Trytonia[Trytonia] Dotyk łowcy

Wielkie miasto portowe. To tutaj poszukiwacze przygód wynajmują statki, wyładowują je po brzegi i wypływają na niebezpieczne wytrawy. Miasto położone na szlaku handlowym, roi się tu od przybyszów z innych krain. Tutaj spotykać mażesz wszystkie istoty chodzące po ziemi... i nie tylko...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Jonathan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, łowca nagród.
Profesje:

[Trytonia] Dotyk łowcy

Post autor: Jonathan »

        Był wieczór. Codziennie tu przychodził. Siadał, zamawiał piwo. Wypijał je duszkiem. Potem trwał nieruchomo, obserwując z ukrycia gości. Miał swój stały stolik w rogu sali, która była okropna i zaniedbana. Niski strop i szeroko pootwierane wąskie okna, dawały duchotę i napływający rybi smród z zewnątrz. Nielicznie zapalone świeczki oświetlały panującą ciemność. Zaduch i cuchnący goście obrzydzali mu do reszty życie. Jedynie Roland, jego oddany przyjaciel poprawiał mu humor swoimi opowieściami. Ale też z czasem znużyły go, a niektóre to znał już na pamięć. Mimo wszystko był mu dozgonnie wdzięczny, nauczył go być łowcą nagród.
Gospodarz jak tylko dostrzegł Jonathana, bez zbędnych pytań, od razu obsługiwał. A gdy było jakieś zlecenie, szybko przekazywał krótką informację. Porozumiewali się bez słów. Kto pierwszy ten lepszy. Nikt nic nie robił za darmo, więc właściciel karczmy otrzymywał swoją dolę w zależności od zarobku Jonathana. Było to zazwyczaj dziesięć procent. Obaj panowie byli zadowoleni z takiego układu. Trwało to od dłuższego czasu. Co wieczór to samo. Zdarzało się, że przychodził tu z czystej ciekawości. Portowe miasto od zawsze przyciągało ludzi wszelakiej maści, złych i dobrych, mądrych i głupich, bandytów i dziwki.
        Tym razem jednak było inaczej. Na salę weszła dziewczyna z lutnią. Przeszedł lekki szmer wśród gości i większość z nich ucichła. Każdy ją obserwował. Tylko jakiś zapity w cztery litery brodaty nord wymądrzał się, waląc łbem o stół. Wnet dostał od kogoś solidnego kopniaka, butelką po łbie i zamknął się na dobre.
Kilka dźwięków lutni i łagodny śpiew barda zdziałały cuda. Przywrócił spokój i harmonię w tym przybytku moralnej nędzy i pijaństwa. Po chwili rozbrzmiewała na dobre pieśń, w której piękny głos zmuszał do słuchania, przykuwał uwagę, osaczał...
Jonathan znał się na sztuce, chociaż sam nie śpiewał i nie grał na żadnym instrumencie. Tam, skąd pochodził, występy artystyczne były na porządku dziennym. Natychmiast zwrócił uwagę na niezwykłość wykonania utworu. Dziewczyna zebrała raz, drugi gromkie brawa. Zaśpiewała jeszcze kilka innych krótszych pieśni. Gdy skończyła, ukłoniła się i w tym momencie jakiś wysoki elf podbiegł i wyrwał jej lutnię. To, co się potem wydarzyło całkowicie zaskoczyło łowcę. Na elfa nagle z ciemności skoczyła pantera i rzuciła mu się do gardła.
Ostatnio edytowane przez Jonathan 8 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Heather
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, Bard.
Profesje:

Post autor: Heather »

        Z żalem w sercu żegnała krainę Nordów, ze względu na śmierć rodziców, z którymi nie zdążyła się nawet pożegnać. Zdała sobie sprawę, że nie można być w życiu niczego pewnym i wszystko może się zdarzyć.
"Nigdy nie przypuszczałabym, że w tak marny sposób moi rodzice zakończą swój żywot." Ciągle o tym rozmyślała. Tak naprawdę to miała już dosyć widoków ośnieżonych gór i pijanych Krasnoludów.

        Spojrzała na swój magiczny pierścień teleportacji i postanowiła przenieść się w okolice Wybrzeża Cienia, do wielkiego portowego miasta. Podróż zajęła jej trochę czasu, ponieważ pierścień był cały pokryty lodem i aby zadziałał, potrzeba było więcej czasu. Ucieszyła się, kiedy ujrzała wielką równinę, pokrytą trawą, a z daleka port, osiedla ludzkie. Shasfan jak zwykle dotrzymywał jej towarzystwa. Usiadł na łące nieopodal swej pani i bacznie wszystko obserwował.
Tymczasem dziewczyna zdjęła długi zimowy płaszcz i rozkoszowała się ciepłym, nagrzanym powietrzem. Usiadła na trawie, dotykając płatków białych kwiatów, rosnących na łące. Odczuwała zmęczenie, ale była zbyt leniwa, aby wstać. Upajała się cudownym zapachem tamaryszku i zewsząd dochodzącą ciszą, przerywaną delikatną muzyką cykad. Co rusz powracały myśli związane z rodzicami. Sięgnęła do torby, którą dostała w prezencie od swojej przyjaciółki Barthy i posiliła się owocami. Panterze rzuciła kawałek świeżego mięsa. Właśnie teraz potrzebowała ciszy i samotności, aby wszystko na nowo przemyśleć.

        Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, dlatego wstała z zamiarem poszukania noclegu. Zawołała Shasfana i szybkim krokiem skierowała się do Trytonii. Miasto położone na szlaku handlowym roiło się od przybyszów z innych krain. To tutaj poszukiwacze przygód wynajmowali statki i wypływali na niebezpieczne wyprawy. Gdy znalazła się na głównej ulicy, dostrzegła obszerny, drewniany budynek, więc przyśpieszyła kroku. Po chwili poczuła pierwsze krople deszczu.
- Szybciej, Shasfan, bo zmokniemy - zawołała do pantery, która wyraźnie miała ochotę na baraszkowanie z kilkoma innymi kotami. Niemniej na słowa dziewczyny, podbiegła do niej, dotrzymując jej towarzystwa.
Budynek przypominał starą karczmę z gospodarczym zapleczem. Niewiele się zastanawiając Heather weszła do środka. Wewnątrz panował półmrok, było sporo gości. Szybko przemknęła się niezauważona na zaplecze w poszukiwaniu właściciela. Znalazła go w kuchni z kucharką. Dopiero teraz poczuła się głodna.
- Witajcie, gospodarzu - przywitała się serdecznie i uśmiechnęła. - Szukam noclegu i ciepłego posiłku. W zamian mogę wystąpić przed publicznością, jestem bardem.
Karczmarz wyglądał na zadowolonego. Poprzedniego barda wyrzucił, bo zamiast występować, upijał się do nieprzytomności. Tutaj stała przed nim młoda, piękna dziewczyna i choćby z tej racji okazał swoje zainteresowanie.
- Zgadzam się - odparł jak człowiek interesu. - Przyjmę cię na okres próbny za wikt i opierunek. Będziesz w każdy wieczór występować przed moimi gośćmi.
Pokazał jej pokój na zapleczu. Na kolację zaoferował jej danie firmowe: zapiekaną kaczkę z surówką, którą zjadła z apetytem. Wieczorem wystąpiła przed publicznością. Zaśpiewała kilka pieśni przy akompaniamencie lutni. Całkowicie zaskoczyło ją zachowanie pewnego Elfa, który wyszarpnął jej lutnię. Na szczęście z pomocą pośpieszyła jej pantera, rzucając złodzieja na podłogę.
Awatar użytkownika
Jonathan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, łowca nagród.
Profesje:

Post autor: Jonathan »

        Obojętnym wzrokiem obserwował dalszy ciąg wydarzeń. Wokół dziewczyny zrobiło się małe zamieszanie. Dwóch elfów siedzących przy stoliku, widząc co się dzieje, rzuciło się na pomoc ziomkowi, atakując nożem panterę. Przeraźliwy ryk mordowanego zwierzęcia uzmysłowił innym, że stało się coś strasznego. W skąpym świetle osoby siedzące dalej mało co widziały. Heather zareagowała bezzwłocznie zasłaniając panterę własnym ciałem.
- Zostawcie ją, ale już! - wrzasnęła z całych sił.
Napadnięty elf, trzymając się za gardło, cisnął ze złością instrument o ścianę, następnie chwiejnym krokiem poszedł w stronę drzwi. Odwrócił się.
- Jeszcze cię załatwię, dziwko - wycharczał.
Wychodząc trzasnął z całej siły drzwiami, aż odpadła jedna z desek w futrynie. Zapanowała złowroga cisza. Goście pośpiesznie opuszczali karczmę, głośno okazując swoje niezadowolenie z powodu incydentu.
Tymczasem karczmarz podszedł do dziewczyny i nerwowo gestykulując, coś jej tłumaczył. Ona zdawała się nie słuchać. Klęcząc przy rannym zwierzęciu, usiłowała zatamować krwawienie. Pantera leżała w bezruchu i ciężko dyszała. Karczma w niedługim czasie opustoszała.
Jonathan wstał od stolika i poszukał lutni, którą znalazł w kącie. Była poważnie uszkodzona. Struny naderwane a szyjka nadłamana. Zauważył misterne ręczne zdobienie. Jak na jego oko prezentowała wysoki poziom sztuki lutniczej. Karczmarz, widząc, że się zbliża, zamilkł. Wziął mokrą szmatę i sprawnie powycierał plamy krwi na podłodze. Gdy skończył, podszedł do Jonathana, przepraszając go za to nieprzyjemne zajście. Był bardzo zdenerwowany. Nabrał powietrza, trzymając się za głowę, poważnym tonem powiedział:
- Tak to jest, jak zatrudnia się osobę nieznaną - mówił to, obrzucając nieprzychylnym wzrokiem dziewczynę. - Nic mi nie wspomniała o swojej panterze. W życiu nie zatrudniłbym jej, spryciara jedna. Gości mi wystraszyła. Bard i pantera, kto to wymyślił, może jeszcze miałbym karmić to bydlę, hę? Oszukała mnie, zapłacę jej za występ i niech się stąd jak najszybciej wynosi - powiedział ze złością.
Było już późno. Jonathan poczuł znużenie i senność od nadmiaru wypitego trunku. Postanowił wybrać się na spacer. Przedtem pożegnał się z karczmarzem.
- Pijany elf zawinił, nie ona.
Wręczył karczmarzowi uszkodzoną lutnię.
- Do jutra.
I wyszedł.
Awatar użytkownika
Heather
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, Bard.
Profesje:

Post autor: Heather »

        Była wściekła na elfów, którzy poważnie zranili jej przyjaciela. Pantera utraciła zbyt dużo krwi i nie było wiadomo, czy w ogóle przeżyje. Przewiązała szmatą dwie głębokie rany, aby zatamować krwawienie. Głaskała ją po futrze, słuchając jak ciężko dyszy.
"Jak to możliwe, że do tego doszło, wszystko zapowiadało się tak wspaniale. Jeszcze do tego ten wrzeszczący furiat." Miała na myśli karczmarza, który głośno narzekał na nią, okazując swoje niezadowolenie z powodu obecności pantery.
Skoro tylko skończył uskarżać się, kazał jej przyjść do siebie na rozmowę. Wcale nie śpieszyła się, wolała pozostać przy zwierzęciu.
        Była już głęboka noc. Ostatecznie zmęczona, udała się do swojego pokoiku na zapleczu. Pantera tymczasem leżała w kącie przykryta wełnianym kocem. Jednakże Heather źle spała tej nocy. Przewracała się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. O świcie wstała, aby obejrzeć w jakiej kondycji jest Shasfan. Kiedy szła korytarzem, karczmarz już nie spał i zawołał ją do siebie.
- Usiądź, moja pani - oznajmił uroczyście. - Masz szczęście, że ujął się za tobą mój przyjaciel, łowca.
Heather próbowała sobie przypomnieć, który to mógł być, ale w zamieszaniu nikogo takiego nie mogła sobie przypomnieć. Gospodarz pokazał jej połamaną lutnię. Dziewczyna aż się żachnęła z tego powodu.
- Mój instrument! Cały zniszczony, to sprawka tego pijaczyny elfa! - powiedziała podniesionym głosem.
- No już dobrze, nie krzycz, przyznaję, że się wczoraj zdenerwowałem na ciebie. Ale mogłaś mnie uprzedzić, że jest z tobą pantera. Nie lubię takich niespodzianek.
- A co to ma do rzeczy - rezolutnie odparła. - To był mój występ a nie Shasfan.
Mężczyzna nieco zbity z tropu przez chwilę milczał, aby w końcu oznajmić:
- Puszczam wszystko w niepamięć, zwierzę może zostać, a ty przez trzy dni nie dostaniesz wypłaty za swoje występy i jesteśmy kwita. Nowy instrument dostaniesz jutro od mojego przyjaciela.
Dziewczyna chciała jak najszybciej zakończyć męczącą rozmowę ze względu na ranne zwierzę, toteż zgodziła się na przedstawione przez gospodarza warunki. Na szczęście pantera przeżyła i przeniesiono ją do pomieszczenia, w którym mieszkała Heather.
Awatar użytkownika
Jonathan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, łowca nagród.
Profesje:

Post autor: Jonathan »

        Następnego dnia wieczorem kupiec przyniósł mu lutnię. Była bardzo podobna do tej zniszczonej, a nawet ładniejsza.
Nazajutrz Jonathan wziął ją ze sobą i poszedł do karczmy. Było południe. Przed wejściem do budynku zauważył elfa, bohatera wczorajszej rozróby. Stał w towarzystwie swoich kilku ziomków, mierząc go wzrokiem. Jonathan zwolnił kroku. Czuł na sobie jego złowieszcze spojrzenie. Zatrzymał się. Elf spojrzał na lutnię i splunął w jej kierunku. Jonathan powoli zbliżył się do niego i spojrzał mu prosto w oczy.
- Masz coś do mnie, to dawaj - powiedział spokojnie.
Dalej patrzyli na siebie aż w końcu elf nie wytrzymał i chwiejąc się, postąpił krok do przodu.
- Ano mam i co mi zrobisz?! - wykrzyknął.
Zaśmiał się głośno i ośmielony postąpił jeszcze pół kroku.
- Ta dziwka nie będzie mi tu jęczeć... chyba, że pode mną...
Wtem wyszedł karczmarz, który przez okno widział co się święci i wolał temu rychło zapobiec.
- Ty tam - rzekł do elfa. - Idź swoją drogą, bo jak nie, to więcej już nie przekroczysz progu mojego przybytku.
Współziomkowie elfa widząc zdecydowaną postawę gospodarza, odciągnęli kolegę i poszli w stronę portu. Gospodarz wziął pod ramię Jonathana i przepraszał go za to niemiłe zdarzenie.
- Co to za pijaczyna? - zapytał z ciekawości Jonathan. - Już drugi raz włazi mi w drogę. Nie podoba mi się to.
Karczmarz zaprosił go na zimne piwo. Kiedy usiedli przy stoliku chciał coś powiedzieć, ale się zawahał.
- Coś ukrywasz przede mną - spokojnie przemówił Jonathan.
Wypili kilka łyków trunku i dalej trwali w ciszy.
- To nie jest takie proste, jak myślisz - odrzekł właściciel.
- Czyżbyś miał przede mną jakieś tajemnice? - kontynuował mężczyzna.
- Wiesz, że nie mam... ufam ci jak nikomu na świecie...
- Ale? - nie dawał za wygraną Jonathan. - No wyduś to wreszcie z siebie... czekam.
Zapanowała przez chwilę krępująca cisza, przerywana odgłosami dochodzącymi z portu.
- Ten elf to Caldain... brat Lerrodiela - wyszeptał zrezygnowany gospodarz.
- Tego przywódcy, z którym handlujemy?
- Dokładnie - odpowiedział nieco zbity z tropu karczmarz.
- To mamy problem - stwierdził Jonathan.
Karczmarz skrzywił w grymasie nienaturalnie twarz, siląc się na uśmiech.
- Przyślę do ciebie dziewczynę, sam dasz jej lutnię, w końcu to twój prezent - powiedział, usiłując zmienić temat rozmowy.
- Dobrze, zaczekam tu na nią - oznajmił rzeczowo łowca.
Awatar użytkownika
Heather
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, Bard.
Profesje:

Post autor: Heather »

        Dziewczyna siedziała w swoim pokoju i głaskała Shasfan. Pantera wyraźnie czuła się lepiej i momentami nawet dokazywała, odbijając pyskiem piłeczkę rzucaną przez Heather. Wspólną zabawę przerwało pukanie do drzwi.

- Proszę - odpowiedziała.
W drzwiach stanął karczmarz. Skłonił głowę.
- Mój przyjaciel, Jonathan czeka przy stoliku, ma prezent dla ciebie - oznajmił grzecznie.
- Zaraz przyjdę do niego - odpowiedziała smutnym głosem.
Mężczyzna zamknął drzwi. Shasfan przez chwilę zaniepokoiła się obecnością gospodarza. Pogłaskana przez dziewczynę, położyła głowę na wełnianym kocu, mrużąc przy tym ślepia.
- Zostań tu i czekaj na mnie - rzekła do pantery.
Jeszcze raz pogłaskała panterę po łapie. Następnie wstała i wyszła z pokoju, udając się na salę. Jednak w połowie drogi zawróciła i postanowiła przywiązać szalem prowizorycznie łapę Shasfan do stołu. Był to znak dla zwierzęcia, że powinno zostać w pokoju i czekać na swoją panią. Heather nie chciała, aby znowu wynikły jakieś nieprzyjemności. Kochała panterę z całego serca. Była jej bliska, ale była też nieprzewidywalnym zwierzęciem. W ferworze walki w obronie swojej pani mogła zabić. I tego najbardziej obawiała się dziewczyna.

        Kiedy znalazła się na sali w karczmie, ujrzała w kącie nieznajomego mężczyznę, który postanowił dać jej w prezencie nową lutnię. Widziała, jak spokojnie popija piwo przy stoliku. Panował tam półmrok, więc miała ograniczoną widoczność. Zbliżając się do stolika, rozpoznała leżącą na stole nową lutnię. Gdy stanęła przy nim, skłoniła głowę. Nie czuła się skrępowana, chociaż jegomość wzbudzał w niej respekt i szacunek. Wyczuwała w nim arystokratę, czarne, bujne włosy sięgały mu do ramion i były rozpuszczone. Sprawiał wrażenie zamyślonego, jakby nieobecnego. Chrząknęła delikatnie, patrząc prosto w piwne, duże oczy.
- Jestem Heather, bard... - uśmiechnęła się.
Awatar użytkownika
Yavellion
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Półmroczny, pół leśny Elf.
Profesje:

Post autor: Yavellion »

        Odetchnął pełną piersią, kiedy poczuł powiew świeżej morskiej bryzy. Pierwszy raz przebywał w tym miejscu. " Trytonia..." - westchnął, patrząc na malowniczo usytuowane portowe miasto, w którym można spotkać wielu przybyszów i przedstawicieli wszystkich ras.

Jako znawca sztuki zachwycał się różnorodnością zabudowań, począwszy od małych, drewnianych chat rybackich, skończywszy na bogatych wielkich domach o spadzistych dachach.
Szedł wąską uliczką prowadzącą do budynku przypominającego miejsce, gdzie można znaleźć nocleg, czy też coś zjeść.
Przyglądał się kilku leśnym elfom, którzy spierali się przed wejściem do karczmy.
"Jak zawsze kłótliwi" - pomyślał z wyższością.
Wszedł do środka budynku. Był zadowolony, bo znalazł wygodne miejsce tuż pod ścianą. Szybko został obsłużony.
Był zdziwiony bogatym jadłospisem, który został mu przedstawiony.
Zwrócił uwagę szczególnie na: carpaccio z mathiasa, kawior z anchois, rzodkiewki piklowane, kawior z łososia, tatara, carpaccio z mlecznej jagnięciny oraz grillowany kozi ser ze szparagami. Natomiast główne danie stanowiły ośmiorniczki.
Zdecydował się na kawior z łososia i piklowane rzodkiewki.

Po posiłku przyglądał się z zainteresowaniem młodej dziewczynie, która wystąpiła przed zebraną publicznością.
Stanowili ją głównie zebrani goście. Po występie był świadkiem awantury, ale siedział za daleko, aby zwrócić uwagę na szczegóły.
Znudzony towarzystwem udał się na spoczynek do wynajętego pokoju.
Awatar użytkownika
Jonathan
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, łowca nagród.
Profesje:

Post autor: Jonathan »

        Rozpoznał ją jak tylko pojawiła się na sali. Szła wolnym krokiem w jego stronę. Kiedy stanęła przed nim i przedstawiła się, wstał z krzesła i również ukłonił się. Dziewczyna nie wyciągnęła ręki, więc on cofnął swoją.
- Jestem Jonathan - powiedział poważnym głosem. - I zwracaj się do mnie również w ten sposób. Mam dla ciebie prezent. Usiądź, proszę. Poczekał, aż wygodnie usadowiła się na krześle, wtedy zajął miejsce obok.
Sięgnął po lutnię, która leżała obok na krześle.
- Instrument jest tej samej klasy, co twój. Ręczna robota w każdym calu.
Wręczył jej lutnię i dopiero teraz nieznacznie uśmiechnął się.
Wyczuł na sobie wzrok karczmarza, który z ukrycia obserwował go. Skinął na niego. Dziewczyna przyjęła instrument i podziękowała.
- Na pewno jesteś głodna, zamówię coś dla nas.
Gospodarz zjawił się prawie natychmiast. Jonathan porozumiewawczo spojrzał na niego i wydał dyspozycje.
W ciszy zjedli pieczoną jagnięcinę w szparagach, a na deser ciasto ze śliwkami i napój orzeźwiający z owoców leśnych. Nie starał się bawić ją rozmową. Był nader władczy i konkretny, gdy coś mówił. Kiedy przeszli do deseru, rzekł po chwili.
- Nie ponosisz odpowiedzialności za to, co się stało po występie. To już pozostaw mnie... - mówił, jakby nad czymś myślał.
- Będę twoim protektorem i nie pytaj, dlaczego. Zapewnię ci utrzymanie, nie musisz zarabiać na życie występami. Jeżeli będziesz miała ochotę wystąpić, to zrobisz to, ale... wtedy, gdy będę na sali. Nie martw się elfami, to już moja sprawa. Wewnątrz instrumentu znajdziesz trochę gotówki na swoje potrzeby. Nie dziękuj mi, ale wymagam jednego - lojalności. W razie kłopotów, rozmawiaj z gospodarzem. To wszystko. Muszę już iść - wstał, skłonił się, jeszcze przez chwilę rozmawiał z karczmarzem i wyszedł.
Dziewczyna przez dłuższy czas siedziała sama przy stoliku. Potem ostrożnie trzymając lutnię, udała się do siebie.
Awatar użytkownika
Heather
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek, Bard.
Profesje:

Post autor: Heather »

        "Będzie moim protektorem... Ciekawa jestem, jak on sobie to wyobraża, pan arystokrata. Mimo wszystko popytam karczmarza, co sądzi na ten temat i jak mam to rozumieć." Wstała, wzięła instrument i poszła na zaplecze. Przechodząc, zauważyła uchylone drzwi do pokoju właściciela. Zapukała.
- Proszę.
Weszła do środka i zauważyła, jak mężczyzna nerwowo zgarnął pieniądze do szuflady biurka, którą z impetem zamknął.
- Słucham cię, moje dziecko, o co chodzi?
- Nie nazywaj mnie tak, nie jestem twoim dzieckiem - obruszyła się dziewczyna.
- To w czym problem?
Heather zamknęła za sobą drzwi i usiadła na krześle.
- O, widzę, że zanosi się na poważną rozmowę - rzekł złośliwie z udawaną uprzejmością.
- A żebyś wiedział, panie - odrzekła roztropnie dziewczyna. - Jesteś oddanym przyjacielem Jonathana, więc na pewno wiesz, co miał na myśli, informując mnie, że będzie moim... protektorem. Jakoś dziwne mam skojarzenia z tym słowem, bo na pewno jego... wszetecznicą - tu zniżyła głos i wypowiedziała z naciskiem, prawie szeptem - nie będę.
Karczmarz przez chwilę oniemiał. Potem parsknął głośnym śmiechem. Heather miała okazję przyjrzeć się jego trzęsącemu brzuchowi, który był dość pokaźnych rozmiarów. Gdy się nieco uspokoił, powiedział z uśmiechem.
- Czy ty wiesz, moja droga, jakie on ma kobiety?! Najlepsze kurtyzany biją się o niego. Nie wspominając o zamężnych arystokratkach. Naprawdę, rozbawiłaś mnie do łez - mówiąc to otarł chusteczką załzawione oczy.
Trochę zbita z tropu dziewczyna kontynuowała.
- Dał mi jakieś pieniądze, są w lutni, nie chcę ich... wolę zapracować sama - powiedziała unosząc się ambicją.
- Chwileczkę, młoda damo - oznajmił dobrodusznie mężczyzna. - Schowaj pieniądze, bo nawet nie wiesz, kiedy mogą ci się przydać. Nie wiesz, w co się wpakowałaś, zadzierając z Caldainem.
- Tym elfem, który zaatakował panterę? - zapytała.
- Dokładnie tak - przytaknął karczmarz. - Tu nie chodzi tylko o ciebie, moja kochana, ale o zasady. Gdyby nie Jonathan i jego pozycja w mieście, już byłoby po tobie. A teraz idź już, bo muszę wracać do moich obowiązków i dziękuj losowi, że wszystko skończyło się tak a nie inaczej.
Bardka wstała, ale nie do końca była usatysfakcjonowana przebiegiem rozmowy, gdyż miała jeszcze dużo pytań. Zabrała lutnię i udała się w kierunku swojego pokoju.
Zablokowany

Wróć do „Trytonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości