EkradonNa tropie tajemnicy

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Awatar użytkownika
Silea
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Alchemik
Kontakt:

Post autor: Silea »

        Kolczyki. Magia. Mimo tego, jak szczątkowe były wyjaśnienia wampira, Silea musiała mu przyznać, że potrafiły być niezwykle treściwe... na swój sposób. Ale czy byłaby sobą, gdyby wykazała jakąś większą wątpliwość do wskazującego drogę, zaklętego przedmiotu? Musiała też przyznać, że to całkiem przydatne udogodnienie.
        Wysłuchała uważnie opisu braci Daro. Nie wszystko zrozumiała, zwłaszcza tego fragmentu o kobietkach i czystości. Może dowie się, w czym rzecz, gdy już ich spotka? Co prawda „umienie liter” nie równało się dla niej z posiadaniem wielkiej wiedzy, nie była też pewna, kto kwalifikował się u wampirka jako mądry uczony, ale miała nadzieję, że jego i jej definicja aż tak się od siebie nie różniły. W końcu wampir i jego bracia stanowili na ten moment jedyny punkt zaczepienia driady i elfa. No i zapał tego pierwszego był taki uroczy!
- Damy sobie radę! – oznajmiła energicznie, chcąc uspokoić i Iaskela, i Tony'ego.
Czy miała wątpliwości? Oczywiście, ale były one zdecydowanie za drobne, by się nimi przejmowała. Uważała za swój obowiązek rozwiać je u innych. Chociaż częściowo.
- Witam, piękny panie. – Schyliła głowę, kontynuując żart elfa. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
        Dopiła swój napój. Teraz, gdy po dniu pełnym wrażeń wszystko było chwilowo pod kontrolą, zaczęło powoli ogarniać ją zmęczenie. Słowa ich przewodnika idealnie się zgrały z jej myślami. Tak, pokój, spać, to było teraz najważniejsze. Słysząc propozycję Tony'ego, przytaknęła.
- To, że o wszystko zadbałeś, jest bardzo miłe z twojej strony.
        Gdy gospoda opustoszała, Silea odliczyła pieniądze za posiłek i gościnę, po czym ruszyła razem z mężczyznami za cichą właścicielką przybytku. Dając się jej prowadzić, oglądała uważnie pokazywane przez elficę miejsca, chcąc zapamiętać ich położenie. Gdy nastał koniec i przystanęli, obejrzała wymianę... zdań? Nie, to słowo było niewłaściwe, zważywszy na to, że ani Laylah, ani Daro, ani Iaskel nic nie powiedzieli. Dołączyła się do tego niemego teatru, unosząc pytająco brwi. Elfica wskazała zęby... chodziło o ich umycie? Nie, nie, raczej... ech, o wampirze kły? Zmarszczyła czoło.
- Dobranoc. Wyśpijcie się. To był długi dzień i każdy musi odpocząć – oznajmiła łagodnym tonem, lecz zaakcentowała ostatnie dwa słowa i zawiesiła na dłużej wzrok na Daro.
        Udała się w swoją stronę. Z zadowoleniem zmyła z siebie brudy podróży. Wyjrzała jeszcze na moment na korytarz, chcąc upewnić się, że znikąd nie dochodzą żadne hałasy, po czym poszła do swojego pokoju z zamiarem wypoczęcia po pełnym wrażeń dniu. Miała nadzieję, że jej towarzysze też to zrobią.
Awatar użytkownika
Daro
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Włóczęga , Żebrak , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Daro »

        Usłyszał Iaskela całkiem wyraźnie. Usłyszał. Ale kto wie czy zrozumiał. Chwilowo można było zakładać, że tak, bo zostawił go i przypatrzył się przypatrującej się mu Selei. Szczebiotała tak jasno i milutko dla uszu, choć niestety krótko. Nieco zawiedziony, ale i tak szczęśliwy uniósł rękę w mało zręcznym, pożegnalnym geście i…
        Jak cień ruszył za elfem do umywalni.
        Schodził za nim bez słowa, dysząc niedosłyszalnie. Skrzypiał schodami wtórując rozedrganym krokom medyka. Oblizał się raz czy dwa. Uśmiechał. W najciemniejszym kącie może zrobił jakąś dziwną minę. Ale na zatrzaśniętych przed jego nosem drzwiach się z impetem zatrzymał.
        - Wa? - Jęknął rozmasowując nos i powoli analizując słowa, które usłyszał wcześniej. ,,Mieć zwyczaj…” ,,myć w samotności”. ,,Się”. ,,Samotność”…
        Daro był niemal gotów sądzić, że wie, iż łaźnia była wspólna, ale nie zgadzało mu się to z wypowiedzią Iaskel-iriena. Drzwi jednak były wymowne. Bracia także czasami używali drzwi… choć rzadko mieli okazję. Tak czy inaczej nawet Daro wiedział co zamknięte drzwi znaczą - nie wchodzić, nie patrzeć, czekać.
        A więc czekał. Osunął się na ziemię i oparł o dechy, słuchając swojego elfika, jak zamknięty w pomieszczeniu bawi się wodą i stuka drewienkową balią. Czekał piłując pazurowaty paznokieć o podłogę i nie zagłębiając się w nic co by ową podłogą nie było. Wreszcie nie musiał myśleć, ani mówić… tak, lubił po prostu być i mieć świadomość, że inni są blisko niego.

        Coś błysnęło mu w umyśle dopiero kiedy usłyszał kroki jednej z tych osób. Poruszała się lekko i cicho, ale i bez tych wskazówek zgadłby, że to Selea. Zeszła ze swoimi mykwami, by zająć kolejną umywalnię. Daro wesoło wlazłby za nią, ale i te drzwi zrozumiał. No nic, dzisiaj bez wspólnej kąpieli. Będą w lesie to się oduczą takiego zamykania!
        Zrezygnowany pomarudził, posiedział, pochodził - i wlazł przybity do łazienki kiedy Iaskel ją zwolnił. Bez niego na pewno nie będzie tak zabawnie, ale skoro wszyscy tam wchodzili to on też wejdzie. Tylko po co?

        Przypominając sobie kąpiel u Tar’ry i odgłosy chlapania się Iaskel-iriena, popatrzył po przyborach i też postanowił na siebie trochę wody wylać. Pamiętał nawet o zdjęciu ubrania i odłożeniu go gdzieś poza zasięgiem wody! Dzisiaj był sprytny. Potem zaś popatrzył na resztki nagrzanej cieczy, wsadził tam łapki i uznał, że tak… chyba by się mógł w niej ponurzać. Problem w tym, że było jej dużo za mało… Ale od czego jest chaos? Skupił się na wodzie w balii, ale ta (balia) zamiast napełnienia się po brzegi zczerniała i rozpłynęła się wraz z wodą po podłodze.
        Ujć…

* * *


        W końcu Darcio przyszedł do pokoju. Ostatecznie udało mu się umyć w drugiej umywalni, i teraz, nadal wilgotny i w ręczniku (Iaskiel nawet nie wiedział jakie miał szczęście) stanął w progu rozglądając się za… za niczym w sumie. Zobaczył elfa w jednym łóżku, zobaczył jedno puste i pościelone… i tylko ta fascynująca, lśniąca równość czystej pościeli nakłoniła go do skierowania swych kroków w tamtą (a nie elfa) stronę. Padł na czystość z cichym prychanio-chichotem, obrócił się, przeturlał, a gdy spadł wstał i umościł się znowu w tym, co już absolutnie nie przypominało przygotowanego posłania. Raczej wampirze gniazdo.
        Owinął się prześcieradłem, gubiąc gdzieś po drodze ręcznik, i tak zawinięty padł w końcu na płasko. Był zmęczony. Na tyle, że mógł już dzisiaj nie dziabać elfika…
        Zrobi to jutro.
Awatar użytkownika
Iaskel
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mag
Kontakt:

Post autor: Iaskel »

Iaskel nie spał zbyt dobrze tej nocy. Odczuł wprawdzie ulgę, że Daro zdecydował się nie towarzyszyć mu w łaźni, a potem również go nie niepokoił, jednak skąd miał wiedzieć, że w którejś chwili tamtemu się nie odmieni? Iaskel z początku zapadł w płytki sen, podczas którego przez jego umysł przewijały się obrazy: Hessan z Ranvilem w jego sklepie, piękna elfka u bram, Turrin, a potem Silea w lesie, zniknięcie Hessana, pobity złodziej w Ekradonie, wreszcie Tony i gospoda Laylah. Kiedy jednak pojawił się tam siedzący w kącie nieznajomy, przyglądający mu się z niepokojącym błyskiem w oczach, elf przebudził się. Przez bardzo krótką chwilę wierzył, że to wszystko rzeczywiście było snem – jak to możliwe, żeby tyle zdarzyło się w ciągu jednego dnia? Potem jednak przekonał się, że pokój, w którym się znajdował nie był jego sypialnią, zaś różowowłosy wampir, który zdawał się zbyt dziwny, by być prawdziwym spał w sąsiednim łóżku!
Iaskel przetarł oczy i przeklął w myślach (i tylko w myślach) swój pech, który sprawiał, że przyciągał podobnych osobników. Przypomniał sobie, że kojący amulet zostawił w swoich pakunkach. A jakże, skąd mógłby wiedzieć, że będzie potrzebował się uspokoić? Ennis tam pewnie już się do niego dorwał i śpi w najlepsze, najedzony i zadowolony! Nie było innego wyjścia, tylko zamknąć oczy i mieć nadzieję, że sen przyjdzie. "Może nic nie zrobi, może naprawdę śpi" uspokajał się elf. Wampiry w ogóle potrzebują spać? Przyszło mu do głowy, że tak naprawdę nic nie wie o tym gatunku – cóż, nic poza ich ulubionym drinkiem. Nie wiedział, czy Daro jest jego typowym przedstawicielem, czy też jest wyjątkowy. Czy da się jakoś z czasem zrozumieć jego sposób myślenia i zachowanie, czy też są one z natury swojej nieprzewidywalne? Jakie są jego plany – jeśli w ogóle takowe posiada. I dlaczego, na Prasmoka, dlaczego tak sobie go upodobał? Silea – wiadomo, nie mógł jej nie polubić. To akurat była jedna z niewielu rzeczy, która czyniła go mniej dziwnym. Natomiast on sam – co Daro tak się w nim spodobało? Może... - aż zrobiło mu się zimno na tę myśl – może uznał, że będzie smaczny? Wzrok elfa powędrował ku śpiącemu wampirowi, jednak, wbrew logice bojąc się, że taki wzrok może go obudzić, zaraz z powrotem zamknął oczy. Długo nie mógł zasnąć, a kiedy wreszcie mu się to udało, znowu miał niespokojne sny, tym razem głównie złożone z twarzy Daro i jego szeptów: Smaczny, smaczny, Iaskel-irien bardzo smaczny...
Rano czuł się tak, jakby wcale nie spał. Ubrał się pośpiesznie, po czym, jeśli Daro już nie spał i był w izbie, odezwał się, starając się przybrać jak najspokojniejszy, wręcz zdawkowy ton:
- Dzień dobry. Dobrze ci się tu spało? Bardzo tu wygodnie, prawda? Ciekawe, czy Silea jeszcze śpi. Ja mogę już schodzić na śniadanie. Idziesz?
Posłał porządnie łóżka (z przyzwyczajenia), zebrał swoje rzeczy i udał się na dół.
Awatar użytkownika
Silea
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Alchemik
Kontakt:

Post autor: Silea »

        Otaczała ją idealna cisza. Nie była przytłaczająca ani pełna napięcia czy niepokoju. Driada doświadczała tego pięknego, wyważonego rodzaju ciszy, który potrafił być wspaniałym przyjacielem, ani trochę tak strasznym jak jego złowrodzy bracia. Milczącym, ale wspierającym, nie zostawiającym w osamotnieniu. Żadnych niespodziewanych głosów czy hałasu. Ani jednego dziwnego dźwięku, który spłoszyłby nieśmiałego przyjaciela.
        A jednak Silea nie mogła zasnąć. Zazwyczaj była niemal tak bardzo poukładana i dobrze wychowana jak cisza, ale jej umysł zdecydowanie tego nie odzwierciedlał. Nie tej nocy. Myśli driady porównać można było do wielu rodzajów włóczek i nici, które zamiast leżeć zwinięte na swoim miejscu, spadły na podłogę, poturlały się, rozwinęły i pomieszały. Wielokolorowy bałagan, którego nie dało się szybko usunąć.
        Wiele dni mogłaby streścić w pięciu zdaniach. Ten do nich nie należał, przez co różne wspomnienia domagały się uwagi. Jeszcze gorsze były niewiadome. Mogła snuć domysły co do tego, co się stało, ale znaleźć odpowiedź? Powinna się od tego wszystkiego odciąć, usunąć różnokolorową włóczkę z widoku i dać ją do rozplątania mądrzejszym od siebie.
        Tak. Czas spać.
~*~
        Obudziła się zaskakująco wypoczęta. Widocznie zasnęła na tyle wcześnie, by dostarczyć sobie odpowiednio dużo snu. Pośpiesznie ubrała się i usunęła wszelkie ślady swojej obecności. Po upewnieniu się ostatni raz, że wszędzie jest czysto i nie zostawiła żadnej swojej rzeczy, wyszła. Udała się jeszcze chłodną wodą zmyć z twarzy resztki snu, a potem zeszła na dół.
        Nie była pierwsza. Uśmiechnęła się lekko, gdy tylko to zauważyła.
- Witam! Jak tam? Pełno energii na nowy dzień?
Awatar użytkownika
Daro
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Włóczęga , Żebrak , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Daro »

        Darcio spał całkiem spokojnie, pochrapując tylko od czasu do czasu i jedynie przez sen mlaskając z rozkosznym uśmiechem. W całym swoim pechu Iaskel naprawdę miał szczęście - wampirek przebywał na słońcu na tyle długo, że nie było siły, aby się teraz obudził. Nie, mógł śnić o czym sobie pragnął i ganiać za marzeniami bez konsekwencji, ale ręki na elfika nie podniósł. Nawet się zbytnio nie wiercił - jak padł tak leżał jak martwy, wydając tylko te swoje dźwięki, które świadczyły o tym, że prędzej czy później otworzy ślepia i zacznie aktywne wampirze nieżycie. Jednak jak długo Iaskel pozostawał przytomny tak długo widział, że niewiele wskazywało na chęci krwiopijcy do nagłej zmiany pozycji, a tym bardziej - wypełznięcia z kołdrzastego kokonu.
        Był bezpieczny.
        Względnie.

        Darcio nie potrzebował tym razem więcej jak sześć godzin snu - a kiedy już się przebudził i skontemplował sufit, wyczołgał się ze swego barłogu i przeciągając leniwie, rozejrzał się po pomieszczeniu. W zmianach noclegowni orientował się nadzwyczaj sprawnie, więc ani przez chwilę nie zdziwił go ani dach nad głową, ani elf w sąsiednim łóżku, ani brak ubrania. Ale grzecznie podniósł zrzucony wieczorem ręcznik i rzucił go na poduszkę. Och, jak dobrze sobie radził!

        Zadowolony z siebie, czując, że będzie mógł braciom zaimponować tym jak dawał sobie radę bez nich - i to nie w dziczy, siłując się ze zwierzętami, a w mieście! Prawdziwym mieście! - poszurał trochę po pokoju, poskrobał w mebelki pazurem, przypomniał sobie, gdzie trzymał obranie… a przechodząc nad Iaskel-irienem zatrzymał się. W słabym świetle brzasku rzucił delikatny cień na jego czarną głowę i łypnął drapieżnie, obserwując bezruch szpiczastego ucha. Elfy… były takie smaczne. Tyle różnych elfów! Ale Iaskel-irien wydawał się czystokrwosty i bardzo leśny. Takie były często spotykane, powszednie nawet, ale co z tego skoro były dobre?
        Oblizał się mimowolnie, ale pokręcił kolczykową główką i z pewną żałością poszedł po ubranie.
        Elfiki nie lubiły jak je tak nago przed świtem łapać. Nie wiedzieć czemu w sumie, ale chyba wolały być dziabane w dzień - a skoro chciał się ze smacznikiem zaprzyjaźnić, postanowił to uszanować. Poza tym Straszna Pani mówiła, że kiełki nie… och, a więc poczeka i pogania pająki!

        Upolował i wypluł ze trzy nim Iaskel się obudził - a także jednego pluskwiaka. Akurat przyczajał się na kolejnego, który wpełzł mu pod szafkę, kiedy elfik przesmyknął się obok i poszedł oporządzić. Akurat podniósł mebel, gdy Iaskel wrócił i postanowił go przywitać - szafka więc z łoskotem upadła na ziemię, a wampirek uniósł brwi do oswajanego elfika. Nie mógł w końcu podnosić kilku rzeczy na raz.
        - Wygodnie - potwierdził uprzejmie, trochę zdziwiony normalnością rozmowy i tym, że czarnowłosy nawet nie próbował mówić powoli. Przyzwyczaił się już, że po pierwszym spotkaniu większość bezsierstnych dwunogów mówiła do niego wolno i wyraźnie, tak śmiesznie pytająco wywijając końcówki ostatnich wyrazów i patrząc na niego wyczekująco. Iaskel-irien nie. Wyrzucił z siebie nerwowo co tam chciał, uniknął kontaktu wzrokowego i tylko zaproponował, by poszli na śniadanie, tym dziwnym, miłym sposobem, który oznacza, że niby kogoś poganiasz, ale jednak pytasz o opinię.
        Uśmiechnął się i potrząsnął głową, poprawiając kłaczki.
        - Idziemy! - zakomenderował radośnie, kiedy gosposiowy elfik ścielił łóżka (prawie jak braciszek!) i niemalże ściągnął go na dół, trzymając się blisko, ale jednak wyrywając do przodu.

* * *


        Usiedli przy wolnym stole - takim przy ścianie, Darcio sam wybrał. Zaciągnął elfa za rękaw, wskazując entuzjastycznie palcem i uniknął wzroku Strasznej Pani, która już lśniła swą aurą za barem. Niby była na swój sposób kojąca, ale…
        Selea!
        Darcio uniósł głowę, gdy tylko usłyszał te znajome kroki i przywitał rudą driadkę wyszczerzeniem kiełków. Pomachał jej niezgrabnie i podniósł się z miejsca, choć przecież ich nie przegapiła. Ale lubił wyrażać swój entuzjazm.
        - Dużo energii, dużo! - potwierdził, znów upajając się tym szybkim, naturalnym tonem. Och, oni tak miło go traktowali! Postanowił więc ponownie, że będzie grzeczny i zrobi wszystko aby nie sprawiać im kłopotów i by go nie znielubili. Może więc najpierw… och, tak, da im zjeść śniadanie!
        To dobry plan.
Awatar użytkownika
Iaskel
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mag
Kontakt:

Post autor: Iaskel »

Iaskel wzdrygnął się gwałtownie, kiedy usłyszał hałas spadającej szafki, jednak jego pytanie było wypowiedziane uprzejmym, zdawkowym tonem udającym spokój.
- No, to się cieszę – odpowiedział. - Miłe miejsce, dobre jedzenie, miła właścicielka – powiedział, chociaż miał w pamięci wczorajsze interakcje Daro i Laylah. Wątpił, czy wampir oceniał ją podobnie. Jednak te słowa nie powinny być poczytane elfowi za nic innego, jak tylko próbę nawiązania pogawędki z samego rana. I może troszkę wybadania nastroju towarzysza. - Ja też dobrze spałem – dodał bez mrugnięcia okiem. W towarzystwie Daro w ogóle jakoś wolał nie mrugać.
Ściągany przez wampira na dół nie pozwolił sobie, oczywiście, na chociażby słowo protestu. Niemniej jednak czuł się trochę poirytowany. Koleżeństwo, potem przyjaźń – pewnie, nie miał nic przeciwko temu. Jednak nie wierzył, że coś takiego da się osiągnąć w równie krótkim czasie, w jakim najwyraźniej zrobił to tamten, ani że powinno być okazywane w podobny sposób. Powściągliwość, a przede wszystkim lęk przeważyły jednak nad irytacją. Z niewypowiedzianą ulgą przyjął obecność na dole Silei. Witającej ich radośnie, jakby nie miała żadnych zmartwień, a ostatnią noc przespała spokojnie, bez niepokojących snów. Iaskel poczuł, że świat wraca na swoje miejsce.
- Dobrze spałem, dziękuję – powiedział, rozpogadzając się nieco. - A ty?
Na dziecinny entuzjazm Daro prawie się uśmiechnął. Z niewiadomych przyczyn czuł, jakby urok jego przyjaciółki był także jego zasługą. "Jak sądzę, za dużo tej energii", pomyślał. Przyszło mu na myśl, że właśnie dziecko-wampir przypominał mu chyba najbardziej. Nieświadome swojej siły, egoistyczne, bez skrępowania wyrażające swoje potrzeby emocjonalne i nie potrafiące kłamać.
- To co? - odezwał się Iaskel widząc, że Daro na razie nie planuje sprawiać kłopotów. - Zjemy coś i czekamy na Tony'ego? - zapytał towarzyszy, choć tak naprawdę wyboru nie było. Zjedzą, pójdą z Tonym, odbiorą konie i Ennisa i wyruszą dalej. Jeśli zauważył kogoś posługującego w karczmie, spytał, co mogą zjeść na śniadanie. - Najedzcie się – uprzedził – bo czeka nas długa droga. Długa? - zreflektował się po chwili. Nie wiedział w końcu. - Czy daleko jest stąd do domu twoich braci? - zapytał wampira.
Awatar użytkownika
Silea
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Alchemik
Kontakt:

Post autor: Silea »

        Odmachała Daro, nieco rozbawiona tym, jak pełen był energii. Czuła się rozbawiona... ale też dziwnie swojsko, bo i jej nieraz owa energia towarzyszyła. Może jedynie nieco inaczej się objawiała.
        Dosiadła się do swoich towarzyszy.
- Cieszy mnie to - powiedziała radośnie, po czym odparła na pytanie Iaskela: - Tak, ja też. To całkiem miłe miejsce, nie sądzisz?
        Kiwnęła potakująco głową, gdy elf podniósł kwestię śniadania i Tony'ego. Była głodna, a wczorajszy posiłek utwierdził ją w przekonaniu, że warto tu zostawić trochę swoich pieniędzy.
        Również spojrzała na Daro. Fakt, nie pytali o to wcześniej, mimo że była to ważna i dosyć oczywista kwestia. Ale przy wczorajszych emocjach pominięcie czegoś wydawało się driadzie naturalne.
- Jak wygląda miejsce, gdzie mieszkają twoi bracia? - podpowiedziała wampirowi. Miała nadzieję, że jeśli nie będzie potrafił ocenić odległości, to chociaż jego opis da im jakieś wskazówki.
Awatar użytkownika
Daro
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Włóczęga , Żebrak , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Daro »

        Przywitali się, rozsiedli, było w porządku. Przywołana dziewczyna z obsługi z uśmiechem (i nie niemo) przyjęła zamówienie polecając na lekkie, a pożywne śniadanie lekką macę żytnią, sałatkę poranną i krojonego pomidora. Do picia miód albo mleko, choć oczywiście mogła im zaparzyć także zioła wedle życzenia… w sumie zatrajkotało jej się nieco, umilkła dopiero, gdy pytająco spojrzała na różowowłosego, a ten zamiast odpowiedzieć oddał jej spojrzenie.
        - Przepraszam, czy pan zechciałby… - urwała jakby coś sobie przypomniała i szybko spojrzała na Laylah, a potem znów na Daro. I tak z parę razy.
        - Aaaa… - wyrwało jej się z prostotą, a gdy skinęła głową, nierozumiejący wampirek zgodnie jej przytaknął. Patrzyli na siebie kiwając tak głowami, aż pobladła dziewczyna uśmiechnęła się, pokraśniała znowu i powiedziała, że zaraz wszystko przyniesie.

        Wampirek był niepocieszony, gdy okazało się, że nie miała dla niego szklanicy ciepłej krwi, ani nawet nadgarstka. Rozglądał się jakby kto miał mu to przynieść, ale daremnie czekał. Zaczynał się już niecierpliwić, gdy towarzysze zagadali go, chyba domagając się od niego myślenia.
        Zmarszczył brwi, bo to było temu stanowi najbliższe.

        - Dom… dom daleko - potwierdził po paru chwilach, zastanawiając się dlaczego w ogóle pytają go o to. Przecież miał ich zaprowadzić do braci, a oni nie mieszkają teraz w domu. O ile dobrze kojarzył mieli jakiś, ale uciekali stamtąd. Nie wiedział więc gdzie dokładnie jest, ani jak wygląda. Było to jednak nie tutaj i tyle tylko umiałby powiedzieć. Obawiając się jednak, że to nie zadowoli jego nowych kompanów postanowił nieco to naciągnąć:
        - On duży i wampirzy. Bardzo wampirzy, brrrr! I świeci i ma takie grób podpory i zawijki i pętle… i zasłonięte okna! - Wygrzebał ze swej pamięci wszystkie możliwe dane dotyczące wampirzych posiadłości ogółem i wspomniał to co kojarzyło mu się z Riosiem lub Aimem. Och, właśnie!
        - I czysty - dodał, przypominając sobie wiecznie szorującego wszystko brata.

        Potem nastąpiła chwila ciszy. Aż wpadło mu do głowy, że jednak powie, iż wcale zaprowadzić ich tam nie zamierza.
        - Ale bracia nie w dom - stwierdził uprzejmie i położył ręce na stole. Wyglądał tak prawie rozumnie.
        - My dużo chodzić i chodzić i oni też iść. A ja dalej. Ale ja ich znaleźć zawsze, bo to bracia - zapewnił bez cienia wątpliwości. - Oni nie tak daleko jak ich dom być teraz. Ja wiem. Zaprowadzić… szybko - poszukał odpowiedniego słowa i z powrotem zaczął rozglądać się za swoją szkarłatną szklanicą.

        Szklanica nie nadchodziła, ale widząc jak zaczyna wiercić się i patrzeć na żyły swoich towarzyszy Laylah poruszyła się za barem, a po chwili spokojnym krokiem wyszła przed ladę i zachęcająco poprosiła wampirka do siebie. Opierał się chwilę i fuchał, nie wiedząc czy może tak zaryzykować, ale jakby coraz lepiej rozumiejąc jej niewypowiedziane intencje, odlepił się od swego siedzenia i zakradł się w jej stronę. Nie ważył się wyprostować i dalej gotowy był do ucieczki. Także kiedy zaprowadziła go za drzwi na zaplecze i zamknęła je cicho za nimi.

☽☀︎☾


        Starzy przyjaciele mieli chwilę dla siebie - przynajmniej póki z ciepłym uśmiechem w drzwiach nie pojawił się Tony i zauważywszy ich powitał optymistycznym ,,dzień dobry!”. Zdziwił się, że nie ma Laylah, zapytał jak im się spało i co z tamtym różowym… czy są gotowi do drogi?
        Zapewnił przy tym, że wierzchowcami i małym futrzakiem zaopiekował się jak umiał najlepiej i że będą mogli wyruszyć jak tylko się najedzą. Kiedy zaś wrócił Daro, cały w skowronkach i dziwnie przejęty, oraz spokojna Laylah, poprosił o prowiant dla całej… dwójki i zaproponował, że mogą wyruszać.
Awatar użytkownika
Iaskel
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Uzdrowiciel , Zielarz , Mag
Kontakt:

Post autor: Iaskel »

Iaskel jeszcze raz rozejrzał się po wnętrzu karczmy.
- Miłe – odpowiedział Silei. - Urządzone bez przepychu, ale gustownie. Przypomina mi niektóre gospody prowadzone przez elfy w Kryształowym Królestwie. Poza tym obsługa bardzo grzeczna, a jedzenie i napoje znakomite. – Ponieważ nie spodziewał się w pobliżu zbyt wielu nieprzychylnych uszu pozwolił sobie dodać: - Aż szkoda, że większość bywalców nie potrafi tego docenić.
Elf nie był wprawdzie tak głodny, jak wczoraj wieczorem, jednak rozum podpowiadał mu, że należy wzmocnić się przed długą (i zapewne emocjonującą) podróżą, poprosił więc o śniadanie polecane przez obsługującą dziewczynę, a do picia zażyczył sobie napar z pokrzywy. Był zadowolony, że tym razem nie musi podtrzymywać rozmowy, bo tamta mówiła za nich oboje.
On też popatrzył na Daro. Przez chwilę nie docierało do niego, dlaczego tamten zwleka z zamówieniem. Czy martwił się o pieniądze, czy też menu nie przypadło mu do gustu? Nagle uświadomił sobie, co jada, a raczej pija Daro. Cóż, z tym menu nie pomylił się aż tak bardzo. Ale co teraz? Wampir wyglądał na głodnego. Dłoń elfa odruchowo powędrowała do szyi, ale zaraz ją cofnął. Potem myślał, że się przesłyszał. “Wszystko przyniesie”? Czyżby szacowna gospoda Laylah miała na stanie również zapasy krwi?
Miał nadzieję, że trochę uspokoi myśli słuchając opowieści Daro o domu braci. Nic z tego. Opis tego miejsca potwierdzał najgorsze wyobrażenia elfa o siedzibie wampirów. Jedynie fakt, że było tam czysto nieco podniósł go na duchu. A zaraz potem wystraszył jeszcze bardziej. Duży, mroczny i niepokojąco czysty, jakby próbował ukryć swoje najgorsze sekrety – to nie był zachęcający obraz. I oni właśnie tam zmierzali.
Zaraz.. Nie zmierzali? To dlaczego... Przecież zapytał, żeby... Czemu o nim opowiadać, skoro tam nie szli i szargać jego i tak nadwątlone nerwy? Iaskel nie myślał w tym momencie o tym, jak najwyraźniej pracował umysł ich towarzysza – oni pytają, on wie, to odpowiada. Słuchał dalej mętnych wyjaśnień, że bracia są gdzieś, pewnie nie tak daleko, jak ten dom, o którym jeszcze nie wiadomo, jak jest daleko, ale on wie, gdzie są, będą chodzić i ich znajdą. “Szybko”. Elf nie miał już nawet siły dopytywać, co tamten przez to rozumie. Zapewne coś innego, niż oni.
- Oczywiście. Dziękujemy – odezwał się z lekkim przekąsem. Potem znowu spiął się nieco, bo po zachowaniu Daro poznawał, że ten był spragniony. Jeszcze nie widzieli go w takim stanie i nie mogli przewidzieć, jak się zachowa, ale Iaskelowi bardzo nie podobało się, jak na nich spoglądał.
W tym momencie podeszła Laylah i zaprowadziła Daro na zaplecze. Iaskel przez chwilę oglądał się za nimi. Rozum podpowiadał mu znaczenie tej sceny, jednak jeszcze jakiś czas nie mógł się pogodzić z tym, że to właśnie się dzieje. W końcu odwrócił się i popatrzył na Sileę.
- Widziałaś? - odezwał się głośnym szeptem. Teraz już nie ukrywał swojego podenerwowania. - Widziałaś, co się dzieje? I wszystko przez... - resztką sił powstrzymał się, by nie powiedzieć “nas”. - Przez tę całą sytuację. A to dopiero początek. To wampir. Nie wiem, czy one wszystkie takie są, czy tylko on... Zresztą, wszystko jedno. Ten cały Daro jest kompletnie nieprzewidywalny! Nie panuje nad sobą! I przecież on będzie znowu głodny! Co zrobimy, gdy zgłodnieje w drodze? Mówił, że szybko znajdzie tych całych braci. A jeśli nie wie, co mówi, albo jeśli mu się odwidzi? Kto wie, ile razem będziemy podróżować i ile razy będzie w tym czasie głodny? Co wtedy zrobimy? - powtórzył gorączkowo.
Pamiętał, że nie tak dawno zadawał driadzie podobne pytania. Po zniknięciu Hessana też zwracał się do niej o pomoc w podjęciu decyzji. Nie lubił tego u siebie – tego, że gdy strach brał nad nim górę nie potrafił podjąć decyzji i całkowicie zdawał się na innych. Wiedział, że wspólnie z Sileą podjęli się odnaleźć zaginionych i musieli zrobić wszystko, by to osiągnąć, ale tak bardzo się bał!
Bez szczególnego entuzjazmu przywitał się z Tonym, powiedział, że spało mu się wybornie, zaś na pytanie o Laylah i Daro nic nie odpowiedział, zerkając jedynie w stronę zaplecza. Dopiero następne słowa Tony'ego przypomniały mu o pozostawionym w jego domu Ennisie. Pięknie, jakby tego było mało, będą jeszcze musieli pilnować go na wypadek, gdyby Daro przyszła ochota posilić się nim na deser, bo Iaskel nie sądził, że kirpi starczyłby na jakikolwiek większy posiłek.
Elf nie spojrzał na powracającego Daro, wzroku Laylah też unikał. Powiedział tylko ledwo dosłyszalnym szeptem “Dziękujemy za wszystko” i, kiedy tylko było to możliwe, pośpiesznie udał się do wyjścia.
Awatar użytkownika
Silea
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Uzdrowiciel , Mag , Alchemik
Kontakt:

Post autor: Silea »

        W oczach driady tańczyły wesołe iskierki. Powstrzymała się od chichotu po wypowiedzianej konspiracyjnym szeptem uwadze elfa.
- Myślę, że doceniają... na swój własny sposób. Mogą do tego podchodzić inaczej niż my, ale gdyby im się tu nie podobało, to by tutaj nie przychodzili - powiedziała po chwili zastanowienia, ale ze szczerym przekonaniem.
        Kelnerka zdecydowanie była osobą, w towarzystwie której Silea się dobrze czuła - być może dlatego, że roztaczała wokół siebie przyjazną aurę (niekoniecznie tę magiczną) i zachowywała się bardzo szczerze i spontanicznie. Jej "Aaa" było bezcenne, ale driadzie udało się ograniczyć reakcję do uśmiechu. Przytaknęła, że zaproponowany posiłek jak najbardziej ją satysfakcjonuje. Do picia poprosiła o pierwsze, co jej przyszło do głowy: napar z rumianku.
        Sprawa wampira od samego początku nie była prosta i nic nie wskazywało na to, by dzisiaj coś się w tej kwestii zmieniło. Po opisie domu i wyjaśnianiu, gdzie i jak daleko znajdowali się bracia Daro, driada czuła, że wie jeszcze mniej niż przedtem. Jej nieodłączny optymizm kazał jej się zbytnio nie martwić i zaufać, że wampir zaprowadzi ją i Iaskela do celu, ale nie potrafił w pełni zagłuszyć niepokoju, że nawet sam krwiopijca nie wiedział, dokąd tak naprawdę iść. To zmartwienie szybko jednak zeszło na dalszy plan, bo zaraz zastąpiło je kolejne: wampirza dieta nie obfitowała w zieleninę. Oczywiście driada nie zdziwiłaby się zbytnio, gdyby jej nowy, już i tak oryginalny znajomy był pierwszym w historii wąpierzem-wegetarianinem, ale wyglądało na to, że pod tym jednym względem nie odbiegał od zwyczajnego Wampirskiego. Dobrze, że coś było w nim normalne - szkoda tylko, że akurat to.
        Gdy Daro oddalił się po wezwaniu przez Laylah, reakcja Iaskela rozwiała wszelkie wątpliwości Silei co do tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami. Przeszło jej przez myśl, co by było, gdyby sama miała pić krew. Poczuła się skrajnie nieswojo, ale potrzeba uspokojenia przyjaciela zagłuszyła jej własne wątpliwości.
- Przyznaję, że nie znam się zbytnio na wampirach... Jednak może krew zwierząt wystarczy? Upolowanie jakiegoś nie byłoby takie problematyczne. No i Daro jest specyficzny, ale wydaje się być jedną z ostatnich osób, która skrzywdziłaby kogoś celowo.
"Przez przypadek to już co innego" - przemknęło jej przez głowę, ale zachowała tę myśl dla siebie.
- Uda się. Zawsze się jakoś układa. Zbyt długie zastanawianie się nie ma sensu, bo prawie na pewno spełni się scenariusz, którego się nie przewidziało. - Choć do tej pory mówiła łagodnym, acz poważnym głosem, na jej usta znowu zabłąkał się lekki uśmiech. - A wiesz, co to znaczy? Jeśli wyobraziłeś sobie nas wysuszonych jak... jak wysuszone owoce, o!, to szansa na to jest niska.
        Gdy pojawił się Tony, Silea powitała go energicznie. Spontanicznie uścisnęła mężczyznę, dziękując za to, co dla nich zrobił i wyrażając nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkają. Kiedy przybyła Laylah, panna Enlath powstrzymała się od wścibskiego szukania wzrokiem śladu po dwóch kłach na jej idealnej skórze. Popatrzyła prosto na twarz elfki i także jej podziękowała, obiecując, że jeśli kiedyś znowu znajdzie się w tej okolicy, to właśnie do tej gospody skieruje swoje kroki. Gdy popatrzyła na nadal nieswojego Iaskela, przez jej twarz przemknęło zmartwienie, ale zaraz pokręciła głową. Spojrzała wyczekująco na Daro, po czym ruszyła w ślady elfa.

Ciąg dalszy - Iaskel, Silea, Daro
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości