Arturon[Okolice Arturonu] Cichy sen

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
Zablokowany
Awatar użytkownika
Dżariel
Szukający Snów
Posty: 192
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Mag , Wojownik , Bard
Kontakt:

Post autor: Dżariel »

        Lekka ulga odmalowała się na twarzy Dżariela, gdy Nuka samym uśmiechem zapewnił go, że przeprosiny były zbędne. A gdy jeszcze powiedział to na głos, na sercu anioła naprawdę zrobiło się lżej - nie ma nic bardziej frustrującego niż brak zrozumienia po tak męczącym wyznaniu. Czego się jednak obawiał, skoro z Eskerem rozumieli się praktycznie bez słów? Jeśli anioł miał się przed kimś otworzyć w najlepszym możliwym tego słowa znaczeniu, był to właśnie Nuka.
        Później już poszło z górki, atmosfera się rozluźniła, a rozmowa toczyła płynnie, straciła formę wymienianych między sobą monologów i już przypominała normalną konwersację. Nadal nosiła pewne filozoficzne znamiona, ale już lżejsze, by nie powiedzieć: radosne. No bo czyż istnieje coś przyjemniejszego od rozmowy chociażby o szczęśliwej miłości?
        - A ty masz swoją Ahné, która pewnie jest prawie równie wspaniała co Delia - odpowiedział Dżariel łagodnie. Nigdy nie przeszłoby mu przez gardło, że jakakolwiek kobieta może dorównać jego ukochanej, dlatego partnerka jego przyjaciela dostała zaszczytne drugie miejsce. - W twoim sercu jednak jest pewnie lepsza niż wszystkie królowe razem wzięte. Nie liczy się to jak wysokie stanowisko się zajmuje tylko czy jesteś na swoim miejscu szczęśliwy i czy czujesz, że ono jest twoje… A wydaje mi się, że ty jesteś szczęśliwy - dodał na koniec, szeroko i radośnie się uśmiechając.
        - Wypijmy za przyjaźń - przytaknął gorliwie Nuce, gdy wznieśli kieliszki. Nie mógł mu powiedzieć, że również jest jego pierwszym przyjacielem, bo już opowiadał mu o Dżarielu Avrze i Tallasie, ale teraz, w tym momencie, to właśnie siedzący przed nim brodacz zajmował to szczególne miejsce w jego sercu.
        - Za przyjaciela, który jest mi jak brat - dodał cicho, nim wypił swój kieliszek.
        Dżariel więcej nie zamawiał alkoholu - nawet piwa odmówił, bo jego organizm stawił stanowczy opór przed powtórką z poprzedniego wieczoru i już po tej odrobinie wódki zrobiło mu się trochę słabo. Nie tak, by padł i nie mógł wstać, bo to było tylko ostrzeżenie. Gdy zajadł ostry smak gorzały rybą i smażonymi ziemniakami, od razu zrobiło mu się lepiej. Mógł siedzieć i rozmawiać z Nuką do późnej nocy… Mógłby, gdyby pozostali goście nagle nie rozpoznali w nich tych, którzy dwa dni wcześniej dali taki popis taneczno-wokalny. Obaj zostali wciągnięci do zabawy, choć Dżariel bardzo ostro protestował przed ruszaniem się z miejsca. Od śpiewów wymigać się jednak nie mógł - nie, gdy prosiło go pół tuzina niewiast uwieszonych jego rąk. Zaśpiewał więc w końcu. Raz, drugi raz. Tego dnia miał akompaniament, bo grajkowie jeszcze się nie zwinęli, a perspektywa występowania z prawdziwym aniołem była dla nich równie ekscytująca, co tremująca. Całe szczęście nie pogubili się tak zupełnie i dzielnie dotrzymywali kroku Dżarielowi, który całe szczęście nie szalał wokalnie - miał nierozgrzane struny głosowe i nadwyrężone wódą gardło, a nie zależało mu, by następnego dnia nie móc mówić. Musiał się oszczędzać, by godnie prezentować się przed królem i nie przynieść wstydu Nuce. Dlatego też anioł zarządził taktyczny odwrót i udanie się do pokoi przy pierwszej nadarzającej się okazji.
        - Dobrej nocy, Nuka - odezwał się do przyjaciela, gdy się rozdzielali. - Spokojnych snów.
        Pod ostatnimi słowami kryło się zaklęcie, które miało odegnać dręczące Eskera koszmary - subtelne, ale dość silne, by wytrzymało do rana. Dżariel miał to szczęście, że gdy już raz udało mu się zastosować jakiś czar, później powtórzenie go kosztowało znacznie mniej energii.

        Rano zeszli się w głównej sali jakby ich specjalnie na tę okazję obudzono - niemal równocześnie. Podczas śniadania Dżariel odrobinę wiercił się na krześle.
        - Wiesz - zagaił w końcu. - Trochę jestem spięty przed wizytą u króla… Na dworze Delii przebywałem ledwie dwa dni, nie znam się na etykiecie. Jeśli po drodze przyjdą ci do głowy jakieś złote myśli co powinienem robić, a od czego się wstrzymać, to wszystko z radością przyjmę. A i tak pozwolisz, że zdam się podczas tej wizyty na ciebie - dodał, jakby sam ten pomysł sprawił mu pewną ulgę.
        Stopę Wieloryba opuścili nim zrobiło się w niej tłoczno - pożegnali się z gospodarzem, który akurat tego ranka obsługiwał gości, po czym wsiedli na konie i ruszyli w stronę Arturonu. Po drodze, gdy akurat o niczym nie rozmawiali, Dżariel wielokrotnie zaczynał nucić sobie pod nosem jakąś piosenkę. Jedną konkretną, która już od roku dodawała mu otuchy.

Będę wiatrem, co pieści twą skórę
Będę deszczem, który skryje twe łzy
Będę księżycem, który rozświetli twe najczarniejsze noce…


Ciąg dalszy: Dżariel i Nuka
Zablokowany

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości