Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Łowczyni wcinała śniadanie z ogromnym apetytem, przysłuchując się rozmowom, a czasem włączając się w nie by skomentować coś lub podzielić się swoją opinią. Musiała przyznać, że była całkiem zadowolona z tego, że zeszłej nocy zdecydowała się na pomoc dwóm towarzyszom, bo teraz wszystko wskazywało na to, że czeka ją całkiem ciekawa wyprawa.
Na słowa Khana, które dotyczyły polowania na ser, dziewczyna zwyczajnie roześmiała się rozbawiona komentarzem, później dokończyła swoją porcję śniadania i przetarła usta wierzchem dłoni ścierając z nich resztki jedzenia, a potem przeciągnęła się leniwie.
- W takim razie upolujemy coś smacznego – powiedziała do Panterołaka, który z ogromnym entuzjazmem odpowiedział na jej propozycję wieczornych łowów. Irme zadowolona, uśmiechnęła się do niego, doskonale rozumiejąc jego mięsożerność -, sama lubiła zjeść coś konkretnego, co nie składało się z jedzenia tylko dla roślinożerców.
Po niedługim czasie obaj mężczyźni odeszli od dziewczyn, by porozmawiać o swoich sprawach, co trochę zaciekawiło Irme, ale nie miała zamiaru wnikać o co im chodziło. Na moment jej myśli uciekły do jej rodziny, zaczęła zastanawiać się co porabiają jej rodzice, czy martwią się o nią, choć oboje zdążyli przywyknąć do tego, że często znikała na długi czas, a potem wracała cała i zdrowa.
- Jak się czujesz? – odezwała się do Leny, która wciąż siedziała niedaleko niej, wyglądała o wiele lepiej niż wczorajszego wieczora. Po utracie tak bliskiej dla siebie osoby, trzymała się całkiem dobrze, a Irme była przekonana, że to głównie zasługa Khana.
Po krótkiej rozmowie obie dziewczyny zabrały się za sprzątanie po obozie, żeby zostawić to miejsce tak jak je zastali. Novus i Khan wkrótce dołączyli do nich, a Panterołak od razu zabrał się za rozweselanie swojej ukochanej, co dla Irme nie było aż tak zabawne, choć chłopak momentami wyglądał całkiem uroczo. Nie ingerując w ich relacje, dokończyła czynności, które wykonywała, zabrała swój łuk i właściwie była gotowa do drogi, wystarczyło tylko poczekać na resztę towarzyszy.
- Jak poluję? – Spojrzała na Khana zaskoczona pytaniem. Po chwili uśmiechnęła się, bo polowanie było dla niej czymś więcej niż tylko obowiązkiem.
- Najczęściej robię to z ukrycia – zaczęła opowiadać, a w jej oczach pojawiło się coś, co sugerowało, że naprawdę lubi to robić.
- Kiedy widzę zwierzynę, skradam się powoli, tak by jej nie spłoszyć, później sięgam po strzałę i staram się wycelować tak, by zwierzę padło od razu, bez zbędnego cierpienia – opowiadając, zmrużyła oczy i wypowiadając kolejne słowa, przyjmowała odpowiednią postawę, sięgała po niewidzialną strzałę i strzelała z niewidzialnego łuku.
- Czasem wykorzystuję to. – Wyciągnęła jeden ze swoich sztyletów, które bardzo lubiła i podrzuciła go w dłoni.
- Są piekielnie dobre na niewielką odległość, oczywiście jeśli ktoś wie gdzie celować i tego cela ma. – Uśmiechnęła się wesoło, po czym schowała sztylet w bezpiecznym miejscu.
- Jeśli widzę stado zwierząt, nie poluję na najsilniejsze z nich, staram się wybrać słabsze ogniwo. Tak nauczył mnie mój wuj – powiedziała dumnie, kontynuując swoją opowieść.
- Razem z nim należę do grupy łowców, z którą poluję. Wuj wziął mnie pod swoje skrzydła widząc we mnie potencjał, od dziecka byłam zafascynowana polowaniami i zupełnie nie interesowały mnie dziewczyńskie zajęcia. – Zaśmiała się cicho, przypominając sobie jak bardzo nie podobało się to jej mamie.
- Nie mogę doczekać się polowania z tobą. Ktoś tak zwinny musi wyglądać idealnie podczas polowania – przyznała szczerze, choć te słowa nie miały na celu podrywu, a mogły zostać tak odebrane.
- Kiedy wyruszamy? – Zerknęła na Novusa, zadowolona, że może z nimi zostać.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Yastre był wyraźnie zadowolony z prezentu, który mu sprawił, a ponieważ wszystko co było do ustalenia, już sobie wyjaśnili, obaj wrócili do dziewczyn zajmujących się właśnie sprzątaniem. Widok Irme pokazującej z zapamiętaniem jak poluje na wyimaginowaną zwierzynę poprawił Novusowi nastrój, dzięki temu zyskał odrobinę czasu, aby przygotować sobie wywód na temat nieporozumienia związanego z imieniem panterołaka. Niewiele mu to pomogło - kiedy zaczął mówić, na początku szło to opornie, ale później słowa same się nasuwały.
- Mamy eee... kilka kwestii do omówienia. Widzicie jeśli chodzi o imię naszego przyjaciela, cóż, naprawdę brzmi ono Yastre.
Później przeszedł do krótkiego wyjaśnienia przyczyn tego zdarzenia, cały czas patrząc dziewczętom w oczy. Kiedy skończył w całym obozie zaległa głucha cisza. Elf zdając sobie sprawę, że wstrzymuje powietrze, wypuścił je z ciężkim westchnieniem.
- Pamiętajcie, że z naszej strony była to zwykła ostrożność. Zrobicie z tą informacją co uznacie za słuszne, ja zamierzam, pochować tego druida zanim zacznie gnić, o ile już się to nie stało.
Po tych słowach ruszył w kierunku lasu, z jednej strony czuł ulgę, a jednocześnie niepewność. Obie kobiety jak dotąd milczały, Lena wyglądała jedynie przez chwilę na lekko zdziwioną, po tłumaczeniu Novusa tylko wzruszyła ramionami, najwyraźniej nie przejmując się tą sprawą, ale z twarzy łowczyni nie był w stanie wyczytać czegokolwiek.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        - Dobrze, dość dobrze - przyznała Lena w odpowiedzi na pytanie łowczyni. Mówiła trochę bez przekonania, ale nie było powodów, by jej nie wierzyć. Nie unikała konfrontacji wzrokowej i widać było, że poza lekkim smutkiem nic jej nie dolega. - Trochę bolą mnie oczy, ale to nic wielkiego...
        Kotołaczka nie powiedziała nic więcej - między dziewczyny wkroczył Yastre i zaraz zrobił wkoło siebie zamieszanie. Słów Irme o polowaniu słuchał z takim zainteresowaniem, że aż czekało się na moment, gdy nie wytrzyma i również rzuci się na wyimaginowaną zwierzynę. Źrenice miał rozszerzone, a jego wargi lekko drgały, jakby walczył z odruchem obnażenia kłów. Uniesiony do góry ogon drgał na boki. Czasami Yastre spoglądał bezpośrednio na twarz łowczyni, wtedy jakby do głosu dochodziła ludzka część jego świadomości i gdzieś znikały te dziwne zwierzęce zachowania. Zamykał usta i słuchał, czasami mimiką okazując swoje emocje - głównie aprobatę i zadowolenie. Dla niego, jako dla półdzikiego stworzenia, takie zasady były logiczne i stosował się do nich podświadomie. Zawsze łapał słabsze osobniki ze stada - takie łatwiej oddzielić od grupy i zabić, po prostu. Pastwienie się nad ofiarą nie miało zaś najmniejszego sensu - było marnotrawstwem czasu i na dodatek dawało zwierzynie niewielką szansę na ucieczkę. Nie, to bez sensu - jeśli było się dobrym myśliwym, zabijało się jednym ciosem, bez specjalnego wysiłku i bez nerwów. Irme była mądrym myśliwym i to Yastre bardzo się podobało, widać było, że jej słowa wprawiają go w dobry humor. Nawet na moment zapomniał się pilnować i sięgnął po sztylet prezentowany przez łowczynię, cofnął jednak rękę - nie zawsze gdy ktoś mu coś pokazywał, chciał mu to przy okazji dać, panterołak czasami zapominał o tej drobnej zależności. Stropił się odrobinę, ale odzyskał humor, gdy Irme skomplementowała jego sylwetkę - wypiął dumnie pierś i wciągnął brzuch, aby jeszcze lepiej się prezentować. Cichy śmiech Leny osadził go jednak w miejscu i nie pozwolił, by jego ego urosło do przesadnych rozmiarów. Dzięki temu też nie zaczął zalecać się do Irme. Nie, by łowczyni czegokolwiek brakowało, Yastre jednak zdążył już zauważyć, że większość kobiet była jak na jego gust zbyt zaborcza i gdy mówił komplementy dwóm na raz, obie się z jakiegoś powodu obrażały.
        - Zapolujmy na coś dużego! - zaproponował, gdy Irme skończyła mówić. Rozłożył przy tym szeroko ręce, aby nie było wątpliwości, że chodzi mu o coś naprawdę sporego. - Na jelenia albo na dzika. Jest nas czwórka, to dużo zjemy i nie zmarnujemy mięsa.
        Tak, to była kolejna zasada, którą kierował się panterołak - nie zabijaj więcej niż jesteś w stanie zjeść. Gdy był sam rzadko zasadzał się na dużą zwierzynę, chyba, że planował spędzić trochę czasu w danym miejscu i miał kilka dni na zjedzenie całego mięsa. W przeciwnym razie zadowalał się drobnicą - zającami, kuropatwami, jaszczurkami, co akurat napatoczył się pod kły.
        - Fajnie będzie z tobą zapolować - zauważył w końcu Yastre. - Jesteś mądrym myśliwym, urodzonym łowcą, twój wuj to mądry człowiek skoro to w tobie dostrzegł.
        Panterołak nie ciągnął tematu - Novus dołączył do ich grupy i wyraźnie chciał się wtrącić do rozmowy, więc Yastre postanowił mu to umożliwić. Gdy jednak usłyszał jak elf prosto z mostu mówi o, bądź co bądź, jego problemie, zrobiło mu się nieswojo. Obrócił wzrok i opuścił uszy jak besztany pies. Gdyby to zależało tylko od niego i nie zrobiłby swoim zachowaniem wstydu Novusowi, pewnie czmychnąłby między drzewa. "Teraz dziewczyny wiedzą, że jestem bandytą. Na pewno przestaną mnie lubić. Ale ja jestem głupi, mogłem kazać mu się nie odzywać!", złorzeczył sobie w myślach i robił to tak zawzięcie, że nie zauważył, jak ktoś do niego podszedł. Była to Lena - złapała go za rękę i uśmiechnęła się, co wywołało niemrawą reakcję panterołaka. Uznał, że ona nie ma mu nic za złe, pytanie, co myślała sobie o nim Irme. Spojrzał na nią i odchrząknął.
        - Novus mówi serio - zapewnił bez specjalnego entuzjazmu. - I to, że jestem z cyrku i to, że zbójowałem. Nie podaję swojego imienia, bo mam przez to wszystko kłopoty. Chciałem, byście mnie polubiły, a jakbyście wiedziały, że jestem bandytą, to bym nie miał szans. No i... nie wiedziałem, czy nie będziecie chciały wydać mnie straży...
        Yastre wyglądał na zażenowanego, wypowiadając ostatnie zdanie spuścił wzrok i kręcił piętą dołek w ziemi. Nagle jednak spiął się i zerknął szybko na obie dziewczyny, wysoko unosząc uszy. Lena nie słuchała już jego tłumaczeń - poszła za elfem, który udał się w stronę obozowiska druida, zawołała przy tym, że chce zabrać swoje rzeczy i pożegnać się jak należy. Głos jej lekko drżał, ale w oczach widać było determinację.
        - Nie wydasz mnie, co? - Yastre zwrócił się bezpośrednio do Irme. - Nie napadałbym, gdybym nie musiał, nie jestem zły, tylko po prostu... No tak wyszło, no. Nie umiem nic innego. Do cyrku nie wrócę, nie chcę być znowu traktowany jak zwierzę! Moja banda przynajmniej widziała we mnie człowieka i co umieli, to mnie nauczyli. No i tak zostało. Nie zbójuję jak widzę, że ktoś nie ma pieniędzy, nie robię też tego zresztą często, tylko jak naprawdę nie mam innego wyjścia... No ale list za mną na pewno jest.
        Panterołak spojrzał proszalnym wzrokiem na łowczynię. Nie myślał, że tak bardzo będzie się obawiał jej reakcji, podświadomie jednak wiedział, że gdyby ona stanęła mu na drodze, byłaby bardzo ciężką rywalką i gdyby chciała go na przykład złapać dla nagrody, miałby małe szanse jej umknąć. Nie tak dawno chwaliła mu się swoimi metodami polowania i już kilkakrotnie udowodniła, że nie jest panienką od haftowania, musiał się więc z nią liczyć.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme uśmiechnęła się lekko do kotołaczki, mogła jedynie wyobrażać sobie co tak naprawdę czuła po utracie tak bliskiej osoby i po tym co działo się zeszłej nocy. Łowczyni nie chciała męczyć Leny kolejnymi pytaniami, bo byłoby to trochę nie na miejscu, przynajmniej w tamtym momencie.

Podczas opowiadania o swoich polowaniach, dziewczyna zauważyła jak Khan reaguje na każde kolejne słowa, a to sprawiło, że poczuła zadowolenie przez fakt, że ktoś wydaje się być zafascynowany polowaniami tak samo jak ona. Pochwałę z jej ust przyjął tak, że Irme roześmiała się cicho, kiedy Panterołak z dumą zaprezentował swoją sylwetkę, ale śmiech Leny najwyraźniej ostudził jego emocje i znowu stał się tym chłopakiem, który słuchał wyjaśnień jak małe dziecko słuchające opowieści snutej przez rodziców.
- Tak jest, znajdziemy dużą zwierzynę, a potem będziemy mieć sporo jedzenia. – Uśmiechnęła się zadowolona z pomysłu Khana. Faktycznie, była ich czwórka i polowanie mogło być bardzo owocne. Jedno było pewne – z głodu żadne z nich nie umrze.
- Dziękuję – odezwała się, kiedy Panterołak uznał, że jest dobrą łowczynią. Tym razem to ona dumnie wypięła pierś, żartobliwie naśladując jego zachowanie.
- Cieszę się, że to zrobił. Gdyby nie on, łowcy wciąż odrzucaliby mnie ze względu na wiek i płeć, nie interesowało ich to co potrafię, ale w końcu musieli przyznać, że przydam się w ich szeregach. – Tyle razy musiała prosić się o cokolwiek, a zawsze zostawała odesłana z kwitkiem. Tyle czasu zajęło jej udowodnienie, że się nadaje, że w momencie kiedy dołączyła do grupy łowców, była najszczęśliwszą osobą na świecie.
Irme nie zdążyła opowiedzieć niczego więcej, bo dołączył do nich Novus, który bez zbędnych ceregieli powiedział jakie jest prawdziwe imię Panterołaka i wyjaśnił, dlaczego zdradza je dopiero teraz. Łowczyni patrzyła na mężczyznę, będąc zupełnie zaskoczoną tym co właśnie słyszała. Co prawda nie spodobało jej się to, że została oszukana, ale tak naprawdę nie było to coś aż tak strasznego, żeby chociażby odejść od tego towarzystwa, była również przekonana, że powód zatajenia imienia był całkiem łatwy do zrozumienia. Łowczyni odwróciła spojrzenie od Novusa, w momencie kiedy usłyszała głos Khana. Sposób w jaki mówił i jego postawa zdradzały, że wcale nie jest mu przyjemnie w tej sytuacji i najchętniej uciekłby gdzieś daleko. Lena również nie była zawiedziona postawą Khana, zareagowała tak jak spodziewała się tego Irme i musiała przyznać, że dobrze zrobiła. Panterołak spojrzał na łowczynię, a ta nie uśmiechnęła się do niego tylko przyglądała jego twarzy. W jego oczach widziała, że naprawdę bał się, że nie zostanie zaakceptowany, przez to kobieta zaczęła myśleć, jak bardzo potrzebował tego, jak bardzo bał się swojej przeszłości i tego kim jest, że uciekał się do kłamstwa. Chłopak wyglądał całkiem uroczo kiedy tak siedział, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, ale tak samo jak Lena, Irme nie była przerażona tym co usłyszała, ale mimo to chwilę jeszcze milczała, patrząc tylko na niego. Odwróciła spojrzenie kiedy Novus odszedł w stronę miejsca, gdzie znajdowało się ciało druida, za nim poszła Lena, a Irme została sam na sam z Yastre, który wciąż przeżywał to co wyszło właśnie na jaw. Kiedy Yastre dokończył swoją wypowiedź, młoda łowczyni bez słowa podeszłą do niego i usiadła obok.
- Jesteś tak samo mądrym bandytą, jak ja myśliwym. – W końcu na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Nie robisz krzywdy tym, którym jest źle i choć wcale nie pochwalam złodziejstwa, to i tak rozumiem co tobą kierowało i kieruje – powiedziała do niego spokojnym tonem głosu.
- Myślę, że polubiłybyśmy cię niezależnie od tego czy znałybyśmy prawdę czy nie, z resztą sam widzisz, Lena wciąż bardzo cię lubi. – Kiwnęła głową w stronę, w którą kotołaczka odeszła razem z Novusem.
- A o wydanie strażom nie musisz się martwić, bo jest w tobie coś więcej i wcale nie jesteś złą istotą. Miałeś już kilka okazji by zrobić coś złego, chociażby właśnie podczas pełnienia straży, a ty zachowałeś się tak jak na towarzysza podróży przystało. I nie wiem jak ty, ale ja nie widziałam złej istoty, która z taką czułością podchodzi do kogoś innego, a ty dbasz o Lenę bardziej niż o siebie – dodała po chwili, uśmiechając się do niego lekko.
- Coś jeszcze chcesz powiedzieć, czy to już koniec niespodzianek? – zapytała jeszcze, a chłopak mógł odnieść wrażenie, że Irme wcale nie jest zła na niego.
- A poza tym, Yastre brzmi ładniej niż Khan – powiedziała trochę zaczepnie, żeby Panterołak przestał się zamartwiać tym co się stało.
Po dłuższej chwili, dziewczyna wstała i rozejrzała się, a potem jej spojrzenie powróciło do jej towarzysza.
- Może powinniśmy pójść do Leny i Novusa, myślę, że możesz być jej potrzebny - stwierdziła spokojnie, bo skoro Novus miał zamiar pochować druida, możliwe, że kotołaczka będzie potrzebowała odrobiny wsparcia.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Elf rozluźnił się widząc, że pozostali także ruszyli, aby pochować druida. W drodze rozmyślał o tym jaki pogrzeb mu sprawić, w końcu wpadł na pewien pomysł. ,,Najpierw zapytam się Leny, czy to jej odpowiada.'' Pomiędzy liśćmi widać, już było zrujnowany obóz. Szli tą samą drogą co wczoraj, więc nie musieli cały czas się przedzierać przez gąszcz, dlatego na miejscu znaleźli się dość szybko. W powietrzu wyczuwalna była woń rozkładu, ciało mężczyzny choć jeszcze w niezłym stanie zaczynało gnić. Novus skarcił się w duchu, że wcześniej nie pomyślał o pochówku.
- Nie mamy czasu na kopanie grobu, a kamieni jest wokół jak na lekarstwo, ale słyszałem o druidach, których palono na stosach pogrzebowych, podobno to ma jakieś powiązanie z żywiołami, czy coś takiego. Drewno trzeba by ułożyć w tamtym miejscu, bo moglibyśmy wywołać pożar lasu.
Wskazał ręką na spory dół, najwyraźniej pozostałość po jakimś osuszonym zbiorniku wodnym, gdyż jego głębokość dorównywała wzrostowi rosłego mężczyzny. Jego pytające spojrzenie padło na Lenę, kiedy skinęła głową na znak zgody, zabrali się w milczeniu za zbieranie gałęzi. Mimo iż ostatnio nie padało i łatwo znajdowali suche drewno, cała praca zajęła im wiele godzin, skończyli dopiero późnym popołudniem. Elf podał dziewczynie przygotowaną naprędce ze starych szmat pochodnię, aby mogła podpalić stos. Kiedy drżącą ręką przyłożyła pochodnię do gałęzi, w górę strzeliły płomienie. Stali w ciszy, patrząc jak płomienie trawią ciało staruszka, a gdy już wreszcie przygasły, Novus podszedł z szacunkiem, jednocześnie wyjmując z sakiewki mały kryształowy flakonik. To była jedyna taka rzecz jaką miał przy sobie, inne duże nieporęczne fiolki nie nadałyby się. Przyklęknął, zgarnął odrobinę prochów druida i wsypał do flakonika, zatkał go, a następnie przywiązał nitkę. Zawieszając tę wieczną pamiątkę na szyi Leny szeptał słowa błogosławieństwa w mowie elfów. One same nie miały żadnych szczególnych właściwości, ale brzmiały dźwięcznie wśród ciszy lasu, choć były wypowiadane niemal niedosłyszalnym szeptem. Chciał już się odwrócić, ale nagle zrezygnował. Delikatnie położył rękę na jej ramieniu.
- Nie powiem, abyś się nie smuciła, bo to przez łzy spływa nasze cierpienie i przynosi ukojenie duszy.
Odsunął się trochę, widząc Yastre podchodzącego bliżej, żeby wspomóc Lenę swym silnym ramieniem. Patrząc na tą dwójkę był już myślami przy innym pogrzebie, tym jego rodziców, bał się tych myśli, lecz ze zdziwieniem odkrył, że zamiast smutku przyniosły spokój. Po chwili zrozumiał - dzięki tej śmierci udało mu się pogodzić ze stratą, wiedział już, jak bardzo zaprzepaściłby drugą szansę życia, jaką otrzymał przez poświęcenie swoich najbliższych. Czuł też, że wtedy ich ofiarność poszłaby na marne. Miał tylko nadzieję, iż kotołaczce również uda się uspokoić ból sumienia, na szczęście ona miała kogoś kto jej w tym pomoże.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre patrzył w napięciu na surowe oblicze łowczyni i widać było, jak z każdym kolejnym oddechem zaczyna się kurczyć. Wystarczył jednak cień uśmiechu na jej twarzy, by panterołak odetchnął z ulgą. Nie dziwiło go, że Irme nie popiera jego sposobu na życie, bo mało komu się on kiedykolwiek podobał, a ona była zresztą dobrą, miłą dziewczyną, takie na pewno nigdy nie miałyby ze zbójowaniem niczego wspólnego. Całe szczęście nie tyczyło się to samych zbójów - Irme nie miała zmiennokształtnemu za złe tego, że się ukrywał i rozumiała jego pobudki. Yastre patrzył na nią z mieszaniną niedowierzania i szczęścia wymalowaną na obliczu. Oczy miał wielkie i okrągłe jak spodki, a jego ogon wyginał się jak morska trawa.
        - Dziękuję! - zakrzyknął, po czym rzucił się Irme na szyję. Przytulił się do niej na podobieństwo uradowanego dziecka i nawet dało się usłyszeć, jak cicho mruczy. Całe szczęście nie trwało to długo, panterołak zaraz się odsunął, ale nadal wyglądał na piekielnie zadowolonego. Uważnie wysłuchał słów o straży i nawet nie dało się opisać tej błogości, jaka spłynęła na jego serce, gdy padły słowa "nie jesteś złą istotą". Już druga osoba mu tak powiedziała, a w nim rosła nadzieja, że może faktycznie nie jest do końca skreślony i istnieje cień szansy na znalezienie sobie miejsca na tym świecie. Wszak był Novus i była Irme, oboje go lubili i mówili, że jest dobry. No i jeszcze Lena, ale to zupełnie inna historia... Gdy tylko w rozmowie padło jej imię, Yastre uśmiechnął się do swoich myśli, a jego uszy rozjechały się na boki, podkreślając dodatkowo jego zadowolenie.
        - Nie no, nie ma niespodzianek... - przyznał, lecz w jego głosie słychać było wahania. - No jeszcze boję się wody, ale to chyba nie jest nic złego, prawda? Każdy kot się boi wody...
        Usprawiedliwienie brzmiało, jakby Yastre sam nie był do końca przekonany o słuszności swoich słów. Prawdą było, że często myślał o sobie jak o kocie i czasami nawet znajdowało to odzwierciedlenie w tym, co mówił. Nieraz zdarzało mu się mówić "łapy" zamiast "nogi" albo "samica" zamiast "kobieta". O zachowaniu nawet nie było sensu wspominać, nim zdążyłoby się w myślach policzyć do stu, on na pewno dałby pokaz swojego nieokrzesania i zwierzęcych instynktów. Jak w tym przypadku - wystarczył jeden komplement z ust Irme, by on od razu zaczął mruczeć.
        - Jasne! - zgodził się, gdy łowczyni zarządziła, by w końcu podążyć za resztą grupy i wcale nie był konieczny argument z Leną, chociaż nie można było zaprzeczyć, że kotołaczka była w tym momencie najwyższym priorytetem w życiu bandyty.

        Irme i Yastre dotarli do zdemolowanego obozu chwilę po Novusie i Lenie. Panterołak od razu zauważył, jak kotołaczka stoi nad ciałem swojego nauczyciela i jak cała drży. Podszedł i objął ją od tyłu za ramiona. Ocierał się policzkiem o jej twarz, ale robił to raczej w ramach okazania wsparcia niż amorów. Gdy dziewczyna obróciła się i wtuliła w zmiennokształtnego, on otoczył ją ramionami i przesunął się z nią kawałek.
        - No już, w porządku, jestem przy tobie - szepnął, po czym uniósł delikatnie jej brodę, by patrzyła na jego twarz. - Pozbieraj swoje rzeczy, a ja z Novusem wszystkim się zajmiemy, dobrze? W razie czego wołaj, natychmiast się pojawię.
        Lena skinęła niemrawo głową, na co panterołak uśmiechnął się i pocałował ją w czoło. "Dzielna dziewczyna", wyszeptał, po czym puścił ją i poszedł pomóc elfowi. Zbieranie drewna na stos nie było trudnym zajęciem, ale wymagało krzepy i czasu. Yastre w trakcie pracy co jakiś czas spoglądał w kierunku kotołaczki, aby upewnić się, jak sobie radzi i gdy tylko dostrzegał jakikolwiek niepokojący sygnał, zaraz do niej leciał, by ją pocieszyć albo pomóc w ten czy inny sposób. Gdy w końcu przygotowania się zakończyły i nadszedł moment podpalenia stosu, panterołak stał tuż za plecami swojej ukochanej i trzymał dłonie na jej ramionach. Nie wiedział, co powinien robić i jak się zachować, więc po prostu się nie ruszał. Puścił Lenę na czas składania kondolencji przez Novusa, podszedł do niej jednak zaraz gdy została sama - kotołaczka akurat się rozkleiła, a Yastre poczuwał się do odpowiedzialności, by być jej podporą w tym momencie. Bez słowa przytulił ją do siebie i po prostu tak stał, a na elfa i łowczynię patrzył wymownie "nie przeszkadzajcie, będę jej bronił". W końcu jednak Lena się ogarnęła, wytarła oczy rękawami i wysmarkała nos.
        - Dziękuję wam - powiedziała, miętosząc w rękach chusteczkę. - Tak bardzo mi pomogliście, bez was nie dałabym rady. Dziękuję.
        Ostatnie słowo było skierowane do panterołaka, który dodatkowo został nagrodzony całusem i chociaż starał się zachować godny wyraz twarzy, ogon i uszy zdradziły, jak bardzo uszczęśliwił go ten gest.
        - Chodźmy stąd - zarządził. - Daleko nie odejdziemy, ale nie ma co tu zostawać. Lena, gdzie masz swoje rzeczy?
        Oczywiście Yastre zamierzał nieść bagaż kotołaczki - sam miał tyle, ile zatknął za pasek, a nie mógł pozwolić, by jego ukochana nosiła ciężary, była na to zbyt delikatna. Tak naprawdę gdyby Irme albo Novusowi było za ciężko, również chętnie by pomógł, bo w gruncie rzeczy był dobrym chłopakiem.
        - Ej, wszystko gra? - zapytał elfa, trącając go dodatkowo w ramię. Zdawało mu się, że jego przyjaciel jest jakiś nie w sosie, nie wiedział tylko, czy powodem takiego złego nastroju był pogrzeb, złe samopoczucie czy może coś jeszcze innego.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Reakcje Panterołaka zawsze były takie żywe, pełne emocji i często zaskakujące. Dlatego właśnie, kiedy rzucił się na szyję Irme, ta nie wiedziała jak zareagować i zaskoczona objęła go lekko, choć nie poczuła się komfortowo w tej sytuacji. Mimo wszystko była zadowolona, że tak ucieszył się z tego, że wcale nie ma go za kogoś złego i na jej ustach pojawił się uśmiech. Yastre był zupełnie inny niż mężczyźni, których do tej pory spotkała na swojej drodze, ale Łowczyni jeszcze nie do końca była pewna czy to plus czy minus, choć to na pewno wyjaśni się z czasem. Póki co oboje ruszyli do miejsca, w którym znajdowali się Novus i Lena. Obóz nie wyglądał zachęcająco, sądząc po tym w jakim był stanie, rozegrały się tutaj całkiem nieprzyjemne wydarzenia. Irme starała trzymać się na uboczu, by nie przeszkadzać nikomu w tak ważnej chwili. Nie do końca była pewna jak ma się zachować, nigdy wcześniej nie miała okazji uczestniczyć w takim pochówku, ale uznała, że Novus miał dobry pomysł jeśli chodzi o spalenie ciała druida. Lena była niezwykle przejęta, Irme współczuła jej utraty kogoś tak bliskiego, ale nie podeszła do niej by ją pocieszyć,w milczeniu przyglądała się całej sytuacji, Yastre pocieszał Lenę, która nie przestawała płakać. Dół ze złożonym ciałem jej bliskiego płonął unosząc specyficzną woń. Po wszystkim Novus zrobił coś, co Irme uznała za niezwykle piękny gest, do małej fiolki wsypał odrobinę prochów zmarłego, by Lena mogła mieć przy sobie choć odrobinę.
Łowczyni była wdzięczna Panterołakowi, który cały czas wspierał Lenę, przytulał, szeptał do niej słowa pocieszenia, sama nie wiedziałaby jak pocieszyć kogoś po utracie bliskiej osoby, teraz mogła jedynie stać w milczeniu i nie wtrącać się w to wszystko.
Po zakończeniu całego obrządku i uspokojeniu się Leny, kotołaczka odezwała się do nich, choć Irme była pewna, że słowa skierowane są bardziej do Nocusa i Panterołaka, z większym naciskiem na tego drugiego. Mimo to uśmiechnęła się lekko, przyglądając się jej z uwagą i doszła do wniosku, że Panterołak odwalił kawał dobrej roboty, bo dziewczyna była o wiele spokojniejsza, a po jej delikatnych policzkach przestały płynąć łzy.
- Tak, masz rację. – W końcu i Irme odezwała się, przerywając swoje milczenie. Odruchowo rozejrzała się za tym, co można by jeszcze zabrać, sama nie posiadała zbyt wielu rzeczy, dlatego spokojnie mogłaby zabrać coś jeszcze.
- Może jest tutaj coś co nam się przyda? – powiedziała jakby do siebie, choć wszyscy byli w stanie usłyszeć jej słowa. Łowczyni przestała się rozglądać, kiedy usłyszała Yastre, który zwrócił się do Novusa. Odruchowo spojrzała na Elfa, przyglądając się mu uważnie.
- Pomóc w czymś? – zapytała po chwili, choć nie miała na myśli tylko zbierania potrzebnych przedmiotów. Jej spojrzenie powędrował ku kotołaczce, przez moment miała ochotę zaoferować jej rozmowę, bo w końcu obie były kobietami, ale Irme szybko porzuciła ten pomysł,bo nie bardzo wiedziała jak ma z nią rozmawiać, pomijając już fakt, że pierwsze co to zaproponowałaby jej picie czegoś mocniejszego, w jakże przyjemnym towarzystwie, to zawsze działa. Chociaż... Novus może też potrzebuje czegoś takiego?
- Powinniście usiąść wieczorem i napić się porządnego wina albo piwa. – Kiwnęła głową, zgadzając się ze sobą i odeszła kawałeczek, rozglądając się za czymś przydatnym, choć nie zanosiło się na to by cokolwiek takiego znalazła.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Wstąpiła w niego taka energia, że ledwie się powstrzymał od radosnych podskoków, co w jego wykonaniu wyglądałoby jeszcze zabawniej niż u Yastre, o ile to w ogóle możliwe. Całe szczęście udało mu się pohamować. Kąciki ust Novusa uniosły się lekko w odpowiedzi na słowa Irme.
- Obawiam się, że w przypadku Leny alkohol to słaby pomysł, a ja mam dość bólów głowy, żeby dokładać do tego kaca. Wybacz mi to co teraz powiem. - Te słowa były skierowane do kotołaczki. - Ale od ponad trzydziestu lat nie czułem się tak dobrze.
Widząc minę dziewczyny skrzywił się - nie taki miał zamiar, żal w jej oczach wyraźnie wskazywał, jak niewłaściwie zinterpretowała jego słowa.
- Och! Nie o to mi chodziło. Miałem na myśli, że wreszcie pogodziłem się ze swoim sumieniem.
- Chodzi o sprawę twoich... - Spuściła wzrok jakby powiedziała coś niestosownego, a przecież to on powinien się wstydzić.
- Tak właśnie o to. - Podparł się pod boki i spojrzał spode łba na panterołaka. - Yastre, dałem ci ten woreczek nie tylko dla ozdoby, pora go zapełnić. Lena - idź z tym wielkim dzieciakiem i pilnuj, żeby nie wpakował w siebie jakiejś trucizny.
Kiedy roześmiana dwójka zniknęła w lesie, sam ruszył dalej gościńcem, faktycznie mieli trochę czasu na wędrówkę. Odetchnął z ulgą, że wybrnął z tej kłopotliwej sytuacji, otarł pot z czoła. Po dłuższej chwili kiedy szli w milczeniu, wydobył skądś niewielki bukłak.
- Chyba jednak się napiję, ale raczej nie piwa.
Pociągnął dwa potężne łyki, ciepło rozlało się po całym ciele wraz z płynem. To był niezwykły napój, który mimo przyjemności jakiej dawał, nie miał skutków ubocznych jak inne alkohole. Niestety był też zbyt drogi dla większości, elf zdobył go tylko dlatego, że wiedział gdzie zdobyć rzadkie składniki i jak go przyrządzić. Podał napój Irme, widząc jej niepewną minę przewrócił oczami.
- Spokojnie nie zamierzam cię otruć. - Gdy już się napiła dodał z figlarnym uśmieszkiem. - Przynajmniej na razie.
Uchylił się przed wymierzonym w niego ciosem, doskoczył do dziewczyny, po czym szybko naciągnął jej na oczy kaptur, potem znów szybko odskoczył do tyłu.
- Pokaż mi co potrafi ta wielka łowczyni i upoluj mnie - krzyknął radośnie.
Uciekał jej przez pewien czas, dopóki w końcu nie przygwoździła go. Kiedy patrzył jak triumfuje, przyszedł mu do głowy ciekawy pomysł. Przechylił głowę w bok i miauknął jak mały kociak, Irme była na tyle zaskoczona, że udało mu się ją zepchnąć, teraz on był górą.
- Mógłbym tak jeszcze posiedzieć - rzucił z miną niewiniątka, po czym pomógł jej wstać, jednocześnie przez cały czas chichocząc z rozbawienia.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre przechylił lekko głowę na bok, jak pies, który słucha swojego pana, ale za żadne skarby nie potrafi pojąć, o co mu chodzi, nawet podobnie poruszył przy tym uszami. Propozycja picia wieczorem bardzo go zaintrygowała i chętnie by się jej podporządkował. Co prawda po alkoholu zachowywał się dość nieprzewidywalnie, ale przecież był z przyjaciółmi, oni na pewno by nad nim zapanowali. Zresztą, pijany nie robił się wcale agresywny, tylko wesołkowaty i jeszcze bardziej ruchliwy niż zazwyczaj. A gdy był już bardzo nietrzeźwy zaczynał przypominać kotkę w rui, która lepi się do każdego i do wszystkiego, ale do takiego stanu rzadko kiedy się doprowadzał... Jednak mimo to uważał, że napicie się wieczorem to świetny pomysł i był gotów go poprzeć, gdyby nie odmowa Novusa poparta argumentami, z którymi nie mógł się kłócić. Panterołak skrzywił się lekko, okazując swoje niezadowolenie, po czym westchnął i spojrzał na trzymaną w ramionach kotołaczkę. Jeśli to miało jej zaszkodzić, to nie śmiałby forsować tego pomysłu, w końcu dla Leny był w stanie zrobić wszystko.
        - Ej, nie mów tak! - upomniał elfa, widząc posmutniałą twarz swojej ukochanej. Całe szczęście Novus w porę się zmitygował i wyjaśnił powód swojego zadowolenia, a w każdym razie udzielił jakiejś enigmatycznej odpowiedzi, która usatysfakcjonowała Lenę. Yastre korciło, by zapytać w czym rzecz, ale nie miał ku temu okazji i uznał, że później porozmawia o tym z kotołaczką, ona na pewno mu powie.
        - Ej, nie patrz na mnie tak! - obruszył się po raz kolejny panterołak, widząc pełne dezaprobaty spojrzenie Novusa. Gdy padły słowa o sakiewce, Yastre spojrzał na nią odruchowo. W pierwszej chwili nie dotarły do niego kolejne słowa elfa, a gdy w końcu pojął ich znaczenie, widać było, jak oczy zaczynają mu się świecić, a ogon podnosi się i zaczyna poruszać na boki, jasno sygnalizując zadowolenie graniczące z zachwytem. Miał iść szukać ziół z Leną, być z nią sam na sam! Szczęście nie było jednak aż tak wielkie, by panterołak mógł zignorować jawny afront ze strony swojego przyjaciela.
        - Nie jestem dzieciakiem! - oświadczył. - Jestem samcem, dorosłym, zdrowym i silnym!
        - Już, już - uspokoiła go Lena. Złapała panterołaka za rękę, a ten zaraz utkwił w niej swój wzrok. - Novus tylko żartował, nie musisz się boczyć. Chodź, poszukajmy tych ziół.
        Dziewczyna weszła między drzewa, a Yastre poszedł za nią jak ciągnięty na smyczy cielak, ufnie i bez gadania. Jeśli Irme zastanawiała się, kiedy Lena weźmie swojego adoratora pod pantofel, to właśnie nadszedł ten moment.

        Lena i Yastre szli wzdłuż gościńca, jednak w pewnym oddaleniu od drogi, by móc znaleźć więcej roślin i ziół. Z początku milczeli i tylko trzymali się za ręce, panterołak cicho mruczał, co wywoływało uśmiech na twarzy kotołaczki.
        - Yastre, tak? - upewniła się. - Masz ładne imię, uważam, że powinieneś go jednak używać.
        - E tam. - Bandyta machnął ręką. - Wiążą się z nim same kłopoty, już wolę coś zmyślać na poczekaniu... A jak kogoś lubię, to prędzej czy później powiem jaka jest prawda. Wiesz, ciebie bardzo, bardzo lubię, ale tak pomyślałem, że skoro Irme zna mnie jako Khana, to będzie trudno utrzymać tajemnicę i w ogóle...
        - Rozumiem - przerwała mu kotołaczka z uśmiechem. - To pokaż, czego nauczył cię Novus, znajdź dla mnie jakieś przydatne zioła. Sama stąd widzę kilka, więc zobaczymy, ile sam rozpoznasz.
        Lena usiadła na korzeniu jednego z drzew i patrzyła, jak Yastre chodzi między krzakami i zrywa liście albo kwiaty jakiś roślin. Gdy już miał kilka sztuk, podszedł do niej, aby zweryfikowała, co też udało mu się zdobyć. Kotołaczka przejrzała jego zbiory, każde zioło nazywała i omawiała razem z nim, przepytywała go i naprostowywała ewentualne błędy. Pochwałom towarzyszyło drapanie między uszami, przez co panterołak starał się sto razy bardziej. Chociaż nie, to było niemożliwe - Yastre zawsze starał się ze wszystkich sił, gdy chodziło o zadowolenie kogoś, kogo lubił. Czy o to samo poprosiłaby Lena, Irme czy też Novus, zawsze przyłożyłby się do zleconego zadania. Teraz tylko trochę bardzie cieszył się z pochwał. Nawet się nie zasmucił, gdy kotołaczka powiedziała mu, że przeoczył dwa okazy w zasięgu wzroku i ma ich jeszcze poszukać - wstał i poszedł odnaleźć przeoczone zioła. Po chwili zawrócił - niósł przed sobą gałązkę z małymi jasnozielonymi listkami i różowymi kwiatkami i już z daleka zapytał, czy takiego nie przyniósł wcześniej.
        - Pokaż - poprosiła Lena, wyciągając do niego rękę. Gdy dostała roślinkę do ręki, przyjrzała się jej i roztarła jeden z listków w palcach, by poczuć jego zapach. Uśmiechnęła się. - Nie, to jest coś nowego. To lebiodka. Wspomaga pracę żołądka i nerek, a olejek z liści działa dezynfekująco. Brawo, jeszcze tylko jedno...
        Kotołaczka podniosła wzrok na bandytę, a wtedy ten natychmiast ją pocałował. Już wcześniej zbierał w sobie odwagę by zrobić coś takiego, a teraz, gdy Lena była zajęta oglądaniem zioła i tłumaczeniem jego właściwości, nadarzyła się dobra ku temu okazja - zaczaił się na nią jak drapieżnik na swoją zdobycz. Dziewczyna nie próbowała odpędzić od siebie zmiennokształtnego, chociaż z początku była bardzo zaskoczona jego wybuchem namiętności. Żadne z nich już się nie przejmowało tym ostatnim ziołem, którego nie zebrali...

        - Chyba ich zgubiliśmy - zauważył z zakłopotaniem Yastre.
        Para wyszła na trakt spory kawałek od obozowiska. Na polanie zmarnotrawili dość sporo czasu i tak naprawdę żadne z nich nie dziwiło się, że w zasięgu wzroku nie dostrzegli Novusa ani Irme. Tylko co teraz?
        - Jako pantera mam lepszy węch - podsunął bandyta, widząc, jak na twarzy jego ukochanej pojawia się niepokój. - Może uda mi się ich w ten sposób znaleźć.
        - Nie zawadzi spróbować - zgodziła się z ulgą kotołaczka.
        - Jak się przemienię, rzucić mi wszystkie graty na grzbiet, będę mógł je dalej nieść.
        Panterołak nie pozwolił Lenie dyskutować - przemienił się w mgnieniu oka i tym razem oprócz cichego szelestu opadających ubrań, zmianie formy towarzyszył głośny łomot spadającego worka podróżnego, który Yastre do tej pory niósł na plecach. Kotołaczka aż się skrzywiła na myśl, co mogło się zniszczyć przez niefrasobliwość jej chłopaka, nie odezwała się jednak słowem. Za jego sugestią ułożyła wszystkie rzeczy na jego grzbiecie i tylko jego ubrania niosła w rękach, tłumacząc, że nie chce, by się pogniotły. Pantera zamrugała jedynie w odpowiedzi, po czym powęszyła wkoło i wybrała kierunek marszu.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme nie znalazła niczego co mogłoby przydać się jej, czy też któremuś z członków ich małej drużyny, dlatego też wróciła do towarzystwa i pierwsze co rzuciło się jej w oczy to zachowanie Novusa. Wydawał się być wyjątkowo wesoły, co było dla niej zaskakujące, bo właściwie nie pamiętała by od momentu, w którym się poznali, zachowywał się w ten sposób. Propozycja wieczornego picia została odrzucona, przynajmniej przez Elfa, co w sumie nie spodobało się Yastre, który najwyraźniej miał ochotę na tego typu relaks. Irme zaśmiała się cicho widząc jego zawiedzioną minę, ale szybko uznała, że jak nie dziś, to innym razem wyciągnie go na coś dobrego, nawet jakby mieli pić tylko we dwoje. Już nie takie rzeczy się robiło i jakoś nigdy nie miała większych problemów.
Dalsza rozmowa ujawniła brak taktu ze strony Novusa, choć było to całkiem niezamierzone, Łowczyni miała ochotę uderzyć otwartą dłonią w czoło, ale koniec końców powstrzymała śmiech, który w tym momencie byłby jeszcze bardziej nie na miejscu niż jego słowa, sądząc po minie Leny i reakcji Yastre.
- Co ja z wami robię... – powiedziała rozbawiona zachowaniem oby chłopaków. Rozmowy między nimi, reakcje Panterołaka, który tak uroczo ruszał uszkami i tak żywo reagował na propozycje Novusa, były tak zabawne, że dziewczyna nieraz musiała powstrzymywać się od wybuchu śmiechem.
- Już? Wszyscy wiedzą co mają robić? – zaśmiała się cicho, kiedy Elf polecił swojemu towarzyszowi, by zabrał się za napełnianie woreczka, który wcześniej dostał. Lena z ochotą pociągnęła Yastre na poszukiwania czegoś, co może się przydać, a Irme i Novus zostali sami.
Łowczyni wolnym krokiem ruszyła za Elfem, który przez cały czas milczał. Irme była przekonana, że rozmyśla nad czymś ważnym, więc nawet nie próbowała przerywać tego procesu, bo jak to bywa z mężczyznami, nagła ingerencja może skończyć się bardzo źle. Na samą myśl o tej drobnej złośliwości, na ustach dziewczyny pojawił się rozbawiony uśmiech, ale swoje przemyślenia zostawiła dla siebie, nie chcąc urazić Elfa.
Rozmyślania Irme zostały szybko ucięte, kiedy to Novus stwierdził, że jednak się napije. Łowczyni przystanęła nagle i spojrzała na niego z zaskoczoną miną.
- Mówisz poważnie? A już myślałam, że jesteś dożywotnim abstynentem... – powiedziała pół żartem pół serio, przyglądając się bukłakowi, który pojawił się w rękach Elfa. Nie ma co, zawartość tego małego naczynia zdecydowanie wzbudziła ciekawość dziewczyny, która nawet nie poczuła charakterystycznego zapachu alkoholu, dlatego bez wahania sięgnęła po bukłak, kiedy Elf zaproponował jej napicie się z niego.
Już miała wypić trochę, kiedy ten zaczepnie zapewnił ją, że nie dodał żadnej trucizny, przez chwilę spoglądała na niego, lecz potem upiła łyk nieznanego trunku, który okazał się całkiem ciekawy w smaku i działaniu.
- Zdrajca – rzuciła po ostatnich słowach Novusa, po czym w rozbawieniu chciała go uderzyć, lecz ten spodziewając się takiej reakcji z jej strony, zaskoczył ją i z tą typową elficką zwinnością naciągnął jej kaptur na oczy, po czym z zaczepnym uśmieszkiem odskoczył w tył.
- Zebrało ci się na zabawy, co? – mruknęła pod nosem i zdjęła kaptur, żeby cokolwiek widzieć.
- Oooo, widzę, że napój dodaje ci odwagi, Elfie – rzuciła zaczepnie, ale z miłą chęcią chciała mu pokazać co potrafi i udowodnić, że dziewczyny też potrafią walczyć!
- Tylko nie płacz jak już cię dorwę. – Rzuciła się za nim w pogoń skupiając się na tym, by nie uciekł jej za bardzo. Dobrze, musiała przyznać, że jak na Elfa przystało umiał szybko biegać i był znacznie zwinniejszy niż ona, ale w końcu to ona była łowczynią i wiedziała jak go podejść, żeby dorwać go prędzej niż się sam spodziewał. Irme zwinnie skoczyła w stronę Novusa, kiedy ten myślał, że chciała zajść go od innej strony, a tu proszę! Teraz leżał na ziemi, przygwożdżony przez dziewczynę którą tak podpuszczał do zabawy.
- Mam cię! – rzuciła z uśmiechem, choć w jej oczach pojawił się cień złośliwości. Niedługo przyszło jej cieszyć się ze zwycięstwa, bo Novus zrobił coś zaskakującego...
- Widzę, że Yastre również umie czegoś nauczyć – powiedziała z zaczepnym uśmieszkiem, kiedy leżała pod Elfem, który przed chwilą zamiauczał jak mały kotek, by potem wykorzystać jej zaskoczenie i przygwoździć do ziemi.
- Aż taka jestem wygodna? – zapytała cicho widząc jego niewinną minę. Rozbawiona wstała korzystając z pomocy Novusa, od razu odgarnęła włosy, które opadły jej na oczy, po czym spojrzała na śmiejącego się mężczyznę.
- Następnym razem to ja cię zaskoczę – powiedziała pewnym siebie głosem, ale na jej ustach widniał wesoły uśmiech. Co jak co, brakowało jej takiej małej, spontanicznej rozrywki, ale zupełnie nie spodziewała się, że Novus wpadnie na taki pomysł.
- Powinieneś częściej pić ten trunek – odezwała się po chwili, podchodząc do niego, po czym wzięła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę leśnej ścieżki.
- Trzeba mieć oko na twojego towarzysza – powiedziała wesoło, puszczając rękę Elfa, kiedy upewniła się, że idzie z nią. A może tak naprawdę zaciągała go do lasu, bo coś knuła?
- A może specjalnie wysłałeś Kota, bo chciałeś zostać ze mną sam na sam i właśnie psuję twoje plany? – zerknęła na niego kątem oka, choć w tym momencie ewidentnie go zaczepiała, co mógł usłyszeć w tonie jej głosu.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Rozpierała go energia, uśmiech w dalszym ciągu nie schodził z twarzy, a na twarzy pojawiły się rumieńce, pamiątka po skończonej zabawie. Posłusznie ruszył za Irme w stronę lasu, nie martwiło go to jak mają znaleźć pozostałą dwójkę, panterołak szukając z zapamiętaniem ziół zostawił sporo wyraźnych śladów.
- To nie picie, lepiej zacznij się przyzwyczajać, bo niedługo zobaczysz, że wesoły elf potrafi być równie uciążliwy co stado os. - Słysząc uwagę dziewczyny o jego rzekomym podstępie postanowił podjąć tę gierkę słowną.
- Ktoś tu ma o sobie zbyt wysokie mniemanie, a poza tym żadną miarą nie pasujemy do siebie wiekowo, jako elf mam ponad 40 lat, w przeliczeniu na wasze nie wiem czy dobiłbym już do 16 wiosen.
Kiedy to mówił z powietrza na kobietę zapikował Falion, który właśnie wracał z łowów, Novus pociągnął ją na ziemię, o włos uniknęła ostrych szponów. Kolejny atak nie nadszedł, bo chociaż jastrząb stroszył pióra i skrzeczał z niezadowoleniem, elf zabronił mu agresji, a nie chciał ignorować bezpośredniego zakazu, aby nie narazić się swemu panu.
- To moja droga jest właśnie zazdrosny pupil, Falion jest zwierzęciem, ale czasem rozumie aż zbyt wiele, no i łączy nas więź telepatyczna. W ten sposób zakończyła się ponad połowa moich prób stworzenia z jakąś kobietą bliższej więzi.
Wiedział, że wygląda niewiele ponad dwadzieścia lat, ale jego lud starzeje się znacznie wolniej. Jego tok myślenia przerwał widok tropu parki wchodzącej z powrotem na ścieżkę. Razem z Irme wyszli z gęstwiny, Novus wskazał dwa punkciki oddalające się w stronę, z której przyszli. wyjął z bagaży dwa kawałki stopionego wosku i zatkał nimi swoje szpiczaste uszy, polecił łowczyni, aby osłoniła swoje, a następnie uniósł niewielką, wykonaną przy pomocy magii szklaną kulkę, wewnątrz niej wirował gaz o żółtawym zabarwieniu. W momencie zetknięcia z ziemią kuleczka eksplodowała, właściwie nie było wybuchu, tyko niezwykle głośny dźwięk, przypominający lawinę kamieni. Zamachał ręką w stronę zmiennokształtnych, którzy ruszyli teraz w stronę, z której dobiegł ich ten niepokojący dźwięk.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre i Lena szli traktem jakby byli na spacerze, nie za szybko, bez zbędnego napięcia. Nie obawiali się, że nie znajdą swoich towarzyszy, a nawet jeśli, we dwójkę też by sobie poradzili. Panterołak co chwilę podnosił wzrok i patrzył na swoją ukochaną - chociaż nadal przebywał w zwierzęcej formie, był bardzo świadomy tego, co działo się wkoło i gdyby nie odmienna budowa organów mowy, z pewnością mógłby rozmawiać z kotołaczką. W tej sytuacji pozostawało jej prowadzenie monologu, z czego przez moment korzystała - opowiadała zmiennokształtnemu o tym, jak ona uczyła się zielarstwa pod okiem swojego tragicznie zmarłego mistrza. Snucie takich opowieści chyba przynosiło jej ulgę, więc Yastre się na to godził - jej głos był na tyle delikatny, że słyszał spod niego dźwięki otoczenia. No i musiał przyznać, że było mu bardzo przyjemnie, gdy mógł słuchać cudzej mowy. Rzadko zdarzało się, by podróżował i miał z kim rozmawiać, więc ostatnie dni były dla niego wyjątkowo przyjemne.
        Nagły trzask za plecami sprawił, że pantera podskoczyła, zrzuciła ze swojego grzbietu worek podróżny i obróciła się. Stała nisko na łapach, miała wysunięte pazury, opuszczone łeb i położone uszy - była gotowa do ataku. Gdy jednak dojrzała machającego z oddali znajomego elfa, wyraźnie się rozluźniła. Poczekała, aż Lena znowu położy jej na plecach worek i wtedy ruszyła. Jak to kot, szła swoim majestatycznym tempem, nie dała się ponaglić nawet wtedy, gdy kotołaczka ostatnie kilka sążni podbiegła do towarzyszy.
        - Jesteś niezłym nauczycielem - pochwaliła Novusa. - Yastre zna naprawdę sporo ziół, nie umie ich co prawda w większości nazwać, ale za to każde wie na co jest. No i jak smakuje. Mówiłeś mu, że nie wszystko musi brać do ust? Spójrz, jego nowa kolekcja.
        Lena podała elfowi sakiewkę na zbiory, po czym spojrzała na panterę, która dopiero dołączyła do grupy. Nie mogła powstrzymać uśmiechu i podświadomie bawiła się włosami, gdy patrzyła na wielkiego kota. Zmiennokształtny za to miał typowy dla dużych drapieżnych kotów nieodgadniony wyraz pyska, chociaż po tym jak poruszał ogonem, można było odgadnąć, że czegoś chce i już trochę się irytuje. Kotołaczka w końcu pojęła o co mu chodzi - przeprosiła go bardzo słodkim głosem i zdjęła mu z pleców worek. Wtedy Yastre się przemienił i chociaż był kompletnie nagi, nie przyjął ubrać podanych przez Lenę, tylko od razu dopadł do łowczyni i złapał ją za ramiona.
        - Polujemy? Polujemy? - zapytał z ekscytacją w głosie. - Tam jest pełno zwierząt, aż mi wąsy chodzą jak je czuję! Ej...
        Panterołak jeszcze chwilę przytrzymał Irme, nachylił się do niej i aż było słychać, jak intensywnie węszy. Gdy się odsunął, uśmiechał się cwaniacko, a jego skierowane na boki uszy wyglądały jak rogi. Spojrzał na nią, na elfa i na koniec znowu na nią.
        - Pachniesz Novusem - oświadczył, po czym jakby nigdy nic przybrał normalny wyraz twarzy i odsunął się. - To chodź, zapolujmy, na co będziemy czekać? Mogę się z powrotem przemienić albo zostać tak, chcesz zapolować z dużym kotem? Jak się przemienię, jestem cichy jak noc i szybki jak błyskawica!
        Przechwałki zmiennokształtnego brzmiały tak niepoważnie, że nie można było mieć Lenie za złe, iż lekko chichotała pod nosem. Kto jednak znał Yastre chociaż trochę lepiej, nie umiał pozbyć się z głowy wizji jego jako skorego do zabaw kociaka - obraz majestatycznego drapieżnika do niego nie pasował. Zwłaszcza teraz, gdy pajacował zupełnie nagi na środku gościńca, gdzie każdy mógł go zobaczyć. Lena próbowała jeszcze raz podać mu ubrania, ale on znowu ich nie przyjął, mówiąc, że szkoda zachodu jeśli zaraz będzie się znowu przemieniał. Yastre miał wyjątkowe problemy jeśli chodzi o ubieranie się, gorzej było chyba tylko z myciem.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Dobry humor i pozytywna energia bijąca od Novusa były całkiem zaraźliwe. Irme wesoło szła obok niego, mając ochotę wywinąć mu jakiś numer, ale w końcu uznała, że teraz na pewno będzie spodziewał się drobnej zemsty z jej strony, więc pozostawiła to na czas późniejszy. Zamiast tego skupiła się na rozmowie z Elfem, który zdecydowanie zaskoczył ją takim zachowaniem, jakie miała okazję zobaczyć.
- O nic się nie martw, wytrzymam wszystko, a jeśli nie? Przywiążę cię do jakiegoś drzewa i zostawię – zaśmiała się wesoło, wyobrażając sobie biednego Novusa przywiązanego do drzewa gdzieś w środku ciemnego lasu.
- Poza tym nawet na stada os są sposoby. – Zerknęła na niego zaczepnie, a potem rozejrzała się w poszukiwaniu dwójki towarzyszy, która wcześniej wyruszyła na mały spacer. Jak się szybko okazało, źle oceniła plany mężczyzny, który szybko wyjaśnił, że wcale nie miał zamiaru zostać z nią sam na sam. Irme przewróciła oczami i odrzuciła długi warkocz, po czym spojrzała na swojego rozmówcę.
- Czy naprawdę jesteś z tych, dla których wiek ma jakiekolwiek znaczenie? Ja wychodzę z założenia, że nie jest on wcale taki ważny, jeśli osobna ma poukładane w głowie. – Wzruszyła lekko ramionami, choć tak na dobrą sprawę słowa Elfa wcale jej nie uraziły, ale mimo to poczuła się jak małe dziecko, którego znowu nikt nie docenia.
- Sądzę, że raz dwa zmieniłabym twoje zdanie, Novusie. – Zbliżyła się do niego i szepnęła mu do ucha, choć z jej strony była to zwyczajna zaczepka, a nie obietnica zdobycia go ot tak, zaraz potem odsunęła się i to było najlepsze co mogła zrobić w tym momencie.
- Do diaska! – niemal krzyknęła, schylając się w ostatniej chwili, bo oto skrzydlaty towarzysz jej rozmówcy postanowił dać o sobie znać.
- No wiesz co? A co jeśli zorientowałabym się wcześniej? Mogłabym zrobić mu krzywdę! – rzuciła trochę zdenerwowana, bo przecież nie zrobiła nic złego, a tutaj zwierzę... jest o nią zazdrosne?
- Może powinieneś mu wyjaśnić, że nie zagrażam jego pozycji? – Spiorunowała zwierzę wzrokiem.
- Co za ptactwo... – mruknęła pod nosem niezadowolona z takiego obrotu sytuacji, z drugiej strony rozumiała czemu każda kobieta uciekała gdzie pieprz rośnie... Irme wyobraziła sobie, jak po upojnej nocy Novus budzi się obok swojej wybranki, a ta ma wydziobane oczy.
- Widzisz, wiek to najmniejszy problem. – Machnęła ręką w stronę zwierzęcia, ale potem zaśmiała się widząc komizm całej tej sytuacji. Cóż, na każdego jest sposób, więc i na Faliona również coś się znajdzie.
W końcu oboje postanowili powrócić do poszukiwań zaginionych towarzyszy, którzy zapewne pochłonięci sobą zupełnie zapomnieli o istnieniu reszty grupy. Jak się okazało znalezienie tropu wcale nie było takie trudne i w końcu Novus wskazał w kierunku, w którym szli Yastre i Lena. Łowczyni chciała zagwizdać, bo to akurat wychodziło jej całkiem dobrze, ale nie! Elf postanowił wyciągnąć swoją zabawkę.
- Ale Novus... – chciała mu przerwać, ale jak się mężczyzna na coś uprze, to nie ma zmiłuj, a przerwanie tego toku myślenia i realizowanie planów, może spotkać się ze sporym uszkodzeniem męskiego ego. Dziewczyna posłusznie wykonywała polecenia Elfa, bo kto wie co jeszcze mogłoby ją zaatakować gdyby tego nie zrobiła, ale to na co wpadł jej towarzysz, było tak bezsensowne, że Irme prawie roześmiała się na głos.
- Wiesz, myślę, że wystarczyło zawołać, czy posłać tego drapieżnika... – spojrzała na Elfa i pokręciła głową, ale rozbawienie było jednak widoczne w jej oczach.
- Nie korzystaj z tego nigdy więcej. – poprosiła po wszystkim, bo taki sposób na przywoływanie towarzyszy był bardzo nieprzyjemny.
Wkrótce Lena i Yastre dołączyli do nich, wydawali się być w bardzo dobrych humorach, a Lena wręcz nie mogła przerwać pochwał, jak to Khanowi dobrze szło. Irme uśmiechnęła się pod nosem, bo zapewne nie tylko to mu dobrze wyszło, ale tego już nie powiedziała, co by nie speszyć kotołaczki.
Łowczyni przyglądała się przemienionemu Yastre, który w kociej formie prezentował się naprawdę całkiem imponująco, aż miało się ochotę wtopić palce w jego futro czy po prostu podrapać za uchem. Kiedy jego niecierpliwość sięgała zenitu, Lena zabrała rzeczy z jego grzbietu, a ten niewiele myśląc przybrał bardziej ludzką postać, ignorując to, że teraz był zupełnie nagi.
- Cooo jest... – wyrwało się jej z ust, kiedy Yastre od razu rzucił się w jej kierunku, złapał za ramiona i jak małe dziecko namawiał ją do polowania, owładnięty ekscytacją.
- Mam wrażenie, że zostałam grupową przytulanką – parsknęła cicho, ale nie odsunęła się od chłopaka, który w tym co robił naprawdę był całkiem naturalny, a nie nachalny jak to bywa z nagimi facetami...
- Oczywiście, możemy zapolować, z miłą chęcią popatrzę jak polujesz w kociej formie. – Uśmiechnęła się do niego, bo na polowanie zawsze miała ochotę. Cwaniacki uśmiech chłopaka, który miała okazję zobaczyć po raz pierwszy, nadał mu tak drapieżnego wyglądu, że Irme od razu uśmiechnęła się do niego, tyle, że powód pojawienia się tego wyrazu twarzy, był jakże zaskakujący.
- Czyli sam widzisz, że mogło być gorzej! – rzuciła i od razu ruszyła do przodu pociągając go kawałek za sobą.
- Poza tym, prawie przypłaciłam to życiem... – powiedziała tylko do Yastre, zerkając w stronę Faliona.
- No, przemieniaj się, zapolujemy! – ponagliła go, chcąc uniknąć niewygodnych pytań dotyczący sposobu w jakim zapach Novusa znalazł się na niej.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Skwitował słowa łowczyni lekkim wzruszeniem ramion, pewnie mógł zawołać, ale wtedy nie byłoby tak zabawnie. Przyglądał sięchwile rozemocjonowanemu Yastre, który wyglądał naprawdę komicznie, tym bardziej, że przez cały czas paradował nago. Wzrokowi elfa nie umknęło, że Lena uważnie i bez skrępowania przestudiowała swojego partnera wzrokiem. Słysząc słowa przyjaciela na temat zapachów tylko lekko odchrząknął.
- No skoro wy idziecie zapolować, to ja z Leną rozłożymy obóz na tamtym pagórku.
Wskazał na miejsce o, które mu chodziło i ruszył w tamtą stronę, kiedy tamta dwójka już zaczęła zagłębiać się w las, przystanął, jakby coś przyszło mu do głowy. Odwrócił się i krzyknął za nimi.
- Irme postanowiła wcześniej zapolować, stąd ten zapach.
Z zadowoloną miną chciał podjąć wędrówkę na nowo, ale zobaczył oskarżycielsko wycelowany w niego palec kotołaczki.
- Ona ci się podoba! - Niemal krzyknęła, miała minę jakby właśnie odkryła największą tajemnicę w dziejach ludzkości. Novus wyminął ją, a kiedy podbiegła, do niego nie odpuszczając, wreszcie się poddał. Jego odpowiedź została okraszona przebiegłym uśmieszkiem.
- A nawet jeśli to co?

Wszystkie przygotowania poszły gładko, teraz razem z zmiennokształtną przyglądali się swojemu dziełu. Drewno leżało w ułożone stosiku obok ogniska, zrobili też wygodne posłania z traw i liści, przy których ułożone zostały bagaże. Panterołak i łowczyni jeszcze nie wrócili z polowania. Ponieważ nie było nic lepszego do roboty zdarł spory kawałek kory z drzewa i zaczął go wygładzać w tym czasie Lena przygotowała barwniki do malowania. Po chwili zaczęły powstawać różne dzieła. Katołaczka namalowała panterę uwiecznioną w pół skoku, a Novus rozległy las o zachodzie słońca, niektóre drzewa przypominały domy, gdyż namalował on swoją ojczyznę. Wszystko to było odrobinę rozmazane ponieważ z braku pędzli wszystko robili palcami. Prace były już na wykończeniu, gdy podeszli do nich zadowoleni przyjaciele, razem ze swoją zdobyczą.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre był wyraźnie zaskoczony tym, że Irme mogła cokolwiek przypłacić życiem. Uniósł wysoko uszy i spojrzał na nią uważnie, później zaś przeniósł wzrok na Faliona, który jakby nigdy nic czyścił sobie piórka. Panterołak zmrużył lekko oczy i wydął wargi w wyrazie głębokiego zamyślenia, ale nic nie zdołał wymyślić. Zrezygnował z domysłów w chwili, gdy łowczyni ponagliła go do przemiany. Yastre uwielbiał polować chyba tak samo mocno jak Irme, więc nie trzeba go było zanadto zachęcać. Nim jednak przybrał swoją zwierzęcą formę, wycelował oskarżycielsko palcem w elfa i odezwał się do niego.
        - Nie na pagórku! - zanegował jego wybór miejsca na nocleg. - Na pagórkach za bardzo widać i wieje! Tam obok będzie lepiej, mówię ci.
        Yastre dałby sobie uciąć obie ręce za to, że jego wybór był lepszy: w końcu prawie całe życie mieszkał po lasach i wiedział gdzie najlepiej się śpi. To znaczy: najlepszym miejsce na nocleg było duże drzewo z gęstym listowiem, ale chyba tylko on z całego towarzystwa umiałby się na takowe wspiąć i wygodnie wymościć wśród gałęzi. No, może jeszcze Lena gdyby przemieniła się w kotkę. A co się tyczy Irme i Novusa: oni byli bardziej cywilizowani, przyzwyczajeni do spania w czymś, co chociażby przypominało łóżko. Yastre nie miał im tego za złe i nie uważał tego za słabość, sam jednak czuł się dobrze z myślą, że może w każdej chwili wleźć na drzewo i tam spędzić spokojną noc.
        - Jak się przemienię, to zaraz coś znajdę, coś dużego! - zapewnił łowczynię. - Wytropię to i ci zagonię, chcesz tak? Zastrzelisz a ja dobiję najwyżej, co?
        Yastre nie czekał na odpowiedź Irme - przemienił się gdy tylko skończył ostatnie zdanie, bo i w tej formie był w stanie zrozumieć odpowiedź dziewczyny. Już jako pantera otrząsnął się, oblizał pysk i od razu po tym obrócił się w stronę, z której przyszedł razem z Leną. Zerknął, czy łowczyni idzie za nim i zszedł ze ścieżki między drzewa. W tej formie miał jeszcze czulszy węch niż jako człowiek, las był dla niego jak otwarta księga, co prawda taka z obrazkami, ale za to bez żadnych tajemnic. Czuł woń małych zwierząt: zajęty, kuropatw, nawet jakiś łasic, ale te go w tym momencie nie interesowały. Gdzieś dalej była mała grupa jeleni, wymarzony cel do polowań. Gdy tylko w ściółce pojawiły się ślady racic, Yastre stanął nad nimi i gapił się w nie tak długo, aż Irme na nie spojrzała i pojęła, co on chce jej przekazać. Jak na urodzonych łowców przystało, porozumieli się bez słów. Podeszli grupkę zwierząt tak blisko jak się tylko dało, po czym pantera oddzieliła się od swojej tymczasowej pani. Zdawało się, że po paru metrach rozpłynęła się w powietrzy, nigdzie nie było jej widać ani słychać. Wychynęła nagle spomiędzy krzewów kawałek dalej. Głośny ryk towarzyszył szybkiemu jak błyskawica atakowi, który jednak nie sięgnął żadnego ze zwierząt. Yastre pogonił jelenie, oddzielił od grupy słabego osobnika i wystawił go łowczyni do ataku. Nie musiał go dobijać, Irme doskonale wykonała swoją część planu. Kot zwolnił i już zwykłym majestatycznym krokiem podszedł do ubitego jelenia. Usiadł i patrzył na niego, lekko dysząc po pogoni. Po chwili przemienił się w człowieka i wstał.
        - Tak jestem wyższy, nie będę nic ciągnął po ziemi - wyjaśnił. Podczas przygotowywania zwierzęcia do transportu Yastre raczej pełnił rolę asystenta, dając łowczyni miejsce do popisu. Gdy już ruszyli w drogę powrotną, panterołak był w tak dobrym nastroju, że aż sobie pogwizdywał.
        - Naprawdę jesteś dobrym myśliwym - oświadczył. - Serio-serio. Najlepszym na Równinach Drivii! To było niesamowite! Trzeba to będzie jeszcze powtórzyć.
        Entuzjazm zmiennokształtnego był bardzo szczery - on nie należał do osób, które chwaliłyby z grzeczności. Gdyby Irme coś nie wyszło, pewnie nazwałby ją fujarą, a że wszystko poszło dobrze, mógł ją tylko komplementować.

        Yastre gdy tylko doszedł do obozu rzucił zdobycz obok ogniska i podszedł do elfa i kotołaczki, którzy w najlepsze zajmowali się rękodziełem. Chociaż nadal paradował nago, nie krępował się i przykucnął, z zaciekawieniem zerkając na powstałe dzieła. Gdy zobaczył obrazek Novusa, na jego twarzy pojawił się wyraz olbrzymiego zaciekawienia.
        - Co to? - zapytał. Widział oczywiście, że to charakterystyczne dla elfiej architektury drzewa-domy, ale chciał się dowiedzieć o nich czegoś więcej. Jeszcze nim elf na dobre zabrał się za udzielanie odpowiedzi, Yastre zerknął na obrazek Leny i tak się ucieszył, że zapomniał o zadanym pytaniu.
        - A to ja! - oświadczył z całą stanowczością i był przy tym tak zadowolony, że aż kiwał ogonem na boki. Uśmiechnął się i pochylił nad kotołaczką, mrucząc zaczął ocierać się twarzą o jej twarz i szyję. Lena zaczęła się śmiać i próbowała uciec przed panterołakiem, któremu zebrało się na amory, nie było to jednak takie łatwe. Yastre był tak upierdliwy, że w końcu przewrócił swoją ukochaną i ani przez moment nie zastanowił się nad tym, jak czuje się reszta drużyny widząc nagiego zmiennokształtnego znaczącego dziewczynę jak zwykły kot.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Na ustach Irme cały czas widniał wesoły uśmiech, a powodem tego był ogromny entuzjazm Yastre, który tak bardzo cieszył się ze wspólnych łowów. Dziewczyna była zadowolona z tego, że znalazł się ktoś, kto tak samo jak ona lubi polować na dzikie zwierzęta, a przez to zdecydowanie nie mogła doczekać się wspólnych łowów. Łowczyni kiwnęła głową, zgadzając się na plan, który zaproponował Panterołak i niecierpliwie czekała na jego przemianę w sporych rozmiarów kota. W końcu oboje ruszyli przed siebie, a jej uszu dobiegł jeszcze głos Novusa, a jego słowa szczerze rozbawiły Irme, która odwróciła się w stronę dwójki towarzyszy, szczerząc się wesoło.
- Żeby każda ofiara tak chętnie do mnie podchodziła - rzuciła do Elfa, po czym dołączyła do Yastre i pogłaskała go po głowie.
- No, towarzyszu, szykuje się ciekawa zabawa – powiedziała przy tym, a na jej ustach pojawił się zaczepny uśmiech.
Irme była pewna, że łowy z Yastre będą czymś naprawdę interesującym, przede wszystkim przez to, że chłopak w swojej kociej formie zdecydowanie łatwiej wytropi zwierzynę niż ona, poza tym zobaczenie go w akcji będzie ciekawym doświadczeniem. Pomimo tego, że wkroczyli w sam środek lasu, Pantera szła całkiem pewnie, jakby dokładnie wiedziała gdzie znajdują się zwierzęta, na które będą polować. Irme całkowicie zaufała jego zmysłom i szła spokojnie tuż za nim, w rękach trzymając już swój łuk gotowy do działania. W pewnym momencie Yastre zatrzymał się przed czymś, w co wpatrywał się intensywnie, Łowczyni podeszła bliżej niego, by zobaczyć o co chodzi. Pochyliła się przy śladach pozostawionych na leśnej ścieżce i uśmiechnęła się pod nosem.
- A więc na to chcesz zapolować. – Spojrzała na Panterę i podrapała kota za uchem, chwaląc go tym samym za odkrycie śladów jeleni.
- Bardzo dobrze, prowadź Kocie – szepnęła cicho i podniosła się, rozglądając przy tym uważnie. Wszystko wskazywało na to, że grupka jeleni jest bardzo blisko, dlatego Łowczyni zachowała ostrożność i ciszej stawiała kroki, by żadnego zwierzęcia nie przepłoszyć. Gdy znaleźli się w pobliżu grupki jeleni, Irme uśmiechnęła się, bo okazy były całkiem imponujące, dlatego też bez dłuższego zwlekania pozwoliła Yastre na pójście w drugą stronę, by swobodnie mógł zaatakować jako pierwszy. Sama schowała się w leśnej gęstwinie, tak by nie było jej widać, ale by mogła mieć dobre pole widzenia. W skupieniu przyglądała się zwierzętom, przy okazji wyciągając strzałę z kołczanu, będąc pewną, że jedna wystarczy. Pantera szybko zniknęła jej z oczu, zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu - taki cichy towarzysz polowania to naprawdę ogromny plus. Irme w skupieniu obserwowała okolicę, oczekując na pierwszy atak ze strony Kota i jak się okazało nie musiała długo czekać. Kawałek dalej od miejsca, w którym ukryła się Łowczyni, Yastre wyskoczył z leśnej gęstwiny, z rykiem rzucając się na grupkę jeleni, która zaalarmowana tym nagłym hałasem zaczęła pospiesznie uciekać. Dziewczyna obserwowała jego zwinne, kocie ruchy, przez moment tak bardzo zapatrzyła się na morderczą sylwetkę Yastre, że nie od razu zaatakowała jelenia, który został oddzielony od reszty stada. Wkrótce Irme otrząsnęła się i szybko naciągnęła strzałę na cięciwę i wycelowała w przerażone zwierzę, które nie miało szans na żadną ucieczkę. Świst lecącej strzały przeciął powietrze, a polujący usłyszeli stłumiony ryk jelenia, który po chwili padł bez ruchu, ze strzałą wbitą w ciało. Irme przez moment pozostawała w ukryciu, przyglądając się Panterze, ale jak się okazało, strzał był tak celny, że nie było potrzeby dobicia zwierzęcia. Łowczyni wyszła z leśnych zarośli i ruszyła w kierunku martwego stworzenia.
- Tak się na ciebie zapatrzyłam, że o mały włos, a jeleń uciekłby mi z pola widzenia – powiedziała rozbawiona i zdecydowanie zadowolona ze wspólnego polowania.
- Jesteś naprawdę świetnym towarzyszem! – uUśmiechnęła się do Yastre i przyklękła przy nieżywym jeleniu, z którego szybkim ruchem wyjęła strzałę.
- Oooo, do najlepszego łowcy jest mi bardzo daleko, ale dziękuję za uznanie. – Spojrzała na chłopaka, który wrócił do bardziej ludzkiej postaci i nie zawahał się pochwalić jej za polowanie.
- Bardzo mi pomogłeś, mam nadzieję, że zapolujemy jeszcze razem! – Od razu było widać jak polowanie wpłynęło na jej humor. Irme była zdecydowanie weselsza i bardziej zadowolona z towarzystwa.
- I możesz być pewny tego, że wciąż jestem pod wrażeniem twojego polowania w zwierzęcej formie, nigdy wcześniej nie miałam okazji na łowy przy boku kogoś takiego – dodała po chwili i zajęła się zwierzęciem, sprawnie przygotowując go do transportu. A to się im sztuka trafiła! Niby najsłabsze zwierzę z całego stada, a wcale nie wyglądało tak źle!
- Tak wystarczy. Teraz będzie lżejszy i łatwiejszy w przeniesieniu – uznała po zakończonych czynnościach i wstała otrzepując kolana.
- Ciekawe jak reszcie spodoba się nasza zdobycz – zaśmiała się wesoło i wkrótce oboje ruszyli do obozu.

Przez całą drogę do obozu dobre nastroje ani na moment nie opuszczały dwójki towarzyszy. Ba, Irme nawet przywykła do nagości Yastre i przestała być dla niej krępująca. Kiedy w końcu dotarli, obozowisko było niemal gotowe, Panterołak odrzucił zdobycz i podszedł do pozostałych towarzyszy. Irme odłożyła łuk i strzały i dołączyła do nich, wciąż uśmiechając się wesoło. Jak się okazało Elf i Kotołaczka malowali jakieś obrazy, Łowczyni również była ciekawa co to takiego, ale towarzysz łowów tak głośno zareagował na swoją podobiznę, że niemal roześmiała się rozbawiona. No tak, ale czego mogła spodziewać się po zakochanej Lenie? Oczywistym było, że namaluje swojego wybranka.
- Za to ja z miłą chęcią posłucham o tym co namalowałeś. – Pokręciła głową na widok Yastre, który zupełnie zapomniał o całym świecie i skupił się na Lenie, po czym przysiadła się do Novusa i spojrzała na jego dzieło. Nie była jakimś szczególnym znawcą, ale w jej opinii malunek wyglądał całkiem ładnie i interesująco. Śmiech Leny przyciągnął jej spojrzenie i Irme mogła zobaczyć nagiego chłopaka, który atakował ją swoją miłością, zapominając o reszcie towarzyszy. Łowczyni spojrzała na Elfa i wzruszyła ramionami, choć w jej oczach widać było rozbawienie taką sytuacją.
- To może zostawimy ich samych? – odezwała się do Elfa cichym głosem, proponując mu tym samym odejście gdzieś na bok.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość