Równina Maurat[Równina} Gdzieś w drodze do Demary.

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Coś dziwnego wskoczyło na stół. Sara w pierwszej chwili zdziwiła się nieco, bo w sumie nie widziała tu żadnych zwierząt poza dwoma psami karczmarza. Dziewczyna odepchnęła się od blatu i razem z krzesłem wylądowała na podłodze. Szybko pozbierała się jednak i podniosła. Otrzepała spodnie i, z bezpiecznej odległości, przyjrzała się zjawisku. Futrzak nastroszył sierść i rzucił się z bojowym okrzykiem na czarnowłosą.
Sara stała jak wryta nie bardzo wiedząc co robić. Bo i co ona mogła? Nie, chwila moment, cośtam mogła.
-A kysz!- warknęła i sypnęła na zwierzę garść proszku, pospiesznie wyciągniętego z kieszeni. Futrzaste coś zjeżyło się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe, i z wrzaskiem skierowało swe pazurki na zielarkę. Dziewczyna odchyliła się lekko na bok, unikając pierwszego ciosu.
-Emmm... Chyba mamy problem.- skierowała swe słowa do nowej towarzyszki, ani na sekundę nie spuszczając wzroku z ogoniastego przeciwnika. -Bo... to nie jest kot. Taki... prawdziwy.- dokończyła myśl składnie i przeniosła ciężar ciała na prawą nogę. W czasie następnego ataku zwinnie umknęła w bok.
-Jakieś pomysły co z tym zrobić?
Awatar użytkownika
Requie
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Requie »

         Wściekłe kocisko skoczyło na Requie. Nim jednak zdążyło znacząco poorać jej nieskazitelną twarz, dziewczynie udało się je zrzucić. Gdy tylko to zrobiła, na moment przymknęła oczy. Skupiła się. Na jej otwartej dłoni pojawił się mały ognisty płomień. Zaraz posłała go w kierunku kota. Na końcu pokrytego czarnym futrem ogona zamrugał malusieńki płomyczek, ogień jednak nie rozprzestrzeniał się. Oszalałe zwierzę zaczęło biegać po karczmie, nie szczędząc uszu obecnych. Urozmaicało bowiem ciszę tak niemiłosiernym jazgotem, że śmiejąca się przez chwilę pod nosem Requierettene zdecydowała ostatecznie zgasić iskierkę.
         Popatrzyła na kobietę obok, pocierając policzek, na którym widoczna była płytka rysa.
- Ciebie to paskudztwo nie podrapało? - uśmiechnęła się. - Mogłabyś mi wyjaśnić, kim jesteś i odpowiedzieć na moje wcześniejsze pytanie? Dotyczyło tamtego mężczyzny - znów wskazała palcem - przypominasz sobie?
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Sara głęboko zastanowiła się nad odpowiedzią. Nie znała dziewczyny. Ma jej udzielić informacji? Z niby jakiej racji?!
-Jestem Sara. I tak, tamten upity w trzy dupy teoretycznie przyszedł tu ze mną.- odpowiedziała pokrótce i kucnęła by zawiązać sznurowadło. Cholerstwo strasznie często się rozwiązywało, co wprawiało zielarkę w istny szał.
-A ty?- dodała, wyprostowawszy się. Kultura osobista nakazuje aby się przedstawiać, ale nie oszukujmy się, ta karczma to ostatnie miejsce w której Sara szukałaby kultury osobistej...
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Ogień. Tak, ogień obudził Mantusa. Nie aby cokolwiek się w tej chwili, po zamieszaniu z kotem, który wsiąkł w ciemności karczmy, paliło. Po prostu natarczywa koncepcja wybuchem rozprzestrzeniła się w mrokach paląc skraje jaźni, wypalając sen i w gestach płomieniem namaszczonych wywołując jawę.
Kuglarz otworzył oczy nagle, nie do końca wiedząc gdzie jest. Potem dotarły doń koncepcje jego osobistego cienia, pozbawione w słów idee którymi zwykł się komunikować cień, streszczając pełne gniewu sytuacje, tak gniewny iż koncepty miały kształty ostre i złowrogie. Mantus w myślach zaśmiał się szczerze, wszak sądził, iż cieniowi należało się po stokroć, a jeśli tak sądził - również cień czuł jego opinie.
Sztukmistrz podźwignął się z ziemi, z trudem opanował początkową chwiejność ciała. Karczmarz niewzruszenie burknął coś o tym jak długo jeszcze ostanie niedobitki będą pojawiać się znikąd. Dzielny Mantus oczywiście miał to za nic, ustabilizowawszy się, zmrużywszy oczy, sprawdziwszy czy rzuca cień – rzucał, jak zwykle trochę opieszale kopiując jego ruchy – dziarsko przysiadł się do kobiet opierając łokcie na stole, pochylił głowę obserwując sęki na blacie. Od nieznajomej kobiety czuł fałsz w jej formie, było to dlań jawne uczucie, bardzo silne, pulsujące przy każdym jej geście, słowie o oddechu. Lecz w tej chwili nawet to go nie interesowało.
Mawiało się, dopóki czas płynie wolno, dopóki przeznaczenie zaprzestaje gonitwy. Tyle czasu mag cienia ma dla siebie. Toteż Mantus wykorzystał ów czas najlepiej jak potrafił.
- Zamówisz jakieś wino? - Zapytał zachrypniętym, niemal błagalnym głosem Sarę. Kac? Nie. Lecz i tak go suszyło okropnie. Westchnął zrezygnowany komentując myśl niewypowiedzianą. Iż będą się jeszcze działy tutaj rzeczy złe.
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: proszę, zwracaj uwagę na sens pisanych zdań.
Awatar użytkownika
Requie
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Requie »

- Nazywam się Requierettene, krócej Requie.- powiedziała dziewczyna, patrząc na Sarę.
Do lady chwiejnym nieco krokiem zbliżył się kuglarz. Zasiadł w pobliżu kobiet i jakby nigdy nic zapytał swą towarzyszkę o wino. Patrząc na twarz upitego w sztok mężczyzny, ludzka postać smoczycy z trudem opanowywała chęć roześmiania się. Ciekawiło ją, czy rano będzie pamiętał wszystkie wydarzenia z dnia dzisiejszego.
- Nie uważasz, że już i tak całkiem sporo wypiłeś? Może wystarczy? - zagaiła czarnowłosa.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Sara przytaknęła skąpo głową. Zgadzała się całkowicie z poprzedniczką i dyskretnie złapała sakiewkę z pieniędzmi.
-Zdecydowanie ci na dziś wystarczy.- odparła krótko i zmierzyła kuglarza spokojnym wzrokiem. Sam to się do pokoju nie odprowadzi.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, myśląc nad czymś głęboko. Po chwili bez słowa wstała i podeszła do lady. U karczmarza zamówiła duży dzbanek z wodą. Gospodarz niechętnie spełnił jej życzenie i podał naczynie z dość... cuchnąca cieczą. Może była prawie przeźroczysta i miała imitować wodę, ale Sarę to mało obchodziło. Zapłaciła ile musiała i powróciła do stolika. Podała Manutsowi swoją szklankę i nalała doń płynu. Dosypała do tego jeszcze parę zasuszonych kwiatków, które trzymała razem z pieniędzmi w sakiewce i podsunęła mieszankę bliżej mężczyzny.
-Masz.- rzekła krótko i dobitnie. Co się będzie łasić na jakieś górnolotne hasła, ze to dobre i mu pomoże...? Będzie chciał to spróbuje. I tyle.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Mantus spojrzał się spod łba na kobiety wzdychając zrezygnowany. Czy był pijany? Dobrze prowadzone pijaństwo pozwalało zachować trzeźwość myślenia ceną otępienia zmysłów dlatego też praktycznie nie poczuł śmierdzącej wody lecz zdrowy rozsądek i doświadczenie nauczyły go nie pijać wody prócz takiej, której był pewny. Zawsze wino, nawet najpodlejsze i rozrabiane było bezpieczniejsze od wody, tym bardziej wody z rzek i stojącej.
Oparł czoło o blat, na karku położył splecione dłonie i zmrużył oczy. Oddychał płytko, spokojnie uciekając myślami w plątaninę czarów i uroków, srebrzystych prawd i czarnych dogmatów. Inny słowy uciekł myślami w medytację, a zaiste – straszne rzeczy potrafiły się kryć w umyśle sztukmistrza. Płomień świeczki przygasł, resztki rozlanego trunku na podłodze poczęły płynąc dziwacznie. Mantus nie odpowiedział. Był jak ktoś, kto oczekuje katastrofy i słyszy tupot kopyt nadchodzącej wichury.Kilka chwil po tym przeczuciu faktycznie można było usłyszeć rżenie koni które zatrzymały się przed karczmą. Mantus uderzył palcami o blat...
...zimne powietrze wdarło się do karczmy, a wraz z nim czworo zbrojnych o bandyckiej aparycji lecz nienagadanym biurze, pancerz skrywały obszerne, błękitne płaszcze ze stójką, oczy mieli niczym wilki szukające ofiary. Może powinien interweniować nim cała trójka wpakuje się w kabałę?
Może. Przysnął.
Awatar użytkownika
Requie
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Requie »

         Pojawienie się w karczmie zbrojnych jeźdźców trochę rozproszyło Requie. Nie spodziewała się bowiem gości, a w dodatku takich oficjalnych. Parokrotnie w swoim życiu miała okazję konfrontować się z takowymi w zamieszkiwanych przez nią tymczasowo pieczarach. Tamci jednak, mimo odpowiedniego w celach wizytowych ubioru, nie zaprezentowali równie dworskiego zachowania. Może i widok damy w delikatnej sukni mógł onieśmielić ich na tyle, że zapomnieli o manierach? A może w konwenansach znaczącą rolę odgrywała wykrzywiona w szaleńczym uśmiechu, odsłaniającym oblizywane zęby, pochlapana krwią twarz? Cóż, ci wyglądali podobnie, a jacy będą, to się okaże.
         O dziwo mężczyźni ukłonili się nisko. Płaszcze zatańczyły pod wpływem chłodu, jaki wypełnił wnętrze. Czwórka odzianych w błękit, rosłych mężów... Kilka dni temu śnili jej się dokładnie tacy, jak teraz. Nic z tego snu nie pamiętała i to właśnie ją niepokoiło. Wojownicy, każdy uzbrojony w ciężki dwuręczny miecz, stanęli w rzędzie naprzeciw grupki przy ladzie. Cztery ostrza przecięły powietrze ze świstem. Tak zaprezentowany oręż chwilę później spoczywał już w dłoni każdego z mężczyzn. Teraz oparty był o ziemię, czyniąc atmosferę wyniosłą. Ponadto w zachowaniu jeźdźców było coś przerażającego.
         Stali w absolutnym milczeniu, choć uśmiechali się złośliwie. Pierwszy od lewej, najwyraźniej najwyższy rangą, zdjął z dłoni rękawicę. Ta, rzucona, wzbiła się, by zaraz runąć na dawno niepastowaną posadzkę. Było to zaproszenie do pojedynku, ale chyba na innych niż zwykle zasadach.
         Requierettene wstała. Dała dyskretnego, choć konkretnego kuksańca upitemu kuglarzowi i pochwyciła szablę, która wisiała na ścianie za ladą. Przyjrzała się jej dokładnie, następnie przesunęła ostrzem po swojej otwartej dłoni. Rana niemal natychmiast się zasklepiła.
- Może się nada. - szepnęła jakby do siebie i zerknęła wyczekująco na zielarkę.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Cisza zapanowała w karczmie. Wnet uśmiech zagościł na twardych mężczyzn, a następnie przywódca grupy dalej tak samo rozbawiony zebrał swą rękawicę.
- Jesteś harda, to się ceni – przywódca zbrojnych chciał kontynuować lecz nieudolnie próbujący zmienić pozycje na krześle Mantus przeszkodził mu wdzięcznie lecąc na podłogę. Próbował jeszcze ponownie wrócić na krzesło lecz ostatecznie zrezygnował opierając sięplecami o ścianę został na podłodze. Dał im znak aby się nim nie przejmowali. Pozostali zbrojni stanęli koło niego i Sary.
- Kapitan gwardii hrabiego Deraaf – przedstawił się przywódca, stanowczy niższy od swych towarzyszy, barczysty jegomość o spojrzeniu jak łasica zdolna w każdej chwili rzucić się do gardła i rozszarpie je swymi równymi, lekko szarawymi zębami dalej wykrzywionymi w uśmiechu po swym dowcipie z rękawicą. Kuglarz przyglądał się wydarzeniom chyba pogodzony z tym w co się zaraz wpakują., po części nieświadom świata obecnego. Los natomiast dotykał ich mocniej.
- Nie jesteście stąd, a niedawno odbyły się w karczmie spore zamieszki. Idźcie z nami, pokażemy parę ciał, powiecie czy widzieliście ich w tracie bójki i jesteście wolni. - Klarowny wywód kapitana zwieńczył jeden z jego kompanów obleśnym, niemal świńskim chrumknięciem będącym zdławionym śmiechem.
Awatar użytkownika
Sara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 56
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sara »

Sara odpowiedziała na spojrzenie dziewczyny lekkim skinieniem głowy. Była zmęczona, tak strasznie zmęczona. Przymrużyła oczy, rozglądając się dookoła. Nikt nie zwracał na nią jakiejś specjalnej uwagi, toteż wykorzystała to sięgając do torby i wyciągnąwszy torebkę z suszonymi ziołami podała ją Requie.
Przysunęła się do dziewczyny i szepnęła:
-Na mój znak upuść to jak najbliżej nich. Potem zabierz stąd Mantusa i uciekajcie. To sprawi, że nie będą wiedzieli co tutaj robią. Ja zostanę.
Sara przestąpiła zniecierpliwiona z nogi na nogę. Nie lubiła przedłużać sprawy.
-Dobrze.- odparła spokojnie w stronę kapitana straży. - Ja z wami pójdę.
Spokojnie postawiła pierwszy krok i dyskretnie obróciła głowę, by szepnąć:
-Teraz.
Awatar użytkownika
Requie
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Requie »

         Dziewczyna była nieco zdezorientowana takim obrotem sytuacji. Kiedy okuty mężczyzna powiedział o rozpoznaniu zwłok, pomyślała, że może dobrze byłoby zrobić to i mieć spokój. Nie spodobali jej się ci ludzie. Szczerze powiedziawszy, nie sądziła, aby komukolwiek mogli oni przypaść do gustu. Nie tyle zwróciła uwagę na ich wygląd, co na sposób ich kontaktowania się z ludźmi.
         W jej negatywnym spojrzeniu na grupkę utwierdziła ją Sara. Dziewczyna dyskretnie podała jej mały, przesiąknięty zapachem ukrywanego w swym wnętrzu zielska, woreczek, a następnie zbliżyła się do kapitana, pozorując, iż ma zamiar z nim iść.
         Rozwiązana torebka upadła na podłogę. W momencie zderzenia z ziemią cała jej zawartość wzbiła się w górę, przybierając kształt fioletowo-białego obłoku, w którym delikatnie pływały drobne, pożółkłe listeczki. Nozdrza wypełniła subtelna woń imbiru. Przyjemny, ciepły aromat...
         Requie upuściła, ściągniętą wcześniej ze ściany, szablę i energicznie schwyciła Mantusa za ramię, by po chwili gnać daleko za teren osady, ciągnąc go za sobą. Nie było to proste. Mężczyzna ciągle czkał. Dodatkowo bez przerwy potykał się o własne nogi... A może nie nogi? Requie zdawało się, że wokół stóp upitego kuglarza tańczy, rzucany przez niego samego, cień... ,, Przecież to niemożliwe. To z pewnością wina zmęczenia... Tak. Zmęczenia, połączonego z tym cudacznym zielskiem! "
         Gdy dotarli na wzgórze, osłonięte garstką strzelistych jodeł i położone już dość spory kawał od karczmy i całej reszty, było już ciemno, a na niebie widniały liczne gwiazdy. Requierettene ułożyła ledwo przytomnego mężczyznę pod drzewami, by zaraz usłyszeć jego chrapanie, a sama , po upewnieniu się co do odległości dzielącej ich od niebezpieczeństwa, rozpaliła ognisko. Chwilę po tym sama ułożyła się nieopodal źródła ciepła, a powoli zamykającymi się oczyma patrzyła na pewną malutką gwiazdę, zastanawiając się nad jej nazwą.
         Czarne łuski śpiącego gada odbijały światło płomieni, a ich właściciel, zupełnie nieświadomy nowego stanu rzeczy, w najlepsze rozciągał swe potężne cielsko na miękkiej trawie...
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Gdy tylko słońce weszło ponad horyzont, sztukmistrz przebudził się. Z nienajlepszym samopoczuciem ale za to żywy i pewien swej ciągłości w kontinnum czasoprzestrzennym – a to znaczyło, że nie stracił ani jednej kończyny oraz nie został rozrzucony w kawałkach po wymiarach za pośrednictwem jakiegoś szalonego czarownika czy też nie został przemieniony w żabę. Nabrawszy takiej pewności rozejrzał się po porośniętym wysoką trawą wzgórzu, a ponad wszystko jego wzrok skupił się na smoczycy – co prawda nie mógł mieć pewności do płci smoka lecz jakaś część rozumu mu to nieodparcie sugerowała.
Trzeba bowiem wiedzieć, że naprawdę nic nie było w stanie zdziwić Mantusa z jego stosunkiem do rzeczy. Lecz przebudzenie się w towarzystwie smoczycy po bardzo zakrapianej nocy w karczmie – i nie zostanie przez nią pożartym – należało do zjawisk zbliżających się do delikatnej granicy zadrwienia. Nie chcąc budzić wielkiej gadziny, z trudem powstrzymał śmiech i nasuwający się na język komentarz, tylko poprawił torbę na ramieniu i niepostrzeżenie czmychnął w siną dal.

Ciąg dalszy: Mantus
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: proszę, zwracaj uwagę na sens pisanych zdań.
Awatar użytkownika
Requie
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Requie »

         Requie zbudziła się dopiero po tym, jak z jednej z jodeł spadła szyszka, niesubtelnie uderzając czarnego gada w głowę. Smoczyca powoli wstała, przeciągnęła się i ziewnęła, wydobywając z siebie przy okazji dość groźny pomruk.
         Już zorientowała się, że jest sobą - absolutną sobą z ostrymi pazurami i długim zwinnym ogonem. Nie dziwiło ją wcale, że Mantusa nie ma w pobliżu. Takie przebudzenie mogło go nieco zdziwić, gdyż prawdobodobnie nie nawykł do wieczorów w towarzystwie zionącej ogniem bestii.
         Gadzina przeszła się wokół miejsca niedawnego noclegu. W okolicy nie było niczego nadzwyczajnego.Ot, wzgórze na skraju lasu. Gdyby nie swąd jeszcze lekko tlącego się paleniska, możnaby przypuszczać, że nie było tam żywej duszy.
         Smoczyca rozłożyła potężne, błoniaste skrzydła i machnęła nimi kilkakrotnie. Jej ciężkie cielsko uniosło się w górę i już szybowało między koronami drzew. Lot dawał Requie niewypowiedzialną przyjemność. Nie obierała żadnego konkretnego kierunku, jednak chłodne powietrze opływające jej skrzydła sprawiało, że nie miało to szczególnego znaczenia.

Ciąg dalszy: Requie
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości