Rubidia[Przy porcie] Rozterki

Miasto słynące głównie z ogromnego portu handlu dalekomorskieg. To tutejsze stocznie bujdą statki handlowe dla całego wybrzeża. Miasto rybaków i hodowli wszelkiego rodzaju stworzeń morskich.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Maelona słyszała strzępki uwag ludzi przechodzących obok. Większość z niech odnosiła się do jakiś ich dzisiejszych czynności, ale wyłapała kilka komentarzy dotyczących anioła, nie zawsze korzystnych dla jego.
- Nie, nie wiem. Ale zapewne się mylą, sądząc po twojej minie - zauważyła. Jego uśmiech był dziwny. Bardzo dziwny, aż korciło by zapytać, czy przypadkiem tylko na to nie czeka. Choć biorą pod uwagę fakt, że jest w tej chwili, jak to sam ujął,"nielotny", upiorzyca zaczęła podejrzewać swojego tymczasowego towarzysza wręcz o masochizm . Po chwili porzuciła ta kuszącą myśl na rzec innej teorii. Według niej, Ethelnalen był po prostu tak pewny siebie, że uważał, że da sobie radę stadu piekielnych ranny, nielotny i osłabiony. Ale nie dał jej na razie powodu, by uważała go za tak, łagodnie mówiąc, nierozsądnego, co skłoniło ją do poszukiwania innego wyjaśnienia. Może oba pomysły są w pewnym stopniu prawdziwe? A może anioł po prostu lubił walczyć, lubił związaną z tym adrenaliną i uczucie, że może zwalczać zło? Za bardziej prawdopodobne uznała drugie wyjaśnienie.
- Na co jeszcze polujesz? Tylko na piekielnych? A poza walką, co jeszcze masz robić na ziemi?- kontynuowała po chwili namysły zarzucanie go pytaniami. Właściwie dwa pytania zadała tylko dla zasady. Interesowała ją odpowiedź na pierwsze pytanie. Jako istota wybitnie egoistyczna, postanowiła sprawdzić po prostu, czy przypadkiem nic jej ze strony nie zagraża.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Tirra cicho przemykała od straganu do straganu wraz z Enitią. Chciały zbliżyć się na jak najbliższą odległość do anioła i rozmawiającej z nim kobiety. Chciały zrobić to niezauważenie, aby ich nie zobaczyli. Bardka wyłapywała tylko strzępki słów : "stado piekielnych" czy "łakomy kąsek". Dziewczyna była zdziwiona tym, że w okolicach mogły panoszyć się takie kreatury jak piekielni. Przecież jak do tej pory, to miasteczko było jednym z bezpieczniejszych miejsc w okolicy. Tirra usłyszała też imię anioła - Ethelnalen. ~ Cóż za dziwaczne imię! - pomyślała chowając się w cieniu najbliższej uliczki. Do karczmy było już zupełnie niedaleko, gdy wejdzie do środka, trudno będzie stać się niezauważoną. Dziewczyna zauważyła, że wszyscy ludzie jakich mijał anioł, wytrzeszczali oczy ze zdumienia. Taki widok nie zdarzał się tutaj za często. Nagle ktoś na nią wpadł i o mały włos się nie przewróciła.
- Enitio, uważaj! Chcesz, żeby nas zobaczyli? Hmmm, wpadłam na świetny pomysł! Może by tak porozmawiać z karczmarzem tejże karczmy, w której zatrzyma się anioł. Możliwe, że zgodzi się na mały koncert bardki. Dzięki temu, będziemy go mieli wciąż na widoku, a i on nie będzie nas podejrzewał o żadne szpiegowanie, to po prostu moja praca! - powiedziała zmieszana, zastanawiając się czy to aby nie głupi pomysł. Pomacała ręką swój malutki plecaczek i zamarła.
- Instrumenty!!! Gdzie są moje instrumenty?! Czyżbym zostawiła je na ławie, na której siedziałyśmy? - krzyknęła o wiele za głośno. To były jej najcenniejsze przedmioty i nie mogła ich stracić. Zdawała sobie sprawę, że może już ich więcej nie zobaczyć. Harfa i gitara leżące bezwładnie na ławie, gdzie nie było nikogo, mogły się stać łatwym kąskiem dla złodziei. Tirra pobiegła z powrotem do portu, całkowicie zapominając o Ethelnalenie.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitii spodobał się pomysł z koncertem w karczmie. Jednocześnie zastanawiała ją odwaga Bardki, do tej pory sądziła, że ta cecha charakteru przypisywana jest istotom potężniejszym. Trzeba było przyznać, że plan Tirry był ryzykowny. Mimo że w porcie do niedawna było bezpiecznie, ostatnio zdarzały się coraz dziwniejsze rzeczy, które ją niepokoiły. Gdy Tirra przerażająco krzyknęła, mówiąc, że nie ma przy sobie instrumentów, Enitia zachowała stoicki spokój. Wolnym krokiem poszła za Tirrą, aczkolwiek zachowała pewien dystans. Chciała się poprzyglądać przechodniom. Zauważyła dwóch oprychów spożywających przy małym sklepiku z morskimi pamiątkami jakieś trunki. Włos zjeżył jej się na głowie, gdy doszło do jej świadomości, że próbują ukraść kosztowne, zdobione muszle ekspedientce. W pierwszej chwili głos odmówił jej posłuszeństwa, nie była pewna do końca, co też uczynić, by zbirów spotkała kara. Wiedziała, że fizycznie nie da im rady, toteż poczęła rozglądać się po handlarzach, po czym głośno zawołała ratunku. Kolejne zdarzenia potoczyły się bardzo szybko. Jeden ze zbirów wziął ją pod ramię, a potem cisnął w przestrzeń. Enitia przewróciła się, rozbijając kolano. Drugi oprych chwycił ją za łokieć i krzyknął:
- Co wyrabiasz, głupia babo???!!! Stul dziób, jeśli ci życie miłe!!! - ryknął prosto do jej ucha. Ludzie nie pozostali obojętni na to, co się dzieje, jako że scena odegrała się głośno i niemal na środku rynku. Enitia przymknęła oczy, przygotowana na cios.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethel nie spieszył się, szedł normalnym, ludzkim tempem, więc łatwo go było dogonić. Gdy Maelona zapytała na co jeszcze poluje, prychnął pod nosem, zerkając na nią na moment.
- Na nikogo nie poluje. Zazwyczaj to oni polują na mnie, ja tylko się im odwdzięczam. A na ziemi robię różne rzeczy, najczęściej jak widac wylizuje się z przypadkowych ran. Najwyraźniej mam pecha do takich... wypadków. - odruchowo wzruszył ramionami, co nie było zbyt rozsądnym gestem, bo tym samym poruszył złamanym skrzydłem. Zacisnął zęby żeby nie zakląć i tylko syknął z bólu. Nie miał jednak czasu się nad tym rozczulać, bo coś zaczęło się dziać za jego plecami. Najpierw były to znajome już aniołowi krzyki Tirry, co jednak skwitował tylko złośliwym uśmieszkiem. Cóż, trzeba pilnować swoich rzeczy, ot co.
Jednak na swoje nieszczęście zatrzymał się i obrócił akurat wtedy, żeby dostrzec jakieś zamieszanie i usłyszeć kolejne krzyki, tym razem już trochę groźniejsze. Ledwo na chwilę zdążył zauważyć mężczyznę, który pochylał się nad kimś z niezbyt miłymi zamiarami. Anioł zerknął na swoją włócznię, potem na ludzi chodzących po rynku i westchnął ciężko.
- Nawet nie dadzą odpocząć.... - mruknął naburmuszony pod nosem i zaczął się przedzierać z powrotem, do miejsca w którym widział zbira. Użycie broni na odległość było zbyt ryzykowne, a złamane skrzydło skutecznie spowalniało Ethelnalena, więc wątpił, czy zdąży dojść tam na czas.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

"Tym lepiej dla mnie"pomyślała podczas wypowiedzi anioła, zerkając na niego kątem oka. Wydawał się być zmęczony i zbolały, co było normalne zważywszy na to, że niedawno spadł na dach. Swoją drogą, ciekawe, że się nawet nie połamał. To jakaś magia czy wyjątkowa odporność? Ona stawiała na to drugie. Kiedy rozległ się krzyk Tirry, automatyczne odwróciła się, by zobaczyć co się dzieje. Dziewczyna pobiegła do portu po swoją zgubę a upiorzyca uśmiechnęła się wrednie. Tak to już jest, jak się ma dziurawą pamięć, jak się nie ma w głowie rozumu to się trzeba nalatać. Tak przynajmniej skomentowała sobie z głowie Maelona. Poszukała też wzrokiem towarzyszki dziewczyny, Nereidy. Zobaczyła ją w chwili, gdy ta zaczęła wołać o pomoc. Zrobiło się zamieszanie i straciła ją z oczu. Zareagowała znacznie szybciej niż Ethelnalen, który wlókł się niemiłosiernie powoli. Upiorzyca zerwała się do biegu i wpadła na tłumek, który się zgromadził.Straciła chwilę czasu, zanim dotarła na miejsce. Rozejrzała się gwałtownie, szukając czegoś, czym będzie mogła odwrócić uwagę zbira. Niczego nie dostrzegła. W desperacji wzięła pierwszy lepszy kamień, który leżał przy ulicy i zamachnęła się w kierunku mężczyzny nachylonego nad naturianką, wrzeszcząc równocześnie:
- Ty chamie! Łapy precz pd niej - nie liczyła na wielki efekt, chciała tylko odwrócić uwagę napastnika od Enitii. Co ciekawe, kamień trafił go w samą skroń, co w połączeniu z obelgą dało taki skutek, że puścił dziewczynę rozglądając za osobą tak bezczelnie go atakującą. Kiedy zwrócił wzrok w jej stronę, ludzie odsunęli się od niej, natychmiast ją zdradzając.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Tirra ruszyła biegiem z powrotem do portu. Słońce zaszło już całkowicie, kiedy tam dotarła. Enitię zostawiła daleko w tyle, ale nie martwiła się o nią. Nereida umiała zadbać o siebie. Bardka nie miała pojęcia, czy dziewczyna pobiegła za nią, bo nawet się nie oglądała, tylko biegła na oślep przed siebie. Kiedy zauważyła ławę, rzuciła się w jej stronę. Niestety, tak jak myślała, instrumentów tam nie było. Zalała ją gorzka rozpacz. To były jej instrumenty! Jej! Przeznaczone przez jednego z rzemieślników w dniu narodzin. Nie mogła ich stracić w tak głupi sposób. Czuła, że nawiązanie znajomości z Enitią, przykryło jej cały umysł. Nie myślała o niczym innym, jak tylko o tym, żeby wypaść dobrze w oczach Nereidy. Nie mogła się zatem poddać. Musiała walczyć o swoje. ~ Iret! - nagle taka myśl, przeszła przez jej umysł ~ Może ona coś wie?. Ruszyła pędem do jej sklepu i otworzyła oczy ze zdumienia. Starsza kobieta stała przy ścianie, przypierana przez jakiegoś barczystego mężczyznę. Samym ruchem warg, powiedziała do Tirry : Uciekaj! Niestety było już za późno. Drugi mężczyzna, buszujący przy ladzie Iret , szukający zapewne kosztowności już ją zauważył i wymierzył w nią swoim łukiem. Bardka nie mogła uciekać, tym bardziej gdy zobaczyła co mężczyzna ma przyczepione do swojego boku. INSTRUMENTY! To były jej instrumenty - harfa i gitara, jak na razie w nienaruszonym stanie. Tirra wpadła we wściekłość. Zamachnęła się sztyletem, który miała ukryty w kieszeni. Trafił w cel, prosto w głowę drugiego z mężczyzn. Za to na pierwszego rzuciła się z impetem i zaczęła walić nogami i pięściami w jego głowę. Gdy jego ręce powiodły do góry, zaczęła gryźć. Gdy w końcu mężczyzna opadł z wycieńczenia, Tirra zakończyła walkę efektownym kopniakiem w krocze. Mężczyzna skulił się łapiąc się za swoje klejnoty. Dziewczyna wyrwała z jego boku swoje instrumenty, wyjęła swój sztylet z głowy jednego z oprawców, sprawdziła czy z Iret wszystko w porządku i jak gdyby nigdy nic wyszła ze sklepu. Była zbyt zszokowana tym co zrobiła. Pierwszy raz w życiu zabiła człowieka. Usiadła na pobliskiej ławie, złapała się za głowę i zalała łzami...
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Rzadko zdarza się, że Enitię ogarniał strach. Działo się tak nie dlatego, że była odważną osobą (po prawdzie, była tylko wątłą kobietą, która miała we władaniu jeden z żywiołów). Nawet w sytuacjach zagrożenia nie traciła optymizmu i zdrowego rozsądku. Teraz stało się inaczej. Nereida zaniosła się gwałtownym szlochem, była niemal pewna, że straci żywot w skutek łobuzerstwa tych dwóch nicponi. Cały świat, wszystkie jej dokonania stanęły jej przed oczami. W wyobraźni widziała dawną siebie, i jako dziewczynkę, i jako dorosłą kobietę. Widziała, jak wita się z różnymi ludźmi, jak się do nich śmieje, jak zakochuje się bez wzajemności, jak ponownie ma złamane serce. Przypomniała sobie Ailyn, oddaną przyjaciółkę, a utrzymankę ojca, która wiernie trwała przy niej. Była wtedy bardzo humorzastą młodą, dorastającą panienką, która gorąco pragnęła być syreną. Ailyn uzmysłowiła jej, że należy doceniać siebie i wierzyć w swoje możliwości. Pokazała jej mnóstwo różnych rzeczy, nauczyła zaklęć i sprawiła, że zaczęła być dumna ze swego pochodzenia. Enitia nie zarejestrowała faktu, kiedy zbir poluzował uścisk, a następnie osunął się na ziemię. Słone łzy zalały jej oczy, sprawiając, że świat wokół niej stał się mglisty, a kolejne obrazy rozmazywały się. Gdy wycierała oczy dłońmi, dostrzegła obok siebie Maelonę. W pierwszej chwili nic nie pomyślała, była zbyt zszokowana i przestraszona, by zrozumieć, co się stało. Po chwili jednak zrozumiała, że to właśnie ona jedna ją uratowała, mimo tłumu gapiów stojących jak słup soli. Przełknęła slinę i z trudem wydobywając z siebie ciche i bezradne "dziękuję", spojrzała nań z wdzięcznością.
Tym samym, nie miała pojęcia, co dzieje się z Tirrą i gdy tylko wróciło jej logiczne myślenie, zadała sobie w duszy pytanie: Gdzie jest Tirra? Co się z nią stało? Pomyślała, że Tirra z pewnością jest teraz zajęta poszukiwaniami jej zguby. Nie podejrzewała, że zwykłe zaginięcie instrumentów może spowodować taką burzę i obrać dramatyczne skutki. Liczyła, że dziewczynie nic nie grozi. Wolno podniosła się i nie spuszczając wzroku z Maelony, zasłoniła ją własną piersią przed ciekawskimi gapiami. W tym samym momencie zauważyła, że drugi ze zbirów podpełzuje w ich kierunku. Gdy usiłował złapać za kostkę jej wybawicielkę, chwyciła drewniany kij i cisnęła mu w twarz. Z jego oczu poczęła wydobywać się maź. Tak, Enitia wydłubała mu oko. Nie był w stanie dłużej siać zgorszenia w porcie. Usiłując wstać, potknął się i upadł na głowę, przy okazji rozrywając część sukna stojącej obok starszej, siwej kobiety, która wydobyła z siebie syk.
- Jeszcze mi tego brakowało, żeby jakiś oprych mi szaty rozrywał! - wrzasnęła chrapliwie z oburzeniem. Następnie podeszła do zbója i z całej siły kopnęła go swoim twardym trepem prosto w żebro. Enitia odwróciła głowę, skonsternowana takim obrotem spraw. Najgorsze stało się później. Do siwej kobiety dołączyły jeszcze inne osoby - dwójka mężczyzn o średniej budowie, jedna otyła, młoda dziewczyna i łysiejący, chuderlawy staruszek. Wszyscy równo znęcali się nad osiłkiem. W Enitii krew się zagotowała. Jej poczucie sprawiedliwości i wysoko rozwinięty kręgosłup moralny nie mógł pozwolić, by człowiek umierał na ulicy!
- Nie możemy tak stać! - zwróciła się bezpośrednio do Maelony i anioła, który zdążył już podejść bliżej. - Ten człowiek zasługuje na godny pochówek. Jestem pewna, że już nie żyje. Oni nie mogą tego robić!
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Nie sądziła, że taki prosty cios w głowę pozbawi go przytomności. Miała zamiar tylko odwrócić jego uwagę od Enitii. Nawet nie zarejestrowała, że ta wstała i zasłoniła. Przerażona własnym czynem wpatrywała się w puste oczy mężczyzny. Teraz, kiedy jego twarzy nie wykrzywiał grymas gniew i furii, można było zobaczyć, jaki jest młody. Nie miał pewnie nawet 25 lat. Może nawet nie był pełnoletni. Wychudzony i w łachmanach, może musiał kraść, by przeżyć? Może nie zrobiłby poważnej krzywdy kobiecie, tylko chwycił ją w porywie złości? Tyle wątpliwości namnożyło się w jej głowie. Na zachowanie kobiety skrzywiła się i zmarszczyła z odrazą nos. Czy musiała być taka bezpośrednia? Wystarczyło go ogłuszyć. Jednak na słowa Nereidy Maelona spojrzała na nią jak na wariatkę. Czy nie wiedziała, co ten zbir chciał jej zrobić? Po co go broni?
- Dziewczyno, ten człowiek by cię zbił, a może i zabił na oczach tych ludzi, a ty go bronisz? To zbir, najgorsze ścierwo i zasługuje na to, co go spotkało. - powiedziała z zamierzonym okrucieństwem. Może brutalne słowa dotrą do niej, jak nie docierają czyny. Jej słowa nie pokrywały się z myślami. Tak, kłamała, by obudzić w dziewczynie choć trochę instynktu samozachowawczego.
- Myślę, że powinniśmy się zbierać. Gdzie twoja przyjaciółka? - zapytała po chwili.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Gdy bardka rozpaczała, że właśnie zabiła człowieka, a jeszcze innego poturbowała, Iret objęła ją czule. Dopiero teraz Tirra przypomniała sobie o starszej kobiecie, pytając czy nic jej się nie stało. Ta zaś odpowiedziała:
- Ależ nic, moje dziecko. Nie rozpaczaj. Żyjemy w ciężkich czasach. Nawet w takich spokojnych miasteczkach jak to, zdarzają się takie rzezimieszki. Gdyby nie ty, zabrali by wszystkie zarobione dzisiaj przeze mnie pieniądze. Kto wie, mogłabym stracić, o wiele więcej niż zwykłe dobra materialne, gdybyś nie wkroczyła do akcji. Dziękuję.
Tirra wzruszyła się słowami kobiety. W głowie już kłębiły jej się pierwsze nuty piosenki, którą mogłaby zagrać na cześć tej chwili. Nie było jednak na to czasu, bowiem ktoś brutalnie pociągnął ją za ramiona do góry. Zobaczyła miejskich strażników, którzy zapewne już dowiedzieli się o sytuacji, która miała miejsce kilka chwil temu. Jednak w najskrytszych snach, nie spodziewała się tego, czego miała za chwilę usłyszeć.
- Dziewczyno, zabiłaś niewinnego mężczyznę, korzystającego z usług tej pani. Ponadto pobiłaś drugiego z mężczyzn w brutalny sposób. Nie ujdzie ci to na sucho. Zostaniesz zaprowadzona przed sąd, który najprawdopodobniej wyda na tobie karę śmierci.
Tirra była w szoku. Z początku nie wiedziała co powiedzieć, potem zaczęła się jąkać:
- To nie tak! B... broniłam się!
Iret także, zaczęła bronić bardkę, jednak na strażnikach nie zrobiło to wrażenia.
- Jasne, broniłaś się. Słyszymy to każdego dnia... A ty stara babo, lepiej nie opowiadaj bajek, bo i ty możesz zostać postawiona przed sąd. Idziemy.
Jeden ze strażników, wziął jej instrumenty oraz zabrał plecak. Następnie obaj złapali ją mocno za ramiona i prowadzili drogą przed siebie. Droga ta prowadziła na stryczek... Nie miała już sił, gdy przeszli pół drogi w stronę zamku, lecz jej zmysły jeszcze funkcjonowała. Rozejrzała się wokoło i zobaczyła ich wszystkich, skupionych w jednym miejscu, nad jakimś ciałem. Ethelnalen, Maelona oraz Enitia stali tyłem do niej i nie zwracali na nią uwagi. Ostatkiem sił, krzyknęła:
- Pomocy!
To były ostatnie słowa jakie wypowiedziała tego dnia, bowiem dostała czymś ciężkim po głowie, od jednego ze strażników i straciła przytomność.
- No nie.... Teraz będzie ją trzeba nieść. Ty to zrób. - odezwał się jeden z nich.
Awatar użytkownika
Enitia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje: Rzemieślnik , Służący , Artysta
Kontakt:

Post autor: Enitia »

Enitia była zdenerwowana. Irytowało ją niewzruszenie dziewczyny, która przecież uratowała jej życie. Zastanawiała się, po co to zrobiła? Dlaczego była z jednej strony pomocna, z drugiej bezwzględna? Co kryło się za jej tajemniczym uśmiechem i skupionym, bystrym wzrokiem? Czy mogła jej zaufać? Zdawać by się mogło, że to oczywiste- uratowała jej życie, toteż czyż mogła jej nie ufać? Coś jej jednak podpowiadało, że nie powinna być aż tak naiwna względem istot, które okazały jej serce.
- Nie rozumiesz, ale wiesz co? Nie przeszkadza mi to. Uratowałaś mnie i mam u ciebie dług. Nie zapomnę ci tego, dzięki tobie uszłam z tego bez szwanku. Ale... po co to właściwie zrobiłaś? Miałaś w tym jakiś interes? - Czuła, że zagalopowała się co najmniej o pięć słów. Nie powinna zadawać tego ostatniego pytania. Ale już było za późno. Co sobie teraz o niej pomyśli? Niewdzięczna nereida, ot tyle! Zapewne obróci się obrażona na pięcie i... będzie miała w tym słuszność. Jak mogła powiedzieć coś takiego? - Nie wiem, gdzie jest Tirra i martwi mnie to okropnie... Może przez to tak plotę bez sensu, wybacz, to było niegrzeczne z mojej strony, by ci coś insynuować. Gdybyśmy miały więcej czasu to... - Nie dokończyła. Chciała jedynie dodać, że gdyby miały więcej czasu, odwiedziłyby karczmę, wypiłyby piwo i ubawiłyby się w swoim towarzystwie serdecznie. Nie dokończyła, bo usłyszała rozpaczliwy krzyk. Odwróciła się i przekonała się, że należy do Tirry. Dwójka barczystych mężczyzn trzymała ją w mocnym uścisku, dokądś prowadząc. Przestraszona nie na żarty Enitia ruszyła pędem w stronę bardki, krzycząc:
- Stać, stać! Łapy precz od niej, rozumiecie?! Czego od niej chcecie?! Zostawcie ją w spokoju! - krzyczała przeraźliwie. - Ludzie, zróbcie coś! Nie stójcie tak! - zwróciła się do niezbyt zainteresowanego tłumu.
Awatar użytkownika
Ethelnalen
Kroczący w Snach
Posty: 249
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ethelnalen »

Ethelnalen stanął kawałek dalej w tłumie, nie mając zamiaru podchodzić bliżej do zbiegowiska wokół jakiegoś złodzieja. To całe miasto wydało mu się strasznie... dziwne. Może po prostu nie przywykł do zachowania miastowych, chociaż nie poświęcił tej myśli więcej niż kilku sekund. Trudno było tu myśleć, kiedy co chwilę ktoś się bił, krzyczał lub opowiadał o swoim życiu na środku ulicy. Widząc, że kobiety zajęły się sobą i nikomu nic się nie stało, obrócił się na pięcie i po prostu odszedł drogą prowadzącą poza miasto. Naprawdę miał na głowie trochę ważniejsze sprawy niż kilka rozhisteryzowanych kobiet, które zachowywały się, jakby pierwszy raz w życiu wyszły do ludzi. Przynajmniej takie miał wrażenie po tym krótkim czasie. W końcu nie były dziećmi, więc anioł nie czuł konieczności zostania i pilnowania. Musiał wyleczyć skrzydło i przygotować się na ewentualną walkę z demonami.
Kilka chwil później zniknął gdzieś za budynkami.

Ciąg dalszy: Ethelnalen
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Krzyki Enitii nie zrobiły na nikim specjalnego wrażenia. Właściwie, zostały zagłuszone przez ruszający statek. Nikt nie przejął się sytuacją, w jakiej została postawiona bardka. Codziennie ktoś zostaje za coś pojmany, a że zabiła człowieka, winna teraz za to zapłacić. Przynajmniej w ten sposób myślała o tym ludność portowa.

        Enitia traciła już nadzieję, że ktokolwiek zwróci uwagę na to, co się dzieje i... w tym samym momencie za ramiona chwyciła ją Iret.
- Dziecko moje drogie - zaczęła cicho, dyskretnie prowadząc nereidę na bok. - Postaram się wyciągnąć ją z tego piekła. Przy mnie nic jej nie grozi. Zapomniałam ci powiedzieć, że potrafię czarować. No nie patrz w ten sposób na mnie, kochanie, mówię poważnie. - Uśmiech, który pojawił się na jej pooranej zmarszczkami twarzy sugerował, że sprzedawczyni ma do ukrycia o sobie więcej, niż wszyscy myśleli. Nereida była pewna, że może zaufać Iret- w końcu już tak długo się znają. - Enitio, lepiej zrobisz, jak odejdziesz stąd. Zobaczysz, że to ci dobrze zrobi. Nie powinnaś kręcić się teraz w porcie - przestrzegła złowrogo. W jej głosie słychać było coś, co sprawiało, że lepiej, jakby naturianka usłuchała i zrobiła, jak powiada Iret.
- No dobrze, Iret. Ale co z Tirrą?
- O to się nie martw. Proszę, odejdź stąd, Enitio. Jeśli nie chcesz, by groziło ci śmiertelne niebezpieczeństwo, nie mieszaj się w to.
Enitia spełniła prośbę, a w zasadzie stanowcze żądanie staruszki. Wyminęła szerokim kołem port. Postanowiła, że przejdzie się kawałek piechotą. A gdzie szła? To było jasne. Do Wyspy Syren.
Gdy była już dostatecznie daleko, usłyszała głośny huk. Odwróciła się i na horyzoncie widniała czerwonawa łuna. Po żołnierzach nie było ani śladu, zaś Tirra leżała tam, gdzie przed chwilą ją jeszcze prowadzono na śmierć przerażona i wyczerpana psychicznie.

***

        Maelona patrzyła na całą scenę z niedowierzeniem. Nie potrafiła powstrzymać prychnięcia. Albo to nereida zwariowała, albo ona już niczego nie rozumiała. Cóż za poświęcenie..., myślała, obserwując reakcję Enitii na pojmanie Tirry. Dziwiła się i kpiarsko uśmiechala na zmianę. Po pierwsze, nie wierzyła w coś takiego, jak przyjaźń. Przynajmniej nie w kwestii istot, które ledwo co się spotkały, a już uważają się za przyjaciół. To było dla niej nie do pojęcia. Nigdy nikomu nie ufała od razu i wolała obserwować, niż działać. Była typem myślicielki, która raczej nie daje się ponieść emocjom. Po drugie, Tirra sama sobie była winna. Jeśli rzeczywiście zabiła człowieka, nawet w obronie staruszki, powinna liczyć się, że za zabójstwo przyjdzie słono jej zapłacić. Chociażby stryczkiem. Mogła przecież zawołać jakichś barczystych mężczyzn, którzy potrafią uderzyć tak, żeby nie zabić od razu. Słabe kobiety nie powinny się mieszać do takich spraw.

        Nagle przypomniało jej się, po co tutaj przyszła. Nie miała pojęcia, jak mogła o tym zapomnieć... Widocznie natłok zdarzeń spowodował uśpienie jej rozsądku. Karczma! Chciała odnaleźć karczmę, posilić się, napić się zimnego piwa i odpocząć po ekscesach Tirry i Enitii. Nie miała ochoty pytać się ponownie o drogę. Sama odnajdzie jakąkolwiek karczmę, to nie powinno być trudne w takim porcie. Ewentualnie wróci się tam, skąd przyszła i też będzie rada.

        Wyruszyła więc wzdłuż portu, nie zwracając uwagi już na to, co dzieje się za jej plecami. Nie odwracała się bowiem, los tych dwóch kobiet był obojętny. Po pewnym czasie karczmę znalazła.
Awatar użytkownika
Tirra
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek - Bard
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tirra »

         Tirra siedziała z założonymi rękoma na środku ulicy. Nie wiedziała co się stało. Chwilę wcześniej była nieprzytomna i prowadzona na stryczek, chwilę później, strażnicy zniknęli, a ona była wolna. Bardka stwierdziła, że pora się stąd wynieść. Z początku myślała, że miasteczko będzie dla niej spokojną ostoją, ale myliła się. Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień, musiała ruszać gdzieś indziej. Dziewczyna skierowała się ku głównej wyjściowej bramie z miasteczka...

Ciąg Dalszy : Tirra
Zablokowany

Wróć do „Rubidia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości