FargothRóża bez kolców.

Miasto położone na granicy Równiny Drivii i Wschodnich Pustkowi, jedno z głównych miast środkowej Alarani, położone na szlaku handlowym, prowadzącym przez Opuszczone Królestwo aż do Wybrzeża Cienia.
Zablokowany
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Róża bez kolców.

Post autor: Feyla »

Dalszą część drogi do Fargoth, Feyla pokonała w milczeniu. Nie była zadowolona z towarzyszącego jej minotaura. Pomoc jaką rzekomo oferowała dziwaczna bestia najwidoczniej dotyczyła tylko tych spraw których on sam sobie wybierze. Kowalka była z tego powodu wściekła. Rozumowanie minotaura było jeszcze bardziej pokrętne niż jego wygląd. Tak, bardzo chętnie ci pomogę, nawet jeśli wcale mojej pomocy nie chcesz. Tylko nie proś mnie o pomoc w sprawie żony młynarza, ani w sprawie pani kapitan straży, ani najlepiej w żadnej innej. Widać wół zamierzał sam sobie wybrać w czymże to zamierza oferować swoje wsparcie.
- Jeśli już musisz to chodź ze mną. Wprawdzie podróżuję teraz sama, ale jestem obecnie częścią drużyny wykonującej pewną misję. Jeśli nasz dowódca uzna że jesteś potrzebny to wtedy zadecydujesz czy faktycznie chcesz nam towarzyszyć. Na razie w nic nie mogę cię wtajemniczać. – „Kto wie, silny jest jak wół, inteligentny tez ja wół, i szybki … no właśnie, o dziwo szybszy od koni” Pomyślała dziewczyna.
Jako że sama podróżowała wozem, elf szedł pieszo a grabarz zataczając koło znacznie nadłożył drogi, Feyla założyła że zapewne dotrze do miasta jako pierwsza. Nie chciała tracić czasu na czekanie na towarzyszy. Liczyła że szybko załatwi sprawę wdowy po młynarzu, pozbędzie się koni oraz przewożonego dobytku, a przy okazji rozejrzy za gospodą na nocleg. Robiło się coraz później. Jeśli miała znaleźć lokal zwany „różą bez kolców” lepiej uczynić to za dnia, gdy jeszcze można na ulicy spotkać kogoś kogo warto wypytać.
W rzeczywistości to co zaplanowała zrobić szybko wlokło się całymi godzinami. Mieszkania młynarzowej nie mogła zlokalizować, głownie dlatego że nie spodziewała się po nim aż takiego przepychu. Widząc zdobną rezydencję która powstała dzięki ciężkiej pracy mieszkańców wsi, Feyla niemal zagotował się z złości. Mało tego w rozmowie z odźwiernym kowalka dowiedziała się tylko iż wielmożna pani nie rozmawia z przedstawicielami ludu. Feyla uznała zatem że gdy tylko jaśnie łaskawa pani zechce zejść na ziemię, będzie musiała sama pofatygować się na wieś i spróbować odzyskać swoje rzeczy. Przynajmniej rozwiązało jej to sprawę kłopotliwej rozmowy o zmarłym młynarzu. Niestety nadal pozostawała z rzeczami, które w chwili obecnej stanowiły dla niej zbędny bagaż. Najchętniej odesłałaby je do wioski. Tu w miesicie nie miała jednak nikogo komu mogłaby zaufać w kwestii dostarczania cennego ładunku do Nurdina. Postanowiła że konie, wóz i ładunek przechowa w zaprzyjaźnionej kuźni. Jutro z rana jest dzień targowy i na pewno pojawi się ktoś, kto podejmie się odwiezienia rzeczy do młyna. Odnalazła zatem kuźnie Grawa, wiecznie marudzącego kowala, z którym od czasu do czasu prowadziła wspólne interesy. Mężczyzna z natury był niechętny na wszystko co nie mieściło się w jego dziennym schemacie i głośno klął każdą nowinkę z góry przyjmując ją jako coś złego. Po długich namowach, Graw zgodził się ostatecznie przetrzymać konie.
- Tylko do rana – zaznaczył – Potem wywalę te rupieciarnię, a konie zeżrę na obiad.
- Świetnie. Dziękuję. – Feyla odetchnęła z ulgą. – A może znasz gospodę zwaną róże bez kolców? – Spytała Feyla. Ku jej zdziwieniu Graw uśmiechnął się szeroko.
- Gospodę? A to dobre. Różnie to już nazywano burdelem, zamtuzem , domem publicznym ale do chuja nikt jeszcze nie nazwał jej gospodą. – Kowal śmiał się teraz w głos – Słuchaj mała, jeśli szukasz tego typu przygód lepiej zajrzyj na ulice mokrą, albo poczekaj aż skończę pracę. – Bawił się świetnie Graw. – Zresztą w róży i tak cię nie wpuszczą. To miejsce gdzie ekscentryczni bogacze bawią się w najlepsze zaspokajając swoje rządze. Poza tym lepiej nie nazywać głośno tego siedliska kurew tym czym jest. Miejscowi wolą nazwę egzotyczny klub odkrywców. Jakby do cholery odkrywali tam coś więcej niż swoje gacie. Jeśli nie rzucasz sakiewkami złota gdzie popadnie to od strażników możesz tam jedynie dostać kopa w zadek. Co innego twój towarzysz. Takiego dziwoląga wpuszczą od razu…
- Dzięki. Więcej mi nie trzeba. – Feyla nie mogła otrząsnąć się z szoku. Nurdin i burdel. Te dwie rzeczy nie pasowały do siebie tak bardzo że jej wyobraźnia nawet nie była w stanie zestawić ich sobie jednocześnie. Co niby ktoś taki jak krasnolud mógł robić w takim miejscu? Z setek możliwych miejsc by wysłać swoje paczki, przeklęty Nurdin musiał wybrać akurat burdel. Jak niby ona miała się dostać do środka?
Kowalka opuściła warsztat Grawa. I tak już była spóźniona. Udała się na spotkanie z grabarzem i elfem, licząc iż oni będą mieli jakiś plan. Po drodze układała już własny pomysł, ale najpierw uznała iż warto posłuchać tego co wymyśli dowódca.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Nie zatrzymywał się ani razu przypominając wielkiego, czarnego nietoperza z długim, białym futrem na głowie albo ewentualnie kruka rawie aż do samego miasta popędzając konia jak tylko mógł chcąc jak najszybciej dostać się do Fargoth i przybytku zwanego "Róża bez kolców". Zabawne, że mimo końskiego galopu nie spadł mu kapelusz..."I czymże ta Róża ma być, hm? Róża...Róża...bardziej brzmi to jak nazywa zamtuza niż jak nazwa karczmy... Ale nie sądźmy książki po okładce, może się mylę. Gorzej, jeśli nie... Bo jeśli nie to kogo tam wyślę? Fey tam nie wpuszczą, nie ma co liczyć żeby do domu publicznego wpuścili obcą kobietę. Poza tym... nie darowałbym sobie jeśli coś by się jej stało." Znów to samo. Zacisnął zęby bardziej pochylając się nad koniem i skupiając się na drodze. Po co się o nią martwił? Po co martwił się o kogokolwiek? Przeklęta anielska krew!
"Balwura? Innego wyjścia chyba nie będzie...Gyahahaha, chcę zobaczyć minę tego dzieciaka jak zobaczy tyle kobiet..." wykrzywił się w delikatnym uśmiechu na myśl o elfie i kobietach z zamtuza. Oczywiście sam nie zamierzał tam wchodzić, no chyba, że go zmuszą siłą- nie interesowały go kobiety, a już na pewno nie takie... "Mam dziwne wrażenie, że szykuje się lepsza zabawa niż myślałem..."
-No dobra, ssstaruszku...możesz zwolnić. Delikatnie szarpnął lejce konia, który stanął dęba na nazwanie go "staruszkiem". -Sam jesteś stary, Adrien! Parsknął obrażony, że nie udało mu się wrzucić pana w pokrzywy przy drodze, ale czując dźgnięcie piętami pod boki zreflektował się i posłusznie szedł powoli mrucząc coś tylko o białowłosych psychopatach. Grabarz niczym nie wzruszony nucił sobie jakąś starą przyśpiewkę, której nauczył się jeszcze jako dzieciak całkowicie ignorując Mortema, czyli jak zwykle.
Do miasta zajechał tuż przed zachodem, zmęczony, ale szczęśliwy, że trafił tutaj bez większych przygód. Zeskoczył z konia i prowadził go pod bramy za uzdę nie chcąc go dłużej męczyć tym bardziej, że zwierzę w bardzo nieprzyjemny sposób zaczęło prychać sugerując co zrobi z właścicielem jeśli ten z niego nie zejdzie. Poprawił szarą, dość szeroką i grubą szarfę bardziej przypominającą bardziej długą chustę przechodzącą przez jego tors związaną na lewym biodrze w coś, co przypominało kokardę i przegarnął nieco czarny sznur paciorków na szyj.
Balwur najwidoczniej jeszcze nie dotarł, ale Feyla zmieściła się w czasie z nadwyżką w postaci.. minotaura. " To się nie dzieje naprawdę, ja chyba śnię..."- Jęknął w myślach podchodząc do dziewczyny i człowieka-woła. Człowiek-lis narobił dostatecznie dużo zamieszania, a co dopiero coś takiego! Adrien, chociaż sam do niskich nie należał, a wręcz przeciwnie, musiał nieco zadrzeć głowę do góry żeby przyjrzeć się jego twarzy. Miał nadzieję, że owe stworzenie nie zechce uczestniczyć w ich wyprawie... -Pan Balwur jeszcze nie doszedł? Zapytał chcąc przełamać nieco niezręczną ciszę jaka powstała.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

- Nawet nie pytaj dlaczego. – Oznajmiła Feyla na widok Adriena, nie wyjaśniając czy ma na myśli swoje spóźnienie, obecność minotaura czy ogólnie kiepski nastrój – Róża to ekskluzywny zamtuz dla bogatych dziwaków. Jest dobrze chroniony i nie łatwo tam się dostać. Pojęcia nie mam w jaki sposób Nurdinowi udawało się wpraszać i w ogóle po co miałby to robić, ale chyba nie mamy wyjścia. Jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć to ktoś musi dostać się do wewnątrz. Jakieś pomysły? Znajomy kowal zasugerował aby sprzedać tam woła – Feyla zaczęła rozważać szalony plan – Mogłabym zrobić dyby , zakujemy w nie pana bestię i będziemy udawać iż chcemy go sprzedać. Być może właściciel będzie zainteresowany dobiciem targu. W ten sposób udałoby się wejść do środka w komplecie. Dowódca mógłby być handlarzem a ja z elfem strażnikami rogatego. Oczywiście zakładam że handel zakończy się niczym i wyjdziemy stamtąd w komplecie – Dodała chcąc uspokoić minotaura. – Jest też drugi znacznie prostszy plan. Uprowadzamy kogoś z zamtuza i tak długo męczymy aż wyjawi co chcemy.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

"Zamtuz...od wioski wiedziałem, że to zamtuz. Nie ma co, mam szczęście jak nikt..."-Psioczył w myślach nieco rozbawiony rozwojem sytuacji wciąż badawczo patrząc na minotaura i nie, nie pozwoli by wół szedł z nimi dalej niż do bram miasta, nie ma mowy...Ale...jakoś średnio mu się uśmiechało tłumaczenie mu tego, Burkhan zdawał się być typkiem skorym do bitki, a jeden kopniak zadany kopytami czy też cios rogami najzwyczajniej zabił by kogoś takiego jak Adrien...
Myślał, że to on miewał szalone pomysły, ale panienka Feyla biła go na głowę, to nie miało prawa się udać, nie... "Szczury..." -Chyba że... Zaczął się zastanawiać na głos białowłosy stukając paznokciem w brodę. -Chyba, że wpuszczę tam szczury... Uśmiechnął się zagadkowo do kowalki i ciągnąc dalej. -Oczywiście nie sssame, tam od razu by je zabito patrząc na rangę tego miejsssca. Potrzebujemy kogoś, kto tam je wniesssie, one sssobie dossskonale sssame poradzą... Zawsze używał szczurów do węszenia po swoim mieście, zwierzaki wiedziały co w trawie piszczy i skrzętnie przekazywały wszystko swojemu panu, który sprzedawał owe wieści za dość nietypową zapłatę, a mianowicie... za rozbawienie go. No chyba, że informacje były cenne, wtedy zapłata wyglądała inaczej. za takie płaciło się złotem, i to grubo, swoją drogą.
-Podejrzewam, że panienki tam nie wpuszczą... Bardziej mówił do siebie niż do nich. -Będzie potrzebny ktoś dobrze sssytuowany lub przynajmniej na takiego wyglądający, mający prezencję i trochę charyzmy, żeby tam wejść przy okazji trochę ekscentryczny, żeby wmieszać się w tłum... ... Delikatnie przygryzł bladymi, niemal niewidocznymi wargami koniuszek czarnego paznokcia u palca wskazującego myśląc co dalej. Plan już jako taki miał, teraz tylko musieli wybrać kogoś, kto tam pójdzie.
Oczywiście nie brał siebie pod uwagę, nawet o sobie nie pomyślał... -Jakieś propozycje, panienkoooo?
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Moje propozycje? – Feyla bezradnie rozłożyła ręce – Ty tu jesteś wodzem. Decyduj. – Wprawdzie wizja że ktoś inny wejdzie do środka i wykona całą niezręczną robotę bardzo jej pasowała, ale z pewnych względów nie mogła się na nią zgodzić. Od początku tej wyprawy nie zamierzała w niej wiele pomagać. Postoi tu gdzie jest, podłubie w nosie i z przyjemnością popatrzy jak mężczyźni się męczą. Podejrzewała ze żaden z nich nie rozumie czego właściwie mieliby szukać w zamtuzie. Tyle że w całej tej sprawie był jeden problem. Najpierw Graw, teraz grabarz i w ogóle wszyscy tłumaczyli jej że ona, czyli kobieta, nie może dostać się do wewnątrz, a to oznaczało ze na przekór wszystkim postanowiła tego dokonać.
- Szczury. Phi też coś. Rozumiem że posiada pan gadające szczury, a one dyskretnie wypytają wszystkich wewnątrz co takiego łączy ich z Nurdinem, a potem poinformują nas o swoich przeszpiegach? – Stwierdziła kowalka z ironią w głosie. „Szukasz bogatego dziwaka to spójrz w lustro” – Tak dla przypomnienia jesteśmy tu po informację a nie w poszukiwaniu skarbu. Nurdin zamawiał swoje minerały w tym podejrzanym przybytku, więc zapewne znajdziemy tu jego wspólnika. O ile rzecz jasna będzie tak głupi by się ujawnić. Ostatnia z przesyłek nie dotarła do krasnoluda i dlatego ubzdurał sobie tą naszą ekspedycję w nadziei iż my przyniesiemy mu to czego nie dostał. Jeśli zaś chodzi o wiadomości jakie musimy tu zdobyć to przede wszystkim co takiego zamówił? Skąd? Od kogo? I dlaczego nie otrzymał nic? Naprawdę myślisz iż szczury coś tu pomogą? Poza wywołaniem paniki w jakby nie patrzeć eleganckim lokalu. Poza tym dlaczego ma wejść tylko jeden? I kto? Niech pójdzie Balwur, a my wrócimy tu w przyszłym roku akurat gdy on będzie kończył wywiad. Ilu może być ludzi w środku? Kilkadziesiąt? Aby przepytać ich wszystkich potrzeba będzie mnóstwo czasu, więc w trójkę, czworo – poprawiła się spoglądając na byka – zrobimy to szybciej. A i jeszcze jedno. Czemuż do licha każdy tłumaczy mi że kobiety nie mogą wchodzić do zamtuza? Czyżby istniało specjalne prawo pozwalające na korzystanie z niego tylko mężczyzną? A może nie wpuszczą mnie tam dlatego że wyglądam jak wieśniak, nie nosze falbaniastych sukien, perułek i tony pudru na sobie? – Może jej wcześniejsze pomysły nie były doskonałe, ale w tym momencie Feyla była gotowa chwycić za młot, rozwalić ścianę i dostać się do zamtuza przez wybity otwór. Potrzebowała chwilę by ochłonąć. „Nie jestem bogata ale to akurat mój powód do dumy. Poza tym nie wyglądam też na dziwaka jak co poniektórzy”. – Chodźmy już do tej „Róży”. Ileż można czekać na elfa? Zgubił się w lesie albo go złapano. Przy okazji co stało się z strażnikami miejskimi? Rozumiem że udało ci się zmylić pościg, ale wcześniej czy później i tak pojawią się w mieście.
Kowalka uznała ze po całej tyradzie pretensji warto też udobruchać trochę swojego dowódcę.
- Mówisz że potrzebny ktoś dobrze sytuowany szukający rozrywki, więc weź te rolę. Ale czemu ów bogacz nie maiłby podróżować z własną służbą, ochroną, żoną czy kochanką? Różne przecież mogą być dziwactwa… -
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Słuchał Feyli tym razem bardzo uważnie, cały czas drepcząc w te i we w te starając się wymyślić jakiś inny plan, skoro ten nie przeszedł. "Jest inteligentna, ale naiwna, zbyt łatwo ufa ludziom w koło ślepo wierząc, że wszyscy są dobrzy. Nie ufam Minotaurowi, właściwie swoją drogą czemu on się nie odzywa i cały czas milczy? Nie, nie mam do niego zaufania. Po za tym... Co dwie głowy to nie jedna, ale gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść...Gyahaha, zobaczymy na ile sprawdzi się mój tok rozumowania.
-Szczury, panienko, posssłużą mi do czegoś innego, ssspokojnie... Odpowiedział wsuwając rękę do kieszeni i głaszcząc śpiące tam zwierzaki delikatnie tak, żeby ich nie obudzić i nie przestraszyć- nie bardzo miał ochotę na szczurze zęby na palcu. "Szczury są mądre, czasem widzą więcej niż ludzie, co sporo ułatwi nam sytuację, bo jeśli wypuszczę je odpowiednio wcześnie spokojnie zdążą wskrabać się na deski stropowe i stamtąd obserwować przebieg sytuacji. Wiadome, iż wieść o nas szybko się rozniesie i ludzie zaczną gadać, a my nie będziemy w stanie wszystkiego wychwycić, co jest logiczne, właśnie po to będą mi potrzebne oba..." Nie dzielił się myślami z Feylą z prostego powodu- był bardzo, ale to bardzo podejrzliwy i nie chciał mówić wszystkiego przy nowym towarzyszu. -Pomogą więcej niż panienka myśli, Feylo.
-Na przykład dlatego, żeby nikt nie pomylił panienki z pracownicą... Odparł z rozbrajającym uśmiechem na jej uwagę, że ona też może tam wchodzić i że nie powinni jej tego zabraniać. Teraz był bardzo blisko niej, niemal stykał się z nią nosami. Uwielbiał mówić w ten sposób, wywoływać lekkie poczucie zakłopotania, zmieszania, zmieszanego ze szczyptą strachu doprawionego niepewnością. -Ssswoją drogą... Teraz stał lekko za nią z dłońmi na jej ramionach i przebierał palcami żeby choć trochę je rozprostować, ścierpły mu od trzymania uzdy konia. -Nie powinna panienka tak prossstolinijnie opowiadać o naszych planach, nie wiemy kim nasz towarzyszsz jest, prawdaaaa? Zapytał z niefrasobliwą nutą w głosie jakby wcale się tym nie przejmując. Przecież Feyla mogła dokładnie tak samo powiedzieć o nim, o ironio losu.
Odsunął się od niej profilaktycznie jakby bojąc się, że za naruszenie jej prywatności oberwie w głowę czymś twardym lub co najmniej dostanie w twarz. Oparł się plecami o konia chowając dłonie w rękawach i słuchając dalej. ON miałby TAM wejść?! Nie, nie, nie, to nie było możliwe, brzydził się tym jak niczym innym i nie chciał się do tego zmuszać, choć zapewne byłoby to dość...zabawnym... doświadczeniem biorąc pod uwagę, że gdzie jak gdzie, ale w zamtuzie go jeszcze nie widzieli. Ostry, dość piskliwy śmiech zmieszany z odrobiną szaleństwa i..czegoś jeszcze, co ciężko było odgadnąć przeszył wieczorne powietrze spędzając ptaki z drzew. -Panienka raczy wybaczyć, ale ja tam nie wejdę.
Awatar użytkownika
Balwur
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Balwur »

Gdy miasto pojawiło się na horyzoncie, nie wiedział, że dotarcie na miejsce spotkania będzie dość kłopotliwe. Niestety wszedł przez nieodpowiednią bramę i nieco zabłądził. Było to do przewidzenia zważywszy na fakt, że nigdy nie był Fargoth, nawet nie odwiedził w swoim życiu żadnego miasta, a co dopiero tak dużego i otoczonego murem, gdzie budynki były budowanie bardzo blisko siebie. Znajdowało się tutaj tak wiele osób, głównie ludzi. Miałby kłopoty z znalezieniem odpowiednich osób, gdyby nie to, że mieli ustanowione miejsce spotkania. Nieświadomy niczego wszedł w jedną z ciemniejszych, węższych i mniej uczęszczanych uliczek, sądząc, że dojdzie tędy szybciej. Nagle pojawił się jakby znikąd nieciekawy, niski osobnik, który zdecydowanie był bandytą. Ubrany był w czarną, lekką zbroję, a dzierżył kuszę. Natomiast przy masie miał dwa sztylety. Prawdopodobnie nie był to zwykł bandyta, a jakiś niedoszkolony zabójca, czego Balwur wiedzieć nie mógł. Nie miał możliwości ucieczki, ani zrobienia uniku, więc zaszarżował na mężczyznę, który się tego nie spodziewał. Usłyszał, że cięciwa kuszy została zwolniona i po chwili czuł, że z lewej ręki, między łokciem, a ramieniem cieknie mu strużka krwi i niepewnie tkwi w tym miejscu bełt. Szybko go wyrwał zaciskając zęby, by po chwili prawą ręką dobyć miecza. Ciął go w gardło. Zdążył zauważyć, że trafił go i obryzgał się nieco krwią, a zabójca nagle zniknął. Balwur wziął bełt i schował go za pas, być może ktoś z grupy go rozpozna albo jakiś kowal. Zabandażował rękę i ruszył dalej. Po zauważył odpowiednie miejsce i Adriena, Feylę i jakiegoś zmiennokształtnego, tym razem minotaura. Podszedł do nich i rzekł:
- Wygląda na to, że zabłądziłem. Muszę częściej odwiedzać takie miejsca, może zacznę się orientować w miastach.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

- Gdybyś raczył zauważyć to zastaliśmy tylko ty i ja. – Minotaura Feyla nie brała pod uwagę. Widocznie nieznajomy postanowił wtopić się w tłum udając woła, przez co stał tak bez ruchu nie wypowiadając słowa. - Większego wyboru nie mamy, więc bez względu na to czy ktoś się, boi, brzydzi, czy co tam jeszcze, musimy wejść tam razem i zrobić co do nas należy. Do licha nie zachowujmy się jak dzieci – „Chociaż póki co kłócimy się jak stare małżeństwo” – Co złego może się stać? Myślę że zamtuz to coś jak wiejska potańcówka, z tą różnicą iż na tą drugą sporo osób idzie z zamiarem wywołania awantury. – Tłumaczyła Feyla, mając jednocześnie przed oczyma obraz samej siebie podpierającą ściany w czasie takich zabaw. Bez konkretnego celu na którym mogła się skupić, kowalka czuła się fatalnie. Była nerwowa, pociły jej się ręce, gdzieś znikała cała swoboda wypowiedzi i ruchów. Nie potrafiła tańczyć, a jeśli ktoś ją o cos pytał dukała jak uczniak. Na szczęście dla samej siebie w tym momencie mogła koncentrować się na bardzo precyzyjnym zadaniu. – Wewnątrz zapewne będzie większa kultura, ładny wystrój i perfumy. Powinieneś w takim otoczeniu czuć się doskonale. – W wielu aspektach grabarz był bardziej kobiecy od kowalki. Nie tylko z względu na wygląd, zadbane włosy czy paznokcie ale także na swój sposób bycia, więc jeśli kogoś można było pomylić z personelem zamtuza to raczej jego. Ostatecznie nie pracowały tam tylko dziewczyny. Rzecz jasna z tych rozważań Feyla nie zamierzała dzielić się z Adrienem. Inaczej byłaby zmuszona ciągnąc go na miejsce siłą. – A nawet jeśli napotkamy tam kilku strażników to przecież łatwo damy sobie z nimi radę.
Jeśli Adrien chciał wprowadzić ją w zakłopotanie chuchając jej prosto w twarz i masując jej ramiona to idealnie mu się to udało. Feyla czuła dreszcze przechodzące jej przez całe ciało. „Czego ty do cholery chcesz?” zastanawiała się.
- Mówiłeś że ten ktoś kto wejdzie do zamtuza jak powinien wyglądać? Dystyg.. nyn … Psiakrew. Mam nadzieję ze w tych swoich tobołkach masz coś co pozwoli na właściwą charakteryzację. Nie chciałaby spędzić resztę nocy stojąc tu na ulicy, więc panie dowódca, jakie decyzje?
Kowalka dostrzegła zbliżającego się Balwura.
- No co tak długo?! Zapuszczamy tu już korzenie czekając i dumając jak dostać się zamtuza. – Feyla zastanawiała się w jaki sposób mogliby wykorzystać niespodziewane pojawienie się elfa. Była przekonana że drużyna rozpadła się nim tak naprawdę rozpoczęła swoje zadanie, ale o dziwo nie wszyscy jeszcze przejrzeli na oczy i nadal postanowili trwać w tej szaleńczej misji. – Pomóż mi przekonać naszego kapitana by zacząć działać. Mamy tu zdecydowanie za dużo teorii a nic nie posuwany się do przodu.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Brzydził się zamtuzami i podobnymi przybytkami a teraz miał tam wejść udając, że chce z niego skorzystać? Czuł wstręt do samego siebie, obrzydzenie całą sytuacją i bezradność związaną z niemożnością odmówienia Feyli. "Czy ona zdaje sobie sprawę czym dom publiczny jest naprawdę?"~ Zastanawiał się białowłosy słuchając dziewczyny i z ciężkim sercem przyznając jej rację co do jednego- bardziej efektywni będąc działając razem. " Wszechobecne choroby, rozpusta i bóg jeden wie co jeszcze." ~ Był dość pedantyczną osóbką, więc tym bardziej nie podobało mu się wchodzenie tam, ale skoro mus to mus.
-Dobrze, panienko, niech będzie jak mówiiiisz, hihihi...-odpowiedział z cichym westchnięciem uchylając jej rąbka kapelusza i zastanawiając się JAK ma na zawołanie zrobić z niej szlachciankę czy też księżniczkę. Miała ładne rysy twarzy, ale też dość umięśnione ramiona, więc nie było mowy aby przeszła jako dama z wyższych sfer. Z resztą wtedy musiała by siedzieć cicho co przychodziło jej z wyraźnym trudem.
-Chyba już mam pomysssł... Pomysł miał, tyle, że na siebie. Przed bramami miasta rosły krzewy czerwonych i białych róż, które idealnie pasowały do czerni szat grabarza. "Nie wierzę, że to robię, ja w to po prostu nie wierzę..."~ Myślał zrywając kwiaty robiąc to tak, żeby wszystkie kolce zostały na miejscu. Skoro miał grać ekstrawaganckiego szlachcica musiał się nieźle postarać. "Tylko kim będzie mogła być panienka... Żona czy kochanka odpada, przyprowadzenie kogoś takiego do zamtuza jest jak przychodzenie na ucztę z własnym jedzeniem..."
Było już dość ciemno, więc obawiał się, że będzie miał problem z doprowadzeniem siebie i dziewczyny do ładu, do licha, przecież on nie wiedział w ciemności! "Mam nadzieję ze w tych swoich tobołkach masz coś co pozwoli na właściwą charakteryzację"-Powtórzył w głowie słowa kowalki cicho chichocząc nad ich sensem, a właściwie jego brakiem. "Czy ja wyglądam jak aktoreczka żeby wozić wszystko ze sobą? Owszem, w torbie zawsze miał szczotkę i bardzo jasny puder, który swoją bielą idealnie komponował się z cerą trupów i jego własną. Nosił je tam od lat, dzień w dzień zawsze gotów do ostatnich poprawek przy pogrzebie.
Wskoczył na konia i najspokojniej na świecie zaczął wsuwać w bok kapelusza, tuż przy rondzie róże uważając aby się nie pokłóć. Nie był to żaden wzór, ot, ładnie ułożone kwiaty z jednej strony z odpowiednio nagiętymi łodygami tak, że powstały łuki z kolców. Kilka kwiatów zostawił dla Feyli myśląc co by tu z nią zrobić.
-Blawur jednak nie zwiał a najwyraźniej zgubił drogę dopiero teraz ją odnajdując. Adrien tego nie skomentował, nie lubił dużo gadać a co o tym myślał to jego. Adrien nie widział, a może i nie chciał widzieć tego, że chłopak jest ranny, prawdę mówiąc nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego, teraz był zajęty czymś innym.
-Dobrze panienko... Zeskoczył z konia odkładając kapelusz na siodło. Kowalka miała krótkie włosy, ale nie na tyle, żeby ich nie uczesać w warkocz wokół głowy. -Proszę mi powiedzieć jeśli będę panienkę ciągnął. -Uprzedził z góry stając za nią i drewnianą szczotką o drobnych igiełkach zabrał się za rozczesywanie jej włosów a następnie powolne zaczesywanie ich w warkocz, dobieranego, którego oplatał wokół głowy. Następne wetknął jej z boku głowy dwie róże, czerwoną i białą. Stanął przed nim gwiżdżąc cicho z uznaniem dla efektu, bo nie sądził, że może ona wyglądać tak...inaczej. -Teraz tylko upudruję ci nosssek... -Czuł się jak jakiś marny charakteryzator czy pokojówka, ale w prawdzie mówiąc średnio go to obchodziło, ba, nawet go to bawiło! Małym puszkiem starannie upudrował jej twarz mając nadzieję, że zrobił to luźno. Może i wyglądało to nieco... nienaturalnie na jej twarzy, ale efekt był dobry. -Myślę, że sssię panience spodoba... Uśmiechnął się do niej podając jej niewielkie lusterko zamierzając teraz zając się swoją osobą.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Czuła się wyjątkowo niezręcznie. Nie pamiętała by kiedykolwiek ktoś czesał jej włosy. Nawet rodzice tego nie robili. Sama myła włosy tylko wtedy gdy zaczynały kleić się do siebie, pozwalając im potem układać się tak jak chcą. Wprawdzie sama zaproponowała grabarzowi konieczność odpowiedniej charakteryzacji, ale nie zdawała sobie sprawę iż mężczyzna może mieć przy sobie coś takiego jak szczotka. Feyla w każdym razie nie miała. Młotek, cęgi, dłuto czy wkrętak to tak, ale nie szczotkę. A teraz musiała cierpieć, siedząc sztywno i poddając sie dobrowolnie zabiegom dla dobra misji. Najbardziej przerażało ją jednak to że nie miała świadomości czy Adrien zamierza poprzestać na samych włosach. Aby ukryć zakłopotanie i strach, kowalka broniła się w najlepszy znany jej sposób, to znaczy poprzez nieustanne paplanie.
- Po co to wszystko? Czy to na pewno konieczne? Na co ta charakteryzacja? Kim mam być? Jaki jest plan? Kwiaty? Naprawdę musimy? - Zasypywała grabarza gradem pytań, a przy tym snuła własne teorie - Jak już dostaniemy się do zamtuza. W jaki sposób zdobędziemy potrzebne informacje? Najprościej byłoby podać sie za przyjaciół Nurdina i poprosić by jego wspólnik sam sie ujawnił, ale czy nam uwierzy? A jeśli ostrzeżony ukryje sie jeszcze bardziej? Co wtedy? Moglibyśmy też delikatnie naprowadzać poszczególne rozmowy na temat krasnoludów, wioski czy przesyłek, wypatrując przy tym nurdinowskich oznak wewnątrz lokalu. Nie wiem. Coś co nie pasuje. jakieś nietypowe ozdoby na szyjach kobiet, meble inne niż cała reszta czy niezwykła broń w rękach ochroniarzy. Ale to może potrwać wiecznie.
W czasie gdy Adrien zajęty był charakteryzacją a Feyla narzekaniem do grupki zebranych podjechał zdobny powóz w który zaprzęgnięto dwa wspaniałe konie, prowadzony był przez dziwacznego mężczyznę przypominającego bardziej trolla na siłę wbitego w frak.
- Hrabio spójrz! Róże! Przecież to znak. - Dało się słyszeć kobiecy głos wewnątrz karocy. - O rany elf. Chodźmy do nich. Zmieniłam zdanie. Żaden tam zimny nieumarty czy włochaty stwór. ja chcę elfa. - Z powozu wysiadła dwójka zupełnie nie pasujących do siebie ludzi. Kobieta nosiła wielką rudą perukę z kręconych włosów, ale to jej tusza była tym co najbardziej przykuwało uwagę. Była niezwykle gruba. Całe jej ciało niemal wylewało się z falbaniastych sukien, co o dziwo w żaden sposób nie przeszkadzało jej poruszać się z zadziwiającą gracją. Cały czas podskakiwała chichocząc przy tym radośnie. Ledwo wysiadła od razu doskoczyła do Balwura.
- Jejku jaki milutki. Ma pan ochotę spędzić ten niezwykły wieczór w towarzystwie czarującej damy. - Spytała radośnie. Towarzyszący jej mężczyzna stanowił jej całkowite przeciwieństwo. Był wysoki i chudy, wyglądał jakby ściśnięto go za mocno gorsetem. Nawet w porównaniu z grabarzem jego cera wydawała się bledsza. Zresztą Adrien przy nieznajomym mógł uchodzić za postawnego mężczyznę. Ubierał się cały na czarno, a mimo późnej pory uważał by cały czas stać w cieniu. Przyjrzał się uważnie zgromadzonym. Balwurowi ledwo przez chwilę, pozostawiając go na łasce swojej towarzyszki, Feylę oglądał niczym zwierzę, rozważając czy warto coś takiego mieć w swojej stajni. Dziewczyna miała wrażenie że za chwilę poprosi ją o pokazanie zębów, by ocenić na ile jest zdrowa. Chudy człowiek szczególną uwagę poświecił Adrienowi. Zdawało się iż studiuję otaczającą go aurę, szacując przy tym siłę przeciwnika. W końcu nieznajomy skłonił się uprzejmie.
- Wybaczą państwo brak etykiety, tam dokąd zmierzamy imiona nie są potrzebne. Widzę iż jesteście nowi w mieście, ale sadząc po różach wybraliście miejsce najbardziej godne tu do zobaczenia. - Po czym wyciągając z rękawa róże niemal identyczne do tych które zbierał Adrien, dodał - Zmierzamy do tego samego celu. Może zechcecie państwo nam towarzyszyć?
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Miał wrażenie, że dziewczyna przegadałaby nawet boga a zmarły w grobie by się przewracał z braku cierpliwości do gadatliwej damy jaką Feyla była. Adrien najzwyczajniej nie nadążałby odpowiadać, więc milczał jedynie analizując w głowie jej słowa. "Kim ona mogłaby być... Chyba jedynie moją służką, innej możliwości nie widzę..." Białowłosy cały czas miał nieprzyjemne uczucie, że coś jest nie tak, że jeden element nie pasuje do układanki psując jej naturalny ład. "A ten średnio rozgarnięty elf sługą... no chyba, że wcześniej zwieje, ihihi... To będzie bardzo interesująca noc... Już dawno nie spotkałem anioła, tylko jego brakuje mi do pełni szczęścia i spełnienia, zabić Niebianina"
Tęsknił nieco za czasami kiedy miał szansę pokazać co potrafi robić z mieczem, od ładnych kilku miesięcy nie zabił żadnego anioła i zaczął się nieco niepokoić tym faktem, było mu...nudno, za spokojnie, zdecydowanie za spokojnie...Nie to, że tylko to się dla niego liczyło, ale nie wierzył, że dali sobie z nim spokój.
Wciąż z szalonymi myślami w głowie poprawiał swój wygląd. Skoro już miał grać szlachtę to chciał przynajmniej tak wyglądać. Zdjął szarą chustę udrapowaną na szarfę i złożył ją w idealnie równą kostkę odkładając ją do juku w siodle tak, żeby się nie pogniotła. Bardzo dbał o rzeczy, nie lubił ich prasować i układać a żony czy pokojówki nie miał więc było to dla niego szczególnie uciążliwe. Rękawy czarnego płaszcza zsunął aż do łokci następnie rozpinając go ze wszystkich guzików co trochę mu zajęło ze względu na ich ilość. Adrien może i był grabarzem, ale nie zmieniało to faktu, że zawsze starał się wyglądać bardzo porządnie. Pod płaszczem nosił długą szatę sięgającą do kolan będącą idealnie dopasowaną do wysokości bioder i do tego miejsca zapinaną na guziki a dalej delikatnie się rozchodzącą. W przeciwieństwie do płaszcza rękawy były przylegające od łokcia w dół również zapinane co pełniło bardziej funkcję dekoracyjną niż praktyczną. Spodnie również były wąskie, jak wszystkie stroje grabarza, czarne i wpuszczone w dopasowane sięgające nieco ponad kolana buty z klamrami i na wysokim obcasie. Obraz dopełniał pierścień na jego palcu do złudzenia przypominający pierścień rodowy noszony przez śmietankę towarzyską.
Jedyne czego nie ruszył to włosy, one zawsze były uczesane tak samo. Tym razem kapelusz miał założony nieco inaczej, bo na bok głowy, delikatnie przechylony w lewo. Jakże wiele osób zwróciło mu już uwagę, że jest kobiecy czując od niego woń róż, zwracając uwagę na jego ruchy.... może i coś w tym było? Podobnie jak płeć piękna potrzebował czułości, silnych dłoni partnera, choć miłość dla niego nie miała płci czy też konkretnej osoby. I to go gubiło, było jego słabym punktem.
Przybycie nowych osób nieco wybiło go z rytmu, nie tak miał to zaplanowane, nie spodziewał się tego. Otyła dama w niezbyt przyjemny sposób kojarzyła mu się z prosiakiem w rudej peruce, jej patykowaty partner wyglądał przy niej bardzo groteskowo, był jej zupełnym przeciwieństwem co bawiło Adriena, który niemal niesłyszalnie chichotał podczas gdy jegomość ukrywając się w cieniu i milcząc mierząc Adriena wzrokiem, na co ten nie pozostał dłużny zaplatając dłonie w wieżyczkę i patrząc na niego z nieodgadnionym uśmiechem szaleńca, choć jego oczy pozostawały zimne niczym lód. "No tak, róże! Że ja wcześniej na to nie wpadłem... Skoro ten przybytek tak się nazywa to te kwiaty idealnie tam pasują!" Żałował, że sam na to nie wpadł, przecież to było takie... oczywiste. Sam wcześniej traktował je jako skromne dopełnienie, element dekoracji, nic nie znaczący szczegół nie mając pojęcia, że może się to do czegoś przydać.
Skoro elf miał się na coś przydać to właśnie tu i teraz. Adrien był czasem aż nazbyt złośliwy, więc postanowił wykorzystać zainteresowanie Balwurem nie tylko do celu wyprawy, ale także i dla własnej uciechy. -Oczywiście, że elf zechce pani towarzyszyć, uczyni to z ochotą, moja paniii... Odpowiedział Crevan kłaniając się damie i całując ją w pulchnną dłoń z dziką satysfakcją, że elf nie może teraz odmówić. -Ja i moja świta zmierzamy do Róży, więc ssskoro cel mamy ten sssam możemy ruszyć tam razem... Tym razem zwrócił się do chudego jegomościa uważnie go studiując. "Zastanawia mnie czy on widzi moją broń... Do licha, nie lubię jej pokazywać a teraz jest taka widoczna...ah..hihi...im mocniej czegoś pragniemy tym ciężej nam to dostać..." -Zatem ruszajmy... Dodał po chwili wskakując na konia. Naprawdę chciał mieć to wszystko za sobą, coś mu to nie pasowało, tylko jeszcze nie wiedział co i strasznie go to męczyło.
Skoro Balwur najprawdopodobniej pojedzie karocą wraz z mężczyzną wcześniej nazwanym hrabią i pulchną kobietą to Feyla i Adrien będą mieć chwilę spokoju i będzie mógł wytłumaczyć jej wszystko o czym wcześniej myślał.
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

Felya wprawdzie sama doradzała aby w kwestii wypytania o Nurdina działać ostrożne i dyskretnie, ale była też wyjątkowo niecierpliwa, a widząc nadarzającą się okazje, postanowiła iż nie ma za czym dłużej czekać. Nieznajomi jak wynikało z ich słów byli stałymi bywalcami lokalu z symbolem róży. Zatem ich śledztwo mogło rozpocząć się już tutaj. Kowalka nie rozumiała z czym to grabarz jeszcze zwleka? Ileż można wymieniać grzeczności i kłaniać się sobie w pas. Czemuż jeszcze nie pyta o krasnoluda? Spojrzała na Balwura, licząc na wsparcie z jego strony, jednak mężczyzna pochłonięty był w tej chwili własnymi problemami. Zaloty tłustej kobiety kierowane w jego stronę przypominały raczej podejście z jakim małe dziewczynki zabierają się do pluszowych maskotek. Bez żadnego skrępowania kobieta usiłowała wyściskać i wycałować swoją nowa zabawkę. Chudemu jegomościowi tytułującemu się hrabią najwyraźniej ta scena wyjątkowo sie podobała. Zwrócił się do Adriena, ostentacyjnie ignorując przy tym pozostałych, tak jakby najwyraźniej tylko grabarza uznawał za godnego rozmowy.
- Przezabawne. Doprawdy dawno już nie widziałem mojej podopiecznej tak podekscytowanej. Kupię go od wielmożnego pana - Wskazał na elfa, jednocześnie sugerując tonem głosu iż nie jest to prośba a stwierdzenie faktu który musi nastąpić.
- A krasnolud?! - Nie wytrzymała wreszcie Feyla - Czy w "Róży" widzieliście krasnoluda? Co o nim wiecie? Mówże wreszcie coś z sensem.
- Doprawdy niesłychane by służba zabierała głos gdy dżentelmeni dyskutują. Czyżbyś za rzadko stosował chłostę? - Chudzielec spytał grabarza? - Mój Ur na przykład - tu wskazał na woźnicę przypominającego trolla - dawno już rozstał się z swoim językiem, jako że nie był mu do pracy specjalnie potrzebny?
- Kogo nazywasz służbą, zasuszony pryku? Nakopać ci w te chude dupsko?
- I to jeszcze w taki sposób. Miałem zamiar kupić tylko elfa, ale widzę iż wezmę także ta pyskatą kwokę. Przyda jej sie lekcja pokory. - Oznajmił.
"Chcesz mnie zdenerwować tak, zobaczymy jak sam sie zachowasz gdy ktoś cię wkurzy" pomyślała gniewnie kowalka. Wzięła swój młot, podskoczyła do powozu i kilka sprawnymi ruchami uwolniła konie z zaprzęgu, po czym klepiąc je w bok spłoszyła zwierzaki tak że nim woźnica się zorientował miał przed sobą sam dyszel. Wystraszone konie uciekły gdzieś w głąb ulicy.
- Ups wygląda na to że ktoś tu będzie musiał sam powozić swoją bryczkę.
Nieznajomy z trudem opanował emocję, za to woźnica aż kipiał z złości. Chwycił maczugę i rzucił sie na kowalkę z głośnym "grrrr".
- Opanuj tę swoją sukę nim zrobi sie tu rzeźnia- krzyknął chudzielec do Adriena.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Sam jeszcze nie wiedział jak zacząć temat Nurdina,ba, całkiem możliwe było, że oni nie mają bladego pojęcia kto to jest. Białowłosy chciał rozegrać to jakoś umiejętnie, nie chciał ich spłoszyć prostolinijnością, ale do licha, był grabarzem, nie mówcą! W dodatku odnosił wrażenie, że dziewczyna wie o wiele więcej niż mu powiedziała co mu w działaniu zdecydowanie nie pomagało.
Uwaga o kupnie elfa całkowicie wybiła go z rytmu wypowiedzi na tyle skutecznie, że pierwszy raz os jakichś... stu lat zapomniał języka w gębie. Wszystkiego się spodziewał, ale nie tego. -Pan chyba nie mówi poważnie... Jedynie takie słowa zdołały mu przejść przez ściśnięte gardło. Starał się jednak nie tracić rezonu i nie pokazywać po sobie, że go to dotknęło. Właściwie to sam nie wiedział czemu go to ruszyło, przecież z elfem nic go nie łączyło. Spuścił lekko głowę patrząc na niego nieco spod byka wciąż mrocznie się uśmiechając i stukając w siebie koniuszkami paznokci. -Nie jest na sprzedaż. Odpowiedział bez choćby cienia wątpliwości tonem nie znoszącym sprzeciwu
Temat był zamknięty, nie sprzeda go i już i bynajmniej nie robił tego z dobroci serca a dla własnego interesu.
Wszystko potoczyło się szybko, za szybko. Chciał nastąpić Feyli na stopę by ją uciszyć ale po prostu nie zdążył. "No to tyle będzie z dyskretnej rozmowy..." Czy kowalka naprawdę czasem nie mogła trzymać języka za zębami?! Teraz Crevan był pewien, że niczego się nie dowiedzą. Kolejne słowa hrabi jeszcze bardziej przeświadczyły Adriena w jego zdaniu o mowie."Za wiele mieli swoim przydługim ozorem bez potrzeby, czego nie znoszę...Wszystkie usta są takie same, mówią co tylko im ślina na język przyniesie plugawiąc świat krętactwem, zdradą i kłamstwem...Brzydzę się tym...~ W kilku zdaniach zawartych w jego myślach znalazła się odpowiedź czemu mówi tak niewiele i dlaczego woli milczenie.
-Chłostą nie wymusssi pan u nich odruchu posssłuszeństwa, a jedynie nic nie warty ssstrach, który sssprawi, że zossstawią pana przy najbliższej okazji... Widok złości malującej się na twarzy mężczyzny tak bezmyślnie używającego swego tytułu był najlepszą nagrodą dla spokojnego i opanowanego Adriena.
Dalej inicjatywę przejęła kowalka szczerze rozbawiając postać grabarza tak, że mało nie popłakał się ze śmiechu na jej słowa. Nigdy nie sądził, że można komuś tak... bezczelnie i otwarcie dogadać nie przebierając przy tym w słowach. Upadły musiał szybko cofnąć się pod ścianę żeby konie z wozu go nie stratowały. Cóż, tego było już za wiele, dziewczyna zdrowo przesadziła, niemniej jednak była częścią drużyny a przy okazji damą, więc punktem honoru było stanąć po jej stronie.
Spod szaty błysnęła srebrzysta klinga a po chwili nienaturalnie długi miecz. Współpracę chyba właśnie trafił szlag. Zielonooki mógł się popisać niezłym refleksem, więc niemal nadnaturalnie szybko przystawił czubek miecza do nosa swojego byłego już rozmówcy. -Ujmę to tak... albo pan przeprosssi paniwnkę a ja w zamian przyprowadzę konie albo utnę panu ten niewyparzony jęzor i nakarmię nim szczury...rozumiemy sssię? Na wszystko mógł pozwolić, ale nie na obrażanie kobiet w swoim towarzystwie.
Awatar użytkownika
Balwur
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Balwur »

Czuł się zagubiony i zakłopotany w tak dużym mieście, pełnym budynków i różnorakich osób. Tylu przekrzykujących się handlarzy, pracujących ciężko obywateli czy pijaków. Tak dużo ludzi wędrowało uliczkami, drogami i bramą, że trudno było rozróżnić te odpowiednie, gdy choćby na chwilę się zamyśliło. Na szczęście Balwur z uwagą przysłuchiwał się Feyli i Adrienowi oraz ich obserwował. Wszystko to różniło się od jego rodzinnych stron. Było tutaj mało elfów, a na dodatek bardzo mało kontaktu z naturą oraz czystym powietrzem. Czuć tutaj było często tylko smród z rynsztoków, zapach gorzały przechodzących nieopodal pijaczyn, mocne perfumy próżnych szlachcianek i kobiet niższego stanu. Nie potrafił tutaj wyczuć ani krztyny woni kwiatów, trawy lub wielu drzew. Zauważył, że Adrien nie zwrócił na niego większej uwagi, ani na to, co powiedział, więc zdecydowanie coś musiało być nie tak. Postanowił, że nie będzie zadawał żadnych pytań, ani przeszkadzał. Widział, jak grabarz zbiera kilka róż, nie kalecząc się przy tym, a następnie stylizuje siebie i Feylę. Czuł się tutaj nieprzydatny i nie czuł się zbyt dobrze z tego faktu, jednak nie myślał jeszcze o odejściu, ani o niczym podobnym. Nagle jacyś ludzie przyjechali karetą, na dodatek dość nietypowy. Troll wciśnięty w frak okazał się być wóźnicą. Z karocy wyszedł prosiak z rudą peruką, jednak dopiero po chwili Balwur zdał sobie sprawę, że tak na prawdę jest to otyła kobieta, ale rzeczywiście to wieprza daleko jej nie było. Za nią wyłonił się wysoki, szczupły mężczyzna, który bez wątpienia był szlachcicem. Dowiedział się z słów kobiety iż on jest hrabią. "Żaden zimny czy włochaty stwór? Ciekawe, czyżby ta kobieta przybyła tutaj do jakiegoś wampira lub wilkołaka? O nie... Ona idzie w moją stronę i chce bym dotrzymał jej towarzystwa. Muszę szybko coś wymyślić albo skończę zmiażdżony przez nią". Elf nie wiedział jak zareagować, ale po chwili przyszedł mu pewien pomysł do głowy. Chociaż bardzo robić tego nie chciał, postanowił dotrzymać kobiecie towarzystwa, prawdopodobnie dowie się przydatnych informacji. "Czego się nie robi dla drużyny" Pomyślał i skierował swe słowa w stronę kobiety, kłaniając się przedtem. Trudno było mu się przy tym cyrku powstrzymać od śmiechu, jednak musiał to zrobić. Nie miał innego wyjścia.
- Oczywiście, ze chciałbym ten piękny wieczór spędzić z panią, która olśniewa mnie swą urodą niczym słońce wschodzące o poranku - Miał już ruszyć do karety wraz z kobietą o sporej nadwadze, gdy hrabia wyraził chęć kupienia właśnie elfa. Nie spodobał się mu ten pomysł i od razu odpowiedział - Niesłychanie dobry żart, kupić elfa. Hahahaha. Nie mógł uwierzyć w to, że nazwał Feylę i jego służbą. W sumie mógł, ale nie lubił, gdy tak traktowano kobiety, a zwłaszcza te, które już zdążył poznać i był bardzo dobrym dla niego towarzystwem. Po chwili szlachcic wyraził chęć kupna kowalki." Oj będzie walka. To jest nieuniknione. Bez krwi i być może trupów się nie obędzie". Gdy troll rzucił się na Feylę, Balwur szybko zareagował. Dobył obu swych grawerowanych, runicznych mieczy i ruszył w kierunku oponenta, tak by ciąć go w kolano, Następnie miał zamiar wykonać szybki obrót i uczynić to samo, jednakże tnąc oba kolana z tylnej strony. Powinno go to unieruchomić, ale nie zabić."Ciekawa sytuacja. Ten cały "Ur" widocznie straci jeszcze nogi poza językiem, a tym samym zdolność do samodzielnego ruchu. Może jednak obędzie się bez trupów?
Feyla
Kroczący w Snach
Posty: 246
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Feyla »

„Ale nabroiłam” pomyślała Feyla ,rozglądając się wokół. Nawet elf miał na tyle rozsądku by przynajmniej spróbować zdobyć zaufanie nieznajomych, a ona tylko doprowadziła do awantury., Ranny woźnica wrzeszczał z bólu, a mimo tego parł powoli do przodu nie rezygnując z walki. Najwyraźniej prosił się o zadanie śmiertelnego ciosu.
- No co? – rozłożyła bezradnie ręce widząc piorunujące spojrzenie grabarza – Przecież miałam być szlachcianką, a damie nie przystoi dać się tak obrażać i wyzywać od służby. – Inną kwestią był fakt czy rzekoma dama powinna sama chwytać za młot i klnąc wokół, domagać się przeprosin. Jeśli tak to bycie damą niewiele różniłoby się od bycia kowalem. Mina i gesty Adriena tłumaczyły wszystko. – Służką? Ja służka? No oczywiście. Tylko dlaczego nie mówi mi się tego od zaraz. – Feyla uznała że udawanie służby jest dużo łatwiejsze niż rola wielmożnej panny. Miała zresztą pomysł w jaki sposób owa rola mogłaby jej pomóc w zamtuzie. Tylko że teraz było już za późno na odwrócenie wizerunku. Za dużo się wydarzyło, za dużo zostało powiedziane i sądząc z postawy hrabiego nie da się wszystkiego cofnąć. – Oczywiście rozumiesz ze wszystko to, to twoja wina – Zwróciła się do grabarza.
- Oczywiście ze jego – Hrabia nieoczekiwanie potwierdził słowa kowalki. – Ktoś tak marny i przyziemny jak ty, nie jest w stanie mnie zdenerwować. Co innego ty szermierzu. Nie odrzuca się prośby hrabiego. – Odskakując błyskawicznie dwa kroki wstecz, nieznajomy dobył miecz o ostrzu równie cienkim jak jego właściciel. – Zdaje się iż będę potrzebował nie tylko nowego sług,i ale i nowego konia. A tu widzę idealne zwierzę – Wskazał swoja bronią na Mortema – I cóż, chyba nie zamierzam za nic płacić.- Dodał ukazując Adrienowi swoje wampirze kły. Jeszcze w połowie jego zdania, w rękach grubej kobiety pojawiły się dwie kusze, wycelowane w Balwura i Feylę.
Kowalka miała zadziwiającą umiejętność nie dostrzegania zbliżającego się zagrożenia. Woźnica i tak był na łasce elfa nie jej, a grabarz z kolei jest na tyle wygadany, że z pewnością wyjaśni całe nieporozumienie i będą mogli ruszyć dalej. Sami lub z tymi dziwakami. Obojętnie. Uznała zatem że ma czas dla siebie. Ignorując zupełnie słowa i zachowanie wampira, nawet nie zdając sobie sprawy ze z kimś takim ma do czynienia, kowalka rozpoczęła przygotowania do roli służki. Z zapałem zaczęła ćwiczyć swoje kwestie a także zgrabne skłony i dygnięcia.
- Tak jestem na służbie u tego wysokiego pana. – Mówiła na głos, dopracowując swoją rolę – Proszę wybaczyć ale mój pan jest wyjątkowo nieśmiały. Chciałby rzecz jasna skorzystać z usług zamtuza, ale do straszliwy pedant, więc musze się naocznie przekonać czy wszędzie jest czysto, schludnie a dziewczyny zadbane. Podłogi winny być tak lśniące iż da się z nich jeść. – W czasie przemowy Feyla nie zaprzestawała ćwiczyć eleganckich obrotów i podrygiwań – Dlatego też pan mój tu zaczeka, a ja przeprowadzę małe rozeznanie.
Dziewczyna chciała zapytać się grabarza co sądzi o jej nowym pomyśle. Obróciła się w jego kierunku dokładnie w tym samym momencie gdy kobieta wampir wystrzeliła z obu kusz.
Awatar użytkownika
Adrien
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Adrien »

Chudy jegomość najwyraźniej nie zamierzał przystać na propozycję Adriena na której oboje mogliby skorzystać. Cóż, jego strata, Grabarz nie lubił powtarzać się po kilka razy, więc teraz też nie zamierzał oferty ponawiać. "Mówiłem, że mianowanie mnie przywódcą nie ma sensu... Nie zamierzam się o nich troszczyć, nie jestem ich ojcem!" Zdawał sobie oczywiste sprawę, że taka powinna być jego rola, ale po prostu nie umiał. Nie umiał... zaufać ponownie komukolwiek. Bał się, że znowu zostanie zraniony, zdradzony jak wtedy.
Nieoczekiwanie cała wina została zwalona na jego barki lekko go dezorientując. Przecież Feyla mogła sama pomyśleć o swojej roli, nie miała trzech lat żeby jej wszystko tłumaczyć i wykładać na tacy. Kolejne słowa skierowane do kowalki przez hrabiego jeszcze bardziej utwierdzały białowłosego w zamierze odcięcia mu języka. "komuś takiemu jak on nie jest on potrzebny. Wypowiada nim tylko swoje plugawe kłamstewka nic nimi nie wnosząc. Ah..." Czy on naprawdę sądził, że Grabarz odda mu ukochanego konia? Swojego jedynego przyjaciela, jedynego, któremu ufał w stu procentach? Jego niedoczekanie! Prędzej oddałby tego elfa niż któregoś ze swoich ukochanych zwierząt, które miały dla niego większą wartość niż ludzkie życie tak częste przelewające mu się przez palce. Teraz traktował to jako osobisty konflikt między sobą a chudzielcem.
Wampir! Czyżby to właśnie było to, co mu od początku nie pasowało? To był ten nie pasujący element w układance? -No proszę...Więc jednak jessst pan tak głupi na jakiego pan wygląda... Kpił jawnie Adrien chcąc jak najdłużej skupiać jwgo uwagę na sobie. -Naprawdę myśli pan, że ktokolwiek podda się bez walki? Kolejna salwa ostrego, nieprzyjemnego chcichotu przecięła nocne powietrze niczym pocisk bez choćby nuty radości, nuty jakiegokolwiek uczucia. Był to śmiech spokojny, udawany, mający na celu jeszcze większe zezłoszczenie wampira. Mimo, że zielonooki na zewnątrz był spokojny to w środku kipiał ze złości, czego widać po nim nie było, długa grzywka skrywała oczy a wraz z nimi wszystkie emocje, które nim targały.
Feyla chyba nie do końca zdawała sobiw sprawę z zagrożenia i była zbyt zajęta sobą nie widząc co dzieje się wokół niej. Doprawdy, czy on musiał ratować tyłki wszystkim wokół? Jedyną pozytywną rzeczą było to,że jego ukochana Szpilka potrafiła zabijać nieumarłych, co w tej sytuacji było dla niego błogosławieństwem. A resztę? Spalić, nie miał czasu ani ochoty na durne zabawy. Nie bardzo wiedział jak ma teraz zwrócić jej uwagę, żeby się pilnowała i skupiła na walce, zdawała się zupełnie go ignorować.
Świst strzały, szczęk miecza, blask klingi, burza czerni i bieli. Odbił to, odbił grot strzały własnym mieczem jednocześnie zasłaniając dziewczynę o dziwo nie przestając się uśmiechać. -Feyla zabij tę kobietę... bo jak my nie zabijemy ich to oni zabiją nass! To nie była prośba, to był rozkaz. Sam zaś zakręcił młynka mieczem kierując się na mężczyznę. -Ah... -westchnął teatralnie- nie lubię walczyć... to takie...prossstackie... Ale dla Ciebie zrobię wyjątek! Ostrze nagrzało się od nadmiaru emocji drzemiących w swoim właścicielu teraz wręcz jarząc się białym blaskiem.
Zablokowany

Wróć do „Fargoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości