Maagoth[Przedmieścia]Naturalne przybycie

Niezwykle malownicze miasteczko położone na wschodnim stoku gór, nad rzeką Sangral spływająca z wysokich szczytów. Mieszkańcami Maagoth są głównie górnicy pobliskiej kopalni srebra i drwale. Ludzie tutaj są raczej skryci, ale przyjaźnie nastawieni do przybyszów.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

[Przedmieścia]Naturalne przybycie

Post autor: Arven »

Koń dawał z siebie wszystko co mógł, aby jak najszybciej znaleźć się w Maagoth. Pędził przez zielone równiny Alaranii, parskał depcząc podkuwanymi kopytami zbity gościniec. Cała trójka czuła wiatr we włosach. Arvendel wpatrywał się przed siebie, natomiast jego kompanka o lśniących włosach mogła co najwyżej oprzeć głowę o jego bark.
Wpierw próbując wydostać się z gęstych zakamarków Lasu Driad minęli długi łańcuch wracających Naturian. Driady, Nimfy, Fellarianie, Chochliki, Wróżki... wszyscy rozbawieni i zadowoleni. Każdy co do joty uśmiechnięty i w pełni szczęśliwy. Z ich ciągle rozgadanych ust pachniało soczystym, smacznym winem, a ubranka - na ogół zrobione z pierwszych lepszych krzewów i liści - obnażały więcej niż dotychczas widziała Cornelia. Elf natomiast nie reagował na dziwną paradę naturystycznych popędów. Bardziej skoncentrowany na szukaniu drogi niż podziwianiu pięknych widoków, często spoglądał za siebie na twarzyczkę.

Po długich biegach Rudego dotarli wszyscy razem do Maagoth. Kopytny towarzysz przestał sapać i ciężko oddychać. Spokojnie już przechadzał się między tłumami wychodzących i wchodzących istot. Górując nad nimi, Arvendel podziwiał piękną budowę, architekturą stanowiącą przykład geniuszu i zamiłowania. Pasji.

- Jesteśmy chyba na miejscu - przyznał skromnie. - To miasto jest... gigantyczne. Masz jakiś pomysł, co moglibyśmy tutaj zrobić? - spytał Cornelię odwracając się do niej bokiem twarzy. Mając oczy szeroko otwarte uważał aby czasem nie spaść z Rudego.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Weszli, a raczej wjechali już do miasta. Zapamiętała kilka szczegółów - jedynie kilka, odkąd była tu ostatni raz.
Patrzyła na nowe domy, budynki, które zmieniły całkowicie wygląd miasta. Gdy zajechali dalej, do starszej
części, wspomnienia wróciły. Pamiętała, jak po raz pierwszy weszła do miasta - przerażona tłumami,
dziwnymi budynkami i szczególnie ludźmi. Jednak jej obawy okazały się nie takie straszne, gdy poznała kilku dobrych ludzi.
Ale to było dawno, a teraz nie czas na wspominanie.

- Tak, Kochany, mam pomysł. Możemy pojechać do pewnej karczmy, nie jest ona daleko, jednak musimy przejechać
przez najruchliwszą drogę tego miasta - most. Nie wiem czy zdołamy usiedzieć na koniu spokojnie, gdy tłumy będą się
ciskać ze wszystkich stron.
Rozejrzała się wokoło. Zaczynał się dzień targowy. Nie lubiła przychodzić tutaj w takie dni, bo hałas i rumor na ulicach
był nie do wytrzymania. Jak znajdą się w karczmie, muszą trochę odpocząć po długiej i wyczerpującej, zwłaszcza dla Rudego
podróży.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- Skoro tak twierdzisz to lepiej będzie, jeśli ktoś z nas będzie prowadził.
Pociągnięciem lejców zatrzymał Rudego. Konik zareagował drastycznym hamowaniem, spojrzał się na bok rżąc cicho, wyraźnie zraniony traktowaniem. Aby się odkupić w jego wyłupiastych czarnych oczach, Arven pogłaskał go po nosku stojąc tuż obok niego. Zszedł bowiem szybko z jego grzbietu ustępując miejsca prawdziwej księżniczce na surowym rumaku.
Przez moment Elf pochylał się nad lewym uchem Rudego. Szeptał coś niezrozumiale dla Cornelii, kręcił głową na boki i uśmiechał się raz po raz zerkając w stronę Nimfy. Po chwili konik strzelił uszami, tupnął tylnymi kopytami i ze spokojem oraz elegancją w ruchu począł iść w stronę widocznego mostu. Cornelia nie potrzebowała go kontrolować, prowadzić lejcami czy naciskaniem stopami o boki brzucha.

Bard szedł przodem, nadal towarzysząc mordce Rudego, który lekko zdenerwowany spoglądał na mijane istoty. Most faktycznie okazał się być bardzo trudny do pokonania, wyglądał niczym cały las pełen ludzkich głów i parasolek chroniących przed przypadkowym deszczem zakrapiającym chodniki, na ogół bardzo brudne. Arven, w momencie gdy dotarli na środek, zatrzymał kompanię odpowiednim ruchem dłoni. Gest "stop" zaświecił przed oczyma konia i Cornelli.
- Pomyślałem sobie, Cornelciu... Że ty tutaj byłaś, prawda? Znasz wiele szczegółów.... - odezwał się, wcale nie pokazując po sobie strachu. O przeszłości Ukochanej wiedział mało, więc nie dziwota, że zareagował tak a nie inaczej.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Och, te jego sekrety ze zwierzętami... Dobrze wiedział, że jest bardzo ciekawa wszystkiego i tym doprowadzał
ją do stanu w którym nie myślała o niczym innym tylko o sekrecie. Jednak wiedziała, że nie może spytać o co
chodzi, bo byłoby to nie na miejscu.
Ruszyli więc w kierunku mostu - on szedł na własnych nogach, zaś ona na koniu. Wyglądało to niczym obrazek
z pięknie ilustrowanej książki, więc nic dziwnego, że przyciągali wzrok tłumów.
Tak, tłumy były nieprzeniknione - mogło się wydawać, że jest to nieprzerwany ciąg wciąż wylewających
się ciał dosłownie znikąd. Było to już nieco irytujące, cały ten hałas i ścisk.

Gdy byli na środku mostu nagle Arven zatrzymał konia gestem.
- Tak kochany, byłam już tu raz. Ale dlaczego pytasz? I dlaczego stanęliśmy?
Czyżby jej się wydawało, czy słyszała delikatną nutę strachu w jego głosie? Patrzyła na elfa z uwagą i zaskoczeniem.
Na pewno miał jakiś ważny powód dla którego nie pozwolił im iść dalej.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Arven opuścił dłoń, sięgając nią do materiału ciężkiego pasa na podbrzuszu.
- Ach, po prostu chciałbym wiedzieć kiedy tu byłaś, co robiłaś i w ogóle... Chyba mogę, nie? - spytał miękkim głosem, dobrze maskując coś jakby zazdrość i zdenerwowanie jednocześnie. - Nie chciałbym zaraz wpaść na rozwścieczony tłum, który będzie miał ochotę cię złapać, zlinczować i w ogóle... Bo niczego nie nabroiłaś, mam nadzieję.
Uśmiechnął się ciepło w stronę Cornelii. Wcale nie chciał mieć do niej pretensji, i faktycznie - nie ma, jednakże z jego głosu można odczytać coś więcej, niż tylko zwykłą ciekawość. Bard próbował szczegółowo poznać przeszłość dziewczęcia. Piękna istotka na koniku nie tylko powinna być odpowiednio traktowana, ale również wysłuchiwana i odpowiednio rozpieszczana. Jak to jednak robić, jeśli nie zna się jej do końca? Arvendel nie czuł strachu przed nieznanym. Ponownie odwrócił się, na nowo prowadząc Rudego przez gęste warstwy przechodniów. Dziw, że w ogóle jeszcze most się trzyma. Pod naporem tylu osób powinien już dawno leżeć w postaci gruzów.
Oczekując zatem odpowiedzi ze strony młodej dziewczyny, szli sobie dalej, oczekując spotkania z jakąś bliżej nie znaną karczemką.
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Sagerran w postaci kota leżał sobie na dachu jednej z licznych w mieście karczm, znajdującej się niedaleko mostu. Dostać się na samą górę nie było trudno, gdy wiedziało się jak wejść i miało się za sobą lata praktyki. Znajdował się akurat w tym miejscu, ponieważ na ulicy jakiś biedak zapewne spróbowałby go upolować, a on nie miał ochoty bawić się w kotka i myszkę (Oczywiście po kilku sekundach ten idiota przekonałby się, że to Sagerran jest kotem w tej zabawie). Siedział, ponieważ nigdzie mu się nie śpieszyło. Ostatnio nie szło mu dobrze w tropieniu zleceniodawcy, jego ostatnio niedoszłego zabójcy. Był słoneczny dzień, więc nie chciało mu się robić nic innego, jak leżeć i myśleć. Ślad prowadził na wysokie szczyty Gór Druidów i się urywał. Musiał je przeszukać, ale nie miał konia, a w takich wielkich miastach ich ceny są wręcz gigantyczne! Postanowił więc poszukać innego środka transportu. Dawniej już tak robił... Znajdował kogoś, kto uważał go za pięknego, milutkiego, kota. "Przyczepiał" się do takiej osoby na kilka dni, aby wysondować dokąd jedzie i jeśli kierunek mu odpowiadał, zabierał się z nią. W podzięce strzegł takiej dobrej istoty przez całą podróż za to, że mu pomagała (Choć nieświadomie).W końcu nie chciał być niewdzięcznikiem. Oczywiście miał sporą sumkę pieniędzy, lecz nie mógł ich wykorzystywać na coś tak błahego jak podróż. W większości największych miast Alaranii miał jakieś skrytki lub kryjówki z potrzebnymi rzeczami. Nagle zobaczył, jak na moście tłum "opływa" jedno miejsce. Było to o tyle nienaturalne, że każdy kto ma choć trochę rozumu nie staje w tak tłocznym miejscu. Tych dwoje na szczęście miało ze sobą konia, który pomógł im ustać na nogach. Nastąpiła jakaś wymiana zdań, po czym ruszyli w dalszą podróż. Coś tknęło Sagerrana, taki jego siódmy zmysł, który kazał mu podążać za tą dziwnie zachowującą się parą. Ruszył więc skacząc z dachu na dach.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Była dość zaniepokojona zachowaniem Arvena, widać było po nim, że coś go trapi, że musi zapytać o coś. W końcu
odpowiedź na przypuszczenia Cornelii przyszła.
Spojrzała na niego z zaskoczeniem, ale po chwili wybuchnęła dźwięcznym śmiechem. Nie mogła nawet siebie
wyobrazić, jak stoi przed rozwścieczonym tłumem, który chce ją przegonić, bo zrobiła coś bardzo złego.
- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to opowiem ci, oczywiście. Tylko nie tutaj, bo nie usłyszysz nic przez ten gwar
na drodze. Tam za rogiem jest karczma - wskazała ręką na małą uliczkę, przy której ściśnięte były kolorowe domki wcale
nie pasujące do otaczającego ich krajobrazu i pracownia rzemieślnicza. - Nie bój się, nie zrobiłam tu nic złego, za
co mogliby mnie - jak to powiedziałeś "zlinczować" i uwięzić.
Posłała mu łagodny uśmiech, który miał rozwiać wszystkie jego strapienia i wątpliwości. Wiedziała, że takie trzymanie
w niepewności nie jest wcale przyjemne, ale wolała opowiedzieć mu tę historię, kiedy nikt nie będzie im przeszkadzał
nawoływaniem do kupienia kolejnych zwojów materiału.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

To go na chwilę uspokoiło. Skoro nie było powodu aby ludność miała ochotę wyciągnąć Nimfę widłami z Maagoth, a mieszkańcy będą patrzyć na nią jak i na niego przychylnie, wystarczyło tylko znów powrócić do swobodnego marszu. Arven poklepał Rudego po prawym boku łba, jednocześnie odchodząc ciut w tył. Chodem zrównał się z sylwetką siedzącej na końskim grzbiecie dziewczyny. Ubrana w piękną białą sukienkę wyglądała niczym istota nie z tego świata. Materiał jej stroju świecił się pod wpływem jasnego słońca wychodzącego zza gęstych mlecznych chmur. Pogoda dopisywała, wszystko zdawało się być doskonałe i wręcz wyrwane z idylli. Bard z Pięknodrzewu zna to uczucie doskonale. Szkoda, że nie wie co kłębi się w główce Cornelli.
Zauroczony aurą kobiecego towarzystwa spojrzał na jej stopy, potem wzrokiem przejechał przez znikające pod sukienką łydki, z rana jeszcze ubóstwiane w jego dłoniach. Ach, tęskno mu za czasami kiedy wszyscy biegali nago... w lesie... nie trzeba było pracować, grać aby utrzymać się przy życiu. Wszystko było podawane przez matkę naturę... również sama jasnowłosa tuż obok niego.

- Jestem Elfem, halo! - zaprotestował uśmiechając się miło. - Mam bardzo dobry słuch. Gorsze gwary i hałasy panowały w oberżach i karczmach w których grałem. Tutaj to można na spokojnie rozmawiać.
Tyle że jeśli do towarzystwa ma się drugiego Elfa lub Elfkę. Cornelia jest Nimfą, więc to raczej zrozumiałe, że nie będzie miała tyle predyspozycji do słuchania co spiczastouchy.
I dlatego też Arvendel popędził Rudego do przodu. Kiedy tylko zeszli z traktu gościnnego, pełnego ludzi mostu, od razu udał się na przedzie do małej bezpiecznej stajenki, gdzie dwójka wartowników rozmawiała z młodym, niewyrośniętym chłopcem, człowiekiem. Miał na sobie brudne od łajna znoszone spodenki, pasiatą koszulę na długi rękaw. Trzymając w dłoniach widły zdawał się być najweselszym pracownikiem w Maagoth.
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Nie mógł już się doczekać, kiedy para dojdzie do karczmy lub innego budynku w którym się zatrzymają. Czekał tylko na to. Nie chodziło o to, że nie chciało mu się iść. Po prostu lubił czasami zwracać uwagę kogoś, kto nie jest jego wrogiem. Gdy elf i kobieta, której rasy nie potrafił rozpoznać, zaczęli rozmawiać, zbliżył się do nich trochę, aby przysłuchać się temu co mówią. Musiał ich dobrze poznać, nim zadecyduje czy z nimi iść. Mówili o przeszłości kobiety. Świetnie się złożyło. Dzięki wyczulonemu słuchowi Sagerran nie miał problemów w przysłuchiwaniu się rozmowie. Dotarli w końcu do stajni, gdzie stało dwóch wartowników. Rozmawiał z nimi jakiś młody chłopak w łachmanach i z widłami. Był dość niski, miał rude włosy i dość duży pieprzyk za lewym uchem. Odniósł wrażenie, że elf nad czymś się zastanawia. Nie chcąc potem gonić dwójki podróżnych na łeb na szyję, skoczył na dach stajni.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Wjechali do małej stajni nieopodal karczmy. Musieli zostawić gdzieś Rudego, bardzo przyda mu się odpoczynek
przed dalszą podróżą. Zeskoczyła zwinnie z grzbietu konia i poczuła miękką ziemię, ugniecioną przez wchodzące do
stajni konie i ich właścicieli. Od razu pomyślała o kupnie jakichś butów, bo zapewne dziwnie to wyglądało - dziewczyna
chodząca po mieście na bosaka.

Zauważyła chłopca z widłami, dość brudnego ale niezwykle zadowolonego. Zapewne był stajennym, wiec podeszła do niego
i dotknęła go w prawe ramię. Chłopak przerwał rozmowę z mężczyznami i odwrócił się do niej.
- Jesteś stajennym, prawda? Mógłbyś się zająć naszym koniem? - Wskazała ręką stojącego nieopodal Rudego.
Miała nadzieję, że chłopak będzie dobrze troszczył się o ich przyjaciela, wiec na dodatek posłała mu przemiły
uśmiech. Ludzie zazwyczaj po takich uśmiechach robią wszystko co tylko mogą, aby znów go ujrzeć.

Gdy koń stał już w specjalnie przygotowanym dla niego boksie zajadając się przepysznym owsem, wzięła za rękę Arvena
i poszła z nim do karczmy, o której już wcześniej wspominała. Otworzyła duże dębowe drzwi i od razu wszystkie zmysły
zadziałały, jak się zdawało, z podwójną mocą. Najpierw poczuli zapach alkoholu - piwa, wina i innych trunków lejących się
litrami na stołach i barze. Tłumów nie było, jednak przy każdym stoliku siedziała mniejsza lub większa grupka osób, hałasujących
niezmiernie i przekrzykujących się w pijackich dysputach.
Popatrzyli chwilę na to i weszli dalej, do środka karczmy. Cornelia spostrzegła za barem rosłego mężczyznę, który na oko miał
koło 45 lat, ubranego w brązowy fartuch zawiązany na biodrach. Rozmawiał z kobietą o bardzo krągłych kształtach i również
w jego wieku. Ona natomiast miała w dłoni drewnianą tacę z ustawionymi na niej pustymi szklankami, które odstawiała
na ladę. Cornelia uśmiechnęła się wesoło i podbiegła do nich. Gdy para zauważyła biegnącą w ich stronę dziewczynę, na ich twarzach
również zagościł wspaniały uśmiech. Wyszli zza lady i uściskali ją serdecznie.
- Cornelio, kochanie, jak miło cię znów widzieć, dziecko! - wykrzyknęła kobieta tuląc nimfę, jakby była jej córką, która wróciła
z dalekiej podróży. Mężczyzna stał i śmiał się wesoło patrząc na uradowane kobiety.
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Widząc, że para wchodzi do karczmy, zszedł z kolejnego dachu na jakim było mu przykazane się zatrzymać i wślizgnął się przez otwarte okno do średniej wielkości karczmy. Dało się zauważyć, że wielu ludzi lubiło tu przebywać. Śmiali się i rozmawiali z pełną swobodą. Nic nie mąciło ich kilku przyjemnych chwil między jedną a drugą godziną pracy. Schował się w jakimś ciemnym kącie sali, czekając aż nowo przybyli goście skończą powitanie z właścicielami i usiądą sobie. Wtedy właśnie miał zamiar się im pokazać po raz pierwszy. Lecz jeszcze zapewne trochę czasu minie, nim oni mu zaufają.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Przez moment szedł tuż obok Rudego kompletnie zapominając się. W jednej chwili oderwał umysł gdzieś daleko poza ramy zatłoczonego Maagothu, wędrował nim wzdłuż i wszerz, poszukując własnego rodzimego domu. Spotkanie nad Warkoczami Syreny sprawiło, że częściej powracał rozmyślaniami do własnej przeszłości. Zamykając oczy i oddając się wspominaniu postanowił ostatnio napisać list do familii mieszkającej nadal w gęstwinie lasu. Pobyt tutaj, w miejskiej dżungli, dobrze mu zrobi. Przynajmniej znajdzie któregoś odważnego handlarza, zaufanego oczywiście, który przekaże wiadomość prosto do rąk własnych.

A buty... butów Cornelia nie potrzebuje. Póki jest z nim, Elfem od siedmiu boleści, nie musi ruszać się z Rudego ani z pierwszego lepszego innego miejsca. Arven z zadowoleniem w oczach spojrzał jak dziewczyna zsiada z konia. Wyprostowała nogi i porozmawiała z małym, młodym stajennym. Bard słuchał jej, w międzyczasie przygotowywał Rudego aby mógł sobie posiedzieć w ciepłym, suchym otoczeniu siana i drewnianych ścianek stajni. Zanim opuścił towarzysza, pogłaskał go po łbie i uspokoił cichym szeptem wymierzonym w lewe ucho. Arven zadowolił się byle prychnięciem ze strony Rudego. Oznaczało to, że już pogodził się ze zgotowanym w osadzie losem.


Dołączył z powrotem do dziewczyny, która radziła sobie całkiem dobrze. Wolna od powinności względem stajennego czy markotnych, pochmurnych wartowników, szybko znalazła się na elfickich ramionach stworzonych po to, by grać oraz aby trzymać na sobie ciężar kobiecego ciała. Arven w trzymaniu przy sobie Ukochanej upatrywał wielkiej przyjemności. Kiedy tylko wszedł wraz z nią do środka gospody, stopy Cornelii znów plaskały o drewnianą posadzkę, Bard ponownie zamyślił się. Czuł, jakby Nimfa faktycznie znała się doskonale na Maagoth, a dawna historia związana z tym miastem miała znów powrócić.
Co tłumaczy natomiast jego dziwne zachowanie. Stał sobie przy zamkniętych drzwiach gospody, patrzył to na Wybrankę, faceta czy piękną starszą damę. Nie wiedział co rzec, dlatego...
...ukłonił się nisko.

- Witam, szanowni państwo. Jestem Arvendel.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Była niezmiernie ucieszona z tego spotkania. Tak dawno ich nie widziała... Uścisnęła jeszcze karczmarza i odwróciła
się do Arvena, który pięknym ukłonem przedstawił się. Przytuliła się do niego i powiedziała do małżeństwa:
- Tak, poznajcie Arvena, mojego ukochanego. Jesteśmy związani ze sobą - zadarła nieco głowę w górę i spojrzała
ukochanemu w oczy uśmiechając się do niego czule.
Małżeństwo spojrzało po sobie niedowierzająco. Ale już po chwili uśmiechnęli się do elfa i uściskali mu rękę.
- Bardzo miło nam cię poznać Arvendelu, jestem Bert a to moja żona Sillie. Bardzo nas cieszą wasze odwiedziny u nas.
Zaraz załatwię wam stolik!
Odwrócił się do dwójki mężczyzn siedzących przy stoliku pod ścianą i krzyknął: - No, koniec zabawy panowie! Zróbcie miejsce
moim specjalnym gościom!
Temu władczemu głosowi nie dało się zaprzeczyć. Mężczyźni od razu zabrali swoje rzeczy bez zbędnego gadania i siedli
przy najdalszym stoliku.
Arven i Cornelia siedli przy nim a już po chwili byli częstowani najlepszym winem i różnymi przysmakami. Było to bardzo
dobre miejsce na rozmowę, bo w tej części sali nie było takiego hałasu jak na środku karczmy. Karczmarz wraz z żoną
musieli od nich odejść, bo mieli bardzo dużo pracy przy innych gościach, jeszcze raz uściskali Arvena i Cornelię zabierając
się do obsługi gości.

- A wiec teraz możemy porozmawiać w spokoju. Więc co chcesz wiedzieć? Pytaj śmiało.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Czuł się jak drobny element skały, kamyczek, wrzucony w głęboką toń wodnej rozpadliny. Wszystko co go otaczało miało już swoją historię i przeszłość. Cornelia poznała ją doskonale, lecz on, zagubiony i pozbawiony niezawodnego kompasu, mógł tylko wpatrywać się w dziwną parę. Starsze, wydawać by się mogło - małżeństwo, z radością i wszelką ochotą witało nimfę jak we własnym domu, jakby to oni ją urodzili, wychowali... może przygarnęli? Przez moment w głowie Arvendela taka myśl tkwiła. W końcu Cornelia mogłaby przecież wychowywać się nie w lesie, nad krystalicznie czystą rzeką, ale w podmiejskiej gospodzie, z dala od centrum i w miłym towarzystwie Berta oraz jego żony, Sillie. Bard popatrzył na kobietę raz jeszcze próbując nie mrugać. Zmrużył wyłącznie powieki, delikatnie i subtelnie. Wolał na razie się w ogóle nie odzywać; nadal uważał się za niespodziewanego gościa w oberży poznanej dwójki. Jedynie co zareagował na powitanie. Kobietę ucałował w prawy nadgarstek, natomiast mężczyznę solidnie uściskał w rękę, próbując dostosować się do panujących zasad kultury.

Na wiadomość o możliwym odpoczynku trochę się ożywił, wyprostował mocniej. Złapał dłoń Cornelli i wraz z nią usiadł przy wyznaczonym stoliku, niekoniecznie czystym i zadbanym po przymusowej ucieczce gości. Arven uśmiechał się życzliwie w stronę ukochanej dziewczyny, co mimo wszystko wyglądało jak jednoznaczna próba wymuszenia na niej miłości. Po prostu światło lampionów i świec odbijało jego twarz w bardzo nikczemny sposób.
- Hm... cóż, chyba powinnaś mi wytłumaczyć o co tutaj chodzi, bo jak widzę to sporo musiałaś przejść w Maagoth... Od byle znajomości nie dostaje się stolika, radosnej gościnności... oraz przyjemnych przytulań. Opowiesz mi trochę o tym? - spytał miłym tonem głosu, nadal nie puszczając dłoni Cornelli. Trzymał ją jak osobisty, bezcenny skarb. I tak przecież jest...
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Siedząca para przy stoliku, chociaż niechcący, zaczęła zwracać uwagę gości karczmy. Nie zawsze spotyka się nimfę
i elfa w tych okolicach, a do tego razem! Zwracali się ku sobie twarzami pełnymi szczęścia i miłości i rozmawiali.
Nikt nie zwracał uwagi na kota siedzącego w ciemnym kącie, prawie niezauważalnego - prawie...

Pewien rosły mężczyzna, podpity już kilkoma kuflami piwa odszedł od swojego stolika. Kierował się okrężną
drogą ku barowi karczmy. Po jego umięśnionej budowie ciała, twarzy o ostrych rysach z czarnymi długimi włosami związanymi
w kucyk i spracowanych, szorstkich rękach, widać było, że to miejscowy kowal. Szedł dość chwiejnym krokiem, jednak dźwięki,
jakie wydawał przy stawianiu kroków w wielkich skórzanych butach, słychać było w całej karczmie.
Przechodził akurat koło kota, rzucając mu obojętne spojrzenie. Jednak po kilku krokach zatrzymał się i wrócił.
- Czort by go jasny trafił! A co tu robi kot? Zjeżdżaj stąd zaraz!
Zamachnął się w jego kierunku, jednak alkohol sprawił, że nie trafił w kota. Więc zamachnął się na niego jeszcze raz...
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Sagerran uskoczył przed ręką tego nachlanego idioty, który zaczął mu nią machać przed nosem zapewne po to, by go odpędzić. Poczekał na następny zamach, zrobił unik i gdy ręka już go minęła, wskoczył na mężczyznę i zaczął wbijać pazury w jego kamizelkę, starając się wejść mu na głowę. Oczywiście "przypadkiem" smagnął go pazurami po policzku. Kowal krzyknął rozwścieczony gdy poczuł ból. Sag w tym czasie zeskoczył z niego i szybko czmychnął za nimfę, która prawdopodobnie miała miększe serce niż jej towarzysz. W każdym razie wyglądała na taką osobę, która nie patrzy bezczynnie, gdy komuś dzieje się krzywda.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Zablokowany

Wróć do „Maagoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość