AdrionBrzydkie kaczątko

Królestwo Elfów, jedno z trzech położonych w Szepczącym Lesie. Siedziba tkaczy zaklęć, uzdrowicieli i białych kapłanek. Schronienia dla wszelkich podróżnych, miejsce przyjazne, choć zamknięta na wojny i konflikty.
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        Śliczni elfowie i nadobne elfki świergotały dźwięcznie obcą melodią, podczas gdy Nuka z Dżarielem próbowali opędzić się od pytań, które jak grad na nich spadały. Esker nie nadążał z tłumaczeniem, widział zresztą, że jego narzeczona również ma dość stania jak ten kołek pośrodku rynku. W innym momencie absolutnie by jej to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, bo pławiłaby się w blasku otaczającego ją wianuszka dobrych znajomych, lecz teraz, gdy Nuka wrócił do domu, chciała spędzić z nim miłe chwile, a nie z nimi. Anioł zapewne też miał teraz niemały mętlik w głowie — widziała kątem oka zdezorientowanie obu chłopców, cofających się przed elfami niczym przed ofiary przed drapieżnikiem. Postanowiła wyzwolić ich z koziego rogu, do którego zostali zapędzeni. Prędko przeprosiła jedną ze swoich rozmówczyń, która właśnie rozgadała się na temat polityki zagranicznej, po czym podeszła do ukochanego i teatralnie wpadła mu w ramiona, chwyciwszy się za czoło. Nuka popatrzył na nią z zaskoczeniem.
        — Cherié, słabo mi — powiedziała, patrząc mu intensywnie w oczy.
        On popatrzył zaś na nią, zmarszczył brwi.
        — Och... — Zrozumiał aluzję.
        Bez zastanowienia podniósł elfkę, bardzo delikatnie. Dwie kobiety podbiegły zaraz, aby pomóc, ale Esker wstrzymał ich zapał, udając pośpiech:
        — Do medyka musimy, Saevhérneanahid... No, widzicie.
        Skinął głową porozumiewawczo na Dżariela, ukłonił się elfim damom i paniczom, a następnie zniknęli wszyscy troje w bocznej uliczce. Z Nuki był taki aktor jak z koziej rzyci waltornia, więc musieli się szybko zmyć, zanim te piękne elfy zdołałyby się poznać na fuszerce. W końcu kto, jak kto, ale oni na sztuce się znali... Odstawił ukochaną.
        — Nie było to zbyt wyrachowane — mruknął, przyglądając się poprawiającej fryzurę Ahné.
        — Ale za to zabawne, przyznaj — rzekła i zerknęła na anioła, dając do zrozumienia, żeby chociaż on potwierdził jej słowa. — Przynajmniej mamy ich z głowy na jakiś czas.
        — No, a jeśli ich spotkamy i zapytają, dlaczego nie jesteś u medyka?
        — Och, Nuka, pomyśl twórczo! Powiemy, że była to chwilowa niedyspozycja.
        — To ty lubisz intrygi i kryminały. — Wzruszył ramionami.
        — Może również powinieneś je polubić? Dżari, czytujesz księgi?
        Ahné była mistrzynią nagłej zmiany tematu, co niekiedy Nukę dość irytowało, ale był jednocześnie świadom, że dusza artystki nie pozostaje wierna jednej idei, jednej myśli i jednemu impulsowi. Artyści czuli potrzebę ciągłej zmiany, ruchu, energii, bodźce musiały zalewać ich ze wszystkich stron, by mieli z czego tworzyć. Kochał w elfce to, jak i wszystko inne, łącznie z jej wadami. I teraz nie wiedział, czy tę cechę mógł przypisać do zalet. Pozostawił te rozmyślania na później.
        — Chodźmy dokądś, nie stójmy w tym zaułku, jak rzezimieszki jakie — zaproponował, po czym podał ukochanej ramię i skierowali się w stronę ogrodów.
        Po chwili ciszy elfka zwróciła się do Dżariela:
        — Wiem, że nasze ogrody nie umywają się do tych niebiańskich, ale sądzę, cherié, że docenisz dłoń, która je ukształtowała. Mają zadziwiającą historię. Pomyślałbyś: ogrody jak ogrody, jednak te adriońskie wiele pamiętają, a gdyby mogły przemawiać, zaskoczyłyby mnogością problemów i dramatów, jakie się tutaj niegdyś odbywały.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Nie można powiedzieć, by Dżariel nigdy nie spotkał się z takim żywym zainteresowaniem swoją osobą, lecz było to dawno, gdy podróżował po Alaranii pod swą prawdziwą postacią, ze skrzydłami, kilkanaście lat temu. Później zwyczajnie się od tego odzwyczaił, a teraz – gdy odzyskał swe anielskie atrybuty – podróżowali z Nuką raczej bezdrożami, więc i nie miał kto darzyć ich szczególną atencją. Dlatego też Laki musiał na nowo nauczyć się jak postępować w takich chwilach, choć akurat to spotkanie było jak terapia szokowa – bardzo gwałtowne i intensywne. Elfie towarzystwo nie zważało, że Dżariel nie ma daru języków, a Esker jest w stanie tłumaczyć tylko jedną osobę na raz. Ćwierkali coś nieustannie, a ośmieleni tym, że już zostali przedstawieni, nie stronili przed okazywaniem sympatii w ten czy inny sposób. Ma się rozumieć, że nikt go nie obłapiał, nie byli to wszak troglodyci, lecz niejedna osoba mówiąc kładła mu po przyjacielsku rękę na ramieniu, a on takie poufałości znosił w ograniczonym zakresie.
        Nagłe zasłabnięcie Ahné zaskoczyło go tak samo jak sporą część grupy. Zaraz rozłożył szerzej skrzydła, by w ten sposób zapewnić jej trochę więcej miejsca i powietrza – takie nieme „rozstąpcie się, dajcie jej oddychać”. Zbliżył się, gotowy służyć jej pomocą – wszak przez lata praktykował medycynę i był pewny, że chociaż doraźnie były w stanie jej pomóc… Ale gdy dostrzegł wymianę spojrzeń między nią a Nuką i jego pośpiech z jednoczesnym unikaniem wzroku reszty dały mu do zrozumienia, że to chyba nie do końca o to chodzi. Bez słowa – skinąwszy jedynie na pożegnanie reszcie – podążył za przyjacielem i jego partnerką.
        Kawałek dalej jego przypuszczenia znalazły potwierdzenie – Ahné nic nie było, jedynie symulowała. I co więcej od razu domyślił się co mogło być tego przyczyną.
        - Dziękuję ci za tę… niekonwencjonalną interwencję – zwrócił się do niej z uśmiechem. – Gra aktorska na poziomie najlepszych efneńskich szkół – skomplementował półżartem. – Ale na pewno nic ci nie jest? – upewnił się jeszcze po chwili.
        - Jeśli faktycznie pytaliby czemu Ahné nie jest u medyka, możemy powiedzieć, że to nie było nic bardzo poważnego poradziliśmy sobie moją magią – podsunął. – Znam się na magii życia, a przez ostatnie kilkanaście lat trochę praktykowałem medycynę – wyjaśnił elfce, bo o tym chyba jeszcze jej nie wspominał. Niestety w ten sposób po raz kolejny stanął w opozycji do swojego przyjaciela, który nie przepadał za takimi ceregielami, ale chyba nie będzie miał mu tego za złe.
        - Szczerze powiedziawszy czytam z rzadka – przyznał szczerze Dżariel. – Większość życia jestem w drodze, to nie sprzyja lekturze. A i wolę inne rozrywki: choćby wspomnianą muzykę. Gdy więc byłem w Planach między kolejnymi misjami, powiem szczerze, wolałem ćwiczyć śpiew i grę i muzykować ze znajomymi niż siedzieć nad książkami. Ale zdarza mi się czytać – dodał, by nikt nie wziął go za analfabetę. – Lubię szczególnie stare poematy. Domyślam się, że pewnie czytujesz ode mnie znacznie więcej? – podsunął swoje przypuszczenia Ahné.
        Rozmowę kontynuowali już w drodze, bo Nuka miał rację – nie było sensu, by gnić w tym zaułku. A gdy już ruszyli, ponownie to elfka zainicjowała rozmowę, opowiadając o ogrodach, do których zmierzali. Dżariel słuchał jej z przyjemnością.
        - Chętnie posłucham o historii tego miejsca – zapewnił. – Poza tym daleki byłbym od stwierdzenia, że te ogrody są brzydsze niż te w Planach. Są piękne, jak całe miasto. Inne, utrzymane w innej estetyce, ale przez to wcale nie mniej urodziwe.
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        Nuka był jedną z tych osób, które chętniej słuchały, niż mówiły, zatem konwersowanie zostawił elfce i Dżariemu, od czasu do czasu wtrącając od siebie coś mało wymagającego. Ahné była zachwycona faktem, że Dżariel znał się na medycynie i magii życia, bo choć sama trochę umiała, to dotąd nie opanowała tej sztuki w pełni, twierdząc, że to nie dla niej, że lepiej zostawić leczenie osobom do tego wykwalifikowanym, a nie samozwańczym laikom bez odpowiedniego wykształcenia. Nuka zgadzał się z nią w tej kwestii, bo lepiej wyzdrowieć pod okiem profesjonalisty, niż nabawić się gangreny, gdy nieuk odetnie ci zanieczyszczonym ostrzem którąś z kończyn, w dodatku nie tę, co trzeba. Wówczas nawet profesjonalista mógłby sobie nie poradzić...
        Nie spieszyli się, powoli zbliżając do bram ogrodów. Kiedy Dżari zaczął mówić o czytaniu, w ogóle przestał się odzywać. Skoro Dżari tak rzadko brał książki do ręki, to co by pomyślał o nim? Analfabecie nieumiejącym czytać? O pisaniu nie wspominając... Ahné wiedziała o przypadłości Nuki i kilka lat temu usilnie próbowała go zachęcić do zgłębienia tajemnic liter, ale on równie uparcie się przed tym wzbraniał, tłumacząc, że to już nie te lata na takie nauki. Ona jednakże twierdziła, że nauka czytania jest dla każdego, nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale on wolał pozostać z tym, co już zdołał posiąść. Pisać listy pisał, co prawda z masą błędów i niewyraźnie, ale odczytać się udawało, więc nie widział powodu, dla którego miałby ten stan rzeczy zmieniać. Ahné za to czytała, jakby jutro miało nie nadejść. Co wieczór do późnej nocy, przy słabym świetle i z opadającymi ze zmęczenia powiekami pochłaniała książki, aż jemu czasami głupio było się odezwać, żeby nie wyjść na niedouczonego barana. Nie zmieniało to jednak faktu, że doskonale im się ze sobą rozmawiało, i to nie tylko o kwiatkach czy innych głupotach. Ubóstwiał tę kobietę.
        — Lementis Alathe to najstarsza budowla w tej części Szepczącego Lasu — tłumaczyła elfka, wskazując na pałac wystający ponad ogrodami. — Latami dopieszczano każdy szczegół, każdą najmniejszą drobnostkę. Freski, płaskorzeźby, monolity, wypukłości, a wszystko po to, aby oddać cześć pierwszej elfiej królowej, która dała swojemu ludowi schronienie przed prześladowaniami ludzi. Poświęciła się, aby uratować swoich.
        — Odważna kobieta — stwierdził Nuka, a następnie poczuł, jak Ahné ściska mu ramię z rozczulenia. Uśmiechnął się do niej łagodnie.
        — Ogrody to dzieło jej potomków, a także prostych mieszkańców Adrionu — kontynuowała. — Każdy mógł zasadzić w nich jakikolwiek kwiat, aby oddać cześć rodzinie królewskiej. Dlatego są tak różnorodne. Najważniejsi przedstawiciele najbogatszych rodów przyjeżdżali, aby posadzić kawałek swojego dziedzictwa w tym miejscu. O, zobacz, Dżari, błękitne róże z Seraanai. — Wskazała na krzak obok rozłożystego dębu. — A tutaj pnącza z Cienistych Borów.
        — Tyle roślin z tylu regionów i żadna nie marnieje? — zdziwił się Nuka.
        — To zasługa kopuły, która otacza pałac i ogrody — wyjaśniła Ahné. — Warunki pogodowe nie mają negatywnego wpływu na roślinność.
        — To miasto z każdą wizytą staje się coraz ciekawsze — podsumował, spoglądając na górujący nad nimi elfi pałac.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Nuka i Dżariel dzielili to, że oboje lubili słuchać, lecz anioł w razie potrzeby nie miał większego problemu, by podtrzymać konwersację – patrząc na to, że być może wkrótce zostanie królewskim małżonkiem i będzie musiał radzić sobie na licznych bankietach, była to przydatna cecha. Na razie zaś wystarczyło, że miło mu się rozmawiało z Ahné. Narzeczona jego przyjaciela była czarująca, pewnie niejeden zazdrości Eskerowi, że to jego wybrała. A ilu myślało, że on na nią nie zasługiwał… Dżariel każdemu kto tak myślał dałby w mordę, ale jednak wiedział, że powierzchowność jego brata z innej matki bywa myląca. Jeśli zaś chodzi o jego zdanie – elfka nie mogła trafić lepiej, bo jej narzeczony był najlepszym mężczyzną na świecie i anioł każdej kobiecie życzyłby takiego ukochanego.
        Książki niestety nie były tematem, który starczyłby im na długo – w towarzystwie tylko Ahné była miłośniczką literatury i choć anioł wykazywał zainteresowanie jej gustem, sam niewiele miał do dodania. Całe szczęście otoczenie dodawało im tematów do rozmowy – narzeczona Nuki miała ogromną wiedzę o swoim rodzinnymi mieście i dzieliła się nią ku uciesze własnej i słuchaczy. Dżariel z uznaniem kiwał głową, gdy opowiadała o historii mijanych budowli. Niektóre historie znał, inne były dla niego nowe – wtedy chętnie dopytywał i prosił o rozwinięcie tematu.
        - Piękna tradycja – skomentował ze szczerym uznaniem, gdy Ahné wspomniała o tym, że każdy może zasadzić w tych ogrodach roślinę.
        - Chętnie sam bym wziął w tym udział – wyznał. – Ale… Może wtedy, gdy już załatwię swoje sprawy… Może uda mi się tu przyjechać z Delią – dodał cicho, wyobrażając sobie, że mógłby tu wrócić ze swoją ukochaną, która wtedy będzie już jego żoną. Piękne marzenie… Ale to co w pierwszej chwili sobie wymyślił nie miało za wiele wspólnego z rzeczywistością. To na pewno nie byłaby miła wycieczka we dwoje – pewnie bardziej delegacja, podróż z wielką grupą służby i dyplomatów. Z drugiej strony pomyślał, że to mogłoby być piękne, gdyby jako małżonkowie posadzili tutaj jakiś kwiat z Arrantalis. Być może to byłby gest, który dobrze zostałby odebrany przez tutejszy dwór, coś jak deklaracja chęci zacieśnienia stosunków?
        Ale to taka daleka przyszłość… Dżariel szybko otrząsnął się z tych rozważań – jeszcze wiele się musi wydarzyć i wiele udać, aby do tego doprowadzić. A on nadal nie wiedział czy uda mu się zrealizować swoje marzenia. Swoje i Delii.
        - Kopuła na pewno pomaga, ale pewnie też tutejsi ogrodnicy muszą być niezwykle utalentowani – dołączył do wyjaśnień zaproponowanych przez Ahné w kwestii wytrzymałości roślin. – Odpowiednie nawadnianie, podłoże, ekspozycja… Być może również odrobina magii, by odtworzyć ich naturalne środowisko? – Ostatnie zdanie wypowiedział tak, jakby to była myśl, którą dopiero po usłyszeniu zaczął rozważać. Najwidoczniej uznał, że była sensowna, bo pokiwał sam sobie głową.
        - Twój ogród też niewiele ustępuje temu miejscu – zwrócił się do narzeczonej Nuki. – I mówię poważnie, jest piękny i przede wszystkim przytulny. Jak dodatkowy pokój w domu. Sama go pielęgnujesz? - zagaił, choć skłonny był przypuszczać, że ma ogrodnika chociaż do pomocy przy tych najżmudniejszych pracach. Zachęcał ją, by opowiadała: o tym jak dobiera rośliny, co lubi, jakie wyzwania przed nią stoją podczas prac ogrodniczych. Nie był fascynatem tej sztuki, znał się trochę na ziołach i roślinach uprawnych, była to jednak wiedza dość skromna i na pewno elfka miałaby na ten temat więcej do powiedzenia niż on - tym bardziej zamierzał ją zachęcać, by opowiadała.
        - A… czy to miejsce działa również w drugą stronę? - zapytał nagle, wracając myślami do ogrodów, po których spacerowali. - Niektóre rośliny są bardzo ekspansywne. Inne wydają wiele owoców albo mają lecznicze kwiaty czy liście. Można z nich korzystać jak z dobra wspólnego? Widziałem coś takiego w trakcie swoich podróży, dawno temu...
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        — Och! — rozochociła się elfka i od razu przylgnęła do ramienia Dżariego. Nuka przyjął to z obojętnością. Przyzwyczaił się. — Och, tak, wizyta królowej Arrantalis! Cóż to by było za wydarzenie! A jeszcze, gdyby sama zechciałaby tu coś posadzić z rodzinnych stron, och! Ogrody tyle by zyskały!
        Jakby czytała aniołowi w myślach. Nuka uśmiechnął się na te słowa. Delia zapewne nie przyjechałaby w zwykłe odwiedziny, ale z posłaniem na dwór adrioński, więc z pewnością nie mieliby wówczas wielu okazji, aby w spokoju wyjść na herbatę i porozmawiać, czy chociażby zaprosić ją do domu na kolację. Nie była przecież zwykłą dwórką. To królowa. Esker mógł pozwolić sobie na wypady do karczmy podczas misji dyplomatycznych w Trytonii czy Katimie, lecz jego wizerunek nawet nie umiałby na tym ucierpieć. Wyobraził sobie Dżariela w czasie takiego wyjazdu.
        — Jako król będziesz miał chyba czas na piwo z przyjacielem, prawda? — zagaił nieco rozbawiony wizją, która ukazała mu się chwilę później. Król Dżariel Antelion, władca Wysp, boski anioł z misją od Pana siedzący w karczmie i grający w karty podniszczoną talią Nuki.
        Ahné wyjaśniła, że to właśnie w głównej mierze magia podtrzymuje wszystkie rośliny w Ogrodach przy życiu. Księżniczka Elinore nie szczędziła środków na swoją wizytówkę. I słusznie, bo było co podziwiać. Elfka ponownie objęła ramię Nuki i odpowiedziała na pytanie aniołka:
        — Bardzo się cieszę, że ci się podoba. Tak, sama dbam o rośliny...
        — Wkłada w to całe serce, wierz mi — wtrącił się Nuka i pocałował narzeczoną w czoło. — Ja za to w ogóle nie mam ręki do kwiatów. Miałem jednego w Arturonie, ale Ahné musiała go ratować, bo byłbym go zabił. Teraz jest częścią ogrodu. Nawet nie pamiętam, który to był.
        — Dultea, cherié — podpowiedziała śpiewnie elfka. — Ciemnofioletowa.
        — Racja.
Przechadzali się tak z wolna, oglądając, rozmawiając, plotkując, ciesząc się swoim towarzystwem. Ahné obiecała sprawdzić, czy przypuszczenia Dżariela co do zbierania roślin z Ogrodów były słuszne, bo takiej wiedzy ona nie posiadała.

        Nogi mu w tyłek wchodziły po kilkugodzinnej wycieczce, ale nie narzekał. Dzięki temu Dżariel przynajmniej poznał Adrion, a Ahné miała możliwość przedstawienia historii miasta, ulic, kanałów, zabytków, architektury i wielu innych aspektów, za którymi szalała. Esker sam z chęcią jej słuchał; gdyby tak ciekawie tłumaczono wydarzenia historyczne na dworze w Arturonie, podszedłby do nauki z o wiele większym zaangażowaniem. Widział jednak, że oboje byli tak samo zmęczeni jak on, więc zaproponował, by gdzieś wstąpili. Ahné od razu zaproponowała, by zjedli, bo po tylu godzinach nie chciało jej się gotować, czemu Nuka absolutnie się nie dziwił.
        A jeśli jeść, to i napić się trzeba.
        Poszli zatem do „Ciepłego Wiatru”, gospody na obrzeżach miasta. Pora dnia im sprzyjała, ponieważ nie było na tyle wcześnie, aby zastać dzikie tłumy, ale nie tak późno, aby wnętrze ziało pustkami. Esker od razu polubił to miejsce, choć niektórzy z jego kamratów po fachu uznałaby gospodę za zbyt kwiecistą. Tutaj bowiem dominował styl elfi: roślinne ornamenty, pnące się po ścianach i zwisające z barierek na piętrze sznury liści. Było zupełnie inaczej niż w Arturonie. Tam karczmy wypełniał półmrok, tutaj zaś było jasno i przytulnie. Usiedli zatem przy szerokim oknie, a w chwilę później zjawił się kelner. Młody elfi chłopiec, mógł mieć może z piętnaście lat.
        — Witam państwa — rzekł wesoło z wyraźnym akcentem. — Czym mogę służyć?
        Zamawianiem zajęła się Ahné, bo gdy Nuka zaczął mówić, młodzieniec nie za bardzo nadążał za jego chaotyczną mową powszechną, a kiedy spróbował elfickiego, elf zaśmiał się pod nosem. Poddał się. Tym sposobem Ahné zamówiła Nuce gulasz z sarniny z dużą ilością chleba z masłem i piwo, a sobie i Dżariemu placki ziemniaczane z gulaszem z duszonych warzyw, zaznaczając, że anioł koniecznie musi tego spróbować. Sobie wzięła lampkę czerwonego słodkiego wina, a kiedy zapytała Dżariela, co by chciał do picia, ten odparł: „Dla mnie piwo... Nuka wie już jakie”, na co Esker zasalutował mu porozumiewawczo. Elfi młodzieniec podziękował i odszedł, a Nuka zaczął z melancholią wspominać.
        — Pamiętasz, jak się urżnąłeś w trupa w tamtej wiosce po walce z diabłem? Pewnie nie, ale ja nie zapomnę twojego ciężaru, gdy tachałem cię niemal nieprzytomnego do chaty.
        — Widzę, że nie nudziłeś się w drodze do Adrionu, cherié — odezwała się Ahné, łypiąc na Nukę dziwnie. Ten tego nie zauważył.
        — Z Dżarim? Nigdy.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Dżariel niby zdążył już zauważyć, że Ahné miała inny niż on, bardziej swobodny stosunek do bliskości i okazywania sympatii, ale mimo to zerknął na Nukę, gdy jego narzeczona przytuliła się do jego ramienia. Nie dostrzegł, by rycerzowi drgnął choćby jeden mięsień na twarzy, więc i on nie robił z tego sceny. Aż tak pruderyjny to nie był… A ileż razy był wręcz nieświadomy tego z jakimi zamiarami dana kobieta do niego zagaduje to już zupełnie inna historia. Pewnie na tuzin prób flirtu dostrzegał jeden – w najlepszym wypadku. Tu był jednak spokojny, bo wiedział, co łączyło tych dwoje – nawet jakby spróbował, nie zdołałby się między nich wcisnąć.
        Cieszył się, że jego pomysł, by wrócił do Adrionu z Delią, tak spodobał się Ahné. To były luźne spekulacje, lecz i tak przyjemnie się o tym myślało. A pytanie Nuki zgrało się idealnie z tym, o czym pomyślał Dżariel. Anioł spojrzał na przyjaciela, odsłaniając w uśmiechu wszystkie zęby.
        - Są w życiu pewne priorytety – odparł niby zagadkowo, ale chyba żadne z tej trójki nie miało wątpliwości kto stał wyżej w hierarchii: brat czy opinia dworu. Laki pomyślał nawet o tym samym co Nuka – o tym jak będąc królem siedzi jakby nigdy nic w karczmie i gra w karty, a jego straż przyboczna pewnie biega po mieście i odchodzi od zmysłów, bo zgubili swojego władcę i nie potrafią go znaleźć… Delia by mu chyba łeb urwała za coś takiego.

        Po tych kilku godzinach wszyscy byli zmęczeni, więc gdy przyszli państwo Esker zarządzili postój w karczmie, Dżariel z entuzjazmem przystał na ten pomysł. Podzielał też zdanie Ahné w kwestii tego, że po tak męczącym – ale nadal przyjemnym – dniu nikomu nie będzie chciało się gotować. No i najważniejsze – łyk zimnego piwa, bo w gardle miał już wiór.
        Karczma go nie zaskoczyła. Jak wspomniał, był już kiedyś w Adrionie i wiedział, że tutejsza architektura nie jest taka jak w krajach, gdzie dominowali ludzie. Tutaj większość lokali przypominała oranżerie i „Ciepły wiatr” nie był wyjątkiem. I choć Dżariel nie był zszokowany wystrojem, ten i tak zrobił na nim wrażenie.
        - Ładnie tu – skomentował, podziwiając duże okna, rozciągający się za nimi widok i morze zieleni wewnątrz. Poszedł wraz z przyjaciółmi do wybranego przez nich stolika, gdzie zajął takie miejsce, by jak najmniej przeszkadzać ze swoimi skrzydłami. Gdy usiadł, lekko rozchylił je na boki, by nie gniotły się o krzesło i mogły trochę odpocząć. W zamawianiu posiłku nie brał udziału – jedynie obserwował najpierw nieudane próby Nuki, a później to jak wkroczyła jego narzeczona i szybko opanowała sytuację. Jego zapytano tylko co chce do picia.
        - Dla mnie piwo… - odparł, a w oczach elfiego kelnera dostrzegł, że to nie jest precyzyjna odpowiedź i zaraz padną pytania pomocnicze. On tymczasem zupełnie się na tym nie znał i lokalne nazwy na pewno nic mu nie powiedzą. – Nuka wie już jakie – dokończył więc, wcześniej samym spojrzeniem konsultując się z bratem czy go przypadkiem tym nie wkopie. Nie wkopał, całe szczęście. Za to Esker zdecydował, że wkopie ich obu na raz, przypominając o tym jak świętowali pokonanie diabła w Arturonie. Dżariel spuścił wzrok, lekko skrępowany.
        - Pamiętam prawie wszystko – bronił się, ale mimo to mówiąc „prawie”, bo na pewno na niektóre wspomnienia rozlał mu się atrament. Westchnął boleśnie. – To był pierwszy i ostatni raz. „Ze mną się nie napijesz” to jednak potężna magia… - zażartował, po czym spojrzał na Ahné i doszedł do wniosku, że musi się chociaż trochę wytłumaczyć.
        - Miejscowi świętowali po tym jak pozbyliśmy się diabła, który terroryzował okolicę i każdy jeden chciał się napić z „bohaterami” – wyjaśnił, ostatnie słowo wymawiając z akcentem sugerującym, że sam się za takowego nie uważał. – Głupio mi było odmówić, próbowałem, ale to było tylko odsuwanie w czasie nieuniknionego. Nuka zawlókł mnie do łóżka, chyba ratując przy okazji przed utratą czci z rąk nadopiekuńczych niewiast – podsumował, znowu samym akcentem sugerując, że nie wierzył w dobre intencje tamtych kobiet. - I jeszcze trzymał mi włosy...
        Obciachowe wspominki przerwał powrót kelnera, który postawił przed całą trójką zamówione napoje. Dżariel podziękował mu i nim wypił łyk, zasalutował kuflem Ahné i Nuce. Stuknąłby się z nimi, ale obawiał się, że kieliszek elfki mógłby nie wytrzymać takiego ciosu, a wtedy szkoda byłoby i wina, i jej sukienki i nie daj boże też dłoni, która mogłaby się pokaleczyć.
        - Za szczęście, które nas spotkało? - zaproponował toast.
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        Gdyby nie fakt, że Nuka był w niej po uszy zakochany i wierny jak salonowy piesek, Ahné mogłaby pokusić się o tezę, że jej narzeczonego z aniołem łączy coś więcej niż tylko przyjaźń. Najwyraźniej przyjaźń ta była tak głęboko zakorzeniona, że rodzina podważa orientację seksualną obu chłopców.
        Chłopców...
        Popatrzyła na Nukę z rozczuleniem, wspominając ich pierwsze spotkanie. Była wówczas znudzona trwającym wieczność bankietem, wokół sami możni, gderająca nad uchem matka. Nie uwierzyłaby, że zostanie wyzwolona przez młodego giermka z dzbanem wina w ręku. Widziała jego spojrzenie, tę fascynację błyszczącą w oczach. Od razu go polubiła. Nie sądziła wówczas jednak, że będzie zamierzała spędzić z tym mężczyzną resztę życia. A tu, proszę.
        Wysłuchała opowieści Dżariela z lekkim rozbawieniem. Zamieszała nonszalancko winem w kieliszku.
        — Nie dziw się, cherié, że niewiasty rzuciły ci się na pomoc — powiedziała z uśmieszkiem. — Sama bym tak zrobiła, będąc na ich miejscu.
        Mrugnęła porozumiewawczo do Nuki, a ten przewrócił oczami. Wiedział doskonale, jakie elfka miała podejście do związków. Wiedział również, że nie miałaby nic przeciwko otwartemu związkowi, teraz dowiedział się też, że zwłaszcza związkowi z Dżarielem. Pokręcił głową, upił piwa, zanim jeszcze Dżari wzniósł toast. Szybko wytarł pianę z wąsów i uniósł kufel.
        — Za szczęście. I przyjaźń — dodał melancholijnie.
        — I miłość — wtrąciła Ahné.
        Napili się. Elfka przysunęła się bliżej Nuki, aby go udobruchać, położyła mu głowę na ramieniu, a on pocałował ją we włosy. Osobiście nie przepadał za wylewaniem swych uczuć publicznie, ale tak się stęsknił za ukochaną, że teraz wszelkie spojrzenia i ewentualne komentarze puszczał mimo oczu i uszu. Miał tylko nadzieję, że Dżariego to nie ugodzi zbyt mocno ze względu na brak jego drugiej połowy. Nie podejrzewał brata o zawiść, ale mogłoby w nim to wywołać pewnego rodzaju smutek, co bezsprzecznie by zrozumiał. Anioł zasługiwał na szczęście.
        — Dżari — odezwał się po chwili — wiem, że będziesz jechał do Arrantalis, aby się oświadczyć, i będzie to bardzo intymna chwila dla was obojga, ale czy nie potrzebowałbyś wsparcia chociażby w podróży? Wiesz, na wszelki wypadek...
        Domyślał się, że anioł doskonale potrafił o siebie zadbać, lecz po tym, co razem przeżyli, trudno będzie mu zostawić go samego i wysłać na koniec świata bez jakiejkolwiek pomocy.
        — Nigdy nie wiadomo... — dodał i się napił. — Trakty bywają zdradliwe.
        W tym momencie podszedł kelner i postawił przed nimi dania. Nuce głośno zaburczało w brzuchu, poczuł, jak żołądek mu się kurczy. Podziękował młodzieńcowi, życzył wszystkim smacznego i sam zabrał się za pałaszowanie gulaszu, maczając w nim uprzednio pajdę chleba.
        — Mmm — rozmarzył się. — O, tak, tego mi było trzeba — rzekł błogo z pełnymi ustami.
        Ahné spiorunowała go spojrzeniem za zachowanie, a raczej jego brak, i westchnęła ciężko. Pomyślała, jaka szkoda, że Dżariel w trakcie ich wspólnej podróży nie nauczył rycerza manier, bo przydałyby mu się. Z drugiej strony właśnie za tę swobodę go kochała, dlatego zostawiła ten komentarz dla siebie. Po chwili zerknęła w stronę drzwi wejściowych i uśmiechnęła się trochę gorzko.
        — Wasi adoratorzy dotarli — szepnęła konspiracyjnie, nie kryjąc złośliwości.
        Kiedy obaj odwrócili się jak na komendę sternika, ujrzeli grupkę elfów i elfek, których napotkali tego ranka. Nuka wrócił myślami do jedzenia, starając się zapaść w krzesło, a właściwie to się z nim zlać w jedność.
Ostatnio edytowane przez Nuka 2 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Zrozumienie Ahné względem niewiast, które próbowały zawlec go do swojego domu, spotkało się zaś z brakiem zrozumienia ze strony samego zainteresowanego. A w każdym razie z nietęgim uśmiechem. Niby nie było to specjalnie dziwne zachowanie, a Dżariel nie był zaś aż tak cnotliwy i jak dziecko nieświadomy, by nie dostrzegać pewnych prawidłowości, ale zawsze krępowało go, gdy to dotyczyło niego. On nie odwzajemniał zainteresowania żadnej z tych kobiet i nie lubił za każdym razem się tłumaczyć i odmawiać. W sumie podobały mu się czasy, gdy po tej Łusce chodził jako śmiertelnik bez skrzydeł – wtedy może i zdarzały się panny, które okazywały mu swoje względy, ale było ich znacznie mniej i też nie były tak napastliwe.
        Wniesienie trunków i toast odsunęły jednak na bok krępujący temat relacji damsko-męskich. A czułość, jaką okazywali sobie Nuka i Ahné, wywołały uśmiech na jego twarzy. Cieszył się ich szczęściem i nie krępowały go takie drobne gesty wzajemnego miłowania. Oczywiście pomyślał w tym momencie o Delii – nie widział jej już niemal rok. Nie miał od niej żadnych wieści poza tym, co czasami słyszał w ramach politycznych plotek. Co go jednak obchodziły jakieś delegacje, jakieś spekulacje na temat gospodarki? On chciałby wiedzieć co u niej słychać nie jako u królowej, a po prostu, u niej – czy jest szczęśliwa, jak dogaduje się z Evangeline, czy ma czas dla siebie… ”Już niedługo”, obiecał sobie. Już niedługo znowu się spotkają. I wtedy ich rozłąka nigdy nie będzie taka długa.
        Propozycja Nuki odrobinę go rozbawiła, czego ani przez chwilę nie ukrywał – uśmiechnął się do niego dobrotliwie. Doprawdy… Dżariel musiałby mu przypomnieć, że jakoś na Wybrzeże Cienia z Arrantalis dotarł sam, a wcześniej całe lata podróżował w pojedynkę i misje dla Pana wykonywał również w pojedynkę… Ale w sumie rozumiał jego troskę – pewnie zaproponowałby coś podobnego na jego miejscu. W końcu to jego brat.
        Nim jednak anioł odpowiedział, ponownie przerwał im kelner, przynosząc zamówione dania. Cała trójka była tak głodna, że na moment skupili się na jedzeniu. Dżariel oderwał sobie najpierw kawałek suchego placka i spróbował go tak bez niczego – był chrupiący i dobrze doprawiony. Samym spojrzeniem dał znać Ahné, że trafiła z tym daniem i bardzo mu ono smakowało. No a Nuka w rozbrajający sposób na głos wyraził swoje zadowolenie. Anioł aż parsknął przez nos, by nie opluć pary przed sobą.
        Na wzmiankę o adoratorach zrobił zdziwioną minę – nie wiedział o kim mowa. Niemniej dotarło to do niego chwilkę przed tym, jak się obrócił w stronę drzwi. Chętnie schowałby się tak jak Nuka, by mieć chwilę wytchnienia, lecz jak on to miał zrobić ze swoimi skrzydłami? Niby umiał je schować tak by były niewidoczne, ale ta sztuka również przyciągała wzrok lekkim migotaniem magii… Więc trudno, będzie sobie trzeba poradzić z tym towarzystwem. Na razie jednak Dżariel udawał, że jeszcze ich nie dostrzegł.
        - Dzięki za troskę, Bubu, ale nie wolałbyś zostać z narzeczoną po miesiącach rozłąki? – upewnił się. – Wiesz… Stąd na wybrzeże już jest niedaleko, trakty są bezpieczne, to nie jest Opuszczone Królestwo, a ja też będę wracał do Arrantalis silniejszy niż z niego wyjeżdżałem.
        No i to by było tyle jeśli chodzi o spokojną rozmowę – towarzystwo, które weszło do karczmy, momentalnie ich wypatrzyło i podeszło, witając się już z daleka. Ktoś zapytał czy mogą się przysiąść, ale reszta już podjęła decyzję, by dosunąć stoliki i razem zasiąść do biesiadowania. W jednej chwili Dżariel wylądował w miejscu między Ahné a jakąś elfką, która uśmiechała się do niego sympatycznie. Odpowiedział jej uśmiechem, ale trochę bez przekonania - jak to obcokrajowiec, który nie ma nic do powiedzenia, bo i nie mówi w tutejszym języku.
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        Między niego a Ahné wcisnął się jeden z elfów, zaś po jego prawicy usiadł drugi. Jeden śliczniejszy od drugiego, obaj o ciemnych długich włosach, nieskazitelnych cerach i wyniosłych spojrzeniach, ale uśmiechali się i do Nuki, i do Dżariego, do Ahné zaś zaczęli świergotać wesoło po chwili, gdy już wszyscy usiedli, gdzie usiąść zdołali. Rozpoczęły się rozmowy, za którymi Nuka przestał nadążać już po kilku sekundach. Dżari chyba nawet nie próbował, a Ahné udawała, że stara się wysłuchać wszystkich naraz. W tle zagrały flet i akordeon, po chwili dołączyła również harfa, wygrywając spokojną melodię w duchu południowych krajów. Przybyłe elfy, o dziwo, mimo tak entuzjastycznego wejścia, rozmawiały dosyć cicho, aby nie przeszkadzać innym biesiadnikom.
        Nuka pochłaniał właśnie ostatnie kawałki gulaszu, kiedy w sali rozbrzmiał ciepły kobiecy głos. Do bardki w chwilę później dołączył głos męski, głęboki, Esker zaś mimowolnie spojrzał na brata, przypominając sobie ich pierwszą rozmowę w karczmie niedaleko Arturonu. Wtedy właśnie Nuka po raz pierwszy usłyszał, jak Dżari pięknie śpiewa. Uśmiechnął się do przyjaciela, próbującego opędzić się od zalotów elfich szlachcianek. Bardzo chciał przybyć mu w sukurs, ale sam został otoczony...
        — Czym się pan zajmuje?
        — Długo zamierza pan zabawić w mieście?
        — Jaki jest król Artur z Wybrzeża?
        — Czym się pan żywi w trakcie swoich podróży?
        Tego typu pytania ostrzeliwały go ze wszystkich stron, a on nie wiedział już, na które i co odpowiedzieć. Trudno było mu zebrać myśli w jedną całość, bo w tej chwili fruwały po całej sali i za nic nie chciały wrócić do głowy. Dopił więc piwo, po czym zamówił kolejne — sobie oraz Dżariemu, nieważne, czy skończył poprzednie, czy nie. Ahné odłożyła na stół swój pusty kieliszek, ale widać było, że więcej pić nie zamierza. Po tym całym zwiedzaniu, przez które wszystkich już nogi bolały, we troje mieli nadzieję na spokojne spędzenie czasu razem, a tu nie dane im to było...
        Tak naprawdę zjedli, posiedzieli jeszcze chwilę, a następnie Nuka zarządził, że czas im w drogę. Ahné wyglądała na nieco zaskoczoną, lecz nawiązawszy kontakt wzrokowy z narzeczonym, zrozumiała tę nagłą decyzję. Nie oponowała, a nawet z ulgą przyszło jej opuszczenie rozgadanego towarzystwa. Kiedy wyszli z gospody, Nuka rozprostował nieco wygniecioną koszulę, westchnął głęboko.
        — Głowa mnie rozbolała — rzucił, zamykając za sobą drzwi.
        — Nic dziwnego — przyznała elfka, poprawiając fryzurę. Chwyciła ukochanego pod ramię i ucałowała w policzek. — Sądziłam, że krócej wytrzymasz.
        — A ja nie spodziewałem się, że wytrzymam tak długo — odparł. Zwrócił się do Dżariego: — Dobrze, że cię tam nie rozszarpały. Chociaż obawiam się, że jeszcze chwila i nie byłoby czego zbierać.
        Zaśmiał się nieco złośliwie, poklepał brata po ramieniu, po czym skierowali się z wolna w stronę domu. To był idealny czas na odpoczynek.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Dżariel nie rozumiał w ogóle o czym toczyła się rozmowa przy stole - nawet nie próbował udawać i gdy elfki zagadywały go w swoim języku, rozkładał bezradnie ręce i uśmiechał się przepraszająco. Czasami dołożył wypowiedziane we wspólnym “nie rozumiem”. Mógł zapytać wcześniej Ahné jak to powiedzieć w elfim, ale szybko uznał, że pewnie wtedy by mu nie uwierzyli. Całe szczęście część towarzystwa była na tyle nim zainteresowana, że postanowili się spocić i spróbować przejść na wspólny - wtedy anioł mógł zamienić z nimi kilka koślawych zdań i jakoś rozmowa była w stanie toczyć się do przodu. Przynajmniej nie siedział przez to jak kołek, choć co jakiś czas spoglądał w stronę Nuki i Ahné by upewnić się jak wygląda sytuacja. Nie zamierzał poganiać ich do wyjścia - druga ucieczka nie byłaby mile widziana, a poza tym to byli znajomi narzeczonej jej brata, nie mogli ich tak cały czas ignorować, by nie przysporzyć jej kłopotów.
        Jedyne co go naprawdę irytowało to dotykanie skrzydeł. Zaczął ostentacyjnie je stulać i uciekać, gdy ktoś z towarzystwa wyciągał rękę, ale nie tłumaczył, że to zwyczajnie niegrzeczne - on jakoś nie głaskał obcych po włosach na ten przykład, czemu więc jego skrzydła miały stanowić wyjątek? W takich zaczepkach prym wiodły przede wszystkim dziewczęta - domyślił się, że z nim flirtowały, ale zgrywał głupa i tylko uciekał spod ich dłoni, a na komplementy odpowiadał wymijająco. Nie miał dość bogatego słownictwa by wyjaśnić, że jest zajęty bez bycia obcesowym albo bez robienia afery, że stara się o rękę królowej. Liczył zresztą na to, że widzi to towarzystwo ostatni raz.
        Dwa piwa - w tym to przyniesione w międzyczasie przez Nukę - wypił dość szybko, bo i często chował się za kuflem. Była to ilość, która trochę rozwiązywała mu język, ale jeszcze nie prowokowała do poufałości i ostatecznie z wdzięcznością przyjął sygnał do odwrotu. Wysmyknął się z ramion swoich wielbicielek i wyszedł razem z bratem i jej narzeczoną na zewnątrz, gdzie pozwolił sobie na westchnienie ulgi. Nuce - po komentarzu o rozszarpaniu przez kobiety - posłał trochę niemrawy uśmiech.
        - Nigdy do tego nie przywyknę - mruknął. A że dobrze się milczy w miłym towarzystwie, to nic więcej nie powiedział przez bardzo długi czas, gdy szli spacerkiem do domu Ahné w ten ciepły wieczór. Ludzi na ulicach było już trochę mniej - to nie był dzień wolny, by napotykać grupy balującej młodzieży, więc cała trójka mogła poczuć się swobodniej. Może nawet zbyt swobodnie…
        - Bubu - Dżariel zagaił do swojego brata, gdy przeszli jakieś dwie przecznice. - Pamiętasz naszą pierwszą wizytę w Stopie Wieloryba?
        Wiedział, że nie musi mówić nic więcej - że Nuka doskonale pamięta tamten wieczór i już wie do czego to zmierza. Obaj wszak zwrócili uwagę podczas tej kolacji na grajków, piękną muzykę i równie piękny śpiew. A jeśli nawet zdarzyłoby się, że Esker nie połączył wątków to już na pewno zorientował się w czym rzecz, gdy Dżariel bez ostrzeżenia zaczął śpiewać. To nie była żadna z piosenek z tamtego wieczoru - ta była nowa, ale w gruncie rzeczy popularna, znana w wielu zakątkach Alaranii. W interpretacji anioła nie brzmiała jednak jak ballada śpiewana przy ognisku, a coś, co mogli grać na królewskim dworze a może nawet w operze. Miał talent, skubany. Nie popisywał się jednak aż tak, by nie Nuka nie mógł do niego dołączyć - na to oczywiście anioł bardzo liczył. Szczególnie zważywszy na to jak bardzo tekst pasował do ich dwójki - duchowych braci.

Gdybym kiedykolwiek miał cię stracić
Na pewno bym się zatracił
Wszystko, co znalazłem tutaj
Nie znalazłem sam...

...Tak wytrwały na moich drogach,
Oto anioł, leżący tu, by zostać
Bez oporu, bez alarmów,
Proszę,
To jest po prostu zbyt dobre, aby zniknąć
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        Esker zaczął podejrzewać brata o pewne zamiary, gdy tylko ten rzucił to jedno pytanie. Rycerz uniósł kącik ust i jedynie skinął głową. Tyle wystarczyło. Oni nie potrzebowali słów ani specjalnych gestów, aby doskonale się rozumieć. Anioł zaczął śpiewać. Z początku Nuka nie kojarzył ani melodii, ani słów, jednak przy drugim wersecie załapał i w mig zawtórował Dżariemu. Ahné przystanęła, z lekkim wzruszeniem wsłuchując się w śpiewaną przez chłopców piosenkę. Była prześliczna, tak bardzo do nich pasowała, że można by pomyśleć, iż została napisana albo dla nich, albo przez nich. Usiadła więc na najbliższej ławce, a w zasadzie to na murku otaczającym kwietną rabatkę, pozostawiając chłopcom pole do popisu i podziwiając ich niesamowite zgranie. Nieraz słyszała śpiewającego Nukę, lecz tym razem... Tym razem to było coś innego. Coś o wiele głębszego. Jakby więź łącząca go z aniołem nagle rozbłysła i nadała mu zupełnie nowego oblicza.
        Wielu przechodniów stawało, aby posłuchać spontanicznego występu, inni przechodząc poklaskiwali lub posyłali im uśmiechy. Niektórzy nawet podrzucali im pod nogi monety! Nie były to co prawda złote gryfy, ale nawet miedziane kruki mogły dać satysfakcję. Poza tym, nie robili tego dla pieniędzy. Nuka jednak musiał przyznać, że jeszcze bardziej poprawiło mu to humor, choć był święcie przekonany, że jest to już niemożliwe. Mimo małych przeszkód, był to jeden z najpiękniejszych dni w jego życiu. Bardzo dużo osób w pewnym momencie przyłączyło się do wspólnego śpiewania, użyczając najróżniejszych głosów i ich barw. Po chwili cała uliczka wypełniła się wesołym echem pojednanego ludu, a to wszystko przez to, że chłopców wzięło na wspominki. Ahné się popłakała, choć wstrzymywała się z tym do ostatniej chwili, głównie przez wzgląd na makijaż. Teraz było jej to już obojętne.
        Nuka zaprzestał śpiewania, podbiegł do ukochanej i wyciągnął ku niej dłoń, zapraszając do tańca. Pod przewodnictwem Dżariego zebrany tłum począł przyklaskiwać i przytupywać do jego skocznej, biesiadnej piosenki, którą wyśpiewywał swego czasu w Stopie Wieloryba. Elfka z chęcią przyjęła dłoń ukochanego, po czym oboje dołączyli do nielicznych par rozgrzewających bruk roześmianą swawolą i hulaszczymi tańcami. W niczym nie przypominało to bali i bankietów, do których była przyzwyczajona. Taka forma zabawy okazała się o wiele lepsza! Ludzie oddawali całe swoje serca i dusze, aby rozruszać zastygłą uliczkę. Kilka osób wyglądało z okien i machało im wielobarwnymi chustkami. Ahné zaśmiała się w głos z rozbawienia, kiedy wraz z Nuką podskakiwali w rytm piosenki Dżariela. Mimo ograniczonej przestrzeni i stykania się plecami czy łokciami z innymi parami, wszyscy bawili się doskonale.
        W pewnym momencie elfkę odbił Nuce jakiś starszy jegomość, czego rycerz nie miał za złe, bo zaraz w ręce wpadł mu mały chłopiec, podskakujący za szybko i nie do rytmu, ubabrany na twarzy karmelem i uśmiechający się szeroko. Esker rzucił rozbawione spojrzenie aniołowi, po czym podrzucił malca w powietrze i od razu go złapał. Zaraz chłopiec wrócił do matki, a on mógł na spokojnie dołączyć do przyjaciela, cały zdyszany i zadowolony.
        — Jak za dawnych dobrych czasów, co nie, bracie? — zawołał do anioła, zarzucając mu ramię na barki.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Dżariel był przeszczęśliwy. W najśmielszych snach nie marzył o kimś, kto będzie go tak dobrze rozumiał - o tym, że będzie miał brata, któremu będzie wystarczyło jedno spojrzenie, by się porozumieć. I z którym jego serce będzie tak silnie rezonowało. Może to absurdalne romantyzowanie, lecz dla anioła to jak razem śpiewali miało wielkie znaczenie. W śpiewie wyrażały się uczucia, których nie sposób wyrazić samymi słowami - w melodii, w interpretacji i ekspresji śpiewaka. Dlatego Dżariela Avrę pożegnał śpiewem. Dlatego Delii wyznał miłość balladą. Dlatego teraz śpiewał z Nuką o przyjaźni po kres czasu. I nic to, że byli na ulicy i ktoś mógł ich słuchać. A niech słuchają! To były uczucia, których anioł nie zamierzał się wstydzić.
        Takiego tłumu jednak się nie spodziewał. To, że ktoś przystanie w oddali było dla niego prawdopodobne, ale to, że otoczy ich taki krąg, że ludzie będą klaskać, uśmiechać się, tańczyć, śpiewać razem z nimi… To było cudowne. Dżariel, zachęcony odbiorem i już odpowiednio rozgrzany, zaczął się wokalnie popisywać, a gdy ponad chórek zachęconego do wspólnego wykonania tłumu wybijały się absurdalnie wyciągnięte przez niego dźwięki, zawsze był nagradzany gromkimi brawami.
        Do tańców doszło spontanicznie - Laki zaintonował wesołą melodię, by poprawić nastrój wzruszonej Ahné i też trochę po to, by zgromadzeni przechodnie nie przeszkadzali jej i Nuce. A że przy okazji doprowadziło to do zabawy… Tym lepiej! Dżariel uwielbiał, gdy ludzie wokół niego byli szczęśliwi. I w duchu też czuł ulgę, że on może stać z boku i śpiewać, a sam nie musi tańczyć w tej ciasnocie, bo mogłoby się to skończyć nieszczęściem. Z dumą, miłością i pewnym wzruszeniem patrzył na swojego brata i jego narzeczoną, gdy tak tańczyli razem - nigdy nie widział piękniejszej, bardziej zakochanej w sobie pary. Tak bardzo cieszył się ich szczęściem, że aż czasami miał ochotę przerwać, podejść do nich i ich uściskać… Ale się powstrzymywał. Nie pohamował jednak radości, gdy Nuka zaczął wygłupiać się z jakimś małym urwisem - zaklaskał i zaśmiał się, a jego przerwę w śpiewaniu zamaskował tłum, który jego piosenkę dobrze znał i był w stanie pociągnąć ją dalej.
        - Bubu… - Dżariel nie wydusił z siebie nic ponad to, gdy Esker powiedział coś o starych dobrych czasach. Nie próbując znaleźć odpowiednich słów przytulił go i po bratersku poklepał po plecach. Z jakiegoś powodu ten gest wywołał aplauz widowni, a co więcej - został uznany za koniec tej nieformalnej zabawy. Wiele osób zaczęło podchodzić do anioła i rycerze, ściskać im ręce, gratulować i dziękować. Laki przyjmował każdą osobę z czarującym, pełnym ciepłej radości uśmiechem. Nad ramieniem kolejnej elfa spojrzał na Nukę, a w jego oczach można było odczytać dokładnie to co myśli: dla takich chwil warto żyć.
        - Nie spodziewałem się takiego przedstawienia - wyznał, gdy już zostali sami we trójkę. - Ale… nie zamierzam przepraszać - zastrzegł, po czym gestem zaprosił przyjaciela z narzeczona, by w końcu udali się w drogę powrotną do domu. Pod nosem cały czas nucił balladę, od której to wszystko się zaczęło.
Awatar użytkownika
Nuka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Szlachcic , Najemnik , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Nuka »

        Uścisk brata przyjął z chęcią i go odwzajemnił, czując ulgę na sercu. Zdyszany, rozczochrany, ale uśmiechnięty Nuka poklepał anioła po ramieniu, gdy już wyszli ze swoich objęć. Poczuł się pełny i spełniony, jakby nagle jego ciało wypełniło przyjemne ciepło domowego ogniska. Poczuł, że jest na właściwym miejscu. W chwilę później dookoła nich zebrał się tłumek ludzi chcących osobiście uścisnąć im dłonie i pogratulować. Nuka dostał kilka buziaków w policzek od starszych dam, otrzymał mocne, męskie graby oraz odrobinę szarpnięć za koszulę przez roześmiane dzieciaki. Zmierzwił włosy chłopcu, z którym przyszło mu chwilę temu tańczyć, po czym ujął dłoń swojej narzeczonej i cała trójka wydostała się na otwarty teren niedużego placu. Nuka odetchnął głęboko z zadowoleniem.
        — Ja również nie zamierzam — odparł radośnie i objął Ahné w talii.
        — Masz przepiękny głos, cherié — odezwała się elfka do Dżariego. — Musicie opowiedzieć mi o waszych karczemnych przygodach, najwyraźniej wiele mnie ominęło.
        Pocałował ją w czoło i zaczął mówić. Powiedział o wszystkim: o problemach króla Artura i królowej Delii, o diable, o wściekłych wieśniakach, o uratowaniu z ich rąk Dżariela, o rozmowie w karczmie, aż w końcu dotarł do momentu, w którym zaczęli obaj śpiewać, ciesząc uszy zebranych w tamtejszej tawernie. Dla niego chwila, w której poznał Dżariela była jedną z najważniejszych w jego życiu. I mimo że wcześniej miał Ahné, tak teraz wiedział, że jego rodzina nareszcie miała kształt, nareszcie był szczęśliwy. Nie musiał przejmować się brakiem towarzystwa, brakiem wsparcia, bo miał brata i ukochaną, za którymi był gotów wskoczyć w ogień.
        Kiedy dotarli do domu, przepuścił ich w drzwiach, po czym sam wszedł, zamykając je za sobą. Zdjął niedbale buty, ale widząc surowy wzrok Ahné, od razu odstawił je na miejsce. Odetchnął głęboko. Po chwili usłyszeli donośne miauczenie dochodzące ze schodów. Kot przybiegł z uniesionym na sztorc ogonem i począł ocierać się o nogi elfki. Ahné wzięła go na ręce, pozwalając, aby otarł się również o jej twarz, wyrażając tym samym swoją miłość do niej. Zamruczał z zadowoleniem.
        Nuka przeszedł do pokoju dziennego, usiadł na wysłużonej kanapie i wyciągnął nogi, przymknąwszy oczy.
        — Nie ma to jak w domu.
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        - Dziękuję - odparł skromnie Dżariel na komplement Ahné, ale opowiadanie o przygodach jego i Nuki zostawił jemu i sam tylko czasami coś dopowiadał, jeśli uznał to za konieczne. Jego brat jednak niczego nie przeinaczał ani nie pomijał żadnych istotnych kwestii, więc anioł niewiele się wtrącał w jego historię - jedynie sam jej słuchał, tajemniczo się przy tym uśmiechając. Zdawało mu się, że to było tak dawno, tyle się od tego czasu wydarzyło, tyle wspaniałych chwil przeżyli z Nuką… I Dżariel był pewny, że to nadal dopiero początek i jeszcze stworzą razem wiele wspaniałych wspomnień. Nawet gdy los ich rozdzieli - on będzie w Arrantalis, a Nuka w Adrionie czy Arturonie. Przecież odległość nie jest żadną przeszkodą dla tych, którym na sobie nawzajem zależy.

        Już w domu Dżariel zdjął buty tuż za progiem i szybko przeszedł dalej, by nie blokować przejścia. Z pewnej odległości obserwował swojego brata i jego narzeczoną. No i kota, oczywiście. To jak ta trójka się ze sobą dogadywała, jak okazywali sobie czułość, wprawiło go w dziwną nostalgię. Przyglądał im się przez moment z tajemniczym uśmiechem, po czym poszedł w głąb domu, minął salon i wyszedł do ogrodu, gdzie przysiadł nieopodal wygaszonego kręgu na ognisku, gdzie siedzieli poprzedniego wieczora i po prostu zapatrzył się w gwiazdy. Pod nosem nucił dobrze znaną Nuce melodię - kolejną balladę, którą tyle razy śpiewał podczas ich wspólnej podróży. Tę, którą pożegnał się z Delią. Niech to, tęsknił. I gdy patrzył na swojego brata z narzeczoną, tęsknota ta się tylko pognębiała. Zwłaszcza, że był już tak blisko, przekroczył już góry Dasso, jeszcze tylko dotrzeć nad ocean, wsiąść na statek i już byłby na miejscu. Jakie to proste w porównaniu do tego jaką drogę musiał przebyć, by wykonać swoją misję. Niby teraz nie musiał się spieszyć, ale im bliżej był, tym jednak bardziej mu się spieszyło.
        Gdzieś za sobą usłyszał kroki. Jego nucenie ustało.
        - Wzięło mnie na wspominki - usprawiedliwił się, nie ruszając się nawet o włos. - Zaraz do was dołączę.

        Zgodnie z zapowiedzią, anioł wkrótce wrócił do Nuki i Ahné w salonie przed kominkiem. Usiadł w jednym z foteli, bokiem, nie przez to, że miał naturę zbuntowanego nastolatka, a przez to, że tak łatwiej było mu się usadowić ze skrzydłami.
        - Myślę, że… Za jakiś tydzień najpóźniej chciałbym ruszyć dalej - oświadczył ostrożnie. - Trochę mi już spieszno, sami rozumiecie… - próbował się usprawiedliwić. - Oporządzę tylko ekwipunek, odetchnę i ruszam. No i oczywiście zorganizuję jakiś pierścionek - zastrzegł. - Ahné, pomożesz mi ze znalezieniem złotnika? Może nie najlepszego w mieście, bo na takiego mnie nie stać, ale chociaż przyzwoitego? - zapytał, śmiechem próbując obrócić to wszystko w żart. Miał się oświadczyć królowej, a na pierścionku oszczędzał…
Zablokowany

Wróć do „Adrion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości