Turmalia[Turmalia] Tajemnica Zaginionego Łona...

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

[Turmalia] Tajemnica Zaginionego Łona...

Post autor: Finua »

Chociaż Finua nie przepadała za wodą, zaskakująco dobrze czuła się w portach przybrzeżnych miast. Zwykle kręciło się po nich mnóstwo ludzi a załogi wracały na morze dostatecznie szybko, by mogła dość swobodnie okradać marynarzy. Nauczyła się też, że pijane wilki morskie całkiem chętnie rozstawały się z drobniakami na rzecz kuglarki, o ile tylko odpowiednio wyraźnie kręciła biodrami. No i musiała być gotowa rzucić się w razie czego do ucieczki, gdyby postanowili zacieśnić znajomość odrobinę za mocno. Szczególnie, gdy chodziło o kilku nawalonych w trupa, na wpół pozbawionych uzębienia siepaczy, śmierdzących morzem. Mimo tego port i tak okazywał się dobrym miejscem na kilkudniowy odpoczynek. Dość łatwo zdobywała wystarczająco miedziaków, by przebiedować do kolejnego dnia a nawet czasem ktoś piwo w tawernie postawił.
Trzeciego dnia pobytu w Turmalii Fin jeszcze za dnia wypadła z jednego z bardziej szemranych lokali, dzierżąc swoją torbę jak największy skarb. Obejrzała się przez ramię na pijanego w sztok marynarza, który nieco za często kierował swoje ręce na jej tyłek. Bez dalszego namysłu ruszyła truchtem w prawo. Nie musiała się spieszyć, jegomość zbytnio się zataczał, by ją dogonić. No i sama była ciut podchmielona, wolała więc nie pędzić zbyt szybko. Bez większych trudności wmieszała się w popołudniowy tłum, zwolniła więc do marszu.
- Banda kretynów... - Mruknęła ze śmiechem, zerkając za siebie. Omal nie wpadła na jakiegoś mężczyznę, burknęła więc pod nosem, co sądziła na jego temat, przechodząc bliżej krawędzi wody, gdzie ruch był mniejszy. Rozochocona dzięki wypitemu alkoholowi, wskoczyła na jeden z potężnych pali, do których przywiązywano cumy. Zachybotała się przy tym niebezpiecznie, ale zdołała utrzymać równowagę. Poprawiła ułożenie torby na ramieniu, po czym przeskoczyła na stojącą opodal beczkę. Wydawałoby się, że to miejsce powinno być nieco bezpieczniejsze, ale samo puste naczynie zakołysało się lekko pod ciężarem kuglarki. Ta jednak nie wydawała się przym przejmować, a jedynie stanęła na szeroko rozstawionych nogach i wyjęła z bagażu trzy piłeczki, którymi zaczęła żonglować. Przychodziło jej to z pewnym trudem, ale jakoś dawała radę. Przynajmniej do momentu, gdy jedna z nich poleciała nieco za daleko i Finua odruchowo kopnęła ją, próbując podbić w górę, ale niewdzięczny przedmiot poleciał gdzieś między ludzi. Rozbawiło ją to tak szalenie, że aż złapała pozostałe dwa piłki i oparła dłonie na kolanach, zaśmiewając się. Musiała się przy tym pochylić w przód i wszystko wskazywało na to, że podpita artystka spadnie ze swojego podwyższenia i zwyczajnie rozbije nos o ziemię.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Zapach marynowanych śledzi jak mgła opatulał portowe życie Turmalii. Konserwy, pakunki i stosy beczek wypełniały nadbrzeżną dzielnicę miasta, definiując sposób bycia i wdychania powietrza. Cyrkulacja smrodu zapychała nozdrza Elfa, który z zauważalną ostrożnością omijał sklepiki wraz z jarmarkami. Oglądał się za siebie co chwila - barwne zapachy ciągały za nos. Kalejdoskop zdarzeń i ras mieszał się, czyniąc uliczki jeszcze zabawniejszymi, dla Galanotha iście intrygującymi. Wdychał importowane, płynne złoto porterów z dalekiego wschodu, unikalne składniki perfum bogatych pań dworu, brzuch burczał w reakcji z zapachem dymu pieczonego mięsa. Sarenki morskie, ramię w ramię w dzikami lasu, prażyły się na ruszcie otwartego ognia. Tłuszcz skwierczał, jelita ćwierkały. Życie mieszczańskie kwitło w najlepsze, a rycerz, nieco zagubiony, pląsał wraz z nim.
Tłumy balujące w porcie, zajęte rutyną codzienności, nie zwracały uwagi na wysokiego, barczystego Elfa. Sopelek lodu o śnieżno-mlecznych włosach omijał mniej uważnych przechodniów, starając się nie angażować w rozróby łokciami. Palisady szarej masy niczym fale uderzały raz w stronę morza, raz w kierunku murów miasta. Turbany, łańcuszki, kaptury, warkocze, łyse czerepy, strażnicze hełmy, białogłowe napędzały koniunkturę. Galanoth potrzebował przerwy. Wziął głęboki oddech, po czym odwrócił się powtórnie.
Pocisk nieznanego kalibru uderzył go prosto w środek czoła. Szary ekran percepcji załączył się na moment, przy akompaniamencie wygrywanym przez niskotonowy szum. Tajemnicza kulka spadła tuż pod nogi rycerza. Podniósł ją ostrożnie, z każdej strony opatrzył badawczym wzrokiem. Idealnie wyważona piłeczka nadawała się do trzymania w palcach - podzwaniała przy nawet najmniejszym machnięciu. Wytarta powierzchnia i ślady pstrokatej farby na niej wylanej świadczyły o długoletnim użytku. Tylko kto ją podrzucił?
Nos Galanotha podjął się próby odpowiedzi. Łowca wciągnął ogniwo woni. Chmiel, brudne kosmyki pachnące solą morską i pijackim oddechem marynarza wywołały marginalne skrzywienie ust. Elf znał ten zapach, i jeszcze jeden, głęboko zakopany w gruncie wędrujących psikusów. Uśmiechnął się złowieszczo jak kot patrzący z pomrukiem na śpiącą mysz. A więc tutaj jest..., pomyślał, gdy skierował się w stronę złapanego tropu. Podobne myśli i słowa krążyły w głowie Galanotha do czasu, aż nie dotarł do lekkiego podium zbrukanego postacią Fin. Śmiała się do rozpuku, definitywnie zapijaczona w sztorc. Gęsty tłum gapiów okalał ją z czterech stron, z równie wielką ochotą oglądającą znakomitą grą aktorską dziewczyny. Turmalia dawno nie widziała równie spektakularnego udawanego upadku! Prawie jak prawdziwy!
Ramiona Galanotha przyjęły kuglarkę, nim ta zderzyła się z kamienną rzeczywistością chodnika. Pochylił się nad nią i z iście diabelskim uśmieszkiem rzekł krótkie:
- Witaj, Złodziejaszku.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Trzeźwa Finua prawie na pewno utrzymałaby równowagę na beczce, a gdyby już miała spaść, zdołałaby jakoś uniknąć obrażeń. Zwyczajnie czasem miała więcej szczęścia niż rozumu. Dowodem na to mógł być fakt, że nie połamała sobie nosa, ani nawet nie zdarła skóry z kolan, choć zleciała ze swojego podwyższenia całkiem widowiskowo. Przytrzymała się ramion, które nie pozwoliły jej powitać Matuszki Ziemi i potrząsnęła gwałtownie głową w próbie otrzeźwienia. Zachichotała przy tym głupawo, po czym podniosła powoli wzrok na swojego wybawcę. A było na co podnosić, biorąc pod uwagę jego wzrost.
- Nie jeeeesstem złosiejem. - Wymamrotała bardzo powoli, by wyraźnie wypowiedzieć każde słowo. Przyjrzała się elfowi uważnie, marszcząc lekko brwi. - Ja Cię znaaam!
Po tym oświadczeniu jej biedny, pijany umysł podjął karkołomny wysiłek dopasowania twarzy do imienia, czy sytuacji. Z jakiegoś powodu uparcie przychodzili jej na myśl dawni towarzysze: Daray i Nikol. Żadne z tych imion nie pasowało jednak do wysokiego długoucha. Wreszcie skojarzyła, że musiała poznać go przy nich. Nawet powoli świtało jej jakieś imię.
- Gla... Lag... Nagagoth! Nie... Nad rzeką! Larr! Znaczy rzeka Larr. - Przez cały czas kuglarka wydawała się czymś szalenie rozbawiona. Przynajmniej do momentu, gdy przypomniała sobie całą sytuację oraz imię wybawiciela. Wtedy mina jej zrzedła, ona sama zbladła i wyglądało na to, że chwilowo otrzeźwiała. - Galanoth! O w dupę i nożem, ja Cię już raz okradłam...
Doświadczenie uczyło, że ofiary jej niezbyt legalnych zainteresowań rzadko kiedy były zachwycone z powodu ich spotkania. Oczywiście o ile zdawały sobie sprawę z takiej kradzieży, a ten konkretny mężczyzna raczej wiedział o niej doskonale. Na dodatek jego uśmieszek nie zwiastował niczego dobrego. Zaparła się więc porządnie nogami, próbując się wyrwać.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Stalowy uścisk łapsk Elfa krępował jakikolwiek ruch kuglarki. Zdecydowanie, nie spodziewał się innych form i prób ucieczki niż instynkt zwierzęcego przetrwania - ucieczki, w wykonaniu pijanej złodziejki. Zachichotał, choć jego rozbawienie wynikało raczej z pamiętnej sytuacji dokazywania Finui, jak głęboko kiepskim jest złodziejem, oraz z jej obecnego położenia, względnie przegranym.
Drobniutkie, kruche ciało kobiety przerzucił ostrożnie przez prawy bark, by tył Fin świecił za plecami Galanotha. Twarz zaś, umazaną popijawą w porcie, postarał się traktować nazbyt delikatnie, niż było to w jego mocy. Rękawem cienkiego, brązowego płaszcza otarł policzki z wszędobylskiego pyłu.
- Cieszę się, że pamiętasz imię jedynej przyjaznej twarzy w okolicy. - wychrypiał szeptem Galanoth - Możesz zaryzykować i sprawić, bym stał się twoim oprawcą, bądź na chwilę obecną zamienić się w grzeczną, potulną owieczkę współpracującą z przedstawicielem wyższych władz. Rozumiesz, póki co?
Powolnym krokiem, jak gdyby nigdy nic, odszedł z zamieszania zwanego tłumem. Pospólstwo spojrzało raz jeszcze na okiełznaną złośnicę i na łowcę, próbując jednocześnie pojąc, co się takiego, do licha ciężkiego, stało. Galanoth tymczasem skręcił w mniej uczęszczaną uliczkę.

Korytarz oddzielający ciasno przytulone do siebie domy opadał w głąb miasta. Kamienne bloki gospodarstw wyróżniały się bujną roślinnością pielęgnowaną przez panie domu i ich córki. Trawa porastająca zakątki nie wygląda na wydeptaną, a okna, jak zaczarowane, wszystkie razem, przykryte były grubymi okiennicami. Elf rozejrzał się ostrożnie, to w lewo i w prawo, następnie postawił Finuę na ziemi. Dla zachowania ostrożności, przyparł ją do twardej ściany bloku, blokując obydwoma ramionami przed hipotetyczną próbą zwiania. Prawa dłoń mężczyzny, do tej pory ukryta w rękawicy, zaczęła pulsować lekkim, bladym światłem. Błękitne płomyki zatańczyły na opuszkach palców. Finua poczuła na swych policzkach oczyszczającą moc wody.
- Powiedz, zanim zamienię się w mniej honorowego strażnika sprawiedliwości, ilu osobom podcięłaś kieszenie lub okradłaś ich.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Kuglarka nie miała za wiele do gadania, jeśli chodziło o wyniesienie jej z portu. Nawet, gdyby wpadła na pomysł wykłócania się, bardziej skupiała się na utrzymaniu swojej torby i denerwującym kołysaniu przy każdym kroku. Grzecznie pozwoliła się więc przetransportować, gdzie tylko Galanoth sobie to umyślił. Gdy tylko znalazła się na ziemi, rzeczywiście obróciła się lekko, by dokonać ewakuacji swojej skromnej osoby. Uniemożliwiło jej tej manewr ramię elfa, odgradzające ją od wolności. Z braku innej opcji popatrzyła na "porywacza", usiłując zmusić swój zamarynowany w alkoholu mózg do pracy. Nie mogła wymyślić, czego od niej chciał, skoro nie wydał jej od razu straży. Na błękitne płomyki na czubkach jego palców zareagowała nadzwyczaj spokojnie, w końcu lubiła ogień. Ale ten nie był przyjemnie ciepły, skojarzył jej się z wodą. Natychmiast więc odsunęła się jak najdalej od dłoni mężczyzny, co oznaczało wciśnięcie się plecami w ścianę i jego drugi ramię.
- Znaczy, że dziś? Ze trzy... może czwartą, jak żeśmy pili... - Wyglądało na to, że dziewczyna naprawdę próbowała przypomnieć sobie dokładną liczbę. Zerkała też co chwilę to na twarz elfa, to na jego dłoń, to znów na drogę, wyraźnie szukając możliwości ucieczki. - A w ogóle... to do tylu to ja nie umiem liczyć.
Podpita Iskra wydawała się mówić prawdę, chociaż stanie bez przytrzymywania się muru stanowiło pewnego rodzaju wyzwanie w jej obecnym stanie. W pewnej chwili jej twarz rozjaśnił nawet uśmiech.
- Przypomniałam sobie! - Oznajmiła radośnie, przeszukując na oślep torbę. Wyjęła z niej drobną sakiewkę z wyraźnie zbyt krótkimi, przeciętymi najpewniej rzemykami. - Wiedziałam, że coś zostało... zawsze kradnę jedną więcej na czarną godzinę. Zawsze ją przepijam...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Ręka Galanotha z całą siłą tyrańskiej, pewnej siebie władzy objęła policzek kobiety. Palcami wpił się w skórę, władczo utrzymując kuglarkę przyciśniętą do ściany. Wodniste ogniki na opuszkach czyściły twarz z wszelkich brudów i kurzu portowego miasta. Galanoth uśmiechnął się kącikiem ust. Bez całej tej otoczki syfu, FInua wyglądała całkiem reprezentatywnie, modelowo. Wybrała jednak okrutną drogę postępowania; życie przeciw zasadom moralnym. Oczyszczająca, karząca kąpiel głowy miała ją nauczyć choćby cienia pokory. Ziarnko, tym samym sposobem zasiane - wierzył Galanoth - wyrośnie wkrótce. Finua potrzebowała dobrego ugruntowania manier, no i paru tygodni surowej, rygorystycznej odsiadki.
- Gdy właściciele kosztowności dowiedzą się, że ich kiese zostały wyczyszczone do syta, podejrzenia padną na kuszącą, zgrabną artystkę uliczną, która potrafi żonglować piłeczkami i mieszkami z pieniędzmi. Oczywiście, gdybyś pomyślała wcześniej nad miejscem planowanych kradzieży, dowiedziałabyś się, że Turmalia słynie z prostego, nudnego życia, gdzie każdy mieszkaniec zna swoich sąsiadów. To miasto jest najbardziej stereotypowym miejscem w całej Alaranii. Nie sądzę, byś przybyła tutaj dopiero dzisiaj... - Galanoth pochwycił torbę Fin i natychmiast odrzucił ją pod przeciwną ścianę. - Twoje ciało wręcz śmierdzi rynsztokiem portowym.
Krępym ruchem nosa otarł się o kosmyk włosów i prawy bok szyi kuglarki.
- W dodatku wybrałaś naprawdę tani nocleg... Urhh...
Odsunął się, lecz nie spuszczał ramion z blokady.
- Jeśli pozostaniesz grzeczna, przynajmniej na czas pobytu w tym mieście, dopilnujesz, by kosztowności zrabowane w trakcie grasowania w Turmalii trafiły do właścicieli. Inaczej, wydam cię prawomocnym władzom, co zwykle, w wypadku rabusiów i rzezimieszków, kończy się krwawym, brutalnym aktem odcięcia dłoni.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Gdy tylko Galanoth raczył oswobodzić jej twarz, spojrzała na niego z wściekłością godną pstrykniętego w ucho szczeniaka. Traktowanie jej wodą uważała za zbytnią złośliwość. Nie miała nic przeciwko gorącej kąpieli od czasu do czasu, ale coś takiego było niedopuszczalne. Potrząsnęła nerwowo głową i potarła dłonią policzek, by pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia chłodu. Nieświadomie zostawiła przy tym na twarzy smugę kurzu.
- Hej! - Zawołała w proteście, gdy została pozbawiona swojej nieodłącznej torby. - Obrobię Ci za to kieszenie, chamie...
Wymamrotała cicho w stronę czubków swoich butów. Jakoś nie pomyślała, że elfy mogą mieć czulszy słuch od ludzi i takie stwierdzenie może nie pomóc jej w ratowaniu skóry. Obwąchiwanie szyi kuglarka zniosła dość spokojnie, przynajmniej z pozoru. Nie wiedziała, na jakie dziwne pomysły mógł wpaść jej "porywacz", wolała więc go nie drażnić.
- Nie wiem, co to znaczy stereoty... powy. I czym mam niby śmierdzieć, jak śpię na ulicy w porcie albo przy palenisku w tawernie? - Burknęła, wyraźnie naburmuszona. Wydęła nawet usta, by podkreślić swoje niezadowolenie i dopiero ostatnia groźba sprawiła, że dziewczyna przyjęła mniej roszczeniową postawę. Spojrzała na Galanotha wielkimi, przerażonymi oczami, skuliwszy się lekko. Wizja utraty ręki działała na nią zawsze i pozwalała przezwyciężyć w pełni alkoholowe zamroczenie. Przynajmniej tymczasowo.
- Ale... ale ta sakiewka to wszystko co mam! Wydałam już te pieniądze! Nawet jeśli zarobię dość na występach, jeśli oddam wszystko, będę głodować. A choćbym zdobyła fortunę, nie pamiętam komu i ile zabrałam! Was, panie, pamiętam tylko dlatego, że piliśmy razem i Nikola kazała mi zabrać, co się dało, jak ruszaliśmy w drogę. Bez dłoni to ja nic nie zarobię. Nie ma innej możliwości? - Bycie drobniutką i pozornie strasznie delikatną miało, zdaniem Fin, kilka zalet. Jedną z nich była możliwość próbowania zagrywki "na litość", którą ślicznie przedstawiła. Pociągnęła nawet nosem i zatrzepotała powiekami, by zwrócić uwagę długoucha na błyszczące w jej oczach łzy.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Dłoń pilnująca policzków i lica odstąpiła od Finui. Rękawica podążyła przez klatkę piersiową, jej lewy bok i spoczęła na biodrach. Druga dłoń lekko obluzowała uścisk, oddając dziewczynie nieco więcej ruchu. Dalej skrępowana, znów poczuła na sobie nie tylko zapach, ale i dotyk Elfa. Przesunął się skrytym, badawczym ruchem palców po pasie kuglarki, sprawdził kieszenie zabrudzonej żywotem portowym szaty. Pustka, nie licząc paru kłębków zgubionego materiału i urwanej gałązki, która zapodziała się w trakcie sromotnego upadku z podium. Rzecz jasna, Galanoth nie po raz pierwszy dokonywał rewizji szemranego marginesu społecznego. Złodziejski fach, gildie rzezimieszków i samotni poszukiwacze złota znali wiele innych miejsc, nie tylko odzieży, gdzie można schować zrabowane łupy. Nie raz w historii przypadków kryminalnych dochodziło do zakażeń per rectum, zapaleń lochów organicznych i miejsc, które nie przychodziłyby do głowy, gdy zajdzie potrzeba przetrzepać skórę złodzieja.
Galanoth darował sobie jednak dalsze poddawanie pod wątpliwość. Finua była... "czysta". Puścił ją spod ściany i postarał się, by czasem nie obiła sobie pleców czy kolan. Rycerz stał wyprostowany, z dumnie wypiętym torsem, choć wcale o tym nie wiedział. Migoczące, lodowe spojrzenie o ognistych iskrach w środku spoglądało uważnie na postać drobnej dziewczyny. Analizował jej wygląd, posturę, nawet najdrobniejszy włos rozrzedzony na wytartej szacie. Rycerz nie zwlekał długo. Sięgnął po torbę, natychmiast ją otworzył. Mówi się, że damskie torebki chowają w sobie sekret prawiecznego smoka, labirynt fauna i legendarne artefakty rodem ze skaldowskich pieśni. Nie wiadomo, czego dokładnie spodziewał się ujrzeć Elf, ale grymas zadowolenia dodawał mu nieopisanego uroku.
- Nie zastanawiałaś się, by rozpocząć nowe życie, z dala od aresztów i manii uciekania przed strażą? Alarania to duży placek terenu, gdzieś na pewno ułożyłabyś się od nowa.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua nie broniła się przed przeszukaniem. Po części dlatego, że jako złodziejka trafiała już na bardziej "nadgorliwych" stróżów prawa. A po części dlatego, że w miarę, jak się uspokajała, wypity alkohol powoli przypominał o sobie. Na dodatek wszelkie obciążające ją przedmioty miała w torbie. Dlatego stała spokojnie, oparta o ścianę i obserwowała wirujący z lekka świat. Skrzyżowała tylko ramiona na piersi z nieco znudzoną miną. Przynajmniej do momentu, gdy zauważyła swój dobytek w dłoniach Elfa.
- Zostaw moje rzeczy! - Zażądała nieco ironicznie jak na złodzieja. Zbliżyła się do Galanotha, chcąc odzyskać swój bagaż. Jedną rękę wciąż opierała o ścianę, jakby nie ufała własnemu poczuciu równowagi. Zależało jej na zabraniu mężczyźnie torby, zanim ten przekopałby się przez akcesoria kuglarskie i dotarł do skrytych pod nimi czarnych ubrań, które nosiła podczas włamań. Z tych mogła się jeszcze z łatwością wyłgać, ale znajdujące się niżej wytrychy oraz narzędzia do rozbrajania pułapek byłyby już trudniejsze do wyjaśnienia. I miały ogromną wartość dla Iskry. Przedmioty potrzebne do występów mogła kupić z łatwością, mając odpowiednią ilość odłożonych pieniędzy. Ale kolekcję z dna torby zbierała latami. Miała nawet przygotowane dodatkowe skrytki i ukryte kieszenie zarówno w ubraniach jak i bagażu, w których mogła bezpiecznie umieścić każdy wytrych. Ale była prawie pewna, że znajdowały się tam tylko pojedyncze, rzadko używane narzędzia, a większość leżała luzem.
- Z kuglarstwa nie wyżyje. Oprócz tego umiem tylko kraść. Chcesz złapać przestępcę, dorwij kogoś z gildii! Bogatszych złodziei. A nie kogoś, kto ledwo ma co do gęby włożyć! - Rzuciła bez namysłu, choć piwo wyczuwalne w jej oddechu kłóciło się dość mocno z jej rzekomą biedą.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Węszące instynkty Łowcy nakazywały mu przeszukiwać kieszenie i pomniejsze kiese. Dalsze rozpoznawanie dobytku Finui skończyło się przetrząśnięciem dość sporej torby, znalezieniem prowizorycznych wytrychów, marnie przygotowanych na trudy i znoje wiecznych ucieczek. Galanothowi nie uszły uwadze wszywki i nitki wypruwane z wnętrza bagażu. Materiał rozpruwał się w nienaturalnych miejscach, tam gdzie teoretycznie, na pierwszy rzut oka, kieszenie nie powinny istnieć. Elf potrząsnął torbą ponownie, wyciągnąwszy stertę damskich klamotów, fatałaszków, akcesoriów kuglarsko-profesjonalnych, złodziejsko-wytrawnych. Zawartość, quazi-opróżniona, zadźwięczała złowieszczo, jak stado zardzewiałych kluczy w dłoni równie zakurzonego sprzątacza. Galanoth zamruczał podejrzliwie. Łypnął lodowatym wzrokiem na pakunek z ukrytą treścią, potem na jego właścicielkę, to znów na torbę. Finua nigdy nie uchodziła za Robin Hooda, ba, uważała, że to jej należy się bogactwo zamożnych, bez względu na liczbę potrzebujących w pobliżu. Dziewczynie było bliżej do marginesu śledczego, niewyraźnego, szorstkiego papieru plakatów ukazujących twarze przestępców niskiego szczebla. O ile "Gildie Bogatych Złodziei" przypominały watahy wilków, panów głuszy i lasów, samotni kryminaliści, z punktu widzenia Galanotha, tkwili gdzieś pomiędzy poziomem żuczków gnojaczków a mewami próbującymi połykać bryłki węgla.
Iskra przez moment sprawiała wrażenie naburmuszonej, z resztą, co dużo wyjaśniać: Książę Północy, jedyny w swoim rodzaju przedstawiciel władz, Których Nie Ma Nawet Na Mapie, grzebał jej w prywatnych rzeczach. Nie oceniał jednak gustu, przydatności znalezionych atrybutów sztukmistrza zamków i blokad, lecz samą Finuę, indywiduum, które mogło szczycić się i chwalić, że widziała Księcia nago.
- Myślisz zbyt intensywnie o własnym zawodzie, wyrobionym na ulicy. - jakkolwiek by to nie zabrzmiało, Galanoth podtrzymał ton ciepłego, lecz surowego nauczyciela - Spróbuj dojrzeć nowe perspektywy poza ramami złodziejstwa. Jesteś piękną niewiastą, o reputacji dziewicy rozważać nie zamierzam. Cechy rzemiosł inżynieryjnych i kowalskich przystanęłoby na odpowiednie warunki umowy, gdybyś tylko zechciała podjąć się u nich nauki. Jeśli potrafisz zajmować się czyszczeniem do cna skrytek i skarbonek, aparatura drobnych mechanizmów i trybików nie powinna być dla Ciebie kłopotem. To kolejny atut, który przemawia nad dokładnym przemyśleniem sprawy. Proszę. Oto twoja tor...
Budynek zatrząsł się u podstaw. Fundamenty ściany, o którą opierała się Finua, runęły w strugach potężnych kamieni. Drewniany dach złamał kręgosłup, deski zleciały w mgnieniu oka. Kurz zstąpił nagle w miejsce dawnego muru, porywając w górę pył i kurz miasta. Bladożółta forma kurtyny zasłoniła przez moment widok. Gruchotanie pękających szwów pozostałych ścian ustąpiło, strop sufitu podłapał krzywiznę, na której osiadł ryzykownie... i dość niebezpiecznie. Finua poczuła dopiero teraz stalowe dłonie Elfa na biodrach i barku. Przez cały ten czas trzymał ją blisko, gotów odsunąć. Torba straciła na wartości. Jej znaczenie leżało hen za plecami, odrzucone instynktownie.
- Co do licha... - wychrypiał rycerz, spoglądając jednocześnie przed siebie. Ściana burdelu stanowiła nic nie znaczący gruz. Pokój "konsumencki" odkrywał bohaterom kobietę, młodą, wyzwoloną, także poprzez ciasne, skórzane odzienie i maskę demona na twarzy. Sukkub. W dłoni ściskała pejcz. Finua i Galanoth bez najmniejszego trudu poznali, że nie został on wykończony grubymi sznurami, lecz dziwnym, czerwonobarwnym włosiem wysadzanym gwoździami. Zamaskowana postać bezbożnicy stała tuż nad klękającą postacią, figurującą w bestiariuszu jako pół krasnolud, pół człowiek. Ów śmiertelnik, choć znacznie skromniej odziany, jeśli liczy się włosy na klatce, prezentował okazały dowód na to, jak natura potrafi pomagać mieszańcom. Blado-jasna cera młodzianina komponowała się z krwawymi szramami na plecach, wraz ze szlachetnych ich zwieńczeniem. Świeciła ona wyprężona w kierunku zburzonej ściany, a twarze całej czwórki trwały zatrzymane w czasie.

Galanoth opuśćił prędko miasto.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości