Las Driad[Świątynia Matki] Martwa Natura

Kraina baśniowych stworzeń, gdzie mgliste polany i rozległe lasy zamieszkują majestatyczne pegazy i jednorożce, a gdzieś w głębokimi lesie spotkać możesz cudownie piękne, leśne Driady. To właśnie w tym lesie położony jest wielki Jadeitowy Pałac Królowej Driad i ich święte miasto ze Źródłem Nadziei i Ołtarzem Nocy.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Skąd się wzięły inne centaury ? Arven wyłącznie podrapał się po czubku głowy, Rudy machnął zadem na boki a główny dowodzący mało liczącym się pocztem wędrowców o mało co nie uśmiał się z głupotki Cornelli. Dziewczyna zachowywała się na początku jakby obok wędrował jeszcze ktoś prócz nich. Cała trójka patrzyła ze zdumieniem na zakręconą Nimfę, lecz nikt z nich nawet nie myślał aby się odważyć. Leśny przewodnik zamiast tego pomógł dziewczynie zejść z konia samemu poświęcając jedną z wielu chwil własnego życia. Szedł tuż obok niej aż do momentu w którym Cornelia nie wpełzła spokojnym krokiem do groty. Zniecierpliwiony musiał jeszcze odczekać moment w którym Rudy wpałaszuje odrobinę trawki rosnącej w pobliżu. Bard na nim siedzący wyłącznie rozłożył ręce w bezwładnym geście "a co ja mogę zrobić". Parę sekund później cała wesoła gromadka pomieściła się w jaskini. Arvendel dreptał między Centaurem a własnym koniem, jego kochanka natomiast tuż przed nimi wszystkimi. Elf co i raz wpatrywał się na jej pięknie prześwitujące pośladki, mrużył oczy i chwytliwie próbował zamruczeć. W towarzystwie Centaura niestety wszystko wydawało się być zbyt ostre i raczej zbędne.

Po krótkim czasie zdecydowanie mniejszym niż godzina - bo 10 minut - wybrańcy przeznaczenia poczuli na twarzach kosmate języki powietrznych sapnięć. Chłodny wiatr miział ich po noskach, uszkach i oczach. Rzęsy co i raz trzepały się wzajemnie, a kosmyki niesfornych fryzur odlatywały do góry. Jednocześnie malutki otworek na samym końcu tunelu zaczął poszerzać się co raz bardziej i bardziej jak za sprawą albo czarów, albo zwykłego podchodzenia do niego. Z minuty na minutę wyjście stało się nie tylko oknem na świat, ale... także na niesamowity obraz wręcz niepowtarzalnego miejsca.

Obrazek

Tuż bok ścieżki, po prawo, płynął srebrzący się strumyk. Pełen kamieni i rybek prowadził spragnione sarenki i jelenie wzdłuż zielonego traktu przepięknie czerwonych róż i dziko rosnących malin. Nikt jednak nie zwracał na to uwagi - prócz Rudego oczywiście, który pić zdecydowanie lubi - gdyż cała drużyna gapiła się na gigantyczny posąg wyrzeźbiony w skale. Artystyczny wysiłek nie spełzł oczywiście na niczym. Owszem, gdzieniegdzie dało się zauważyć odłamane łupki kamienia, rysy zadrapane zębem czasu, lecz całokształt stworzonej figury sprawiał, że Arven o mało co nie wypaplał: "Ale lala". Wpatrywał się z uwagą i krzepką energią w postać (bez wątpienia) kobiety obarczonej jędrnymi jak skała piersiami, zamkniętymi oczyma i włosami udekorowanymi na kształt spokojnych morskich fal. Co dziwniejsze, miał wrażenie, że lico przedstawionej panny przypomina twarz Cornelli, co by nawet wyjaśniało sposób traktowania oraz łatwowierność każdego, kogo napotkali po drodze.

- Jesteśmy na miejscu. - Centaur jednym zdaniem zepsuł całą patetyczną sytuację - Świątynia Matki Natury. Tak jak wspomniałem: Elf zostaje przy mnie na czas panienki pobytu w środku. Proszę się nie spieszyć. Zgromadzenie będzie trwało do świtu kolejnego dnia.
Mężczyzna odłożył trzymaną pochodnię w małą wnękę przy progu jaskini, westchnął głośno i skocznym krokiem kopyt znalazł się tuż przy przezroczystym źródełku. Oczekiwał, że Cornelia bez zbędnego gadania ruszy w dalszą drogę, lecz jak wiadomo: oczekiwał zdecydowanie zbyt wiele.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

W końcu wyszli z ciemnej groty. Widok jaki się przed nimi rozciągał był tak niesamowity, że z wrażenia nimfie
zaparło dech. Tuż przed ich oczami stał monstrualnych rozmiarów posąg nagiej kobiety. Cała roślinność wokół
rzeźby oraz mały strumyk dodawały jej nie tylko uroku bogini, ale i godności posągowi.
Ocknęła się na głos Centaura. Spojrzała w tył i zamarła. Gdzie się podziali pozostali centaurowie? Rozglądała się
wokół. Wtem pojęła dziwną sytuację. Wiedziała, że ten las jest zaczarowany,ale nie do tego stopnia! Okazali się
jedynie jej złudzeniem, igraszką czarów, którą padła chyba tylko ona. Zdenerwowana przybranym obrotem
sprawy odwróciła się szybko w stronę wejścia, jednak jak to ona ma w zwyczaju - musiała powiedzieć ostatnie słowo.

- Do świtu niewiele czasu pozostało. Jednak jestem rada, że w końcu dotarłam.

Ruszyła w stronę wejścia z pewnymi obawami, co ją może czekać w środku, jednak zdenerwowanie dało jej
niebywałą siłę.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Dziewczę drogie postawiło jeden krok, lecz drugi okazał się być bardzo trudny. Niemożliwy. Poczuła jak coś silnego i pewnego siebie zaczepia ją w pasie i przyciąga do siebie. Tak, jak zawsze musiał to być mężczyzna - bard i psotnik w jednej rozpuszczonej słodyczą postaci. Uśmiechał się szeroko, a z jego oczu dałoby się wyciągać pęsetami kawałki figli i gwiazdek. Czarownik wyglądu zdecydowanie przywarł Cornelię do własnego torsu i z wszelką namiętnością ucałował ją namiętnie, z języczkiem. Cóż, jeśli już ma się żegnać i czekać na Ukochaną do świtu to przynajmniej niech uczyni to z wszelką elegancją ale bez braku estetyki. Zwłaszcza powściągliwości.

- Ble! Elfy... Seksualne stworzonka z uszami do zbierania nasienia... Ej, Ty ! Sługusie !
Centaur wygłosił swoje krótkie wezwanie jednocześnie podchodząc do obściskujących się istot.
- Mógłbyś zważyć na to, gdzie jesteś. Stoisz przed Świątynią Matki Natury. - upomniał szorstkim tonem głosu.
- No właśnie, drogi przyjacielu. Nie mogłem powstrzymać wszechobecnej przyrody nakazującej mi działać zgodnie z naturą.
Elf posłał uśmiech pełen sympatii, spokojnym ruchem puścił Cornelię i życząc jej dobrze udanego spotkania udał się od razu pod opiekę bojowego Centaura. Ten wyłącznie coś burknął w odpowiedzi; zgasił się i zarumienił czerwonymi obłokami szaleńczego wstydu. Kiedyś się odpłaci za ciętą odpowiedź.. w końcu ma bardzo dużo czasu. Do świtu pozostało 8-9 godzin..

Cornelia po obfitym pożegnaniu mogła bez przeszkód wytrzeć usta i pójść przed siebie. Spacerniczym krokiem dotarła do niskich schodków dziedzińca świątyni, czyli płaskiego kamiennego półokręgu spod którego wybijały do góry poszczególne ździebełka trawy. Na prawo, tuż obok niskiego drzewka, czegoś na podobieństwo brzózki, postawiono drewniany prostokątny stolik przy którym siedział niski, lecz za bardzo owłosiony Fellarian. Pracował maczanym w atramencie piórem przy długim jak sam stół papirusie. Uporczywie atakował zwój kreśląc na nim literki i różnego rodzaju symbole. Mimo jasnego światła padającego słońca jego pracy towarzyszyła para świec ustawionych po przeciwnych stronach mebla. Czarnowłosy, przystojny młodzieniec o jaskrawym kolorze błękitnych oczu nie zwracał jak na razie uwagi na Nimfę, natomiast straż przy drzwiach od Świątyni tak. Dwójka skrzydlatych mężczyzn, bliźniaków, stała wiernie po dwóch stronach wejścia. Trzymali dwuręczne długie miecz srebrzące się w kolorze zieleni. Tak samo jak Chochliki i Oni ubrani byli w naturalne ciuszki. Męskie wstydne części ciała osłonięte były przez gałązki czarnych jak noc jagód. Nic nie uwierało ani nie drapało. Blondyni trwali w miejscu praktycznie w bezruchu. Jedynie co oczami poruszali pożerając wzrokiem Nimfę stojącą w rozdarciu między stanowiskiem pracy jednym, a drugim.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Po wspaniałym pożegnaniu, po którym jeszcze czuła niedosyt (o, jeszcze to nadrobią, już się ona o to postara),
wspięła się po schodkach i od razu zwróciła uwagę na piszącego młodzieńca, który jak na razie interesował się
jedynie swoim pergaminem, oraz na dwójkę uskrzydlonych, skąpo odzianych strażników świątyni.

Nie wiedziała, czy powinna przejść koło skryby i pozostawić go przy swojej pracy, czy jednak zwrócić mu uwagę
na swoje przyjście. Strażnicy nic nie mówili, więc postanowiła podejść do Fellariana.
Pochyliła się nad jego stoliczkiem, uważając przy tym aby nie dotknąć stojących po bokach świec materiałem swojej
sukni, a tym bardziej długimi, rozpuszczonymi włosami.

- Przepraszam, przybyłam na odbywające się już w Świątyni Matki spotkanie. Czy nie ma żadnych przeszkód w tym
abym mogła wejść?

Przywołała na twarz swój słodki uśmiech patrząc cały czas na Fellariana. Już teraz nie czuła jakiegoś strachu związanego
z przyjściem na spotkanie, ale jedynie nadnaturalną ciekawość, co i kogo spotka w środku.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Urzędnik świątynny pisał nadal. Drobnym zakończeniem kaczego pióra kreślił linie pisma wypełniając je po brzegi makowym pismem. Czarne ziarenka atramentu stawiał z subtelnością, dłonią poruszał jak tancerz swym ciałem. Gdy kolejny raz z rzędu zanurzył pióro w szklanym naczynku pełnym czarnej substancji, odczuł tuż nad sobą powiew rześkiej młodości oraz końcówki włosów dotykających go po czubku głowy. Odstawił więc pióro do buteleczki z atramentem, wyprostował się i spojrzał prosto w oczy nietuzinkowej piękności.

- Ach, spóźnialska! Zgromadzenie trwa od rana - wyjaśnił pokrótce, wstając od stołu. Podarczym gestem dotknął prawego barku Cornelii jednocześnie kierując ją na siłę w stronę drzwi świątynnych. W międzyczasie zaczął tłumaczyć wszystko po kolei, tak jak wypada.

- Obecnie drzwi od sali głównej spotkania są zamknięte. Spokojnie, po prostu mamy problem z przeciągami. Kiedy się już znajdziesz w środku, postaraj się nie sprawiać komukolwiek kłopotów. Mam nadzieję, że wiesz o kim mówię.
Skryba popatrzył uważnie na dziewczynę, lecz z jej wyrazu twarzy nie odczytał nic prócz zdziwienia i zmieszania.
- Trytoni, Skarbku. Trytoni i Syreny. Od kiedy tylko weszli do fontann strasznie się rozpanoszyli. Rządzą wszystkim i wszystkimi. Lepiej nie włazić im w drogę, bo od dłuższego czasu są w złych nastrojach na paktowanie. To chyba wszystko, co powinnaś wiedzieć. A, i jeszcze coś.

Z gęstwin własnego materiału jagodowych krzewów wyciągnął pogięty, praktycznie zniszczony wianek ze stokrotek. Niedbale ułożył go na głowie Cornelii, bokami dłoni poprawił. Na koniec uśmiechnął się szeroko.
- Teraz wyglądasz jak prawdziwa dziewica. No, właź do środka. Dopiszę cię do listy Naturian jak tylko wrócę do stolika.

Straż drzwi automatycznie uchyliła miecze na przeciwne strony umożliwiając przejście przez drzwi. Skrzydlaty bliźniak po prawej stronie pociągnął za złotą klamkę przedstawiającą grzywiasty łeb lwa i ze skrzypnięciem w drewnie pociągnął do siebie. Nimfa nie dostrzegła w środku świątyni nic prócz sylwetek stojących w miejscach istot oraz różnego rodzaju pochodnie zawieszone przy kolumnach mini świątynki ustanowionej na samym początku budowli. Pomarańcz ognia co i raz zmieniał barwę na niebieską, zapewne manipulowaną przez magiczne siły. Teraz może wyłącznie albo wejść i dowiedzieć - zobaczyć - więcej, albo stać nadal w progu i oczekiwać, że cokolwiek się zmieni.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Słuchała uważnie rad dawanych jej przez pisarza i starała się wszystko zapamiętać. Była pewna, że nie będzie robić
specjalnego zamieszania wokół siebie, nawet jej to do głowy nie przyszło.
Podprowadził ją pod drzwi wejściowe dając strasznie zmięty i niezbyt już chyba świeży wianek z delikatnych stokrotek.
W jej blond włosach prawie ginął ich kolor, jedynie żółte środeczki wyróżniały się spośród wszechobecnej bieli.
Prawie nie zaśmiała się w głos, kiedy powiedział o dziewicy. Nimfa i dziewica to prawie oksymoron.

Przeszła koło straży i zaraz znalazła się w środku świątyni. Wszędzie wokół stała masa najróżniejszych istot,
na które padały kolorowe światła z pochodni, dzięki czemu cały obraz wydawał się jeszcze bardziej magiczny.
Cichutkim krokiem przedzierała się przez tłum, aby stanąć niezważona przy jakiejś ścianie, ale także żeby
móc zobaczyć co się dzieje i posłuchać niektórych słów.
- Szkoda, że nie ma ze mną Arvena, spodobałoby mu się tu...- pomyślała i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
Miała szczerą nadzieję na coś ciekawego, w końcu nie po to przybyli tu taki szmat drogi...
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Nimfa chodziła spokojnie między kolumnami podtrzymującymi wysokie sklepienie a zgromadzonymi w zaścianku świątyni. Wśród gości mogła dostrzec parę Centaurów ubranych w piękne powyszywane złotymi nićmi mundury, a także zwykłe Wróżki świecące nad ich głowami czy Chochliki wciskające się między łakome nóżki tych pożądliwszych niewiast. Każda z przybyłych tutaj osoba ubrana była w długą półprzezroczystą szatę. Tak, pod spodem nie miano więc nic, co uchroniłoby wzrok przed zerknięciem w "głębię" ciał. Cornelia, jako jedyny wyjątek przedsionka, chodziła tak sobie nadal słuchając szeptów gawiedzi rozpamiętującej o wspaniałych czasach dawnego królestwa, rosnących w lesie drzewach czy o zwykłym nowym kolorze włosów. Mimo delikatnie prześwitującej nagości nikt nie ważył się poruszać tematu fizyczności. Dorodne piersi czy męskości stanowiły oczywistość spotkania, lecz traktowane jak tabu ginęły w dorobku stwarzanych rozmów.

Po paru minutach błądzenia wśród zgromadzonych Cornelia dotarła do miejsca, w którym mogła odetchnąć świeższym nieco powietrzem. Znalazła się tuż przed szerokimi drzwiami nie pilnowanymi przez nikogo. Przed oczyma miała wejście do głównej sali zgromadzenia o których wspomniał pracujący na zewnątrz Fellarianin. Tuż za plecami natomiast Nimfa mogła usłyszeć bardzo krzykliwą rozmowę między zebranymi. Ustawieni w kółku stali nad wielką kamienną czarą. Cała pokryta brązową ziemią buchała długimi, lecz chudymi płomieniami. Tuż nad ogniem, w powietrzu, unosiła się mała gęsta szara chmurka z której spadał deszcz i mimo tego czara nadal nie przestawała się palić. Gdyby tak Nimfa zwróciła uwagę na samo naczynie, dostrzegłaby na powierzchni skorupy dekoracje przypominające skrzydła Fellarianinów, trójzęby Trytonów czy nawet potężne końskie sylwetki Centaurów. Zagadkowość tego przedmiotu - tak samo jak widoczna nagość gości - znikała między wypowiadanymi słowami.

- Nadal nie rozumiem, czemu tutaj stoimy ! - jedna z wyższych, starszych Nereid stała w centrum uwagi między gigantycznym Chochlikiem, a tyci Wróżką.
- Za-za-za-pewne dlatego, że-że-że nie ma wolnych miejsc na sa-sa-sali.
Malutki Centaur tuż naprzeciwko niej.
- Oj przestań, Dremedusie ! Wiadomo, że Ona po prostu nie lubi tych, którzy uciekli z miejsca zamieszkania.
- Co-co-co jak co, ale Ty powin-n-naś dobrze o tym wiedzieć. I-i-ile czasu nie by-by-by-było cię w domu ? Ma prawo się wście--cie-cie-kać.
- Och tak? - fuknęła o mało co nie odrzucając Wróżkę w tył - To powiedz czemu stoisz wśród nas? Jesteś zbyt malutki, aby doczłapać do cycusia pani świętobliwej?!
- Nie-e-e-e prawda. Po-po-po-postanowiłem wyprostować no-no-no-gi. Mam dość ciągłych hał-hał-hał-hałasów i kryty-ty-ty-tykowania każdego planu Luny. Przecie-cie-cież 20 lat te-te-temu całe zgro-zgro-zgromadzenie głosowało za jej uświę-ce-ce-ceniem.
Wiekowa Nereida nie odezwała się, lecz zamiast niej wystąpił Fellarianin wysoki niczym byk stojący na tylnych kopytach i równie szeroki co owa bestia. Każda kobieta zgromadzona wokoło czary otworzyła usta by ślinka ociekała w dół aż na kamienny chodnik. Nikt nie zwrócił uwagi na szramę przebiegającą przez prawe oko twardziela. No, może tylko z wyjątkiem Cornelli.

Jeśli ktoś nie lubi przekleństw, proszę dalej nie czytać. Ze względów fabularnych w każdym zdaniu występuje przynajmniej jedno niezbyt łagodne określenie.

- Radzę Wam się kurwa opamiętać. Nie po to zapierdalałem na skrzydłach, aby teraz chałturzyć się z jebaną klientelą. Każdy z nas dobrze wie, po co się zjawił w tej wykupczonej bambaryłskiej chacie. Dalibyśta dupom spokój i skuli łby na głównym powodzie zgromadzenia. Pierdolona siostrzyczka Arcykapłanki.. jak ona ma? Osrana..
- O-o-o-lleana.
- Dobra, niech będzie Olleana... W każdym kurwa razie: Olleana chce się dobrać do naszych dup. Znaczy dóbr. Dup też. Jeśli zaraz nie stukniecie się w te swoje zawszone jądra i nie pomyślicie jak temu zaradzić, to będziemy mieli niezłą popizdówę w trzy kije. Każdy głupi potrafi wykorzystać zamieszanie i wojnę domową, a wy się cholera szpetniarze kłócicie o miejsca przy stołach? Lepiej wypierdalać mi stąd ale już, bo ręce powykręcam!

Towarzystwo w jednej sekundzie oniemiało z zachwytu, jeszcze szerzej otworzyło usta - oczywiście mowa tutaj o kobietach (nie licząc starszej Nereidy) - i rozpierzchło się po całej sali wejściowej. Gadatliwe spotkanie zostało zamknięte kiwnięciem głowy zadowolonego Fellarianina, który językiem grzeszył równie dobrze, co obfitością wyrzeźbionego ciała. Drapiąc się po podbródku wpatrywał w magiczną czarę mrucząc coś niewyraźnie. Cornelia, jako świadek całego końca rozmowy, mogła dostrzec w oczach byłych kłócących się strach, niepewność i niechęć aby znów zgromadzić się w kupkę i porozmawiać o sprawach pilnych. Jedynie co młody Centaur stał w miejscu nie bacząc na nieprzyzwoite towarzystwo faceta. Dopiero teraz Nimfa dostrzegła, że na jego plecach między skrzydłami wisiał szeroki topór o szkarłatnej rękojeści i pokrwawionym ostrzu. Mogła więc zrobić naprawdę wiele: pokręcić się jeszcze po komnacie, popytać posprawdzać, lub od razu wejść na salę główną i zapomnieć o krytycznym nastawieniu zepsutego językowo wojownika.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Była świadkiem tuzinkowej rozmowy z której mało co zrozumiała. Widać, każdy miał inne zdanie na inny temat, a
szczególnie wsławił się niejaki Fellarianin. Była bardzo ciekawa, kim była ta sławna Olleana o której tak zawzięcie mówił.
Ale nie oceniajmy nikogo, dopóki nie poznamy i jego zdania. Cornelia zawsze była sprawiedliwa i nawet kiedy wszyscy
uważali to za bezsens i powtarzali ciągłe ,,Świat nie jest i nie będzie sprawiedliwy" ona robiła im na przekór i zawsze, kiedy
tylko było to możliwe, wprowadzała sprawiedliwy osąd.Tak było i tym razem.

Postanowiła więc dowiedzieć się jeszcze z innych rozmów, kim może być owa Olleana, bo jedyne co wiedziała o niej
na pewno, to to, że jest siostrą Arcykapłanki, więc pewnie i osobą o wysokiej randze społecznej.

Jednak nie mogła odwrócić wzroku od kamienne magicznej misy. Nigdy czegoś takiego nie widziała. Postanowiła podejść
bliżej, aby przypatrzyć się cudownemu naczyniu. Fellarianin, choć potężny i groźny, raczej nie miał powodów do
zrobienia jej jakiejkolwiek krzywdy, choć na pewno miałby na to ochotę, sądząc po ilości krwi na jego broni.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Kobieca ciekawość zmusiła młodą Nimfę do podejścia w stronę zaczarowanej misy. Kamienny obiekt tkwił między poszczególnymi płytkami posadzki świątynnej. Tuż przy niej Cornelia zauważyła, że drobne elementy skalnej powłoki pękły wydając na zewnątrz małe korzonki wpijające się z rozmachem w podłoże. Patrząc po regularności pęknięć może wyciągnąć jasny wniosek, że to rzecz przewidziana i wręcz niezbędna, aby jeszcze bardziej ubarwnić czarę nasiąkniętą magią. Jarzyła się nadal pomarańczowym ogniem zraszanym deszczykiem. Kropelki wody odbijały się częściowo od kantów naczynia rykoszetując w stronę Nimfy. Białowłosa dziewka usłyszała po chwili stukot końskich kopyt, niepodkuwanych, a następnie jąkanie młodego Centaura.

- Ko-ko-ko-kobieta ! W dodatku nie-nie-nie-nie ma na sobie szat świąty-ty-ty-nnych.
- Drem, uspokój się. Nie czujesz od niej zapachu podróży ? Ma na głowie wianek, trochę logiki.
Porywczy Fellarianin o masywnej budowie ciała wydawał się być zupełnie innym mężczyzną niż parę minut temu. W jego głosie trudno znaleźć cokolwiek prócz spokoju i opanowania. Ciepło natomiast bijące od niego stanowiło podstawę, aby osądzić, że albo zgrywał się przed głupim towarzystwem, albo też jest On mistrzem zakładania aktorskich masek.
- Proszę mi wybaczyć, tkliwa panno. Mój towarzysz nie chciał panienki obrazić. Nazywam się Torr, a ten Centaur tutaj - subtelnym gestem wskazał zaczerwienionego Centaura - to Dremedus. Nie zwracaj na niego uwagi. To konserwatysta.

Nimfa ponownie usłyszała końskie kopyta - tym razem oddalające się od czary. Dremedus, najwidoczniej urażony lub zajęty czymś ważniejszym, odszedł gdzieś w głąb "poczekalni" oraz panujących ożywionych rozmów.

- Patrząc po Tobie, Piękności, zaczynam mieć wrażenie, że nie wiesz nic co się tutaj dzieje, prawda ? Czy jest coś w czym Ci mogę pomóc ?
Wolnym ruchem dłoni Torr pochwycił za wianek Nimfy. Zdjąwszy go ocenił bacznie, powąchał parę kwiatków stokrotek, a następnie bez żadnej litości rzucił w odmęty ognia. W miejsce spalonego żywcem wianka pojawił się drobny prostokącik, pakunek. Fellarianin wziął szatę w dłoń, nie bał się ognia. Szata świątynna o której tak zaborczo mówił Dremedus, pięknie wykonana i półprzezroczysta, trafiła na ręce Cornelli. Nie była wcale piekielnie gorąca, a wręcz przeciwnie - chłodna i wilgotna. Na ramieniu Torra natomiast nie zauważyła śladu po oparzeniu.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Po Fellarianinie spodziewała się całkiem innego zachowania, jednakże to, którym ją obdarzył było niezwykle miłe.
- Witaj, mi na imię Cornelia - skinęła głową dwóm Naturianom. Jednakże centaur nie miał chyba ochoty rozmawiać
z nimi i oddalił się od nich.
- Masz rację Torze, jest to moje pierwsze spotkanie w Świątyni Matki i nie za bardzo wiem, co się tu dzieje.
Byłabym niezmiernie wdzięczna......
Tu przerwała swój wywód zdziwiona tym, co zrobił Torr. ,,Jak on mógł wrzucić bezpruderyjnie jej wianek do ognia!"
pomyślała z nutką złości i zaskoczenia. Jednakże stało się coś nadzwyczajnego. W miejscu wianka pojawił się pakunek z,
jak się zdawało, jakimś materiałem. Gdy go dotknęła poczuła niebywałą miękkość pod palcami i przyjemny chłód
materiału.
Spojrzała na Fellariana jednak ten nie wykazywał żadnych oznak oparzenia, bądź jakiegokolwiek bólu. Co za niesamowita rzecz.
Po chwili znów rozpoczęła swoją przemowę:

- Dziękuję ci bardzo - wskazała na szatę - A więc byłabym wdzięczna jeśli mógłbyś mnie oprowadzić i powiedzieć wszytko
co wiesz. Bardzo mnie ciekawi osoba Olleany i jej dalsze plany.
Gdy skończyła, zaczęła ściągać z siebie swoją równie piękną szatę.Odsłoniła przy tym swoje białe jak płatek róży ciało i równie
delikatne jak ten kwiat. . Nie wstydziła się wcale swojej nagości, poza tym nawet gdy zaczęła ubierać szatę świątynną,
było oczywiste, że będzie ona tyle przysłaniać, co nic. Jednak jakiś materiał, jakiekolwiek ubranie dawało tą dziwne
odczucie, że nie jest się całkiem nagim.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Mężczyzna od razu zapamiętał imię Nimfy. Cornelia wydaje się być utożsamieniem, materialnym świadectwem piękna natury i doskonałego odwzorowania kunsztu łona przyrody. Krępa i niska wcale nie musi się obawiać magicznych ogni, które stworzone specjalnie dla Świątyni Matki nigdy nikogo nie oparzyły. Każdy z gości może zanurzyć w nich dłoń - czy też inną część ciała - i poczuć przyjemne ciepełko wraz z dreszczami przechodzącymi przez całe ciało. To samo dziewczyna mogła odczuć kiedy dłoń Fellarianina znalazła się na jej prawej piersi. Skrzydlaty wojownik zbadał ją dotykiem, delikatnie ujął między palcami i ugniótł. Widać, że szukał czegoś lub sprawdzał, czy aby wszystko z czego zbudowana jest Cornelia jest prawdziwe, nie sztuczne. Kiedy tylko ta przysłoniła dorodny owoc łona przezroczystą szatą świątynną topornik powrócił do spoglądania w oczy Nimfy. Wzrok pary dzielił odległość trzech głów, więc Torr musiał spoglądać całkiem w dół pochylając przy tym kręgosłup wraz z karkiem.

- Jesteś bardzo piękna. Nie zdziwię się, jeśli powiesz, że dawno przestałaś być dziewicą. Nimfy mają to do siebie.. ach, zapomnij jednak o czym mówię. Przejdźmy do rzeczy.
Chrząknął znacząco w momencie objęcia Cornelli. Potężne ramię uniósł na poziomie jej barków, przy czym zdecydowanie przytulił do siebie i ochronił częścią prawego skrzydła. Tym ruchem pokazał wszystkim zebranym, że dziewczyna należy do jego patronackiego skrzydła.

- Obecnie znajdujesz się w pierwszej sali Świątyni. Przez wieki zawsze tutaj dochodziło do sprzeczek i kłótni, więc zwiemy ją "Komnatą Niepokoju". Czarę, którą przed chwilą widziałaś, zbudowaliśmy my, Fellarianie, wraz z magicznymi talentami Wróżek. To specjalny magiczny przedmiot, który zamienia każdy dar natury w świątynną szatę. Jej jakość i sposób wyrobu poświadcza o zajmowanym stanowisku, pochodzeniu danego Naturianina i jego umiejętnościach. Twoja szata ma niebieskie krańce materiałów przy łydkach oraz małe zielone muski przy rękawkach, więc to oznacza, że urodziłaś się w wodnym terenie, najprawdopodobniej na Jadeitowym Wybrzeżu. Jest wiele oznak takich rzeczy na twoim ubranku, ale o tym później. Jedyne co musisz pamiętać, to to, że gdy na tylnej stronie szaty dostrzeżesz u kogoś czerwony znak serca, znaczy że ten ktoś związał się z nie-Naturianinem. Na ogół wszystkie znaki pojawią się godzinę po założeniu jej. Magia czary musi odpowiednio przeanalizować twoją aurę oraz ciało.

Mówiąc tak i opowiadając Torr dotarł wraz z Cornelią do drzwi, które zgodnie ze słowami Skryby prowadzą do głównego pomieszczenia. Spod mocarnego drewna wydobywały się dźwięki naprawdę hałaśliwych rozmów, podejrzanych metalowych brzdęków i kroków bosych stóp o kamienne płyty.
- Luna, jak wiesz zapewne, to Arcykapłanka Świątyni. Jest nią od 40 lat. 20 lat temu o stanowisko mistrzyni ceremonii ubiegała się jej siostra, Olleana. Całe zgromadzenie zdecydowanie odmówiło jej udziału, gdyż ta parała się zakazanymi związkami z Wampirami. Panują nawet pogłoski, że spłodziła syna z mrocznym demonem. Luna stała się więc Arcykapłanką po raz drugi, a jej siostra uciekła za granice Lasu Driad. Od parunastu tygodni słyszy się wiadomości na temat jej powrotu.. Zwiady Centaurów donoszą o niskiej Krydianie, która panoszy się po granicach Lasu wraz ze swoimi złymi poddanymi. Jak na razie nic nie robi, koczuje w wielu miejscach używając iluzji, dlatego też zebraliśmy się w Świątyni aby zadecydować o losie Olleany. Mieszkańcy mórz, Syreny i Trytony, pragną jej głowy. Nam, Fellarianinom i Centaurom, wszystko jedno. Chcemy jej końca - nie ważne czy zamknięcia w celi, czy zabicia. Wróżki i Chochliki uważają, że można ją jeszcze uzdrowić z zazdrości i złej strony serca. Oczywiście są inne stronnictwa, dość skrajne i oryginalne, ale nie będę Ci już o tym zanudzał. Masz jakieś pytania, czy chcesz przejść do sali posiedzenia ?
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Gdy ręka Torra powędrowała ku jej piersi nic nie powiedziała. Wiedziała jak działa na mężczyzn i nie mogła tego
zmienić. Została stworzona aby dawać rozkosz, szczęście i piękno. Jednak uścisk jego dłoni spowodował, że nimfa
cichutko jęknęła. Potem założyła szatę i Fellarianin okrył ją swoim ochronnym skrzydłem.

Przechadzali się po sali, rozmawiali, chociaż ona wiecej słuchała, niż coś mówiła. Gdy zaczął opowiadać o szacie,
dostrzegła te małe symbole. Naprawdę, bardzo dobrze to wymyślili - w ten sposób każdy wiedział o pochodzeniu, randze
drugiej osoby bez rozmowy z nią.

- A czy jest coś złego w tym, że ktoś się związał z kimś spoza rasy Naturian?
Przerwała mu opowieść, jednak musiała wiedzieć. Przecież, każdy ma wolną wolę i może kierować swoim życiem, jak
mu się podoba. Czy to oby nie dyskryminacja innych ras? Jednak przypomniała sobie o swojej matce, która zakazywała
jej spotykania kogokolwiek innego niż Naturian. Stąd Cornelia, do 70 roku życia, nie wiedziała o istnieniu rasy ludzkiej.

- Czyli Olleana jest dla nas niebezpieczna? Nie mam na razie zdania na jej temat, więc nie wiem czyja poprę stronę
w tej sprawie - zamyśliła się na chwilkę. Było jej żal Krydiany. Skoro miała tak wysoko postawioną osobę w rodzinie, nie
jest łatwo dorównać jej pozycji.
- Teraz bardzo chciałabym zobaczyć główną salę, w końcu po to tu przyszłam.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Torr chwycił za mosiężną klamkę lewej części drzwi. Przedmiot podobny był do tego zamocowanego na zewnątrz Świątyni, tyle że zamiast głowy lwa teraz trzymał w dłoni otwarty dziób pięknie wystylizowanego orła patrzącego przed siebie, niby to na całą salę rozpościerającą się przed złotymi, połyskującymi oczyma martwego ptaka.

- Dyskryminacja, Panienko, nakazywałaby nam walkę z innymi rasami. Respektujemy je jednakże oraz szanujemy, często sięgamy po sojusze i odpowiadające nam, Naturianom, pakty polityczne. Musisz jednak wiedzieć, że związki z innymi istotami niż stworzeniami natury nie są za bardzo pożądane ani też dobrze traktowane. Przez takie właśnie zachowanie doszło do zdrady Olleany. Wdała się w toksyczne partnerstwo ze sługusami ciemności. To niewybaczalne, gdyż zachowania oraz cele Wampirów czy demonów spaczyło jej umysł. Wcześniej, zanim Krydiana stała się potworem w pięknym ciele, wszystko było dozwolone. Rodziny przymykały oko na krasnoludziego kochanka, czy elfiego sługę, który daje coś więcej niż tylko własne umiejętności porządkowe. Natura nakazuje nam się wiązać z tymi osobami, które zasługują na przedłużenie gatunku. Ciągle sterowani własnym popędem możemy jedynie co wybierać lepsze lub gorsze istoty. Olleana wybrała najgorszą, więc musi teraz zapłacić za swój wybór. Jeśliby więc została zabita wraz z demonicznym dzieckiem cała sytuacja z nie-Naturianami u boku powróciłaby do poprzedniego ładu. Dopóki jednak ta okrutna bestia istnieje wśród nas, głównie w pamięci ludu, nikt nie będzie tolerował możliwości kolejnej zdrady czy zniszczenia dziedzictwa Matki Natury.

Wojownik westchnął cicho głaszcząc po czubku głowy swoją nową towarzyszkę zgromadzenia.
- Trochę to dziwne, wiem.. Ale w twoim głosie wyczuwam pewnego rodzaju ciekawość.. zależną. Jeśli masz kogoś, kto nie jest Naturianem, to uważaj na własne słowa. Radzę Ci unikać tematu kim ten ktoś jest. W razie czego kłam albo uciekaj od odpowiedzi. Ja w Tobie nie widzę żadnej iskierki możliwości zdrady stanu, lecz inni znajdujący się tutaj.. hm.. są mało wyczuleni na takie rzeczy.
Po dokładnym uprzedzeniu Torr postanowił w końcu pokazać dziewczynie jak wygląda sala główna. Zdecydowanym pchnięciem otworzył drzwi, które przetrzymał aby ta mogła wejść do środka i... zadziwić się.

Wszędzie hulało wino i jedzenie. Kiście owoców leżały na złotych półmiskach, a czerwony alkohol rozlewał się po ustach i piersiach zgromadzonych Naturian. Syto zastawione, podłużone stoły zajmowały większą część sali głównej. Tuż przy nich siedziały na ławach istoty. Te posiadające rybie odnóża leżały w oddzielnych baniakach-fontannach rozstawionych w rogach sali, natomiast Centaury które ni jak zasiąść nie mogą miały udostępnione metalowe konstrukcje wyglądające na pasieki.
Wszędzie dało się wyczuć zapach zabawy, rozrywki i sprośnych żartów. Z krótkiego wyliczenia wynikało, że stołów jest pięć a każdy z nich mierzy 3 sznury, czyli 120 metrów !
Doprawdy, Cornelia znalazła się chyba na najdziwniejszym spotkaniu świątynnym. Gdzieś tam, na końcu wszystkich stołów, dostrzegła niewyraźne kształty Fellarianów ustanowionych w równym rządku. Stali na warcie wraz z mieczami i tarczami podobnymi do tych, które ściskały dłonie Centaurów na szlaku gościńca. Tuż za ich upierzonymi skrzydłami ktoś o wygórowanym guście artystycznym porozwieszał półprzezroczyste, kremowo-różowe zasłony tworzące coś na podobieństwo firan-parawanów. Nimfa nie może powiedzieć nic więcej na temat dalszej części, gdyż gęstwiny materiału zabraniały jej tego. Torr natomiast uparcie patrzył to na piersi dziewczyny wykazujące się przebiciem spod materiału szaty, oraz na gości obradujących głośno przy stołach wieczerzy.

- Niesamowity widok, prawda ? - zagadał, puszczając jej barki - Masz teraz wolną wolę. Jako, że mi się bardzo spodobałaś, potowarzyszę Ci i w miarę możliwości pomogę. Prędzej padniesz lub zagubisz się między stołami niż dotrzesz do samego końca sali..
Uśmiechnął się życzliwie prezentując piękne uzębienie.
- Tak więc... co chcesz porobić ?
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Nigdy nie sądziła, że w tej sali będzie coś na kształt wielkiej uczty. Wyobrażała to sobie całkiem inaczej, jako
świątynię spokoju, pełnej harmonii i czci. Myślała, że wszyscy będą obradowali przy jednym stole na najważniejszy temat
Olleany i powstrzymania jej dążeń. Jednak po krótkiej chwili szoku otrząsnęła się i to co widziała, nawet jej się spodobało.
Beztroska zabawa, śmiech, wielka uczta.
Dopiero po chwili wyłapała, że Fellarianin coś do niej powiedział. Była tak przejęta cała tą sytuacją i udekorowaniem sali,
że rozproszyła się na chwilkę.

- Moglibyśmy się przejść pomiędzy tymi stołami. Chciałabym wszystko dokładnie zobaczyć. To znaczy na pewno nie
uda nam się zobaczyć całości, jednak przynajmniej połowę... - zamyśliła się chwilkę i rzekła znowu - Czy moglibyśmy się
przysiąść do jednego ze stołów? A potem pójść zobaczyć co nieco...
Była strasznie niezdecydowana. Przecież w tej sali można było tyle zrobić! Ale przecież od czegoś trzeba zacząć.
Tak stojąc jeszcze chwilkę rozglądała się po całej sali, której akustyka jeszcze bardziej pogłaśniała wszystkie dźwięki
wydawane przez biesiadujący tłum. Na ten widok sama uśmiechnęła się szeroko. ,,Takie powinny być zebrania"- pomyślała
i zadarła głowę w górę, aby uśmiechnąć się do Torra. Nie miała pojęcia, że Fellarianin wciąż spogląda na jej ciało, była tak
zajęta tymi wszystkimi zdarzeniami dnia dzisiejszego, że wcale nie zwracała na to uwagi.
Jej myśli na chwilę powędrowały do Arvena. Była bardzo ciekawa co teraz robi. Musi mu o wszystkim opowiedzieć...
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Wojownik rozejrzał się po zastawionych jedzeniem stołach. Poprawił topór zwisający z pleców, skrzydłami poruszył chaotycznie w obydwie strony. Wzrokiem poszukiwał kogoś lub czegoś. Cornelia zdecydowanie nie może powiedzieć ani też pomyśleć co takiego siedziało w głowie dziwnego mężczyzny.

- Wybór stołu to bardzo ważna rzecz. Ona formułuje oraz utożsamia cię z polityką, zdaniem jakie wyrażasz i opinię przedstawioną innym zgromadzonym tutaj Naturianom. Przykładowo: widzisz tych chichrających Chochlików przy pierwszym stole od prawej ?
Znaczącym gestem padających oczu przyciągnął uwagę Nimfy.
- Jedzą właśnie kawałek kurczaka, co dla Naturian nie jest zbytnio rozpowszechnione. Bynajmniej, weź to pod uwagę, kurczaki nie rosną na drzewach lasu ani też wśród wysp oceanicznych, dlatego też Ci musieli je zwędzić z ludzkich pól. Nie jest to zbytnio możliwe, bo najbliższe ludzkie miasto jest silnie obwarowane i zabezpieczone przed kradzieżami, dlatego... - westchnął cicho - ...dlatego kupili je na rynku i sami sobie upiekli. To również nie jest zgodne z powszechną naturą naszej rasy. Jeśli byś więc usiadła z nimi, zdecydowanie powinnaś unikać tematu konfrontacji z ludźmi oraz negatywnym nastawieniu do nich. No, ale koniec już tych pouczeń. Najlepszą lekcją jest praktyka. Chodź, znajdziemy Ci towarzystwo.

Torr złapał prawicę dziewczyny i krokiem pełnym zdecydowania począł szukać odpowiedniego miejsca. Wraz z Cornelią mijał kolejne ławy na których siedziały liczne rzesze Driad, Nimf czy Fellarianinów. Raz po raz oczom wędrowców mignęła drobna sylwetka Wróżki czy rozbawionego kolejnym figlem Chochlika.
Również potrawki okazały się być ciekawe, gdyż na stołach panowały - głównie - owoce i różnego rodzaju napoje. Wino mieszane z ogrodowymi sokami lało się strumieniami po głębokich kielichach i pępkach odważniejszych dam. Torr po krótkich oględzinach wybrał najodpowiedniejsze miejsce: tuż na samym końcu środkowej, trzeciego stolika, pozostawały dwa wolne po przeciwnych stronach miejsca. Mężczyzna przysiadł swobodnie na jednym z nich, natomiast Cornelli podarował pozostałość. Usadowiwszy się wygodnie na drewnianej ławie spojrzał z zainteresowaniem na łańcuch Fellarianinów ustanowionych do pilnowania kremowych materiałów zasłony. Nalewając wino z pobliskiej butelki na dwa czyste kielichy, wytłumaczył ponownie:
- Każdy z nich dostał jasne zadanie: chronić Arcykapłankę. Tworzą coś na podobieństwo Gwardii Przybocznej, Królewskiej wręcz. Nikt nie może przejść do Luny jak tylko za wiedzą niej samej oraz strażników. Odważniaki na ogół kończą bez głowy albo od razu spaleni za sprawą magicznych sztuczek. Zdecydowanie nie polecam. Tragiczna śmierć.

Co dziwne, na koniec uśmiechnął się, lecz zdecydowanie wina leżała po stronie alkoholu. Przepyszne malinowe wino trafiło w dłonie Cornelli. Mogła w spokoju napić się go oraz patrzeć na wspaniałe cielsko Torra wpinające się lewym ramieniem w bok Nimfy siedzącej obok. Młodziutka blondyneczka o delikatnej skórze i kropeczkach piegów rozmawiała właśnie z niską, przysadzistą Driadą oraz poczciwym, siwobrodym Fellarianinem. Dyskutowali o jakości tegorocznych zbiorów, co do rzeczy najciekawszych zdecydowanie nie należało. A wszystko to tuż przy misach z jabłkami i pomarańczami.
- Tak więc... Cornelio... nie jesteś dziewicą? - wypalił wojownik, nadal pijąc wino.
- Oczywiście nie pytam po to, aby zakosztować twojego jakże kuszącego ciała. Po prostu słyszałem, że od pewnego czasu Nimfy i Driady przeginają w swojej naturze; pozwalają na znacznie więcej niż tylko przygodny romansik. Czy Tobie również się to zdarzyło?
Torr popatrzył w oczy Cornelii z wielką ufnością i spojrzeniem mówiącym: "Powiedz mi prawdę, bo i tak jej nikomu nie wyjawię".
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Po wcześniejszych oględzinach innych stołów i osób przy nich zasiadających, skierowali się do trzeciego stolika pośrodku.
Usiedli po przeciwnych stronach słuchając rozmów siedzących obok nich istot. Nie były to żadne filozoficzne rozważania,
jedynie omawiane sprawy dnia codziennego. Ale skoro nie ma się nic mądrzejszego do powiedzenia, taki temat w
zupełności wystarczy.

- Właśnie się zastanawiałam nad tym, dlaczego niektórzy Fellarianie zamiast ucztować, pełnią straż. Zapewne czują
się bardzo dumnie, skoro chronią samą Arcykapłankę.
W tym samym czasie Torr nalewał sobie i jej wina. Stoły aż uginały się pod naporem różnego rodzaju owoców w
przepięknych misach oraz wielu butelek różnorodnej odmiany wina. Była to nie tylko rozkosz dla ciała, ale i dla zmysłów.
Wtem usłyszała pytanie Torra o jej dziewictwo. Zachłysnęła się winem, które dopiero co wlała do ust. Zaczęła kasłać
zasłaniając przy tym usta ręką. Nie spodziewała się takiego rodzaju pytania, przynajmniej nie w tych okolicznościach.

- Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, czy jestem jeszcze dziewicą, to powiem, że nie - już nie. Poza tym mam już prawie
sto lat, więc i tak, prędzej czy później straciłabym dziewictwo. To nieuniknione przy naturze nimfy.
Nie chciała już nic mówić o jej "przygodnym romansie" jak to powiedział Fellarianin. Nie zamierzała mu
wszystkiego wyjawiać, bo po co? Sam ją przecież przestrzegał przed opowiadaniem tajemnic, szczególnie w tej
kwestii.
- Mogę wiedzieć, dlaczego się o to spytałeś? I nie uwierzę w wyjaśnienie, że to z samej ciekawości, bo równie
dobrze mógłbyś spytać o to kogokolwiek - na przykład siedzącą obok ciebie Nimfę.
Spojrzała na niego prawie takim samym wzrokiem, którym obdarzył ją jeszcze chwilę temu. Jej wzrok
spoczął przypadkowo na bliźnie na jego twarzy. "Ciekawe gdzie ją zdobył, zapewne w jakiejś bitwie..." - pomyślała.
Zablokowany

Wróć do „Las Driad”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości