Równina MauratPogoń za szczęściem... i jedzeniem.

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Pogoń za szczęściem... i jedzeniem.

Post autor: Erian »

Zapowiadał się naprawdę miły dzionek.
Jak wiele razy przedtem ruszył przed siebie, nie przykładając zbytniej uwagi kierunkowi. O, ta dróżka wygląda ciekawie, ciekawe co jest na jej końcu... Idąc tym tropem zawędrował dalej niż był tego świadomy. Przypomniało mu o tym dopiero burczenie w brzuchu. Zaoszczędził kilka groszy jako strażnik karawany, prowadząc kupców do Efne. Lecz co mu po pieniądzach, gdy w promieniu kilku mil ani widu ani słychu żadnych karczm?! Uśmiechnął się jednak i pomyślał, że dobrze mu to zrobi - stał się zbyt wygodnicki. Mrucząc pod nosem prostą lecz skoczną melodyjkę, zdjął łuk z ramienia i zszedłszy ze ścieżki zagłębił się w odmęty puszczy. Słońce poczęło opuszczać niebo.
O tak, zapewne domyślał się już, że jest głodny i ma go na oku. Uszasty z wolna skubał trawę pod jakimś starym dębem, lekko strzygąc uszami. Erian oblizał lekko wargi, napinając strzałę. Szczapa, napędzana siłą ramion łuku, pomknęła przed siebie. Zając jednak ani myślał zostać jego kolacją, unikając śmierci i pędząc na złamanie karku przed siebie.
- Psi syn... - mruknął pod nosem, puszczając się za zwierzątkiem. Zebrał po drodze strzałę, która ugrzęzła w korze drzewa. Erian biegał szybko, a przynajmniej dość szybko by nadążać za uszatym. Puścił kolejną strzałę, nawet na chwilę nie zwalniając, jednak ponownie nie trafił. Dałby sobie jednak uciąć rękę, że fragment futra na tylnej łapce został na końcówce strzały.
Porzucił myśl o strzelaniu, i odwiesiwszy broń dystansową na ramię, złapał za nóż i dysząc biegł dalej, mając mord w oczach. Patrz, pomyślał sobie. Tam ucieka twoja kolacja. Pokażesz, że jesteś na szczycie łańcucha pokarmowego czy zaczniesz żreć zielsko jak jakaś krowa? Sapnął i przyspieszył.
Zastanawiające było, jak długo zając potrafi wytrzymać. Pochłonięty myślami Erian nie zauważył wystającego korzenia drzewa. Z cichym piskiem wywinął kozła i potoczył się w dół porośniętego mchem zbocza, po czym wypadł na wydeptany szlak ścieżki, twarzą w dół. Wydał z siebie pełen żałości jęk.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Minęło wiele dni odkąd na swojej ścieżce nie spotkała żadnej żywej duszy z którą mogłaby porozmawiać. Zresztą po co rozmawiać? A co jeśli ktoś odkryje kim jest? Co jeśli okaże się nieprzyjacielem? Co jeśli spotka ją to samo co w wiosce? To wciąż bolało. Pamięta jak tamtego wieczora przechodziła wśród ulic.

***
Było dość chłodno, nie zbliżała się jeszcze zima, ale wraz z bezchmurnym niebem przyszedł zimny front powietrza. Na całe szczęście nie padało. Jednak Luxuria i tak chciała się schronić, ogrzać dłonie. Rana po skrzydle była jeszcze niezagojona, a ona nie posiadała żadnej peleryny. Pamięta... ten przeszywający ból za każdym razem kiedy mroźne powietrze musnęło po ranie. Jako anielica nie znała za bardzo uczucia chłodu. Chyba była na to mniej wyczulona, a zresztą, w mroźne dni, kiedy tylko ktoś zobaczył jej skrzydła zapraszał ją do środka i traktował jako najdostojniejszego gościa. Jednak te czasy minęły. Została potępiona. Nie ważne za co... już nie jest aniołem. Jest.. kim jest?
Ten pamiętny wieczór. Gdy myślała, że już przejdzie niezauważona, oczy wszystkich zwróciły się ku niej. Niektórzy nawet wyszli ze swoich domostw. Na początku na niektórych twarzach widziała litość i żal, zapewne pomyśleli "biedna zziębnięta dziewczyna", jednak już po chwili na ich twarzach gościła nienawiść, wściekłość, a niektórzy nawet wpadli w morderczy obłęd. Wystarczyło by ktoś szepnął "potępiona", słyszała jak to słowo wędruje z ust do ust. A później.. później, później uciekała. Prosiła by ją zostawili, oszczędzili, jednak nic to nie dało, ruszyli na nią z kamieniami w rękach. W tedy.. nie zapanowała nad mocą, w ich stronę poleciały sople lodu. Kiedy otworzyła oczy zauważyła krew i kilku ludzi słaniających się z nóg. Jak ona mogła... jak to się stało?! Z ust nie wydobył się żaden dźwięk, choć chciała przeprosić. Tłum również na chwilę ucichł jednak to była tylko cisza przed burzą. Potem.. potem już tylko uciekała.

***
To chyba jej piętno. Może ludzie instynktownie wyczuwają jej strach i dlatego chcą jej zrobić krzywdę. A może tylko tak jej się wdaje. W każdym razie nauczyła się żyć sama. Co jakiś czas tylko wpadała do ludzkich osad, sprzedawała zwierzynę za grosze, byle by mieć na chleb, kupić pelerynę na zimę, jakiś koc, w mroźniejsze okresy móc przespać się ... choćby w stodole na sianie.

Ten dzień nie był jednak tak mroźny, jeszcze dziś miało się rozpogodzić. Luxuria w tym lesie stacjonowała już drugi tydzień. W zagajniku utkała sobie mały szałas, w sam aż dla jej drobnego ciałka. Była pewna, że nikt jej tam nie znajdzie, zagajnik znajdował się daleko od szlaku, w starym gęstym lesie. Młode drzewka w których postanowiła się schować zapewne wyrosły na łące z nasion starych dębów i brzóz. Jak mówiła... nie obawiała się tam nikogo. Była cisza i spokój. Zwierzyny w lesie też było pod dostatkiem. A i w okolicznych wioskach był popyt na mięso. Tak więc było to idealne miejsce dla Luxuri która ... hm można by powiedzieć, że zbiła majątek. Wcześniej udało jej się zakupić skórzany plecak, z niechcianych skór uszyć kołdrę, a teraz mogła sobie nawet ułożyć skóry jako posłanie. Było jej więc tam bardzo wygodnie.

Samo jednak się nic nie zrobi i w końcu musiała opuścić swój zagajnik by ruszyć na łowy. Nie miała jakiegoś specjalnego planu, wyznawała kilka zasad: po pierwsze - trzymała się z dala od szlaków, dróg i gościńców, po drugie- znikała ludziom z oczu jak to było tylko możliwe.
Poszło jej dość gładko. Polowanie z magią było o wiele prostsze. Zwierzęta nie słyszały magicznego pocisku tak jak nadlatującej strzały, która lecąc wytwarzała świst. A pocisk magiczny... cóż i robił najmniejszą krzywdę zwierzęciu i zużywał mało energii osobie go rzucającej. A jak on działał? Ot bardzo prosto. Zwierze trafione takim pociskiem... zamarzało, ale nie na kość. Wtedy byłoby kłopotliwe ich rozmrażanie. Zwierzęciu po prostu zwalniał metabolizm i zasypiały... na wieczny odpoczynek.
Tego dnia upolowała już 3 rosłe zające, ich ciałka pozbawione wnętrzności i oczyszczone w wodzie z topniejącego lodu dyndały teraz przy pasie Luxuri. Właśnie miała wracać kiedy w oko rzucił się jej uciekający zając. Bez namysłu rzuciła słupkami lodu. Trafione! Zwierze przybite do pnia. Przez chwilę jeszcze ruszało łapkami po czym "zasnęło". Luxuria mogłaby czekać, aż zwierze się wykrwawi czy umrze z przerażenia. Jednak taka śmierć ją obrzydzała. Jeśli miała zabijać to szybko i jak najmożliwiej najmniej boleśnie.
Doświadczony łowca zapewne zastanowiłby się najpierw dlaczego to zwierze tak gnało. Przed kim uciekało? Ona nim nie była, nie przyszły jej więc te pytania do głowy. Dopiero po chwili usłyszała czyjś głos.
CZŁOWIEK!
Zaczęła się powoli wycofywać, niestety... w skradaniu się też była nie najlepsza. Nadepnęła na jakąś grubszą gałąź która głośno trzasnęła pod ciężarem jej ciała. Wydało się! Teraz już nie miała innego wyjścia jak brać nogi za pas. Miała tylko nadzieję, że człowiek nie pobiegnie za nią.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

Pozbierał resztki godności z ziemi, po czym otrzepał się. Bou appetite, gryź trawę. TAM jest mech! Wymruczał niepochlebne słowa uszatemu, po czym uniósł wzrok. Wokół roztaczał się typowo leśny obraz - wysokie drzewa z koronami prześwitującymi ostatnie promienie słoneczne, wszędobylskie paprocie i dość niskie krzewy, wszak sięgały mu zaledwie do kolan. Rozejrzał się za królikiem, lecz tego durnego pędziwiatra oczywiście nie znalazł. Kopnął kamyk, który wpadł w owe krzewy. Przypatrywał im się przez chwilę w skupieniu, aż mały płomyk zafajczył się w jego głowie.
-BORÓWKI!!! - wrzasnął w ekstazie, nurkując pośród niebieskiego dobra. Kilka garści władował sobie centralnie do ust, ocierając brodę rękawem. Resztę poupychał w małym woreczku wyciągniętym z torby. Dobrze się zapowiada. Może znajdę tu jakieś grzyby i wodę. Zupa grzybowa byłaby w sam raz. Powstał, po czym ruszył przez paprocie. Jego uwagę zwrócił błysk jasnego materiału między drzewami. Był zbyt czysty jak na chorągiew lub...
- Ludzie? - mruknął, przymrużając oczy.
Ostatnio edytowane przez Darshes 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: ort
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Biegła ile miała sił w nogach a zające obijały się o jej nogi i pośladki.
Jak to możliwe, że tak daleko od szlaku znalazł się jakiś człowiek? Przecież była ostrożna! Teraz już jednak nic nie mogła zrobić, pozostało jej się pomodlić. Wpadła do szałasu nie zakrywając gałęziami drogi ani nie zacierając innych śladów. Przeczucie mówiło jej, że jest to niepotrzebne bo wędrowiec i tak by znalazł jej zagajnik, choć tak dobrze go ukryła.
Jedyne co jej pozostało to uciekać.
Zaczęła się gorączkowo pakować, a to nigdy nie wychodziło jej najlepiej w pośpiechu. Na początku odwiązała zające od pasa - kiedy będzie uciekać będą tylko zbędnym balastem, a kolejne może upolować w innym miejscu. Później do skórzanego plecaka włożyła płaszcz, sznurek na którym wieszała upolowane ofiary podczas oskórowania, kolejno wkładała rzeczy najpotrzebniejsze stary zardzewiały garnek do gotowania wody który kupiła za pieniądza za pierwsze upolowane zwierzęta, głęboką łyżkę która dawała metaliczny posmak jedzeniu, hubkę i krzesiwo. Na wierzch zaś ułożyła skórzany "koc", pewnie normalny człowiek zwinąłby go i po prostu wepchnął, ale w Luxuri w takich sytuacjach zawsze odzywał się wtedy nadmierny pedantyzm. Zajęło więc trochę czasu złożenie koca na prostokąt. Ostatnia rzeczą do spakowania było nowiutkie prześcieradło które sobie niedawno uszyła. Jego już nie miała gdzie zmieścić. Więc co miała zrobić zostawić go? Wziąć pod pachę? Po chwili wpadła na pomysł, wyciągnęła starannie koc i po omacku znalazła sznurek który niedawno schowała, wystarczyło przytroczyć to co się nie mieściło i już wszystko było gotowe. Tylko czy wystarczyło jej czasu ? Czy oby nie za dużo uwagi poświęciła pakowaniu się i przez to pozwoliła człowiekowi na dogonienie jej? To się miało okazać kiedy wyjdzie z kryjówki i podąży lasem.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

Przez chwile układał myśli w głowie, starając uzyskać się logiczną całość. Suknia, drzewa, zieleń... No, kolego, trafiłeś na driadę lub zbłąkane dziewczę. Naprawdę mam ci podpowiadać co zrobić? Zgodził się ze swoim umysłem.
Już po chwili pędził w kierunku, który uznał za słuszny. Zauważył, że gonitwa wywołuje u niego dziką radość. To było takie wolne uczucie, gdzie trzeba wymagać od siebie, by odnaleźć upragniony cel. Całe jego życie w zasadzie na tym polegało, lecz on nie narzekał. Odpowiadało mu życie z dnia na dzień.
Zatrzymał się gwałtownie. Stracił ją z oczu. Zerknął na podłoże, lecz widział jedynie kępki traw. Ale coś jednak przykuło jego uwagę - małe połamane gałązki i lekko wkopana ziemia. Dalej w błocie znalazł dość obiecujący odcisk stopy. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył za następnymi poszlakami
Spoglądał przez chwilę na mały szałasik pośród listowia. Zbudowany ręcznie - jak to nazywał lichy, ale żyć się da. Przynajmniej ochroni od deszczu. Zeskoczył do zapadliny i żwawym krokiem dotarł do wejścia. Miał już wejść, lecz w tym samym momencie natknął się na parę ogromnych, chabrowych oczu. Stracił na chwilę rezonans, ale już po chwili odchrząknął, próbując ukryć zmieszanie.
- Um, dobry dzionek - zagaił.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Nie wiedziała jak zareagować, myślała, że człowiek jest dalej. Że zdąży wyjść chociaż z kryjówki. On jednak zastał ją pakującą się w szałasie.
Tylko nie daj po sobie poznać, że się boisz.Tylko nie daj po sobie poznać, że się boisz.Tylko nie daj po sobie poznać, że się boisz. powtarzała cały czas w myślach, jakby to miało coś dać.
Uniosła lekko głowę i spojrzała w jego oczy. Wydawał się z twarzy miły... choć pozory mogą mylić. Wiedziała to aż za dobrze.
Był też dość wysoki i umięśniony, gdyby zaatakował, a Luxuria zorientowałaby się za późno przygniótłby ją i mógłby zablokować jej ręce, a w tedy już nie miała dużych szans na wygraną.W jednej z rąk już na wszelki wypadek utworzyła się mała igiełka, sopelek ostry jak brzytwa.
Na razie jednak toczyli grę pozorów.
- Dzień Dobry- opowiedziała dość zdawkowo i wyniośle. Miała nadzieję, że takim zachowaniem nie tyle co odstrasz a zniechęci go.
Potem wstała, założyła plecak na jedno ramię i wyminęła go w wejściu. Zamierzał wyjść poza kryjówkę gdzie miała więcej swobody.. do ucieczki.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

Zlustrował ją spojrzeniem. Widok kogoś takiego jak ona tu był co najmniej... niecodzienny. Zbierała się chyba do drogi, i to bynajmniej chwilowej - spakowała prawdopodobnie wszystko co było pod ręką. Kątem oka dostrzegł małe ciała królików i z konfuzją stwierdził, że jeden z nich jest skubańcem którego gonił. Jednak dreszcz przebiegł mu po plecach gdy spostrzegł, że stworzonka są lekko przymrożone. Zima jeszcze nie nadeszła, nie widział nawet śniegu. Jakim cudem ? Chyba że...
- Nie jesteś driadą, prawda ? - zapytał, obracając się ku nieznajomej. Miał poważne powody by sądzić iż jest magiem. - One raczej gustują w kolorach lasu.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Wr. Niech się w końcu odczepi! Co za... jej frustracja była tak wielka, że nawet nie umiała wrazić tego słowami. Czemu ludzie nigdy nie rozumieją, że chce być sama? Ludzie.. ludzie.. obrali sobie jeden kanon. Uznali że człowiek jest zwierzęciem stadnym i potrzebuje towarzystwa by nie zwariować. I właśnie każdy człowiek powinien podlegać pod tą definicję. A co jeśli ktoś woli być sam, albo tylko z naturą? Czy wtedy już nie jest człowiekiem? Czy zwariował? Kim ona w takim razie jest?! To pytanie drążyło dziurę w jej umyśle niczym woda drąży kamień. Nie dawało jej to spokoju. Bo jak można odnaleźć spokój jeśli nie ma się pojęcia, kim lub czym się jest. Z drugiej strony Luxuria nie chciała też znać odpowiedzi na to pytanie. Bo co jak się okaże, że jest jakimś monstrum? Ludzie w wiosce okrzyknęli ją upadłym aniołem. Lecz ona się nim nie czuje. A przynajmniej... zawsze jej się wydawało, że piekielni czują jakiś związek z Mrocznymi czeluściami i Otchłanią. A ona nie czuje nic. Więc chyba nie jest upadłą. Ale kim w takim razie jest! A jeśli nie czuje nic... to czy znów może powoli zamieniać się w bryłę lodu, a może to tylko jej serce zlodowaciało?
Na myśl o tym uroniła łzę, łzę która zamarzła prawie natychmiast na jej policzku.
Odwróciła się do mężczyzny, nie była w końcu źle wychowana, jeśli zamierzała odpowiedzieć należało się zwrócić w stronę rozmówcy.
Znów spojrzała na jego twarz, miał taki przyjazdy uśmiech. Jej wzrok tym bardziej wypełnił się smutkiem.
- Nie nie jestem driadą - odpowiedziała i ruszyła przed siebie.
A w głowie znów zabrzmiało pytanie. Tym razem tak dotkliwie, że Luxuria wpadła jakby w trans, nie obchodziło ją już czy mężczyzna idzie za nią, gdzie idzie i co się stanie.
Chciała tylko wiedzieć kim jest. To było silniejsze od niej.
I wtedy sobie przypomniała. Pewnego jegomościa któremu kiedyś sprzedawała wiewiórki. Mówił on kiedyś o Klasztorze w którym są przechowywane wszystkie księgi, zapisy i legendy. Jeśli mówił prawdę to już wiedziała gdzie musi się udać. Jeśli mówił prawdę to potrzebowała przewodnika. A jeśli potrzebowała przewodnika to musiała przestać bać się ludzi.
Może to dziwne, osoba która stała zawsze na uboczu nagle przestała to robić. Ale nie stało się to jednak tak nagle. Pytanie dręczyło ja już od dłuższego czasu, a chęć zdobycia wiedzy i okazja która się nadarzyła podbudowała jej morale. Nie otwarła się na ludzi, nadal była ostrożna, zachowawcza, zamknięta w sobie. Tym razem jednak już nie chciała uciekać.
Odwróciła się w stronę mężczyzny, zza placów czuła na sobie jego spojrzenie.
- Skąd się tu wziąłeś Panie? - powiedziała. Był to jej pierwszy raz od pamiętnego wieczora kiedy to ona zadała pytanie człowiekowi, a głos jej przy tym drżał niesłychanie.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

Przekrzywił lekko głowę, usłyszawszy tak bardzo jednowątkową odzywkę. Zdawał sobie sprawę, iż może nie każdy życzy sobie towarzystwa, lecz on miał złośliwe przyzwyczajenie nie zważać na to. Po prostu czuł z większością ludzi swoistą więź, nie pozwalającą mu zostawiać kogoś ze złym mniemaniem o jego osobie. Naprawdę starał się zawiązywać przyjaźnie.
Zatkało go, gdy damulka odwróciła się na pięcie, zostawiając go przy wejściu. Chodziło mu po głowie co właściwie jej strzeliło. Nie zachowywał się chamsko, a przynajmniej miał taką nadzieję. Przestąpił z nogi na nogę, odprowadzając ja wzrokiem. Cóż, może była jedynie duchem. To też można zaliczyć do ciekawych spotkań. Westchnął z cicha i już miał się zbierać do drogi, gdy jasnowłosa nieoczekiwanie zwróciła się ku niemu.
- Nie jestem żadnym Panem, panienko. Me imię brzmi Erian - odparł z początku niepewnie, nie zważając na drżący ton jej głosu. - Erian Lemane, jeśliś ciekawa mego rodu, jednakże nie jest on dobrze znany. Podejrzewam, że nie pochodzi nawet z tych ziem, gdyż jego pierwszy człon... - ugryzł się w język. - Ach, lecz ty pewnie nie jesteś zainteresowana szukaniem mego pochodzenia. Wystarczy ci wiedzieć że tu się urodziłem i zapewne tu umrę - wyszczerzył się, odsłaniając zęby. - A w sprawie mego znalezienia się tutaj... Cóż, po prostu przyszedłem. A potem goniłem za tobą, i muszę przyznać, że nie do końca wiem gdzie jestem. A ty? - zwrócił się do dziewczyny.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

- Więc jesteś tubylcem. No dobrze... A czy kiedykolwiek podróżowałeś do innych części Alarani? - spytała. Osoba która nie podróżowała choć trochę była jej zbędna. Póki co chciała dostać się do Elisi. A stamtąd podążyć do Elisji, tam zdobyć konia i wszystkie potrzebne jej do przeżycia rzeczy a później puścić się środkiem Opuszczonego Królestwa i dotrzeć do Klasztoru Mrocznych Sekretów. Z tego co było jej wiadome o podróżowaniu, to to, że idąc do Elisji droga zajmie jej około.. półtora miesiąca. Zaś cała wyprawa mogła trwać nawet rok. Ale czy to ważne? Liczyło się to, co znajdzie na końcu. A mogła znaleźć swoją tożsamość, pewność siebie, pogodę ducha i wiele więcej.
Póki co potrzebowała przewodnika. Co prawda lubiła być sama, ale samotna wędrówka do Elisji i Klasztoru to.. samobójstwo.
Kiedy tylko skończyła mówić do Eriana znów odwróciła się na pięcie i poszła przed siebie. Po chwili jednak nie słysząc kroków mężczyzny spojrzała na niego wymownie.
- Milę stąd jest niewielka osada. Zaprowadzę Cię do niej jeśli chcesz.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

- Tubylcem? Poczułem się jak szaman w piórach, modlący się do bogów o deszcz - obruszył się żartobliwie. - Ale tak, moja rodzina pochodzi z dalekich stron, jeśli liczyć od tego miejsca, ale zwiedziłem całkiem spore połacie terenu. Czemu pytasz?
Przyglądnął się jej dokładnie. Jak zauważył wcześniej, miała dość spore oczy, nawet jak na taką osobę jak ona. Włosy splotła w warkocz, co wyglądało dość ładnie, odsłaniając jasne czoło. Miała na sobie długą, błyszczącą się jak nie powiem co suknię, kompletnie nie pasującą do tych terenów. Jakim cudem jeszcze jej nie upaprała?! Ponadto na jej plecach widniał coś, co dziwnie przypominało... Nie, to suknia. To na pewno fałda sukni, nic więcej. Rzuciło ci się na głowę . Sapnął cicho, rozbawiony własnymi omamami, po czym skrzyżował swoje spojrzenie z jej. Wioska, powiadasz...
-Jeśli tam zmierzasz mogę ci towarzyszyć - odparł. - Nie za bardzo zależy mi na celu, każda podróż jest ciekawa. Chyba że nie życzysz sobie mojego towarzystwa. Powiedz to, a odejdę.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

- Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo- odpowiedziała. Każdy dźwięk wydawany z jej ust brzmiał tak... dumnie, jakby była jakąś wysoko urodzoną damą, a przecież nie była. Takich zwyczajów nauczyła się będąc aniołem. Kiedyś zauważyła, że ludzi bardziej słuchają stanowczych osób, którzy mówią właśnie takim tonem.
- Chodźmy zatem- I znów ruszyła przed siebie.
Suknia nie przeszkadzała jej w poruszaniu się, choć czasami myślała o zmianie jej na jakieś męski spodnie. Ale cóż zawsze znów przemawiał anielski zwyczaj " Anielice mają być zadbane, schludne, i chodzić w sukniach który potwierdzi ich niebiańskość!" Suknie te oczywiście miały mieć zakryty dekolt, być do samych kostek - pozwalano oczywiście na większe rozpierdaki, bo jakby tu biegać w obcisłej długiej sukni. Z drugiej strony anioł jak anioł nie musiał biegać bo mógł latać, ale ujawnianie skrzydeł nie zawsze wychodziło na dobre, mogły być wtedy narażone na niebezpieczeństwo. No i co do idei noszenia sukienek przez anielice, czy ktoś wziąłby na poważnie, młodą kobietę ubraną w skórzane spodnie? No może na poważnie by wziął, ale na pewno nie uznałby jej za anielicę. Poza tym suknie te były z nie byle jakiego materiał - zazwyczaj kaszmir, oczywiście w jasnych barwach, czerń na pewno nie wchodziła w rachubę.
A jak dbała o czystość takiej sukni. Cóż, dla niej była to drobnostka, jako że znała magię wody co jakiś czas brud spływał po sukni. Luxuria nie musiała jej nawet ściągać.
A że była osóbką wyjątkowo pedantyczną kiedy tylko nie zajmowała się polowaniem, a po prostu przechodziła przez las, od razu znikały plamki błota. Co do spodu sukni który zawsze dotykał ziemi - wystarczyło go lekko zamrozić i już brud się go nie chwytał.
- Więc po jakich ziemiach wędrowałeś Erianie? Jeśli mogę spytać- dodała po chwili szybko. Skoro ona nie chciała się dzielić szczegółami z jej życia to i on mógł nie chcieć chwalić się swoimi.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

- Ho-ho, od czego zacząć - zamyślił się, cicho podążając za dziewczyną. - Byłem w Valladonie, swoją drogą piękne miasto. Razem z karawaną dotarłem do Rapsodii, by podążać wzdłuż wybrzeża Morza Cienia. Zaczepiliśmy nawet o Fargoth, lecz potem skończył się mój kontrakt, i nie chcąc podróżować samemu dołączyłem do trupy komediantów, jadących do Leonii na jakiś festyn czy coś. Podróżowałem z nimi prawie do Elisji, odłączając się na skraju pustyni. Ruszyłem przez pustynię Nanher, jednak ledwo uszedłem tam z życiem, ze względu na skorpiony. - skrzywił się lekko. - I nie mam na myśli tych małych drani, tylko ich ogromnych kuzynów, wielkością dorównującym porządnemu ogierowi. Z ogniście gorącego klimatu przeszedłem w ostry mróz gór Dasso. Minąłem lodowce, wkraczając do Szepczącego Lasu. Tam dopiero mogłem uzupełnić zapasy, gdyż moje skończyły się już dawno temu. Wyszedłem u podnóża miasta Menaos, tylko po to by wrócić do Valladonu. Znalazłem kolejny kontrakt, tym razem łatwiejszy - powożenie wehikułem z belkami jedwabiu. Niby sprawa prosta, jednak nie do końca. Jak się spodziewałem, piraci nie omieszkali próby ograbienia nas. Wyszliśmy z tego cali, lekko tylko brudząc materiał krwią. Na szczęście nie naszą. Miałem w kompanii krasnoluda władającego piorunami. Jak się chłopak rozkręcił to można było tylko klęczeć i prosić bogów, by nie dostać grzmotem w łeb. Dotarliśmy do Leonii, skąd wyruszyłem z owym krasnoludem w kierunku Równiny Maurat. Rozdzieliliśmy się po drodze, gdyż nie było mi śpieszno do Demary. No i mniej więcej tak się tutaj znalazłem.
Odetchnął z wyraźną ulgą. Sięgnął do sakwy i wyjął z niej mały bukłak. Ciekawa krasnoludzka robota- pojemnik podzielony na dwie części, dzięki czemu mógł napełniać go osobno winem i wodą- co odkręcisz to wypijesz, a drugie się zachowa. odczepił zawleczkę od wina i lekko zamoczył usta, gdyż wyschły mu od dłuższego monologu. Nawet nie zauważył gdy zrównał się z nieznajomą. Wyciągnął ku niej rękę, proponując napój. Zaczął gwizdać melodyjkę. Nie walnij się, pamiętasz to: A,D,A,E. Nic prostszego.
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

Uśmiechnęła się w duchu kiedy opowiadał o swoich zabawnych podróżach. Na zewnątrz jednak wciąż tkwiła kamienna maska, no może można było zobaczyć malutką iskierkę w oku. Kiedy usłyszała o Elisji ręce ją zaświerzbiły. Czemu nie mówił nic od razu?!
Znów odwróciła się na pięcie bez żadnego ostrzeżenia, tak że idący za nią Erian o mały włos na nią nie padł. Ona jednak miała się na baczności i od czasu odskoczyła.
- Cóż jesteś jednak podróżnikiem a nie tubylcem. Składam więc na twoje ręce propozycję. Potrzebuję się dostać jak najszybciej do Elisji, na pieszo. Mogę zaoferować pięć Srebrnych Orłów. Co ty na to? - Trochę chyba nie przemyślała sprawy, te pięć Srebrnych Orłów to cały dobytek jaki zdobyła do tej pory, a nawet i mniej, bo miałaby tyle gdyby sprzedała dzisiejsze zające. Jeśli Erian się zgodzi będzie musiała się po nie wrócić.Na szczęście nie odeszli jeszcze daleko od zagajnika.
Awatar użytkownika
Erian
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erian »

Zatrzymał się. Elisia? Czego ona tam szuka? Jeśli nie zbłądził aż tak jak myślał, najbliższe miasta to Meot i właśnie Elisia. Jednak wybór dziewczyny zaintrygował go. Stamtąd można było się dostać do Fargoth, owszem, lecz przed nim rozciągała się Równina Drivii. To długa droga, i trudna. A z Meot łatwo było dostać się wszędzie. Czemu kierowała się na odludzie?
A może zmierzała na pustynię? Wiele osób chciałoby ją odwiedzić, choćby po to, by poczuć gorące powietrze na twarzy i ujrzeć bezmiar piaskowych gór. On jednak po ostatniej wizycie skutecznie zniechęcił się do tych terenów. Głupie robale.
- Mogę cię przeprowadzić do Elisji, znam drogi przez pola i łąki - odezwał się w końcu. Świadomie uniknął tematu wynagrodzenia - z przykrością uznał, że nie może jej zapewnić, że wyjdzie z tego cała. A on nie miałby serca brać za to monet.
- Jednak czemu chcesz się tam udać? - zapytał, ponawiając za nią chód. - Udajesz się do Fargoth czy aspirujesz gdzieś dalej?
Awatar użytkownika
Luxuria
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Luxuria »

- Aspiruję się gdzieś dalej dotrzeć. Elisia to tylko przystanek, i tylko do Elisji potrzebuję przewodnika - odpowiedziała dość oschle.
Byli już przy zagajniku, widziała już nawet zające leżące na trawie. Musiała je tylko wybebeszyć. Spojrzała się na Eriana znacząco, przecież nie dopuści do tego by poznał jej moc. Cóż zostało jej tylko jedno wyjście.
-Cóż, będę musiała cię poprosić o jeszcze jedną przysługę. Możesz je oczyścić - wskazała na zwierzęta. Nie czekała jednak na odpowiedź. Wiedziała, że się zgodzi. Mężczyźni zawsze tak mają, zawsze chcą wyręczyć "słabe, drobne kobietki" by być ich księciem z bajki. To chyba było wpisane już w ich naturę.
-Przyniosę wodę byś mógł schudnie pracować.
Po tych słowach oddaliła się. Poszła dość... daleko. Tak ,że drzewa zasłaniały ją całkowicie. Znalazła małe drzewko, miało może z kilka centymetrów grubości. Skupiła się na nim i jednym machnięciem wody wydobyła z niego całą wodę, która grzecznie wlała się do bukłaka. Co prawda drzewko zwiędło i stało się martwe, ale Luxuria wiedziała, że wśród tak wysokich drzew i tak by długo nie pożyło.
Już wracała do zagajnika.
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości