Jadeitowe Wybrzeże[Dwór Daedrica Var'Talisa] Bal

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

[Dwór Daedrica Var'Talisa] Bal

Post autor: Azriel »

Okolice dworu Daedrica Var'Talisa stawały się coraz bardziej zaludnione. Już od kilku dni panował tu wzmożony ruch z racji przygotowań posiadłości na przyjęcie o wielkim rozmachu. Samego wina było ponad sto pięćdziesiąt rodzai, zaś każde warte więcej niźli roczny dochód nielichego gospodarstwa. Ściągane ze wszystkich zakątków tej i okolicznych krain, miało cieszyć podniebienia cnych gości. Dalej piwo, całkiem sporo z resztą. Trunek niekoniecznie godzien arystokracji, lecz braknąć go nie mogło ze względu na upodobania części dostojników. Żadne szczyny z portowej tawerny, jedynie najlepsze marki. Do tego dziesiątki innych napitków, wliczając to miód pitny z dalekiej północy i Retero - rum produkowany w dalekiej enklawie pirackiej, oddalonej dwa miesiące żeglugi stąd. Mięsa również dostatek, dwadzieścia gatunków. Wołowina, wieprzowina, dziczyzna, konina, baranina - pozostaje jeszcze piętnaście, szkoda czasu na wyliczanie. Wszystko to w dziesiątkach, jeśli nie setkach różnych kombinacji. Przekąski, owoce, desery - przeciętny magnat padłby na zawał widząc rachunek. Obecni mają szansę skosztować nawet smoczego udźca w sosie słodko kwaśnym. Gdzie marzenia stają się rzeczywistością, biesiada nie dla zwykłych śmiertelników.

Naturalnie wykwintne potrawy nie są jedyną atrakcją serwowaną przez bajecznie bogatego właściciela posesji. Tańce do muzyki z wielu zakątków świata, zarówno lokalnych wykonawców jak i tych z dalekiej pustyni czy też mroźnej północy. Dźwięki poważne i dostojne, gdzie indziej dzikie i przesączone erotyką - każdy znajdzie coś dla siebie. Do tego typowy dla rycerstwa turniej, walki gladiatorów, odrobina hazardu na siedemdziesiąt osiem sposobów. Aż dziw, iż da się trwonić pieniądze na tyle sposobów i to w jednym zakresie! Nie brakło też wyścigów konnych i rydwanów. Nie brak tu niczego, nawet "bydła" dla wampirów. Nieszczęśnicy wyczyszczeni na błysk, związani i zmuszeni do przebywania tu jako źródło krwi dla każdego. Dla spragnionych uciech cielesnych znajdą się kurtyzany w kilku smakach. Od ludzkich, przez elfie, po mistrzynie w swoim fachu - pokusy. Męskie konfiguracje również dostępne.

Majątek olbrzymi, zadbany i ociekający bogactwem na każdym kroku. Ulokowany nad wodą z dostępem do własnego portu i ochraniany przez sześć słusznych rozmiarów okrętów. Nawet pełna flota nie byłaby w stanie przebić się przez nie od razu, dysponowały potworną siłą ognia. Od strony lądu również nie lepiej, łącznie sześć tysięcy żołnierzy zajmowało się obroną granic tejże posiadłości. Ulokowani na granicy widoczności dla zaproszonych na bal, mieli nie psuć ogólnej scenerii. Rzecz jasna na miejscu straży również nie brakowało. Doskonale wyszkoleni, dobrze uzbrojeni i przede wszystkim reprezentacyjni - kosztowni i doskonali. Ochrona porównywalna do elity tu imprezującej.

Właśnie, goście, istna enklawa różnorodności rasowej. Najważniejsi kontrahenci Daedrica, Wampirzy Lordowie, Diabły i Pokusy (nie każda miała stanowić rozrywkę, niektóre stały ponad tym), kilkoro Upadłych, nawet Lich się znajdzie. Wielcy magowie stali tu obok największych dostawców broni czy też innych wrogów publicznych. Jedno z największych miejsc zła i zepsucia tego świata, zgromadzona tu w pozornie jedynym celu - dobrej zabawie. W rzeczywistości arena dla wielu indywidualności, nierzadko rywali. Neutralny teren do negocjacji dla przeciwników, ubicia dobrego interesu czy też dyskusji i wymiany zaklęć uznawanych za zakazane. Niektórzy mają jednak to w czterech literach i chcą popisać się w walce lub też smalić cholewki. Mroczne interesy nie mogą mieć monopolu nad dworskim stylem życia, co to to nie.

Sama siedziba miała białe, marmurowe ściany oraz czerwony dach z bliżej nieokreślonego materiału. Ściany przyozdobiono różnorodnymi wzorami do których wykorzystano masę złota i kamieni szlachetnych. Mityczne sceny przeplatały się z wielkimi wydarzeniami nowożytności, a to wszystko uwiecznione przez bogacza na murach własnego domostwa. Wewnątrz podobnie, jedynie skala większa. Do tego dochodziła masa rzeźb, obrazów i innych dzieł sztuki. Spytać o ich autentyczność to obraza gospodarza. Samych artefaktów również nie brakowało.
Sala główna to istny majstersztyk architektoniczny. Niesamowicie przestrzenne pomieszczenie, teraz zagospodarowane niemalże w całości. Olbrzymia scena do występów artystycznych, masa stołów z różnorakim jadłem, obszar dla chcących sprawdzić własnego szczęścia, miejsce na tańce, spokojniejszy rejon do pogawędek w mniejszym gronie - co tylko dusza zamarzy. Ogrody również w pełni oddane do dyspozycji gości. Uprasza się jedynie o niedrażnienie zwierząt, same z siebie nie zaatakują i tak, można pogłaskać (lwy, tygrysy, mniejsze smoki, egzotyka pełną gębą).

- Witamy, Lordzie Azriel. Życzymy udanej zabawy - rzekła osoba pełniąca funkcję powitalną w bramie. Odpowiadała tez za wstęp jedynie pożądanych jednostek. Nieproszonych miał za zadanie usunąć, siłą jeśli trzeba. Przybycie pozostałych i drobna odprawa stanowiła kwestię mniej więcej godziny. Już teraz miejsce to zaczynało tętnić życiem, a wielka maszyna rozrywkowa nabierała tempa...
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

- Naprawdę, naprawdę sobie nie poradzę! - Stwierdziła z lekkim piskiem czarnowłosa, ściskając w dłoniach swoją lutnię. Siedziała właśnie, ubrana w odświętne, kolorowe i bardzo egzotyczne materiały, na drewnianej belce, będącej częścią jej wozu. Ramiona jej okrywał seledynowy jedwab, ze złotymi kończeniami. Tej samej jakości przywdziała suknię, bardzo lekką, zupełnie nieograniczającą jej ruchów w kolorze bladego różu. Ciemniejszą nicią, wyszyte były na niej przedziwne wzory, zaczerpnięte z najróżniejszych terenów, od najróżniejszych ludzi. We włosy wplotła jedną ze swoich najładniejszych spinek, znalezionych wśród staroci, na jednym z targów, które było jej dane odwiedzić. Reakcja ta odnosiła się do niczego innego, jak umowy, którą zawarł jej ojciec, bez jej wiedzy i zgody, za jej plecami.

Postanowili zatrzymać się w tym miejscu kilka dni temu. Szczęście w handlu im sprzyjało, dlatego postanowili iść za ciosem i spróbować szczęścia i tutaj. Widząc jaka ogólna awantura dzieje się naokoło, stary kupiec postanowił poruszyć ten temat w karczmie, z jednym z pijących z nim złoty trunek. Okazało się, że wręcz wstydem było nie wiedzieć co się szykuje! "Biesiada! Ogromna biesiada!", zapewniali nowi przyjaciele. Zgodzili się też opowiedzieć coś więcej. Nie było to byle polityczne spotkanie, nie taka zaraz zwyczajna wymówka do napitku. Ogromny dwór, istna mieszanka rasowa, osobistości znane tu i ówdzie. Pojawiły się wyjaśnienia i pojawiły się również i skargi. Podobno brakuje kogoś, kto umiliłby czas gościom w prawym skrzydle budynku. Chodziło oczywiście o muzykę. Troskliwy ojciec, niewiele myśląc i nie bacząc na czyhające niebezpieczeństwa, zaprzęgł wręcz swoją najmłodszą i najbardziej urodziwą córkę.

W taki, a nie inny, sposób kobieta właśnie przygotowywała się do największego w swoim życiu występu. Granie do strawy podobno największym osiągnięciem w życiu muzyka nie jest, natomiast sytuacja odwraca się, gdy rozchodzi się o największą i najgłośniejszą strawę w obrębie kilku dużych smoków. Prawdziwie spięta i zupełnie poważna przyglądała się instrumentowi, a w jej głowie rozwijały się przeróżne scenariusze na ten wieczór.

Z zamyślenia wyrwało ją szarpnięcie za łokieć. Był to schludnie ubrany parobek.
- Pani, czas grać. - Mówiąc to, kiwnął lekko głową w stronę wyznaczonego dla Seliny miejsca i oddalił się prędko, by służyć wiernie cały wieczór. Czas na głęboki oddech i wtargnięcie w swój kąt zdecydowanym krokiem. Zasiadła na krześle, obitym aksamitem i bez zbędnych słów, poczęła grać. Zaczęła od znanych wszystkim, klimatycznych przyśpiewek, by ukradkiem, w miarę grania, wplatać swoje utwory.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

- Usiłujesz mi powiedzieć, że ten głupiec przegrał lwią część swojej armii w karty? - spytał z niedowierzaniem krwiopijca, oddając płaszcz przy wejściu do posiadłości. Akurat ten element garderoby nie będzie mu potrzebny. Ze względu na charakter tegoż balu, zmienił nieco strój. Zamiast typowego z dodatkiem stali, zrezygnował z rękawic a buty nałożył skórzane (również wysokie i ciemne - to u niego norma). Ciemne spodnie i tunika w tym samym kolorze, najprawdopodobniej mroczne zboczenie większości czarnoksiężników. Poważnie, mało który chadza w czymś o większym zakresie barw. Na twarzy klasyczna maska - standard azrielski. - Widać głupcowi nie wytłumaczysz. Kto go ograł?
- Elenya, pokusa...
Pozostało jedynie palnąć ręką w łeb diabła za tę głupotę. Krwiopijca miał okazję zagrać z nią partyjkę w karty, choć sam jest w tym słaby. Wygrał bez problemu. Szczęście czy umiejętności, nie ma znaczenia. Liczy się jedynie efekt końcowy.

Grunt to znaleźć wspólny język z gośćmi, póki co Azrielowi się to udaje. Wampirzy urok (bez hipnozy i innych ciekawych dodatków) oraz piekielna praktyka to doskonałe połączenie. Nie dość, że wyrachowany skurwiel to i bawić się potrafi - kierując się stereotypami. Konwersacja z lichem to już wyższa szkoła jazdy. Fakt przybycia jednego, o czym świadczyła aura, to cud. Najwidoczniej musiał bardzo czegoś chcieć, nie ma innej opcji. Te sterty kości nie są znane z rozrywkowego trybu życia. Przesiadywanie dziesięcioleci nad księgami do pasjonujących nie należy. Sam po kilku tygodniach miał dość, taki żywot czarnoksiężników.

Z czasem ich kółko dyskusyjne urosło do dziesięciu osób, sześciu panów i czterech pań. Wszyscy mniej lub bardziej związani z magią. Nim miało dojść do właściwej części wielkiego obżarstwa, lepiej uraczyć się kieliszkiem dobrego wina nieco na uboczu. Polityka to zło wszelakie, niech więc zostanie w centralnej części jak najdłużej. Póki co prawe skrzydło zostało zdominowane przez magiczne tematy. "Nekromancja ponad wszystko!" "Nie ma nic lepszego od pożogi!" "Ten pocisk nie może mnie zranić, nie?" Klasyka niczym u plotkarek na bazarku, jedynie tematyka odpowiednio inna.
- A cóż to za brzdąkanie - prychnął pod nosem jeden z diabłów.
- Nazywa się Bareon, ma siedemset czterdzieści dwa lata i za grosz gustu muzycznego.
- Może więc oboje raczycie się uciszyć, przeszkadzacie - rzekł Azriel. Niektórych artystów mających dać tu występ kojarzył, obecnie grającej kobiety nie. Rozsiadł się wygodnie w fotelu, wyłączając się z dyskusji. Co prawda nadal przesiadywał z tą grupą, lecz uwagę skupił gdzie indziej. Powiedzmy, iż ma nieco wrażliwości na sztukę. Niech więc amatorka się wykaże, by tylko czerwone niczym krew oczęta jej nie rozpraszały.
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Dziewczyna naprawdę angażowała się w to co robi. Czarne włosy delikatnie falowały za każdym pociągnięciem za struny, wydzielając prawdopodobnie przyjemny, kwiatowy zapach. Małe dłonie w ogóle nie wyglądały na zmęczone, a sama roztaczała naokoło siebie dziwną atmosferę pasji i przyjemności. Uśmiech prawie nie schodził z jej malinowych ust, które raz po raz otwierała, to szerzej, to skromniej, niekiedy ukazując białe ząbki.

Biorąc pod uwagę jej podzielność uwagi i odziedziczony po ojcu, doskonały słuch, wpadało w jej uszy wszystko. Grając tak już prawie godzinę, uraczona została naprawdę wieloma komentarzami. Starała się raczej nie zwracać uwagi, co by nie wyjść z rytmu. Od czasu do czasu pozwalała sobie podnieść głowę znad strun i rozejrzeć się po gościach. Właściwie za każdym razem dochodziła do tego samego wniosku: wszyscy są zupełnie pochłonięci rozmową. Wszyscy, oprócz jednego mężczyzny. Kiedy złapała jego wzrok po raz drugi, zaczął ją zastanawiać.

Myślała, czy może nie wypił za dużo i rozmowa nie jest już dla niego? Nie wyglądał na takiego, który zaniemoże już o tej godzinie. Jedno było pewne, jego oczy miały kolor najbliższy jej sercu. Oderwała więc wzrok i przeniosła go na instrument. Decyzja zapadła. Jest to idealny moment, by zagrać swoją najtrudniejszą, ale i najpiękniejszą balladę. Wprowadziła struny w ruch.

Historia, którą opowiada ballada, wydarzyła się naprawdę i to już kilka lat temu, na oczach czarnowłosej. Była naprawdę prosta, ale gdy ubrana w odpowiednie słowa, chwytała mocno za serce. Zaczynała się niewinne, jak każda od prostego poznania. Prowadziła do spotkania, a od spotkania na ślubny kobierzec. W tym momencie ballada się urywa, ponieważ para kilka godzin po swoich zaślubinach umiera, zatruwając się arszenikiem. Dlaczego tak? Nikt nie wie, podobno oboje nienawidzili życia, tak bardzo jak się kochali.

Po zagraniu ostatniego akordu, Selina wepchnęła lutnię pod pachę i bez zbędnego pośpiechu weszła za zaplecze. Jednym z punktów umowy, którą pośpiesznie zawarła przed kilkoma godzinami, była przerwa, podczas której kobieta mogłaby skosztować strawy. Widać że gospodarz dbał o swoich pracowników.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

Odrobina lenistwa w postaci miłego przyjęcia jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a przynajmniej takie zdanie na ten temat miał Azriel. Dlatego też zamiast oddawać się pogawędką, wsłuchiwał się w muzykę wykonywaną przez nieznaną z nazwiska kobietę. Znawcą nie był, w tego typu sztuce lepiej mu szło w tańcu i literaturze, jednak nic zarzucić artystce nie mógł. Nie odwracał wzroku, gdy kilka razy spojrzenia jego i dziewczyny "złapały się." Gdzieś w tym czasie jednym uchem wleciała mu anegdotka o wydłubywanych oczach, bardzo klimatyczna rzecz i nie na miejscu. Szkoda usuwać skoro zieloniutkie są śliczne. Swoje też wolałby zachować, kolor kolorem ale za to jakie użyteczne. Piękny pancerzyk i dodatkowy pociąg do istot niematerialnych, w to wampirowi graj!

"Ciekawa ballada..." - pomyślał, choć początkowo miał nieco sceptyczne podejście. Kolejna miłosna opowieść pozbawiona czegoś niespotykanego, jedynie miłość od pierwszego wejrzenia. Osobiście ubarwiłby to konfliktem, z czego parka stałaby po przeciwnych stronach barykady. Następnie epicki i krwawy pojedynek, gdzie jedno drugiego nie mogłoby zgładzić z nie do końca rozumianych jeszcze przyczyn. Niby nic nadzwyczajnego, lecz z naciskiem na brutalność - pewna odmiana. Inną ideę stanowił: diabeł, lew, czarownica i stara szafa. Wróć, to już istnieje, wyjątkowo nieprzyzwoita opowiastka - lepiej nie wspominać.
Na szczęście tu skończyło się zatruciem arszenikiem, bardzo kreatywnie. Wiwat sztuka!

- Piękna gra - powiedział w kierunku czarnowłosej. Słowa uznania się należały. Nie fatygował się marszem, wystarczyło śledzić aurę i teleportować swoją skromną osobę w jej pobliże. Złamanie szeregu zasad etykiety stanowiło coś pomijalnego, mniej więcej. Znajdował się od kobiety jakieś trzy metry, oczywiście za plecami. Gdyby nie słowa, możliwe iż nie zdawałaby sobie sprawy z jego obecności. Czar należał do jak najbardziej dyskretnych w efekcie końcowym. - Samouk czy akademia? - zapytał, opierając się lekko bokiem o ścianę i krzyżując ręce.
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Dziewczyna ułożyła instrument w ładnym, zadbanym pokrowcu i rozciągnęła się. Czy to z wysiłku, jakim bezsprzecznie była gra na instrumencie, czy była to kwestia pomieszczenia, zdecydowanie było jej za ciepło. Zrzuciła seledynową narzutę i położyła obok lutni. Odsłoniła tym samym drobne, pokryte piegami ramiona. Zaczęła delikatnie masować palce, gdy usłyszała czyjś głos za swoimi plecami. Spodziewała się może obsługi, to też nie odwróciła się od razu, tylko ładnie podziękowała za komplement. Dopiero gdy dobiegło do niej pytanie, zabarwione ładną, męską barwą głosu zwróciła się ku rozmówcy.

Jego widok trochę wybił ją z rytmu. Delikatną pauzę dało się nawet zauważyć. Był to nie kto inny, jak ten mężczyzna, którego oczy wręcz błyszczały ostrzeżeniem. Już po chwili uśmiechnęła się szeroko, malinowymi ustami.
- Sama się uczę. - stwierdziła, starając się brzmieć jak najbardziej skromnie, ale nie odrywała wzroku. - Ojciec kupił mi instrumenty na targu. Powiedzmy że miałam dużo czasu, na opanowanie ich. - Przestąpiła z nogi na nogę i dyskretnie zlustrowała go wzrokiem. Dość charakterystyczny, biorąc pod uwagę, że niewiele wspólnego kiedykolwiek mała miała do czynienia z wampirami.

Gdy doszła do wniosku, że zaraz osiągnie limit wpatrywania się w kogoś, przez który zostanie odebrana jako zuchwała, oderwała wzrok i odwróciła się. Delikatnie przetarła gryf lutni jasną szmatką.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

"Ostatnim razem gdy geniusz stwierdził, że sam się wyszkolił - stracił połowę armii." - Nie sposób pozbyć się z pamięci ów zarozumiałego diabełka który to miał mleko pod nosem. Azriel jako miły wampir ostrzegł go, że dostanie solidny łomot jeśli będzie się tak rzucać. Dostał. Tutaj, na powierzchni nikt nie dałby dla idioty choćby oddziału. Jednak Piekło to inna mentalność, strasznie zabawne istoty - pewnie dlatego nie podbili niczego poza własną krainą. Na całe szczęście nie próbują tego zmienić zanadto, skala konfliktu i zniszczeń byłaby legendarna.

- Masz talent - stwierdził, uśmiechając się lekko. Oczywiście jak na "pana wielkiego tajemniczego", nie dało się tego przyuważyć. Czasami dawało mu to przewagę w wymianie zdań, innym razem działało na niekorzyść. Gdy w danym miejscu potrzebny był szczery albo łobuzerski uśmieszek, pozostawało obejść się smakiem. Niby mógłby po prostu ściągnąć maskę, jednak wtedy calutka ta maskarada idzie w diabły. Ten element garderoby stał się już jego znakiem rozpoznawczym. Nawet do wina jej nie zdejmował (w pełni, tudzież wykorzystywał magiczną sztuczkę do raczenia się tym zacnym napitkiem), pewnie dlatego nie upijał się do nieprzytomności i doskonale pamiętał każde wydarzenie. - Ciekawi mnie, jak będzie wyglądała Twoja gra za, dajmy na to, dziesięć lat. - Zakładając, że nie zmieni kierunku zainteresowań. Życie jest pełne niespodzianek, a biorąc pod uwagę długość ludzkiego, tym bardziej. No i artystyczny biznes nie zawsze wypali na dłuższy okres czasu. Nieraz widywał oberżystę albo zamiatacza ulic, wcześniej grajka.

W międzyczasie z głównej sali zaczęły dochodzić odgłosy walki i jej komentatorów. Jedna, może dwie mini areny były wykorzystywane, sądząc po ogólnym harmidrze. Do tego musiały to być te bliżej tego pomieszczenia. Kierował się jedynie słuchem, a ten miał całkiem niezły. Zawsze mógł się nieco pomylić.
- Muszą się nieźle bawić. Sądząc po odgłosach halabardnik przeciwko topornikowi z tarczą. - Dźwięki zbroi i tarcz obijanych przez poszczególny rodzaj oręża znał. Wojaczka to nie pierwszyzna dla wampira. - I po tym pierwszym - dodał po króciutkiej chwili. W tym samym momencie tarczownik otrzymał owacje. Musiał uderzyć obuchową częścią swojej broni w głowę przeciwnika.

- Ależ gdzie są moje maniery - rzekł, udając nieco zakłopotanie. Wredny, arystokratyczny wampir który rzekomo zapomniał się przedstawić na początku. Pogarda dla etykiety i inne tym podobne epitety, a to wszystko zamierzone. Cham i wandal! - Azriel - przedstawił się z typowo dworskim ukłonem.
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Znów uniosła instrument w dłonie i przysiadając delikatnie na krześle stojącym obok, poczęła lutnie powoli stroić. Na jej twarz ponownie padło przyćmione światło, ładnie podbijając zielone oczy. Zaczęła błądzić wzrokiem po masce nieznajomego. Umiejscowienie jej nie wzbudzało zaufania.
- Dziękuję ślicznie. - kiwnęła głową, nie odrywając rąk od instrumentu. Naciągała struny z niezwykłą wprawą, a wynikało to z faktu, że zdarzało jej się to robić w ekstremalnych warunkach, jak na zapleczu pędzącego wozu, czy po zażyciu rozmaitych trunków, bowiem w stanie upojenia alkoholowego, w głowie miała tylko kilka rzeczy. Jedną z nich, była właśnie muzyka.

Lutnia, którą trzymała w dłoniach wyglądała na zupełnie nową. Otrzymała ją od ojca stosunkowo niedawno, na okazję właśnie taką, jak ta. Zbyt nierozsądnie byłoby użycie tej starej, która wyglądem straszyła i siała niepewność, czy nie rozpadnie się przy następnym szarpnięciu za struny. Ale Selina tęskniła za niezastąpioną Łucją. Jej pierwszy instrument smutno leżał w wozie.
Ciekawe czy za dziesięć lat Łucja będzie sprawna? - pomyślała, słysząc zagajanie mężczyzny, po czym zwróciła uwagę na odgłosy dobiegające z sali.
- Odbywają się bohurty? - ożywiła się lekko, szczerze zdziwiona. Nie miała zielonego pojęcia, że w programie znajduje się taki punkt. Nie wiedziała właściwie nic o biesiadzie. Uwielbiała oglądać walki, wszelakie. Od tych tawernianych, poprzez pojedynki, kończąc na zawodach rycerskich. Fascynowała ją agresja jako taka i nie ukrywając, mężczyźni. Odgoniła jednak myśli, zdając sobie sprawę, że nie jest upoważniona by wyjść i nabawić oko. Skupiła się więc na zapamiętaniu imienia rozmówcy. Gdy je usłyszała wstała, bo tego wymagała kultura.
- Selina. - dygnęła z gracją, unosząc wolną ręką jedwabną suknie. Zaraz po tym przysiadła z powrotem. W normalnych warunkach podeszłaby do mężczyzny i uścisnęła z nim dłonie, jak to robiła zazwyczaj. Była raczej konkretna, pod tym względem i przez całe życie unikała oficjalnych spotkań, podczas których tak ściśle musiałaby trzymać się etykiety. Prawdopodobnie wynikało to z ciągłego męskiego towarzystwa. Spędzała większość czasu z ojcem i jego rozrzuconymi po całym kraju znajomymi. Czy jej to przeszkadzało? Chyba nie do końca.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

- Niezupełnie - odparł. - Aktualnie ma miejsce seria pojedynków na pomniejszych arenach. Rycerstwo ma powalczyć nieco później, gdy większość gości przesiąknie nieco alkoholem. - Póki co ci dopiero kończyli się zbierać i gromadzić w głównej sali. Zapewne gospodarz trzaśnie później jakieś krótkie przemówienie i wszyscy zabiorą się za pałaszowanie tego co znajduje się na stole i w dzbanach. W końcu nie przybyli tu po to, by dać koncert burczących brzuchów. Gorszym od tego mogło być jedynie wampirze marudzenie na brak napitków. Krwiopijcy z reguły stałych pokarmów nie spożywali, za to alkohol to co innego. Czerwone wino przede wszystkim, pewnie dlatego, iż kolor ma bardzo podobny do krwi.

W międzyczasie w okolicy zaczął kursować sługa nalewający wina. W pierwszej chwili był nieco zdziwiony obecnością kogokolwiek z zaproszonych w tym miejscu, ale po chwili podszedł i uzupełnił deficyt trunku w kieliszku wampira. Po chwili wahania nalał też go i do drugiego, po czym podał Selinie. Najwyraźniej uznał, że skoro już ze sobą rozmawiali to powinien to zrobić. Przy tym zestresował się nieco, ale wyszedł z całości obronną ręką, zwykły ukłon i wycofanie się na salę główną.

- Po wcześniejszym pytaniu wnioskuję, że lubisz bojowe widowiska - stwierdził, raczej poprawnie. Sam osobiście aż tak za tymi na małą skalę nie przepadał. Za to pole bitwy to co innego, prawdziwa uczta dla nie najgorszego dowódcy. - Typowy pojedynek rycerski czy może coś krwawszego? - Przez cały ten czas nie odrywał od niej wzroku, typowy Azriel. "Rzadko kiedy kobiety preferują ten rodzaj rozrywki" - kolejny powód, dlaczego nie szło tych istotek zrozumieć.
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Gdy tłumaczył po kolei punkty programu, kiwała lekko głową, na znak zrozumienia. Nauczyła się tego, zastępując czasem ojca w pracy. Ludzie mieli naprawdę przedziwne nawyki, postanowiła więc rozmawiać z nimi klarownie i wysyłać jasne sygnały. Nie mogła narzekać na brak doświadczenia w dyplomacji, w końcu handel to najcięższy jej rodzaj.

Nie zwróciła uwagi na parobka nalewającego alkoholu mężczyźnie. Nie było w tym w końcu absolutnie nic dziwnego. Była to jego praca. Natomiast co ją wyprowadziło z równowagi - kieliszek podany w jej kierunku. Zmarszczyła lekko brwi i spojrzała na sługę. Początkowo chciała wysłać mu sygnał o wycofaniu się, natomiast widząc jego zdenerwowanie, ujęła szkło w dłonie i podziękowała skinieniem głowy. Gdy wyszedł, postawiła wino na stoliku obok, nie upijawszy ani kropelki.

- Szczerze mówiąc, nigdy nie miałam okazji zobaczyć niczego bardziej krwawego, od rozbitego krzesłem nosa, mojego przyjaciela z tawerny. - mruknęła, przechylając głowę w bok. Z tej perspektywy postać stojącego przed nią wampira wyglądała dokładnie tak samo i zupełnie nic o nim nie mówiła.

Może jednak zdecydować się na wino?- myśl przemknęła jej przez głowę i nawet kątem oka uchwyciła szkło, by zaraz wzrokiem powędrować z powrotem w oczy rozmówcy. W tym temacie była zdecydowanie odważna. Nie bała się kontaktu wzrokowego. Chwilę walczyła ze sobą, z ciążącym nad jej głową obowiązkiem i obietnicą nieupicia się, przynajmniej do rana. Ta walka była z góry przegrana, więc jej dłoń zatoczyła malutkie kółeczko zawahania na stole, by w końcu ująć kieliszek. Podsunęła go sobie pod szpiczasty nosek by poczuć woń, po czym niewiele myśląc skosztowała szkarłatnego płynu. Wino było przyjemne i lekko chłodne, podobało jej się to.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

Tak jak mógł się tego spodziewać, krwawe widowisko są dziewczynie obce. Widoki stróżki krwi wyciekającej z rany klatki piersiowej, w którą zagłębiono miecz; tryskająca posoka z odrąbanej kończyny; rozszarpanie na drobne kawałeczki przez bardziej niż zwykle zdziczałych potępionych; robienie za podłoże dla ciężkiej jazdy - naoglądał się przez te sto osiem lat. Nic tylko opisać to pięknie i poetycko albo namalować obraz (z tym już gorzej w wykonaniu wampira). Idealne bajki na dobranoc dla najmłodszych, już prawie czuł tę sławę.
- Jeśli masz słaby żołądek, nie polecam na równi z krasnoludzkim spirytusem - odparł, groteskowo przechylając głowę w przeciwległy bok. Nic tylko papugować rozmówczynię, chamidło jedne. Z tej perspektywy Selina wyglądała prawie tak samo. Delikatny różnice wynikały ze zmiany kąta obserwacji i gry światłocieni. Nie mógł też odpuścić drobnego uśmieszku z racji wahania się kobiety odnośnie degustacji wina. Napić się czy też nie, oto jest pytanie (retoryczne).

- Myślę jednak, że zmarnowałem już dość Twojego czasu - powiedział, zauważając wzmożoną aktywność służby. "Uczta powinna zaraz się zacząć" - pomyślał. Nie wypadało spóźnić się na przywitanie w wykonaniu gospodarza, choć te powinno być krótkie. Var'Talis nie lubił (na szczęście) strzępić jęzora niepotrzebnie. Musiał ubić bardzo dobry interes z racji organizacji tego wydarzenia. - Zakładam, że niebawem będziesz kontynuować występ, więc do niebawem. - Na koniec skinął lekko głową, wykonał nieskomplikowany symbol wolną od kieliszka dłonią i tyle go widzieli. Leń, zamiast zrobić kilka kroków to ucieka się do magii.

Na sali większość zgromadziła się w centralnej części, zasiadając przed obładowanymi po brzegi stołami. Tyle tysięcy ruenów w postaci samej strawy, niejedna armia pozazdrościłaby takiego budżetu. Jedynie gdzieś w oddali przemykała ekipa zajmująca się usunięciem efektów poprzednich walk gladiatorów - samej przystawki. Dwa trupy i nieco krwi, choć nie mieli polecenia walki do ukatrupienia - jeszcze. Jak widać niektórych ponosi.

Sam gospodarz czekał tylko na uzupełnienie deficytu wina w kieliszkach, odpowiedniej muzyki i reszty oprawy.
- To będzie niezapomniana noc...
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Dziewczyna nie tylko miała mocny żołądek, ale i głowę, więc jedynie wzruszyła ramionami, słysząc że wino może ją zawieźć. Bardzo lubiła alkohol i była to jej ogromna ujma. Nie raz przeklinała swoje zamiłowanie i obstawiała, że może źle skończyć z tak prostackim hobby jak picie. Nie pozostało jej nic innego, jak tylko upić więcej, jako odpowiedź na przestrogę rozmówcy.

- Do niebawem. - powtórzyła za nim, a gdy zniknął, jeszcze chwilę patrzyła na puste miejsce po nim. Po krótkiej analizie sytuacji, której dopuściła się w głowie, wróciła do strojenia instrumentu. Położyła go z powrotem na kolanach i dokończyła robotę, po czym schowała lutnie do pokrowca, co by nie upadła i nie obiła się zbytnio. Ona sama teraz musiała w głowie policzyć ile przerwy jej jeszcze zostało, gdyż żołądek domagał się obiecanego jedzenia.

Kilka minut później, gdy wchodziła z powrotem na swoje miejsce pracy, myślała tylko o cudownej kolacji, którą przed chwilą w skrytości zjadła. Ciepłe łazanki i kurczak z winogronami. Pomyślała o tym, jak zabawnie będzie, gdy jutro zacznie nabierać procentów. Alkohol z kurczaka? Może być.

Ponownie zasiadła na wygodnym krześle i po naprawdę krótkim przygotowaniu, poczęła grać. Widząc, że goście będą teraz prawdopodobnie zajęci jedzeniem, gdyż główne danie, którego ona już zdążyła skosztować, właśnie wchodziło na salę, postanowiła uraczyć ich czymś nienachalnym. Toteż wybrała przyjemne dla ucha melodie, niepotrzebujące zupełnie słów.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

Krwiopijca miał wrażenie, iż przespał całą tę przewidywalną do szpiku kości przemowę. Wspomnienia udanego interesu, konkretnie handlu całymi okrętami wyładowanymi drogocennymi klejnotami - przynajmniej wiadomo, co sponsorowało dzisiejszą uroczystość. Następnie życzenia udanej zabawy i groteskowa degustacja zawartości kieliszka, zapewne gorzałki znając go. Jak to się mów, "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal." Następnie doszło do wyżerki i mniej lub bardziej interesujących debat przy stole. Jedni luźno rozmawiali o swojej branży, inni poruszali kwestię magii, zaś ci normalniejsi sprawy życia codziennego. Azriel zaliczał się do tych ostatnich. Jeśli chciałby rozmawiać o swoich zainteresowaniach, poszukałby trupa w postaci niematerialnej.

W końcu i reszta atrakcji ruszyła z kopyta, co zwiastował głównie odgłos metalu. Gladiatorzy wrócili na swoje małe areny, tłukąc się między sobą mniej lub bardziej krwawo. Na zewnątrz najemne rycerstwo podobnie, jedynie na kopie. Scenariusz typu "widziałeś jedną walkę, reszty nie musisz, są identyczne." Niemniej dla przeciętnego zjadacza chleba zawsze to ciekawe widowisko. Krwistooki nie mógł jednak oprzeć się okazji do stoczenia pojedynku, jak czarnoksiężnik z czarnoksiężnikiem. Przyjacielska rywalizacja i ograniczony arsenał, w prawdziwej walce z tego miejsca nie wiele by zostało.

Ostatecznie i tak miał zamiar udać się na parkiet, szczególnie, iż tłoków tam nie było. "Doskonale, sukkub nie będzie mi zawracał głowy." - Długa i skomplikowana historia, wystarczy wspomnieć o lwie, czarownicy i starej szafie.
- Reflektujesz na taniec? - spytał czarnowłosą bardkę, z która uciął jakiś czas temu pogawędkę. Przerwa od grania zawsze się przyda...
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Miała podzielną uwagę, grając czerpała pełnymi garściami z tego, co działo się naokoło. Obserwowała przystojnych mężczyzn i bacznie śledziła wzrokiem piękne kobiety, do których kreacją na pewno jej nie brakowało. Z tego wszystkiego, zniknęła gdzieś ta przejmująca zazdrość, że jej nie czeka tyle uciech tego wieczoru. Gdy na sali, na której grała rozłożono arenę i rozpoczęto walki, była zachwycona, zwłaszcza że nie musiała wrócić za zaplecze. Zaczęła czuć się jak gość. Przejęcie i zafascynowanie było wypisane wielkimi literami na jej twarzy, gdy przyglądała się zderzającym się ze sobą orężom, a wydawała się wtedy nawet bardziej urocza. Często analizowała tę swoją nieopisaną miłość do walki, męskiej agresywnej walki. Zawsze dochodziła do jednego wniosku: w przeszłości naczytała się za dużo literatury, zabarwionej krwawo i honorowo. Marzyła o oglądaniu tego, czasem i o doznaniu ciężaru zbroi na sobie. Niestety ku temu predyspozycji nie miała, pozostało jej zgrywanie księżniczki.

Gdy więcej atrakcji odbywało się w innych salach, a z prawego skrzydła zniknęli uzbrojeni po zęby wojownicy, wróciła do grania. Nie była zmęczona, wyglądała bardzo żywo i nie traciła dobrego humoru. Zauważyła też, że chyba jej ballady stały się na chwilę tematem rozmów stolika umiejscowionego niedaleko. Prawdopodobnie za sprawą kolejnej niekonwencjonalnej pieśni, którą uraczyła szanownych gości. Była o parobku, który na zabój zakochany w swojej pani, zamordował jej rodziców i postanowił porwać ją i pozostawić tylko dla siebie. Miała kontrowersyjne teksty, wiedziała o tym i nigdy nie przysporzyło jej to żadnych problemów. Szkoda że dopiero za kilka lat miała się dowiedzieć, że są rzeczy ważniejsze od zwracającego uwagę tekstu.

Gdy odpoczywała, podszedł do niej mężczyzna, z którym przyjemność miała gawędzić jakiś czas temu i nieoczekiwanie poprosił ją do tańca. Właściwie na sali był chłopiec, który miał ją zmienić, więc z coraz większym przekonaniem, patrzyła na jego dłonie. Wreszcie kiwnęła głową i z przekonaniem ruszyła w jego kierunku.
- Z miłą chęcią. - nie wiedziała do końca, czy może się tak zachować w tej, a nie innej sytuacji, ale zaryzykowała.
Awatar użytkownika
Azriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Azriel »

Dwójka miała całkiem sporo miejsca na tańce. Towarzystwo rozeszło się po całej posiadłości, korzystając z dobrodziejstw lokalnej rozrywki. Dlatego parkiet charakteryzował się niską gęstością zaludnienia, umożliwiając realizację nieco bardziej wymyślnych kroków. Krwiopijca postanowił sprawdzić możliwości bardki w tym polu. Zakładał, że skoro grać i śpiewać potrafiła wybornie, przebierać nóżkami powinna też nie najgorzej. Ekspertem w tej dziedzinie nie jest, jednak coś tam potrafi. Urodził się arystokratą, przez co musiał uczyć się wszystkiego związanego z dworem. Tyczyło się to również literatury i tańców.
- Jak tam obserwacja poczynań arenowych, jedynie fascynacja czy może znalazłaś tam inspirację ku napisaniu nowej pieśni? - spytał, spoglądając prosto w zielonkawe oczka dziewczyny. Miał w zwyczaju spoglądać w twarz rozmówcy, lecz w tym wypadku miało to dodatkowy plus z racji urody. Wzrok miał dobry, więc tego faktu przeoczyć nie mógł. Cały ten czas poruszali się raczej powoli, w rytm muzyki. - Historia o miłości dwóch zmuszonych do stanięcia naprzeciwko siebie ludzi, gdzie jedno nie mogąc dobić ukochanej osoby rzuca się na własny miecz. Teraz żeby zepsuć pełen wzruszenia moment, dzikie zwierzęta zostają spuszczone ze smyczy. - Cały Azriel w kwestiach literackich, miał tendencję do niszczenia danego nastroju poprzez nie do końca przewidywalny manewr. Oczywiście scenariuszy jest znacznie więcej, jednak rozpatrywanie ich wymaga nadzwyczajnego posiedzenia znawców sztuki oraz morza alkoholu. Artysta potrzebuje motywacji i natchnienia.

Wraz z końcówką melodii i po wykonaniu obrotu przez partnerkę od tańca, chwycił ją pewniej w pasie i przyciągnął do siebie. Na jego obliczu zagościł łobuzerski uśmiech, lecz maska jak zwykle skutecznie to kamuflowała. Oprócz połyskujących czerwienią oczu nie widać nic.
- A może chodzi tu nie tyle o kwestię artystyczną co możliwość wczucia się w rycerską rolę? - następne pytanie, tylko czy trafne. - Chwycić za ostrze i powalić większych od siebie na ich własnych zasadach. - To jest w wojaczce najpiękniejsze, samodoskonalenie poparte wyraźnym progresem. W przypadku Seliny należało sporo potrenować. Jako człowiek miała spore ograniczenia, jednak stając się wampirem sytuacja wyglądałaby znacznie klarowniej. Zawsze istniała taka możliwość.
- Może udamy się w jakieś spokojniejsze miejsce?
Awatar użytkownika
Selina
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, bard.
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Selina »

Gdy pojawili się na parkiecie, wsunęła dłoń w dużą dłoń mężczyzny. Dopiero gdy stanęli tak blisko siebie, dało się zauważyć, jaka jest przy nim malutka. Sięgała mu zaledwie do brody, chociaż właściwie ciężko było jej to ocenić, ze względu na maskę, którą miała coraz większą to ochotę ściągnąć z niego. Z jednej strony, gościło w niej zaciekawienie - z drugiej natomiast, odczuwała taką słodką niepewność co do tego wszystkiego. Maska zdecydowanie budowała apetyczny wizerunek mężczyzny. Czy było to już perwersyjne?

Ruszała się bardzo lekko, z pełną gracją, w końcu ważyła naprawdę niewiele. Dopiero gdy jej rozmówca złapał ją w pasie, poczuć mógł środkiem dłoni, jak szczuplutko prezentowała się kobieta. Nie było tego zupełnie widać, przez nieopinającą suknię. Piękną, ale nieuwydatniającą jej niewątpliwych walorów.

Selina była ciepła, a jej malinowe usta uśmiechały się niby tajemniczo, gdy słuchała partnera.
- Nie jesteś najlepszy w pisaniu ballad, tak mi się zdaje. - zaczepiła go cicho. - Samobójstwo z niemocy, ależ sztampowe. - Zaśmiała się krótko, plotąc słowa w zdania. Czarne loczki błyszczały w delikatnym świetle i falowały z każdym jej ruchem.
- Dokąd chciałbys się udać?
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości