Wybrzeże Cienia[Wybrzeże] Znalezione nie kradzione

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Avrir nie protestował, kiedy lich postanowił opuścić budynek. Nie dziwiło go zbytnio, że chciał udać się na spacer, sam często potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza, aby przemyśleć pewne sprawy. To znaczy, gdyby rzeczywiście mógł oddychać. Przy okazji zainteresował go fakt, że Xelliks pochodzi spoza Alaranii. ”Podczas swojego życia zwiedziłem większość kontynentu, niewątpliwie ta sterta kości widziała niebywałe rzeczy, o których nie przyszło mi nawet myśleć.”
        Wampir nie miał zamiaru długo tkwić w tej piwnicy. Wyszedł czym prędzej i przywołał do siebie swojego osobistego ożywieńca. Skoro lich postanowił krążyć bez ładu po mieście, to i on sam mógłby zrobić coś podobnego. Oczywiście z góry określonym planem. Przeszedł do swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wiedział, że po pierwsze należało skontaktować się z Xameronem. Merdelain bez wątpienia mogło stanowić ważne źródło dochodu, ale nie bez wsparcia z zewnątrz. Avrir już dawno odkrył dość użyteczny sposób z kontaktowaniem się z kimś na dalekie odległości bez ryzyka, że posłaniec przeinaczy wiadomość bądź nie zostanie ona dostarczona. Wyszeptał kilka słów i wyciągnął przed siebie dłoń. Po chwili pojawił się na nich niewielki, topornie ciosany okręt z drewna. Posiadał nawet niewielki żagiel, ale, co najważniejsze, był praktycznie niezatapialny. Położył go na podłodze, po czym odsunął się i przypomniał sobie naprawdę skomplikowaną inkantację w Czarnej Mowie. Po chwili ją rozpoczął. Po upływie pięciu minut w powietrzu pojawiła się przezroczysta sylwetka kobiety odzianej w białą, zakrwawioną suknię.
- Przekaż Xamelowi, że przybyłem do Merdelain. Praktycznie nie ma jak tutaj dotrzeć drogą morską, jeślibyśmy zdecydowali się na prowadzenie tutaj handlu, mielibyśmy całkowity monopol. Eksport z tej wyspy zdaje się być genialnym pomysłem, a mieszkańcom bez wątpienia brakuje wiele z rzeczy, które bez problemu można znaleźć w każdej innej części kontynentu.
        Zjawa pokiwała głową, po czym zniknęła. Avrir podniósł niewielki okręt i zawołał jednego z porozstawianych po całej rezydencji ożywieńca. Ten przybył niemal natychmiast.
- Zaniesiesz ten statek do portu i wrzucisz do morza. Gdyby ktoś pytał, powiedz, że niesiesz komuś wiadomość.
        Kościotrup czym prędzej się oddalił. Avrir rozejrzał się po całym pomieszczeniu i uznał, że przede wszystkim należy zająć się remontem. Wyszedł z rezydencji i ruszył w poszukiwaniu kogoś, kto zdołałby zapewnić przyzwoitą odnowę budynku. Po upływie kilkunastu minut udało mu się odnaleźć ekipę budowniczych. Ku jego zaskoczeniu okazali się oni być piekielnymi. Trochę nietypowo się czuł, wynajmując kilku diabłów do naprawienia czegoś, ale żadna praca w końcu nie hańbi. Powiedzieli, że przyjdą w nastrię. Avrir wątpił, aby zdołali wtedy optymalnie pracować, ale nie sprzeciwiał się.
        Na koniec zdecydował, że powinien zdobyć informację na temat produkcji w mieście. Chciał pożyczyć księgi rachunkowe od miejskiego skryby. Ten okazał się niezbyt pomocny, dlatego Avrir postanowił zajrzeć w głąb jego umysłu. Nigdy nie był w tym dobry, a skryba wykazywał się nadzwyczajną odpornością, ale w końcu udało mu się ogółem zorientować, co i jak w trawie piszczy.
Awatar użytkownika
Xelliks
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lich
Profesje: Alchemik , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Xelliks »

        Przez pewien dłuższy nieokreślony czas, Xelliks wraz ze swym nowym i wiernym kompanem Ambarasem, przemierzali delikatnie zatłoczone ulice Merdelain, po których przetaczało się mnóstwo różnych nieumarłych i piekielnych. Zmierzając w sumie donikąd oglądali architekturę obecnych tu budynków od czasu do czasu spoglądając na poniżanych ludzi przez tych, którzy już nimi nie są, albo nigdy nie byli.
-Niby jest to tu normalne zachowanie osób zamieszkujących to miejsce, ale mi osobiście się to nie podoba ze względu na to iż sam kiedyś byłem człowiekiem. -Rozmyślał sobie głośno lich.
        W końcu para kościotrupów dotarła do portu. Tam nieumarli ujrzeli jednego ze sług, który aktualnie jest pod panowaniem Avrira. Był to kapitan statku, na którym tu przypłynęli, albo raczej, którym rozbili się. Czym prędzej Xelliks zbliżył się do umarlaka, który właśnie wrzucał coś do wody.
-Witaj. Co tu robicie sługo? Nie winniście znajdować się za ten czas w rezydencji doprowadzając ją do porządku?-Zaczął dopytywać byłego kapitana statku, lecz ten jedynie odpowiedział krótko.
-Dostarczam wiadomość.
-Wiadomość powiadasz? Komu i co kazał przekazać Twój pan?
-Dostarczam wiadomość.
Nieumarły był nieustępliwy. Nie mówił nic więcej choć lich próbował go podejść w każdy możliwy sposób. Nieważne co, zawsze dostawał tę samą odpowiedź. Postanowił w takim razie przepytać wampira we własnej osobie.
        Szkielet stwierdził, że wrócą do rezydencji. Po krótkiej wędrówce dotarli na miejsce, zastali tam resztę sług, ale nie Avrira. Xelliks postanowił, że zaczekają na niego bo idąc go szukać mogliby się minąć. Za ten czas zeszli do piwniczki przyjrzeć się księgom.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Avrir w sumie zamknął chyba wszystkie sprawy, jakimi miał się zająć samotnie, o ile nie liczyć jego wiernego ożywieńca. Miał nadzieję, że dom zjawy właśnie dryfuje przez morze, aby tylko dotrzeć do celu. Wampir nigdy nie potrafił zmienić szybkości podróży łódki, coś na nią wpływało, ale nekromanta nie miał najmniejszego pojęcia, co takiego. Może odległość między kciukiem, a palcem wskazującym podczas inkantacji? Możliwości było niemal nieskończenie wiele, na tyle, aby Avrir nie miał korzyści z marnowania czasu na sprawdzanie ich wszystkich. Tak czy owak, postanowił powrócić do „nabytej” przez nich rezydencji. Miał nadzieję, że lich nie wrócił jeszcze ze swojego spaceru, w takim przypadku mógłby spokojnie zająć się próbą przywołania zjawy osoby, która zamieszkiwała wcześniej ów budynek. Potrzebował do tego ciszy i spokoju.
        Okazało się jednak, że ruchliwy kościotrup zdołał jednak przejść tyle, ile miał zamiar, w dodatku zdążył o wiele szybciej od Avrira. Ten dowiedział się tego od ożywieńca stojącego za głównymi drzwiami. ”Czyli wszystkie moje plany właśnie zostały odłożone na później. Nie chcę ryzykować, że w środku rozmowy z najprawdopodobniej niebezpieczną zjawą nagle wejdzie Xeliks i zacznie ją denerwować. Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak porozmawiać z nim. Jeżeli czyta te księgi, to może dowiedział się czegoś ciekawego.” Informacje o miejscu popytu licha także otrzymał od jednego ze szkieletów. Były naprawdę dobrą służbą, wiecznie czujną, a do tego darmową. No i nie było szans, aby go zdradziła, w przeciwieństwie do żyjących istot, o wolnej woli. Może i ożywieńcy nie posiadali zbyt wielkiej kreatywności, ale przynajmniej potrafiły słuchać.
        Avrir po chwili zszedł z powrotem do piwnicy, po raz kolejny krzywiąc się na widok wejścia znajdującego się w salonie. Na dole rzecz jasna zastał Xeliksa, wampir stanął obok niego, opierając się na swojej lasce. Brak fizycznego zmęczenia nie oznaczał, że nie mógł od czasu do czasu poudawać ból.
- Zająłem się chyba wszystkim, co należało zrobić – odezwał się. - W nastrię przyjdzie tutaj grupa diabłów, aby wyremontować rezydencję, mamy więc dwa dni na nacieszenie się tym domem, później będziemy musieli wynająć pokój w jakiejś tawernie, aż wszystko będzie gotowe.
        Avrir miał nadzieję, że nie będą musieli bezczynnie czekać przez co najmniej dwa tygodnie, wampir wątpił, aby zdołano szybciej przeprowadzić remont tego budynku. Z każdą godziną marnowało się coraz więcej potencjału tego miejsca, były to kolejne godziny bez nawet śladu merkantylizmu w tym państwie. Ba, nawet bez śladu handlu zagranicznego!
- A ty, czyż znalazłeś w tych księgach coś interesującego?
Awatar użytkownika
Xelliks
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lich
Profesje: Alchemik , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Xelliks »

        Lich powoli przekartkowywał wszystkie księgi po kolei, zgłębiając wiedzę każdej z nich, albo przynajmniej większości, ponieważ niektóre były częściowo napisane w nieznanym mu języku, a niektórym po prostu brakowało stron, lub były one nieczytelne. Jedną właśnie z takich ksiąg była ta, która obecnie przekartkowywał szkielet. Była w niej mowa o jakiejś świątyni znajdującej się za miastem, która miała coś w sobie skrywać, lecz informacje o tym, co mogło się tam znajdywać, zniknęły wraz z następnymi stronicami. Studiując wszystkie dostępne dane próbował określić dokładne jej położenie, lecz wtedy dobiegł do niego dźwięk stukania. Był to Avrir, który powoli kulał w jego stronę co raz uderzając rytmicznie laską o ziemie. W końcu wampir znalazł się koło Xelliksa i jak to miał w zwyczaju dopytywał się o rzeczy, których ten mógł się dowiedzieć.
- Większość z ksiąg, które znajdują się w tych biblioteczkach, zawierają bezwartościowe informacje. Bujdy o kultach i ich wierzeniach w przeróżnych mitycznych bogów lub bajki, którymi można by straszyć dzieci, albo jak kto woli tutejsze legendy. Jednak z tego wszystkiego najbardziej zainteresowała mnie ta książka - w tym momencie szkielet podał wampirowi lekturę, którą właśnie czytał.
- Mowa jest w niej o świątyni, która powinna znajdować się niedaleko miasta. Tak jak resztę uważałem za bezwartościowe śmieci, tak ta książka bardzo mnie intryguje. Jest w niej coś co po prostu każe mi to zbadać. Właśnie próbowałem ustalić miejsce, gdzie mogła by się znajdować, lecz akurat przyszedłeś ty.
        Lich dał mu chwilę, by mógł to dokładnie obejrzeć. Za ten czas zrobił porządek wśród utworów katalogując je.
- Mam jeszcze jedną sprawę do ciebie. Jeśli mogę wiedzieć, choć nie muszę, to czy mógłbym poznać powód wysłania jednego z ożywieńców do portu? Mówił coś o przekazywaniu wiadomości - Nagle z pośród regałów wyskoczył Ambaras grożąc wampirowi kłami.
- Spokój Ambaras! Ambaras to mój nowy towarzysz. Jest to kolejna ciekawa sprawa. Znalazłem, jak sam widzisz, zwierzęce kości.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Avrir nie byłby aż tak sceptyczny w stosunku do przekazów o różnych kultach oraz prastarych mitologiach. Nie tak dawno sam miał okazję przekonać się, że religia potrafi być naprawdę potężnym narzędziem, zwłaszcza kiedy zmusza ludzi do prób podpalenia cię i nazywania wilkołakiem. Może i ostatni kult, z którym się spotkał nie był zbyt imponujący czy potężny, ale kto wiedział, czy fanatyków nie można było wykorzystać do swoich celów, obiecując im w zamian coś, na czym najbardziej im należało. Z doświadczenia wiedział, że zaślepieni wyznawcy fałszywych bogów rzadko kiedy uwzględniają coś więcej niż możliwość rozrośnięcia się ich wspólnoty.
- W każdej bujdzie kryje się ziarno prawdy – powiedział Avrir. - Ludzie są zbyt ograniczeni, aby potrafić coś od tak sobie wymyślić, wszystko musi mieć do czegoś odniesienie, choć nieraz przeraźliwie ciężko je odkryć.
        Jednak w jednym Xelliks miał rację. Warto było poszukać czegoś bardziej przydatnego od fanatyków religijnych. Wampir przyjął od licha księgę, którą ów mu podał, po czym przeczytał stronę, na której ta była otwarta. ”Znowu jakieś stare ruiny? Oby nie skończyło się tak, jak ostatnim razem. Cóż, teraz nie ma w pobliżu Ymy, nie zanosi się także na to, aby jakieś smokopokraki miały się pojawić, może i znajdzie się tam jakieś skarby? A przynajmniej jakieś prastare księgi o równie dawnej magii?”
- To rzeczywiście wygląda interesująco. Masz zamiar się tam wyprawić?
        Przyszła mu do głowy myśl, że Xelliks pasowałby do tak starego miejsca, najpewniej pełnego trupów dawno temu obdartych z mięsa. W sumie mogliby dzięki temu zdobyć dodatkowe sługi. Avrir podejrzewał, że zdoła ożywić jeszcze przynajmniej pół tuzina. Nagle lich zapytał go o nieumarłego.
- Przekazywał wiadomość komuś żyjącemu za morzami – odpowiedział Avrir. Wtajemniczanie Xellliksa we wszystkie szczegóły jego kompanii handlowej byłoby męczące oraz niepotrzebne. - Pomoże mi w pewnych sprawach.
        Avrir zdecydowanie nie spodziewał się, że nagle wyskoczy na niego kościany kundel. Wampir drgnął i cofnął się o krok, nie miał przy sobie swojego ożywieńca, ale gdy dostrzegł, że pies także jest nieumarłym, uspokoił się. W razie zagrożenia mógłby się pokusić o złamanie czaru Xelliksa, zresztą nic nie wskazywało na to, aby lich miał zamiar wydać rozkaz do ataku.
- I uznałeś za stosowne ożywić je oraz nadać imię? - zdziwił się Avrir. On sam i owszem, mógłby ożywić jakieś zwierzę, w końcu te były o wiele lepiej przystosowane do walki od ludzi, ale nie nadawałby mu żadnego miana, bo i po co? Orgalith i owszem, posiadał takowe, ale był naprawdę wyjątkowy, bardziej wewnątrz niż zewnątrz, natomiast pies? Takiego można było rozpoznać bez problemu. - W porządku. Znajdziesz tutaj informacje o tej świątyni? W razie czego możemy udać się do miejscowej biblioteki.
Awatar użytkownika
Xelliks
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lich
Profesje: Alchemik , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Xelliks »

-Uważam za stosowne udanie się właśnie tam. Oczywiście, nie możemy skorzystać ze zwykłych pierwszych lepszych badziewi o tym miejscu. Musimy raczej znaleźć najstarsze egzemplarze, czyli te, które raczej się ukrywa przed resztą. Jeśli chodzi o uzyskiwanie informacji, to nie ma problemu. Mogę pójść tam sam jeśli masz coś do załatwienia. To jest właściwie dobry pomysł. Zostań tu i miej oko na rezydencję i okolice. Ja pójdę do biblioteki i dowiem się, czego mogę. Trochę to zajmie, bo nie zadowolę się tylko jedną książką nie ważne, jak szczegółowo opisującą tę świątynię. Postaram się wrócić jak najszybciej z jak największym zapasem wiedzy w mojej głowie. Idziemy Ambaras. -Lich założył kaptur i wyszedł z domu.
        Xelliks i wilk udali się do serca miasta w poszukiwaniu biblioteki. Pytając paru przechodniów o wskazanie kierunku, w końcu dotarli do celu. Weszli swobodnie do środka. Szkielet za pomocą magii zmienił Ambarasa z powrotem w kupkę kości, po czym schował je do torby. Biblioteka nie była ogromna, parę regałów pełnych delikatnie poniszczonymi księgami. Koło wejścia, przy biurku, siedziała "nieżywa" kobieta. Zmierzyła licha wzrokiem i spytała się, w czym może pomóc.
- Gdzie trzymacie najrzadsze i najstarsze księgi?
- Niestety, nie mamy niczego szczególnego w naszych zbiorach.
Xelliks, by być pewnym, że półżywa go nie okłamie, wyciągnął czaszkę Alora, która jak to miała w zwyczaju, zaczęła się żarzyć niebieskozielonym płomieniem. "Wybacz przyjacielu." W umyśle ożywionej ujrzał ścieżkę prowadzącą gdzieś w dół, która otwiera się przy jednym z regałów. Lich przerwał czytanie w myślach. Schował czaszę i ruszył do ściany, gdzie pchnął jeden z luźnych kamieni, po czym ukazały się schody na dół. Kościej ruszył przed siebie, szybko napotykając kolejne regały. Książki, które tam znalazł były w o wiele gorszym stanie, niż te na górze, co mogło wskazywać na ich wiek. Nekromanta z powrotem przyzwał Ambarasa i kazał mu pilnować kobiety, by ani ona, ani nikt inny mu nie przeszkadzali.
Awatar użytkownika
Avrir
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Badacz , Mag , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Avrir »

Z początkowo Xelliks mówił swoim zwykłym tonem, w którym to musiał dokładnie objaśnić wampirowi, co i jak, zupełnie jakby Avrir był jakimś nowo powstałym wampirem. Naprawdę zaczynało go to irytować. Później jednak stało się coś niewyobrażalnie gorszego. Lich, jak gdyby nigdy nic, wydał mu rozkaz. Jemu, szlachcicowi z Maurii! I to w dodatku taki, który wydaje się prostemu słudze. Avrir spojrzał na niego, powstrzymując chęć mordu. Głównie powstrzymywało go to, że nie lubił zabijać i tak już martwych. Wydawało mu się to czymś na kształt kopania leżącego. Zresztą, sam też był martwy, więc głoszenie takiego poglądu jedynie mu sprzyjało. Poza tym, Xelliks mógł się jeszcze przydać. Podczas kiedy wampir będzie zajęty ważnymi sprawami, wędrujący szkielet i jego pies mogliby być użyteczni. Wątpił, aby w tym mieście zdołał odnaleźć ludzkiego sługę, który z wiernością wypełniałby jego rozkazy. O Piekielnych nie było nawet mowy, nieumarli także go nie interesowali. Używał ich wyłącznie jako najprostszą służbę, jedynym wyjątkiem był ożywieniec w czarnej zbroi, ale tego akurat Avrir stworzył osobiście. Innych nieumarłych nie potrafiłby dostrzec na stanowisku chociażby majordomusów. ”Trzeba będzie załatwić ten problem, przecież ten lich nie będzie za mną chodzić całą wieczność. A może i będzie... sam nie wiem, co bym wolał bardziej.”
        Nie odezwał się do Xelliksa, kiedy ten wychodzi. Uznał, że targający nim gniew mógłby się zdradzić w jego głosie. Sam postanowił, że skoro lich coś robi, to i on powinien. Nie mógł marnować nawet chwili wolnego czasu. Choć póki co czekał na remont całego domu i wiadomość od wspólnika handlowego, to coś przecież mógł jeszcze zrobić. Doszedł do wniosku, że najlepiej będzie przygotować rezydencję do remontu. Z tego, co zauważył, w środku znajdowały się całkiem porządne, drogie meble. Nie do końca ufał diabelnym budowlańcom, dlatego też postanowił wszystko to pochować. Oczywiście w piwny, takiej normalniej, nie tej z książkami, którą odnalazł Xelliks.
- Słudzy!
        Po chwili dom zaroił się od szkieletów, noszących meble i inne cenne rzeczy ze wszystkich stron. Avrir mógł wtedy dokładnie się im przyjrzeć. Zauważył chociażby portret jakiegoś mężczyzny o długich, czarnych włosach, namalowany bez wątpienia jakieś dwieście lat temu. Wampir doskonale znał ten styl, tylko wtedy go używano. Oczywiście mógł to być także jakiś ekscentryczny malarz, ale szczerze wątpił. Wszystko w tym domu wydawało się być naprawdę porządnie zrobione, jego właściciel raczej nie zatrudniałby kogoś takiego do sportretowania się. Ludzie i nieumarli rzadko kiedy robili coś, co było akurat niemodne, zwłaszcza jeżeli byli wielkimi panami.
        Nagle Avrir zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Wokół ubyło szkieletów, a nadal znajdowało się mnóstwo rzeczy do przeniesienia. Udał się w stronę wejścia do piwnicy i ujrzał, jak nieumarli próbują wepchać meble do przepełnionej piwnicy. Zaklął. Kilka z nich zostało uszkodzonych, niezbyt poważnie, ale jednak.
- Nie, kościste chudopachołki, zabierzcie nadmiar na strych. Co najwyżej to wszystko zawali się naszym budowlańcom na głowy i odrestaurujemy dom po obniżce ceny.
        Szkielety tak też zrobiły i po chwili budynek był już pusty. Wampirowi się to podobało; cisza, spokój i żadnych rozpraszających go rzeczy. Przynajmniej do czasu, aż powróci lich. Należało się cieszyć tą chwilą, dopóki trwała.

        Wyglądało jednak na to, że chwila ta ma trwać o wiele dłużej, niż pierwotnie zamierzał. W pewnym momencie aż udał się na poszukiwania Xeliksa, lecz ten zdawał się zniknąć z miasta. Avrirowi nie pozostawało nic innego, jak zając się swoimi sprawunkami.

Ciąg dalszy: Avrir
Awatar użytkownika
Xelliks
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Lich
Profesje: Alchemik , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Xelliks »

        Nie były to dokładnie schody na dół, takie, jak myślał, że były. Dosłownie dwa lub może trzy stopnie, które w mroku wyglądały na przynajmniej tuzin. W związku z tym ukryta komnata była jedynie oddzielnym pomieszczeniem, które zamurowano. Pytanie tylko, dlaczego? Ściana runęła pod naporem jego dłoni tylko dlatego, że zaprawa była już stara. Po krótkim myszkowaniu wśród regałów i zastanowieniu się stwierdził, że nie będzie tego wszystkiego przeglądał sam. Jeśli sprowadzi tu Avrira, to pójdzie im dwa razy szybciej. Xelliks wyszedł i rzucił inkantację, która złożyła rozsypaną ścianę z powrotem w całość. Zawołał Ambarasa i ruszył powoli do wyjścia, zerkając na prawie bezmózgą "bibliotekarkę", która była trochę oszołomiona. Na szczęście nie wyglądało na to, by pamiętała cokolwiek więcej niż to, że ktoś tam przyszedł, przeszedł się między regałami i wyszedł. Szkielet swobodnie ruszył w stronę domostwa. Przez chwilę dumał nad tym, czy powiedzieć wampirowi, że z tych starych ksiąg dało się wyczuć w bardzo delikatny i subtelny sposób magię, czy lepiej, by przekonał się o tym na własnej skórze. "Lepiej mu o tym powiem".
Zablokowany

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości