Danae[W mieście] Arena wojowników

Jedno z trzech elfich królestw znajdujących się w szepczącym lesie. Otoczone murami rozległe miasto wtopione w leśną gęstwinę magicznego lasu.
Awatar użytkownika
Cassadia
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawna, Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cassadia »

Czarodziejkę po raz kolejny oburzyło zachowanie elfa. Nie dość, że zwracał się do niej jak do typowej wieśniaczki to jeszcze nie raczył nawet spojrzeć na nią gdy mówiła. Cassadia mruknęła tylko niezadowolona.
Przyjrzała się temu co od dłuższej chwili podziwiał z takim zaangażowaniem długouchy. W ostatniej chwili powstrzymała ogromną chęć zwymiotowania na podłogę. Była niemal pewna, że jej magia nie mogła być odpowiedzialna za ten widok, a może mogła?
W następnej chwili poderwała się na równe nogi słysząc znajomy wrzask przeklętego topora. Czyżby jego właściciel ożył? To się zdarzało… A jednak nie. Chrząknęła i zawinęła się szczelniej w płaszcz. Próbowała nie patrzeć już na rozsmarowane na posadzce zwłoki. Zdobyła się na to dopiero gdy elf wspomniał o jakimś klejnocie. Mówił, iż chce go zatrzymać. W odpowiedzi Cassadia zagryzła wargę, klejnot przedstawiał się naprawdę interesująco, a ona wszak uwielbiała takie rzeczy. Zdecydowanie bardziej podobało by się jej gdyby Sareth zadowolił się wrzaskliwym orężem, a jej zostawił niecodzienną ozdobę. Niemniej chyba faktycznie była mu coś winna za wyciągnięcie z lochu. Niechętnie pokiwała głową.
- Weź go jeśli ci potrzebny… Tak przy okazji chyba powinniśmy się oddalić z tego miejsca. Strasznie tu cuchnie, a ja nie chcę drugi raz trafić do więzienia jednego dnia. – zrobiła kilka kroków w stronę wyjścia. Odzyskała już na tyle sił by móc to samodzielnie robić choć zapewne o czarowaniu jeszcze nie było mowy. – Idziesz czy nie?
Awatar użytkownika
Sareth
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sareth »

Czarodziejka po chwili zastanowienia wyraziła zgodę na to, by Sareth zatrzymał świecidełko. Chłopak widział w jej oczach, że sama także pragnie tego klejnotu i tylko ze względu na dług wdzięczności wobec elfa, pozwoliła mu zabrać ametyst. Heros niechętnie schował kamień do wewnętrznej kieszeni swojej ciemnozielonej peleryny. Niechętnie, ponieważ Cassadia zaprzeczała samej sobie. W głębi duszy także chciała posiadać ten kryształ, a Sarethowi ciężko było to zignorować. Szalę przeważył jednak fakt, że klejnot go "wybrał". Ciekawiło go jedynie, czy po przekazaniu świecidełka w ręce kobiety, także zmieni ono swój kształt i kolor. Być może kiedyś się tego dowie...

Dziewczyna odzyskała już na tyle sił, by mogła swobodnie się poruszać. Postanowiła opuścić to ohydne i śmierdzące miejsce. W sumie Sareth nie miał nic przeciwko, szczególnie że czarodziejka zaproponowała dotrzymanie jej towarzystwa. No, może nie w jakiś wyrafinowany i uprzejmy sposób, ale jednak. Widocznie czuła się jeszcze zbyt słaba, żeby podróżować samemu. Albo może było to coś innego? W każdym bądź razie heros nie mógł jej odmówić.

-"Idę. Mogłabyś jednak zaczekać jeszcze chwilę? Chciałbym coś zrobić przed wyjściem.

Chłopak powiedział do dziewczyny w łagodny sposób, byleby ją tylko nie rozzłościć. Już przekonał się co może zdziałać jej furia. Po chwili wpatrywania się w czerwonowłosą, Sareth zwrócił się w stronę piekielnego. Przykląkł niedaleko jego ciała i położył obie ręce na ziemi. Starał się skupić energię magiczną w dłoniach i przekazać ją wgłąb ziemi. Wszystko szło zgodnie z planem. Po krótkiej chwili twardy grunt pod ciałem Agona zmienił się w drobnoziarnisty piach, który powoli zaczął wciągać go wgłąb gleby. Był to niejako cichy pogrzeb zmarłego. Kiedy wreszcie szczątki znalazły się na głębokości około trzech metrów, grunt przybrał swoją dawną postać. Leśny elf to samo uczynił z toporem mordercy, jednakże zakopał go na mniejszej głębokości, około jednego metra, by móc go kiedyś bez trudu wydobyć. Po wszystkim Sareth otrzepał tylko ręce z brudu i ruszył w stronę wyjścia.

-"Załatwione."

Poinformował krótko czarodziejkę. Na arenie nie było już żadnych śladów walki, pozostał jedynie ohydny smród, który i tak po jakimś czasie się ulotni. Krew została wsiąknięta przez glebę, ciało martwego barbarzyńcy zostało pochowane, oczywiście wraz z jego głową. Topór wreszcie zamilkł, a klejnot zyskał nowego właściciela. Był to dobry koniec dość makabrycznej historii. Dwójka herosów przeszła po leżących na ziemi drzwiach i wreszcie opuściła miejsce nielegalnych walk oraz turniejów. Ich dalszy cel podróży był nieznany...



Sareth i Cassadia - z/t (http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=148&t=2099)
Zablokowany

Wróć do „Danae”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość