Dolina Umarłych[Dolina Umarłych] Na pohybel piekielnym

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Blaviken
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Arystokrata , Kapłan , Medium
Kontakt:

[Dolina Umarłych] Na pohybel piekielnym

Post autor: Blaviken »

- Richardzie! Richardzie! Wstawaj! - Eminuesea krzyknęła do swojego ukochanego. - musimy iść do biblioteki znajdującej się w piwnicy. Muszę Ci coś pokazać!
Richard ledwo wstał z łóżka. Nie lubił tego, jak Blaviken go budzi co rano. Najlepiej chciałby spać i spać. Najlepszy zawód świata i w dodatku najmniej wymagający.
Jednakże na polecenie Eminuesei ubrał się i śpiącym krokiem udał się za nią do piwnicy.
Posiadłość rodu Hillen była rozległym miejscem, jeśli można tak to ująć. Można się było łatwo w niej zgubić, nawet używając mapy.
- Richardzie! - powiedziała Blaviken z wyrzutem - zostawiłeś bałagan w bibliotece! Jestem zdenerwowana. Tym bardziej, że to nie pierwszy raz! Służba ma już dość i sama się zwalnia, bo nie może nadążyć za porządkami. Rozumiem - lubisz książki, tak jak ja. Ale na Prasmoka, nie możesz trzymać tutaj porządku?
- No cóż... - rzekł Richard z wyrzutem. - Staram się Ci pomagać, ale cóż... Dzięki Prasmokowi jestem tylko mężczyzną, który nadaje się wyłącznie do pracy fizycznej w polu lub, jak ja, przy rzemiośle.
Blaviken przesunęła drabinę, by dostać się do działu starodawnych dzienników jednego z kapłanów rodu Arite. Było to zgromadzenie kapłańskie parające się magią ognia. Tak pamiętała Blaviken z lekcji w Akademii. Medium zwróciła się do swojego ukochanego, widząc, jak nieporadnie próbuje ułożyć książki w stosy.
- Nie, nie... Richardzie! Nie możesz tego układać w ten sposób, bo poniszczysz... Daj mi to. - krzyknęła Blaviken z nieukrywaną irytacją.
- Och. Co to za książka? Dziennik Fela Arite? - zdziwił się Richard.
Blaviken podeszła bliżej i rzekła:
- Kochany, tej książki nie powinno tutaj być! Nie pamiętam, żebym ją kiedykolwiek nabyła lub dostała!
- Myślisz, że coś w niej może być napisane, co pozwoli nam zaprowadzić tutaj porządek? Wiesz, Eminueseo. Takie zaklęcie, które sprawi, że nie będę musiał sprzątać tej biblioteki? - spytał Richard z przekąsem.
- Chciałbyś... - zadecydowała, otwierając dziennik - Tu jest napisane o kapłanie, który walczył z trójgłową bestią podobną do wilczura, z pazurami mogącymi pociąć ludzkie ciało jak nóż masło.
- I on sobie po prostu tak siedzi i nic nie robi, i ładnie pachnie jak na takiego wilczura? - spytał z ironią.
- Obawiam się, że nie... To montrum czegoś pilnuje... Artefaktów z Doliny Umarłych. Matka mi kiedyś o nich opowiedziała...
- No cóż... Wróćmy do sprzątania tego bałaganu...
- Tak, Richardzie - potaknęła Blaviken.

-------
Dzień później
Do posiadłości rodu Hillen weszła zielonowłosa istota, znajoma Eminuesei z Akademii. Na szafirowej sukni dumnie prezentowała sztuczne perły warte co najmniej piętnaście ruenów.
- Witajcie, Richardzie. Szanowna Eminueseo!
Nie wiem, czy słyszeliście, ale do Doliny Umarłych z najdalszych stron zbiegają się wszelkiej maści piekielni. Chcą odnaleźć Artefakty jakiejś tam bogini. Wszystkie dróżki stały się teraz niebezpieczne, gdyż nie wiesz, czy zostaniesz napadnięty przez jakiegoś piekielnego lub ich pobratymca.

W tej chwili zahuczał wiatr za oknem.
"Ta okolica staje się coraz bardziej niebezpieczna." Pomyślała Blaviken.
- Coś się stało? - spytała znajoma czarodziejka.
- Nie... Nic zupełnie... - wydukała w odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Arnulf
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Kapłan , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Arnulf »

Dolina Umarłych budziła w Arnulfie raczej negatywne odczucia. Prawdopodobnie nigdy nie odwiedziłby tego miejsca z własnej woli, gdyby nie silny głos przeznaczenia, który jasno wskazał tę lokację jako kolejny cel jego duchowej krucjaty. Wyrocznia, w której modlił się ostatnio zesłała mu symbole śmierci, piekielnych i niebezpieczeństwa. Być może gdyby był nowicjuszem, miałby jakiekolwiek wątpliwości co może to oznaczać, jednak w tym wypadku był absolutnie pewien. I oto dotarł do kresu swej wędrówki. Wiedział, że dalsze instrukcje przyjdą do niego same. Jedyne czym teraz musiał się zająć, to znalezienie noclegu i oddanie się modlitwie, w celu odpowiedniego przygotowania się do walki z piekielnymi. Arnulf liczył, że znajdzie jakąś małą osadę, w której będzie mógł przynajmniej nie martwić się o atak ze strony dzikich zwierząt. Coraz bardziej jednak zanosiło się na to, że mnich będzie musiał nocować na otwartej przestrzeni. Nadeszła pora by zasiąść z konia i przygotować obozowisko. Nie pozostało wiele czasu. Arnulf potrzebował jeszcze rzucić niewielkie zaklęcie ochronne na to miejsce, by nie stać się celem ataków nieumarłych lub piekielnych. Nazbierał drewna na opał, rozstawił namiot, ustawił palenisko i przystąpił do modlitwy. Musiał odmówić dwie inkantacje, żeby jego magia mogła mu zapewnić ochronę na czas odpoczynku.

Noc minęła całkiem spokojnie - bariera całkiem skutecznie zamaskowała Arnulfa, dzięki czemu mógł on w spokoju odpoczywać w trakcie medytacji. Wczesnym rankiem mnich wyruszył w dalszą podróż. Wiedział, że jest blisko celu. Wyciągnął z sakiewki kilka ziaren kadzidła, umieścił je w cybuchu swojej małej drewnianej fajki, zaciągnął się kilka razy dymem i skierował swoje kroki w najmroczniejszą ścieżkę jaką miał do wyboru. Halucynogenne właściwości wysuszonej żywicy spowodowały, że wszystko wokół wydawało się znacznie jaśniejsze, a umysł Arnulfa był w stanie odbierać wszystkie bodźce z otoczenia znacznie dokładniej i przejrzyściej. Mnich przerzucał w palcach koraliki błogosławionego talizmanu, mamrocząc niemo słowa modlitwy. Jego czuły zmysł magiczny podpowiadał mu, że miejsce w którym się znajduje przesiąknięte jest magią śmierci i wieloma silnymi pierwotnymi rytuałami, które trwały w tym miejscu od dekad, a może nawet wieków. W powietrzu ewidentnie wisiał charakterystyczny smród siarki. Piekielni. Tymczasem w oddali widać było jakieś zabudowanie. Pozostało tylko przemierzyć rozległy park. Błogosławiony wiedział, że jest u kresu swej wędrówki.
Awatar użytkownika
Blaviken
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Arystokrata , Kapłan , Medium
Kontakt:

Post autor: Blaviken »

- Richardzie! Ta książka... Ona nie powinna tutaj być! - rozpaczała Eminuesea.
- Tak, wiem o tym... Powtarzasz mi to od kilku godzin! Czasami żałuję, że dla opieki tego domu porzuciłam rzemiosło.
Blaviken otarła oczy z łez.
- Coś Ci wpadło do oka? - spytał Richard.
- Tak, pewien rzemieślnik, a z drugiej strony to pewnie nikt zasługujący na moje uczucia.
- Oj tam, oj tam. - bąknął Richard. - Wróćmy do tematu... Co to za książka?
- Jeśli chcesz wiedzieć, Richardzie. To jedna z tych bardziej poszukiwanych ksiąg. Co prawda, mam w swojej bibliotece na obu piętrach składy ksiąg z tego rodu. Jednakże akurat ta nie powinna tutaj być!
- No, cóż. Jeśli tak uważasz... Dla mnie to po prostu zwykła książka. - żachnął się Richard.
Lecz w duchu myślał o piekielnych, o których opowiadała znajoma Eminuesei. Jakie mogło to mieć znaczenie?
Pogoda przybierała coraz bardziej ponurą aurę. Łapacz snów Eminuesei powiewał na nieznanym dotąd wietrze. Coś się zbliżało do posiadłości. Ktoś, lub coś. Nie wiadomo, czy coś co będzie dla nich zagrożeniem, czy też wybawieniem. A może jedno i drugie? A może, to dwie siły. Wybawienia i ratunku, i zguby i przerażenia? Eminuesea zaczęła się prawdziwie bać. Nie czuła się bezpiecznie przy Richardzie. Wyjęła sztuczne perły i książkę o inkantacjach o wywoływaniu duchów silnych przeciwko piekielnym.
- Richardzie, coś się zbliża do nas... Nie wiem, co to jest, ale czuję niebezpieczeństwo. Muszę Ci o czymś powiedzieć. Moja matka z rodu Hillen... Piekielni... Oni są dla nas zagrożeniem, ale jest jakaś nadzieja w tym wszystkim... Czuję, że zbliża się nasze wybawienie w tym wszystkim.
- Dobrze się czujesz, Eminueseo? Mówisz od rzeczy...
Eminuesea położyła rękę na czole. To wszystko o czym myślała ją przytłaczało...
- Richardzie, muszę się położyć... Ale bądź przy mnie, proszę.

Richard zaczął się martwić o swoją ukochaną, poszedł do kuchni i przygotował dla niej herbatę z lobelii. Uważał, że lata trenowania magii astralnej to dla niej za dużo.
Awatar użytkownika
Arnulf
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Kapłan , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Arnulf »

Brat Arnulf nie spodziewał się, że zastanie kogokolwiek w dwupiętrowej posiadłości. Nie miał również obaw, że w środku mogą przebywać piekielni. W przeciwnym wypadku ich smród już dawno zwróciłby na siebie jego uwagę. Wyczuwał magię. Nie był w stanie określić jaką konkretnie - nie interesowało go to zbytnio, więc nie poświęcał temu uwagi. Rezydencja najprawdopodobniej skrywała jakiś silny, magiczny przedmiot, którego aura wpływała znacząco na otoczenie. Trudno było cokolwiek wydedukować na temat tego miejsca wyłącznie za pomocą zmysłu magicznego. Brat Arnulf postanowił obejść dom z każdej strony, rozkładając przy tym aury ochronne. Wydobył z torby podróżnej trybularz, wsypał do niego dwie szczypty kadzidła, a następnie przywołał w palcach błogosławiony płomień, którym rozpalił zawartość utensylium. Słodki zapach dymu błyskawicznie trafił do jego nozdrzy. Mnich jedną ręką nasunął kaptur na głowę, drugą natomiast kołysał zdobione naczynie, kontrolując w ten sposób spalanie się błogosławionej substancji. Niewielkie kłębki dymu unosiły się w eter wraz z modlitwą mnicha, który spacerował wokół posiadłości, przerzucając w palcach koraliki, służące do odliczania rzuconych aur. Wkrótce aura wokół domostwa zmieniła się na dużo bardziej bezpieczną. Złowroga wcześniej cisza, nagle stała się symfonią spokoju. Atmosfera przywodziła na myśl powrót w rodzinne strony, przepełniony nostalgią, miejscami nawet melancholią.

Po zakończeniu rytuału, mnich oczyścił trybularz i schował go do podróżnej torby. Zdjął kaptur z głowy. Jego źrenice nadal jaśniały magicznym blaskiem. Postanowił jeszcze przed wejściem do domostwa naostrzyć swoje topory. Tak tylko na wypadek, gdyby miały się przydać. Doświadczenie nauczyło go, że przeróżne stworzenia potrafią maskować swoje aury, a posiadłość, którą miał przed sobą sprawiała wrażenie opuszczonej. Usiadł na ziemi i wziął się do pracy. Broń była w dobrym stanie, ponieważ podróż przez Dolinę Umarłych wymagała od niego ciągłej ostrożności. Szybko więc uporał się z zadaniem i ruszył w stronę drzwi. Nie obawiał się, że potencjalny gospodarz będzie nieprzychylny. Aura, która już dawno powinna przeniknąć również do wnętrza budynku, sprowadzała na wszystkich pokój ducha i uczucie błogości. Bez chwili namysłu, mnich zakołatał w drzwi i rozpoczął cierpliwe oczekiwanie na to, jakie konsekwencje przyniesie mu ta decyzja.
Awatar użytkownika
Blaviken
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Arystokrata , Kapłan , Medium
Kontakt:

Post autor: Blaviken »

Richard dodał trochę miodu do herbaty. Delektował się zapachem lobelii, która miała działanie uspokajające. Uważał, że pomoże jego ukochanej i doda trochę otuchy. Jednak nadal rozmyślał nad jej słowami.
"Jacy piekielni? Jakie artefakty? Za dużo magii astralnej jak na jedno życie!" Mruczał pod nosem Richard. Gdy tak sobie fantazjował o wymyślnych, jego zdaniem, odczuciach Blaviken, nagle dzbanek wypadł mu z ręki.
- Aaaaaa! Auuua! - krzyknął, gdy dzbanek z hukiem wpadł na ziemię zalewając mu prawą stopę. - Och! Niech to! I znowu trzeba będzie to posprzątać!
Richard odgarnął bujną czuprynę i zakasał rękawy.

"Czasami uważam, że na Ciebie nie zasługuje, Eminueseo, ale czy jestem wariatem, żeby wierzyć w Twoje odczucia? Wszak to kobiety są z Doliny Umarłych, a mężczyźni z innych terenów Alaranii. Tak mi się przynajmniej wydaje."
Richard posprzątał zbity, porcelanowy dzbanek i uprzątnął drewnianą podłogę. Jednak było coś, co go trapiło. Blaviken posiada moc nad duchami, ma niezwykle wyczulony zmysł magiczny. Jeśli chodzi o jakiekolwiek przerzucia niebezpieczeństwa, wiele mogłoby to wyjaśnić. A jeśli chodzi o piekielnych to trzeba bardzo uważać.

"Niebezpieczeństwo grozi dalej krainie, jeśli to prawda" mruknął w zamyśleniu i postanowił jednak nie dopytywać się swojej ukochanej, ale znaleźć wyjaśnienie w bibliotece. Książka, której nie powinno tam być... Powinna zawierać odpowiedź!
_____________
Richard zszedł do biblioteki i odnalazł książkę, o której ze strachem mówiła Eminuesea. "Ona nie powinna tutaj być! Ale co to za książka..." Szumiało mu w uszach.
Wyjął z regału Dziennik Fela Arite. Monstrum, które pilnowało artefaktu pożądnego przez piekielnych. "A więc ten artefakt był przez tyle lat dosłownie pod naszym nosem i nikt o tym nie wiedział?" Myślał przeglądając książkę.
- Jestem tylko biednym rzemieślnikiem. Nie obronię sam mojej ukochanej! Muszę znaleźć pomoc dla niej! I to szybko, bo grozi nam wielkie niebezpieczeństwo!
__________
Blaviken przebywała w swojej komnacie i delikatnie muskała swoje lśniące włosy. Coś ją trapiło. Coś od środka nakazywało jej nie parać się dłużej magią ducha i próżnymi inkantacjami.
Przeglądała już czwartą księgę o magii astralnej. Gdy nagle pukanie do wrót wybiło ją ze skupienia, o które się bardzo starała podczas pracy nad rozwojem magicznym.

Zwlekła się z łóżka i podeszła do drzwi.
- Ktoś Ty jest, przybyły młodzieńcze? - zapytała, gdy zobaczyła postać w kapturze.
Dzień mijał ku końcowi, a czerwony łapacz snów oznajmiał zbliżające się niebezpieczeństwo. Jednak w tym wszystkim była nuta nadziei.
Awatar użytkownika
Arnulf
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Kapłan , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Arnulf »

Brat Arnulf popijał herbatę, uważnie obserwując osoby, które mieszkały w posiadłości, do której trafił. Nie prosił o gościnę, ani tym bardziej o poczęstunek, kiedy jednak nalegano by spożył cokolwiek, poprosił o szklankę wody. Przyniesiono mu jednak herbatę, więc przez grzeczność nie wypadało mu odmówić. Dopóki nie wiedział z czym przyjdzie mu się zmierzyć, nie czuł potrzeby przygotowania się poprzez post. Jego umysł był wystarczająco czujny, by w razie potrzeby kupić sobie wystarczającą ilość czasu. W tym momencie musiał stwierdzić z kim ma do czynienia. Po samym zachowaniu mógł od razu wywnioskować, że ma do czynienia z arystokracją. Kobieta była zapewne kapłanką. Arnulf wyczuł to po jej aurze. Mężczyzna natomiast mógł być kimś w rodzaju najbliższego sługi, strażnika, czy czegoś w tym rodzaju. Mnich przedstawił się skromnie, nie mając nic do ukrycia. Poproszony o więcej szczegółów wytłumaczył skrupulatnie czym się zajmuje i skąd przybył. Gospodarze słuchali go z uwagą, od czasu do czasu wtrącili jakieś pytanie, na które mnich od razu udzielał odpowiedzi. Nie było powodu do obaw. To miejsce było bezpieczne od zagrożeń, przynajmniej na ten moment.
-Przybyłem tu kierowany jak zwykle przeznaczeniem. Podróżuję po świecie niosąc pomoc ludziom utrapionym. Los chciał bym zawitał w wasze progi. Czuję jednak, że mogę tu być potrzebny.
Arnulf dostrzegł, że mężczyzna nieznacznie zareagował na te słowa. Prawdopodobnie miał rację, jednak wolał nie dzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi tej krainy, żeby niepotrzebnie nie niepokoić jej mieszkańców. Aura jego zaklęcia działała bez zarzutu. Atmosfera przybrała co prawda odcienie melancholii, jednak co najważniejsze nie było czuć lęku i niepokoju. To powinno korzystnie wpłynąć na samopoczucie mieszkańców. Jeżeli przypuszczenia mnicha były słuszne, od wielu dni musiało się tu żyć ciężko, ze względu na wszechobecną, piekielną aurę. Trzeba było jednak zrobić wszystko, by jak najszybciej znaleźć i zlikwidować jej źródło.
-Jeżeli wolno mi zapytać, chciałbym wiedzieć jak się tutaj żyje.
Proste, niesugestywne pytania są zwykle najlepszą drogą do uzyskania złożonych odpowiedzi. Arnulf zadając je, chciał wychwycić jakiekolwiek szczegóły, które gospodarze mogliby nadmienić za namową głosu serca, dzięki którym dałoby się obrać konkretną ścieżkę dalszej konwersacji. Kropla drążąca skałę w pewnym momencie dotrze do jej końca, jeżeli będzie skrupulatnie dążyć do celu. Mnich liczył na odpowiedź ze strony kobiety, która jak dotąd wyłącznie mu się przysłuchiwała. Mężczyzna mówił za nią, jakby za wszelką cenę chciał ją przed czymś ochronić. Arnulf doceniał taką postawę, jednak w tym wypadku wiedział, że może to przynieść odwrotne efekty. Gospodarz sam sprawiał wrażenie jakby nie był pewien co ma robić i działał dość spontanicznie. Jednak siła z jaką mogli mieć do czynienia, najprawdopodobniej przerosłaby w pewnym momencie jego umiejętności. Warto było jednak wykorzystać jego zapał i oddanie i przekuć je na korzyść, niż obrócić je w ignorancję i poczucie całkowitej samowystarczalności. Trzeba było jednak zachować ostrożność. Ludzie z temperamentem gospodarza mieli często skłonności do zadufania się w sobie. Kobieta mogła okazać się potężniejsza, niż dałoby się to wywnioskować na pierwszy rzut oka. Prawdopodobnie z resztą tak było, gdyż jej milczenie było zapewne objawem trzeźwego myślenia i analizowania sytuacji. Richard zakończył swój monolog na temat tego jak się sprawy mają. Tak jak przypuszczał Arnulf, nic szczególnego nie wynikło z jego opowieści. Mężczyzna ewidentnie omijał pewne tematy, jakby chciał dać do zrozumienia, że ma wszystko pod kontrolą i czuje się pewnie. Możliwe, że tak było, jednak nie po to Arnulf tu przybył. Z całej rozmowy wyciągnął jedynie tyle, że trzeba będzie gospodarza jak najszybciej wzmocnić i przygotować do walki ze złem. Arnulf miał już zaplanowaną strategię pracy nad charakterem mężczyzny. Tymczasem jednak postanowił skierować pytanie bezpośrednio do gospodyni. Czuł, że to właśnie ona da mu jakąś wskazówkę lub jakąkolwiek informację, która potwierdzi jego przypuszczenia. Odczekał więc chwilę, dając do zrozumienia gospodarzowi, że przyjął do wiadomości wszystko co zostało powiedziane, a następnie zwrócił wzrok w kierunku kobiety. Kiedy ich spojrzenia skrzyżowały się zadał pytanie.
-A pani co uważa o życiu w tej krainie? Czy coś się zmieniło w ostatnim czasie?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości