz jednak nie wyglądało wcale na to, by mógł się jeszcze do niego zmieścić. Do środka mógłby wejść co najwyżej mały gołąb.
Nanwe wyciągnął łapkę ze swoim największym skarbem w stronę Ignei. Chciał, by przyjrzała się jego zielonemu jaju. Wpierw jednak ruchem łapki ostrzegł ją, by uważała. Nie chciał, by cokolwiek przydarzyło się jego skarbowi. Było to z jego strony ogromnym gestem zaufania, ponieważ tak naprawdę smok zbierał to wszystko nie po to, aby ktoś poza nim to oglądał. Wpatrywał się w nią, chcąc dowiedzieć się co o tym myśli.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Smoczek był wyraźnie zadowolony z faktu, że miejsce, do którego przyprowadził Igneę spodobało jej się. Od razu zaczął łasić się do niej, warcząc przesłodko, dlatego kobieta zaczęła głaskać go, uśmiechając się do stworzenia.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. – powiedziała do niego, i rozejrzała się raz jeszcze.
W końcu malec pobiegł do kamienia, za którym miał swoją małą kryjówkę. Z ciekawością malującą się na twarzy, kobieta poszła za nim i zaczęła przyglądać się jego poczynaniom. Jak się okazało, Nanwe pokazał jej schowek, w którym trzymał swoje skarby. Zaczął wyciągać kolejne przedmioty, które od razu jej pokazywał. Elfka co rusz, trzymała w dłoniach inny przedmiot, przyglądając się mu uważnie. Już tak było ze smokami, uwielbiały gromadzić przedmioty, nie raz o zerowej wartości, ale dla nich, każdy taki skarb był bezcenny. Kiedyś to nawet ona miała swoje skarby, nadal ma, ale schowane tak, że nikt nawet nie wie gdzie.
- Sporo tego nazbierałeś, Nanwe. – powiedziała wesoło, przyglądając się kolejnym przedmiotom.
W pewnym momencie smoczątko wyciągnęło coś, co zaskoczyło Igneę. Były to kawałki skorupy jajka, z którego wykluł się smoczek. Elfka zrobiła wielkie oczy, a potem uśmiechnęła się czule do Nanwe.
- Ojejku, nawet skorupki masz. – powiedziała z uśmiechem, a potem delikatnie wzięła jego największy skarb i zaczęła przyglądać się mu uważnie.
- Ma taki ładny kolor, ja nie mam czegoś takiego, z resztą to było tyle czasu temu.. – zaśmiała się cicho, a potem delikatnie odłożyła smoczy skarb.
- Lubisz zbierać takie rzeczy, prawda? – spojrzała na malucha, lekko przekrzywiając głowę.
- Kiedyś dam ci coś do twojej kolekcji. – dodała po chwili, szczerząc się wesoło.
- Nigdy nie ruszałeś się z tego miejsca, prawda? – zapytała nagle, zastanawiając się czy chciałby kiedyś podróżować.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe widział jak bardzo zainteresowały ją jego skarby. Każdy oglądała, z wyraźnym zaciekawieniem. Smoczek zamruczał, gdy Ignea ze wszystkich stron oglądała skorupki jego jaja. Bardzo spodobało mu się, że z taką uwagą traktowała to co chciał jej pokazać. Smoczek jeszcze raz spojrzał do dziury, lecz w środku nie było już niczego. Jęknął zawiedziony, bo nie miał już czego pokazywać.
Smoczek otarł się bokiem o jej nogi, spodziewając się nowych pieszczot, lub że Ignea coś mu opowie. Mruknął , po czym przymilnie owinął wokół niej ogonek. Zaskrzeczał radośnie, zachęcając ją do tego. Łapką nieumyślnie nastąpił jej na but, ale nie tak by Ignea coś poczuła.
Nanwe mruknął zaciekawiony. Chciałaby mu coś dać? Może to było coś ładnego? Nie wiedział tego, lecz pojedynczymi skrzekami starał się nakłonić ją by powiedziała mu coś więcej. Przyglądał jej się uważnie, chcąc wiedzieć, czy ma to coś przy sobie i gdzie je chowa.
Mały smok w odpowiedzi pokręcił łebkiem. Wiedział, że chodziło o podróżowanie, o zmienianie miejsca. Dotknął jej leciutko i pokazał, że ruszał się stąd nawet codziennie. Pokazał jej, jak daleko sam zapuszczał się na wyprawy. Pokazał jej też, jak radził sobie tutaj, jak jadł, odpoczywał i bawił się, czy to swoimi rzeczami, czy też ze zwierzętami, które czasami się tu pojawiały. Bardzo lubił to miejsce, ale ukazał jej, że nie aż tak bardzo jak to, w którym mieszkał kiedyś. Nanwe przypomniał sobie, jak wziąwszy ze sobą swoje rzeczy, zapuścił się głębiej w las, po czym tutaj osiadł. Miał mimo wszystko ochotę by wrócić tam, żeby zobaczyć ponownie tamto miejsce.
Smoczątko zaczęło się powoli zastanawiać, co będzie gdy Ignea sobie pójdzie. Nie chciał zostawać sam, podobało mu się, że obok ktoś był. Mimo zapewnień Ignei obawiał się, że w pewnym momencie po prostu sobie pójdzie, a on tu zostanie. Całkiem sam. Przestawało mu się podobać życie w samotności, jakie wiódł do tej pory. Wpadł na pomysł, w jaki sposób zatrzymać ją tu na dłużej. Nanwe złapał jej nogę i nie zamierzał jej puszczać, przynajmniej tak długo jak da sobie z tym radę.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Nanwe wydawał się być bardzo szczęśliwy, że mógł pochwalić sie swoimi skarbami. Ignea z uśmiechem przyglądała się maleństwu, które zdążyło tyle zgromadzić pomimo tego, że było jeszcze takie malutkie. Jakże samotny musiał się czuć przez cały ten czas.
W pewnym momencie zebrało się mu na czułości, Ignea zaśmiała się cicho i od razu zaczęła głaskać go czule i tulić do siebie.
- Masz tyle ciekawych rzeczy. – powiedziała do niego, zerkając na małego Smoka.
- Nanwe, widziałeś kiedyś inne smoki? Takie jak ty, tylko większe? – tutaj nawet pokazała rękoma, ale nie była w stanie przekazać faktycznego rozmiaru, chociażby kogoś takiego jak ona.
Ciekawość maleństwa została skutecznie pobudzona, gdy Elfka wspomniała o małym prezencie do jego kolekcji. Kobieta uśmiechnęła się i sięgnęła do niewielkiej kieszonki, znajdującej się w małej, skórzanej torebce. Po chwili wyciągnęła malutki kamyk w kolorze bursztynu, takim samym jak jej tęczówki.
- Proszę, to dla ciebie. – powiedziała i wyciągnęła do niego dłoń z kamykiem.
- Może nie ma zbyt wielu magicznych zdolności, ale jest bardzo ładny i lubię go, a teraz będzie twój. – powiedziała i poklepała go drugą dłonią w sam środek łepka.
Po niedługim czasie Nanwe zaczął pokazywać jej jak spędzał czas. W umyśle kobiety pojawiły się obrazy z jego małych wypraw, tego jak jadł, jak bawił się. Musiała przyznać, że całkiem z niego zaradne stworzonko.
- Jesteś bardzo dzielny, Nanwe. – uśmiechnęła się, gdy maleństwo przestało używać swojej zdolności.
- Co się dzieje? – spojrzała na niego, gdy tak wczepił się w jej ciało, zupełnie jakby nie chciał jej wypuścić.
- Nanwe, ja nigdzie nie pójdę, a jeśli już, to zabiorę cię ze sobą. – przytuliła go do siebie, by nie miał wątpliwości o czym powiedziała.
- Już nie masz się o co martwić, ja cię nie zostawię, chcę zająć się tobą. – powiedziała spokojnie i ponownie pogłaskała.
- Ja kiedyś też zostałam sama i nie chcę by ktoś musiał przechodzić przez takie coś. – dodała po chwili i utuliła go czulej.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Nanwe zaczął mruczeć, będąc bardzo zadowolonym z tego, iż okazuje się mu tyle czułości. Tak naprawdę to nie wyobrażał sobie, czego jeszcze mógłby chcieć. Choćby i się nie wiadomo jak bardzo wysilał, to teraz na pewno był najszczęśliwszą istotą na świecie.
Ignea w pewnym momencie zapytała go, czy widział kiedyś inne smoki. Smoki? Nanwe nie wiedział co to oznaczało. Może... to były jakieś stworzenia? Rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy aby przypadkiem jakiś smok się tu nie pojawił. Niestety jednak nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, jak mogłyby one wyglądać. Poza tym, dlaczego spytała "inne"? Przecież tu nie było smoków...
Dopiero po chwili zorientował się, że dopowiedziała, że takie jak on. On? Nanwe albo coś źle zrozumiał, albo właśnie został nazwany smokiem. To w końcu nazywał się Smok, czy Nanwe? Jaki to w ogóle miało sens? Trącił nosem Igneę, przypominając jej, jak ma na imię. Przecież chyba nie zapomniała, prawda?
Tak bardzo zaaferował się tym, jak został nazwany, że całkiem zapomniał, że chciał odpowiedzieć na pytanie. Jednak nie było w tym nic dziwnego, skoro z odpowiedzi na jedno pytanie powstało dziesięć następnych. Nanwe opuścił łebek, lekko zawstydzony. Mimo iż się starał, nie potrafił sobie przypomnieć jej wypowiedzi.
Smutek malca nie trwał jednak zbyt długo. Ignea, widocznie spostrzegłszy jak Nanwe się poczuł, wręczyła mu mały prezent. Smoczek wziął od niej kamyczek i przyjrzał mu się uważnie. Miał piękny, bursztynowy kolor i był bardzo gładziutki, niemal tak samo jak jego łuski. Zaskrzeczał cicho, nie mogąc napatrzeć się, jak kamyk zmienia swój kolor, w zależności od tego, jak na niego spojrzał. Bardzo powoli, niemal z czcią, smoczek położył delikatnie kamyczek obok swych skarbów. Nie... Zasługiwał sobie przecież na lepsze miejsce. Nanwe podniósł go i powoli włożył do skorupki jaja.
- Ark! - zaskrzeczał, dziękując za prezent.

Smoczek ani myślał puszczać. Był tak bardzo szczęśliwy, że nie chciał, by Ignea kiedykolwiek go opuszczała. Jego pazurki lekko drapały ją, gdy mały dalej trzymał. Słyszał, jak mu tłumaczy, że go nie zostawi. Rozumiał ją. Ale chciał być pewien, więc dalej trzymał Igneę za nogę.
Nanwe ziewnął szeroko, pokazując swoje małe, lecz ostre niczym szpilki ząbki. Nagle ogarnęła go senność, przypomniał sobie bowiem, że nie dokończył swojej drzemki. Mimo to nie chciał jeszcze iść spać. Starał się nie zasypiać, ale to było silniejsze od niego. Wkrótce chrapał sobie spokojnie, całkiem zapominając o tym, że nie puścił Ignei. Na szczęście Nanwe zasypiając poluzował trochę uścisk, tak, że pewnie mogła się oswobodzić, a potem obserwować drzemiącego smoczka.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Smoczyca zaśmiała się wesoło słysząc pomrukiwania Nanwe, który kolejny raz łasił się do niej, domagając się dalszego ciągu pieszczot. Już zapomniała jak to jest być w towarzystwie małych smoków, które wymagały takiej ilości uwagi.
Pytanie, które mu zadała wywołało w nim tak wielkie zaskoczenie, że nawet ona je poczuła. Wyglądało na to, że maluch niewiele wiedział o sobie, o swoim pochodzeniu. Znał jedynie swoje imię i nic więcej. Z jednej strony było to naprawdę przykre, ale z drugiej, najważniejsze było to, że trafił na nią i to ona będzie mogła pomóc mu poznać świat, który go otacza.
- Spokojnie maleństwo. - powiedziała cicho, nie chcąc by był zdenerwowany.
Jedno jedyne pytanie wywołało taką reakcję, której nie do końca spodziewała się, bo uznała, że mały wie kim jest. Smoczek tak bardzo zaplątał się wokół tego pytania, że nie bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić.
- Nanwe, nic się nie dzieje, wszystko wyjaśnię. – odezwała się do niego spokojnym tonem głosu, by zrozumiał, że nie ma czego się bać, czym przejmować i o co martwić.
Jego zachowanie zmieniło się diametralnie, gdy tylko zobaczył prezent, który dostał od swojej nowej opiekunki. Bursztynowy kamyk tak bardzo zwrócił jego uwagę, że po chwilowym zamieszaniu w jego głowie nie było już ani śladu.
- Cieszę się, że spodobał ci się ten prezent. – powiedziała patrząc jak mały przygląda się nowemu nabytkowi. Zaraz potem włożył kamyk do skorupki jajka i zaskrzeczał wesoło. A więc to miało znaczyć, że ten prezent jest dla niego równie cenny jak skorupki jaja, z którego się wykluł. Ignea uśmiechnęła się do małego z czułością, bo tak niepozornym gestem pokazał jej, że stała się dla niego kimś ważnym.

Nanwe nadal nie wypuszczał jej ze swoich malutkich objęć, wbijając w nią swoje małe szpony. Ignea nie miała zamiaru odpychać go, mogła sobie jedynie wyobrazić jak bardzo przeraża go myśl, że Smoczyca może po prostu zniknąć. Maleństwo ziewnęło leniwie, wkrótce zasypiając spokojnym snem, który sprawił, że jednocześnie uścisk Nanwe nieco zelżał. Mimo to, Elfka nie miała zamiaru odchodzić od niego, bo co by było gdyby tym razem zbudził się i zobaczył, że jej nie ma? Mógłby pomyśleć, że zostawiła go. Ignea przyglądała się mu przez długi czas, patrzyła na małe, słodkie stworzonko, które z niewiadomych przyczyn zostało zupełnie samo. Kobieta głaskała delikatnie jego małe łuski i rozmyślała o tym jakim kiedyś będzie smokiem. Cieszyła się, że miała okazję znaleźć Nanwe, dzięki temu niespodziewanemu spotkaniu, oboje nie będą już zupełnie samotni.
Po dłuższym czasie, Elfka odsunęła lekko maleństwo od siebie, żeby zebrać choć trochę jagód i innych darów lasów, by oboje mogli coś przekąsić, gdy Nanwe się zbudzi. Nie odeszła daleko, cały czas miała na oku śpiącego smoka, by wiedzieć kiedy otworzy swoje małe ślepka. Zanim jeszcze to zrobił, zdążyła wrócić do niego i ponownie usiąść obok, by mógł drzemać spokojnie.
Awatar użytkownika
Nanwe
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 103
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Uczeń , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Nanwe »

Byli razem na polanie. Ciemne chmury bardzo szybko rozpierzchły się, ukazując złote, jasno świecące słońce, którego promienie pieściły okolicę, sprawiając, że aż przyjemnie się na to patrzyło. Nanwe leżał sobie spokojnie, rozłożony na swej skale. Naprzeciw niego siedziała Ignea. Wpatrywali się w siebie nawzajem, i czerpali z tego swoistą przyjemność. Przez prawie całe popołudnie nic się nie działo, tylko raz na jakiś czas któreś z nich mrugało.
Powoli się ściemniało. Zawiał przyjemny, lekki wiatr. Nanwe czuł na swych łuskach przyjemnie opływające go powietrze. W pewnym momencie podniósł się i rozłożył skrzydła. Poczuł się lekki, a jednocześnie taki... Wielki. Zaczął machać skrzydłami, dzięki czemu wzbił się wysoko, wysoko ponad drzewa. Wydawało mu się, że doleci aż do chmur. Nagle jednak mocny wiatr strącił go z toru lotu, a on zaczął spadać. Zdołał jednak zapanować nad lotem i wyrównał go, lądując tuż przy Ignei.
Poczuł nagłą potrzebę, by się gdzieś udać. Natychmiast ruszył pomiędzy drzewami, z których każde wyglądało podobnie. Nie wiedział ile czasu minęło. Zrobiło się już zupełnie ciemno. Ledwo dostrzegał idącą za nim Igneę. Jednak po jakimś czasie oboje wyszli na inną polankę. Nanwe rozpoznał to miejsce. Nieduży, płaski głaz na środku, Przyjaźnie wyglądające drzewa i korzenie ponad powierzchnią gleby. To tutaj wykluł się i mieszkał. Poczuł dziwną tęsknotę za tym miejscem, zupełnie tak, jakby żałował, że tak długo tu nie był. Tylko nie do końca zdawał sobie sprawę dlaczego.
Wtem poczuł jakiś zapach. Zaintrygowany wyruszył jego tropem, chcąc ustalić do kogo należy i gdzie prowadzi. W ciemnej knieji było teraz bardzo cicho. Ledwo słyszał nawet własne kroki i ogon, szurający po ziemi. Nagle zorientował się, że nikt za nim nie idzie. Rozejrzał się, ale nigdzie nie było ani śladu Ignei. Zaczął skrzeczeć i nawoływać, z nadzieją, że go znajdzie. Jednakże nawet po długim oczekiwaniu i chodzeniu nie udało mu się jej odnaleźć.
Nagle usłyszał za sobą kroki. Pisnął radośnie, chcąc się przywitać z Igneą. Odwrócił łebek. To nie była ona. To był ktoś inny. Nanwe obrócił się doń przodem i warknął, jednakże ktoś tylko się uśmiechnął. Wyciągnął srebrny pazur i skierował się ku niemu. Nanwe zaczął piszczeć, powoli się cofając. Dystans szybko się zmniejszał. Smoczek rzucił się do ucieczki, pragnąc jak najszybciej zostawić dwunoga w tyle. Jednak nagle potknął się, a barkiem i skrzydłem mocno uderzył w drzewo. Nie miał siły by wstać. Mógł tylko patrzeć, jak srebrny pazur zbliża się ku niemu, a dwunug szykuje się do zamachu. Srebrny szpon wyleciał do przodu, prosto w jego łebek. Nanwe pisnął głośno, przerażony.

Nanwe nie przestał piszczeć. Otworzył swoje żółte ślepia. Piszczał dalej, nie dbając o to, że już się obudził. Drżał na całym ciele, zupełnie tak jakby mu było bardzo zimno. Patrzył nic nie widzącym spojrzeniem, zupełnie tak jakby nie widział co się wokół niego dzieje. Był roztrzęsiony, ciężko oddychał. Smoczek nie potrafił sobie poradzić z marami sennymi, co było teraz bardzo widoczne. Zupełnie tak jakby jeszcze nikt mu nie powiedział, że snów nie należy się bać.
Zablokowany

Wróć do „Kamienny Ołtarz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość