Opuszczone Królestwo[Rozwidlenie traktu] Powrót ciemności

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Awatar użytkownika
Celine
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mieszczanin , Opiekun , Mag
Kontakt:

Post autor: Celine »

Okolice popołudnia
Smoczyca od momentu otworzenia klapy stała na uboczu i nie ingerowała w cudzą tragedię. W przeciwieństwie do dwunoga w postaci Ritsu, jak i kopytnego, ona nie potrafiła okazywać emocji i współczucia aż do tego stopnia. Collete była wyjątkiem z jakiegoś powodu, ale nie czuła niczego będąc tuż obok całej tragedii. Podświadomie czuła, że lepiej to zostawić tej dwójce. Setki lat doświadczenia nie mogły kłamać, że jej „pomoc” była najzwyczajniej kiepskim pomysłem.

Do tego odnosiła wrażenie, że Kito w takich sprawach miał sporo doświadczenie, więc po co miała się produkować? Nie godziło się to z jej gadzią dumą – nie jej tragedia, nie jej sprawa. Patrząc bez krzty emocji lub poruszenia, westchnęła cicho. Collete w przeciwieństwie do gada uroniła trochę łez, bo udzieliła się jej panująca atmosfera. Celine pogładził ją po głowie delikatnie, patrząc na zapłakaną rodzinę.

— Gorycz i łzy nie przywrócą mu życia — wymamrotała cicho pod nosem i przymknęła oczy, nie mogąc dłużej zdzierżyć tego co widzi. Cząstka gdzieś głęboko w niej nie mogła okazać tolerancji słabości. — Głupota — parsknęła i zirytowana oddaliła się jak najdalej, trzymając małego rudzielca mocno za dłoń.

Zmieszana dziewczyna podążyła za nią, nie mają za bardzo siły, ani chęci się przeciwstawiać. Martwiło ją do pewnego stopnia zachowanie białowłosej, ale tymczasowo postanowiła to zachować dla siebie.
W taki oto sposób pozostawił resztę towarzystwa, aby zajęli się elfią tragedią.

Początek nocy
Nadchodziła noc, ale Celine wciąż zachowywała się dziwnie i niespokojnie. O ile sama tragedia nie dawała spokoju smoczycy, martwiło ją coś całkowicie innego. Zdała sobie sprawę, że droga wyjścia z tego wszystkiego jest jedna. Podeszła do Kito i Ritsu, którym najwidoczniej też łatwo nie było zasnąć w tych niebywałych okolicznościach.

— Muszę się przejść, przypilnujcie Colette — oznajmiła wprost i oddaliła się w stronę lasu.

Jak tylko zniknęła z pola widzenia, zmieniła kierunek wprost na domek elfów. Nie była w żaden sposób mistrzem tropienia, ani nigdy nie miała z tym nic wspólnego, ale las był o wiele za cichy. Trapiło ją to niezmiernie, więc postanowiła pobrudzić trochę dłonie tym razem.

Las oświetlony blaskiem księżyca był malowniczy o tej porze, ale Celine minęła chatkę i skierowała się głębiej w las. Nie miała czasu podziwiać, trzymając w dłoni spory pęk strzał, który był schowany po drodze.

Skąd strzały? Po cichu pożyczyła trochę od Ritsu, wiedząc że pewnie z rańca się zorientuje, może szybciej. Nie było to jednak ważne. Przyśpieszyła kroku, wyłapując ponownie specyficzny zapach piżma, ale po tej stronie bardziej odpychającej.

W końcu dotarła do celu podróży, nie było co do tej wątpliwości. Zapach był nie do zniesienia, skrzywiła się i nie próbując się ukrywać wyszła z lasu, rozglądając się wokół jak zagubiona. Nie minęło wiele czasu, jak z jaskini wyszli jej mieszkańcy. Szczurołaki, uzbrojeni w prymitywne bronie i poszarpane szaty. Bez wątpliwości to przez owe istnienia czuła niepokój,
Smoczyca nie operowała jakaś wykwitną magią, ale na szczurołaki to było więcej niż potrzeba. Zwłaszcza iż nie wydawały się w żaden sposób przejęte ich takowym wytropieniem, o ile taka można było to nazwać. Rzuciła strzały w powietrze, które się zatrzymały w nim na mentalny rozkaz. Manipulując nimi rzuciła w międzyczasie prosty czar ognia na groty umoczone w smole, którą przy okazji znalazła przy domku elfów.

Reakcja szczurołaków była prawidłowa, próbowały rzucić się wszystkie razem na białowłosą.

— Za wolno — westchnęła i wykonała prosty gest.

Piętnaście ognistych strzał poszybowało na szarżujące przez leśną ściółkę szczurołaki, która padały jeden za drugim ze świstem strzał. Te, która nie zginęły od strzały, robiły za żywe pochodnie wydając z siebie nieprzyjemne odgłosy. Cała scena wyglądała jak jednostronna masakra.

Gadzina zaczęła liczyć szczurołaki, ale nie zgadzało się to tym, co zdążyła policzyć przed walką. Zza plecami czarującej rozbrzmiał wyraźny głos cięciwy. Schyliła się i odwróciła, puszczając pozostałe 5 strzał prosto w strzelca, z którego zrobiła poduszeczkę na igły.

Dopiero jak opadła w niej adrenalina, poczuła ból w ramieniu. Strzała nie trafiła w cel, ale grot na nieszczęście znalazł się na tyle blisko, że przeorał konkretnie ramię. Wykonała prosty opatrunek, poświęcając kawałek ubrania. Zapach amoniaku, krwi, jak i spalonych ciał nie należał do najprzyjemniejszych. Upewniła się tylko dla pewności, czy nigdzie ogień nie przerzucił się na roślinność. Po wykonaniu tych prostych czynności skierowała się z powrotem do obozowiska.

Powrót do obozowiska
Powrót zajął o wiele dłużej przez zmęczenie. Filigranowe ciało smoczycy (w wersji dziewczęcej) nie nadawało się do takich wypadów, a już nie wspominając o używaniu magii. Jednak teraz czuła się spokojniejsza z wiedza, że szczurołaki leżały sztywne jak kłody. Możliwe, że po prostu terytorialnie nie dawało to jej spokoju. „Tak, tak, to musiało być właśnie być to. Przecież nigdy nie zrobiłaby tego dla bezpieczeństwa Colette. Tak.” – wmawiała sobie, wychodząc z lasu w stronę obozowiska.

Miała na sobie inny ubiór niż przed wyjściem do lasu, ale zamiast cokolwiek powiedzieć Kito czy Ritsu, po prostu poszła się położyć przy Collete. Zasnęła bardzo szybko, a wszystko co wydarzyło się tej nocy było dla niej przelotnym, złym snem. Zapomniała też całkowicie o swym prawym ramieniu, które na szczęście nie było ani zatrute, ani nie krwawiło. Opatrzona rana wyglądała tylko groźnie, nic więcej.

Koniec i początek podróży
Kito podszedł do biało i rudowłosej, gdy Ritsu razem z pozostałością elfiej rodziny oddalała się na biegnącym niedaleko nich szlaku. Jeszcze przez chwilę mogli obserwować jak podróżni machali w ich stronę na pożegnanie. Wyrwana z myśli Celine, inteligentnym spojrzeniem zmierzyła Kito, jakby bardziej klarownym niż dotychczas, a jednocześnie chłodniejszym. Coś wyraźnie zmieniło się w zachowaniu białe damy.

Odpowiedź nie padła od razu, wzrokiem wróciła do ciemnych już sylwetek i przymknęła oczy. Próbowała ułożyć myśli, zastanawiając się co będzie bezpieczniejszą opcją. Podróżowanie samej uszłoby w tłoku, jeszcze. Jednak mając pod opieką młodą Collete odpadała ta opcja stanowczo. Nie miała pewności czy we dwójkę dadzą sobie radę, a Kito bez wątpienia był wprawionym wędrowcom.

Nie wspominając o tym, że instynktownie czuła, iż to będzie najlepsza opcja – udanie się z centaurem w dalszą podróż. Miała wiele pytań i jedyne co mogła je rozwiązać to podróż w ich towarzystwie. Nie wiedziała na jak długo, ale byli nijako ze sobą teraz związani. Czy to tak zwane przeznaczenia, w które wierzą ludzie? Szczerze wątpiła.

– To dopiero początek podróży. Nawet nie myśl, że twój grzbiet odpocznie.

Colette, która również oczekiwała decyzji swej opiekunki uśmiechnęła się szeroko, tuląc (a raczej próbując) centaura. „Kości zostały rzucone, czyż nie Celine, Lodowa Królowo” — przeszło przez myśl białowłosej. Wczorajszy rozlew krwi odświeżył jej pamięć, że jakimkolwiek słodkim stworzeniem nie-byłaby, wewnątrz zawsze będzie gadem do szpiku kości.


Ciąg dalszy - Celine, Kito
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości