EkradonCzarodziejskie popołudnie

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Awatar użytkownika
Ieldarisa
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ieldarisa »

Ieldarisa patrzyła z uśmiechem, jak koń oblizywał się po poczęstunku.
- No to się już od niego nie uwolnisz. Spuść go na chwilę z oka, a przejrzy cały bagaż i każdą kieszeń w poszukiwaniu jabłek. Ma na imię Tarot. Kupiłam go w sumie właśnie ze względu na jego maść. A mam go... no, już przeszło siedemdziesiąt lat. No, no, już nie rób takich oczu! Wiem, że powinien nie żyć już od lat, ale w końcu jestem magiem, prawda? Doprowadzanie go do takiego stanu to chyba najtrudniejsza rzecz, jaką robiłam. Widzisz, ja zajmuję się magią Dobra oraz Harmonii. A niestarzejące się konie niezbyt wiele mają z Harmonią wspólnego, więc nasiedziałam się nad księgami i zwojami jak rzadko. Z resztą nie tylko ja, Mogena też go lubi. A to akurat niezwykłe zjawisko. - Czarodziejka wyjęła z juków konia księgę w błękitnej oprawie i pozornie otworzyła ją na chybił-trafił. Idealnie na spisie klientów. Uważała przy tym, aby nie dotknąć tomem bezpośrednio skóry wierzchowca. Tarot może i doskonale wiedział, że wrażenie przejmującego zimna to tylko iluzja i nic mu się nie stanie, mimo tego nienawidził księgi i próbował gryźć, gdy tylko ją poczuł. - No dobrze... tędy.
Rudowłosa poprowadziła radosną gromadkę, zamykając księgę i chowając ją pod pachą. Poruszała się w irytująco wręcz powolnym tempie, ale ogier zdawał się z tego zadowolony, a momentami wręcz zwalniał jeszcze bardziej.
- A Twój towarzysz to Raqh? Jakoś tak go chyba nazwałaś, prawda? Nie muszę się obawiać żadnych niespodzianek z jego strony? Niektórzy ludzie, których dziś odwiedzimy mają psy i to całkiem denerwujące.
Awatar użytkownika
Cephei
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cephei »

- To z niego aż taki łasuch? - zaśmiała się jasnowłosa, ruszając za Ieldarisą. - Ja nie mam nic przeciwko, żeby przeszukiwał moje rzeczy, może zrobi z nimi jako taki porządek.
Raqhaar szedł za Cephei z postawionymi uszami. "Nieźle to musi wyglądać" - pomyślała dziewczyna. Łaciaty koń, wielki, czarny wilk, rudowłosa czarodziejka z księgą pod pachą i sierota zwana Cephei. Świetnie się wszyscy dobrali, nie ma co!
- Jego pełne imię to Raqhaar. Zapadło mi w pamięci, gdyż ojciec każdego wieczoru czytał mi o wielkim czarnoksiężniku o tym imieniu. A gdy do naszego domu wparował ten wilczek, jedyne imię jakie przyszło mi do głowy to właśnie Raqhaar. Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Co do tych psów... - Zerknęła przez ramię na wilka. - Najwyżej poczeka nieco dalej. A Tarot przepada, czy też nie przepada za takimi natrętami?
Awatar użytkownika
Ieldarisa
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ieldarisa »

- Masz na myśli psy? Póki tylko szczekają, ignoruje je. Jak warczą, robi się nerwowy, a przy najmniejszej próbie ugryzienia, zaczyna rozdawać na lewo i prawo kopniaki. Co do jabłek... parę razy musiałam już płacić za szkody jakie wywołał z ich powodu na kilku kramach z owocami. Czyli można powiedzieć, że to wilk wybrał Ciebie, nie Ty jego? No i jesteśmy na miejscu. - Ieldarisa zatrzymała się przy wąskim, dwupiętrowym budynku. Pogrzebała chwilę w jukach Tarota i wyjęła z nich niewielki mieszek z namalowanym za pomocą węgla prostym symbolem. Dla pewności porównała znaczek z tym w księdze i sprawdziła w notatkach, co miała dostarczyć i za jaką cenę. Zerknęła kątem oka na dziewczynę i wepchnęła jej w dłonie wodze. - W tym przypadku zaczekasz tutaj. Później będziesz mogła wejść ze mną, ale nie tym razem.
Czarodziejka nie miała zamiaru mówić wprost, dlaczego przy tej transakcji wolała być sama. Ani dlaczego przed wejściem do budynku zamazała starannie symbol na sakiewce, by był całkowicie nieczytelny. Odetchnęła jeszcze parę razy głęboko i przeszła przez drzwi bez pukania. Tak zrobiłaby Mogena, która zwykle kontaktowała się z tego typu klientami. Rudowłosej nie było raptem parę minut, ale gdy wróciła do Cephei i zwierząt, miała kwaśną minę i zmęczone spojrzenie. Wzdrygnęła się, gdy starszy mężczyzna zamknął za nią drzwi.
- Okropność. I pomyśleć, że ludzie są gotowi dodawać coś takiego samym sobie do jedzenia. Albo smarować się takim paskudztwem! Brr... No, ale następny klient to zupełnie inna rozmowa. No, nie tak zupełnie. Charakterek paskudny, ale przynajmniej składniki tylko ziołowe i to z mojego przepisu. - Po zerknięciu do księgi czarodziejka uśmiechnęła się lekko i znów zaczęła prowadzić uroczy pochód uliczkami, odebrawszy wodze Tarota. - Co do magii jeszcze. Ciężko będzie Ci znaleźć nauczyciela. Magia intuicji nie jest wcale taka rzadka, zdarza się, że ktoś ma jakieś śladowe zdolności. Ale większość czarodziejów uważa to za jarmarczne sztuczki, więc w księgach zbyt wiele informacji nie ma. Słyszałam, że kluczem jest tu samokontrola i panowanie nad emocjami, ale nie wiem, ile tak do końca w tym prawdy.
Awatar użytkownika
Cephei
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cephei »

- W plotkach zazwyczaj jest ziarenko prawdy - powiedziała, dotrzymując czarodziejce kroku.
Ku jej zaskoczeniu, Raqhaar szedł po drugiej stronie Tarota z wysoko uniesioną głową i postawionymi uszami. Zachowywał się bardzo dziwnie, nawet jak na niego. Cephei postanowiła zignorować wilka.
- Skoro magia intuicyjna wiąże się z emocjami, to czemu niektórzy czarodzieje uważają to jedynie za sztuczki? Przecież emocje to emocje, nie da się ich udawać, chyba że ktoś jest naprawdę dobrym aktorem i potrafi płakać na zawołanie. Myślenie niektórych ras jest niekiedy naprawdę irytujące - burknęła, bardziej mówiąc do siebie.
Awatar użytkownika
Ieldarisa
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ieldarisa »

- Wielu z nas uważa taką magię za sztuczki, bo niewielu używającym intuicji udaje się osiągnąć cokolwiek. Zwykle są to naprawdę marne efekty. Wiesz, zapalenie świecy i nic więcej. - Ieldarisa wyjaśniła z pełnym spokojem, zerkając kątem oka na dziewczynę. - Załóżmy, że jesteś magiem rzucającym zaklęcia poprzez moce. Czyli intuicyjnie. I tak to podejrzewamy. Pójdźmy więc o krok dalej. Załóżmy, że jesteś potężnym magiem rzucającym zaklęcia poprzez moce. Władasz... bo ja wiem... żywiołem! Ogniem. Jesteś w tym mistrzem.
Czarodziejka co jakiś czas do swoich słów dokładała gwałtowne gesty, które Tarot kwitował cichym parskaniem i krzywymi spojrzeniami, gdy kobieca dłoń mijała jego pysk o milimetry.
- Wyobraź sobie, że jesteśmy siostrami. Mam dziecko. Dom, w którym mieszkam stoi w ogniu, bez zastanowienia pędzę po dziecko, które jest w środku. Chcesz pomóc, w końcu władasz żywiołami i nie potrzebujesz kilku minut na rzucenie zaklęcia, wystarczy silne pragnienie i ogień zgaśnie. Wspaniale, prawda? A teraz wyobraź sobie analogiczną sytuację, ale dodaj, że pokłóciłyśmy się chwilę wcześniej. Nadal chcesz pomóc, w końcu w środku jest dziecko i inni ludzie. Ale jesteś na mnie wściekła. Formułujesz pragnienie ugaszenia ognia, ale wciąż buzują w Tobie emocje. Zamiast zapanować nad sytuacją, sprawiasz, że budynek wybucha, a pożar przenosi się na inne domy. Mniej przyjemna wizja, prawda? Gdybyś za to władała magią inkantacji, bez względu na nastrój, mogłabyś wyrecytować zaklęcie i zapanować nad płomieniami. Zajęłoby to chwilkę, to prawda. Ale krócej niż w przypadku rytuałów i tylko Ty decydujesz o tym, jaki będzie efekt. I wiesz dokładnie, jaki będzie. Możesz przewidzieć wszystko, każdy drobiazg. Możesz wcześniej przygotować zaklęcia na zwoju, to bardziej skomplikowane, ale wtedy nie potrzeba wyspecjalizowanego czarodzieja, by rzucić czar. Magia mocy jest nieprzewidywalna. I zwykle efekty są dość mało widowiskowe.
Na jednym ze skrzyżowań Ieldarisa zatrzymała się i rozejrzała na boki ze zmarszczonymi brwiami.
- Dałabym sobie rękę uciąć, że to gdzieś tu... Mieszkam w tym mieście od półtorej wieku i nadal potrafię się zgubić, wyobrażasz sobie?
Awatar użytkownika
Cephei
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cephei »

Cephei westchnęła żałośnie.
- Z tego co mówisz... To rzeczywiście sztuczki.
Jej ton głosu był markotny, jakby rodzice obiecali jej kupić zabawkę, a okazało się, że nie ma pieniędzy.
- No, cóż. Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz. Zawsze może być inne wyjaśnienie, niż tylko magia intuicyjna. Może po prostu znajdowałam się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie? To bardzo możliwe.
Wyjęła z torby gruszkę i ugryzła kawałek, obserwując na wszelki wypadek Tarota.
- Wiesz... Ja do tej pory gubię się w moim własnym domu, tak więc w mieście jest to jeszcze bardziej możliwe. - Uśmievhnęła się do czarodziejki serdecznie.
Awatar użytkownika
Ieldarisa
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ieldarisa »

Ieldarisa miała minę wyrażającą skrajny wysiłek umysłowy. Biorąc pod uwagę jej ogólny wygląd, pewną siebie postawę i zdolności magiczne, zapowiadało się przynajmniej na to, że budynki nagle rozstąpią się przed nią, ukazując prostą drogę do celu. Zamiast tego westchnęła ze zrezygnowaniem, przeczytała na głos z księgi nazwisko klienta i puściła wodze Tarota. Wierzchowiec typowym dla siebie, leniwym krokiem ruszył przed siebie i skręcił w prawo. Czarodziejka gwizdnęła wysoko, zatrzymując tym samym zwierzę w miejscu i poszła za nim, uśmiechając się szeroko, gdy zobaczyła tabliczkę z nazwą ulicy.
- Tędy. Zawsze wiedziałam, że jedno z nas jednak jest mądre. - Chwyciła wodze w dłoń, bardziej z odruchu, niż konieczności. Tarot od dawna już unikał wykazywania własnej inicjatywy, jeśli nie było takiej potrzeby. - Cephei... nie przejmuj się tak. Moc jest nieprzewidywalna. Ciężko nią świadomie kreować świat. I trzeba się pilnować. Ale wiesz, co? Dałabym się pociąć na kawałeczki, żeby czasem władać właśnie nimi. Mogę odesłać w zaświaty hordę nieumarłych, uleczyć ciężkie rany... ale zwykła chrypka sprawia, że niezbyt wiele mogę poradzić, bo nie mogę właściwie wypowiedzieć zaklęcia. A abym była całkowicie bezbronna wystarczy zasłonić mi usta. Jedynym sposobem, by mag inkantacji nie mógł nic zrobić jest pozbawienie go przytomności. Moim zdaniem ta magia jest po prostu inna. Ja nigdy nie osiągnę tego, co można zrobić za pomocą pewnych rytuałów, chociaż tam trzeba spełnić mnóstwo warunków. Wiesz, właściwy czas, miejsce, ogrom składników. Wyobraź sobie, że możesz zrobić tylko jedną rzecz. Myślą rozniecić w dowolnym miejscu płomyk wielkości paznokcia Twojego małego palca. Niby nic, prawda? Ale gdybyśmy obie zostały związane i zakneblowane przez jakiś bandytów, Ty mogłabyś uciec, a ja straciłabym życie.
Czarodziejka bez ostrzeżenia podeszła do boku dziewczyny i objęła ją jedną ręką za ramiona, przytulając na krótką chwilę. Zaraz potem szła dalej, jakby nigdy nic się nie zdarzyło, dla niej takie zachowanie było normalne.
- Widzisz. Wierzę w istnienie harmonii. Wszystko dla mnie ma swoje miejsce, cel i pewną wagę. Twój towarzysz nie umie mówić, ani pisać. Można powiedzieć więc, że jest bardzo prymitywny i nigdy nie przekaże żadnej wiadomości. Ale jeśli będziesz w niebezpieczeństwie, jego warczenie znacznie lepiej pokaże, że nie da Cię skrzywdzić, niż gdyby stanął na zadnich łapach i wyraził to wierszem.
Awatar użytkownika
Cephei
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cephei »

Kiedy rudowłosa ją przytuliła na moment, zrobiło jej się bardzo miło. Już od dłuższego czasu nikt jej nie przytulał. Tęskniła za tym.
To, co powiedziała Ieldarisa, było naprawdę niegłupie. Cephei sama już nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. I jedna, i druga dziedzina magii ma swoje dobre i złe strony, jednakże nie wybiera się żadnej z nich z własnej woli.
Konsekwencje zamyślenia się bywają naprawdę okrutne. Dziewczyna uderzyła głową w drewniany słup. "Kto stawia słupy na środku drogi, ja się pytam!". Spiorunowała niewdzięczne drewno wzrokiem, burknęła coś pod nosem i podniosła się.
- Tak więc... - odchrząknęła. - Daleko jeszcze?
Awatar użytkownika
Ieldarisa
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ieldarisa »

Na dźwięk uderzenia i upadku czarodziejka odwróciła się gwałtownie, przerywając w pół słowa tłumaczenie Tarotowi dalszych planów na dzień. Nie tylko zatrzymała się i zwróciła całą uwagę na dziewczynę. Palce prawej dłoni Ieldarisy były ułożone dość nienaturalnie, a w ustach miała już pierwszą głoskę zaklęcia. Gdy zauważyła, że agresorem jest słup, pokręciła ze zrezygnowaniem głową nad własnym przewrażliwieniem.
- Nic Ci nie jest? - Zapytała z rzeczywistą troską. Gdy Cephei podniosła się o własnych siłach, rudowłosa uznała, że raczej wszystko w porządku. Skupiła się wiec na pytaniu. - Jesteśmy już blisko, to tamten budynek na końcu ulicy, ten z ogródkiem. Mieszka tam dość młoda wdowa. Nie lubi zwierząt, więc muszą zachowywać się idealnie i nie mogą nadepnąć choćby na jedno źdźbło trawy, idziemy tylko po ścieżce, bo inaczej ta kobieta podniesie wrzask na pół miasta. Mam dla niej maści wygładzające skórę. I wywar, dzięki któremu ciemnieją włosy. Pierwsza zasada, jeśli masz kilku stałych klientów: znaj ich nawyki. Przynajmniej ja tak robię i jestem zadowolona z zarobków. Ta kobieta lubi się targować. Więc trzeba podać jej zawyżoną cenę. Chcę sprzedać te specyfiki za piętnaście Srebrnych Kruków. Więc jej trzeba podać cenę Złotego Gryfa. Byłaby gotowa to zapłacić, gdyby się uprzeć, ale źle by się z tym czuła i następne zamówienie ograniczyłaby do minimum, a kończą jej się ulubione pachnidła, więc liczę, że wcisnę jej również je za jakiś czas. A dzięki zawyżonej specjalnie cenie, będzie zadowolona, że coś utargowała i tak dalej. I chętniej sypnie ruenami. Chcesz Ty spróbować się z nią potargować, czy wolisz zostać ze zwierzętami? Tylko pamiętaj, nie zejdź poniżej piętnastu Kruków, bo Mogena będzie miała od kogo pobrać te swoje paskudztwa na eliksiry.
Ostatnie słowa czarodziejka dodała z lekkim uśmieszkiem i mrugnęła okiem, by dziewczyna przypadkiem nie wzięła tego na poważnie i nie wystraszyła się jej. W trakcie kolejnego przydługiego monologu dodarły pod właściwy dom. Ieldarisa zatrzymała więc Tarota i pogrzebała w jego jukach. Po chwili wypełnionej stłumionymi brzdęknięciami i stukaniem, wyjęła woreczek z dwoma szerokimi słoiczkami z mętną, gęstą substancją. Pierwsza była w kolorze bladoróżowym, druga była biała. Znalazł się tam również długi, wąski flakonik z przejrzystym, granatowym płynem oraz malutki zwój z informacjami o dawkowaniu. Dla pewności czarodziejka porównała jeszcze pakunek z opisem w księdze, po czym skinęła głową z uśmiechem i zaoferowała Cephei sakiewkę.
Awatar użytkownika
Cephei
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cephei »

Jasnowłosa patrzyła przez moment na sakiewkę, którą uprzednio wręczyła jej czarodziejka. Po chwili gapienia się potrząsnęła przecząco głową i oddała rudowłosej jej własność.
- Wybacz, ale nie mogę. Jako że przejawiają się u mnie cechy nieśmiałości i strachu, tylko bym pogorszyła sprawę, próbując targować się z twoją klientką i najpewniej sprawiłabym, iże już nigdy u ciebie niczego nie zamówi, mało tego: naśle na nas obie strażników miejskich! Tak więc lepiej będzie, jeśli ty to zrobisz. Ja się na tym kompletnie nie znam, zapewne dzięki mnie cena twoich wyrobów zeszłaby poniżej tych piętnastu Srebrnych Kruków. To dla dobra wszystkich, ja nie będę się wychylać i siedzieć cicho, a załatwianie spraw pieniężnych będzie dalej w twoich rękach.
Wszystko to powiedziała dosyć szybko i poważnie, od czasu do czasu delikatnie gestykulując, by podkreślić niektóre słowa. Odetchnęła głęboko i z uśmiechem rzekła:
- Czarodziejki przodem.
Zerknęła na Raqhaara. Skoro zwierzaki miały być idealne, musiała wygładzić nieco jego czarną sierść, gdyż wyglądał jak wyjęty z kanałów. Kiedy już skończyła upiększanie wilka, ruszyła za rudowłosą, modląc się, by Raqhowi nie strzeliło coś do głowy.
Awatar użytkownika
Ieldarisa
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ieldarisa »

- Jeden zły ruch, Tarot, a obiecuję, że znieruchomiejesz. - Pogroziła koniowi palcem, odebrawszy swoją sakiewkę od towarzyszki. - No dobrze. Więc krótko. Zwierzęta bez zarzutu, my szerokie uśmiechy, uprzejmość ma się aż wylewać. Ale ani myśl dygnąć, czy się ukłonić! Najwyżej skinienie głowy. Założy, że jesteś moją uczennicą, czy kimś takim i niech tak będzie. Ogólnie, jeśli nie wiesz, co zrobić, powtarzaj po mnie.
Z tymi słowami Ieldarisa otworzyła furtkę i ruszyła wąską ścieżką przez ogródek, zaprojektowany i utrzymany według rzekomej najnowszej mody. Po dotarciu do drzwi, czarodziejka wyprostowała plecy i zastukała trzy razy. Zdecydowanie, ale bez przesadnej nachalności. Obie panie nie musiały z resztą zbyt długo czekać na odpowiedź. Najpierw otwarto niewielki wizjer na poziomie twarzy i przybysze zostali obrzuceni spojrzeniem dwojga oczu.
- Mistrzyni czarodziejka! Zaraz zawołam panią. - Damski głos oświadczył radośnie, po czym rozległ się odgłos pospiesznych kroków. Niedługo potem znów można było usłyszeć stukanie butów, tym razem jednak zupełnie inne. Drzwi otworzyły się na oścież, by ukazać około trzydziestoletnią kobietę w stroju żałobnym. Tak przynajmniej można było założyć po kolorystyce i pewnych charakterystycznych elementach. Krój sukni za to doskonale sugerował, że pierwszy żal wdowa miała już za sobą a teraz czekała tylko na kogoś, kto pocieszy ją całkowicie.
- Mistrzyni Ieldarisa. Spodziewałam się najszybciej jutro, ale im wcześniej, tym lepiej! Z towarzyszką... i uroczymi zwierzątkami... - Ostatni komentarz mimo najszczerszych chęci nie mógł zostać odebrany pozytywnie. Kobieta pospiesznie obrzuciła spojrzeniem ogród, ale najwidoczniej nie dostrzegła żadnych szkód.
- I ja pani miłego dnia życzę. Mam tutaj wszystko, co ustaliłyśmy. Złoty Gryf się należy. - Ieldarisa oznajmiła z najbardziej niewinnym i szczerym uśmiechem, jaki można było sobie wyobrazić w jej wykonaniu. Gospodyni widocznie miała jednak inne zdanie o dobrych chęciach rudowłosej, bo chwyciła się jedną dłonią za serce i oparła o framugę z płaczliwym westchnieniem.
- Obrabować chcą! W biały dzień! Po każdym bym się spodziewała, ale nie po mojej mistrzyni! Po ka-ż-dym! - Ostatnie słowo rozdzieliła nie do końca poprawnie na sylaby, aby podkreślić jeszcze bardziej własną krzywdę. - To jak cios w serce! I to jeszcze biedną wdowę, co ledwie koniec z końcem wiąże! Miejże serce, mistrzyni! Dziesięć Orłów!
Ieldarisa na chwilę zmarszczyła brwi, po czym machnęła dłonią i mruknęła coś pod nosem, jakby właśnie przypomniała sobie coś ważnego. Zerknęła przez ramię na Cephei.
- Widzisz, ja zawsze coś pomylę, srebrne są przecież Orły, Kruki są miedziane. To bym Cię wysłała, prawda? - Mruknęła półgłosem, najwyraźniej rozbawiona własną pomyłką. Zaraz też obróciła się znów ku gospodyni z miną sugerującą, że właśnie została śmiertelnie obrażona. - Ile? Moje produkty są najlepszej jakości. Własnym nazwiskiem ręczę! Za takie pieniądze zapraszam do spelun, kupować podróbki.
Jeszcze ładnych parę minut wdowa co chwila zachowywała się, jakby miała zemdleć, a rudowłosa czarodziejka demonstrowała obrazę majestatu. Dwa razy nawet obracała się na pięcie, by odejść, a gospodyni raz tylko zagroziła zatrzaśnięciem drzwi i zakończeniem interesów. Wreszcie stanęło na piętnastu Orłach i dwudziestu Krukach. Obie kobiety rozeszły się wybitnie zadowolone.
- Mówiłam, to dość ciekawa osoba. I tak poszło całkiem szybko, pewnie ma gości, albo coś takiego.
Czarodziejka zdążyła ledwie wyjść za furtkę posiadłości i zacząć się zastanawiać, gdzie skierować kolejne kroki, gdy zza rogu wypadł chłopaczek w wieku najwyżej trzynastu lat.
- Pani? Znalazłem! Wreszcie... W domu... Mama znalazła... kazała zawołać... Lepiej, żeby pani sama oceniła! - Wyrzucił z siebie, sapiąc ciężko i opierając dłonie na kolanach, gdy już dopadł do Ieldarisy. Ta bez większego namysłu wepchnęła trzymane w dłoniach przedmioty do juków przytroczonych do siodła jej wierzchowca i sama wspięła się na grzbiet Tarota. Zaraz potem skinęła na dzieciaka, żeby wsiadł za nią.
- Wybacz, kochaniutka, ale sama rozumiesz. Jeśli służąca znalazła w domu maga coś na tyle niepokojącego, by po mnie posyłać, lepiej to sprawdzić. Do zobaczenia... kiedyś. - Rudowłosa pomachała jeszcze niedawno poznanej dziewczynie i cmoknęła na Tarota, który posłusznie ruszył kłusem, niosąc dwoje pasażerów.
Ieldarisa
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość