ThenderionWidma

Thenderion zbudowany jest głównie z kamienia, więc domy są tu masywne i trwałe, ale ich wnętrza są zimne mimo dość ciepłego klimatu. Budynki mieszkalne mają zazwyczaj jedno lub dwa piętra, zaś budynki użyteczności publicznej są zwykle wyższe i bardziej rozległe jak np. gmach sądu. Okna masywniejszych budowli zdobią barwne witraże. W mieście znajduje się rezydencja króla Arina, sprawuję on głównie władzę nad miastem.
Awatar użytkownika
Blanche
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 4 lat temu
Rasa: Błogosławiony
Profesje: Kapłan , Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Blanche »

- A jednak... uciekasz mi!? - wybełkotała zdziwiona. Postać, którą goniła, jakby osunęła się w cień. Blanche nie była pewna, w którą stronę się skierowała, więc po prostu poszła przed siebie.
- Jak natrafisz na mojego brata, to dopiero będziesz mieć problem! - krzyknęła. - Ja ci tu pomogę, chcę tylko... pogadać...
Kapłanka zdawała się trzeźwieć. Przynajmniej te ostatnie hasła wypowiedziała dużo przytomniej. Zaczęła się też zastanawiać, co tak bardzo ją przyciąga w stronę tej tajemniczej osoby? Jednak skupić uwagi na rozmyślaniu nie dała rady na zbyt długo - ze względu na wiadomy stan. W końcu stanęła prosto, przypatrując się schodom. Miała dziwne wrażenie, że nie zna tego korytarza... To zbiło ją z tropu. Na schodach pojawiła się znowu ta postać widziana w lustrze. Jakby wyszła z cienia... Miała na sobie ciemną, długą, bardzo skromną szatę, a twarz zasłaniała dużym kapturem.
- Nie chcę zrobić ci krzywdy... - Blanche powiedziała, trochę jakby rozmawiała z przestraszonym zwierzątkiem. Próbowała też podejść do niej, ostrożnie i powoli... ale "próbowała" to słowo kluczowe. Ilość alkoholu jaką wypiła utrudniała to zadanie.
- Ach tak? - odezwała się kobieta w czerni. Jej głos był dziwnym połączeniem przeszywającego szeptu, wrzasku i melodyjnego pomruku. Anielica stanęła jak oczarowana, przestraszona i onieśmielona. Zaniemówiła. Czy to jakiś rodzaj magii? A może ona ma halucynacje pod wpływem czegoś, co wypiła lub zjadła?...
Kobieta w ciemnej szacie odwróciła się od niej i weszła przez drzwi na szczycie schodów.
- Zaczekaj, proszę! - krzyknęła jeszcze raz błogosławiona.
**
Szlachta zaczęła mocno niepokoić się działaniami, że tak to zgrabnie ujmując, militarnymi, które zarządził panicz. Coraz więcej arystokratów zachodziło pytać, co się dzieje, że straże rozpoczęły tak intensywne patrole. W dodatku wszystkie jednostki na raz! Fama i plotki zaczęły się roznosić z prędkością światła, jak na "cichą robotę" przystało. Do stopnia w którym znikąd pojawił się kapitan Trudeau ze swoim małym oddziałem.
- Panienka Blanche jest w niebezpieczeństwie!? Takie wieści otrzymaliśmy od posłańca! Paniczu Robinie, proszę pozwolić nam działać!
Mimo niezapowiedzianej wizyty, brat niebianki przyjął pomoc z ulgą. Wyglądał na zdruzgotanego.
- Ta posiadłość jest wielka, nie mam pojęcia gdzie może być, obawiam się, że mogła zostać porwana... - mówił urywkami zdań, nie będąc w stanie zbytnio złożyć jednej konkretnej myśli. Chodził w kółku, nie umiejąc znaleźć sobie miejsca. - A ja poszedłem sprawdzić skarbiec... Ona dużo wypiła... może sama się gdzieś zgubiła...
**
Strażnicy szybko odnaleźli służące obezwładnione przez włamywaczy. Zanieśli je na górę, nadal nieprzytomne, ale oddychające.
- Znaleźliśmy je w piwnicach. Okno było otwarte. Jednak żadnych śladów panny Blanche. Żadnych śladów walki również.
Robin słysząc to rozpłakał się jak dziecko. Rachmistrz jedynie klepał go po ramieniu i próbował go pocieszyć.
**
- To... A-ale... - Blanche wydała się bardzo zdezorientowana. Miała dziwne wrażenie, że korytarz jakim wcześniej szła się zmienił... Zamiast drzwi na szczycie był kolejny korytarz i jeszcze więcej wejść?... Chyba jest zbyt pijana... nie ogarnia rzeczywistości...
- Widziałaś ją tu? Kobietę w czerni? - spytała słabym głosem, zanim osunęła się z tej mieszaniny alkoholu, emocji, dziwnych stanów psychotycznych prosto w ramiona Semiramidy.
Awatar użytkownika
Rianell
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Rianell »

        Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Lecz czy w klasztorze to nadal miało zastosowanie? Czy w domu bożym mogło znajdować się wejście do diabelskich czeluści? Być może. Pestka o tym nie myślał, gdy po przekroczeniu bramy klasztoru zamiast skierować się do swojej celi i pójść grzecznie spać, swoje kroki skierował do remontowanego skrzydła zakonu. Nie skradał się - o tej porze wszyscy spali, a on był daleko od części mieszkalnej, nikogo nie mógł obudzić swoimi krokami.
        Otwór w murze dostrzegł z daleka - czarna jak smoła plama na ścianie, niewiele większa niż twarz dorosłego. Było w niej coś, co przyciągało… Wołało. Może to tylko wiatr gwiżdżący na nierówności muru? A może wybujała wyobraźnia podlana alkoholem? Pestelli jednak się nie bał. Wydawało mu się, że myśli logicznie - tylko sprawdzi to miejsce, które tak nie dawało mu spokoju. Wyjmie parę cegieł, zerknie i tyle. Podszedł więc do muru, zakasał rękawy i zaczął pracę - nawet nie musiał sięgać po narzędzia, bo zaprawa w tym miejscu była tak zwietrzała, że kruszyła się pod byle naporem, a on miał silne ramiona i twarde dłonie - nie bał się takiego wysiłku fizycznego. Niestety jednak okazało się, że jego pomysł by “tylko wsadzić tam łeb” nie dał specjalnie dobrego efektu - bez źródła światła nic nie widział. A żeby mieć tam światło, musiał w dziurze zmieścić i głowę i ramię. Wyciągał więc ze ściany kolejne cegły, schludnie składając je obok, bo wszystkie nadawały się do ponownego użycia, oczywiście po oskrobaniu z resztek zaprawy.
        Wkrótce Rianell mógł zaspokoić swoją ciekawość, a odpowiedź była bardzo rozczarowująca - nieumiejętnie zrobiona dylatacja albo byle jak zamaskowany błąd przy stawianiu ścian. Pestelli miał po prostu przed sobą niewielkie, puste pomieszczenie, bez dodatkowych drzwi, otworów, niczego - całkowicie głuche. Był trochę zawiedziony tym odkryciem, choć zaraz się uspokoił i wrócił do normalnego dla siebie trybu zadaniowego - będzie musiał coś z tym zrobić. Może powiększy jedną z przyległych komnat albo zrobi tu magazyn? Musiał się nad tym zastanowić. Na ten moment jednak nie miał do tego głowy - poszedł spać do siebie, nie przejmując się już żadnymi wydarzeniami tego wieczoru.

Ciąg dalszy: Rianell Pestelli
ODPOWIEDZ

Wróć do „Thenderion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość