Rubidia[Na skraju nizin i plaży] Odpoczynek nad Rzeką Motyli

Miasto słynące głównie z ogromnego portu handlu dalekomorskieg. To tutejsze stocznie bujdą statki handlowe dla całego wybrzeża. Miasto rybaków i hodowli wszelkiego rodzaju stworzeń morskich.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

[Na skraju nizin i plaży] Odpoczynek nad Rzeką Motyli

Post autor: Adrastos »

Na szczęście udało mu się zgubić pościg z Nandan-Ther. Sądził, że musieli dotrzeć do wioski i domu druidki. Tam też zapewne kobiety wskazały im fałszywy trop. W tym przekonaniu utwierdzały go meldunki zarówno Aiasa, jak i Ravi. Żaden z sokołów nie dostrzegł zagrożenia w promieniu wielu staj.

Słońce powoli wznosiło się na nieboskłon, więc niewidzialność, jaką zapewniała mu noc powoli przestawała spełniać swoją funkcję. Chcąc nie chcąc musiał zrezygnować ze zbawiennych właściwości maski. Przyspieszył kroku kierując się na południowy-zachód, wzdłuż rzeki. Choć wiedział, że zaledwie kawałek stąd znajduje się miasto, nie zamierzał się tam nawet zbliżać. W końcu nie było powodu ryzykować - wieść o poszukiwaniu zamaskowanego elfa, mogła dotrzeć już do Rubidii. Pokusa nagrody za jego głowę mogła być zbyt kusząca, wolał więc dać jeszcze czas światu, by ostatnie wydarzenia poszły w zapomnienie.
Co chwilę zerkał w niebo, starając się dojrzeć sylwetkę sokoła. Liczył, że pojawią się już parę godzin temu, ogłaszając wszem i wobec, że odnalazły bezpieczne schronienie. Miejsce gdzie mógłby spokojnie odpocząć i zregenerować siły. Nic takiego jednak się nie działo...
W końcu jednak jego cierpliwość, choć wymuszona, została nagrodzona. Aias zamiast jak zwykle powoli, kolistymi ruchami opaść w jego kierunku, wykonał błyskawiczne pikowanie. Adrastosowi w myślach przeleciało kilka strasznych scenariuszy odnośnie Ravi, bo cóż innego mogło zmusić sokoła do tak błyskawicznego opadania w kierunku elfa? Ptak wylądował, hamując praktycznie na głowie mężczyzny, ten drugi miał wrażenie, że jego serce ze strachu zaraz się zatrzyma. Czekał wstrzymując oddech na złe wieści... Zamiast tego poczuł dziobnięcie w głowę i usłyszał śmiech Aiasa.
- Oddychaj kretynie. Po pierwsze nic się nie stało, a po drugie jak mi tu stracisz przytomność, bo zapomnisz oddychać, to na nic się nie przydasz. Nie myśl sobie, że cię będę dźwigał, bo nie dam rady. - Tak... Elf zdecydowanie czasem miał ochotę coś temu ptaszysku zrobić...
- Ty to kochasz mnie męczyć, co? Mów lepiej czy coś znaleźliście.
- Oczywiście, że tak... Inaczej bym nie przyleciał, nie? Kawałek stąd jest niewielki zagajnik. Całkiem miłe miejsce i zaraz zaczyna się plaża. Idź za mną. - Po tych słowach sokół wystartował.

Miejsce okazało się urzekające. Rzeka nim połączyła się z morze, przecinała lasek. Co ciekawe idealnie w miejscu gdzie zaczynały się drzewa, również swój początek miała piaszczysta plaża. W oddali między konarami można było dostrzec mieniące się fale. Elf odnalazł drzewo, które zarówno pozwalało mu zanurzyć zmęczone stopy w chłodnej rzece, nie rezygnując z możliwości oparcia o coś pleców. Łuk położył na ziemi, tuż obok siebie. Po paru minutach ty razem na spokojnie opadły ku niemu sokoły. Ravi usadowiła się po przeciwnej stronie rzeki, na gałęzi sporego dębu, Aias zaś zdecydował się na nogi elfa, ewidentnie nie ufając piachowi.
- To co dalej? Masz jakiś plan? - niedbale zadane pytanie padło do Ravi, która nota bene nie przerwała przy tym czyszczenia piór.
- Zastanowimy się wieczorem. Teraz dajcie mi się chwilę przespać co? - Po tych słowach Adrastos zamknął oczy starając się zasnąć. Nie zwrócił nawet uwagi na lekko zirytowane westchnięcie sokolicy, ani start Aiasa, który postanowił dołączyć do czyszczącej się towarzyszki. Mężczyzna miał ochotę przespać choć parę godzin...
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

Zeroness podróżowała samotnie po raz kolejny, szukając rozmaitych poszlak. Jak dotąd nie znalazła niczego, ale uznawała to za zwyczajny brak szczęścia. Nie tak dawno temu znów zawędrowała do rodzinnego domu, gdzie spędziła kilka dni, odpoczywając od wycieczek. Dosyć prędko jednak znudził jej się osiadły tryb życia i postanowiła ponownie ruszyć w drogę. W końcu jedyne, co miała do roboty w mieszkaniu to czytanie książek. Owszem, dziewczyna to lubi, mimo to kilka dni czytania bez przerwy jej wystarcza, jako osobie lubiącej samotne włóczęgi. No, może niezupełnie takie samotne - w końcu wokół aż się roi od rozmaitych żywych istot. Cieszyło ją niezmiernie, iż była w stanie zrozumieć większość zwierząt.
Oddalając się wolnym krokiem od miasta na południowy-wschód, obserwowała rozjaśniające się stopniowo niebo. Od zawsze z jakiegoś powodu, którego sama nie znała, wolała wschód słońca od zachodu. Może to dlatego, że kojarzyło jej się z wiosną i z budzeniem się do życia? Całkiem możliwe, ale niewykluczone, że nie był to jedyny argument.
Po dobrych paru minutach spaceru do jej uszu dotarł szum pobliskiej rzeki. Postanowiła więc, że kiedy tam dotrze napełni bukłak na wodę i zje śniadanie, a potem pomyśli, czy przekroczyć rzekę (a jeśli tak to w jaki sposób), czy może iść wzdłuż niej w stronę Valladonu.
Zbliżając się do coraz głośniej pluskającej wody, intuicja podpowiedziała jej, że nie jest sama. To wyczucie miała dobre, choć niekiedy zawodne, więc nie opierała na nim swojego zdania. Zdecydowała się jednak rozejrzeć wokół, tak na wszelki wypadek, jak to miała w zwyczaju. Nie dostrzegła mimo to niczego, ale czujność miała wciąż włączoną.
Dotarła wreszcie do celu, jaki uprzednio sobie wyznaczyła. Kucnęła ostrożnie tuż przy rzece, wyciągnęła skórzane naczynie z plecaka, po czym wypełniła je krystalicznie czystą wodą. Po tej czynności usiadła pod jakimś drzewem, kładąc plecak przed sobą i zaczęła zastanawiać się, cóż powinna dalej począć.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Choć elf będąc pół-przytomny nie zarejestrował pojawienia się przemienionej, jej przybycie nie umknęło uwadze sokołów. Przez krótką chwilę oba stworzenia przyglądały się dziwnej kobiecie, zastanawiając się czy może ona znać ich język. Nie przypominała ona jednak, żadnej znanej im rasy naturian, ani elfów. Chcąc nie chcąc musiały zaryzykować.
- Zleć na dół, obudź Adastosa, niech zdecyduje, co robić. - Gdy Aias zgodnie z zaleceniami sfrunął na ziemię budzić elfa, sokolica przeniosła się parę metrów bliżej nieznajomej, tak by mieć lepsze pole widzenia.
W tym samym czasie elf poczuł jak coś go kłuje w dłoń. W pierwszej chwili spróbował odtrącić przyczynę bólu, co poskutkowało tylko jego powrotem - jeszcze bardziej natarczywym. Gdy w końcu otworzył oczy ujrzał sokoła, który z wyjątkowym nawet jak na niego zaangażowaniem dziobał jego rękę.
- Czego chcesz? Przecież mówiłem, że muszę się przespać... - Zabrał rękę poza zasięg ptasiego dzioba, po czym postanowił znów spróbować zasnąć.
- Cóż... Jeśli chcesz się zaraz obudzić z nożem na gardle, to idź spać. - Słowa sokoła natychmiast wybudziły elfa ze snu. Nie zerwał się jednak natychmiast na nogi, nie chcąc nagłym poruszeniem zwrócić na siebie uwagi.
- Gdzie?
- Rozejrzyj się... Co ja mam ci skrzydłem pokazać? - Adrastos powoli uniósł się na łokciach, by móc łatwiej się rozejrzeć. Kilkanaście prętów dalej ujrzał drobną kobietę. Wyglądała bardzo... Oryginalnie. Choć wydawała się bardzo młoda, jej głowę okalały srebrzyste włosy. Powoli sięgnął po broń, nie spuszczając z nieznajomej wzroku. Gdyby teraz spojrzała w jego stronę, zamierzał natychmiast stać się niewidzialny i ukryć się, w koronie najbliższego drzewa.
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

Siedząc tak sobie spokojnie po turecku usłyszała głos… i to nie ludzki. Uznała, że to najprawdopodobniej głos ptaka drapieżnego. W pierwszej chwili chciała spojrzeć w tamtą stronę, jednak szybko się powstrzymała - nie chciała wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Nadstawiła uszu, choć spod kapelusza nie dało się tego dostrzec. Jedynie jej oczy się poruszyły - wtedy też dostrzegła na drzewie sokoła.
Usłyszała mowę po raz kolejny, tym razem jednak brzmiała nieco inaczej. Czyżby drugi sokół? Może to parka? - przemknęło jej przez myśl.
Równie spokojnie przeniosła wzrok na tą stronę rzeki, po której sama przebywała i dostrzegła nie tylko kolejnego sokoła, ale także człowieka, przy którym siedział. Byli dalej niż pierwszy ptak, na którego zwróciła uwagę, jednakże nadal ta odległość wydawała jej się zbyt krótka.
Nie patrzyła długo - były to może ze 3 sekundy, nie więcej. Po tym powędrowała spojrzeniem na rzekę przed sobą, a następnie na plecak trzymany tuż przed sobą. Odetchnęła ciężko, starając się uspokoić. Cały ten czas była czujna. Zarazem zastanawiała się, dlaczego wcześniej się nie rozejrzała - może nie zauważyłaby od razu pierzastych, ale jego...
Spróbowała odczytać dźwięk i zapach aury nieznajomego… Usłyszała jedynie to, co zwykle słychać między drzewami - szelest liści. Woń także leśna… Przez moment również zdawało jej się, iż dosłyszała dziecięcy śmiech, jednak nie była pewna, czy to aura, czy jej własna wyobraźnia. Nic więcej nie potrafiła wywnioskować.
Podsumowując, dziewczyna widziała dwie możliwości - albo aura obcego jest bardzo słaba i mało wyczuwalna albo pochodzi on z rodziny elfów… Tak sądziła.
Nie robiła nic szczególnego, tak jakby w ogóle niczego nie zauważyła. Sięgnęła po bukłak i napiła się, po czym wyciągnęła z torby książkę i jak gdyby nigdy nic zaczęła wodzić wzrokiem po wersach, co jakiś czas przewracając kolejne strony.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Gdy stał już z bronią w ręku, nie potrafił się zdecydować, co powinien zrobić. Odwrócenie się plecami do nieznajomej i ucieczka nie było najlepszym pomysłem. Nie miał również powodów, by ją atakować. Nie był wyrachowanym mordercą, zabijał tylko gdy musiał...
- Wiesz co... Ona chyba jest nieuzbrojona. - Ravi, przekręciła główkę starając się dostrzec jak najwięcej szczegółów z wyglądu dziewczyny. - Ale chyba też nas zauważyła. Przestała być taka spięta.
- Albo zwyczajnie uznała, że może się rozluźnić... - Aias jak zwykle nie zgadzał się z sokolicą. - Tak czy inaczej raczej nie jest groźna.
- To w takim razie możemy tutaj zostać. Upolujcie coś dla nas może, hm? - Gdy ptaki odleciały, elf zabrał się jak gdyby nigdy nic za zbieranie chrustu oraz czegoś, co mogłoby mu posłużyć do rozpalenia ogniska. Nie martwił się brakiem krzesiwa. Już dawno nauczył się wytwarzać ogień bez niego. Co jakiś czas zerkał w stronę nieznajomej, choć zdaniem sokołów była niegroźna, nie rozstawał się z Argusem, bezpiecznie schowanym w kołczanie. Osobiście nie wierzył, że ich obecność umknęła jej uwadze. Zakładał, że skoro wydaje się być spokojna, musi być pewna, że mężczyzna nie stanowi dla niej zagrożenia. Ta myśl tym bardziej wzmagała jego czujność.
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

Usłyszała trzepot skrzydeł. W pierwszym momencie zastanawiała się, czy sokoły nie podlecą i nie zaatakują, lecz dźwięk milkł z każdą sekundą. Zdziwiło ją to, choć z wyrazu jej twarzy nie dało się tego odczytać. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać po tym mężczyźnie.
Spróbowała się chociaż trochę odprężyć. Może nie ma czego się obawiać? Może jest niegroźny? - pomyślała, jednak zaraz poprawiła się - Nie… Każdy człowiek może być groźny… Możliwe tylko, że nie ma złych intencji.
Co kilka minut spoglądała kątem oka na nieznajomego. Zbiera gałązki? Czyżby miał zamiar rozpalić ognisko? Już nic z tego wszystkiego nie rozumiała.
Napiła się znów wody. Wtedy właśnie poczuła lekkie burczenie w brzuchu. Postanowiła jednak nie marnować jedzenia i wytrzymać jeszcze trochę, choćby ze 2 godziny.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Gdy zarówno drewno jak oraz kępki suchej trawy były gotowe i ułożone w miejscu, gdzie odstęp między drzewami był największy elf mógł w końcu zabrać się za resztę przygotowań. Z braku w okolicy kamieni, których przy okazji nie chciało mu się szukać, postanowił wykopać niewielkie zagłębienie. Miało ono chronić zagajnik przed zagubionymi, rozżarzonymi węglami.
Godzinę trwały przygotowania do posiłku. Przez ten czas powstało całkiem przyjemnych rozmiarów wgłębienie, w którym Adrastos ułożył całkiem zgrabne ognisko. Choć teraz nie wyglądało ono tak dobrze jak na początku, dawało przyjemne ciepło. Powodem obu tych zmian był płomień, rozpalony trochę wcześniej. Obok na piasku spoczywały dwa wypatroszone truchła królików, przed ubrudzeniem chronione ich własną zdartą skórą, rozłożoną futrem do dołu. Całą czynność oskórowania elf wykonał łukiem, który choć mógłby wydawać się niepraktyczny w jego rękach wydawał się wręcz naturalnym narzędziem. Wnętrzności ssaków oraz trzecie zwierzę, średniej wielkości ptak nieznanego elfowi gatunku, sokoły zajadały właśnie kawałek na uboczu.
Musiało minąć kolejne kilkanaście minut, nim mężczyzna skończył ostrzyć pięć palików. Cztery z nich posłużyły mu za podstawę rusztu. Piąty posłużył jako rożen, na którym to chwilę później powoli opiekała się trusia. Co ciekawe elf siedział plecami do kobiety, jakby zupełnie przestał zwracać na nią uwagę, całkiem skupiony na swoim zajęciu. Zapach pieczonego mięsa rozchodził się w powietrzu, bez wątpienia docierając również do nozdrzy nieznajomej kobiety...
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

Przyglądała się chwilami projektowaniu ogniska, starając się zapomnieć o lekkim głodzie, który z każdą chwilą stawał się silniejszy. Gdy doszło do obierania zwierząt ze skór, nie miała ochoty patrzeć, więc wlepiła spojrzenie w stronice książki. Wodziła wzrokiem wzdłuż kolejnych wersów, aż nagle dotarł do niej zapach pieczonego mięsa. Najpierw chciała po prostu odejść, by nie kusić losu, jednak uznała to za głupi pomysł. A co, jeśli właśnie na to czeka? Aż odwrócę się plecami...
Jednakże zwyczajne podejście i poproszenie o trochę jedzenia nie leżało w godności dziewczyny. Zastanawiała się przez dobre kilka minut, cóż powinna zrobić.
Głód nadal doskwierał, a woń dochodząca z ogniska tak nęciła...
Odetchnęła nerwowo, przymykając na moment powieki i zamykając cicho książkę. Wsunęła przedmiot do plecaka, który równie bezdźwięcznie zapięła i wsunęła sobie na plecy.
Powoli się uniosła. Bezszelestnie, co typowe dla wszelkich kotowatych, zbliżyła się do mężczyzny. Zatrzymała się za najbliższym niego drzewem, od strony, do której odwrócony był tyłem. W sumie wystawiał się w ten sposób na łaskę dziewczyny, ale nie miała zamiaru go atakować. To byłoby nie w porządku.
Była dość szczupła, by pień zasłonił ją niemal całkowicie, szczególnie, gdyby stanęła bokiem. Widziała stąd jedynie pożywiające się sokoły, ale ogniska ani obcego człowieka już nie. Miała zamiar odczekać, aż ten skończy jeść - może zostałoby coś, co dałaby radę zjeść wraz z odrobiną pieczywa z torby. Może... A jeśli nie, umniejszy tylko swoje zapasy na drogę. Teraz czekała cierpliwie na dalszy rozwój zdarzeń.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Gdy mięso było gotowe, zdjął królika z rożna i przez chwilę przyglądał mu się. Chciał się upewnić, że zwierzę upiekło się dostatecznie dobrze. Pewny, że wyszło dostatecznie dobre, zdjął maskę i położył ją przed sobą. Wiedział, że kobieta nie będzie w stanie dojrzeć jego twarzy nie stając przed nim, mógł więc bez obawy zjeść posiłek. Podczas gdy wciąż jeszcze gorąca trusia była przez niego zjadana, a mieso drugiej już piekło się na kolejny posiłek, elf wsłuchiwał się w otocznie. Jednak nie robił do końca tak jak można by się spodziewać po podróżniku. Ignorował bowiem słyszalne dla przeciętnej istoty odgłosy świata natury, skupiając się za to na rozmowie z roślinami, które go otaczały. Rozmowa z nimi nie przebiegała w zbyt szybko, lecz i na czasie Adrastosowi nie zależało. Mógł dzięki temu spokojnie kontrolować położenie nieznajomej, tak by nie przerywać posiłku sokołom - by te ją obserwowały.
Zdziwiło go, że kobieta opuściła swoje poprzednie miejsce i zakradła się praktycznie za jego plecy. Była niezwykle utalentowana, jeśli chodzi o skradanie się, to trzeba jej przyznać. Żaden z jego zmysłów nie wyczuł by się poruszała, a jednak nieznajoma go zaskoczyła.Do końca już obgryzł zwierzątko z mięsa, a kości odłożył na bok, by później je zakopać. Przez chwilę siedział jeszcze nieruchomo, wpatrując się w ognisko, po czym ponownie sięgną po maskę i gdy ta znalazła się na swoim miejscu, skrzętnie ukrywając twarz elfa, mężczyzna odezwał się.
- Usiądź przy ognisku, pewnie bolą cię już nogi od tego stania za drzewem. Chyba, że zamierzasz mnie zaatakować, lepiej zrób to teraz. Lepszej szansy nie będziesz miała. - Nawet nie odwrócił w jej stronę głowy, wciąż obserwując ogień.
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

Jak...jak on...? Nie miała pojęcia, skąd mężczyzna wiedział, że się podniosła, że tam stoi... Wiedziała tylko, że musi być jakaś odpowiedź...ale jaka? Bardzo ją to nurtowało i przez dłuższą chwilę stała w osłupieniu. Przez moment rozważała nawet, czy faktycznie go nie zaatakować, bo mógł być niebezpieczny z taką wiedzą, ale prędko uznała to za niedorzeczną ideę.
Zdecydowała, że jednak podejdzie, lecz zachowując ostrożność i nie tracąc czujności. Powoli wyłoniła się zza pnia i równie mozolnie podeszła do nieznajomego. Nawet teraz, bez większych starań poruszała się nadzwyczaj cicho. Usiadła naprzeciwko niego, w dosyć sporej - bo wynoszącej ponad łokieć - odległości od złocistego, iskrzącego płomienia. Skierowała wzrok na twarz mężczyzny, ale maska odegrała swą istotną rolę. Rozejrzała się jeszcze, czy przypadkiem nie ma w pobliżu nikogo innego, po czym westchnęła, nieco rozluźniając napięte mięśnie.
- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? - zapytała, nie potrafiąc utrzymać języka za zębami, gdyż niezmiernie ciekawiła ją owa kwestia.
Powędrowała spojrzeniem na sokoły, a potem na ognisko, nadstawiając przy tym uszu. Poprawiła swój kapelusz - taki nawyk. Po wymienionych czynnościach spojrzała zamaskowanemu prosto w oczy, tylko je mogła zobaczyć. Dostrzegła, że są błękitne niczym niebo i można było po nich poznać, iż ten człowiek wiele przeszedł, a więc na pewno jest doświadczony i najprawdopodobniej nie najmłodszy, choć wiedziała, że tu może się mylić.
Dodatkowo zsunęła plecak z ramion i postawiła go ponownie przed sobą, jak poprzednio, gdy ledwo dotarła w to urocze, jej zdaniem, miejsce. Trzeba także wspomnieć, iż dziewczyna siedziała w tej chwili na własnych łydkach.
Nadal przewiercała swoim poważnym wzrokiem łucznika, wyczekując odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Na szczęście dla elfa, kobieta wybrała pierwszą opcję. Obserwował ją uważnie, gdy go mijała, by usiąść przy ognisku. Poruszała się niezwykle cicho, tak że nawet gdy przeszła tuż obok niego nie był wstanie tego zarejestrować. Nie każda istota byłaby w stanie czegoś takiego dokonać, dziewczyna zapewne miała w sobie krew jakiegoś kotołaka, albo też była świetnie wyszkolona. Nie można też było wykluczyć kombinacji obu tych wariantów. Poprzednie jej obserwacje tylko się potwierdzały, choć wyglądała młodo, srebrne włosy sugerowały wpływ magii na jej osobę. Nigdy bowiem, nie słyszał o rasie, posiadającej tak oryginalny wygląd. Zachowywała się jak dzikie zwierze, nieufna i skłonna w każdej chwili uciec. Przynajmniej takie skojarzenia miał elf.
- Świat wokół nas nie milczy. Dobrym przykładem są sokoły, dzięki którym dowiedziałem się o twojej obecności. - Gestem ręki wskazał ptaki, które wyszukiwały właśnie resztki z obiadu. - Ta większa to Ravi, mniejszy zwie się Aias ja zaś jestem Adrastos.
Pochylił się nieznacznie w jej stronę, tak by ich oczy się spotkały na tej samej wysokości.
- Dużo ryzykujesz poruszając się nieuzbrojona po równinach. Nie znam może zbyt dobrze tych terenów, ale bandytów można spotkać w każdej krainie Alarnii. Nieuzbrojona, samotna kobieta to dla nich łatwy i kuszący kąsek. Nie uważasz, pani?
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

Gdy na nie wskazał, dziewczyna przeniosła wzrok na sokoły.
- Piękne są - powiedziała spokojnie, jakby nieco melancholijnie.
Uznała, że skoro on podał swe imię, także wypada się przedstawić.
- Moje imię brzmi Zeroness - rzekła, nie będąc pewną swojego wyboru.
A może skłamał? - przeleciało jej przez myśl. Jeśli tak, może w przyszłości gorzko pożałować podania swego imienia. Na tą chwilę starała się jednak o tym zapomnieć. W końcu już to powiedziała, a czasu nie cofnie. Pożyjemy, zobaczymy.
- Nie jestem nieuzbrojona. Nie mam tylko stalowej zbroi. Mimo to dziękuję za troskę, ale dam sobie radę - odparła dosyć stanowczo na słowa Adrastosa.
Postanowiła wrócić do poprzedniego tematu.
- Jednakże oba ptaki pożywiały się w tym czasie, nie mogły zatem przekazać takiej informacji - zauważyła. - Powtórzę w takim razie pytanie. Skąd pan wie, że zmieniłam swoje położenie?
Znów uparcie wwiercała się wzrokiem w duszę mężczyzny, albo i głębiej, a przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Oparła się także łokciami i nadgarstkami, krzyżując tym samym ręce, o swój plecak. Wyglądała na rozluźnioną, mimo iż przez cały czas zachowywała czujność.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

- Wybacz pani, jeśli cię uraziłem. Masz rację, sokoły w tym czasie nie obserwowały otoczenia, zajęte posiłkiem. Mimo to, nie są jedynymi stworzeniami, które są w okolicy. Mniejsze ptaki, czy też owady. Choćby mrówki. Jak już mówiłem świat wokół nas nie milczy, pani. A ja potrafię porozumiewać się z więcej niż jednym rodzajem stworzeń. - Przeniósł wzrok z dziewczyny, na mięso i przekręcił je, by mogło przypiekać się z drugiej strony. - Tak czy inaczej, jesteśmy skazani na swoje towarzystwo. Zakładam bowiem, że żadne z nas nie ma ochoty ruszać jak na razie w dalszą drogę...
- Ty patrz go, jaki wygadany... - Sokoły, które właśnie skończyły ucztować i teraz przysłuchiwały się rozmowie, nie omieszkały również komentować. Aias podleciał i usiadł mu na ramieniu, po czym, gdy elf spojrzał w jego stronę, ptak bez większych oporów dziobną go w maskę. - Coś ty taki wygadany dzisiaj co? To, że dziewczyna jest dziwna, aż tyle zmienia?
- Złaź i zachowuj się... Byle jak, ale się zachowuj. - Adrastos ściągnął ptaszysko na ziemię - Idź polatać i nie przeszkadzaj, co?
- Phy! Nie mam ochoty. - Obrażony sokół odfrunął na najbliższe drzewo i zaczął ostentacyjnie czyścić pióra. W przeciwieństwie do swojego towarzysza, roześmiana Ravi uniosła się ku górze.
- A ja chętnie się przelecę! - Po chwili zniknęła wszystkim z oczu. Elf kręcąc lekko głową, znów skupił się na kobiecie.
- I skoro już mamy wymieniać się pytaniami... Czemu czaiłaś się skryta, za moimi plecami, pani?
Zeroness
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Przemieniona (z Kotołaka)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zeroness »

- Rozumiem - odpowiedziała na słowa o "hałaśliwym" lesie. Sama jednak nigdy nie słyszała rozmawiających mrówek...właściwie nie spotkała się z żadnym mówiącym owadem. Może jeszcze za mało umie? Zaciekawiło ją to odrobinę.
Zerknęła na piekące się mięso, po czym niechętnie oderwała od niego wzrok. Musiała przyznać sama przed sobą, że chętnie zjadłaby to mięso nawet na surowo...tak mocno jej doskwierał głód. Do tego po raz kolejny poczuła burczenie w brzuchu. Odetchnęła nerwowo, na moment zamykając oczy.
Wtedy właśnie usłyszała rozmowę Aiasa i Adrastosa na swój temat, uniosła natychmiast powieki. Musiała przysłonić dłonią usta i ugryźć się w język, żeby nie zaśmiać się na cały głos widząc tę przezabawną dla niej scenkę, jednak uśmiech, który pojawił się na jej twarzy - na szczęście dla niej - nie był widoczny. Dostrzec można było za to drobne iskierki radości w jej oczach.
Spoważniała jednak od razu, gdy usłyszała pytanie do niej skierowane. Przeniosła wzrok na sokoła czyszczącego swe pióra i zamyśliła się przez chwilę, dopiero wtedy odpowiedziała.
- Miałam nadzieję, że zostawicie po sobie jakieś resztki, którymi mogłabym zaspokoić dokuczliwy głód - przyznała niechętnie i wlepiła spojrzenie w krystalicznie czystą wodę szumiącą nieopodal.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf milczał przez kilka minut wpatrując się uważnie w kobietę. Skoro liczyła na resztki z ich posiłku, musiała również zakładać, że niedługo się oddalą. Jednak elf nie miał takich planów, a kobieta wspomniała, że głód był dokuczliwy. Jego rozmyślania przerwał Aias, który chyba postanowił przestać być obrażonym.
- Podziel się z nią idioto...
- Tak sądzisz? -Adrastos wciąż nie był przekonany. W końcu czemu miałby się przejmować obcą sobie kobietą?
- A co, chcesz potem zostać oskarżony o morderstwo, jak ci tu zemrze z głodu? - W głosie ptaka słychać było rozbawienie, przez co elf również się uśmiechnął pod maską.
- Obawiam się, że mogłoby ci się to nie udać. Zapewne dopiero wieczorem ruszymy w dalszą drogę. Ty zaś, pani, proszę, zamiast oczekiwać na resztki, zjedz porządny posiłek. - Ruchem ręki wskazał na piekące się mięso.
Awatar użytkownika
Kain
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Kain »

Kolejny dzień podróży bez żadnych ekscytujących przygód. Nie, że Kain nie lubił spokoju, ale brakowało mu rozrywki. Z nudów postanowił określić mniej-więcej swoje położenie.
- Hmm... to chyba Rzeka Motyli - przemknęło mu przez głowę, gdy spojrzał w dół. Po krótkich rozważaniach Czarny Rycerz postanowił wylądować, by dać odpocząć sobie i pseudosmoczycy.
- Heh, malutka, czas na odpoczynek - powiedział Kain, klepiąc bestię po szyi, na co ta kłapneła paszczęką, po czym powoli zaczeła zaniżać lot. Będąc parę metrów nad ziemią, wojownik dostrzegł słaby blask ogniska. Niesiony ciekawością Kain postanowił wylądować w pewnej odegłości, by sprawdzić, kto mógł tu przebywać. Równie dobrze mogł to zrobić używając swojego zmysłu magicznego, ale wziął pod uwagę fakt, że osoba bądź osoby się tu znajdujące potrafią ukrywać swoje Aury, więc chcąc nie chcąc musiał się tam pofatygować. Po wylądowaniu Czarny Rycerz wyciągnął Zantetsukena z pochwy i powoli, z opuszczonym mieczem, razem z Crystal skierował się w stronę ogniska.
Ostatnio edytowane przez Kain 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Rubidia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości