Kryształowe JezioroW poszukiwaniu złotego kwiatu

Nad Kryształowym Jeziorem żyje się powoli i spokojnie. Majestatycznym pegazom i jednorożcom jezioro służy za wodopój. Magowie i elfy przychodzą tutaj odpocząć i szukać rzadkich ziół. Driady i Nimfy odnajdują tutaj schronienie. Dla wszystkich istot przyjaznych jezioro jest niezwykłym schronieniem. Położone w rozległym lesie, otoczone drzewami i krzewami tworzy osobną krainę ciszy.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

Azalia spojrzała niepocieszona na elfa, mało rozmowny, ale nie myślała, że taki obojętny, przecież chodziło o jej przyjaciółkę i jego towarzyszkę, no jak to tak puścić mimo uszu? Jednakże, gdy jawnie poprosiła o pomoc, bezsłownie się zgodził, na szczęście nie było z nim aż tak źle, jak myślała eugona. Spiczastouchy zaczął najwyraźniej szukać tropów, Az nie znała się na takich rzeczach, więc patrzyła z boku, a niecierpliwość narastała. Trwało to pewien czas, aż niespodziewanie udało im się odnaleźć kogoś nieopodal jeziora, naturianka nie spostrzegła ów osób tak szybko, spojrzała w tamtą stronę, dopiero gdy zauważyła zawieszony na jednym punkcie wzrok Ariosa.
Tęczowowłosa ruszyła biegiem, licząc, że to Eliae, odnalazła ją, ale nie w takiej postaci, w jakiej liczyła ją zobaczyć. Znowu jej druga, zła strona przejęła kontrolę. Był tu ktoś jeszcze, jakiś mężczyzna, może chciał zaatakować dziewczynę albo ją zwyczajnie wystraszył, teraz nie było pewne czy zasłużył na ratunek, ale lepiej dmuchać na zimne. Ogrodniczka odetchnęła, widząc szybką i zdecydowaną akcję ratunkową ze strony elfa. Coraz bardziej się do niego przekonywała.

- Tylko nie krzywdź jej! – krzyknęła do leśnika, nie chciała niepotrzebnego rozlewu krwi. Wprawdzie ocalił on tamtego mężczyznę, ale ludzie i nie-ludzie różnie reagowali na coś tak strasznego, jak eugony. W końcu co innego takie lisołaki przykładowo. Puszyste ogonki, urocze uszka… Takiego to szkoda zabić, ale eugony i te ich śliskie, łuskowate ogony, węże zamiast włosów, raczej nie każdy to lubił, lekko mówiąc.

Z zamyślenia i trwania w niepokoju wyrwał ją głos elfa, znał mowę węży? A to niespodzianka, przynajmniej wiadomo, że mówić umie. No ale to raczej nie bardzo pomoże, naturalna forma Eliae była niczym inna osoba, niczym demon, zła niemal na wskroś, a może całkiem? Tylko jej przyjaciółka skryta gdzieś w tym potworze mogła go powstrzymać, trzeba było tylko do niej dotrzeć, a zwykła próba uspokojenia raczej była swego rodzaju dolewaniem oliwy do ognia.
Tak też było, po chwili elf oberwał, Azalia jednak bez strachu, a z troską podeszła do swojej przyjaciółki. Spojrzała jej prosto w oczy, sama była gotowa zmienić się w każdej chwili i stanąć do walki, ale postanowiła poczekać, wierzyła, że Eliae sama da radę zwalczyć swojego potwora.
Tak się tez stało, ale w dość niecodzienny sposób, uderzyła ona głową o drzewo. Azalia skrzywiła się, musiało boleć i wężowe włosy pewnie też zabolało, nic przyjemnego. Przynajmniej poskutkowało i dziewczyna zaczęła wracać do swojej ludzkiej postaci. Po chwili szoku natychmiast do niej pobiegła. Obejrzała oczywiście głowę w miejscu uderzenia, może wyrosnąć guz, na razie jednak się nie pojawił. Przytuliła do siebie blondynkę. Tak wiele się działo, a pomyśleć, że przyszły tu tylko po ten kwiatek… Kwiatek! Powinien niedługo zacząć wychylać się ponad wodę! Eugona jednak odrzuciła na bok osobiste zachcianki, teraz najważniejsza była jej przyjaciółka i to czy dojdzie do siebie, fizycznie nie było źle, ale Az bardziej martwiła się o psychikę.

- Eliae? Wszystko dobrze? – spytała, układając jej głowę na swoich kolanach, by obolałe miejsce nie musiało obijać się o nic twardego. Delikatnie odgarnęła jej włosy z twarzy, czekając, aż ta dojdzie do siebie. Jeszcze kątem oka spróbowała wyłapać, gdzie jest Arios i czy jakoś przetrwał to uderzenie — Arios?! - zawołała, licząc, że zaraz go zobaczy albo choć do nich podejdzie. Z tego wszystkiego całkiem zapomniała o pierwszej ofierze.
Awatar użytkownika
Arios
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arios »

Jak się okazało, mowa w języku węży i podobne do nich poruszanie się nie działały kojąco na nerwy eugony. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej ją to rozzłościło, czego skutki Arios miał okazję odczuć na własnej skórze. Uderzenie z ogona rzuciło nim, jakby był szmacianą lalką, dobre siedem metrów do tyłu i jedynie odruchowe skrzyżowanie ramion uratowało go przed ponownym złamaniem żeber. A przecież ledwo co wykurował się z poprzedniego starcia, które miało miejsce pod chatą pewnej pustelniczki. Jego lot zatrzymał się na najbliższym drzewie, elf z hukiem uderzył plecami w gruby pień i padł na kolana, próbując złapać drugi oddech. Rana po bełcie sprzed kilku dniu skutecznie mu to jednak uniemożliwiała. Walcząc ze skurczem i paraliżującym bólem, mężczyzna zdołał jedynie unieść głowę i zobaczyć, jak ten, którego miał zamiar uchronić zmienia się jedynie w rozmazaną smugę na tle lasu. Typowe zachowanie ludzi, pomyślał wtedy elf, naruszyć naturalny porządek lasu i uciec gdzie pieprz rośnie zanim dosięgną cię konsekwencje. Na zastanawianie się, co ten mężczyzna robił w pobliżu jeziora w środku nocy, nie było czasu, a nawet jeśli, to Ariosa nie specjalnie to teraz obchodziło. Miał ważniejsze sprawy na głowie, chociażby agresywną wężowłosą.
Zanim jednak Leśnik zdążył wstać, na polanę wbiegła druga eugona, której zamiarem było uspokojenie koleżanki. Nie wszystko chyba poszło jednak zgodnie z planem, kiedy pierwsza z nich, w przypływie gniewu i dezorientacji, uderzyła głową o drzewo, pozbawiając się przytomności. Arios ruszył w ich kierunku bardzo powoli, jedną ręką trzymając w pogotowiu ostrze, gdyby to wszystko okazało się tanim podstępem ze strony naturianek. Choć, jak się nad tym zastanowić, gdyby były niebezpieczne, już dawno mogły go zaatakować, nawet wtedy gdy była z nim jeszcze czarodziejka. Elf zrezygnował z tej drogi, usłyszawszy swoje imię z ust Azalii i pochylając się nad Eliae, wziął ją na ręce i ruszył z nią w stronę obozowiska. I jak to miał w naturze, nie odzywał się całą drogę, kilka razy tylko przystając, by odetchnąć rześkim, nocnym powietrzem.
Gdy dotarli na miejsce, Arios położył nieprzytomną dziewczynę obok ogniska, a następnie odwiązał jedną ze wstęg od pancerza i mocząc ją w wodzie, obwiązał jej czoło, co by nie wyrósł jej tam brzydki guz. Cały zabieg, razem z przyniesieniem jeszcze kilku gałęzi na podtrzymanie ognia i upolowanie zająca, zajęło mu dokładnie tyle, że jeszcze czekały na niego ze trzy godziny spokojnego snu. Oczywiście jeśli znów coś nie sprawi, że będzie musiał interweniować.
- Nic jej nie będzie - uspokoił towarzyszkę, rzucając jej puste spojrzenie, kiedy nagle uświadomił sobie, że nie ma na sobie maski. Kaptur zasłaniał znaczącą połowę jego twarzy, czarne oczy wyróżniały się w cieniu jak dwa węgielki, a usta zastygły w milczeniu. W blasku ognia tylko część ostrych rys pozwalała się dostrzec. Normalnie skrywała je drewniana osłona z wycięciem oczodołów. A teraz jej nie było. Musiała spaść kiedy upadał lub przy samym uderzeniu wężowego ogona.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Odgłosy walki dudniły w głowie Eliae, uderzając ją niczym obuch. Kobieta mimo braku przytomności doskonale czuła pulsujące z bólu czoło. Czy skrzywdziła swoich towarzyszy? Czy oni znowu cierpieli? Przez nią…?
Jestem potworem, powtarzała sobie eugona. Nie wolno mi się do nikogo zbliżyć, mówiła. A mimo wszystko to właśnie robiła; zaprzyjaźniała się. Serdeczność Eliae przyciągała do niej ludzi, którzy potem zawiedli się na niej, albowiem okazała się koszmarem. Kwaśnym cukierkiem w słodkim opakowaniu.
        Eugona płynęła umysłem. Czuła się jakby rozdarta między dwoma światami; tym pięknym, pełnym kwiatów i szczęścia, a także tym obmytym krwią i doprawionym przemocą. Ta zła strona Eliae pragnie wolności i kontroli. Jak zatem ją zabić?

        Eugona powoli otworzyła oczy. Musiała spać naprawdę długo, ponieważ na zewnątrz robiło się widno. Za niecałą godzinę powinno wstać słońce. Eliae oparła się o podłoże i spróbowała wstać, jednak na początku uniemożliwiło jej to rażące ukłucie w głowie. Przyłożyła dłoń do czoła i wyczuła wilgotny materiał.
        - Opatrzyli mnie…? - szepnęła niemal bezgłośnie zdziwiona kobieta. Następnie spojrzała na śpiące nieopodal dwie postaci. Azalia i Arios. Eugona spoglądała na nich przez dłuższy czas, po czym pochyliła głowę i pozwoliła sobie na chwilę słabości. Cichy płacz był jej sposobem na odstresowanie się; z jednej strony tak bardzo żałowała, że prawdopodobnie ich skrzywdziła, a z drugiej tak bardzo dziękowała Prasmokowi, że nic im się nie stało. Chociaż nigdy nie wiadomo, dlatego też po kilku minutach Eliae otarła łzy i po cichutku podeszła do Azalii. Kucając przy niej, eugona skontrolowała jej stan zdrowia oraz fizyczne obrażenia magią życia. Blondynka odetchnęła z ulgą, kiedy odkryła, że jej przyjaciółce nic się nie stało. Później podeszła do Ariosa, jednak tutaj była bardziej ostrożna, albowiem miała do czynienia z wyszkolonym skrytobójcą. Lepiej będzie go nie obudzić, a nawet jeśli już, to chociaż nie wystraszyć. Eliae przyklękła przy nim i ułożyła dłonie w znany sobie symbol, po czym odkryła potłuczony brzuch i nadwyrężony odcinek lędźwiowy. Czyli on jednak ucierpiał podczas jej małego szaleństwa. Eugona skrzywiła się, powstrzymując ponowny napływ łez, po czym przystąpiła do leczenia. Dbała też o wszelką ciszę, aby pozwolić obojgu jak najdłużej pospać. Ileż ona musiała sprawić im kłopotu…
        Po skończonym leczeniu Eliae spojrzała na mężczyznę. Dopiero teraz zauważyła brak maski. Po raz pierwszy widziała twarz Ariosa, co eugona uznała za nie lada doświadczenie. Nie dziw, że ludzie biorą go za ducha przy pierwszym spotkaniu; jest strasznie blady, niemal zielonkawy. Lecz uwagę kobiety najbardziej przykuł spokój wymalowany na twarzy mężczyzny… “Jak możesz być taki, kiedy obok znajduje się potwór?”, pomyślała eugona. Dopiero po dłuższej chwili bezsensownego gapienia się na twarz elfa, zdała sobie sprawę, że to może wyglądać niezręcznie. Eliae wstała i odetchnęła głęboko, po czym skierowała swe kroki do lasu.

        Miała nadzieję wrócić, nim wszyscy się obudzą, co chyba się jej udało. W dłoni niosła maskę elfa. Chociaż tyle mogła dla niego zrobić po wydarzeniach z nocy. W głowie ciągle powtarzała litanię z przeprosinami, które powie Azalii, jak tylko się obudzi.
A potem musi się odsunąć w bok, żeby bliskie jej osoby znowu nie ucierpiały.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

Azalia była wdzięczna Ariosowi za pomoc z Eliae, uśmiechnęła się do niego serdecznie i także ruszyła do obozowiska. Przez całą drogę było dość cicho ze strony elfa, więc eugona nadrabiała swoim gadaniem. Początkowo dziękowała za pomoc, potem wyrażała niepokój o przyjaciółkę. Na szczęście spiczastouchy doskonale wiedział co robić, aż Azalia poczuła się nieco nieswojo, powinna była wiedzieć co robić.

- Naprawdę jestem ci wdzięczna – powiedziała do Ariosa, gdy ten przyniósł gałęzie, ona w tym czasie pilnowała blondynki. Mogła w końcu przyjrzeć się jego twarzy, pomyślała sobie, iż mógłby chodzić bez maski, ale nie wypowiedziała tego na głos. Była ciekawsza innej rzeczy – Widzę, że nie masz maski, możemy jej później poszukać – zaproponowała i postanowiła przejść do sedna – Właściwie, dlaczego ją nosisz?

Chwilę jeszcze próbowała z nim porozmawiać, a później położyła się spać, złotowłosa naturianka wciąż jeszcze nie odzyskała przytomności. Az zamknęła oczy z myślą, iż jutro rano już powinna dojść do siebie.
Tęczowowłosa zbudziła się dość wcześnie pełna energii i gdy tylko spostrzegła równie przytomną koleżankę, natychmiast rzuciła jej się na szyję.

- Eliae! Nic ci nie jest, tak się cieszę! Jak się czujesz? – chwyciła jej twarz w dłonie i dokładnie obejrzała – Jak głowa? – z emocji mówiła bardzo głośno, prawie krzyczała, mogłaby obudzić zmarłego, więc Ariosa pewnie już dawno postawiła na równe nogi.

Świtało i eugona przypomniała sobie o czymś jeszcze, kwiatek! Musiała pędzić do jeziora, miała tylko nadzieję, że w razie czego nauczyła się na tyle dobrze pływać, że da sobie radę.

- Za chwilkę do ciebie wrócę! – krzyknęła niezwykle wesoło i dosłownie z rozbiegu wpadła do jeziora, nawet nie ściągając ubrań.

Dopiero będąc w wodzie, próbowała zlokalizować złoty kwiat, ale nie było go, zanurzyła się lekko, wstrzymując oddech i otworzyła oczy pod taflą wody. Zobaczyła pąk pnący się ku górze. Najwyraźniej będą musieli jeszcze poczekać albo coś jest nie tak z roślinką. Nie mogła jednak lepiej się przyjrzeć. Nie pływała dobrze no i ograniczał ją zapas tlenu w płucach. Wynurzyła się i już chciała pędzić do Eliae, by przekazać jej niewesołe wieści, gdy spostrzegła nagle złoty blask wydobywający się z dna jeziora. Kwiat rozkwitał całkiem zanurzony.

- O nie, nie, nie – zmartwiła się Azalia i choć bała się, postanowiła popłynąć niemal na środek jeziora, choć było to dla niej bardzo trudne i zerwać kwiat.

Machała rękami i nogami najszybciej jak umiała, gdy była już nad specyficzną rośliną zanurzyła się i zerwała szybkim ruchem kwiat byle szybko wynieść go ponad wodę, płatki już zaczynały brązowieć. Na szczęście zdążyła w ostatniej chwili.
Promienie wschodzącego słońca oświetliły płatki kwiatu, a te zabłysły niczym złoto.

- Ma…! MAM… ! MAM GO! – krzyczała zdyszana i zmęczona nietonięciem.

Była tak bardzo skupiona dopłynięciem do brzegu z kwiatkiem trzymanym nad wodą, że dopiero gdy dotarła, spostrzegła kopyta konia, a nawet kilku. Zdziwiona podniosła głowę i zobaczyła kilku gustownie ubranych mężczyzn. Jeden z nich miał czarną przepaskę na oko, nad nią i pod nią ciągnęła się paskudna blizna.

- Dzień dobry? – kątem oka spojrzała na towarzyszy, chyba na razie mieli ich w nosie, bo wszyscy zebrali się wokół niej.
- Miło, że wyłowiłaś go dla nas – uśmiechnął się paskudnie jednooki i nastawił dłoń.
- Hm? – Azalia spojrzała na kwiatek zdziwiona – Ah, nie jest na sprzedaż, rozmnożę go i jak dobrze pójdzie, za rozsądną sumę będziecie mogli odkupić, ale na razie nie mogę wam pomóc – uśmiechnęła się szczerze.
- Chyba się nie dogadaliśmy, dawaj to zielsko – dodał jeden z przybocznych.
- Nie – powiedziała stanowczo Azalia i to wpakowało ją w kłopoty.

Mężczyźni zeskoczyli z koni i unieruchomili naturiankę wyrywając jej z ręki złoty kwiat. Z początku eugona próbowała się po prostu wyrwać, ale gdy widziała, jak przywódca tej bandy chowa to, na co tak długo polowała, postanowiła zrobić, co się da, by nie stracić tego skarbu.
Przybrała swoją naturalną formę, czym wystraszyła mężczyzn i spłoszyła konie. Nie przyniosło to takiego efektu, jak się spodziewała. Dowódca uciekł, a pozostali mimo wszystko próbowali okiełznać Azalie i niestety nieźle im to wychodziło, wężowłosa nie była typem wojowniczki, więc nawet w swej silniejszej postaci nie mogła się równać z grupą doświadczonych i dobrze zorganizowanych mężczyzn. Nie wiedziała, na co bardziej liczy w tym beznadziejnym momencie, czy na pomoc, czy na to by jej towarzyszom, a szczególnie Eliae nic się nie stało.
Awatar użytkownika
Arios
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arios »

Przemilczał wyrazy wdzięczności, przemilczał podziękowania, a później przemilczał także troski eugony o swoją przyjaciółkę. Odpowiedzi na zadane pytanie w sprawie maski również nie zamierzał udzielać, ale postanowił zaszaleć i uchylić usta jakby miał zamiar coś powiedzieć... a po dwóch wdechach zrezygnował i ponownie zamknął. Dość uwywnętrzniania się jak na jedną noc.

Arios spokojnie zaczekał aż druga eugona w końcu zaśnie, dorzucił do ognia, zwinął ostatni kawałek zajęczej łapy i wspiął się na najbliższe drzewo. Tam, usadowiony na najgrubszej gałęzi przywiązał się pasem do pnia, wbił jeden sztylet obok głowy po samą rękojeść, na której mógł oprzeć skroń, drugi obok prawej nogi gdyby się zsuwała i jakby nigdy nic, sam zasnął. Był zmęczony walką, ze złamanym żebrem trudno mu było oddychać, a w dodatku ostatnie rany, jakie mu zadano, postanowiły nie dać o sobie tak łatwo zapomnieć. Na szczęście powinno się obejść bez wycieczki do miasta, chyba że te dwie ściągnął na nich większe kłopoty. "Nich", ponieważ elf zdecydował potowarzyszyć eugonom jeszcze przez jakiś czas. Jego dotychczasowa kula u nogi gdzieś zniknęła, do domu niezbyt mu było śpieszno (zwłaszcza że las ostatnimi czasy sam zaczął walczyć z kłusownikami), a po za tym jedna z kobiet nie sprawiała wrażenia całkiem samodzielnej. Pomaganie Naturianom było też jednym z jego obowiązków.

Rano okazało się, że jednak powinien ugryźć się w język. Mała strata i tak korzystał z niego odświętnie. Ledwie słońce dotknęło jego twarzy, tętent kopyt rozwiał lekki sen. Jeźdźców było siedmiu, sądząc po tempie i oddechu ich koni, im również nigdzie się nie śpieszyło. Brzdąkająca stal u pasa i ocieranie się o siebie skórzanych pasów psuły nadzieję, że to zwykli kupcy chcący napoić wierzchowce w jeziorze.
Leniwie otwierając jedno oko Arios dostrzegł, że wszyscy mają na sobie wojskowe kurtki nie pierwszej świeżości. Stali tyłem, tak skupieni na dwóch pięknościach, że nawet nie zerkali czy ktoś nie siedzi na drzewie. To dobrze.

Sprawa szybko się jednak skomplikowała. Kiedy przywódca bandy zabrał kwiatek rannej pływaczce, ta dosłownie wybuchła gniewem i zmieniła formę. Dwóch pierwszych sięgnęło po broń, reszta próbowała zdekoncentrować półwężyce. A Arios nie zamierzał czekać. Zagwizdał w palce, by odwrócić uwagę napastników i płynnie zeskoczył z gałęzi prosto w sam środek zgrai. Pierwszego uderzył pięścią w podbródek nim ten zorientował się, że ktoś tu jest. Drugi oberwał z brzuch, ale nie padł. Zdążył chwycić elfa za rękę, na sekundę pozbawiając go impetu. Trzeci drab uderzył go pałką po nogach, Leśnik upadł, ale żaden z nich nie mógł wiedzieć, że walczą z prawie zwierzęciem.

Amortyzując się rękoma, Arios wierzgnął niczym kozioł, trafiając kogoś w brzuch obiema nogami, potem wykonał przewrót i z ugiętych kolan namierzył wyższego od siebie mężczyznę, by wyrżnąć mu czołem w brodę, używając nóg jak sprężyn. Potem się zachwiał bo zabolało i jego, a przecież nie miał na sobie maski. Agresorzy widzieli tylko blado-zielonkawą twarz upiora pod kapturem. Nie była to równa walka, siedmiu na dwoje, ale przynajmniej udało mu się odwrócić uwagę od eugony.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Eliae uśmiechnęła się delikatnie, kiedy Azalia zalała ją falą pytań. Bardzo chciała zachować pozory dobrej istoty, jaką eugona za wszelką cenę chciałaby być. A przynajmniej chciała być tak postrzegana przez swoją bliską przyjaciółkę. Elie była jej niezmiernie wdzięczna, że za każdym razem się nią opiekowała, broniła ludzi przed morderczą eugoną, a co najważniejsze: nie odeszła od niej. Co by się nie działo, Azalia zawsze trwała przy boku Eliae.
        - Dobrze, naprawdę - odpowiedziała eugona. - Głowa? Boli trochę… Opowiesz mi potem, co się wydarzyło?
Naturianka nie ukrywała, że nic nie zapamiętała z poprzedniej nocy. Obraz zamazywał się zaraz po widoku przerażonej miny nieszczęśnika, który miał pecha i próbował zaatakować Eliae w lesie.

        Azalia niespodziewanie uciekła do wody. Eliae domyśliła się, że chciała wrócić do poszukiwań tego kwiatu, zatem naturiance zostało tylko zająć się obozowiskiem. Dla eugony, obóz tutaj się kończył i pasowało ruszać dalej zaraz po tym, jak tęczowowłosa wydobędzie złoty kwiat. Eliae zatem rozpoczęła przygotowania do dalszej podróży. Przygasiła ognisko do końca, po czym spojrzała na Ariosa. Mężczyzna nadal spokojnie spał na drzewie. “On także odejdzie od nas?”, pomyślała Eliae. Od dłuższego czasu jedyną osobą, która wiernie pozostawała przy boku eugony, była Azalia. Nikt więcej nie odważył się podróżować przy boku naturianki. Wszystko przez jej morderczą drugą naturę: każdy, kto poznał jej mroczną stronę, bał się o swoje życie. Dlatego odchodzili szybko, szybciej niemal, nim poznali tę miłą część Eliae. Tę Eliae, która oddałaby wszystko, żeby zdobyć czyjeś zaufanie. Przyjaciół. Żeby móc wrócić do rodziny…
Potrząsnęła głową. Nie mogła ufać, a co dopiero prosić się o towarzystwo przypadkowych osób, które dopiero co spotkała na swojej drodze.
        Los jednak nie przepadał za eugoną. Krzyk, który zabrzmiał w okolicy, zjeżył jej włosy na karku. Szybki świst, jaki usłyszała, kiedy Arios przebiegł przez obóz. Eliae zesztywniała. Ponownie byli atakowani, a to znaczy, że znowu byli narażeni na podwójne niebezpieczeństwo: przecież Eliae mogła się przemienić w każdej chwili, kiedy tylko poczuje zagrożenie! Naturianka momentalnie zbladła i cofnęła się. Chciała schować się za pierwszym lepszym drzewem, ale z drugiej strony… Nie mogła zostawić Azalii samej. Nie mogła jej tego zrobić.
        I nie musiała, bowiem niespodziewanie z rzeki wyłonił się ogromny wąż. Przez pierwsze chwile Eliae myślała, że to kolejna eugona. Potwór z jeziora jednak nie był głupi. To nie zwyczajna bestia, która pojawia się tylko, żeby pożreć przybyszy.
To strażnik. Wrócił po kwiat.
        Eugona zesztywniała. Momentalnie podbiegła do jeziora, żeby zareagować. Wiedziała, że wąż jej nie skrzywdzi. W końcu także należała do jego gatunku.
Potwór skutecznie przegonił bandytów. Eliae, nie spuszczając wzroku z potwora, który ewidentnie wpatrywał się w kwiat trzymany przez Azalię, chwyciła przyjaciółkę za rękę i zaczęła prowadzić w stronę lasu. Nie podobało mu się, że ktoś kradnie jego skarb. Eugona ręką dała znać Ariosowi, żeby również powoli ruszył za nimi.
        “Jakoś was wyprowadzę. Muszę”, pomyślała zażarcie.
Awatar użytkownika
Azalia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Inna
Kontakt:

Post autor: Azalia »

        Azalię trochę rozczarowało nieuzyskanie odpowiedzi od Ariosa w sprawie maski. Sama lubiła rozmawiać nawet godzinami, ale wolała dialogi niż monologi. Westchnęła więc ciężko, nie widząc większych szans na dogadanie. Ulżyło jej przynajmniej, gdy Eliae okazała się cała i zdrowa. Przytaknęła na jej prośbę i choć miała dopiero za dnia wszystko opowiedzieć, już zaczęła sobie całość intensywnie przypominać, aby senność nie rozmyła rzeczywistości. Zadziałało jak liczenie owiec i w mgnieniu oka wylądowała w głębokim śnie.
        Nad ranem natomiast zaczęły się komplikacje. To miało być proste zadanie - zerwać kwiatek i wrócić do domu z jakimś ewentualnym zwiedzaniem po drodze. Naturianka nie oczekiwała takiego obrotu spraw, grupa zbójów chciała jej odebrać cenną zdobycz. Zawsze myślała, że mało kto słyszał o tym kwiatku, ale ci mężczyźni najwyraźniej byli bardzo dobrze poinformowani. Całe szczęście, że zamaskowany ruszył jej na pomoc, bo sama radziła sobie wyjątkowo kiepsko.

        „Wstyd, by eugona nie potrafiła się obronić”, westchnęła w myślach, ale co poradzić, miała pacyfistyczny charakter. Nawet jej wężowa fryzura wykazywała bardziej bojową postawę niż ona.

        Korzystając z zamieszania, eugona ukradkiem podpełzła do nieprzytomnego chwilowo i leżącego na ziemi złodzieja, który trzymał jej kwiatek. Szybko mu go zabrała i chciała jak najszybciej ruszyć do Eliae. Zatrzymała ją jednak niespodziewana fala, tak silna, że aż ją przewróciło. Zaskoczona Naturianka obróciła się na plecy i ujrzała ogromnego węża, który wyłonił się z jeziora. Miał ciemne łuski o błękitnym połysku i upiornie czerwone oczy. Nie wyglądał zbyt przyjaźnie. Spojrzała mu w oczy, wiedziała, na co patrzył, czuła to. Nie zamierzała jednak oddać swojego skarbu. Ostrożnie włożyła kwiat do torby, nie wykonując zbyt gwałtownych ruchów. Bandyci, ci co oprzytomnieli, od razu pognali tam, gdzie pieprz rośnie, ale wąż nie był nimi zainteresowany. Nagle jasnowłosa chwyciła ją za rękę i także zaczęły uciekać. Strażnik z jeziora zasyczał wściekle i ruszył za nimi. Azalia wciąż była w swojej naturalnej postaci, węże na jej głowie, widząc tego, który ich ścigał, otwierały swoje malutkie względem niego pyszczki i posykiwały ostrzegawczo. Naturianka odwracała się co chwilę, by zlokalizować elfa i sprawdzić jak blisko jest potwór.
        Gad był dość szybki, ale w pewnym momencie zniknął. Azalia uznała, że go zgubili, więc się zatrzymała i poleciła to samo reszcie. Miała właśnie przybrać ludzką postać, ale spostrzegła swoje zniszczone przez przemianę spodnie. Westchnęła. Nie uśmiechało jej się latanie po lesie z gołym zadkiem.

        - Chyba powinnam była włożyć sukienkę – mruknęła pod nosem bardziej sama do siebie niż do kogoś obok. – Zgubiliśmy go? – spytała z niepewnym uśmiechem, powracając do rzeczywistości.

        Przerośniętej gadziny nie było widać, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Nagle jednak gdzieś obok nich coś głośno zasyczało. Azalia próbowała namierzyć napastnika, tu jakaś gałązka się złamała, tu coś zaszeleściło, ale nic poza tym. Niespodziewanie wąż, który najwyraźniej używał jakiejś formy iluzji i stał się niewidzialny, ujawnił swoją obecność i zaatakował. Eugona odskoczyła, a potwór dorwał elfa. W przeciągu kilku krótkich sekund owinął się wokół niego ciasno niczym boa dusiciel.
        Azalia popatrzyła na Eliae, szukając jakiegoś wsparcia. Nie przywykła do takich przygód, chciała tylko zerwać jeden kwiatek, a nie doprowadzać do czegoś takiego.

        - Kwiat… Myślisz, że jeśli pokaże temu wężowi kwiat, to zostawi Ariosa w spokoju? – spytała szeptem.
        Kolorowołuska była gotowa to zrobić i nawet odciągnąć potwora w ten sposób. Nie miała natomiast pewności, czy to się uda.
Awatar użytkownika
Eliae
Szukający drogi
Posty: 45
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Uzdrowiciel , Włóczęga , Artysta
Kontakt:

Post autor: Eliae »

        Długo nie musiały wyczekiwać tego, co zdarzyło się potem. Wąż pochwycił elfa szybko i zażarcie, zapewne nie pragnąc się z nim tylko pobawić - tak jak zrobiłaby to zła strona eugony. Eliae w formie wężowej uwielbiała znęcać się nad upolowaną zwierzyną tak długo, aż ta błagała ją o ulgę w postaci szybkiej śmierci. Nigdy takowej nie dostawała, albowiem wężowe kobiety zabijały powoli. I bardzo boleśnie.
        Eliae nie do końca wiedziała, co ma począć. Ignorowała wszystkie dźwięki, które próbowały do niej dotrzeć, włącznie ze wszystkimi komentarzami Azalii. Eugona była zapatrzona w węża, w biednego Ariosa, w kwiat…
Azalia była jej przyjaciółką. A jej przyjaciółce bardzo zależało, żeby zdobyć tę rzadką roślinę. Zatem Eliae postanowiła zrobić coś bardzo gwałtownego i jeszcze bardziej głupszego. Nim ktokolwiek zdążył mrugnąć, kobieta z własnej woli poddała się swojej wężowej naturze. W tym momencie gad stanął przed gadem, morderca przed strażnikiem, zło przed dobrem. Eugona uśmiechnęła się paskudnie. Z całych sił ta dobra natura Eliae starała się zdominować chęć mordu, żeby skupić się tylko na morskim potworze. Całość “walki” nie trwała długo, ponieważ strażnik nie chciał walczyć. Chciał tylko odzyskać swój skarb. Eliae zatem ruszyła do ataku, jednak wąż zrobił unik - wypuścił przy tym swojego zakładnika i zniknął w odmętach wody.
Eugona nie wiedziała, co powinna zrobić. Nie zaspokoiła żądzy, nie zabawiła się.
        Zrobiła jednak coś całkiem wbrew swojej naturze - zabrała Azalię i uciekła. Byle jak najdalej od jeziora.

Ciąg dalszy (Eliae i Azalia):

viewtopic.php?p=93163#p93163
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość