Warownia Nandan-Ther[Karczma "Czarny Łabędź"] Poszukujemy śmiałków!

Miedzy górskimi szczytami i wzgórzami Nanderu, kryje się królestwo króla Arata, ogromne warowne miasto, otoczone zewsząd skałami i murami. Jest tylko jedna droga do tego miejsca, a prowadzi ona przez Bramy Vidmosu. Mieszkańcy tego miejsca czują się niezwykle bezpieczni. Dzięki lokalizacji, Nandar - Ther ominęły wszystkie wojny, a miasto zachowało się w niezmiennej formie od tysięcy lat.
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

Post autor: Mamla »

        Mamla stała wyprostowana przy stoliku podróżników i przyglądała się każdej obecnej osobie z uwagą. Niska ciemnowłosa kobieta zaskoczyła ją swoimi słowami.
- A skąd wiesz o tym, co działo się przed naszym przybyciem do Nandan-Ther, Azerno? - zapytała podejrzliwie.
Po chwili na twarz piekielnej wypełzł znajomy, okrutny uśmiech, a szponiasta dłoń powędrowała na ramię pokusy, gdzie przysiadł Holmuc. - Mój ,,pupilek" jest potulny, jak owieczka. Ma takie milutkie, mięciutkie futerko. Naprawdę nie rozumiem, co ci w nim przeszkadza.
        Chciała dodać coś, jeszcze, ale wiszący na jej szyi czarny kamień rozjarzył się nagle intensywnym, wściekle czerwonym światłem.
- Um... Przepraszam was na chwilkę. Muszę udać się na stronę - Uśmiechnęła się nerwowo zrywając się od stołu.
Nie przestając rozglądać się za znajomą sylwetką ruszyła ku schodom na piętro. W pewnym momencie silna dłoń chwyciła ją za nadgarstek i wciągnęła do pomieszczenia po prawej - była to spiżarnia. Jedyne światło w pomieszczeniu pochodziło od naszyjnika dziewczyny. Po chwili wzrok piekielnej przyzwyczaił się do ciemności i oczom Mamli ukazała się znajoma twarz.
        Pokusa pisnęła radośnie i rzuciła się stojącemu przed nią mężczyźnie na szyję.
- Bafomet!
- Czyżbyś się stęskniła? - diabeł nie umiał powstrzymać śmiechu.
- Troszeczkę - Z jej twarzy powoli zniknął uśmiech. - Po co przyjechałeś? Wątpię, żeby sprowadziła cię tutaj tęsknota za mną. - ton głosu dziewczyny stał się poważniejszy.
- Przejrzałaś mnie - Bafomet udał zakłopotanie, lecz zdradził go uśmiech, który po chwili ponownie zagościł na jego obliczu - Jestem tutaj po to, aby przekazać ci polecenia dotyczące wyprawy, którą organizuje niejaka Adiena zwana Mężną.
- Właśnie dołączyłam do jej drużyny. Wnioskuję, że postąpiłam słusznie?
Diabeł ucieszył się.
- Zawsze mówiłem, że nie jesteś tylko ślicznym narzędziem, ale też mądrą kobietą. - uśmiechnął się, a w jego oczach błysnęły iskierki oznaczające, że jest dumny z Mamli. - Podczas tej wyprawy natkniecie się na pewien bardzo cenny artefakt. Nasi przełożeni życzą sobie mieć go na własność, a ty masz go dla nich zdobyć. Wierzę, że sobie poradzisz.
- Zrobię wszystko, co w będzie w mojej mocy, aby zdobyć ten przedmiot. Co to takiego dokładnie?
Pytanie wprawiło diabła w zakłopotanie.
- No bo widzisz... Ja właściwie nie wiem, co to jest...
- Jak to nie wiesz? Jak mam coś znaleźć, nie wiedząc, czego szukam?! - zdenerwowała się pokusa.
- Spokojnie. Przecież, z tego, co pamiętam, masz czuły zmysł magiczny. Wyczujesz artefakt i go zdobędziesz. Po wszystkim znajdę cię i przekażę ten przedmiot temu, komu trzeba.
- Jednego nie rozumiem, Bafomecie. Czemu nawet nie chcesz mi powiedzieć, dla kogo pracujemy?
Diabeł zawahał się wyraźnie.
- Nie mogę, Mamlo. Uwierz mi, że nie mogę. Muszę iść. Przekazałem to, co miałem do przekazania. - Diabeł pocałował pokusę i zniknął w ciemności. Oszołomiona niespodziewanym pocałunkiem dziewczyna usłyszała jeszcze tylko:
- Żegnaj, kochana. Niedługo zobaczymy się ponownie.

        Mamla energicznym krokiem wyszła ze spiżarni karczmy ,,Czarny Łabędź" i skierowała się w stronę stolika, przy którym siedziała drużyna Mężnej.
- Jestem gotowa do drogi choćby natychmiast. Oferuję swoje umiejętności i pomoc mojego towarzysza.
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Czas leciał szybko przy jedzeniu i dobrym trunku. Adiena gawędziła to bratem, to z którymś z towarzyszy. Co jakiś czas rozlegał się radosny śmiech czy dźwięk tłuczonej butelki.
- Severinie, jedno mnie zawsze interesowało... - powiedziała Mężna, cały czas szeroko się uśmiechała. - Czemu w domu nazywacie mnie Iskierką?
- To proste, siostro. - odrzekł mężczyzna śmiejąc się pod nosem. - Gdzie byś się nie pojawiła, tam się pali. Dlatego też jesteś Iskrą. - Adiena pokręciła głową ciężko wzdychając. Nawet nie zauważyła kiedy Mamla zniknęła gdzieś w karczmie.

- Szczerze mówiąc, nie ufam tej kobiecie. - powiedziała do reszty towarzyszy. - Może dlatego, że specjalnie nie przepadam za Piekielnymi. Jeżeli uważacie, że umiejętności Mamli mogą się nam przydać, niech zostanie. Ale jeśli zacznie się podejrzanie zachowywać to nie będę jej dłużej trzymać. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. - urwała gdy zobaczyła zbliżającą się pokusę. Wolała jej o swoich przekonaniach nie mówić. I lepiej, żeby nikt nie mówił.
- Skoro jesteśmy w komplecie to przedstawię wam mój plan. - Adiena zaczęła po chwili i wyciągnęła kilka zwojów. Jednym z nich była mapa, kolejnym tekst starej legendy o trójgłowym smoku. - Nasza wyprawa ma dwa cele. Pierwszy to odnalezienie jaskini, w której według legendy znajduje się skarb. Jaskinia, o której mowa istnieje, lecz czy jest w niej bestia i złoto, tego nie wiadomo. Natomiast drugi cel to pokonanie mojego wroga. On również jest zainteresowany tą pieczarą i z tego co wiem, już tam koczuje. Wejście jest u szczytu góry, no i oczywiście, magicznie zamknięte . Rzecz w tym, że żeby je otworzyć musimy rozwikłać pewną zagadkę. Ale tym na razie nie musimy się przejmować. Najważniejsze to dotrzeć do odpowiedniej góry. W jednej ze starych pieśni napisane jest, że powinniśmy się udać na siódmy szczyt na wschód od Nowej Aerii. Podróż jest dość długa, więc możemy wyruszyć nawet jutro. - przerwała, by wziąć łyk miodu pitnego, od gadania zaschło jej w gardle. - Tylko nie obiecuję wam, że wrócimy w komplecie. Łupy będą, bo nawet jeśli smok i skarb nie istnieje, to napadniemy mojego wroga. Kto chętny? - zapytała, a Severin od razu podniósł rękę. To oczywiste, że będzie towarzyszył siostrze. Adiena miała tylko nadzieję, że nie on jedyny...
Awatar użytkownika
Azerus
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje:

Post autor: Azerus »

Niziołka z trudem powstrzymała grymas wstrętu. Nienawidziła pająków, a niechaj tylko ta poczwara spróbuje znaleźć się choćby cal od niej albo w jej rzeczach, to wnet zawędruje do krainy wiecznych łowów much i innych, pajęczych przysmaków. Już prawie by strąciła ośmionoga na podłogę i zmieniła go w krwawą miazgę, ale się powstrzymała. Zapaliła prędko fajkę, po czym na jej fizys z powrotem zawitał stoicki spokój, kiedy futrzak zniknął z pola widzenia demonicy. Za pewne bardziej zasługa nikotyny niż siły woli.

Zdziwienie, może nawet szok ze strony Mamli, napawał ciemnowłosą niczym najlepsza ambrozja. W sumie spodziewała się po niej takiej reakcji, zwłaszcza, że jejmość myślała, że jej wyczyny pozostaną jej osobistą tajemnicą. I Azerna miała już powiedzieć ślicznotce cokolwiek, ale ta prędko się zerwała ze stołu, przeprosiła i odeszła.
Wszędobylskiemu spojrzeniu Azerny nie umknął incydent z naszyjnikiem Mamli. Również zachowanie diablicy uległo zmianie: nie dość, że uwaga Azerus wytrąciła ją z równowagi, to jeszcze ten świecący wisiorek. Zerwała się nerwowo ze stolika, jakby jej było gdzieś spieszno. Lecz dokąd? Czy kogoś miała spotkać? Czy z kimś współpracuje? To wyjście nie wyglądało na takie podyktowane potrzebą załatwienia spraw fizjologicznych. Wszystko zaczęło się od naszyjnika, któremu Azerna nie zdążyła się dotychczas dokładniej przyjrzeć, myśląc, że to zwyczajna błyskotka. Teraz jednak zmysł magiczny zaalarmował: "Coś się dzieje, uważaj".
Żółtooka dostrzegła jedynie, że Mamla udała się gdzieś w głąb karczmy. Nie odeszła jednak za nią, by nie wyglądało to podejrzanie, że ją szpieguje. Któż wie, czy Mamla nie wyczułaby jej obecności? Tak więc wróciła do żłopania piwa i ostatecznego napełnienia żołądka porządnym jadłem, udając, że niczego nie widziała i nie słyszała, i odkładając tę dziwną sprawę na później.

Kilka minut później rogata zdołała wrócić i oznajmić swoją gotowość do ekspedycji. Jeśli Adiena uznała, że pozbędzie się diablicy w przypadku, gdy ta zacznie zachowywać się podejrzanie, to zdaniem Azerny powinna była już podziękować Mamli za współpracę, ale "nie było miejsca dla ciebie". Ale przywódczyni wyprawy najwyraźniej nie zauważyła zniknięcia diablicy, zajęta wcześniej rozmową ze swoim bratem, zaś Azerna nie zamierzała poruszać kwestii artefaktu w obecności diablicy. Sama ciemnowłosa tylko odpowiadała na pytania, a z jej strony padały lakoniczne odpowiedzi.

Kobieta rzuciła beznamiętne "W porządku" w reakcji na słowa rogatej, pykając w międzyczasie fajeczką i trzepiąc popiół na podłogę. Lustrowała dyskretnie towarzystwo dogłębnym spojrzeniem, zwracając uwagę na aury towarzyszy i podobieństwa między nimi. Chciała wcześniej czy później dowiedzieć się, co oznaczają te kolorowe emanacje, które czasem mimochodem rejestrowała. Tak się w to zaangażowała, że przestała popijać piwa, które w międzyczasie się wywietrzyło. Szybko powróciła do rzeczywistości, a kiedy skosztowała browarka, w smaku wydało się jej nijakie.
Wtenczas Adiena wyjawiła resztę planu ekspedycji. Wyprawa dzieliła się w sumie na dwie części: smok i stajemniczony tajemnicami wróg. Była też zagadka, której Azerus nie mogła rozwikłać ze względu na to, że po prostu nie otrzymała treści tej łamigłówki. Całość, jak się okazało, prowadziła do jednego i bynajmniej nie równało się to zamtuzowi, a siódmemu szczytowi wschodniemu Nowej Aerii, gdziekolwiek to nie było. I mieli wyruszać jutro. Azerus była ciekawa, czy Mamla podejmie się wyzwania i będzie chciała dowiedzieć się, jak kurdupelka wydedukowała te wszystkie rzeczy.
- Miałam ci powiedzieć, że wiem całkiem sporo - odparła mądrym tonem Azerna, zaciągając się wcześniej dymem. - i mogę wyjaśnić, jak do tego doszłam, ale: - po czym dym obficie wydostał się z ust kobiety, formując się w diabła i odlatując ze stołu w kierunku lady. Po czym chmara rozpłynęła się. - Jeśli skłonisz karczmarza, by za pół darmo załatwił nam wszystkim prowiant, powiem ci, skąd dowiedziałam o twoim pajęczaku. Jeśli za darmo, dopowiem ci resztę.
- Poza tym zgłaszam siebie do wyprawy - zwróciła się do Adieny spokojnym tonem po szybkim pomyślunku. Wówczas przyszła jej ochota na spłatanie kolejnego figla obsłudze oberży.
Awatar użytkownika
Nevin
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nevin »

         Nevin wchodząc do karczmy zobaczył mnóstwo osób. Spośród nich wyróżniała się mała grupa osób. Widząc ją długouchy nie był przekonany, czy to grupa śmiałków, która miała walczyć ze smokiem. Wątpliwości znikły, gdy Mamla przedstawiła siebie oraz elfa. Grupa wydawała się być miła. Czas upływał szybko i przyjemnie dla młodzieńca. Po krótkim czasie został poruszony temat ukrywania aury, który bardzo zaciekawił wojownika. Z uwagą przysłuchiwał się rozmowie.

- Myślę, że nie potrzebujemy żadnych urządzeń, które częściowo maskują naszą aurę. Zróbmy urządzenie, które znacznie osłabi aury wszystkich. Niewiele wiem na ten temat, ale, gdy osłabimy aury wszystkich, to chyba potrzeba człowieka o nadludzkich zdolnościach.- powiedział Nevin.


         Elf popijając piwo siedział w ciszy przysłuchując się rozmową innym. Przyczyną tego było analizowanie całego dnia, który był pełen zwrotów akcji. Zamyślony elf nie zauważył, gdy Mamla odeszła od drużyny. Po słowach Adieny długouchy raz jeszcze przemyślał całą sytuację, po czym uznał, że za uratowanie życia jest coś winny pokusie, więc powiedział:

- Jestem za, by piekielna poszła z nami.- powiedział zdecydowanie wojownik.- Widziałem jej umiejętności - na pewno przydadzą nam się w walce.

Gdy Mężna zaprezentowała plan, młodzieniec bez wahania podniósł rękę. Po chwili Nevin wyszedł na zewnątrz, by odetchnąć świeżym powietrzem. Nienawidzę miast. Na ulicach tłok i każdemu gdzieś się spieszy pomyślał elf. Długouchy stał przed budynkiem karczmy przypatrując się ludziom. Po chwili poczuł jakieś silne uderzenie w ramię. Powoli odwracając wzrok zobaczył wysokiego mężczyznę, który uśmiechnął się i przeprosił go. Po tym incydencie młodzieniec wrócił do towarzyszy w karczmie.
Awatar użytkownika
Aiden
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny- Czarodzei
Profesje:

Post autor: Aiden »

- Sfałszowanie aury?- mag zrobił krótką pauzę na przemyślenie sprawy – Nie wiem czy da się to uczynić, to znaczy da się na pewno. Sęk tkwi w tym, że nie wiem jak to uczynić, ażeby aura wygląda na prawdziwą. Będę musiał sporo pomyśleć nad tą sprawą, może mój mistrz coś wymyśli. Sądzę, że taka zmiana aury przyda się i mi, może sfałszujemy aury wszystkich w drużynie?

         Chciał dodać coś jeszcze, gdy ku zdziwieniu pradawnego do dyskusji włączył się elf. Powiedział coś o osłabieniu aur, jako wystarczającym środku ochrony. Aiden zmarszczył brwi, nie lubił, gdy ktoś mu przerywał i na dodatek gadał bez sensu. Spokojnym głosem odpowiedział na rzucony pomysł przez długouchego:

- Siła aury to tylko jeden z parametrów naszej siły życiowej, która emanuje na zewnątrz. Są jeszcze inne elementy aury, które są typowe dla rasy. Nie będę się zagłębiał bardziej w szczegóły, gdyż nie ma takiej potrzeby. Mówiąc krótko: jednym rozsądnym wyjściem jest zmiana naszych aur, oczywiście na czas wyprawy.

        Felson zakończywszy temat, wrócił do rozmyślań na różne tematy. Jego twarz przybrały obojętne rysy, a oczy pokazywały, że jest jedynie ciałem w karczmie. A duch maga „wędrował” przez wszystkie znanemu mu tajemnice magii. Z zadumy wyrwał go nagle ruch energii, pradawny wiedział, że na pewno się nie myli. Był bardzo wyczulony na magię, przez chwilę pomyślał, że może pas zaczął okazywać jakieś zdolności. Po chwili mag uznał, że to nie podarunek od mistrza uaktywnił swoje magiczne zdolności. Musiał to zrobić inny przedmiot i to dość silny i solidnie stworzony. W tej chwili Aiden zorientował się, że pokusa gdzieś zniknęła. Rozmyślania na temat dziwnego impulsu energii mężczyzna odłożył na później, gdyż głos zabrała Adiena. Mówiła ona o swojej niechęci i podejrzliwości wobec piekielnych i o tym, że Mamla może zostawać wyrzucona z drużyny przy najmniejszym wybryku. Felson nie wiedział o piekielnych zbyt dużo, ale wystarczająco na tyle, ażeby spodziewać się wszystkiego po istotach z Czeluści. Mężczyzna nie przerywał Mężnej wypowiedzi, ta teraz przeniosła się na cel i zadania wyprawy. Po skończeniu przemowy przez panią Vanator, Nevin i Severin podnieśli ręce na znak, że zapisują się do kompanii. Azerna również zadeklarowała chęć udziału w wyprawie, pradawny zwrócił do Mężnej

- Ja też piszę się na tą przygodę. Ofiarowuję wszystko , co mam, potrzebujemy jakiś magicznych artykułów? Spróbuję wszystko załatwić na kredyt, a pieniądze oddamy po powrocie z wyprawy.
Awatar użytkownika
Mamla
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:

Post autor: Mamla »

        Mamla wróciła do stolika i usiadła obok Azerny, która chyba jako jedyna zwróciła uwagę na nagłe wyjście pokusy. Teraz żółtooka usiłowała ukryć podejrzliwe spojrzenie skierowane ku zawieszonemu na szyi piekielnej naszyjnikowi. Ale rogata mimo wszystko zdołała je dostrzec.
Będę musiała na nią uważać. Ona nie jest taka głupia, jak się wydaje... - pomyślała Mamla.
Dziewczyna spojrzała po twarzach pozostałych zebranych wokół stołu uczestników wyprawy i zauważyła brak Nevina. Rozejrzała się i zauważyła, że elf wchodzi do karczmy. W drzwiach minęła go i zahaczyła znajoma piekielnej sylwetka. Naszyjnik mignął, jakby na pożegnanie i zgasł znów stając się zwykłym, niepozornym kamieniem. Rogata rzuciła ostatnie, tęskne spojrzenie za oddalającym się diabłem.
        Z zamyślenia wyrwał ją Holmuc, który wrócił z łowów i ociężale próbował wdrapać się na ramię Mamli. Pokusa podniosła pająka.
- Zjadłeś coś dobrego? Może szczura? Sądzę, że na pewno jakieś są w pobliżu... - odezwała się czule do chowańca i usadziła go sobie na ramieniu.
Uwadze piekielnej nie umknęło obrzydzenie, z jakim Azerna przyglądała się towarzyszowi rogatej.
- Czyżby nasza bohaterka bała się pająków? - zapytała rozbawionym głosem. - Nie musisz mi mówić, skąd o nim wiesz. Każdy chyba go zauważył - uśmiechnęła się jadowicie.
A i reszty mogę się dowiedzieć... - pomyślała pokusa - Czemu by nie skorzystać z tak przydatnej umiejętności, jak czytanie w myślach... Ale może jeszcze nie. Lepiej będzie zachować tę zdolność na później - jako asa w rękawie.
- Dobrze. Zaraz będziemy mieć darmowy prowiant, a dla Ciebie znajdzie się nawet dodatkowe piwo, Azerno - sztucznie się uśmiechnęła i podeszła do kontuaru.
        Na widok Mamli karczmarza nieco przytkało. Widocznie wcześniej nie zauważył, że w jego przybytku przebywa tak piękna istota. Zapewne nigdy nie było mu dane widzieć równie pięknej kobiety. Mężczyzna był bardzo podatny na wdzięki pokusy i już po chwili cały potrzebny prowiant był przygotowany, a przed Azerną stał pełen piwa kufel.
- Proszę bardzo. Jak nasza towarzyszka wypije to, co jej zostało do wypicia, czyli pewnie za chwilkę, możemy wyruszać - zakomunikowała piekielna radosnym głosem.
Awatar użytkownika
Azerus
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje:

Post autor: Azerus »

Wyjście elfa nie wzbudziło w Azernie podejrzanych sygnałów. Nie uderzyły ją przebłyski czy zawirowania energii. Widziała owszem, jak wychodził na chwilę z karczmy, ale nie poświęciła temu zdarzeniu znaczącej uwagi.
Obserwując zachowanie Mamli Azernie nie przypadła do gustu towarzyszka i tym bardziej potwierdziły się jej hipotezy, że po drodze mogła kogoś zabiła (a raczej zabiła, jeśli kierować się nierzucającymi normalnie w oczy śladami krwi). Piękność wzbudzała w niej zdecydowaną nieufność i postanowiła, że będzie ją miała na oku. Reflektowała również nad słowami Nevina odnośnie Mamli. Wyczytała między wierszami, że widział umiejętności Mamli, ale chodziło mu najwyraźniej nie tylko o umiejętności uwodzenia, które niewątpliwie mogą przydać się w przygodzie. Oznaczało to, że elf i diablica jednak poznali się wcześniej niż przy stole. To dało jej wiele do myślenia.
Niedługo po tym, jak towarzysz elf wrócił do gromady, tym razem to czarnowłosa zbierała się na rozprostowanie nóg.
- Dzięki za piwo, Mamla, ale już się najadłam i napiłam. Możesz je wypić - oznajmiła niska jejmość, zresztą zgodnie z prawdą. - Zaraz wracam - wzięła ze sobą torbę i wyszła z tawerny.
Wróciła po kilku minutach taszcząc z powrotem swoje rzeczy. Najwyraźniej Azerna nie ufała nikomu bezgranicznie i nie chciała zostawiać bez opieki swego skromnego bagażu. Rzuciła tylko okiem na krzesło i dosiadła się, a torbę położyła niedbale koło swego siedzenia, notorycznie i dokładnie ją obserwując. Uwaga żółtookiej błyskawicznie przeskakiwała to na własny ekwipunek, to na towarzyszy, to na klientelę. Że też jeszcze oczopląsu nie dostała.
Wbrew komunikatowi rogatej pannicy, Azernie niespieszno było wyruszać w podróż. Tutaj bowiem ostatnie słowo należało do Adieny, która kierowała wyprawą.
- Czy masz na to jakiś sposób, Aidenie? Czy można byłoby skontaktować się z twoim mistrzem?
Awatar użytkownika
Adiena
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adiena »

Adiena słuchała maga, chcąc jak najlepiej rozumieć znaczenie aur w ich wyprawie. Faktycznie, sfałszowanie ich było chyba najrozsądniejszym rozwiązaniem, lecz może i kosztownym.
- Aidenie, dowiedz się jak najszybciej, czy możliwe jest dorobienie odpowiednich nam aur. Sądzę, że to dość ważne, jeśli nie chcemy, by nasi "wyjątkowo uzdolnieni magicznie" towarzysze od razu zostali rozszyfrowani. - powiedziała do mężczyzny i rozejrzała się, chcąc policzyć kompanów. Kogoś brakowało... Kątem oka zauważyła wychodzącego z tawerny Nevina.
- A ten gdzie idzie... Zresztą, nieważne. Jeśli ma zamiar wrócić, to niech idzie, gdzie chce. - powiedziała jakby sama do siebie, a następnie jej uwagę zwróciła Pokusa, która zdobyła prowiant. - Bardzo dobrze sobie radzisz z mężczyznami, Mamlo. Ciekawe czy równie dobrze będzie z walką. Jeśli mogę spytać... Jakimi magicznymi sztuczkami jeszcze dysponujesz? - zapytała lekko się uśmiechając. Bynajmniej, Adiena nie chciała być wścibska, lecz niezwykle ciekawiły ją czary. Oddałabym całą swoją siłę za trochę zaklęć., myślała. Po kilku chwilach pokręciła głową, jakby chciała wyrzucić z niej aktualne myśli i ponownie zwróciła się do towarzyszy.
- Sądzę, że na dziś wystarczy. Przedstawiłam was mój plan, ustaliliśmy wstępnie wszystko, więc chyba możemy się rozejść. Ah, jeszcze jedno. Na podróż będziecie potrzebowali konia bądź innego stworzenia, na którym moglibyście podróżować. Mam znajomości w kilku dobrych stajniach, więc koszty nie będą duże. Kilka uliczek stąd jest jedna. Powiedzcie, że wysyła was Adiena Vanator, to na pewno zapłacicie dużo mniej. Dziś sobie odpocznijcie, spotkamy się jutro o świcie pod tą karczmą.
Zablokowany

Wróć do „Warownia Nandan-Ther”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości