Jezioro Doren[Jaskinia w skale obok jeziora] Świątynia nieznanego bóstwa?

Doren była "środkową" córką króla Filipa i najbardziej przez niego ukochaną, podobna do swego ojca, rudowłosa piękność, która według legendy przemieniła się w nimfę i po dziś dzień włada wodami jeziora nazwanego od jej imienia, a tafla wody mieni się tutaj zawsze kolorem czerwieni.
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Jaskinia w skale obok jeziora] Świątynia nieznanego bóstwa?

Post autor: Jaromir »

Jaromir przystanął na brzegu jeziora pod wysoką skałą. Według mapy którą dostał w Fargoth od tajemniczego szlachcica gdzieś tutaj była jaskinia, miejsce skrywające ponoć potężny artefakt. Do czego był on potrzebny człowiekowi, od którego dostał zlecenie? Tego nie wiedział, ważne że zapłacił mu z góry 20 Złotych Gryfów i obiecał kolejne 80 za dostarczenie naszyjnika. Co znajdzie w czeluściach tunelu, co czeka go na jego końcu?
Nagle dostrzegł w skale wykute schody. Były mocno podniszczone przez czas i przypominały raczej naturalną formacje skalną, jednak Jaromir postanowił sprawdzić, co może kryć się na ich końcu.
Po kilku minutach sklepienie nad nim zaczęło się zamykać, wapienna skała zakrywała powoli niebo swoją biało-czarną narzutą. Schody zamieniły się w tunel z ziejącą szparą na suficie przez którą wpadały promienie słońca. Im dalej zagłębiał się w czeluści tego niesamowitego korytarza, tym szpara była węższa i robiło się ciemniej. Ściany po obu stronach powoli zaczęły się przybliżać, tunel się zwężał. Jaromir przystanął i wyciągnął z plecaka pochodnie. Uklęknął, wyjął hubkę, krzesiwo i po chwili ściany zostały oświetlone miarowym blaskiem płomienia. Najemnik z niedowierzaniem przyglądał się tajemniczym symbolom ukazującym przedziwne sceny i postacie. Powoli kierując się w dalszą wędrówkę podziwiał historię przedstawioną na hieroglifach. Szpara nad jego głową zamknęła się, ostatni promień światła pozostał za nim. W dali ujrzał koniec korytarza, na pewno wytworzone sztucznie wrota zajmujące całą ścianę. Pokryte były tymi samymi znakami, co ściany jaskini. Jaromir pociągnął za - jak mu się zdawało - ogromną klamkę. Zamknięte.
Wiedział, że musi znaleźć sposób na ich otwarcie. Może tajemnicze znaki mu w tym pomogą?
Ostatnio edytowane przez Jaromir 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Ale sobie wybrała robotę. Choć nigdy nie przypuszczała, że będzie najmować się do różnych zadań z rodzaju "przynieś, podaj, pozamiataj", dziadek właśnie tego od niej wymagał. Ale to wydawało się najmniej istotne, przy sumach które oferował - bowiem dziadek piekielnie dobrze płacił. Zazwyczaj nagroda wybiegała dużo poza 100 Złotych Gryfów, co Sorze zupełnie starczyło. Nie brała zadań taśmowo - jedno po drugim, w pogoni za niebezpiecznymi pieniędzmi. Wykonywała jedną, czasem dwie misje miesięcznie - wystarczająco aby opłacić jedzenie i nocleg w jednej z lepszych karczm w mieście i mieć spokój od wszy oraz pcheł. Dziadkowi pomagał jeszcze jakiś szlachcic, jednak on zajmował się rzeczami bardziej przyziemnymi, jak księgi, rachunki i tym podobna papierkowa robota.
Ostatnie zadanie które przyjęła - zdobycie jakiegoś tam naszyjnika - wyglądało trochę bardziej ambitnie niż dotychczasowe. Jak zwykle o nic nie pytając wyruszyła więc na poszukiwania.
Chociaż dostała dokładnie wyrysowaną mapę musiała chwilę krążyć po niebie, zanim dostrzegła ukryte wejście. Wylądowała kawałek od wejścia, odmieniła się i już na piechotę ruszyła ku skrytce. Podeszła bliżej, kiedy to ujrzała schody prowadzące w głąb skały.
- No to sobie dziadek wymyślił, skrytkę, niech go piorun - pomyślała zawiedziona, iż nie jest to tylko mała nisza w skale z naszyjnikiem najlepiej położonym na samym wierzchu. Łatwiej już by się nie dało. Wtedy jednak zauważyła wyraźne ślady butów.
- Dlaczego nie powiedział mi, że będzie tu ktoś jeszcze? - zdziwiona powiedziała do siebie w duchu i ostrożnie się rozglądnęła. W polu widzenia wzroku jednak nie było nic nadzwyczajnego. Wyciągnęła jeden z shurikenów i ostrożnie weszła do jaskini.
Ostatnio edytowane przez Sorazea 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaromir »

Od kilku godzin ślęczał nad hieroglifami naniesionymi na wrota zamieniając się w jakiegoś cholernego archeologa i próbował rozszyfrować ciąg dziwnych znaków okalających go z każdej strony. Oczywiście próbował otworzyć wrota siłą, szukał tajemnego guzika ale nic nie udało mu się zrobić. Widocznie przejście zabezpieczała magia o której wiedział tak niewiele, ale nie mógł przecież wrócić do pracodawcy z pustymi rękoma. Przez ten czas jedyne, co udało mu się rozszyfrować były słowa: Jedna, trzy, imię i wrota, choć i to były tylko domysły. Jaromir kucnął opierając głowę o rękę nad jednym z bardziej interesujących znaków i myślał intensywnie, co ten mógł oznaczać. Wcześniej opowiedziana historia opisana na ścianach coś mu mówiła, chyba gdzieś ją już słyszał. Jak się nie mylił było to coś o księżniczkach. Nagle usłyszał świst i spojrzał przerażony na shuriken wbity w ścianę nad sobą. Wstał z niesamowitą szybkością i dobył miecza. Wiedział, że tym razem może nie wyjść z tego cało, przeciwnik miał zdecydowaną przewagę - widział blask pochodni i człowieka ją trzymającego. Przez szparę w sklepieniu nie wpadały już żadne promienie światła, słońce najprawdopodobniej zaszło lub zostało zasłonięte przez chmury. Jaromir nie bardzo wiedząc, co robić po prostu krzyknął w przestrzeń:
- Kim jesteś i po co przybyłeś, nieznajomy!
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Przez dłuższą chwilę obserwowała mężczyznę - dzięki światłu pochodni widocznego jak na dłoni - stojącego przy dziwnych wrotach, w zasadzie nie wiedząc co teraz zrobić. "Skąd on się tu wziął? Czyżbym miała takie nieszczęście, że akurat kiedy dostałam zlecenie on też tu trafił?" - zastanawiała się, wciąż mu się przyglądając. Po kolejnej długiej chwili zdecydowała, że musi coś zrobić, nie będzie tu siedziała i wpatrywała się jak ten, zresztą dość nieudolnie, próbuje coś wymyślić. Rzucony shuriken specjalnie wbił się trochę nad głową osobnika:
- Kim jesteś i po co przybyłeś, nieznajomy! - usłyszała kiedy tylko obrócił się w jej stronę. Wyglądał trochę jak paniątko, taki poszukiwacz przygód z przypadku, co to ginie zaraz na początku swojej pierwszej wyprawy. "Ciekawe czy i teraz będzie tak samo?" - pomyślała i zastanowiła się chwilę, jak odpowiedzieć na pytanie.
- Wydaje mi się, że to ty powinieneś przedstawić się pierwszy. A tak od serca, to nawet jestem tego pewna - rzuciła cały czas skryta w mroku. - Czego tutaj szukałeś? Zresztą widać, że nie jesteś zbyt wprawiony. Zostawić tyle śladów, nawet ślepiec by je zauważył.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaromir »

Głos który usłyszał był zdecydowanie żeński. Dość zimny, ale żeński. W głębi serca uradowało go to, nikomu nie wiadomo, dlaczego. Irytował go jednak trochę fakt, iż rozmówczyni nie była skłonna podejść bliżej. Czując się trochę bezpieczniej odpowiedział:
- Jeśli tego pragniesz, pani.. Jam jest Jaromir z Wirnevaldu, poszukiwacz przygód, najemnik i zielarz! - Człowiek zastanowił się kilka sekund, czy nie mówi zbyt przyjaznym tonem do tej kobiety. Tak, na pewno postępuje prawidłowo. Ale dlaczego ta rzuciła w niego tą dziwną gwiazdą? - Muszę dostać się do środka, a tych wrót nie da otworzyć się normalnymi sposobami. Naprawdę zostawiłem tak wiele śladów za sobą? Nieważne. A ty, zacna Pani, jak tutaj się znalazłaś? Chyba, żeś jest samą Doren.. - Nie dokończył zdania, ponieważ korytarz zaczął dosłownie dygotać, dało się usłyszeć dźwięki przypominające przesuwanie czegoś ciężkiego i wielki huk. Wrota nagłym, szybkim ruchem pofrunęły w górę odsłaniając ziejącą dziurę, a człowiek wzdrygnął się. Z czeluści zawiało starym, stęchłym powietrzem i nastała przerażająca cisza..
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Myśl o tym, ze mogłaby być Doren, Panią pobliskiego jeziora, szczerze ją rozbawiła. Przez nagle otwierające się przejście nie zdążyła nawet w żaden sposób zareagować. Mężczyzna stał niepewnie, między miejscem skąd dobiegał głos kobiety, a wiejącą stęchlizną dziurą. "Kto by pomyślał, że takie będzie hasło? Choć z drugiej strony mogła być to jedna z pierwszych rzeczy z prób otwarcia..."
- Gratuluję otwarcia przejścia, ale teraz sugerowałabym abyś nawet nie próbował się ruszyć. Ot tak na wszelki wypadek - dodała i wyciągnęła kolejny shuriken z pojemniczka przy pasie. Niewiele się myliła, chociaż ten oczywiście nie miał zamiaru słuchać. Kiedy tylko zrobił krok w stronę przejścia, na bocznej ścianie z rumorem uniosły się drugie wrota. Przez chwilę znów panowała cisza, kiedy to oboje z oczekiwaniem wpatrywali się w ciemne miejsce.
Niespodziewanie szybko wybiegł i ruszył na stojącego pośrodku sali mężczyznę szkielet, z mieczem dziwnego kształtu w kościanych dłoniach. Dopiero po sekundzie jednak, Sor zauważyła coś dziwnego, szkielet był ewidentnie szkieletem, tyle, że całkowicie czarnym.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaromir »

Gdy otwarły się następne drzwi z których wybiegł rozszalały, magicznie ożywiony szkielet Jaromir niewiele się zastanawiając zadał pierwszy cios odcinając mu kościaną rękę, w której trzymał zardzewiały toporek. Ta upadła na ziemię, jednak kości, które zostały odcięte natychmiastowo się zrosły... Wiedział, że musiał obrać inną taktykę walki. Może... Tym razem cios skierował między żebra nieumarłej, nieco zwęglonej sadzą istocie. To był dobry wybór, widocznie moc odpowiadająca za zrastanie kości i utrzymywanie ich w odpowiedniej formie była skumulowana w miejscu, gdzie porażona żywa istota zmarłaby od razu lub po krótkiej chwili. Gdy kości upadły na ziemię, nie miał zamiaru pozostawić ich bezczynnie. Nie znał się jeszcze na magii, więc pomyślał, że szkielet mógłby się za chwilę zrekonstruować. Po chwili jednak wpadł na lepszy pomysł - nawet jeśli byłyby porozwalane po całym korytarzu magia byłaby w stanie je połączyć. Podniósł więc pochodnie z ziemi i podpalił szkielet razem z jego łachmanami. Teraz dopiero przypomniał sobie o tajemniczej kobiecie. Dlaczego mu nie pomogła?
W świetle małego ogniska jak i pochodni ujrzał, iż korytarz z którego wybiegł szkielet jest w rzeczywistości bardzo małą izolatką. Na ścianie naprzeciwko siebie zauważył wyraźnie odstający od reszty przycisk. Zrozumiał, że nie może po prostu wejść i go wcisnąć, ponieważ tunel zamknął by się za nim i na następnego podróżnika za kilkaset lat też wybiegłby szkielet - jego szkielet.
- Myślę, że gdy już tu jesteś możemy działać razem. Tam jest jakiś przycisk, jednak lepiej nie wchodzić by go wcisnąć. Mogłabyś rzucić w niego tą dziwną gwiazdą, chociaż nie jestem pewien co się zdarzy gdy to zrobisz.
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Patrzyła jak mężczyzna całkiem mądrze rozprawia się ze szkieletem. W zasadzie to nie nie miała zamiaru mu pomagać. W końcu gdyby szkielet go zabił, problem rozwiązałby się sam i nie musiałaby zastanawiać się nad tym co zrobić w takiej sytuacji. W sumie to nawet czuła się lekko zawiedziona konstruktorami pułapki. Ale szkielet został pokonany, a Sor musiała znów pomyśleć jak rozwiązać sytuację.
- Moja pomoc zależy od powodu, z jakiego się tu zjawiłeś.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaromir »

Sytuacja w jakiej się znalazł była co najmniej ciekawa. Tajemnicza jaskinia nad jeziorem, przedziwne hieroglify na ściankach tunelu, nieznana kobieta skrywająca się w mroku, ziejący grozą korytarz za niedawno otwartymi wrotami i spopielony już szkielet wyskakujący ze ściany - to była zdecydowanie najciekawsza z jego dotychczasowych przygód, a był to dopiero początek. Ale czy mógł powiedzieć nieznajomej o celu przybycia w to miejsce? Po krótkiej chwili namysłu zdecydował się jej o tym powiedzieć. W sumie nawet nie miał wyjścia.
- Poszukuję tajemniczego artefaktu, który powinien znajdować się w głębi tej jaskini. Jest to ponoć jakiś naszyjnik. Dostałem mapę od pewnej osoby z zaznaczonym tym miejscem. Więcej niestety nie wiem. A Pani w jakiej sprawie tu przybywa?
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

I cóż biedna Sor miała teraz zrobić? Wszak przybyła tu w tym samym celu, ten mężczyzna więc był jej konkurentem i najsensowniej byłoby go po prostu zabić na miejscu. "Chyba, że to dziadunio jest taki troskliwy i postanowił przysłać mi kogoś do pomocy..." Chociaż jej samej nie chciało się w to wierzyć, to też była jakaś możliwość. Tylko dlaczego jej o tym nie powiedział? "A może przysłał go tu, w nadziei, że ja zginę, a on będzie miał nowego pomocnika?" I chociaż Sora podjęła już decyzję, sama nie do końca wiedziała co o tym myśleć. "Chociaż nie podoba mi się taki scenariusz, w ostateczności jak już będę miała naszyjnik po prostu go zabiję..."
I w tym momencie wyprostowała się i weszła w krąg światła rzucany przez jego pochodnię.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaromir »

Kobieta, którą ujrzał na pewno nie była człowiekiem, tylko elfem. Nie tak wyobrażał sobie postać skrytą w korytarzu. Odziana była w niezwykłą zbroje, jakiej nigdy w życiu jeszcze nie widział. Musiała być wykonana jedynie w magiczny sposób. Nie bardzo wiedząc, co zrobić Jaromir cofnął się nieznacznie i powiedział:
- Domyślam się, że przybywa Pani w podobnym celu. Jednak gdy jesteśmy już tutaj razem łatwiej byłoby, gdybyśmy połączyli siły - oczywiście do momentu, aż znajdziemy to, po co przyszliśmy i się rozejdziemy. - Tym razem albo jaskinia zniecierpliwiła się długim czekaniem na następny ruch przybyszów, albo któreś z nich przypadkowo uaktywniło następną pułapkę - ważne było to, że ściany zaczęły powoli sunąć ku sobie wysuwając ze swoich czeluści ostre szpikulce..
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Takiej pułapki jeszcze nie widziała, choć trzeba przyznać, że była całkiem wymyślna. Dawała możliwość wyboru, czy chce się uciec póki można, czy może zagłębić dalej. Przez tę krótką chwilę Sora musiała podjąć tę istotną decyzję. Choć w zasadzie, sprawa była prawie oczywista:
- Szybko, do drugiej komnaty. - Jeśli miała zdobyć naszyjnik, była to jedyna możliwość, a myśleniem jak się stąd wydostać zajmie się, jak już będzie go miała. Jaromir - jak to się przedstawił - wedle polecenia ruszył pierwszy.
W nowej komnacie na szczęście nic od razu się na nich nie rzuciło, nie zawaliło, ani nic ich nie spaliło czy nie zrobiło jakiejkolwiek innej mniej lub bardziej przykrej rzeczy. To jednak nie znaczyło, że ich sytuacja była godna pozazdroszczenia. Otóż stali w na tyle ogromnej sali, iż światło pochodni nie sięgało żadnej ściany poza tą za nimi, z odciętą już możliwością powrotu. Nie było też widać sklepienia. Po prostu stali w tej wielkiej pustce, nie bardzo wiedząc co mają zrobić. Poza ich własnymi oddechami nie było również nic słychać.
Poza ich własnymi oddechami? Kiedy weszli do sali, zaskoczeni jej ogromem oboje wstrzymali oddechy. A powolny, lekko świszczący oddech zdecydowanie nie należał do człowieka.
Wtedy też, tuż poza granicą światła ujrzała coś, czego ujrzeć by nie chciała. Kolejny szkielet. I jeszcze jeden. I następne. Jedne po prostu się w nich wpatrywały, inne wydawały się złowieszczo uśmiechać. Któryś z nich na moment szeroko otworzył kościaną szczękę, jakby chciał krzyknąć. Ale stały, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Spojrzała na swego przymusowego towarzysza, ten jednak ewidentnie ich nie widział.
- Szkielety. Najmniej kilkadziesiąt. - szepnęła Sora, jednak w ciszy jej głos i tak zabrzmiał zdecydowanie za głośno. Jaromir spojrzał na nią nie dowierzając, zaraz jednak mrużąc oczy skierował wzrok w stronę granicy światła. I wtedy pierwszy ze szkieletów wkroczył w krąg światła.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Belan
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Belan »

Belan znajdował się w tej chwili w starej świątyni, znalazł informację że znajdują się tutaj bardzo stare księgi, w których były zapisane tajniki dawno zapomnianej magii. Dzięki temu, że sam był liczem i sam należał do nieumarłych, szkielety nie stanowiły dla niego większego zagrożenia, po prostu przeszedł koło nich, a żaden z nich nie zwrócił na niego większej uwagi. Lich przeszukiwał świątynną bibliotekę w poszukiwaniu tych książek, gdy nagle dobiegły go głosy - ktoś w tej chwili unikał pułapek. Bel doskonale o nich wiedział, jedna z nich prawie go przebiła, na szczęście zdążył się teleportować kilka metrów dalej, co uratowało mu jego wieczne życie. Licz od razu zrozumiał, że muszą to być poszukiwacze przygód lub najemnicy, którzy na zlecenie jakiegoś maga mieli odnaleźć książki których on szukał. Po chwili ujrzał ich, jeden z nich był człowiekiem, drugi, a właściwie druga, należała do tzw. zmiennokształtnych, o których Bel wiele czytał.

- Nie mogę pozwolić, by zdobyli tę księgę, ona należy do mnie - powiedział sam do siebie Belan, po czym zbiegł po schodach. Chciał bronić tej księgi aż do upadłego, mogły mu w tym pomóc znajdujące się w tej sali szkielety. Licz od razu wyszeptał zaklęcie pod nosem i w tym momencie wszyscy nieumarli ruszyli na dwójkę przybyszów.
- Odejdźcie, inaczej moje szkielety was zabiją. Nigdy nie zdobędziecie tej księgi.
Awatar użytkownika
Jaromir
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaromir »

Jaromir nie pamiętał wiele z rozegranej walki. Na przemian przebijając szkielety to je paląc myślał jedynie nad tym, by nie dać się zabić przez kościane ręce. Po kilku minutach nie widział już nawet swojej przypadkowej towarzyszki, wszędzie byli nieumarli, choć ich liczba powoli się zmniejszała. I wtedy usłyszał głos, dochodzący nie wiadomo skąd, przerażający i głęboki, który wspomniał o jakiejś księdze.. Skupiając się nadal na walce, człowiek odkrzyknął:
- Nie odejdziemy, jedyna droga, którą moglibyśmy podążyć zamknęła się za nami! Nie przybywamy po księgę, poszukuję innego artefaktu! - Czy jego głos miał takie działanie, czy może uruchomiły się następne mechanizmy - ważne było to, że nagle całe pomieszczenie rozświetliło się ognistokrwawym blaskiem, a po chwili gdy oczy najemnika przyzwyczaiły się do światła zauważył, że wydobywa się ono z tajemniczych znaków na ścianach...
Pomieszczenie w którym się znajdowali było bardzo duże. Rozplanowane było najprawdopodobniej na kwadracie, a strop przytrzymywały kolumny. Przeciwległa ściana była nie dalej niż dwieście metrów od nich a szkielety - cóż, pozostało ich niewiele, jednak ku przerażeniu człowiek dostrzegł, że z bocznych tuneli napływają ich tuziny. Jeden z nieumarłych wykorzystał też fakt, że najemnik został na chwilę oślepiony i zadrasnął go w prawą łydkę - na szczęście nie zdążył zrobić nic gorszego.
Powoli dało się zauważyć, iż znaki skupiają światło i wysyłają jego wiązki na środek pomieszczenia. Formowała się tam świetlista, kobieca postać, a Jaromir nie miał wątpliwości, kim mogła ona być. Dowodem było między innymi hasło wrót...
- Kto śmiał zakłócić mój spokój?! - Na te słowa szkielety rozwiały się niczym pył na wietrze, a lewitująca kobieta nie świeciła już krwawym światłem - pozostało ono tylko w jej oczach i skupione w półotwartych dłoniach, zdawało się parować... Ubrana była ona w półprzeźroczystą, czerwoną tunikę a jej wyraz twarzy był daleki od przyjaznego.
Awatar użytkownika
Sorazea
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zwierzołak: Orzeł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sorazea »

Walka ze szkieletami zdecydowanie nie było tym, co mogłaby polubić. Tutaj najlepsza byłaby brutalna siła, roztrzaskująca kości i miażdżąca gołe czaszki. A Sora brutalną siłą nie dysponowała. Ani odpowiednią bronią do walki z takim przeciwnikiem. Stosunkowo małe ostrze shurikenu nie było w stanie przecinać kości, Sor więc ograniczała się tylko do obrony, zbijania broni przeciwników i uników. W zasadzie to miała dość spore problemy, a po chwili walki z otaczającymi ją zewsząd szkieletami, ledwo była w stanie utrzymać się na nogach. Tylko dzięki zwinności spora liczba zadrapań i malutkich rozcięć nie była jeszcze zabójczą dawką.
Ale wtedy przyszedł ratunek, można wręcz powiedzieć że zbawienie - szkielety najzwyczajniej rozsypały się w pył. W wirze walki i próby przetrwania całkowicie uszło jej uwagi to, co w międzyczasie działo się na sali.
Walcząc ze szkieletami, przesuwając się wzdłuż ściany doszła prawie do połowy sali i dopiero kiedy wyprostowała się ciężko oddychając, zauważyła kobietę unoszącą się nad posadzką. Choć Sor widziała jej sylwetkę od boku i nie widziała twarzy, nie trzeba było posiadać żadnej nadzwyczajnej wiedzy, żeby czuć, że zjawa emanuje mocą i niepowstrzymaną pewnością siebie.
Kiedy zjawa obracała się od wejścia, przy którym nadal stał również dyszący jeszcze towarzysz, tylko jej przelotne spojrzenie wystarczyło, aby Sor przeszyły mimowolne dreszcze. Lewitująca kobieta jednak nawet nie zaszczyciła jej choćby chwilą uwagi, którą to skierowała w stronę czwartej już postaci w wielkim pomieszczeniu. Sor również nie wiedziała, skąd ten zapewne licz, się tu wziął, jednak to na nim skupił się gniew zjawy.
- Ta księga... należy do mnie... - zwielokrotniony echem głos rozszedł się po sali.
Zbroja Sor w postaci orlicy (głowa)
Sorazea od tyłu (bez czarnych tatuaży)
"Schemat" Ptasiego Shurikenu (czerwone - powierzchnie tnące, zielone - chwyt)
Awatar użytkownika
Belan
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Belan »

Przybysze radzili sobie z szkieletami nadzwyczaj dobrze. Licz w pewnym momencie zamierzał sam zaatakować, jednak w ostatniej chwili się rozmyślił. Nie miał zamiaru umrzeć po raz drugi, a zwłaszcza z rąk zwykłych poszukiwaczy skarbów. Jego decyzja okazała się słuszna, gdyż po kilku sekundach na środku sali pojawiła się postać kobiety, której aura w mig zniszczyła wszystkie znajdujące się w sali szkielety. Licz od razu zrozumiał potęgę tej kobiety a także kim ona jest. Nie wiedział co ma teraz zrobić, w każdej chwili tak jak jego pobratymcy mógł zginąć z rąk zjawy, która właśnie jego wybrała na swój jedyny cel. Belan miał teraz dwa wyjścia, albo zejdzie i będzie walczył co zapewne skończy się jego unicestwieniem lub też po prostu odda księgę kobiecie. Pierwsze wyjście niezbyt mu się spodobało dlatego tez niewiele myśląc zleciał na dół i zaraz po tym rzucił księgą prosto w stronę zjawy. Licz po wykonaniu tej czynności klęknął przed postacią zjawy, miał nadzieje że ta wybaczy mu i go oszczędzi.

-Pani proszę o wybaczenie, nie wiedziałem że ta księga należy do ciebie. Zależało mi jedynie na tym by ją przeczytać i zdobyć wiedzę w niej zawartą.- Bel wyjaśnił całą sytuację, liczył że to przechyli szale w stronę jego ułaskawienia. Teraz jego los był jedynie w rękach lewitującej kobiety, jedyne co mu pozostawało o czekanie na wyrok.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Doren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości