Ostatni Bastion[ Przed karczmą ] Sielanka

Kraina Górskiej Twierdzy, jedynym zamku jaki pozostał po Wielkiej Wojnie. Tutaj spotkać Cię może wszystko, napotkasz na swojej drodze złodziei i hulaków, ale także nadobne panny i dostojnych rycerzy. Pamiętaj jednak że jedyną osoba której możesz ufać jesteś Ty sam.
Awatar użytkownika
Carmilla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 94
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

[ Przed karczmą ] Sielanka

Post autor: Carmilla »

Carmilla przechadzała się po Bastionie, jak zawsze chodząc na palcach. Przyglądała się twarzom mijających ją ludzi, szukając dobrej ofiary na eliksir. Żadnej niewinnej dziewicy czy mężnego rycerza. Sami starcy, zniszczeni weterani. Zaczęło ją to męczyć, trafiła w złe miejsce. Szła dalej, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia. Znalazła się w biedniejszej dzielnicy. Nieznane zapachy i groźne aury szybko ją otoczyły, lecz mimo to pokusa nie przestraszyła się, bo czego miałaby się bać? Jeden ruch palcem i każdy padnie na kolana. Przyspieszyła tempa, chcąc wyjść na bardziej przyjemne tereny. Za nią ciągnęły się wyzwiska, sprośne komentarze i gwizdy. Nieznacznie zmieniając wyraz twarzy minęła grupkę szyderców, nie lubiła takich ludzi.

Karczmy. To jest to. Znalazła się na uliczce pełnej karczm. Jeden lekko wstawiony rycerz czy kelnereczka jej wystarcza. Tak dawno nie używała Calicema, przyda jej się odnowa energii. Zatrzymała się przed jedną ze spelun i oparła o ścianę. Czekała na dobrą ofiarę, lekko uśmiechając się do przechodzących mężczyzn. Niektórzy z nich chcieli ją nawet zaprosić na kufel piwa czy kieliszek rumu.
- Jak ja tego nienawidzę. " Cześć piękna, napijesz się? Cześć piękna, masz ochotę na spacer? " Głupie stworzonka myślą, że podbiją moje serce. Jedyne co mogą wypełnić, to mój kielich - myślała, czekając na dogodną ofiarę.

Nagle poczuła mocny zapach palonych włosów. Tak, zbliżała się idealna ofiara. Carmilla zauważyła go w tłumie. Wysoki i przystojny, wręcz ideał. Z początku nie mogła określić jego rasy, lecz czy to ważne? Kiedy przechodził koło niej, położyła mu rękę na gołym torsie, by go zatrzymać.

- Gdzie się tak spieszysz, przystojniaku? - powiedziała aksamitnym głosem i popatrzyła na niego niewinnie.

Usłyszała krzyki. Mocna aura otoczyła ją, gdy mężczyzna spojrzał na diablicę. Delikatnie, lecz szybko wysunęła swój piekielny języczek, podobny do wężowego. Gorzki, mocny smak. Wiedziała, że on jest ofiarą idealną. Drugą ręką powoli wyciągała sztylet, by wbić go w serce pięknisia.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        Gdy odleciał z jaskini zupełnie zapomniał o osobach, które tam spotkał. Tamte wydarzenia zniknęły, pamięć o nich umarła, nawet wspomnienia zostały zniszczone. Po co rozpamiętywać takie przygody? Vaxen wędrował przez Bastion. Masa ludzi przyglądała się jego czarnym skrzydłom, niektórzy próbowali wyrwać pióra. Niestety kończyli z ostrzem miecza wbitym w pierś. Kruche istoty... Co rusz mijał piękne kobiety, niestety wydawały się nie warte większej uwagi. Nie miał ochoty na kolejne miłosne przygody. Chciał napić się piwa, może czegoś mocniejszego i wreszcie wypocząć.

        Z zamyślenia wyrwała go delikatna dłoń oparta na jego piersi. Ktoś do niego się odezwał, jednak upadły niedawno wyrwany z zamyślenia nie miał żadnego kontaktu ze światem rzeczywistym. Poczuł demoniczną aurę... Jej obecność w tym mieście chwilowo go przytłoczyła. Spojrzał na napastniczkę. Pierwsze ujrzał głębokie, brązowe oczy, z nutą żółci. Dopiero po chwili piekielny zorientował się, iż kobieta ma coś niecodziennego w swym wyglądzie - rogi. Co do diabła...?! - dosłownie.

        Rogata patrzyła na niego uwodzicielskim wzrokiem. Jakby chciała go pożreć, co w jej wypadku mogło być nawet prawdą. Uznał, że bezpieczniej będzie nie zwracać na nią uwagi i ruszył dalej nie pozwalając się zatrzymać. Jednak co kilka kroków spoglądał w stronę nieznajomej. Jej uwodzenie działało na czarnookiego kobieciarza.

        Po przejsciu kilkunastu kroków zatrzymał się przed jedną z wielu karczm. Była największą ruderą, co obiecywało niskie ceny. Po co przepłacać za kiepski alkohol? Zdecydowanym krokiem wszedł do pomieszczenia, prawie pusta sala biła zapachem mocnych trunków. Podszedł do lady.
- Dużą butelkę whisky, migiem! - krzyknął do zajętego kelnera i uderzył w blat zostawiając na nim spory woreczek złota. - A za resztę dwa piwa dla mnie i po jednym dla każdego obecnego gościa.
Awatar użytkownika
Carmilla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 94
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carmilla »

Zignorował ją. Musiał mieć coś w sobie, co przyblokowało jej moce. Nie mogła odpuścić, był zbyt dobrą ofiarą.
Zaczęła iść za nim, nie mogła go zgubić. Na szczęście wyróżniał się w tłumie. Daleko nie poszedł. Pokusa stanęła przed drzwiami karczmy " Kasztanowy Rumak ". Poczekała chwilę, nie chciała wyjść na szpiega, to wzbudziłoby tylko niepotrzebne podejrzenia. Po kilku chwilach weszła do środka. Dookoła unosił się mocny zapach różnych trunków. Carmilla lekko zakaszlała, po czym pewnym, lecz wolnym krokiem poszła w stronę baru. Przechodząc koło anioła położyła mu rękę na karku delikatnie głaszcząc jego szyję. Usiadła jedno miejsce od niego bawiąc się pozostawioną przez kogoś szklanką.

- Znów się spotykamy. - powiedziała patrząc w jego stronę i jak zawsze zawadiacko się uśmiechając. Wyciągnęła sztylet kładąc go na drewnianym blacie. - Dziwne, czyż nie?

Sztyletem wyryła swoje imię w drewnie, po czym wbiła go w ozdobną kolumnę przed twarzą anioła.

- Co taki przystojniak robi tu sam? Może masz ochotę się przejść. Gdzieś, gdzie będziemy sami. I gdzie będę cie mogła w końcu zabić. - dokończyła w myślach swoją uwodzicielską wypowiedź. Ciągle patrząc na anioła i oczekując odpowiedzi otrzymała darmowy kufel piwa od któregoś z gości. Wzięła pierwszego łyka i czekała...
Awatar użytkownika
Myosoti
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Myosoti »

         Szybko zrezygnowała z wcześniejszej pogoni. Zapomniała, jaki był jej cel. Widocznie okazał się nie wystarczająco ważny, by dalej poświęcać mu uwagę. Zdecydowała się na pokierowanie swych kroków ku cywilizacji.

         Na uliczki Bastionu trafiła późną już porą. Przy pomocy amuletu ukryła skrzydła, nasunęła też kaptur. Postanowiła jak najprędzej wejść do jednej z wielu karczm, by trochę odpocząć. Jak na złość jej powieki samoczynnie opadły na oczy, gdy tylko zasiadła w kącie lichej jadłodajni i rozłożyła łokcie na dębowym stole.

         Bardzo czujnie spała. Nic więc dziwnego, że skrzypienie otwierających się drzwi podziałało na nią jak szklanka zimnej wody wylana na głowę. Szturchnęła stojącego w pobliżu kelnera i zamówiła kufel piwa, z góry płacąc. Trunku, dostarczonego przez grubego mężczyznę w poplamionym fartuchu i tak nie zamierzała wypić. Wylewająca się z wysokiego naczynia piana wypełniała nierówności stołu ,,dla zasady". Należało zbadać sytuację. Rozejrzała się po obskurnym pomieszczeniu, a jej wzrok zatrzymał się na skrzydlatym osobniku zmierzającym ku ladzie. Wydawał się trochę zirytowany. Widziała go już wcześniej. Zamówił whisky i postawił wszystkim piwo. ,,Jakby jedno paskudztwo mi nie starczyło..." - stwierdziła. Pogładziła po łbie leżącego na jej kolanach sokoła, spojrzała z niechęcią na nietknięty napój i usłyszała kolejne skrzypnięcie. Tym razem krótsze. Bez entuzjazmu spojrzała na wrota lokalu. Przemknęła przez nie dość nietypowa osóbka. Piękna, bosa kobieta z burzą czarnych loków i rogami na głowie. Myosoti aż podskoczyła. Zbudzony ptak szybko wskoczył na ramię właścicielki, która na powrót usiadła na ławie i starała się zachowywać pozory normalności. Wciąż jednak bacznie obserwowała nieznajomą. Miała przeczucie, że z jej obecności nie wyniknie nic dobrego. Wyskubała ze stołu wąski patyczek i zataczała nim kółka w rozlanym po stole piwie. Niecierpliwie czekała na kolejny ruch przybyłych.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        "Czy ona mnie śledzi ...?!"

        Spojrzał niechętnie w stronę rogatej przybyszki. Dotyk jej miękkich opuszków na karku sprawił mu przyjemność, przez plecy przebiegł dreszcz zadowolenia. Pociągnął łyk z butelki. Trunek nie był nawet najgorszy, sam posmak alkoholu rozluźnił mu nieco nerwy, chłopak poczuł ponownie spokój, wróciła do niego "harmonia".
- Czego jaśnie pani sobie ode mnie życzy? Mam wrażenie, iż pani mnie obserwuje, podąża za mną.
Słowa te wypłynęły z jego ust automatycznie. Wcale nie chciał o to pytać, nie obchodziło go to. Czegokolwiek chciała - mógł ją po prostu zignorować. Niestety whisky zaczęła działać. Z półtora-litrowej butelki została niecała połowa. "Kiedy to tak zniknęło?!"

        Uwagę Vaxena na ułamek sekundy zwróciła rudowłosa dziewczyna siedząca w koncie nawy. Bawiła się pianą w kuflu piwa. Miał wrażenie, ba! Był pewny, iż już ją gdzieś spotkał. Gdyby tylko mógł podejść bliżej... Czarnooki rozpostarł skrzydła zajmując po dwa siedzenia w obie strony. Jednym z nich objął rogatą, jednak tylko na krótki moment, zaraz je spowrotem złożył za siebie, nie chował ich. Nienawidził ukrywać swojej chluby - dwóch czarnych jak nocne niebo przy zaćmieniu księżyca pokrytych pierzem skrzydeł. Ogromne kończyny lotne wzbudzały postrach i podziw wśród wszystkich śmiertelników, a Vaxen uwielbiał wyróżniać się z tłumu, widzieć respekt w oczach otaczających go istot. Był potężny i, świadom tego, wykorzystywał swoją potęgę w stu procentach. Pysznił się nią.

        Spojrzał ponownie na dziewoję, która siedziała obok niego. Gdyby nie te diabelskie rogi uchodziłaby za piękność. Faktycznie pociągała piekielnego. Musi się jednak bardziej wysilić, gdyż upadły nie ma ochoty na gierki i zabawy. Dziewczyna ma nikłe szanse na uwiedzenie dziedzica. Butelka whisky została opróżniona, więc anioł chwycił się za pierwszy kufel piwa.
- Jesteś piękną istotą, w końcu to, co złe jest piękne - stwierdził mówiąc bardziej do siebie, niż do rogatej, jednak patrzył dokładnie w jej brązowe oczy. Na pewno usłyszała wypowiedź chłopaka. W końcu alkohol rozplątuje język i zaciska pięści - do bójki...
Awatar użytkownika
Myosoti
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Myosoti »

         Mimowolnie zainteresowała się czarnowłosym szlachcicem. Jego czarno upierzone skrzydła były imponujące. Gdyby nie obecna sytuacja, chętnie wykonałaby portret tego pięknisia.

         Wstała z miejsca i lekkim krokiem zbliżyła się do lady. Usiadła blisko anioła, zachowując jednak bezpieczną odległość od rogatej kobiety. Spod kaptura uśmiechnęła się do kelnera, który już stawiał przed nią szklankę rumu. Tak, to lubiła. Odwracającemu się do innego klienta mężczyźnie zdążyła jeszcze wsunąć kilka monet do kieszeni fartucha. Przechyliła naczynie i skosztowała bursztynowego płynu. Nieraz piła lepszy, ale nie miało to teraz znaczenia. Pierwszy raz od dawna naszła ją ochota, żeby po prostu się upić.

         Rudowłosa chciała nawiązać kontakt z aniołem. Nie wiedziała tylko od czego zacząć. Siedziała więc z sokołem na lewym ramieniu, co pewien czas upijając łyczek tak uwielbianego przez siebie trunku. Złocista ciecz zdawała się nie ubywać z wysokiej szklanki. Za sprawą wysokoprocentowego alkoholu piekielna zsunęła kaptur, uśmiechnęła się do siebie i zaczęła okręcać kosmyk włosów na palcu lewej ręki. Spojrzała czarnowłosemu w oczy - te same oczy, które w najlepsze podziwiała, gdy ten trzymał srebrny miecz przy jej gardle.
- Czy my się już gdzieś wcześniej nie widzieliśmy? - zapytała bez wahania. Wszystko nagle wydało jej się proste...
Awatar użytkownika
Carmilla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 94
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carmilla »

Co ta ruda tu robi? I po co do nich przyszła? Rogata wyciągnęła sztylet ze słupka.

- Nici z mojej ofiary. Ta ruda wszystko popsuła. Tak w sumie to mogłabym i ją zaszlachtować... Nie, po co się narażać. Nie mam zamiaru zginąć i trafić do Łowców Dusz.

Pokusa zamówiła wieprzowy karczek. Chociaż to trochę zregeneruje jej energię. Popijała piwo patrząc z na anioła.

- Mam ci powiedzieć prawdę, śliczny? Chciałam cię zabić i wypić twoją krew. Ale zrezygnowałam. Wolę się z tobą napić. - powiedziała chcąc trochę rozluźnić atmosferę. Ostanie zdanie nie było przecież prawdą. Znów popatrzyła na rudą dziewczynę, która budziła w niej coraz większą odrazę. Tym razem zapach słomy i siarki nie za bardzo spodobał się pokusie. Czemu? Bił on od dziewki, która udaremniła jej misję. Sokół na ramieniu rudej zaczął nerwowo skrzeczeć w stronę rogatej. Chyba się jej przestraszył, jej aura często płoszy zwierzęta. Carmilla syknęła w jego stronę i powróciła do ciepłego już trunku.

- A ty czego tu szukasz? - wyrzuciła przez zęby pytanie skierowane do dziewczyny siedzącej przy drugim boku przystojnego anioła. Właśnie... Przystojnego. Dopiero teraz piekielna zobaczyła jak urodziwy jest mężczyzna. Chciałaby go uwieść, ale ta ruda... Wszystko psuła. Carmilla mocno zacisnęła dłoń na rękojeści sztyletu, miała ochotę poharatać tę dziewkę. Głęboko oddychając rzuciła groźne spojrzenie na rudą.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        Ruch wykonany przez skrzydlatą dziewczynę zbił bruneta z tropu. Teraz był pewien, że już ją widział - tam w jaskini. To ona była tym niespodziewanym gościem, który pojawił się znikąd i zepsuł zabawę. Ale to może i lepiej, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Teraz miał tę piękność przed sobą. Mógł się jej dokładniej przyjrzeć. Nagle Vaxen poczuł większe skrępowanie - może i wstyd - jeszcze niedawno rudowłosa anielica widziała go zupełnie nagiego.

"O cholera..."

        Vaxen spojrzał na rogatą, kiedy ta oznajmiała mu swe zamiary. Chciała go zabić ?! Czy ona była pewna, czego chce dokonać ?! Czy to normalne dla tutejszych istot, że porywają się z motyką na słońce ?!
- Jestem Vaxen van Qualn'rine, dla znajomych Vax - piekielny zwrócił się do obu rozmówczyń z szarmanckim uśmiechem i ponownie rozpostarł skrzydła - i jak widać nie jestem tutejszy. - wskazał na swoje pierzaste kończyny. Zamówił kolejną whisky, a dla pań po tequili. Może uda się je spić, zabawić się i odejść? Przelotnie spojrzał w brązowe oczy rogatej i już wiedział, że nie ma takiej opcji. Kobieta była bardzo silna psychicznie. I potrafiła uwodzić mężczyzn. "Ciekawe czy poradzi sobie ze mną..."
- Jak mam was, drogie panie, zwać?

        Barman podszedł do trójki i oznajmił, iż karczma jest zamykana. Późna pora i burza zmusiła właściciela do odwołania dzisiejszej nocnej potańcówki. Szlachcic przez chwilę zastanowił się "jaka burza". Przecież tak niedawno było słonecznie. A tutaj nadciągnęła nawałnica. Wiatr zrywał na zewnątrz drzewa i dachy.
- Zostaniemy tu czy ci się podoba, czy nie. - bez pardonu oznajmił Vaxen, nie zwracając większej uwagi na trzech osiłków stojących przy drzwiach. Zaraz będzie bójka... Przeciwnicy wydawali się być zwykłymi śmiertelnikami, ludźmi, tylko trochę silniejszymi. "Bez obaw..." - pomyślał chłopak przygotowany do walki.
Awatar użytkownika
Myosoti
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Myosoti »

         Nie była do końca pewna ,,czego szuka". Wyczuła odrazę w słowach piekielnej. Wewnętrznie odebrała to pytanie z lekką ironią - przecież nie ona posiadała na głowie parę szkaradnych rogów. Nie odpowiadała jej obecność tej kobiety, nie zamierzała jednak od razu się z tym ujawniać, nie sądziła by było to konieczne. Fuknęła na niesforne ptaszysko i łyknęła rumu. Zwierzę uciszyło się. Nadal patrzyło niespokojnie na rogatą i naprzemiennie zaciskało szpony na luźnej krawędzi płaszcza.
- Nie wiem. - odpowiedziała - A jakie to ma znaczenie? - dodała już bardziej do siebie.

         Karczmę opuszczali ostatni goście. Można było posłyszeć ciche pomruki zbliżającej się burzy. Anielica ukazała obecnym skrzydła, rozluźniła się. Czarnowłosy dziedzic przedstawił się, a chwilkę później zafundował towarzyszkom tequilę. Upadła nie szalała za nią, ale nie widziała przeciwwskazań co do zażywania jej w towarzystwie. Bardzo spodobała jej się kurtuazja szlachcica, niewielu mężczyzn zwracało się do niej w taki sposób. Po części było to również zabawne.
- Nazywam się Myosoti Aerien Charmeurre, jeśli waćpana to ciekawi. Zależnie od humoru, toleruję również ,,Soti". -tu obdarzyła anioła przekornym uśmiechem.

         Za pękniętą szybą niedomytego okna jęczał wiatr, wyginając pobliskie drzewa. Nie szczędził też okiennic pokrytych czerwoną, odłażącą gdzieniegdzie farbą. Niebo co pewien czas gwałtownie jaśniało, by zaraz powrócić do głębokiej czerni. Krople deszczu zaczęły rytmicznie bić w dach. Jak się okazało, ten także nie był idealny. Z paru punktów na suficie sączyła się woda, stopniowo tworząc niewielkie kałuże na podłożu. Do lady zbliżył się barman. Mówił coś o zamknięciu lokalu. Jedynie wypowiedź nowo poznanego mężczyzny wzbudziła jej zainteresowanie. Coś się działo. Wreszcie coś się działo.

         Ubóstwiała to. Spory, komplikacje, ogólnie - niezgodności... to był jej żywioł, chociaż co do tego też bywała zmienna. Delikatnie przesuwała prawą dłoń po rękojeści jednego ze sztyletów. Powolutku, niepostrzeżenie jej bliźniaczka znalazła podobny cel. Czekała na odpowiedni moment. Gdy nadpity właściciel rudery, niby to kpiąco, skinął palcem na ochroniarzy piekielna nie wytrzymała. W jej zielonych oczach coś błysnęło. Bezczelny... Niezwykle szybko wstała, doskoczyła do barmana i wyciągając zza pasa dwa zagięte ostrza namalowała mu na piersi kształt litery ,,X". Spod naciętej koszuli zaczął kapać szkarłatny płyn. Mężczyzna dał parę kroków do tyłu i zgiął się wpół, głośno łykając powietrze. Rozbawiona dziewczyna zerknęła pytająco na nowych znajomych.
Awatar użytkownika
Carmilla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 94
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carmilla »

- Głupia, ruda i brzydka. Gorzej już być nie może. - myślała sobie diablica ciągle przewiercając upadłą wzrokiem. Coraz bardziej miała ochotę ją zabić. Barman postawił przed nią tequilę, którą rogata wypiła duszkiem. Był to jeden z jej ulubionych trunków.

- Jestem Vah... Carmilla Malum, a moje pochodzenie jest rzeczą oczywistą. Możesz na mnie mówić Carmi. - powiedziała spoglądając na anioła, jakby kompletnie ignorując dziewczynę. Nareszcie spotkała kogoś, z kim ma ochotę pogadać, wypić, więc postanowiła ignorować rudą.

Dookoła zrobiło się ciemno, pioruny co chwilę przeszywały niebo, wiatr huczał za oknami. Chaos. Pokusa uwielbiała ten stan. Ludzie wpadali w przerażenie, wszędzie pośpiech i krzyki. Patrzyła w okno obserwując sytuację na dworze, gdy nagle jej prywatny raj przerwał głos barmana. Zamykają. Carmilla westchnęła i wstała. Kątem oka zauważyła, jak Mysoti atakuje właściciela knajpy.

- Dobij go. Jest denerwujący. - odpowiedziała jakby od niechcenia i wolnym krokiem zaczęła iść w stronę " ochroniarzy ", którzy chcieli rzucić się na pomoc swojemu pracodawcy. Złapała jednego z nich za koszulę i przyciągnęła do ściany. Szeptała mu coś do ucha, patrząc rozpalonymi oczami w stronę drugiego z mięśniaków.

- Zostawcie nas samych, co? Bądźcie grzecznymi chłopcami i wyjdźcie. Ja zaopiekuję się barem. - powiedziała kuszącym głosem, który rozległ się po całej spelunie lekko odurzając również Vaxena. Wyciągnęła duże, stare klucze z ręki ochroniarza i poszła w stronę barku. Mężczyźni jak potulne baranki wyszli na dwór nie zwracając uwagi na szalejącą ulewę i poszli w nieznanym nikomu kierunku. Carmilla przeszła koło anioła przypadkowo ocierając się o jego skrzydła. Przeszedł ją zimny dreszcz, coś zaniepokoiło piekielną. Ignorując to uczucie przeskoczyła przez blat. Znajdując swój ulubiony rum uśmiechnęła i powiedziała wesoło:

- Mamy całą karczmę dla siebie, bierzcie co chcecie.

Wzięła butelkę rumu i wróciła na swoje miejsce. Dopiero teraz zauważyła karczek na talerzu przed sobą, szybko zabrała się za jedzenie. Spokojnie przeżuwając twarde mięso pokusa wsłuchiwała się w głośne piski dochodzące zza okna.

- Braden wrócił. - pomyślała spoglądając w stronę wrzasków. Spory nietoperz zdążył już przecisnąć się przez ubytek w szybie i usiadł Carmilli na głowie radośnie piszcząc. Piekielna uciszyła go dając mu mały kawałek mięsa i powróciła do zimnego już posiłku.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        Brutalność rudowłosej zaintrygowała Vaxena. "Od kiedy to anioły są takie agresywne...? Chyba że... Nie, przecież ma białe skrzydła, nie czarne..." - bił się z myślami. Postanowił zapytać przy lepszej okazji. Tak na prawdę nie obchodziło go z kim i jak spędzi dzisiejszy wieczór. Byleby przeżyć do jutra. Carmilia podeszła do typków przy wejściu i coś do nich powiedziała. Barwa i ton jej głosu zahipnotyzował piekielnego i lekko go odurzył. Poczuł się błogo i już sam chciał opuścić pomieszczenie, gdy złapał się, że lekko podniósł się ze swojego miejsca. Udając, że poprawia krzesełko powrócił na skórę.

        Po chwili karczma, zamknięta przez jednego z opuszczających izbę, stała się własnością trójki. Dosyć łatwym sposobem zdobyli tę ruderę wypełnioną kiepskimi alkoholami. Ależ radość...
- Carmi, ty pochodzisz z piekieł, co do tego nie mam wątpliwości. Prawda? - skierował pytanie do rogatej - Ale ty, Soti? Wyglądasz na anioła, jednak zachowujesz się jak demon. Czym ty do cholery jesteś? - zaśmiał się w głos. Czuł w Myosoti bratnią duszę. - I powiedz mi jeszcze - skąd się wzięłaś tam, za wodospadem. - błysk w jego oku był widoczny z kilkudziesięciu metrów. Chciał nawiązać przyjemniejszą rozmowę i załagodzić spór pomiędzy pięknościami.

        Niebo co raz przeszywały blade błyskawice, po których następowały trąby zwycięstwa burzy nad cywilizacją. Matka natura ponownie pokazała swą moc. W pomieszczeniu było bardzo ciepło. Vaxen przeskoczył ladę i pochwycił najdroższą jaką znalazł butelkę czerwonego wina oraz trzy kieliszki. Postawił po jednym przed każdym i nalał: dziewczynom po pół naczynia, zaś sobie całe. Podniósł szkło wysoko ponad głowę i krzyknął
- Toast za dzisiejszą noc, by była lepsze niż wszystkie poprzednie! I za miłość! - ponowny błysk w oku rozświetlił karczmę niczym piorun niebo. Kobiety zdawały się czuć dobrze. Czy to odpowiednia pora, aby wyprowadzić atak? Może uda się jednak je uwieźć?
Awatar użytkownika
Myosoti
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Myosoti »

         Na słowa rogatej ponownie spojrzała na karczmarza. Patrząc mu w oczy przekręciła lekko głowę, na jej twarzy malowała się fałszywa czułość. Szybko jednak zastąpił ją złośliwy uśmieszek. Zaczęła bawić się trzymanym w ręku sztyletem. Obracała go przez chwilę w prawej ręce, po czym podrzuciła do góry. Narzędzie obróciło się kilka razy w powietrzu i potulnie opadło na rozłożoną dłoń anielicy rękojeścią. Przy kolejnym uśmiechu pokazała barmanowi śnieżnobiałe zęby. Na chwilę schowała jedno ostrze. Wysunęła dłoń w kierunku mężczyzny i delikatnie popchnęła go na drewnianą kolumnę podtrzymującą dach. Podeszła bliżej, subtelnie przesunęła rękę po jego szyi, aż do podbródka. Tam na chwilę się zatrzymała. Popatrzyła w oczy swej ofiary i jeszcze raz się uśmiechnęła.Wydawało jej się to zabawne. Wycofała dłoń i ponownie wzięła sztylet. Ten także powoli przyłożyła do gardła barmana. Najpierw przesuwała go po szyi nie nacinając skóry. Jej twarz miała teraz zupełnie inny wyraz. Wyglądała jak malarz, który maleńkim pędzelkiem perfekcyjnie wykańcza swe dzieło. Przestała przesuwać sztylet. Zamknęła oczy. Dość. Szybkim ruchem głęboko nacięła gardło mężczyzny, jednocześnie wbijając drugie ostrze w klatkę piersiową. Karczmarz otworzył szeroko oczy, a po chwili jego ciało zsunęło się po kolumnie na posadzkę.

         Rogata sięgnęła rum i wróciła do swojego posiłku. Do budynku wleciał nietoperz. Najwyraźniej towarzyszył postaci. Zadowolona anielica usiadła na swoim miejscu i pogłaskała po łbie sokoła, który siedział na skraju wystającej półki . Na brzegu lady znalazła ściereczkę, prawdopodobnie służącą do polerowania kieliszków. Wytarła o nią zakrwawione ,,zabawki”, a następnie przymocowała je do paska. Dziewczyna oparła się o ciemny blat. Ptaszysko zeskoczyło z półki i zaczęło ocierać się o lewe ramię właścicielki.

         - Jesteśmy do siebie podobni, Vaxen… - spojrzała mu w oczy. – Jeśli chodzi o wodospad - znalazłam się tam przypadkiem. Coś mnie goniło, wpadłam do wody i po omacku szukałam brzegu. Wolałabym jednak nie wnikać w szczegóły twojej obecności w tamtym miejscu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu. – zaśmiała się.

         Anioł postawił przed nią kieliszek. Tak więc stały przed nią trzy naczynia. Upadły wzniósł toast i napił się czerwonej cieczy.
- Za tę noc – zawtórowała Myosoti. Również przechyliła swój kieliszek. Półwytrawny napój sprawił że zakręciło jej się w głowie.
Awatar użytkownika
Carmilla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 94
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carmilla »

Słysząc pytanie Vaxena rogata zaśmiała się. Z jednej strony wiedziała, że anioł jest pewny jej pochodzenia, lecz z drugiej wyczuwała, że mężczyzna nie jest wie kim ona jest. Inna postać i drugie imię dobrze ukrywają jej prawdziwą tożsamość.
- Może nie było go jeszcze w piekle kiedy ja tam byłam. Albo może nigdy nie był w piekle? Nie, to niemożliwe. Po prostu o mnie nie słyszał. Chyba myśli, że jestem diablicą. Powiedzieć mu prawdę? - rozmyślała Carmilla, gdy Braden wspiął się na jeden z rogów piekielnej i zawisnął przed jej twarzą popiskując. Pokusa odgoniła go ręką, a ten usiadł na dużym, drewnianym żyrandolu wykonanym ze starego koła od wozu. Piekielna odsunęła talerz i popatrzyła w stronę upadłego.

- Nie, Vax, z nieba się urwałam, mam tylko taki niespotykany styl. - powiedziała sarkastycznie i zaśmiała się. Chwyciła kieliszek wina przed sobą i wypiła go bez słowa. - No oczywiście, że jestem z piekła. Pochodzę z Katedry Rozpusty, więc chyba rozumiesz już czym jestem. Ale nie martw się, nie zrodziłam się z Matki Rozpusty, na szczęście. Nie przepadam za nią. Jest ohydna i nigdy nie chciałabym być jej córą. Co do ciebie to jednego nie jestem pewna. Wiesz z kim rozmawiasz? - zapytała patrząc mu w oczy. Widziała zakłopotanie, upadły nad czymś rozmyślał, może grzebał w pamięci. - A wy? Byliście w piekle? Może się kiedyś spotkaliśmy? Tam wyglądałam trochę inaczej, miałam... - pokusa przerwała, kiedy zauważyła jak ciało właściciela zsuwa się ze słupa. Pisnęła cicho i wygrzebała z torby Calicema. Podbiegła do ciała i podstawiła kielich pod dużą ranę na szyi barmana. Na jej twarzy ukazał się uśmiech i pokusa uraczyła wszystkich widokiem swych " kłów ". Patrzyła, jak z pulsującej jeszcze rany ciekła krew i wypełniała kryształowe naczynie. Po chwili Calicem był pełny, a ciało zimne i blade. Carmilla wypowiedziała kilka zaklęć w Czarnej Mowie, która wywołała w karczmie powiew chłodnego powietrza. Pokusa odeszła od truchła i powoli udała się w stronę baru ciągle patrząc na krew w kielichu. Usiadła na swoim miejscu i obserwowała, jak czerwona ciecz powoli zmienia kolor. Po chwili naczynie było pełne srebrnego płynu. Piekielna łapczywie wypiła leczniczy syrop i jęknęła. Odstawiając pusty Calicem popatrzyła na zdziwionych towarzyszy. Vaxen przyglądał się z zainteresowaniem kielichowi, zaś Mysoti patrzyła z obrzydzeniem na pokusę. Carmi rzuciła jej tylko lekceważące spojrzenie i zwróciła się do mężczyzny.

- Nigdy nie widziałeś czegoś takiego? To zwykły eliksir. - powiedziała zlizując kroplę srebrzystego płynu z górnej wargi. Czekając na reakcję aniołów Carmilla znów zaczęła bawić się pustą szklanką.
Awatar użytkownika
Vaxen
Szukający Snów
Posty: 153
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Zabójca , Wojownik , Szlachcic
Kontakt:

Post autor: Vaxen »

        - Więc jesteś pokusą, dobrze rozumiem? A co do mojego pobytu w piekle... Nie chcieli mnie tam - brunet zaśmiał się w głos, obracając w żart tamte wydarzenia - Tak po krótce: sam Władca Czeluści się do mnie fatygował, aby mnie wygnać już po pierwszym tygodniu mojego pobytu tam. I wcale nie wspominam tego z przyjemnością. Mam nadzieję, że nie będę zmuszony tam wrócić
Carmi napoiła się w tym czasie krwią właściciela knajpy. Należało mu się. W myślał gratulował Soti posunięcia, kibicował jej. Faktycznie rozumieli się nad zwyczaj dobrze. Jak brat z siostrą...? Rudowłosa nie pomyliła się - są do siebie podobni. Burza zupełnie zapanowała nad pogrążonym w nocy światem. Zrywała dachy, łamała drzewa. Istoty wszelkiej maści poukrywały się w bezpiecznych miejscach, tylko gdzieniegdzie przebiegał jakiś zagubiony, zdany na łaskę natury.

        Vaxen nie miał już pomysłu co zrobić, aby ten wieczór nie znudził obecnych, a targające nim sprzeczne uczucia tylko utrudniały mu to. Z jednej strony zastanawiał się, czy aby nie wykorzystać okazji i nie uwieźć kobiet, z drugiej - zupełnie nie miał na to ochoty. Zamyślony tak przez dłuższą chwilę patrzył w kierunku okna, popijając co jakiś czas łyk alkoholu. Nagle za szybą, w strugach rzęsistego deszczu zobaczył humanoidalną postać, jakby zakuty w zbroję rycerz, który patrzył przez to samo szkło, na trójkę piekielnych siedzących w karczmie. Czarnooki zaczął mu się bliżej przypatrywać, udając, że go nie widzi. Postać przesunęła rękę za plecy i sięgnęła po coś, co przypominało tarczę. Wziął nią szeroki zamach i rzucił w kierunku karczmy.

        Vaxen jak poparzony powalił piękności na ziemię i okrył swoimi skrzydłami dokładnie w momencie, gdy tarcza wpadła przez zamknięte okno do pomieszczenia, tłukąc całą szybę. Odłamki szkła wystrzeliły we wszystkich kierunkach powodując grad drobinek, co raz raniąc czarne skrzydła anioła. Krew zaczęła powoli kapać po piórach. Po ułamku sekundy wszystkie kawałki okna leżały już na ziemi, a piekielny poderwał się do góry wyciągając miecze. Jednak napastnika nie było już widać, zmył się w strugach deszczu. Zimne powietrze wpadło do izby. Jedynym dowodem na to wydarzenie była stara, okrągła, obita na krańcach żelazem tarcza. Atak był zamierzony, a przedmiot, który był miotany uczynił wewnątrz niemałe szkody. Większość naczyń, jak i niektórych butelek z trunkami, została również zniszczona przez pocisk. Rudowłosej anielicy i rogatej nic się na szczęście nie stało. Z lotnych kończyn dziedzica powoli kapały kropelki szkarłatnej cieczy, a po pierzu leniwie spływały strużki ciepłej jeszcze posoki. Ogromny ból przedarł zasłonę adrenaliny. Vaxen krzyknął w kierunku wybitego okna. Jego głos, pełen nienawiści, przedarł się przez niemiłosierny szum deszczu i został zakończony ogromnym grzmotem. Błyskawica trafiła w drzewo na przeciw karczmy, a pień nie wytrzymał nacisku i upadł z impetem niszcząc budynek vis-a-vis pomieszczenia, w którym piekielni stali oszołomieni.
Awatar użytkownika
Myosoti
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Myosoti »

         Za oknem mignęła ciemna sylwetka, jednak Myosoti dostrzegła ją jedynie odbijającą się w oczach wyraźnie zaniepokojonego sokoła. Dziedzic powalił ją i Carmillę na ziemię. Ostatnie westchnienie rozbijanej szklanej powłoki na moment zagłuszyło wszelkie dźwięki. Tysiące drobnych, lśniących kawałeczków zawisło w powietrzu, by zaraz opaść na podłogę. Dźwięk, jaki wydawały w chwili zetknięcia się z twardym podłożem był w pewnym sensie relaksujący. Kojarzył się z dzwoneczkami, lub z brzdęknięciem zderzanych ze sobą diamentowych kieliszków. Gdy ciało Vaxena zawisło nad Anielicą, mogła usłyszeć szybkie uderzenia jego serca. Może, mimo wszystko je miał? Nie znała go, lecz uważała, że trzeba być niesłychanie zuchwałym by podnieść rękę na pozornie bezbronną niewiastę.

         Na szczęście sokół był poza zasięgiem rozbijanego szkła. Kiedy anioł rzucił się na jego właścicielkę, ptak zaskrzeczał wrogo. Patrząc na dziedzica Raspire co chwilę podskakiwał i rozkładał skrzydła, jednocześnie przebierając w powietrzu szponiastymi łapami. Dziedzic wstał, a zwierzę przestało hałasować.
- Co jest?! - rozzłościła się Anielica. Szybko podniosła się i zbliżyła do Vaxena. - Jak się czujesz? - spytała, troskliwie patrząc na krwawiące skrzydła. Chciała go przytulić, jakkolwiek pomóc. Było jej go szkoda. Po chwili zdała sobie sprawę z tego, że o czymś zapomniała, a przecież było to takie oczywiste. Jej policzki lekko poróżowiały. - Dziękuję Ci...

         Karczmę wypełniło chłodne powietrze. Za wielkimi drzwiami było słychać dziwne stukanie. Chwilę później warczenie. Warkot narastał. Do niego dołączyło wycie i ujadanie. Nagle wszystko ucichło. Upadła słyszała szybki oddech anioła, skrobanie sokoła o półkę, wiatr za oknem i bicie swojego serca. Zrozumiała, że od jakiegoś czasu wstrzymywała oddech. Nabrała powietrza i zacisnęła opuszczone ręce w pięści. Stała skierowana twarzą do drzwi.

         Ktoś za drzwiami wykonał dwa ciężkie kroki przed siebie. Zabrzęczała zbroja. Uderzenie pięścią w drewno. Jedno. Drugie. Jeszcze jedno. Cisza. Tylko denerwujące kapanie z dachu. Dłoń rudowłosej bezszelestnie pomknęła na plecy. Delikatnie złapała i powolutku wyciągała strzałę z kołczanu. Drugą ręką już trzymała łuk w gotowości. W milczeniu nałożyła strzałę na cięciwę. Pióra na lotce tak przyjemnie ocierały się o palce. Były białe i miękkie. Pierze niemal zawsze przywodziło jej na myśl pianę, jaką tworzył wodospad między górami. Prawie czuła zapach tamtego lasu. Charakterystyczną woń mchu, jagodzin, igliwia, żywicy, nawet zielonkawego osadu na twardych kamieniach w rzece. Tak bardzo chciała znów usłyszeć śpiew skowronków, tak inny od popiskiwań i wysokich okrzyków sokoła. Pamiętała żwawe podskoki rozbrykanych jelonków, które w udawanej walce uderzały się ledwo widocznymi różkami. Ich matkę, skubiącą soczystą trawę oraz wielkiego, dumnego Daniela z kształtną głową przyozdobioną wyjątkowo okazałym porożem. Obserwowała to wtedy z wysokiej sosny, cicho, lecz wesoło grając na flecie.

         Wróciła do rzeczywistości. Vaxen bardzo dziwnie na nią popatrzył. Zupełnie nie wiedziała o co mu chodzi. Miał zamiar pouczać ją co do tego, że nie powinna strzelać wewnątrz lokalu? Sądził, że nie wypada? Może miałjakieś zastrzeżenia do samego sposobu strzelania? Tego brakowało, aby jakiś ciemnowłosy aniołek ją edukował. Nie wytrzymała by tego psychicznie. Zadźgałaby go i tyle. Przecież zawsze mogła powiedzieć, że sam się o to prosił.

         Nie rozumiała zachowania upadłego, ale póki co postanowiła skupić się na innej rzeczy. Pięść ostatni raz uderzyła w drzwi. Te aż się zatrzęsły. Gdzieś w tyle zawył pies. Rude kosmyki falowały targane wiatrem. Najwyraźniej rozwalone okno wraz z miejscem w dachu, w którym brakowało kilku dachówek, tworzyły przeciąg. Anielica przymrużyła jedno oko celując w drzwi...
Awatar użytkownika
Carmilla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 94
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Carmilla »

Pokusa siedziała tyłem do okna, gdy Vaxen wszczął alarm. Nie zdążyła nawet wstać z krzesła, gdy upadły z impetem rzucił nią o ziemię. Na początku nie rozumiała jego zachowania, dopiero po chwili zauważyła dużą tarczę na ziemi i szkło dookoła. Popatrzyła na Myosoti, która leżała tuż przy niej, obydwie były przykryte masywnymi skrzydłami Vaxa. Kilka mniejszych kawałków szyby wplątało się we włosy Carmilli, lecz większość utkwiło w ciele czarnowłosego gentlemana. Jego krew brudziła czarną suknię piekielnej, a ta delikatnie odsunęła go napierając ręką na jego tors.

- Mam coś, co ci pomoże. Nie znam się na medycynie, ale to pozwoli ci odzyskać trochę sił. - powiedziała szybko podbiegając do baru. Chwyciła Calicema i wróciła do mężczyzny po drodze raniąc gołe stropy odłamkami szkła. Przyklęknęła przy nim i zaczęła zbierać krople ciepłej posoki do kielicha. Krwi nie było dużo, wypełniła tylko jedną trzecią kryształowego naczynia. Pokusa ponownie wypowiedziała kilka piekielnych zaklęć, a czerwony płyn powoli zamienił się w srebrzysty eliksir. Podsunęła Calicema pod nos Vaxena zmuszając go do wypicia zawartości.

- Pij, pomoże ci. Jest słodki, nie martw się. - powiedziała, gdy młodzieniec krztusił się eliksirem.

W cichej karczmie rozległo się walenie w drzwi i szczekanie psa. Musiał to być duży pies stróżujący, jego krzyki były głośne i niskie. Po chwili pokusa wstała z podłogi i na palcach podeszła w stronę rozbitego okna. Usłyszała za sobą tylko krzyk Vaxena, który chyba próbował ją powstrzymać. Ignorując go wychyliła się i spojrzała na przeciwnika. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w zbroi odwrócił się do Carmilli.

- Czegoż panicz u nas szuka? Karczma zamknięta, jak widać. - powiedziała wolno swoim delikatnym głosem, a krople deszczu muskały jej kruczoczarne włosy. - Jeśli pan chce, proszę przyjść jutro, wtedy... - przerwała nagle, gdy tuż koło jej twarzy przeleciał sztylet. Cofnęła się siarczyście przeklinając. Jedną ręką złapała potężny topór, który wyglądał wręcz śmiesznie przy tak niedużej kobiecie. Bredan zdążył już z piskiem wylecieć z karczmy, lecz pokusa nie przejęła się tym. Miała kilka ważniejszych spraw na głowie.

Po kilku chwilach uzbrojony mężczyzna wyważył drzwi. Uniknął on strzały Mysoti i odparł cios rogatej. Chyba upodobał sobie jej topór, bo z całej siły za niego pociągnął wyrywając go Carmilli. Zdezorientowana pokusa padła na kolana, by nie stać na drodze ciosów aniołów. Po kilku chwilach do karczmy wbiegło czterech innych mężczyzn. Właściwa walka nareszcie się zaczęła.

Carmilla zamiast pomóc swym pobratymcom rozpaczliwie podążała na czworaka w stronę topora. Gdy nareszcie się do niego doczołgała i wyciągnęła po niego rękę, duża stopa przygwoździła ją do ziemi. Krzyknęła i nawet nie zdążyła zareagować, gdy ktoś z całej siły pociągnął ją za rogi i rzucił na ścianę. Wielkie, silne łapy oplotły jej szyję, by odebrać pokusie możliwość zaczerpnięcia oddechu. Carmilla próbowała wypowiedzieć zaklęcie i poparzyć wielkie dłonie zaciśnięte na jej gardle, lecz brak tlenu odebrał jej zbyt wiele sił. Powoli przestawała się rzucać, świat przed jej oczami zanikał, dźwięki cichły. Błogi spokój otaczał piekielną, gdy przeciwnik odbierał jej ostatnie siły na obronę.
Ostatnio edytowane przez Carmilla 11 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Zablokowany

Wróć do „Ostatni Bastion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości