Elisia[Mieszkanie Lycoris] Potajemne spotkanie.

Miasto przedstawia bardzo stereotypowy wygląd architektury przedstawianej w literaturze i malarstwie. Szare, kamienne domy w najbogatszej części miasta. Arystokracja ma nawet osobną dzielnicę. W miarę oddalania się od ogromnej katedry będącej centrum miasta, zabudowania rozrzedzają się, a kamienie są zamieniane na drewno i glinę.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris również posmutniała. Cała radość wieczoru zniknęła. Poczuła jak czuje się zmęczona, przytłoczona ich problemem, jak boli ją szyja od ciągłego schylania się nad rurkami i flaszeczkami. Były takie momenty, że chciałaby uciec, byle daleko od tego miejsce. Przecież by sobie poradziła, wszystkie by sobie poradziły. Ludzie w innych krajach też chorują, potrzebują najemnych wojowników, a kobiety na pewno też chciałby kupować jej perfumy. Problem leżał zupełnie gdzie indziej. Westchnęła, przeczesując palcami czarne włosy. Nie widziała rozwiązania tego problemu, musiałby urodzić się kimś innym, gdzie indziej.
- Wiecie, moje kochane. Też chciałabym żyć inaczej - powiedziała cicho. Spojrzała najpierw na jedną, potem na drugą.
- Ale nic z tym nie zrobimy. Jesteśmy tym kim jesteśmy, los tego nie zmieni. Nie decydujemy o sobie same, przynajmniej nie ja. Jestem prawnie i majątkowo zależna od męża, gdyby chciał mógłby mnie zgnieść, gdyby mu się nagle odwidziało wyrzucić z domu, ja sama o niczym nie decyduje. Ty natomiast Isa, jesteś traktowana na równych prawach z mężczyznami. Bo jesteś w wojsku, zajęłaś się męską pracą.
- Ech... - westchnęła pocierając czoło dłonią - czasami pragnęłabym być kimś innym. Chciałabym, żeby los był dla nas bardziej łaskawy, pozwolił nam tak jak mówisz, mieszkać i żyć razem.
Kaar czując smutek pani, cicho chrobocząc zsunął się ze stołu, przedreptał po podłodze i wskoczył na łóżko. Po chwili wdrapał się już na kolana Lycoris. Chrobotał, jakby chciał coś powiedzieć. Jego zamszowata skóra, była przyjemnie ciepło. Stroszył małe kolce, jakie ostatnio wyrosły mu na drobnych nadal miękkich skrzydłach. Lycoris wzięła go delikatnie na dłoń i przejechała palcami po wierzchu grzbietu.
- Czasami mam wrażenie, że on rozumie co mówimy i chce coś przekazać - powiedziała na głos.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

- Przecież los tu nie ma nic do rzeczy! - Isandiel zeskoczyła nagle z parapetu i stanęła przed pozostałymi dziewczętami.
- Same możemy kształtować nasze życie. A tak jak teraz być nie może! I co? mamy tak funkcjonować aż umrzemy? Tak ma wyglądać nasza egzystencja! To bez sensu - oburzyła się.
- Nie godzę się na to! Nie i już! Nie będę tak żyła! Całe życie przemykając się pod murami, w nocy, jak złodziej. A przecież nie robimy nic złego. To, że inni tego nie rozumieją to ich sprawa! Niech zdechną, albo się odczepią. Nie będę tak żyć i koniec!

- Ucieknijmy stąd! Gdzieś daleko, najdalej jak się da! Gdzieś na odludzie. Aż za Taurę, albo i dalej. Przeprawimy się przez Virrass i zamieszkamy gdzieś niedaleko Demary. Zbudujemy dom w lesie. Ja będę chodziła na polowania, Ris zajmie się uprawą ziemi, będzie hodować kwiaty i zioła dla siebie i Ciebie - zwróciła się do Eri.
- Zbudujemy Ci pracownię, Ris będzie Ci przynosić zioła, a Ty będziesz tam leczyć ludzi z okolicznych wiosek. Zbudujemy stodołę i będziemy miały kozy i krowę, żeby dawały mleko. Wezmę pieniądze od dziadka. Będziemy hodować kury i króliki, żebyśmy zawsze miały co jeść. Ris będzie sprzedawać swoje perfumy. Ja nauczę się lepiej polować i później, kiedy już będziemy miały dom i gospodarstwo będę sprzedawać to co upolowałam w mieście. Będziemy hodować zwierzaki i dzięki temu nie będziemy musiały się martwić jak przetrwać zimę.

- Eri? - spojrzała najmłodszej z nich głęboko w oczy - przecież nie masz nic do stracenia. Zaopiekujemy się Tobą, będziesz leczyć ludzi, a wieczorami będziemy razem.
- Ris - przesunęła wzrok na drugą kobietę - a Ty? Co możesz stracić? W końcu uwolnisz się od męża, pieniądze ze sprzedaży perfum będziesz miała tylko dla siebie. To bydle więcej Cię nie tknie. Będziemy mogły być razem! W końcu!
- Jeśli będziemy mieszka gdzieś w lesie, w małym domku, nikt nie będzie wiedział kim jesteśmy, nikt nas nie osądzi. Możemy mówić, że jesteśmy siostrami. Ale będziemy razem każdego dnia. Nie będziemy musiały kryć się nocami, szukać pretekstów żeby się zobaczyć. To wszystko może się udać! - Isa mówiła tak, jakby naprawdę w to wierzyła. Jej charyzmatyczna przemowa była godna nie jednego polityka. Była pewna tego co mówi i przekonana, że jej pomysły mogą się ziścić, jeśli tylko będą chciały. Jeśli tylko się postarają i wszystkie będą pragnęły tego równie mocno.
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Nerina słuchała płomiennej przemowy Isandiel. Nie tylko ona miała takie pragnienia - to było jasne, przecież już wielokrotnie o tym rozmawiały i zawsze rozmowy kończyły się tak samo - wracały do swoich pokoi. Uzdrowicielka nie wierzyła, że tym razem będzie inaczej nie odzywała się więc, próbując nie robić sobie złudnych nadziei.

- Rozmawiałyśmy już o tym - powiedziała smutno - wiecie, że poszłabym za wami wszędzie. Tylko co jeśli gdzie indziej wcale nie będzie lepiej niż tutaj? Jeśli sobie nie poradzimy?

Drobna uzdrowicielka bała się. Nie chciała żyć dłużej tak jak do tej pory, bała się jednak, że nie poradzą sobie same. Z nich wszystkich tylko Isandiel wiedziała jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. A co jeśli, którejś z nich się coś stanie? Jeśli nie będzie potrafiła ich uzdrowić. Nie mogła znieść myśli o tym, że mogłaby stracić, którąś z nich.

- Ja chcę być z wami - powiedziała i rozpłakała się niczym małe dziecko.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris milczała długi czas. Oczywiście, że chciałaby uciec, bardziej jednak bała się męża i tego co będzie się działo potem. Ucieczka z przyjaciółmi okryje hańbą nie tylko ją ale i całą jej rodzinę. Nie chciała w końcu, by po jej ucieczce rodzinie działa się krzywda. Najbardziej bowiem obawiała się złości i upokorzenia jakie na pewno odczuje Elendal. Po jej zniknięciu z łagodnego dotąd mężczyzny, mógł przerodzić się w potwora bez serca.
- Nie jestem pewna czy to do końca dobry pomysł - powiedziała nabierając powietrza w płuca.
- Boję się... boję... że jeśli ja ucieknę od Elandala, on w zemście skrzywdzi moich bliskich. A oni nie są winni niczego. Chciałabym uciec, daleko stąd, spędzić całe życie z wami. Ale obawiam się czy na szali, nie znajdzie się życie moim krewnych.
Powiedziała cichym głosem, patrząc na swoje dłonie.
- Po prostu się boję - wyszeptała.
- Z drugiej strony, chciałabym się uwolnić od tego wszystkiego. Móc zamieszkać z wami, sprzedawać moje pachnidła, cieszyć się każdą dzieloną chwilą.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isandiel poczuła się tak, jakby ktoś wbił jej nóż prosto w serce. Miała wrażenie, że po całym jej ciele rozlewa się teraz fala bólu i rozpaczy. Mimowolnie opuściła ramiona zrezygnowana. Nie sądziła, że usłyszy coś takiego. Naprawdę myślała, że zbiorą się i tym razem uciekną. jednak cała jej wiara ulotniła się jak dym z wypalającej się fajki.
- To... - powiedziała cicho i przełknęła ślinę, czując jak zbiera jej się na łzy - nie wierzę w to co słyszę - wykrztusiła. Łzy Eri sprawiały, że pękało jej serce, ale była zbyt zawiedziona by zrobić cokolwiek.

- Co Ty mówisz Ris? Jaka zemsta? Na jakiej rodzinie? Elendal nie umie dobrze władać mieczem, a pomyślunku ma tyle co kura w kurniku. Znam jego możliwości bitewne lepiej niż ty. I na kim miałby się mścić? Matki nie masz, babka umarła, ojca nie znasz i nigdy nie poznasz. Powiedz mi na kim? Z reszt, gdybyś zniknęła szybko znalazłby sobie inną żonę, nawet o Tobie nie myśląc. Powiedz po prostu, że pasuje Ci takie życie. Z jednej strony my, a z drugiej chędożenie się z mężusiem. Nie chcesz nigdzie uciekać, nie chcesz zmieniać tej sytuacji.
- Po prostu... jak możecie... - wyrzuciła z siebie załamana.
- Mam tego dosyć... i nie będę tak żyła... Nie chcę tak żyć.

- To ja mam najwięcej do stracenia. Za dezercję idzie się na szubienicę. Stracę mój żołd. Nie będę mogła kontaktować się z ukochanym dziadkiem, stracę prawo do dziedziczenia ziemi i tytułu po nim. Stracę dwór, który miałabym po jego śmierci. Nie będę mogła odwiedzać grobu rodziców. A jeśli ktoś mnie rozpozna, jeśli mnie złapią - zginę. A jednak ja chce uciec... a Wy nie... Nie rozumiem...
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris nieco otrzeźwiała, być może Isa lepiej znała jej męża. Ona spędzała z nim czas tylko jako jego żona. Być może na zewnątrz był zupełnie inny. I już chciała powiedzieć, że może ma rację. Jednak wojowniczka musiała w złości rzucić właśnie takie zdanie. Młoda kobieta zerwała się z łóżka spoglądając na rozmówczynię.
- Że niby taki układ mi pasuje? Wcale tak nie jest, mylisz się - powiedziała głośno.
- Myślisz, że jest mi przyjemnie znosić obecność mojego mężusia, że go kocham i z radością spełniam jego zachcianki? To chyba mnie nie znasz. Jesteś teraz okrutna!
Oburzona założyła ręce pod biustem, w geście irytacji.
- Jak w ogóle mogło ci to przyjść do głowy? - zapytała. Szybko jednak przestraszona, drobna twarz zielarki ją uspokoiła. Przecież nie chciały się kłócić, kochały się. Westchnęła i podeszła do Isandiel.
- Kochana... - spojrzała na nią wzrokiem, który zwykle łagodził sytuację - po prostu, nie jestem równie odważna co ty. Masz waleczne serce lwa, które nie czuje strachu.
Jej dłoń delikatnie dotknęła dłoni wojowniczki. Położyła sobie jej dłoń na klatce piersiowej tam gdzie znajdowało się serce.
- Moje jest tchórzliwe, jestem drobną niewiastą, zrozum że boję się tak wielu rzeczy... posłuchaj jak bije strasznie szybko mi serce. Ono chce się wyrwać stąd, daleko stąd. Jeśli wyruszymy, to ty będziesz musiała nas bronić, my sobie nie poradzimy. Jeśli jednak jesteś gotowa, to masz moje słowo, że oddaje swoje życie w twoje ręce. I możemy wyjechać chociażby jutro.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

- Zostaw - Isandiel odsunęła dłoń Ris od swojej klatki piersiowej.
- Po prostu nie wierzysz, że może się udać, nie chcesz wierzyć. Tylko, że jeśli nie spróbujemy nigdy nie dowiemy się co mogło z tego być. A ja mam dość siedzenia i zastanawiania się co jeśli, co gdyby? Nie zamierzam dłużej ciągnąć tej farsy. Cokolwiek miałoby z tego wyniknąć, nie będę żyła dłużej w ten sposób. Wolę być daleko stąd, poświęcając całe moje dotychczasowe życie dla czegoś lepszego, niż tu robiąc z siebie przestępce, chociaż nie zrobiłam niczego złego - tym razem Lycoris nie zdołała udobruchać Isy, jeszcze nigdy nie była tak zdeterminowana.

Wojowniczka nie zamierzała zrezygnować. Nie teraz. Nie, kiedy w jej głowie był cały plan, który zamierzała zrealizować za wszelką cenę. Musiało się udać. A nawet jeśli nie... Przynajmniej będzie pewna, że wykorzystała wszystkie możliwości i nie będzie mogła żałować, że nie zrobiła nic by coś zmienić. Przez chwilę patrzyła w oczy Ris. Kochała ją, ale inaczej niż Eri. Ris mogła powiedzieć wprost co czuje i ile w niej złości. Nieśmiała Eri była inna, z nią trzeba było się obchodzić delikatniej. Półelfka przeniosła wzrok z Lycoris na Eri. Minęła Ris i ukucnęła przy drobnej uzdrowicielce.
- Nie płacz - poprosiła łagodnym głosem, dłońmi zaczesując jej białe włosy za uszy.
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. Nie będziesz musiała się o nic martwić. Nie bój się. Nie ważne co się stanie i jak bardzo byłoby źle, zaopiekujemy się Tobą, tak? I ja i Ris. Nigdy, przenigdy nie będziesz sama - Isandiel położyła swoją dłoń na chłodnym policzku uzdrowicielki, kciukiem ścierając z niego łzy.
- Już nie płacz - mówiła cicho i delikatnie.
- Wszystko się ułoży. Tak? Wierzysz mi?
Awatar użytkownika
Nerina
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nerina »

Uzdrowicielka niepewnie kiwnęła głową, pociągając przy tym nosem. W głębi serca wiedziała, że przyjaciółki zrobią wszystko by była bezpieczna. Ba! Czuła, że z nimi będzie bezpieczniejsza niż w tym mieście. Chodź w mieście było pełno straży, potwory tutaj się nie wdzierały to przecież codziennie miała przed oczami żywe dowody na to jak może być ono niebezpieczne. Wypadki często się zdarzały, a ich ofiary trafiały właśnie do niej. Co gorsza, czasami to wcale nie były wypadki i chodź wolałaby myśleć inaczej, to jednak nie mogła mając przed sobą tak oczywiste dowody różnego rodzaju zbrodni. Nerina objęła Isandiel i wtuliła się w jej pierś.

- Jeśli ty mówisz, że damy radę to tak będzie - powiedziała próbując przekonać samą siebie do całego pomysłu. Przełknęła łzy i dodała próbując dodać odwagi samej sobie - słyszałam o wielu medykamentach, których nie sposób dostać u nas. Może natrafimy na jakieś.

- Pozatym - ciągnęła dalej przez lzy - będziemy mieli Kaara, on nas obroni - stworzenie jakby rozumiejąc, co mówi podniosło głowę i dumnie wypięło pierś, chcąc chyba zademonstrować jakie jest dzielne pomimo skromnych rozmiarów.

- Jeśli postanowicie uciec, to ja ucieknę z wami - powiedziała odsuwając się od Isandiel i próbując powstrzymać łzy. Usta zmieniły się jej w wąską kreskę, a dłonie zacisnęła na szatach.
Lycorris
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycorris »

Lycoris cofnęła się milcząc. zacisnęła usta. Nie chciała się kłócić z Isą, przecież ją kochała. Bała się jednak bardziej niż kiedykolwiek. Tym razem to ona usiadła na parapecie, obejmując się ramionami. Obróciła twarz w stronę dworu. Było już szarawo, chodź o tej porze roku wieczory były ciepłe. Czarnowłosej zrobiło się nagle bardzo smutno. Powinna się teraz cieszyć, jednak jej serce pełne było strachu i zwątpienia. Milczała więc wpatrując się widok za oknem. Nie wyobrażała sobie tego co będzie, tego jak sobie poradzą, co im się uda, a co nie. Jej królicze serce drżało, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.
- Kiedy wyruszamy? - zapytała w końcu nie odwracając się do przyjaciółek.
Awatar użytkownika
Isandiel
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Półelf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isandiel »

Isa podniosła się z kucek i usiadła na łożu. Wsunęła się w głąb niego, opierając plecami o ścianę. Podała rękę smutnej Eri wciągając ją na posłanie. Usiadła w rozkroku, a uzdrowicielkę posadziła miedzy swoimi nogami, opierając jej głowę o swoją pierś. Tak było wygodnie. Isa mogła się oprzeć, a Eri wtulić w nią i czuć bezpiecznie.
- Jeszcze nie wiem - odparła rzeczowo, głaszcząc Nerine po włosach.
- Muszę sprawdzić kilka rzeczy. Nie wiem ile to potrwa. Nie możemy zniknąć od razu i wszystkie na raz. Ale nie martwicie się, mam plan. Na pewno wszystko się uda. Tylko musimy działać razem.

Ciąg dalszy: Nerina, Isandiel, Lycoris
Zablokowany

Wróć do „Elisia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość