Ocean JadeitówRum, kobiety i kocia muzyka

Gdzie okiem sięgnąć turkusowa woda plącze się i zlewa z błękitnym niebem. Fale i wiatr szumią w tonie oceanu, na którego dnie znajdują się wręcz nieskończone pokłady jadeitu. Dom syren i trytonów, który skrywa skarby, zatopionych pirackich statków. Delfiny wyskakujące nad wodę. Ryby mieniące się wszystkimi kolorami tęczy. I księżyc, który każdego dnia odbija się w tafli jadeitowych luster.
Awatar użytkownika
Barbarossa
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 127
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Pirat , Żeglarz , Rozbójnik
Kontakt:

Post autor: Barbarossa »

Dziewczyna nie była wiele cięższa od beczki pełnej piwa, jednak impet z jakim wbiła kolana w plecy minotaura pozwolił zachwiać jego wielkim cielskiem na tyle, że osunęło się ono na piasek. W ostatniej chwili porośnięte futrem przedramię zamortyzowało upadek, a dźwięk podobny do zasypującej się kłody zagłuszył kilka marynarskich przekleństw. Mimo to smycz jak była, tak została w drugiej dłoni naturianina, który ścisnął ją jeszcze mocniej i szarpnął, zrzucając panterołaczkę obok.
- Niezła próba - pochwalił gniewnie, spoglądając wzdłuż sznura zakończonego obrożą na szyji kobiety. - Ale na mnie potrzeba czegoś więcej niż kilku funtów kości.
W międzyczasie piraci zabawiający się w obozie w cieniu okrętu zdołali otoczyć ich półokręgiem, gotowi pomóc kwatermistrzowi z więźniem, którego przybycie stało się niezłą sensacją. Mężczyźni szczerzyli zęby do dziewczyny i pogwizdywali, kilku co odważniejszych składało nawet nieprzyzwoite propozycje, ale szybko milkli pod wzrokiem naturianina.
- Spodoba ci się na morzu - zaczął Adewall, skinąwszy ręką dwóm majtkom przy trapie. - I odechce podobnych sztuczek. Oddasz nam co nas chciałaś wykiwać i będziesz wolna. Twój wybór jak to odpracujesz, pieniądze mają do nas trafić. I nie próbuj nas okradać - dodał, rzucając jej paskudny uśmieszek. - Za kradzież ucina się ręce i nawet kapitan nie zechce się temu sprzeciwiać. Jak już słyszałaś, niewiele go obchodzi twoja sytuacja.
Kiedy weszli na pokład Wyzwolenia, Kasino i Rafael stali przy głównym maszcie jako komitet powitalny.
- A gdzie pozostali? - zapytał mag, stając przed pierwszym oficerem, ignorując na chwilę obecną panterołaczkę. - Godzinę temu zawinął do portu nasz Nautilius.
- Chłopcy właśnie rozładowują łupy - dodał od siebie krasnolud. - Po drodze natknęli się na jakąś kolejną, cholerną galerę z Arrantalis. Wychodzi na to, że wrócimy do domu na naszym własnym okręcie.
- To świetnie. Mam już po dziurki w nosie tej leońskiej łajby. A kapitan, jak zgaduję, jest jeszcze w Twierdzy. Powiedział, że o świcie chce wypływać. Jego trumna przeniesiona?
- W pierwszej kolejności - odparł czarodziej, dopiero teraz przyglądając się dziewczynie od stóp do głowy i odbierając z rąk przyjaciela jej smycz.
- Jestem Rafael Hose i pełnię tu rolę medyka - przedstawił się pradawny. - Wole nie pytać jak się tu znalazłaś, ale proszę byś nie próbowała uciekać. Nie zrobimy ci krzywdy...
- Nie większej niż potrzeba - mruknął Adewall.
Następnie panterołaczka została przetransportowana na drugi z okrętów o żaglach czarnych jak węgiel, gdzie atmosfera była mroczniejsza niż wszędzie dookoła. Każdy tu milczał i chodził pod bronią, na której krew nie zdołała jeszcze dobrze zaschnąć. To właśnie tam uwiązali ją do metalowej obręczy bok głównego masztu pod czymś co w najlepszym wypadku wyglądało jak połowa płachty namiotu. Dostała też jeść - skromną porcję gulaszu sprzed kilku dni, wciąż świeżą jak na morski standard przechowywania żywności, choć pierwsze kawałki mięsa powoli zieleniały. Po tym nikt się już nią za bardzo nie interesował, z wyjątkiem morskiego elfa, którego pozostawiono tu na warcie. Co dziesięć minut rzucał jej obojętne spojrzenie przez ramię i pokazywał, że bełt w łożysku jego kuszy jest gotowy gdyby próbowała jakiś sztuczek.

Kapitan Barbarossa wrócił dopiero wieczorem, kiedy słońce już dawno zaszło. Wyglądał na zdenerwowanego i złego, bardziej na siebie niż świat dookoła więc każdy bezpiecznie schodził mu z drogi. Za nim maszerował Jokar, obojętny i milczący jak zawsze, obracając w palcach jeden ze swoich ulubionych noży z kła morskiej bestii.
- Podnosić kotwicę! - nakazał, kierując swoje kroki w stronę kajuty. - Do rana mam nie widzieć tej wyspy na horyzoncie.
Adewall i Kasino w milczeniu popatrzyli na siebie, wzruszyli ramionami i zapędzli załogę do pracy. Żaden z nich nie zamierzał pytać, oboje wiedzieli, że tak będzie lepiej i że dłużej wtedy pożyją. Zatem ledwie załoga zdążyła się nacieszyć piaszczystymi plażami Limarii, zwinięto obozowiska i zaokrętowano się na Nautiliusa, pozostawiając Wyzwolenie i całe jego łajtajstwo w dokach.

Ciąg dalszyBarbarossa i Kelisha
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ocean Jadeitów”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość