Jezioro Cara[Przybrzeżna karczma] Spotkanie w interesach

To właśnie władczynią tego jezioro według legendy miała zostać księżniczka Cara, najmłodsza z trzech sióstr. Wody tego jeziora mienią się zawsze kolorem czerni.
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

[Przybrzeżna karczma] Spotkanie w interesach

Post autor: Merithur »

        Była noc. Księżyc w pełni odbijał się w czarnych wodach Jeziora Cara, konkurując ze światłem sączącym się zza półprzezroczystych błon karczmy noszącej jakże oryginalną nazwę ,,Czarna Woda”. Normalnie oberża powinna już być pusta. Ale teraz nie było normalnie.
        Wszystko zaczęło się od sprowadzenia się tu tych ludzi, obnoszących się ze znakami pięści i rasistowskimi przekonaniami. Wprowadzili się oni do starego fortu, dość dawno opuszczonego i zaniedbanego. Zaraz po swoim pojawieniu się w okolicy jeziora zaczęli głosić swoje poglądy, a nawet przekonywać do nich część okolicznego społeczeństwa. Wkrótce większość elfów wyniosła się znad Jeziora Cara, a wszyscy podróżni przedstawiciele tej rasy zaczęli omijać to miejsce szerokim łukiem.
        Wszyscy prócz jednego. Nie zważając na ludzi zgromadzonych w sali, w jej kącie siedział elf. Nie wykonywał przy tym czynności typowych dla bywalców karczmy, takich jak picie na umór, tłuczenie innych po pyskach czy wbijanie noży pod żebra. Elf toczył po sali ponurym spojrzeniem, kładł dłoń na rękojeści miecza, rzuconego na stół, czy wreszcie robił coś tak niespotykanego, jak czytanie.
        Jego spojrzenie kolejny raz padło na skrawek pergaminu, trzymany w dłoni. Było to ogłoszenie, napisane przezeń własnoręcznie kilka dni temu. Powstało kilka takich egzemplarzy, wiszących teraz na rozstajach dróg. Ogłoszenie to oględnie ogłaszało zapotrzebowanie na wszelkie istoty chcące się wzbogacić, niekoniecznie w sposób moralny. Nie, elfowi nie chodziło o kradzieże, wymuszenia czy zabójstwa. Praca, którą oferował, polegała na włamaniu i drobnej pomocy po nim. Całą resztę chciał wykonać sam.
        Jeszcze raz ogarnął spojrzeniem salę, spojrzał na każdego ze zgromadzonych w karczmie ludzi. Mimo, że nosili znienawidzone przez niego emblematy w kształcie pięści wiedział, że nie są ściśle związane z rasistowską organizacją, która, jak ostatnio się dowiedział, nadała sobie miano Pięści Odnowy. Elf jednak dotąd nie ustalił, kto wymyślił tak durną nazwę i co odnawiać miała owa pięść. Większość ludzi, choć uprzednio gapiła się na niego z nieładnym wyrazem na twarzy, teraz odwróciła wzrok.
        Jednak atmosfera w oberży robiła się coraz bardziej napięta, właściwie kwestią czasu było, kiedy jakiś opity gorzałą człowiek zechce pokazać jemu, plugawemu elfowi, jak bardzo jest plugawy. Elf miał więc nadzieję, że ktoś odpowie na ogłoszenie, nie chciał bowiem nikomu zrobić krzywdy. A termin spotkania wymieniony w ogłoszeniu mijał właśnie dziś…
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

        Wiedźma nie natknęła się na żadne ogłoszenie wywieszone na rozstajach dróg. Przyczyną tejże sytuacji była późna pora dnia. Jej celem było znalezienie noclegu na godziwych warunkach. Nie wiedziała, ile dni się zatrzyma w karczmie, do której przybyła, jednak była pewna, iż nie potrwa to w nieskończoność. Ciekawiło ją, czy znajdzie się ktoś, kto zechce kupić parę sporządzonych przez nią eliksirów. Nie wzbogaci się na tym w sposób drastyczny, choć pokusa pieniądza niewątpliwie tkwiła w jej myślach. W jej torbie znajdowało się obecnie dziesięć takich eliksirów, na dość przyziemne rzeczy, takie jak: wyleczenie kataru, ustąpienie bólu pod żebrami, zapobieganie krwawiącej rany czy lekarstwo na grypę. Od jakiegoś czasu zależało jej jednak na stworzeniu czegoś zgoła innego i potężniejszego. Chodziło o odtrutkę dla dziewczynki, która była obłożnie chora. Złożyła obietnicę rodzicom małej Klary i nie było sposobności, by ją złamała.

        Zerknęła na cennik opłat. Helga, jej kruk, usiadła na drewnianej ławie i obserwowała z boku poczynania właścicielki.

         Przeczytała w myślach:
" Prosty posiłek, koszt: 2 rn. Posiłek dobrej jakości, koszt od 5 do 25 rn. Butelka słabego wina, koszt: 3 rn. Butelka dobrego wina, koszt: 20 rn. Butelka starego wina, koszt: 70 rn. Butelka wódki, koszt: 25 rn. Kufel piwa, 3 rn. "

        Podpierając podbródek dłonią, zastanawiała się, czy starczy jej pieniędzy na te wszystkie wydatki. Nie mogła roztrwonić swojego małego nabytku, więc nie chciała popełnić głupstwa, za które przyszłoby jej zapłacić słoną cenę. Postanowiła, że wybierze coś skromnego, a zarazem odżywczego. Zdecydowała się na niewielką, wołową pieczeń podaną ze słabym, czerwonym winem.

        Wyłożyła z sakiewki 5 rn i czekała na kogoś, kto mógłby ją obsłużyć...
Awatar użytkownika
Neroth
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorian
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neroth »

Neroth przywiązał konia do jakiegoś drzewa, a obok stworzył iluzję jakiegoś potwora, który miał odstraszać innych w razie jakby chcieli ukraść rumaka. Demon wszedł do karczmy. Nikt się go nie czepiał. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami, czyli alkohol, papierosy, itd... On zaś szybko i niepostrzeżenie rzucił na siebie zaklęcie iluzji. Przypominał teraz jakiegoś starego i niskiego faceta o bardzo długiej brodzie. Zauważył jakiegoś elfa. Usiał przy stoliku obok. Czekał na to co dalej się stanie.
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

        Ellcora czekała prawie piętnaście minut, nim ktoś podszedł do niej i obsłużył. Nie chciała okazywać poirytowania, była przede wszystkim zmęczona. Jej uwagę na sekundę przykuł siedzący w kącie sali elf, który zdawał się być wyobcowany i jakby "poza" tym chaosem panującym w karczmie. Obawiała się również tutejszych ludzi. Nie budzili jej zaufania z powodu donośnych rozmów. Zadziwiające było to, iż stanowiła jedyną przedstawicielkę płci pięknej w tym nieciekawym towarzystwie.

        Podeszła do Elfa i spytała:
- Przepraszam, czy nie wie pan, ile się tu czeka na posiłek? Jestem już głodna i zmęczona - spytała siląc się na uśmiech.

        Ellcora nie zorientowała się, że Neroth przyszedł za nią w innej postaci.
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

        Wędrowiec doszedł do przydrożnej oberży. Po wielu dniach podróży był bardzo wyczerpany. Postanowił, że zatrzyma się tu na kilka dni. W okół było ciemno, ze środka wydobywało się przyjemnie światło. Spojrzał na szyld. Napisane na nim było ,,Czarna Woda". Rozglądnął się. Nikogo i niczego nie było widać oprócz marnej iluzji i konia. Pewnie osoba która ją rzuciła chciała tylko odstraszyć potencjalnych złodziei. Otworzył drzwi i wszedł.
To co zobaczył w środku nie zachęcało do pozostania. Pełno pijanych idiotów których z chęcią by się pozbył, większość stołów uwalone resztkami jedzenia i zalane piwem lub jego imitacją, śmierdziało mieszaniną potu z zapachami z kuchni jak to zwykle bywa w karczmach.Był jednak zbyt zmęczony by wybrzydzać. Lepiej spędzić noc w łóżku niż pod gołym niebem. Coś jednak przykuło jego uwagę. W kącie siedział elf. Jedyny jakiego widział od wielu dni. Trzymał coś w rękach. Wędrowiec miał przeczucie, że skądś do zna. Podszedł do niego. Spojrzał. Na jego twarz wstąpił uśmiech.
        - Merithurze czy to ty? - zapytał. - Tak, to naprawdę ty. Tyle wody upłynęło od naszego ostatniego spotkania.
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        Nadzieja Merithura spełniła się. Zanim jeszcze w zapitych mózgach ludzi powstała myśl, że to coś, co siedzi w kącie to elf, a elfów trzeba bić, do karczmy weszła kobieta. Ubrana była w suknię, nie miała też żadnej widocznej broni, wyglądała na zwykłą podróżną. Wyłożyła na stół pieniądze i czekała. Wkrótce jednak podeszła do niego, elf oczekiwał, że zechce rozmawiać z nim o zleceniu. Pomylił się.
        -Długo-odpowiedział na pytanie kobiety. -Zważywszy na to, że gospodarz udał się na zaplecze z dwoma z tych typów. Zapewne będzie chciał nie dopuścić do kradzieży jego zapasów, i zapewne ocknie się za parę godzin z obolałą głową. Zapewne też zaraz rozpęta się tu piekło, co jest mi nawet na rękę. Chociaż ty, pani, zapewne nie chcesz pomóc mi w moim przedsięwzięciu?
        Zanim doczekał się odpowiedzi, do karczmy wszedł jakiś dziadyga, na którego nie zwrócił uwagi, a zaraz za nim człowiek, który wydawał mu się znajomy. Niejasno kojarzył, że znajomość ta mogła mieć związek z bójką, która zdarzyła się kilkanaście lat temu. Ale nie był pewien.
        -Tak, to naprawdę ja-odpowiedział nowo przybyłemu. -I co z tego, że to naprawdę ja? Chcesz się u mnie nająć. Jeśli nie, to idź w swoją stronę, przyjacielu. Widzisz chyba, że z kimś rozmawiam, prawda?
        Wolał nie wdawać się w dłuższe dysputy z tym człowiekiem, którego zdążył już dokładnie ogarnąć spojrzeniem i ocenić. Jeśli nosił broń nie od parady, był niebezpieczny, a jeśli szlachecka pieczęć, którą nosił nie była kradziona, to niebezpieczne mogło być też zaatakowanie go.
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Nienaturalny, nieco potworny cień dotykał sylwetek każdego, kto przechodził w pobliżu zakrytej szatą postaci. Srebrne włosy Lucana opadały spod nałożonego na głowę kaptura. Długie wodospady włosów kończyły się tuż pod poziomem obojczyków. Rozświetlane pochodniami i lampami stojącymi niedaleko karczmy odbijały promienie światła na policzki ciemnej karnacji i głębokie, pełne stoicyzmu i mądrości oczy. Lucan idąc wolnym krokiem spoglądał czasami na nocne niebo, tak pięknie skomponowane w barwach nokturnów. Nieboskłon obfitujący w srebrzyste gwiazdy i niepojęte tajemnice przyciągał uwagę, to prawda. W czasie długich, wręcz wiecznych podróży, Elf często patrzył na gwiazdozbiory i księżyc. Zagadkowy układ konstelacji dopominał się o wyjaśnienie. Za każdym razem, gdy chociaż próbował zrozumieć niebo dzięki swym umiejętnościom, mężczyzna trafiał do ślepego punktu... Mroku. Ciemność spowijała oczy nawet najkrwawszych i najstarszych demonów z Pustki. Mamieni siłami oraz mocami nie wiedzieli nic... a widzieli wyłącznie mrok. Pustkę.
Ta ironia poszukiwań Lucana spełniała się zawsze. Demonolog przyzwyczaił się do porażek, i choć sam nie należał do przegranych, nadal nie mógł się z tym faktem pogodzić. Potrzebował przede wszystkim odpoczynku. Elficka kosa schowana pod materiałem szaty była pokryta krwią słusznie polaną.
Lucan obszedł wzrokiem wejście od karczmy. Przez tłum i rozmowy domyślił się, że organizowane jest tutaj jakieś spotkanie. Emblematy powtarzały się na zwojach papierów, małych listkach przekazywanych z rąk do rąk... Moria badał każdego, kto mógł cokolwiek mieć cennego w dłoni.
Cień towarzyszący Lucan'owi zniknął nagle, pchnięty światłem panującym w środku budynku. Powoli, nader spokojnie Elf zrzucił z siebie płaszcz. Raz jeszcze przebiegł wzrokiem po zgromadzonej gawiedzi, zmarszczył brwi jakby myśląc nad czymś ciężko. Próbował być niezauważonym, chociaż jednym z wielu... jedną z szarych twarzy, która przyszła na tajemnicze zebranie. Nie wiedząc jednak co i jak, stanął po prostu w kącie, o dziwo przez nikogo nie zajętym. Musiał w końcu zbadać sytuację... a ta, chyba się zagęszczała.
Kątem oka spojrzał na tajemniczą postać kobiety, która odeszła od stołu, kiedy tylko podano jej dania. Ich zapach docierał do zgłodniałego zmysłu powonienia. Lucan przymrużył zagadkowo oczy. Nie wiedział jak może być traktowany tutaj Mroczny Elf. Sądząc po spojrzeniach i znaczących szeptach - niezbyt dobrze.
Obserwował jednak dalej talerz z ciepłą strawą. Dostrzegł bowiem, że ktoś się nim zainteresował. Krępy pokurcz z podrapaną ranami twarzą właśnie przyczajał się do szybkiej kradzieży wartościowego - jak na tawernę - posiłku. Wyciągnął ku niej brudne, siwe dłonie. Knypek przypominał trochę rolnika, lecz z jego grymasu na twarzy i lewego oka zasłoniętego niebieską przepaską, Lucan wysnuł, że jest inaczej. Bandyta albo ktoś w tym guście? Lucan nie lubił, gdy ktoś kradł...
- Zostaw to... - rozkazał mu, przybliżając się do tego stopnia, by słowa wyrzucić z siebie prosto do ucha. Facet zatrzymał się szturchnięty nagle niewidoczną siłą. Coś ostrego i spiczastego wpijało się w jego podbrzusze. Cień natomiast, spoczywający na nim aż do poziomu pasa, dziwnie, choć niezauważalnie, poruszył się.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

        Ellcora pomyślała, że gorzej trafić nie mogła. Brzydziła się złodziejami, a tutaj było ich aż nadto. Wyrzucając z siebie potok przekleństw w kierunku złodzieja, szybko zamilkła, gdy zorientowała się, że ktoś stanął w jej obronie. Kruk podleciał do zbrodniarza, dziobiąc go z całej siły w kark. Trysnęła krew, a mężczyznę wyniesiono z karczmy. W powietrzu czuć było zapach krwi oraz obojętność ludzi. Nikt nie zwrócił specjalnej uwagi na poszkodowanego, nikt też nie zaproponował pomocy. Dwie zakapturzone postacie niemal wyrzuciły go z oberży- ot, wszystko.

        Zapamiętała złodzieja, dzięki umiejętności niezwykłej pamięci. Postanowiła w niedalekiej przyszłości się na nim zemścić. Nie wiedział, że mogła skontaktować się z kimś o wiele silniejszym, niż ludzie... Potrafiła porozumieć się ze zmarłymi. Pomimo swoich niewielkich umiejętności, umiała przywołać demony do świata zwykłych śmiertelników. Ellcora uśmiechnęła się z wizją żądzy zemsty, wyobrażając sobie śmiesznego człowieczka uciekającego przed upiorami.

        Dzień chylił się już ku końcowi. Ellcora była dostatecznie zmęczona, więc skierowała się do pokoju przeznaczonego na nocleg. Nie wiedziała, komu przekazać, iż zapłaci dopiero nad ranem.

        Spojrzała na Mrocznego Elfa, który, mimo groźnego i niecodziennego wyglądu, wydał jej się w pewnym sensie, atrakcyjny. Zyskał jej szacunek, dzięki bohaterskiemu gestowi. Nie miała jednak ochoty, ani siły wdawać się w pogawędki. Zdecydowała, że podziękuje mu, gdy już się wyśpi.

        Za Ellcorą zamknęły się drzwi. W okamgnieniu zsunęła z siebie czerwoną suknię, zdjęła chodaki i położyła się do snu.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Sprawiedliwości stała się zadość. Lucan podtrzymywał szpikulcem cienia niedoszłego bandytę. Zanim społeczeństwo samo zlinczowało mężczyznę, Elf mógł bardziej go poznać. Teraz żałował, że okrył drania hańbą. Być może tutejsze ziemie i lasy nie dają obfitych plonów? Może pożoga ubóstwa i nędzy dotyka mieszkańców w ten sposób, by zniżali poziom swego sumienia do kradzieży i złodziejstwa? On sam biedny nie był, parę monet zawsze mógł dać...
Elf zatem nie cieszył się tak mocno, jak inni. Akcja wyrwania jedzenia była szybka i nagła, lecz głośna. Mogła sprowokować twarze obite i harde, nikczemne i złe. Osoby zebrane w karczmie nadawały się do rozbojów i przemocy, czego Lucan był przed chwilą świadkiem. Świadomy niebezpieczeństwa, jakie mogło grozić tajemniczej milczącej kobiecie, spojrzał na nią, gdy wchodziła po schodach. Myślał trochę nad jej samym byciem tutaj. Celem, czemu tutaj chce spać, kiedy na dole będą zaraz działy się rzeczy zapewne ważne i głośne. Huczne. Obserwując zgromadzone towarzystwo, nie mógł więcej czekać. Po odczekaniu dwóch-trzech minut leniwym krokiem podszedł do schodów prowadzących na górę. Nie chciał nikogo przepuszczać, kto nie związany z pracą w karczmie pragnął pójść w stronę pokoju kobiety-właścicielki jedzenia. Lucan czuł w sobie upartą chęć strzeżenia jej. Być może to sprawka zagubionego zmysłu troski nad innymi, może ciekawość jej postacią. Tak czy owak stanął na szczycie schodów i... patrzył. Pokryty cieniem pierwszego piętra budynku patrzył na wszystkich z góry, bez większego dystansu widocznego w oczach.

Stojąc tak biernie, patrząc na towarzystwo karczmy, pewna myśl tchnęła umysł Elfa.
- Kruk... - powiedział cicho, jakby sam do siebie. W mig przypomniał sobie zachowanie zwierzęcia, spojrzał to za okno, to na miejsce gdzie nikt nie śmiał zetrzeć plamy krwi. Kruk. Te zwierzę... było dziwne. Kruk. Ptaszyko czarne, które nagle zaatakowało. Kruk. Stworzenie, które w pewien sposób pociągało badacza Pustki.
Spokojnym krokiem dotarł do drzwi za którymi znajdowała się właścicielka zwierzęcia. Lucan stanął wyprostowany, z kosą upuszczoną ostrzem do podłogi. Nie wyglądał wcale jak śmierć.
Zbudź się... wstań... odejdź od swych obowiązków... otwórz oczy jaźni. Odpowiedz temu, kto czeka na zewnątrz... - telepatyczny głos docierał do umysłu Ellcory. Lucan mówił do niej... miękkim, lecz niskim tonem głosu.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Leinard
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Leinard »

Wędrowiec patrzył jak kobieta odchodzi od stołu w stronę lady, gdzie czekał na nią posiłek. Zwrócił wzrok ku Merithurowi.
- Za tę zniewagę powinienem cię pociąć! - powiedział ostro. - Jak mogłeś mnie nie poznać! Walczyliśmy ramię w ramię wiele razy! Ale jeśli tak się sprawy mają, to się przedstawię. Nazywam się Leinard.
Leinard jeszcze raz spojrzał w stronę w którą poszła kobieta. Zauważył mężczyznę - elfa, dokładniej mrocznego, który przepędził jakiegoś bywalca.
- Merithurze co miałeś na myśli mówiąc nająć? - zapytał. - Czyżbyś wreszcie odnalazł ,,ich" kryjówkę? Jeżeli tak, to na mnie możesz liczyć.
Nic nie było. To dopiero nadchodzi!
Awatar użytkownika
Neroth
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nemorian
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Neroth »

Neroth cały czas wszystko słyszał, jednak znudziło mu się podsłuchiwanie. Nie dowiedział się nic co mogłoby go zainteresować. Postanowił opuścić to miejsce. Wyszedł z karczmy. Przybrał prawdziwą postać, odwiązał Rhalla i odjechał, nie wiadomo dokładnie gdzie...

Ciąg dalszy: Neroth
Awatar użytkownika
Merithur
Szukający drogi
Posty: 47
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Merithur »

        Kiedy mroczny elf udał się na górę karczmy w ślad za kobietą, Merithur stracił nim zainteresowanie. Skoncentrował się natomiast na człowieku stojącym przed nim.
        -Spokojnie-odpowiedział na groźbę mężczyzny. -Mam ponad sto pięćdziesiąt lat, w dodatku sporo ostatnio przeszedłem, jak możesz zauważyć, patrząc na mnie. Już sobie przypominam, kapitanie Leinard. Siadaj.
        Elf wskazał człowiekowi miejsce przy stole. Gdy ten usiadł, Merithur podjął przerwaną rozmowę.
        -Widzę, że moje drobne działania zwróciły uwagę świata, skoro mówisz o ,,nich". Z tego, co pamiętam widzieliśmy się ostatnio w Kryształowym Królestwie, a tą sprawą zajmuję się coś ponad rok. Zresztą nieważne. Tak, znalazłem kryjówkę Pięści i tak, chciałbym cię prosić o pomoc. Widzisz, kilka miesięcy temu zdołali mnie schwytać i uwięzić. Później mnie torturowali, stąd te blizny. Jednak zdołałem im uciec i postanowiłem zmienić taktykę. Działania, które prowadziłem, to jest odcinanie zaopatrzenia i swoista partyzantka nie przynosiły efektu, mieli-i pewnie wciąż mają-dobre zaplecze. To mnie zastanowiło. Bo niby skąd zbieranina rasistów mogła mieć takie koneksje? Zamierzam to sprawdzić. Nieco dalej na brzegu jeziora znajduje się stary fort, pełniący teraz funkcję kwatery głównej Pięści. Zamierzam się tam zakraść i znaleźć informacje o tym, kto stoi za organizacją.
        Tu właśnie potrzebna mi pomoc. Fort nie jest duży, za to dość ludny, zapewne nie obędzie się więc bez walki. Nie jestem nawet pewny, czy damy radę we dwójkę, może udałoby się skłonić do współpracy przynajmniej tamtego mrocznego elfa, który przed chwilą zniknął na górze. Jeśli się zgodzisz, przenocujemy tutaj, spróbujemy jeszcze kogoś zwerbować i całą akcję przeprowadzimy jutrzejszej nocy.
-(...) Kto jest najlepszym szermierzem na świecie?
-Nie mam pojęcia.
-Nigdy nie znałeś takiego?
-Znałem wielu, którzy się za takich uważali.
-Ha! Kim byli? Jak się nazywali? Co potrafili?
-Wolnego, wolnego, dziewczyno. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Czy to takie ważne?
-Pewnie, że ważne. Chciałabym wiedzieć... kim są tacy szermierze. I gdzie tacy są.
-Gdzie są, to ja wiem.
-Ha! Więc gdzie?
-Na cmentarzach.

A. Sapkowski-,,Krew elfów".
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

        Wiedźma obudziła się przerażona. Trzęsąc się, podeszła do drzwi i nasłuchiwała. Któż by mógł o tak późnej porze mieć do niej jakiś interes? Odporność psychiczna nie spowodowała, że w negliżu otworzyłaby drzwi - nie, nie Ellcora. Była podatna na cudzą magię, ale nie aż tak, żeby nie obudzić się i zignorować rozkaz Mrocznego Elfa. Ubrała swoją czerwoną sukienkę z klamrą i, nie zakładając butów, uchyliła lekko drzwi. Przed nią stał Elf, z nieco dziwnym wyrazem twarzy, bowiem ujrzał Ellcorę w potarganych, trochę brudnych od potu włosach. Nie prezentowała się zachęcająco, a przy tym, chciała szybko załatwić sprawę z Elfem i mieć pewność, że da jej święty spokój.

        - Dziękuję za ratunek - Przypomniała sobie, nie mając pojęcia, z jakim to interesem do niej przybywa. - Czym mogę służyć? - spytała, robiąc krok na przód, jednocześnie, zachowując odpowiedni dystans. Trochę się obawiała, że Elf rzuci się na nią, podczas gdy ona nie będzie miała siły się obronić. Nie wiedziała, czy jest dostatecznie silna, by mu podołać. Nie chciała jednak sprawić złego wrażenia, wiecznie kontrolującej się kobiety, która nie nawykła do kontaktów z mężczyznami (a tak w istocie było). Nienawidziła, gdy ktoś postawiał ją w tak dwuznacznej sytuacji. - Przypominam panu, że jest noc. Chcę iść spać. -Rzekła kategorycznym tonem.
Ostatnio edytowane przez Ellcora 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

Lucan nie musiał czekać zbyt długo na reakcję kobiety. Co prawda nie wiedział co robiła w pokoju, prawdę powiedziawszy nie chciał zakładać, że udała się spać - wtedy postawiłby się w bardzo nieciekawej sytuacji - wolał więc skoncentrować myśli na pilnowaniu schodów prowadzących na górne piętro karczmy.
Elf na widok uroczo wyglądającej kobiety, uśmiechnął się optymistycznie. Tajemnicza piękność nie reagowała agresją, choć w jej oczach Demonolog mógł dostrzec nieco niebezpiecznego szaleństwa, obłędu. Podobało mu się to. Im bardziej odziana w czerwoną suknię postać była szalona, tym lepiej dla Lucan'a, który takowej osoby właśnie poszukiwał. Ukłonił się zatem nisko, jak na kulturalnego mężczyznę przystało. Choć próbował nie zwracać uwagi na szczegóły wyglądu zaspanej panny, to i tak w umyśle Lucan'a przebrnęła się myśl o wyglądzie nieco... pogańskim. Spojrzenie pełne sił ciemności, tajemnic. Sekrety czające się w cieniu mrocznego pokoju.
- To była sprawa pani wyżywienia i zadowolenia. Pozwoliłem sobie zareagować... choć następnym razem proponowałbym nieco cichsze załatwianie porachunków z niedoszłymi złodziejami. Ja jednak nie w tej sprawie...
Błysk kosy zadrżał przy światłach świec umiejscowionych na ścianach korytarza. Ostrze spuszczone w dół poruszyło się przypadkowo wraz z ruchem prawej dłoni Elfa, gdy ten witał się gestownie.
- Jestem Lucan. Potrzebuję kogoś takiego jak pani. To panią szukam. Musi jednak pani stąd szybko uciekać. Ze mną. Daleko stąd. Czy zdolna jest pani zaufać mi?
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

        Nowo poznany mężczyzna wzbudził w Ellcorze mieszane uczucia. Przede wszystkim, zastanawiało ją to, cóż takiego planuje Mroczny Elf. Gdy już znała jego imię, poczuła, że ma nad nim przewagę. O ile było ono prawdziwe, miała możliwość rozpytania innych o jego osobę. Obawiała się, że Lucan za pomocą swoich magicznych zdolności, ponownie zmieni jej myśli. Chciała, by odmowa zabrzmiała w miarę naturalnie.

        Uniosła brew i, biorąc się pod boki odparła:
- Panie Lucan, śmie pan kpić sobie ze mnie. Nie mam powodów, by panu ufać. Pańska reakcja na haniebny czyn złodzieja z pewnością była planem zamierzonym. Sądzę, że mnie pan z kimś pomylił. Jeszcze raz dziękuję za wstawienie się za mną, lecz mam zobowiązania, których muszę się trzymać - zawahała się. Po co właściwie miała mu opowiadać o swoich planach czy w ogóle... życiu? Aczkolwiek czuła, iż powinna wyznać prawdę Lucanowi. W tej samej chwili przyszło jej do głowy, że może okazać się pomocny, chociaż nie chciała, żeby wyszło to na jaw. - Otóż, jestem w trakcie przygotowań odtrutki dla małej, obłożnie chorej dziewczynki. Mam obowiązek dostarczyć jej potrzebne lekarstwo jak najszybciej, więc obawiam się, że nasza współpraca zostaje poddana pod wątpliwość. Zatrzymałam się tutaj tylko po to, aby odpocząć. Możliwe, że nad ranem wrócimy do tego tematu. W każdym razie, idę się położyć. Dobranoc panu. - Zamknęła delikatnie drzwi, by gość nie poczuł, że przyczyna ich zamknięcia tkwi o wiele głębiej. Na zakończenie posłała mu niezbyt szeroki, choć szczery uśmiech.

        Minęły dwa dni. W przeciągu tego czasu Ellcorze nie udało się spotkać z Lucanem, ponieważ była zajęta sporządzaniem odtrutki. Właściwie, można powiedzieć, że myśli związane z Elfem nie towarzyszyły jej przez długi czas. Gdy zebrała potrzebne składniki, udała się w kierunku karczmy. W pewnym momencie obok niej zjawił się nie kto inny, jak tajemniczy Elf, którego poznała niedawno.
- Dzień dobry, Lucanie. - Postanowiła przywitać się pierwsza. Miała poczucie winy z powodu tamtego spotkania. Czuła tym samym, że Lucan ją zrozumie. W jego oczach doszukiwała się czegoś w rodzaju pokory i dojrzałości, którą to budowały przeróżne doświadczenia życiowe. - Przemyślałam pańską propozycję. - Zadziwiające, Ellcora raz używała formy oficjalnej, zaś za drugim razem zwracała się względem Mrocznego Elfa po imieniu. Zdradzało to niewielkie obycie wobec kontaktów z innymi ludźmi. Dygnęła. - Zgodzę się, ale niedługo czeka mnie podróż na wybrzeże. Więc, jeśli poczekasz... Muszę odwiedzić chorą dziewczynkę oraz wręczyć jej gotową odtrutkę. Rozumiesz, prawda?

        Na Ellcorze, Lucan zrobił dobre wrażenie. Jej uwagę przyciągnęła fryzura utrzymana w artystycznym nieładzie, a właściwie, białe (z daleka wyglądające na srebrne lub siwe), rozwichrzone włosy. Kojarzył jej się z kimś, kto czerpie zyski głównie dzięki swemu urokowi i nieprzeciętnej powierzchowności.

        Ellcora tego dnia niesforne loki zaczesała dużym grzebykiem do tyłu, tworząc z włosów kok. Wstała wypoczęta (może to dlatego, że nikt jej tym razem nie budził), gotowa do działania. Lubiła przebywać wśród przyrody (pod warunkiem, że miejsce, w które się udawała nie było przesadnie nasłonecznione), z dala od ludzi. Najczęściej obserwowała zwierzęta, spędzała czas z krukiem i cicho śpiewała ludowe piosenki. Znała je jeszcze z okresu dzieciństwa, kiedy tak naprawdę czuła się szczęśliwa. Lubiła ten stan... Lubiła sobie przypominać czasy normalnej Ellcory, która nic nie wiedziała o życiu wiedźmy. Czasem tęskniła za tym.
Lucan
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lucan »

- Proszę na mnie uważnie spojrzeć. - odziany w cienisty płaszcz Elf wlepił zielone, trawiaste oczy w Ellcorę - Czy wyglądam na kogoś, kto miałby z pani kpić? Jeżeli tak, to więc po prostu poczekam. Niech tylko pani wie, że każdy dzień dłużej to sromotne opóźnienie. Proszę zająć się jednak własnymi sprawami. W dogodnym momencie, gdy będzie pani gotowa... powiem pani nieco więcej. Na razie jednak... dobrej nocy.
Spokojnym krokiem odsunął się od drzwi w których progu stała kobieta. Wyprostowana sylwetka oddaliła się od pokoju Ellcory, by zniknąć znów wśród tłumów gościu znajdujących się na dole. Rozmyślając o problemach, jakie wynikną z dodatkowej porcji czasu przeszkadzającej w planach Lucan'a, Elf po prostu starał się skupić uwagę na czymś zgoła innym, choćby o niejakim zobowiązaniu Ellcory. Sam do końca nie wiedział ile może jej zająć przygotowywanie odpowiedniej odtrutki dla dziecka. Nie znał się na zielarstwie i roślinach, a tym bardziej na medycynie. Wiedział natomiast, że powinien zniknąć na jakiś czas z tutejszego miejsca, albo... po prostu nie pokazywać się nikomu. Czym prędzej wyszedł więc z karczmy, kierując swymi krokami w stronę okrągłej tarczy księżyca.

Przez kolejne dwa dni nikt nie słyszał o tajemniczym mężczyźnie z kosą. Jego zniknięcie odbiło się nieco wśród karczmianej gawiedzi. Ellcora, choćby myślała o nim i chciała się dowiedzieć co nieco, mogła jedynie usłyszeć, że... wyparował. Nie było po nim żadnego śladu. Czyżby więc odszedł na zawsze? Może szansa ucieczki stąd była tylko jednorazowa? Może faktycznie było już za późno, by dołączyć do Elfa?

Stał jednak pod jednym z drzew w niedalekiej odległości od karczmy. W dłoniach trzymał malutką książkę pełną porozrywanych stronic, z podniszczoną skórzaną oprawką na czele. Lucan na początku nie dostrzegł Ellcory - pochłonięty lustrowaniem poszczególnych kartek skupiał się tylko na książce - lecz gdy tylko odezwała się do niego, bez żadnego słowa zamknął dzieło i schował je tuż pod płaszcz. Kontakt wzrokowy utrzymywał nader subtelnie i spokojnie.
- Dzień dobry... - skłamał, próbując nieco ukryć z ostrza zakrwawionej kosy - Cieszę się, że może się pani dla mnie poświęcić. Ta sprawa jest dość pilna i tylko pani może mi pomóc... Choć nie ukrywam, że pod moją prośbą kryje się ogromne ryzyko, które pani w pełni samodzielnie podejmuje.
W nocy wszelkie doznania odkryć muszę... bo tylko nocą zmysły nie mamią ludzi.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Cara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości