Dalekie Krainy[Wielkie Bory Sariańskie] Podróż za jeden uśmiech

Poza Środkową Alaranią istnieją setki, najróżniejszych krain. Wielka Pustynia Słońca, Góry Księżycowe, archipelagi wysp, płaskowyże, mokradła, a nawet lądy skute wiecznym lodem. Inny świat, inne życie, inni ludzie i nieludzie. Jeżeli jesteś podróżnikiem, czy poszukiwaczem przygód wyrusz w podróż w najdalsze zakątki wielkiej Łuski Alaranii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Aranrhod
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Łowca , Wojownik , Wędrowiec
Kontakt:

[Wielkie Bory Sariańskie] Podróż za jeden uśmiech

Post autor: Aranrhod »

Dzień, który dopiero się rozpoczął, zapowiadał się pogodnie. Poranna rosa delikatnie zdobiła trawę i mchy, porastające wszechobecne konary, a przez wysokie i gęste korony drzew prześwitywały promyki złotego słońca. Zapachy wilgotnej flory pobudzała zmysły, dając każdemu wędrowcowi dodatkową energię na nadchodzące godziny.
Aranrhod powróciła do Wielkich Borów Sariańskich nie tylko ze względu na piękno, które można tam zastać. Przede wszystkim doceniała urodzaj zwierzyny łownej, jaką można tam zastać - sarny, króliki oraz ptactwo. Polując na nie, zawsze starała się tym samym nie wyrządzać krzywdy równowadze w naturze, która była bardzo krucha. Poza tym, od prawie sześciu lat nie miała okazji zapuszczać się głęboko w te lasy, jedynie krążyła na ich obrzeżach, poszukując nowych zleceń. Tym razem po prostu wyruszyła przed siebie, mając nadzieję na powrót do jakiegoś miasta ze zdobyczą, dzięki której zarobiłaby trochę ruenów - jednak czas nie grał dla niej roli. Wolała tym razem odbyć podróż bardzo spokojnie, bez pośpiechu i widma kary za spóźnienie bądź niewykonanie zlecenia. Tak też spokojnym krokiem dotarła do nurtu rzeki, zwanej Zoraną, ale z dala od wszelkich osad czy miast, gdzie można było spotkać najbardziej pierwotną naturę.
- Myślisz, że coś tu znajdziemy? - zapytała swoją klacz, która na odpowiedź cicho prychnęła, jakby twierdząco. - Tak, wiem... Powinnyśmy częściej zaglądać do miast. Obiecuję, że tym razem nie będę się ociągała tak bardzo.
Awatar użytkownika
Dzierzba
Zbłąkana Dusza
Posty: 2
Rejestracja: 2 lat temu
Rasa: Lich
Profesje: Szaman , Alchemik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Dzierzba »

        Stara, złamana wpół sekwoja została oświetlona przez wschodzące słońce. Do jej pozornie pustego wnętrza przebijały się promienie światła. Promienie te, odbijały się od osadzonych we wnętrzu konara luster w taki sposób, by światło dotarło dalej, głębiej. Kilka staj niżej szklana kopuła zamykająca konar z wnętrzem zabłysnęła i oświetliła wszystko wokół. Prowizorycznie wykonane meble z tej samej sekwoi nie zachwycały kunsztem stolarskim, tak samo jak osadzone na ścianach półki czy komody. Nieopodal od centrum pomieszczenia, zza kurtyny wykonanej z liści i wysuszonych szuwarów, dobiegał chrapliwy odgłos. Szmer przypominający chrapanie, lecz nie ludzkie, bardziej świszczące, charczące i stłumione. Ogromne łóżko wyglądało jakby wyrosło z podłogi i przybrało wybrany kształt legowiska z baldachimem z potarganych szmat. Na leżu, ogromna postać powoli wychodziła z głębokiego snu. Pomagało w tym tutejsze ptactwo, które upodobało sobie leże na parapecie prowizorycznego okna, w kącie konarowego pokoju. Postać nie chciała się ruszyć póki coś nie zaczęło skrobać o drzwi z wykrojonych desek, osadzonych między korzeniami martwej sekwoi. W końcu, po dłuższej chwili, postać mruknęła coś pod nosem niezrozumiale i usiadła. Była już ubrana, jedynie czego jej brakowało to dębowego kostura, opartego tuż obok, i ptasiej czaszki, leżącej na kredensie. Postać widocznie była o wiele większa od zwykłego człowieka. Wielkolud otworzył szufladę, w której była upchana kolekcja różnych kwiatów, liści i ziół. Garścią zgarnął większą część i wepchał w pusty kościany dziób jednocześnie nakładając maskę na twarz. Podniósł się z pomocą kostura, oczodoły mrugnęły delikatnym światłem, gdy zwrócił się w kierunku wyjścia. Wielkolud przypominający nordyjczyka odziany w długi płaszcz nałożył na głowę szeroki czarodziejski kapelusz, który był zawieszony obok. Wyglądał teraz jak połączenie szamana czy druida z fantazyjnym czarodziejem z książek dla dzieci. Wolnym i zmęczonym krokiem podszedł do frontowych drzwi zza których dochodziło skrobanie. Otworzył je.
        Zdrowy i rozbawiony lis zatańczył, wykonując dwa okrążenia wokół siebie i padł na ziemię brzuchem do góry. Rozbawiony pyszczek czekał na pieszczoty swojego ulubionego humanoida, których się doczekał. Krótkie podrapanie po brzuchu i po pyszczku zaspokoiło lisa. Częściowo, bo najwyraźniej czekał na coś więcej.
        - Jak każdego dnia, lisie - odezwał się zmęczony głos zza ptasiego dziobu. Dzierzba, tak się zwał gospodarz tego domu był bardzo znany przez tutejszą zwierzynę.
        Wielkolud otworzył wiklinowy kosz obok wejścia do domu i wyciągnął garścią wcześniej zebrane jagody, którymi poczęstował lisa. Gdy ten skończył się zajadać, wielkolud wygonił go swoistym ''sio, sio'' i machnięciem ręką. Później sam przygotował się do wędrówki i opuścił swój dom, idąc w stronę gęstego lasu. Musiał odebrać coś, na co czekał dłuższy czas...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dalekie Krainy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości