Jezioro DorenDzień jak codzień

Doren była "środkową" córką króla Filipa i najbardziej przez niego ukochaną, podobna do swego ojca, rudowłosa piękność, która według legendy przemieniła się w nimfę i po dziś dzień włada wodami jeziora nazwanego od jej imienia, a tafla wody mieni się tutaj zawsze kolorem czerwieni.
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Dzień jak codzień

Post autor: Jen »

        Wieczór był doprawdy piękny, niebo pełne było ciepłych kolorów, co wspaniale komponowało się z czerwienią jeziora. Było ciepło, ale nie duszno. Jen siedziała chwilę na koniu, rozkoszując się tym widokiem, po czym postanowiła zatrzymać się przy brzegu na noc. Zsunęła się na ziemię i podprowadziła Samaela kawałek dalej. Kary ogier szedł posłusznie, jednak niespecjalnie interesował się tym krajobrazem, zajęty odganianiem natrętnych owadów. Kobieta rozsiodłała go i wyciągnęła ze skórzanej torby sucharki. Tak sobie siedziała, jedząc obiad i zastanawiając się, co dalej.
        W sumie nie miała żadnych planów na bliższą przyszłość. A człowiek nie może przecież żyć bez celu w życiu, bo jak tu cokolwiek robić, gdy nie ma do czego dążyć? Przegryzła wargę i chwilę rozmyślała, cóż by takiego znaleźć. Pieniądze póki co miała, więc ie trzeba na nie pracować, za żadną zemstą nie goni, niczego nie szuka...
- Dobrze. Skoro tak, już wiem. Zostanę potężną czarownicą! - poinformowała Samaela.
Koń niespecjalnie się tym przejął, dalej skubiąc trawę.
        Skoro już to postanowiła, czas przejść do rzeczy. Trzeba trochę poćwiczyć arkany magii, które ma w swoim arsenale.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Gdy tylko Aratek otrzymał telepatyczny sygnał od Demencji, że ten został uprowadzony, natychmiast wyruszył na jego poszukiwania, nie bacząc na fakt, iż zostawia kompanię w potrzebie i momencie próby. No niby czuł się tam potrzebny, ale to nie środek podany Aithne wydawał się dla Czarodzieja toksyczny. To ich grupa taka była. Długo szukał powodu, dla którego miałby się dla nich poświęcać. Nie znalazł. Zostawił ich...

Podróżował prawię na drugi koniec Alaranii. Minęło wiele czasu, nim... dobra, nie oszukujmy, po prostu teleportował się w okolice siostrzanych jezior. Właściwie, to był zbyt zmęczony na dokładne przeniesienie i wylądował gdzieś w Demarze. Nie marnował czasu na odpoczynek. Tego samego dnia odnalazł Sobowtóra dosłownie pod murami miasta. Nie wyglądał na specjalnie zmęczonego. Gdy przybrał cielesną postać, Czarownik nie zauważył na jego ciele oznak stoczonej walki, czy czegoś podobnego. Kto mógłby być na tyle szalony, by go porwać? A potem... wypuścić? Demencja nie chciał o tym mówić. Bryza też była cała. Aratek zapakował siebie i złotowłosego chłopaczka w siodło i wyruszył przed siebie. Marzyło mu się ujrzeć szerokie wody. Morze, ocean...

Jego drogę przecinały trzy jeziora. Mógł spokojnie tamtędy podróżować, okolice były bezpieczne. Klacz doceniła możliwość kilkukrotnego uzyskania dostępu do wodopoju i odwdzięczyła się zduszeniem w sobie chęci rozpoczęcia dzikiego galopu.
- Dobrze. Skoro tak, już wiem. Zostanę potężną czarownicą! - słowa te doszły do uszu Czarodzieja. Ledwo zdołał je przeanalizować. Był w wystarczającej odległości, by wcale ich nie dosłyszeć. A jednak... "To chyba za tym zakrętem. Ciekawe, kto tutaj uświadamia cały świat o swoich marzeniach..." Dostrzegł w oddali humanoidalną postać. Po chwili okazało się, że była to jakaś kobieta. "Postój? Zobaczymy..."
- Sądzisz, że sama chęć wystarczy? - odpowiedział po długiej pauzie, wyskakując "znikąd". Tak naprawdę, zbliżał się powoli do Jen, stępem. Nie chciał, by ta wyciągnęła jakieś błędne wnioski i wzięła go za zbója. Delikatnie uniósł kąciki warg do góry i poprawił swój szpiczasty kapelusz, naciągając go mocno na czoło. Teraz nie mogła go w pełni zobaczyć, natomiast on bacznie ją obserwował. Piękna twarzyczka, niżej było co najmniej równie dobrze. Zatrzymał się. Objął w pasie Demencję (tego złotowłosego chłopczyka siedzącego z przodu), by nie zrobił żadnego głupstwa i nie próbował szaleć. Jednocześnie nie potrafiąc się powstrzymać, szczerze się uśmiechnął, wietrząc śnieżnobiałe kły.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

W tym samym czasie idąc zółtym szlakiem od miasta o nazwie Seranaa do Demarii szła kobieta prowadząc za sobą muła jucznego. Pot się pojawiał na jej czole i co chwila musiała go wycierać rękawem. Był wieczór, jak na jej gust, zbyt gorący. Po pewnym jednak czasie zdała sobie sprawę, że mogła zabłądzić. Siedząc nosem w mapie starała się dokładnie wyśledzić drogę, którą nakreśliła na mapie, bo w końcu szła tędy pierwszy raz. W tym samym czasie muł zatrzymał się przed nią tak nagle, iż ta poleciała na niego.
- Ty przeklęty leniu! Zważaj gdzie stoisz!
Wrzasnęła nagle na niego obtrzebując się z kurzu. Teraz problem był taki, że jej "kompan" nie chciał się w ogóle ruszyć. Nie miała zamiaru po raz kolejny robić postoju i postanowiła go pchać ku kierunkowi ich podróży.
- No jazda! Wio, wio, wio...
Nie zamierzała zwierzakowi odpuszczać i wtem ponownie, tym razem za wodzy, zaczęła go ku siebie ciągnąć. A szarpała tym energiczniej, im dłużej stali w miejscu. Z boku mogło to wyglądać komicznie.
- No, dalej! No, dalej! No idź!
W końcu siły jej opadły i musiała przycupnąć, by nie paść z wycieńczenia.
- Mam wrażenie, że stać cię na trochę wiecej ośle...
Podróżowali tak już z niespełna cztery godziny, a na domiar złego zaczęło się ściemniać. Podniosła mapę, którą uprzednio upuściła i zerknęła na nią ponownie. Zauważyła, że niedaleko stąd są trzy jeziora. Może tam uda jej się przenocować? Zdołałaby również napełnić swoją menzurkę wodą, gdyż jakąś godzinę temu jej się skończyła, a w ustach zaczęło jej schnąć.
- Ech, tylko dojść do tych jezior...
Nie dokończyła tego wywodu, a ten od razu niczym zaczarowany popędził w stronę drzew.
- A ciebie gdzie cholero niesie? Stój!
Miała wyjątkowo zły dzień. Zresztą zdawała sobie z tego sprawę, ale teraz musiała się zająć tym uparciuchem. Pobiegła więc za nim w stronę drzew i próbowała ze wszystkich sił go zatrzymać.
- Zatrzymaj się wreszcie!
Ciągnęła go ku sobie ile tylko sił. Bezskutecznie. Próbowała kilkakrotnie przemówić do niego, by ten jakkolwiek ją wysłuchał. Nic z tego. Bała się tylko spotkania z okolicznymi wilkami, ale przecież swojego środka transportu nie zostawi w środku gęstwiny. Chociaż zdawało się, że dokądź ją prowadzi...
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Ledwo zdążyła wstać i zacząć się przygotowywać do ćwiczeń, ktoś się pojawił. Na siwym wierzchowcu jechało dwóch mężczyzn, chociaż jednego twarzy nie była w stanie zobaczyć. Zbliżali się w jej stronę powoli, tak by nie wzbudzić podejrzeń. Mimo tego jej dłoń automatycznie zatrzymała się na rękojeści miecza.
        Uśmiechnęła się na pytanie jednego z mężczyzn.
- Niby czemu nie? A nawet jeżeli jest to niewykonalne, to przynajmniej mam do czego dążyć, zamiast bez celu latać po świecie. - Starała się dojrzeć jego twarz, ale skurczybyk dobrze się zasłonił. Przez chwilę naszła ją ochota, by również narzucić własny kaptur, ale to chyba nie ma większego sensu, skoro i tak już ją widzieli. Zamiast tego postanowiła wyglądać najlepiej jak się da, więc odgarnęła poplątane włosy z twarzy i założyła sobie niesforne kosmyki za ucho. - Mogę wiedzieć, z kim mam do czynienia?
        Spomiędzy drzew dobiegły ją jakieś szmery, szelesty i ludzkie krzyki. Ledwo zerknęła w tamtą stronę, jakoś nie zaciekawiły jej te odgłosy. Wróciła wzrokiem do mężczyzn.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Nie przestawał się uśmiechać, nawet, gdy zorientował się, które miejsce upatrzyła sobie dłoń nowo poznanej kobiety. Właściwie, ten typowy, ludzki odruch bawił go jeszcze bardziej, ale nie okazywał tego... tak dobitnie. Miło mu było, gdy ciemnowłosa odwzajemniła uśmiech - liczył na to, że tak jak i jego uśmiechy, ten także pochodził z podgatunku "szczerych". Bryza zatupała kopytem z niewiadomego powodu. W jej języku był to dość przyjazny gest względem obcego. "Czym sobie ta... "ta" zasłużyła?"

- Niby czemu nie? A nawet jeżeli jest to niewykonalne, to przynajmniej mam do czego dążyć, zamiast bez celu latać po świecie. - odparła na jego pytanie. Było po części retoryczne, ale tylko niezbyt rozgarnięte osoby pozwoliłyby sobie na ucięcie dyskusji w tym punkcie.
- Szlachetny cel - zapewnił ją Czarodziej. - Łatwiej go zrealizować, gdy jest ktoś, kto może ci pomóc - dokończył ze stoicką miną, a w jego głosie nie dało się wyczuć jakiejkolwiek aluzji. Chyba jednak nawet największy głupiec po części co najmniej zrozumiałby, o co temu "młodemu starcowi" chodzi. Kobieta jednak nie dawała za wygraną.
- Mogę wiedzieć, z kim mam do czynienia? - Oho, chyba zaczynała rozumieć o co tutaj chodzi. Aratek już otwierał usta, by palnąć jakąś pseudo-inteligentną formułkę, gdy wtrąciło się chłopaczysko z przodu.
- Z nikim - wypalił z siebie Demencja półszeptem. Natychmiast poczuł niewielki uścisk w miejscu, gdzie był trzymany przez Czarownika, a potem musiał przymknąć oczy, gdy obca ręka niszczyła mu fryzurę.
- Hej, nie bądź taki niegrzeczny! Chciałabyś wiedzieć, kto napada cię w biały dzień przy szlaku? Może jestem bandytą? Zobacz, nawet jeńca wiozę. Tak po prostu sobie podróżuję. Może ty opowiesz mi coś o sobie, droga Jen? - Nie miał niestety pojęcia, jak białogłowa zareaguje na wtargnięcie do jej umysłu, ale fakt, że nawet tego z początku nie poczuła uświadomił Aratkowi, że niepotrzebnie grzebie tam, gdzie nie powinien. Wyciągnął z jej głowy tylko imię, a potem zaprzestał bezsprzecznie nieakceptowalnych, przynajmniej przez większość osób działań, w oczekiwaniu na odpowiedź.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

W końcu jednak przebiła się wraz ze zwierzęciem do coraz to rzadszego lasu, by w końcu wyjść z niego na pole. Muł od razu poleciał do wody, a Eluera nieco dalej od miejsca, z którego pił. Wygrzebała menzurkę i napełniła ją wodą, uprzednio pijąć prosto z jeziora. Nie była pewna co do czystości wody, ale pragnienie w tej chwili przeważało nad zdrowym rozsądkiem. Poczuła wtem ulgę, ale gdy tylko odwróciła się w lewą stronę dostrzegła dwie postacie.
- Poczekaj tutaj.
Zarzuciła krótko do muła po czym poprawiła swoje włosy i szybkim krokiem skierowała się w stronę nieznajomych. Zatrzymała się jednak kilka kroków przed nimi zachowując bezpieczniejszy dystans i z uśmiechem na ustach zaczepiła ich.
- Przepraszam bardzo. Nie orientujecie się tutaj przypadkiem w którą stronę należałoby pójść, aby trafić do Demarii?
Mogłaby użyć mapy, ale ten szaleńczy bieg sprawił, iż zupełnie straciła orientację w terenie. Ponadto, po drodze zaliczyła kilka krzaków i gałęzi, a więc była teraz gdzieniegdzie podrapana. Zdawała sobie z tego sprawę, lecz wpierw wolała wiedzieć na czym stoi.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, jednak niemalże natychmiast przymrużyła je podejrzliwie.
- Jestem pewna, że nigdy cię nie spotkałam. Skoro więc znasz moje imię, musisz być czarodziejem, nieprawdaż? Tylko wy jesteście na tyle bezczelni, by tak zaglądać do czyjejś głowy.
        Uśmiechnęła się nieco rozbawiona, chociaż miała nadzieję, że nie wtargnął w jej najpilniej strzeżone myśli. Nie żeby były jakoś szczególnie ważne dla świata... Ale jednak nie czułaby się komfortowo, że ktoś tak nagle wie o niej wszystko.
        A wtedy zastanowiła się nad aluzją rzuconą przez niego wcześniej. Może rzeczywiście przydałby jej się nauczyciel? Raczej nic na tym nie straci, a może skorzystać.
- A jeżeli bym się zgodziła na naukę... Nie mówię oczywiście, że się godzę! Ale gdyby, to co byś za to chciał, nieznajomy?
        Wtedy podeszła do nich jakaś drobna dziewczyna i zapytała o drogę. Jen pomyślała, że skoro orientacja w terenie nigdy nie była jej mocną stroną, nie powinna jej wprowadzać w błąd. Ale odpowiedzieć coś powinna.
- Jeżeli dobrze pamiętam, Demara jest w kierunku... - zaczęła się rozglądać wokół i uniosła palec, by mniej więcej go wskazać. - W kierunku... O tam. Ale możliwe, że pomyliło mi się z jakimś innym miastem, więc lepiej mnie nie słuchaj - wyszczerzyła zęby w uroczym uśmiechu.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Czarodziej miał wyraźne problemy z zachowaniem... to znaczy, nie mógł powstrzymać się od śmiechu w towarzystwie Jen, chociaż przegadali dopiero góra kwadrans. Zawsze bawiły go takie reakcje, typowe dla ludzkiego gatunku. Zerkał na nią, potem przenosił swój wzrok na okolicę, by zaraz znowu bacznie jej się przyglądać. Napawał się tym, że nie może go w pełni ujrzeć. Miał na tym etapie zdecydowaną przewagę. Dodawało mu to pewności siebie. Widać było jednak, że kobiecie również go nie brakowało.
- Jestem pewna, że nigdy cię nie spotkałam. Skoro więc znasz moje imię, musisz być czarodziejem, nieprawdaż? Tylko wy jesteście na tyle bezczelni, by tak zaglądać do czyjejś głowy - odparła na jego pytanie. Czarownik udzielił najbardziej błyskotliwej odpowiedzi w historii, milcząc. - A jeżeli bym się zgodziła na naukę... Nie mówię oczywiście, że się godzę! Ale gdyby, to co byś za to chciał, nieznajomy?
- Wcale nie powiedziałem, że będę cię uczył - wypalił wręcz machinalnie, tym razem jednak z kamienną twarzą. Tak, ewidentnie się droczył. Przez chwilę oboje postanowili docenić piękno ciszy. Szmer w krzakach i wyjście na drogę Elfki z osłem to nie była rzecz, jakiej by się teraz spodziewali. Byli na szlaku handlowym? Oj tam, każdemu może się zdarzyć, każdy może zapomnieć... widząc nieporadność czarnowłosej, postanowił pomóc długouchej. - Na południe. Idź pobliską ścieżką, trafisz z pewnością na moje ślady. Zdecydowanie nie będziemy pierwszymi turystami, jakich ujrzysz na swej drodze do miasta - zachichotał wtórując Jennifer. I nagle zrobił "to"...

Demencję obejmował już tylko lewą ręką, prawą trzymał gdzieś w górze. Przygotowywał się do czegoś. Przykuło to uwagę pierwszej panny, która się z nim spotkała.
- Lekcja numer jeden, złotko. Nie daj się zaskoczyć. - pokazał światu zęby i opuścił dłoń. Znowu zaszeleściło w krzakach, ale gdzieś dalej. Głaz wielkości dorodnego arbuza przeleciał kilka centymetrów obok ucha Elfki, nie powodując jej żadnej krzywdy. Z zawrotną prędkością kierował się jednak ku Jen. Ten bardzo zły kamień musiał mieć bardzo zły dzień i bardzo złe zamiary. Aratek zaobserwował, jak cel głazu zbiera się do uniku. "Zdąży. Pewnie nie raz sobie radziła z o Niebo trudniejszymi wyzwaniami. Liczę na tę... nieprzeciętną zwinność i szybkość u ludzi. To ich opisywała ta książka, czy się pogubiłem...?"
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

- Tak myślisz? Jej, dziękuję bardzo.
Uśmiechnęła się ponownie. Spojrzała na białowłosego i stwierdziła, że jest całkiem czarujący. Obejrzała się wtem za siebie, by upewnić się czy jej towarzysz podróży na pewno jej nie uciekł. I na całe szczęście dalej tam był... i pił. Normalny wielbłąd, można by rzec.
Choć i jej chciało się pić i gdy chciała już podziękować im za pomoc i ich opuścić nagły świst obok ucha ją zaskoczył. Wiedziałaby o nim wcześniej, ale była już tak zmęczona, że jej zmysły się wyłączyły. Z wrażenia aż usiadła na ziemi wodząc wzrokiem dokąd leci ten głaz.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Wiedziała, że się z nią droczy. On mógł być sobie nie wiadomo jak potężnym czarodziejem, ale nie miał kobiecej intuicji. A instynkt jej podpowiadał, że nie powinna brać na poważnie tego, co powiedział, więc po prostu się roześmiała.
        I musiała przyznać, że lekcja numer jeden nie przypadła jej do gustu. Pierwszą myślą było pełne elokwencji: Cholera!. Miała już dość nieprzyjemne doświadczenia z lecącymi w jej stronę kamieniami (dzięki jednemu niemalże nadziała się na czyjś miecz i miała potem paskudną ranę), więc automatyczną reakcją było wyciągnięcie przed siebie obu rąk i próba zatrzymania złego czegoś, co latać z pewnością nie powinno. Kamień nieco zwolnił, ale nadal szybował w jej stronę, więc chcąc nie chcąc musiała się uchylić. Wredny głaz przeleciał w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się jej głowa, po czym wpadł prosto w czerwone wody jeziora. Podniosła się powoli, jakby oczekując, że za chwilę znowu coś w nią poleci.
- Co to niby miało znaczyć? - wycedziła, mrużąc wściekle oczy. Gdyby był tu Azazel, pewnie rzuciłby jakąś kąśliwą uwagę, komentując jej brak przygotowania na coś takiego. Na szczęście wilk był daleko stąd, szukając jakiejś samicy. Okres godowy... Momentami błogosławiła ten czas, kiedy go nie było.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

Przez chwilę Aratkowi wydawało się, że przesadził. Później jednak skarcił swój geniusz za tak jawną próbę zaniżenia samooceny. "Jestem nieomylny i świetny byłby ze mnie nauczyciel. Brawo, mało jej nie zabiłem!" Miał pewność, że sobie poradzi. Musiała. Nie była zwyczajnym podróżnikiem, zwyczajnym człowiekiem. Skrywała w sobie tajemnicę, jeśli nie kilka.

Demencja ulotnił się. Zniknął tak szybko, że nikt go nie zauważył, ewentualnie poza białowłosym, musiał to w końcu odczuć... Elfka nie została draśnięta, dziękować Stwórcy. Chyba przytłoczyło ją to zdarzenie, bo aż usiadła na ziemi obserwując wpadający w wody jeziora głaz. Tuż nad jej głową zwisał... nie, nie olbrzymi pająk. Sobowtór, tak, ten blond-włosy chłopak. Zaczepił się nogami o gałąź, jak nietoperz. Odległość między jego głową, a zdezorientowaną Eluerą wynosiła co najwyżej pół łokcia. Nie chciał jej straszyć, ale...
- Jesteś ranna? - wypalił w jej kierunku. Będzie miała zawał? Czy może to twarda sztuka i nie tak łatwo ją wystraszyć?

- Co to niby miało znaczyć? - Jen tymczasem bulwersowała się. Słusznie. Miała rozmawiać z nieznajomym o przyszłych planach nauki, a ten w geście dobroduszności nasłał na nią kamień. Tak to wyglądało. Czy zdąży wydrapać Czarodziejowi oczy, nim ten zacznie drugą lekcję?
- Młoda. Z potencjałem. Z marzeniami. Bystra. Szybka. Obeznana z magią... w stopniu zadowalającym. - wymieniał mamrocząc pod nosem cicho, opuszczając grzbiet Bryzy i podchodząc do niewiasty powoli, nieśpiesznie. Wcześniejsze pytanie zignorował, bo nie potrafił na nie odpowiedzieć. Taka spontaniczna próba mogła się w sumie zakończyć rozpłataniem tej ślicznej buźki. Musiał się jakoś do tego ustosunkować! - Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić. Tak, po prostu... - bełkotał zażenowany własną, niepowstrzymaną rządzą niemyślenia w sytuacjach tego wymagających. Chcąc nie chcąc, przyjrzał się z bliska jej "fizyczności". Zawsze przewyższał wszystkich o głowę... teraz był równy z nią, od biedy niezauważalnie wyższy. Oblał się delikatnym rumieńcem, gdy sobie to uświadomił. Zjechał wzrokiem niżej. I wtedy strzelił buraka absolutnego. Zdjął kapelusz natychmiastowo odwracając się do niej tyłem. Przygryzł wargę i starał się szybko opanować tę od dawien dawna nie zarejestrowaną u siebie "reakcję". - Y-yyy... - kontynuował nadzwyczaj charyzmatycznie, ale wszystkie słowa jakoś utknęły mu w gardle i nie zdołał ich wypowiedzieć, więc zaniemówił. Gdyby musiał, miał zamiar zapaść się pod ziemię. Dosłownie...
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

- Nie, nie trzeba...
Wstała, obtrzepała się z kurzu po czym oddaliła się od nich na bezpieczną odległość. Zapowiadało się na noc, a o takiej porze nierozważnie jest podróżować.
- Będziemy musieli tu przenocować, Orionie.
Zwróciła się ku jej towarzyszowi i zaczęła szperać w swoich bagażach, które on zresztą niósł. Zdjęła z niego wszystko, bagaż po bagażu, aby i ten mógł chwilę odsapnąć. Ze swojego ekwipunku wyłożyła na ziemię chrust i trochę drewna, w lesie znalazła dwa ostre krzemienie będące pomocne przy rozpalaniu, utworzyła też z gałęzi prowizoryczny szałas, osobno dla niej i dla jej towarzysza. Teraz została tylko kwestia rozpalenia ogniska... i będzie można wreszcie coś zjeść.
Okazało się to niełatwym zadaniem, gdyż elfka nie była specjalnie dobra w rozpaleniu ogniska. Pomyślała czy tamci nie mogliby czasem jej pomóc, ale po tym co omal jej się nie stało zrezygnowała. Usilniej pocierała o siebie kamienie im intensywniej rozmyślała o ich pomocy. Ręce opadały jej już powoli z sił, a zimno powoli dawało się we znaki.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Przez chwilę nie była w stanie wydusić z siebie słowa, głównie z zaskoczenia i rozbawienia. Powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem, ale szerokiego uśmiechu nie udało jej się już ukryć. Nawet mimo tego, iż się odwrócił, widziała rumieniec na twarzy, a wyglądało to tak słodko, że nie mogła się już gniewać o ten kamień. Szczerząc szeroko zęby podeszła do czarodzieja i, niemalże go dotykając, wyszeptała mu do ucha:
- Urocze... Wiesz, może nawet zapomnę o lekcji pierwszej... O ile, oczywiście, stosownie mi ją wynagrodzisz. - Po tych słowach chuchnęła mu delikatnie w ucho i odsunęła się, uśmiechając się rozbrajająco, a jej oczy błyszczały satysfakcją.
        Podeszła do Samaela, zerkając ciągle przez ramię na czarodzieja, i złapała za uzdę. Poprowadziła niechętnego wierzchowca do dziewczyny, która starała się, dość nieudolnie, rozpalić ognisko. Rozsiodłała konia i pozwoliła mu pójść się popasać kawałek dalej, a następnie usiadła obok elfki. Jej rasę wnioskowała po spiczastych uszach.
- Nie pomogę ci z ogniem, ale może przynajmniej porozmawiamy, skoro już się spotkałyśmy. Jestem Jen - uśmiechnęła się przyjaźnie. - Wcześniej mówiłaś, że zmierzasz do Demary. W jakimś konkretnym celu, jeśli można wiedzieć?
        Momentami żałowała, iż nie zna się na magii ognia. To mogłoby być takie przyjemne, jednym pstryknięciem palców wytworzyć iskierkę, która w połączeniu z kupką drewna stałaby się ciepłym płomieniem, ogrzewającym człowieka chłodnymi wieczorami... I wtedy sobie przypomniała, że ognia nie ma, a jej zaczyna się robić coraz zimniej.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Awatar użytkownika
Cillian
Szukający Snów
Posty: 179
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Cillian »

A wydawało mu się, że wyczerpał już limit upokorzeń na dzień dzisiejszy. Jakże mógł się tak okropnie pomylić... Wzdrygnął się na słowa Jen. Nogi miał, jak z waty. Nie wiedział czemu ogarniało go takie przerażenie. Cała sytuacja była dziwna. Może to normalne? Może po prostu zapomniał o podobnym uczuciu? Ten szept powoli go zabijał. Na szczęście nie trwał przesadnie długo, choć dla Czarodzieja to i tak były wieki. Jeszcze chwila, a zatoczyłby się i padł na ziemię udając martwego. Chuchanie było porównywalną torturą. Aratka zaatakowały gęsie skórki, a szczególnie zajadle oblegały kark. Włos jeżył się na głowie. Wkrótce jednak czarnowłosa odeszła. Czarownik głęboko odetchnął. Nie odwracał się jednak, jeszcze nie, za wcześnie. Ulga...

Demencja opuścił elfkę, znikając z gałęzi w zawrotnym tempie. Była wyraźnie nietutejsza. Przydreptał do kapelusznika i pociągnął go za ramię.
- Cukierka. - rzekł, przymierzając się do miny smutnego psiaka. Arathain obrócił się, ówcześnie nakładając nakrycie głowy na swoje miejsce i naciągając je w taki sposób, by znów nie można było w pełni dostrzec w pełni jego twarzy, spiorunował niewidzialnym spojrzeniem Sobowtóra. Ugiął się jednak pod naporem dręczącego go przeczucia. Wyciągnął z torby zawinięty w dziwny materiał pakunek i podał go chłopczykowi.
- Sprawdź, czy okolica jest w pełni bezpieczna. Lubię tylko niektóre rodzaje niespodzianek... po drodze to zjedz. - Wskazał na podarowaną paczuszkę. - Uwierz mi, to o wiele bardziej pożywne, niż cukierki... no dobrze, dostaniesz, jak wrócisz. A teraz zmykaj! - dokończył obietnicą, by ustrzec się przed ponownym starciem z miną smutnego psiaka.

Zjawił się przy kobietach moment później. Zdążył wyłapać niektóre słowa Jennifer. Zerknął tylko na rozsiodłaną już Bryzę, wylegującą się pobliżu. Dosiadł się do reszty. Nie było zbyt przyjemnie, trzeba przyznać. Przymknął oczy na parę sekund, a gdy je otworzył, ognisko właśnie zaczynało się rozpalać. Na początku powoli, w końcu urosło do zadowalających rozmiarów, dając tyle ciepła, ile zgromadzeni potrzebowali. Płomień był naturalny, od czasu do czasu można było zauważyć magiczne przebłyski o różnorakich kolorach. Mag wzniósł do góry niewielką, białą kulę, po czym rozdzielił ją na trzy mniejsze części i posłał niedaleko, każdą w innym kierunku. Dawały przyjemne, delikatnie połyskujące światło. Po długiej podróży łatwiej było się przy nim zrelaksować. Dawało też ono niejakie poczucie bezpieczeństwa, spokojny sen. Aratek przysunął się bliżej Jen, podciągnął nogi pod brodę i siedział tak, tępo wpatrując się w ogień, pozwalając Elfce siedzącej naprzeciwko odpowiedzieć.
*Bryza* "I don't know half of you half as well as I should like, and I like less than half of you half as well as you deserve..."
Awatar użytkownika
Eluera
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Eluera »

Na próżno starała się rozpalić ogień. Przerwała jednak, gdyż całkowicie opadła z sił, a w międzyczasie kątem oka podglądała zbliżającą się kobietę oraz jej wierzchowca. Nie wiedzieć czemu poczuła się nieco lepiej, bo w końcu nie była tutaj sama.
- Nazywam się Eluera i zmierzam w tamtym kierunku tylko i wyłącznie w celach czysto biznesowych. Właśnie wiozę tam srebrną biżuterię, bo ponoć duży popyt na to jest.
Spojrzała w stronę rozładowanego towaru leżącego bezładnie na ziemi tuż obok śpiącego już muła jucznego. Starała się znowu rozpalić ognisko kiedy przyszedł ten drugi. Bała się trochę, gdy do nich przyszedł ze względu nie tylko na ten głaz co ją omal nie drasnął. To była siła, z którą do tej pory nie miała jeszcze do czynienia. Nagle jednak naznaczył się na palenisku ogień... z pewnością nie jej roboty. Jak tylko chciała się temu bliżej przyjrzeć, ogień jakby nagle się zwiększył. Na ten widok elfka aż odskoczyła do tyłu i przyjmując pozycję siedzącą tępo się wpatrywała w ognisko. Po tym jak białowłosy wyjął tą świecącą się kulę pomyślała, że teraz pewno czeka ich huragan. Ku jej zadowoleniu jednak nic się złego nie stało. Ponadto, światła te zafascynowały ją nieco, a uśmiech zagościł na jej twarzy.
- Może jesteście głodni?
Wtrąciła po krótkiej ciszy i nie czekając na odpowiedź natychmiast udała się w stronę swojego rozładunku i zaczęła w nim czegoś szukać.
Zjadłeś wszystkie rozumy... Wymówkę ci zrobię: Czemuś ani jednego nie zostawił sobie?
Awatar użytkownika
Jen
Senna Zjawa
Posty: 296
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jen »

        Jeszcze pewnie kilka dni wcześniej na samą wzmiankę o srebrnej biżuterii zaczęłaby się zastanawiać nad najlepszym sposobem, by ją zdobyć, dzisiaj jednak miała swoje pieniądze i nie potrzebowała więcej. Chociaż w sumie, ruenów nigdy za wiele... Nie - powiedziała sobie. - Choć raz zachowaj się jak grzeczna, dobra dziewczyna.
        Kiedy w ognisku zatlił się płomień, chciałaby powiedzieć, że w ogóle nie drgnęła, lecz sama przed sobą musiała przyznać, iż zaskoczyło ją to. A nie lubiła takich niespodzianek. Po chwili jednak o tym zapomniała, gdyż od ogniska bił coraz przyjemniejszy żar. Uśmiechnęła się szeroko, rozkoszując się przyjemnym ciepłem, a kiedy Eluera zaproponowała coś do jedzenia, poczuła się niemalże tak dobrze, jak w luksusowej karczmie. Czekając więc, aż elfka wyciągnie coś z torby, zwróciła się do siedzącego obok mężczyzny.
- Ty już znasz moje imię, mam więc nadzieję, że teraz uda mi się poznać godność takiego uroczego czarodzieja. - Tym słowom towarzyszyło czarujące spojrzenie i delikatny uśmiech, który w zamyśle nie miał być peszący, nie mogła jednak być pewna, jak zareaguje na niego i tak już zażenowany mężczyzna.
        Jakoś tak mimowolnie jeszcze się do niego zbliżyła. Nieco się przesunęła i zadając pytanie nachyliła się w stronę czarodzieja, tak że teraz dzielił ich dystans niecałych dziesięciu cali. Czekała na odpowiedź z wesołym uśmiechem i ciepłym, zaciekawionym spojrzeniem.
– Szybko! Musisz pójść ze mną – rzuciła. – Grozi ci wielkie niebezpieczeństwo!
– Dlaczego?
– Bo cię zabiję, jeśli nie pójdziesz.
- Shut up.
- I didn't say anything.
- You're thinking. That's annoying.
Zablokowany

Wróć do „Jezioro Doren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości