Opuszczone Królestwo[Droga do Bastionu] Powrót do elfów

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

[Droga do Bastionu] Powrót do elfów

Post autor: Aileen »

Klacz zwolniła szaleńczy bieg dopiero gdy Mgliste Bagna stały się ciemną kreską na horyzoncie. Schroniły się między skałami, których w tej okolicy było wyjątkowo dużo. Zapadał już zmrok. Elfka za pomocą odrobiny magii rozluźniła napięte i zmęczone długotrwałym wysiłkiem mięśnie klaczy. Bzura była wyczerpana, nie miała siły nawet poszukać czegoś do jedzenia. Od razu zasnęła, oparta o wciąż nagrzane słońcem skały z piaskowca. Elfka przekazała jej część swej energii życiowej. Potrzebowała siły Bzury, by obie mogły jak najszybciej wrócić do Bastionu. Aileen też nie była w dobrej formie, strach i walka z nieumarłymi wyczerpały jej siły. Choć starała się nie zasnąć, po kilku godzinach zmęczenie pokonało i ją.

Bzura obudziła się pierwsza, wypoczęta, ale głodna jak wilk (o ile to porównanie można zastosować do konia). Spostrzegła wciąż śpiącą Aileen i szturchnęła ją lekko nosem. Elfka spała dalej. Klacz dała sobie spokój i zajęła się szukaniem dobrze jej znanych z poprzedniej wędrówki jadalnych gumiastych pędów, które Aileen nazwała kiedyś sukulentem. Po godzinie wróciła z powrotem do skalnej kryjówki i ze zdziwieniem spostrzegła, że jej przyjaciółka śpi dalej. Szturchnęła ją raz jeszcze, tym razem mocniej i wreszcie udało jej się ją obudzić. Aileen wymamrotała coś niezrozumiałego i wstała niezgrabnie. Nie wyglądała zbyt dobrze. Widać cała ta wyprawa nieźle ją zmęczyła.

Powrót do Bastionu zajął im już kilka dni, choć tempo Bzury było całkiem szybkie. Elfka próbowała odnaleźć się w kalendarzu, wcześniej nie przewidziała, że w Otchłani czas biegnie inaczej. Nie miała pojęcia ile dni minęło w Alaranii. W dodatku wciąż nie czuła się zbyt dobrze. Zwykle kilka dobrze przespanych nocy sprawiało, że odzyskiwała pełnię sił. Teraz jednak czuła się zmęczona, jakby słabsza. Była w pełni sił magicznych, ale nie potrafiła zmusić swego ciała do takiego wysiłku jak wcześniej.
Elfka była uzdrowicielką, w dodatku jedną z najlepszych w Alaranii. Drobne zmiany, na które niewielu zwróciłoby uwagę, ją zaczynały martwić. Źle spała w nocy, trudniej było jej się skupić. Obawy pogłębiły się, gdy pewnego dnia spadła z konia. Po prostu na chwilkę straciła poczucie równowagi, a jadąc bez strzemion, w ten sposób upaść jest bardzo łatwo. Wstała z trudem, posiniaczona o kamienisty grunt. Wiedziała, że coś jest nie tak.
Zatrzymały się na noc w obszernej wapiennej jaskini. Wyrośnięta brązowa wiwerna dała się przekonać, że elfka nie stanowi zagrożenia, a Bzura nie jest obiadem. Mruczała cicho w drugim kącie, pogrążona w głębokim śnie. Tymczasem zaniepokojona klacz spoglądała na siedzącą przed nią elfkę, która od kilku godzin nie dawała żadnego znaku życia, poza równym oddechem. Wcześniej wyraźnie przykazała, by jej nie przeszkadzać, ale mimo tego, klacz miała ochotę przerwać jej skupienie.
Wreszcie Aileen otworzyła oczy. Bzura już wiedziała, że stało się coś złego. Elfka wstała i zbliżyła się do niej, dotykając dłonią jej szyi. Zwierzę poczuło, jak strumień magii przepływa przez całe jej ciało.
~ Jesteś zdrowa. To nie przenosi się na zwierzęta. - szepnęła elfka. Usiadła pod ścianą, wyciągając z juków suszone zioła oraz dwa eliksiry od elfów. Wygrzebała też małą buteleczkę z korkiem.
~ Aileen... o czym ty mówisz?
Skóra na nadgarstku elfki rozstąpiła się jak pod cięciem niewidzialnego noża. Kiedy do fiolki spłynęło kilkanaście kropel krwi, Aileen zamknęła ranę. Zakorkowała buteleczkę, stuknęła w nią palcem, szczelnie ją zamykając za pomocą odrobiny magii. Wstała i pokazała ją klaczy. Krew była ciemnofioletowa.
~ Biegnij jak szybko dasz radę do Ostatniego Bastionu. Pokaż to elfiej magini, niech zbadają, co to jest. Tylko ostrożnie! - powiedziała bezbarwnym tonem. Umieściła buteleczkę w bezpiecznym miejscu w siodle.
~ Sprowadź pomoc. - dodała Aileen. Teraz w jej głosie słychać było rozpacz - Nigdy nie spotkałam czegoś takiego. Ta zaraza nie może dotrzeć do elfów, bo wszyscy zginiemy. Ostrzeż ich, niech przekażą wiadomość dalej. Ja muszę tu zostać.
~ Nie zostawię cię tutaj!
~ Musisz sprowadzić pomoc. Błagam cię, biegnij, nim będzie za późno! - jęknęła elfka. - Strażnicy cię poznają, nie rozmawiaj z nikim poza elfami.
Bzura zarżała głośno, budząc wiwernę, która fuknęła niezadowolona. Klacz wybiegła z jaskini, nie pytając już o nic. Elfka usiadła na ziemi, opierając się o skałę. Musiała znaleźć sposób na powstrzymanie nieznanej choroby. Spojrzała na gadzinę, która nie spuszczała z niej oka.
~ Zostań ze mną. Nie jestem zagrożeniem. Zostań.
Wielka jaszczurka zamruczała cicho. Położyła swój kolczasty łeb na ziemi i zamknęła oczy.
Ostatni Bastion jest niedaleko, jeśli Bzura się pospieszy, wróci jutro wieczorem. - pomyślała Aileen. Zebrała całą swoją moc i skierowała ją w swoje ciało, szukając źródła choroby.

Nad ranem, brązowa wiwerna przeciągnęła się jak kot i spostrzegła małą postać, skuloną pod ścianą jej jaskini. Przypomniała sobie, skąd się wzięła. Przeciągnęła się jeszcze raz i podpełzła do niej zaciekawiona. Elfka zdawała się jej nie zauważać, cała się trzęsła. Gadzina szturchnęła ją lekko łbem, teraz zaniepokojona. Kilka minut zajęło jej ponowne przetworzenie poprzednich słów istoty.
"Mój elf. Nie dam zjeść." - pomyślało rezolutne stworzenie i położyło się obok.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Podróżował przez Opuszczone Królestwo już kolejny dzień, co noc śpiąc pod gołym niebem. Ostatniego dnia, przemókł do suchej nitki, gdy złapała go potężna burza. Wiele by teraz dał, za kawałek dachu nad głową... Ravi wraz z Aiasem mieli coś dla nich znaleźć, w tym czasie elf szedł dalej, również rozglądając się uważnie. Ptaki wróciły za parę minut z dobrą informacją: godzinę drogi na północ była jaskinia. Oczywiście nie obyło się tu bez sporu o bezpieczeństwo takiego schronienia, jednak wizja dachu nad głową przeważyła.

Gdy dotarł w pobliże jaskini, nadchodziła już noc. Stal się więc niewidzialny, by ustrzec się przed ewentualnym niebezpieczeństwem.
- Zostańcie na zewnątrz, gdy wszystko będzie w porządku, wlecicie. - Nie czekał na reakcję ptaków; wiedział, że poczekają...
W środku zastał coś czego się na pewno nie mógł spodziewać. Śpiąca elfka, oraz pilnująca jej wiwerna. Posłał w stronę stworzenia myśli
- Jesteśmy przyjaciółmi, nie musisz się nas obawiać - Gad podniósł głowę, rozglądał nie mogąc zlokalizować źródła dźwięku. - Moja elfka. Nie dam zjeść. - Słowa stworzenia uspokoiły Adrastosa. Kobieta zapewne żyła, choć dziwiło go, że nie obudziła się jeszcze.
- Nie skrzywdzimy jej. Chcemy tu tylko przenocować, a jej pomóc jeśli to konieczne. - Wiwerna położyła się ponownie, chyba ufając nieznanemu głosowi. Elf mógł więc znów stać się widzialny. Podszedł do elfki i kucnął przy niej. Lekko potrząsnął nią, ciągle świadomy wwiercającego się w niego spojrzenia gada. Kobieta nie reagowała na jego dotyk, co nie wróżyło dobrze...
- Aias, Ravi, jest bezpiecznie, ale uważajcie na wiwernę. - Posłał ptakom swoje myśli, te po chwili wleciały do jaskini i przysiadły niedaleko elfki, patrząc jednak na pilnujące jej stworzenie.
Elf ponownie potrząsnął ramieniem elfki, tym razem mocniej.
- Obudź się. Słyszysz mnie? - Miał nadzieję, że to tylko głęboki sen, a nie coś poważniejszego...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Bzura nie zjawiła się tego dnia. Elfka jednak nie była tego świadoma. Po prawdzie, nie była świadoma prawie niczego. Walczyła o życie, czując jak słabnie z każdą chwilą. Dręczyło ją straszliwe zimno, nie miała już sił nawet by się okryć. I tak nic by to nie dało.
Wiwerna szturchnęła pyskiem elfkę. Nie reagowała. Szturchnęła ją jeszcze raz, tym razem mocniej. Obróciła bezwładne ciało twarzą do góry. Zasyczała i odsunęła się - nawet zwierze wyczuło niebezpieczeństwo. Ujrzała nienaturalnie bladą i nieruchomą postać. Usta elfki były sine, a nieruchome oczy - całkowicie niebieskie.
Pokaż mi.
Wiwerna potrząsnęła kolczastą głową i zaskrzeczała. Zbliżyła łeb do elfki - czyżby coś mówiła? Gad wzdrygnął się i jeszcze raz potrząsnął głową. Przez chwilę poczuł jakby całe stado much wleciało jej do głowy. Po chwili dziwne uczucie zniknęło.

Pamiętam to... Widziałam...
Zapach starych i zawilgoconych pergaminów. Ludzie zapisywali wszystko, żyli przecież tak krótko... Młoda elfka przeglądająca stare i zapleśniałe swoje.
Błękitna krew, ślepe oczy, wyniszczone ciało. Umierający w szaleństwie rzucali się w ogień, torturowani przez nienaturalne zimno.
Błękitny Cień, Błękitna Śmierć - tak to nazwaliśmy.
Kolejny zwój, zaklęty tak, by nie zniszczył go czas. Równe i pochyłe elfickie pismo. Data sprzed pięciuset lat.
Pamiętam to.


Mijały godziny. Elfka zwinęła się w kłębek, nie reagując na zaniepokojone porykiwania gada. Wiwerna długo lękała się do niej zbliżyć, w końcu jednak podeszła. Dotknęła ją delikatnie łbem. Elfka drgnęła i obróciła głowę, mrużąc oczy. Połowę widoku przysłaniało jej wielkie bursztynowe oko. Wiwerna tym razem zobaczyła równie bladą i zmęczoną elfkę, ale o zielonych oczach i normalnych, lekko różowych ustach. Położyła łeb na ziemi, opierając się wygodnie o skały i ziewnęła z zadowoleniem, nagle uspokojona.

Aileen mogła teraz tylko czekać na powrót Bzury. Zwyciężyła, ale nie miała już sił, by naprawić uszkodzenia, które pozostały po zarazie. Eliksiry, które dostała na drogę, okazały się nieskuteczne - nie działały na takie rany. Zamknęła się wewnątrz swojego umysłu, sprowadzając na siebie głęboki sen bez snów. I czekała.

Gad obudził się, nagle zaniepokojony. Ktoś wszedł do jaskini. Otworzyła paszczę i zasyczała ostrzegawczo, ukazując cały garnitur zębów. Zamachała ogonem, prezentując jaskrawoczerwony kolec pełen jadu. Usłyszała głos, jakby trochę podobny do głosu "jej" elfki. Obejrzała się za siebie, jednak kobieta leżała nieruchomo. Gadzina zaskrzeczała, drapiąc pazurami ziemię. Moja elfka. Nie dam zjeść.
- Nie skrzywdzimy jej. Chcemy tu tylko przenocować, a jej pomóc jeśli to konieczne. Wiwerna rozejrzała się jeszcze raz. Koń. Powinien tu być szary koń, którego nie wolno jej jeść. To też był przyjaciel. Gad usunął się na bok i przysiadł na ziemi. W końcu z ciemności wyłoniła się sylwetka kolejnego "dwunoga". Wielka jaszczurka wystawiła rozdwojony język i poruszyła nozdrzami. Drugi elf. Przyjaciel.
Do jaskini wleciały dwa niewielkie ptaki. Wiwerna przez chwile miała ochotę je ścigać, ale spostrzegła, że nie nadają się nawet na przystawkę. Obserwowała z ciekawością wędrowca próbującego dobudzić elfkę.

- Obudź się. Słyszysz mnie?
Elfka usłyszała, ale minęło kilka minut, zanim zdołała zmusić swoje ciało do ruchu. Powoli podniosła się, podpierając się na rękach. Oparła się o skały i usiadła. Dopiero teraz spojrzała na tego, kto ją dobudził. Nie widziała jego twarzy, wszystko zasłaniał kaptur. Zwróciła uwagę na lśniącą elficką zbroję. Obok przysiadły dwa ptaki podobne do sokołów. Choć elfka dobrze widziała w ciemności, chwilowo z trudem rozpoznawała najbliższe otoczenie.
- Pomocy. - wyszeptała - Nie mam już siły...
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Gdy elfka usiadła, ulżyło mu trochę. Może nie wyglądała ona w tej chwili zbyt zdrowo, jednak może to tylko złudzenie optycznie?
- Pomocy. Nie mam już siły... - Wyszeptane przez kobietę słowa sprawiły, że przeszedł go dreszcz. Elfce naprawdę coś było, a on nie znał się zbyt dobrze na magii leczniczej. Musiał jednak jej pomóc, a przynajmniej spróbować...
Wziął jej dłoń w swoje dłonie, posłał magię życia do jej ciała, szukając zniszczeń. Znalazł nieznaną mu chorobę, poza tym jednak nic nie wskazywało, by coś jej było. Nie potrafił jej wyleczyć, wysłał więc tylko do jej ciała energię życiową, mając nadzieję, że jej organizm wzmocni się na tyle, by sama mogła się uleczyć.
Przyglądał się powoli wracającym kolorom na jej twarz. Puścił jej dłoń, nie mogąc sobie pozwolić na większe zmęczenie. Nie wiedział, na ile pomógł kobiecie, nic poza tym nie mógł jednak zrobić...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Nie przypuszczała, że wyślą do niej maga, bardziej byli potrzebni gdzie indziej. Na pierwszy rzut oka, elf wydawal sie
zwyczajnym zwiadowcą.
Energia, ktorą jej przekazal, pomogła uleczyć rany i odzyskać część sił. Obraz wyostrzył się nagle, serce zaczęło bić szybciej i regularniej, a na jej twarz wróciły kolory. Rozejrzała się po jaskini. Nieopodal spostrzegła dwa sokoły, dość specyficznie ubarwione. Uśmiechnęła się lekko i krótko je pozdrowiła. Zapewne towarzyszyły elfowi.
- Dziękuję. - powiedziała, uśmiechając się - Żałuję, że chwilowo nie jestem w stanie odwdzięczyć się niczym poza wiedzą, bo... - urwała
Wciąż nie myślała jasno, nie miała pojęcia ile powiedziała elfom Bzura. Od początku uważała, że im mniej osób wie o rozmowie w Otchłani, tym lepiej. Nie mogła zdradzić się, że coś ukrywa.
~ Bzura? - posłała swą myśl w przestrzeń. Teraz zdziwiło ją, że klacz nie zjawiła się przy niej od razu. Uśmiech znikł z twarzy elfki tak szybko jak sie pojawił.
Odpowiedziala jej cisza.
~ Bzura, jesteś tam? - zapytała raz jeszcze. Elf obejrzał się za siebie. W jaskini, poza nimi, sokołami i wiwerną nie było nikogo.
Przecież wiedziałaby, że coś jej się stało. Poczułaby to. Ale... Bzura nigdy nie zostałaby w Bastionie, nikt by jej do tego nie zmusił. Aileen poczuła niepokój. Spojrzała nieznajomemu elfowi w oczy. Nie mogła dojrzeć jego twarzy, pod kapturem nosił coś w rodzaju maski. Ta niechęć do ukazywania własnego oblicza zaniepokoiła ją jeszcze bardziej.
- Nie wiedziałeś, że mnie tu znajdziesz, prawda? - zapytała ostrożnie. Mimo że elf pomógł jej bez wahania, ostatnie wydarzenia sprawiły że stała się jeszcze bardziej nieufna, nawet w stosunku do innych elfów.
- Kim jesteś? I co sprowadza cię w tak niegościnne strony? - dodała po chwili
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Był zdziwiony, gdy elfka powiedziała, że nie może odwdzięczyć się niczym poza wiedzą; czyżby wiedziała, gdzie znajdzie zabójców jego rodziny? Nie, to niemożliwe, by miał takie szczęście... Jego rozmyślania przerwało jej mentalne wołanie.
~ Bzura? Bzura, jesteś tam? - Nie wiedział kogo kobieta woła, obejrzał się na wiwernę, ale ta nie reagowała, musiało więc chodzić o kogoś innego. Ponownie spojrzał na nieznajomą, lekko zdezorientowany. Jego przeczucie, że o czymś nie wie, a powinien, potwierdziły się już po chwili. - Nie wiedziałeś, że mnie tu znajdziesz, prawda? - Milczał. Kobieta ewidentnie spodziewała się, że ktoś przybędzie, tego też tyczyły się jej słowa o odwdzięczaniu się wiedzą. Po chwili, zadała kolejne pytania.
- Kim jesteś? I co sprowadza cię w tak niegościnne strony? - Siedział nieruchomo wciąż milcząc. Nie ufała mu, choć na początku była w stanie powiedzieć mu wszystko, a teraz zmieniła nastawienie całkowicie. Choć wiedział, że w tym stanie spokojnie by sobie z nią poradził, nie chciał krzywdzić ani jej, ani chroniącej jej wiwerny. Postanowił odpowiadać na jej pytania w kolejności w jakiej je zadała.
- Nie, nie spodziewałem się zastać tutaj żywej duszy. Nazywam się Adrastos, a sprowadziła mnie tutaj droga. - Wstał chcąc rozprostować kości, gad za jego plecami syknął ostrzegawczo. Elf odruchowo dotknął Argusa, gotów w każdej chwili pchnąć stworzenie ostrzem w krtań. Gdy nic się nie wydarzyło wbił wzrok w siedzącą elfkę.
- A kim ty jesteś i co tutaj robisz? Kim jest Bzura i jaką wiedzą chciałaś się odwdzięczyć?
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Wiwerna syknęła ostrzegawczo, gdy elf wstał. Elfka przez chwilę przestraszyła się, że zwierze zaatakuje. Nieznajomy sięgnął po łuk, a Aileen widząc to, syknęła by broń odłożył. Chciała też wstać, lecz nogi odmówiły jej posłuszeństwa Większość jej sił wyczerpało leczenie, ale tym razem udało się jej uspokoić gada.
Przez chwilę myślała, że elf zignoruje jej pytanie, lecz jednak odpowiedział. Aileen tylko skinęła głową. Spotkanie kogokolwiek przyjaznego na tych pustkowiach graniczyło z cudem. Miała naprawdę niesamowite szczęście, że ją znalazł.
I bez magii emocji elfka potrafiła ocenić, że jej reakcja go zirytowała. Irytowanie osoby wyposażonej w łuk zakończony ostrzami było potencjalnie niebezpieczne, delikatnie mówiąc. Podobnie jak przechodzenie przez nieznane portale, zadawanie się z demonami, atakowanie hydry i drażnienie smoka, ale to już inna historia...
- Miałam kłopoty. - mruknęła niechętnie - Bzura, moja klacz, udała się do Bastionu po pomoc. Jeszcze nie wróciła, a ja straciłam rachubę czasu.
Nie mogła mu powiedzieć o swojej misji, o tym wiedzieli tylko ci z Bastionu i tak powinno pozostać.
- Moja "wiedza" dotyczyła między innymi składu antidotum na chorobę, która prawie odebrała mi życie. Nic więcej powiedzieć ci nie mogę, przynajmniej nie teraz.
Sięgnęła do torby leżącej nieopodal i wyciągnęła spod niej swój płaszcz, po czym okryła się nim. Skrzywiła się - nadal czuć było zapach bagien, miejsca o którym bardzo chciała zapomnieć.
- Mówisz, że podróżujesz. Jeśli ci obecny stan życia w zupełności odpowiada, omijaj z daleka ziemie nieumarłych. W pojedynkę nikt nie ma szans wyjść stamtąd cało. Trzeba by być niewidzialnym, niewykrywalnym, niematerialnym, nie... Najlepiej żeby cię w ogóle nie było. A jedno wyklucza drugie.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Ziemie nieumarłych? Skoro nieumarli to nekromanci, elf wątpił jednak, by grupa, której poszukiwał, tam znalazła schronienie. Pokręcił głową, bardziej do swoich myśli, niż do tego co powiedziała elfka.
- Ravi, Aias. Poszukajcie czegoś do jedzenia. - Posłał ptakom polecenie w myślach. Zarówno jemu jak i kobiecie przyda się posiłek.
- Sam byś sobie coś znalazł, a nie nas ganiasz - Aias dziobnął go lekko w nogę, niezadowolony, że mu rozkazują. Elf nie zwrócił jednak na to uwagi. Ptaki rzadko robiły coś, o co prosił, bez komentowania. Ravi, oczywiście również musiała dorzucić swoje trzy grosze - Co ty byś bez nas zrobił, co? - w jej głosie brzmiało rozbawienie; spojrzała na Adrastosa, przekrzywiając lekko głowę. Po chwili jednak ptaki poderwały się do lotu, i zniknęły w mroku nocy.
Ponownie skupił się na elfce.
- Masz coś, co pozwoli nam rozpalić ogień? I nie odpowiedziałaś, kim jesteś...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka uśmiechnęła się lekko, słysząc rozmowę elfa z sokołami. Przypominało to jej rozmowy (czy częściej - kłótnie) z Bzurą. Elfka cały czas bała się, że coś stało się przyjaciółce, pustkowia były wszak niebezpieczne i nawet tak blisko Bastionu mogło ją coś zaatakować. Najgorsze było to, że nawet nie wiedziała ile dokładnie czasu upłynęło od jej odejścia.
-... co pozwoli nam rozpalić ogień? I nie odpowiedziałaś, kim jesteś... - skupiła uwagę z powrotem na rozmówcy. Zastanowiła się chwilkę.
- To może się jej... jemu... - zerknęła w stronę wiwerny. Gad łypnął na nią okiem - Jej nie spodobać.
Wzięła swoją torbę i zajrzała do środka. Wydawało jej się, że brała ze sobą krzesiwo i hubkę. Po kilku minutach poszukiwania wreszcie udało jej się odnaleźć czego szukała, przy okazji wywalając na zewnątrz kilka zwiniętych kawałków pergaminu, spory woreczek ziół i pustą buteleczkę. Pochowała naprędce cały bałagan z powrotem.
- Zostało mi jeszcze trochę suchego prowiantu, może się przyda - mruknęła i odłożyła swoje rzeczy na bok. - Nazywam się Aileen Ithlinnë, jestem uzdrowicielką i podróżnikiem.
Przypomniała sobie, że nie znalazła w torbie swoich sztyletów. Nie odpinała ich od pasa, ostatni raz były potrzebne gdy... ach. Elfka westchnęła - najpewniej zgubiła je uciekając przed upiorami. Przeklęła w myślach wszelkie żywe inaczej istoty, szczególną uwagę poświęcając liczowi.
Aileen ciekawiło, dlaczego Adrastos ukrywał twarz pod kapturem i maską, ale nie zamierzała go o to pytać. Szczerze wątpiła, by doczekała się odpowiedzi. W dodatku niepokoiło ją coś w jego postaci, jednak nie widziała co. W tej chwili była za słaba, by wyczuć takie rzeczy.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

- Skoro nie możemy rozpalić ognia, twój prowiant faktycznie może się przydać - ton jego głosu był obojętny, nie zależało mu na jej pomocy. Nie oglądając się za siebie wyszedł z jaskini i usiadł obok wejścia. Spoglądał w niebo wypatrując sokołów. Pomógł elfce, nie wiedział jednak, co dalej. Zamierzał udać się ponownie na tereny Opuszczonego Królestwa, jednak te pustkowia były bardzo rozległe, a szansa na zalezienie nekromantów była niewielka. Może Aileen coś wie? W końcu obiecała mu wiedzę. Zapyta ją o to jednak dopiero po powrocie ptaków.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Gdyby podniosła głowę choć trochę wyżej, Adrastos miałby szansę dostrzec jej oczy, w których rozbłysły maleńkie iskierki złości. Jednakże elf odszedł nie oglądając się za siebie, dlatego elfka nawet nie drgnęła. Po chwili opanowała sie, gdyż zdała sobie sprawę, że nie powinna poddawać się negatywnym emocjom. Bzurze nie mogło się nic stać. Po prostu nie mogło.
Wiwerna zatrąbiła cicho i zasyczała, wystawiając język. Elfka uśmiechnęła się.
- Leć. Smacznego.
Gadzina poderwała się i jednym susem wyskoczyła z jaskini, głośno rycząc. Elfka usłyszała zduszony okrzyk Adrastosa, gdy jaszczur rozpostarł skrzydła i przeleciał mu tuż nad głową. Kiedy zrobiło sie cicho, elfka zamknęła oczy i wycofała się w głąb swego umysłu. Już dawno temu odkryła, że w ten sposób szybciej odzyskuje siły. Pogrążyła się w oceanie własnych myśli, przeglądając je i analizując raz jeszcze. Sprawiało jej to coś na kształt radości. Z zewnątrz wyglądało to, jakby spała. Elfka jednak pozostawala czujna, była w stanie wyrwać się z zadumy w każdej chwili. W teorii. W praktyce, zwyczajnie jej się nie chciało.
Jeśli Bzura nie wróci do południa, wyślę za nią kogoś. W gruncie rzeczy, kruki Megdara to wyjątkowo dobry pomysł. Może niekoniecznie trupy, ale... Hmm... - rozmyślała. Strach ściskający jej gardło nieco ustąpił.
- Aileen. - usłyszała nagle. Otworzyła oczy i rozejrzała się.
- Adrastos? - zapytała cicho. Jaskinia była pusta.
- Gdzie jesteś?
Aileen zamarła. Nie później jak kilka dni temu, tym głosem zwrócił się do niej demon z Otchłani, oferując jej pomoc. Aileen nie miała wtedy wyboru, lecz wiedziała, że kiedyś zapłaci za swoją decyzję.
Elfka nie odpowiedziała na kontakt. Nie wiedziała, czego się spodziewać.
- Powiedzmy, że zerwałem kontrakt z liczem. Teraz mogę pomóc tobie, oraz zostać twoim sojusznikom w tej wojnie. Zainteresowana?
Elfka odetchnęła głębiej i uwolniła magię, szukając śladu demona. Poważnie dawało jej się we znaki osłabienie, nie była w stanie zlokalizować go dokładnie. Nikły ślad jego obecności znajdował się w pewnym oddaleniu od jaskini, lecz nie miała pojęcia, dokąd dokładnie prowadził.
- Zdumiewające. I Megdar wspaniałomyślnie darował ci zdradę i puścił całego i zdrowego? - zapytała z nutką kpiny. Potrzebowała czasu.
- Udowodnij, że nie jesteś tu po to, by mnie zabić, a wtedy dam ci odpowiedź.
- Adrastosie? - dotknęła delikatnie umysłu elfa. Pozwoliła, by odrobina jej własnego strachu przepłynęła przez myśli. - Widzisz kogoś w okolicy?
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Nagłe przelecenie nad jego głową wiwerny, przestraszyło go powodując przy okazji cichy krzyk. Intuicyjnie zdjął z ramienia łuk, gotów pozbyć się niebezpieczeństwa, które okazało się na szczęście tylko złudne. - Byle gada się przestraszyć... - Westchnął zrezygnowany i oparł się o ścianę, obserwując otoczenie.
Prawie przysypiał, gdy usłyszał w swojej głowie głos elfki. Wyczuwał w ni strach, jego czujność zwiększyła się nagle, a on sam zerwał się na równe nogi. Spodziewał się, ataku, albo innego zagrożenia. Może po prostu Aileen miała nawrót choroby?
- Adrastosie? Widzisz kogoś w okolicy? - Osłupiał trochę, nie wiedząc o co chodzi. Gdyby ktoś się zbliżał dostrzegłby go na pewno. Możliwe jednak, ze coś przeoczył. Posłał myśli do krążących niedaleko ptaków.
- Ravi, Aias. Zobaczcie czy nikt nie kręci się w pobliżu. - Zerwał połączenie, nim zdążył usłyszeć jakiś zgryźliwy komentarz o swoim wzroku.
Odpowiedź dostał, parę minut później do Ravi. Sokolica wylądowała na skale obok elfa, od razu składając "raport".
- Jeździec, ubrany na czarno, jakąś staję na północny-wschód stąd. Strasznie blady, jakby był chory czy coś. Koń również czarny. Wcześniej ich tam nie było, nie mam pojęcia skąd się wzięli. Nie mogłam ich przegapić, bo chwilę wcześniej łowiłam to zająca. Swoją drogą za łatwa zdobycz. Nawet mnie nie zauważył. A ty mógłbyś czasem sam pójść coś sprawdzić, a nie nas wysyłać - Adrastos uniósł oczy ku niebu, choć i tak nikt tego nie mógł zobaczyć. Ptak zaczynał odbiegać od tematu, a elf nie miał czasu, ani na chwalenie jej za udane polowanie, ani tym bardziej na kłótnie. Wrócił do jaskini, zostawiając Ravi samą, marudzącą teraz, że znowu ją opuszcza. Chwilę potem dołączył do sokolicy Aias, więc miała się komu wyżalić.
Zastał Aileen jakby zamyśloną, kto wie, może właśnie rozmawiała z nieznajomym, którego chciała, żeby odszukał?
- Ravi znalazła jeźdźca odzianego w czerń, na czarnym koniu. Podobno strasznie blady, wygląda jakby był chory. Jest jakąś staję na północny-wschód od nas. Wyjaśnij mi, po co miałem go znaleźć, co? - Założył ręce na klatce piersiowej, czekając na odpowiedź.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka westchnęła cicho. Zdała sobie sprawę będzie w stanie długo tego wszystkiego ciągnąć, prędzej czy później Adrastos dowie się wystarczająco dużo, by móc nawet uznać ją za zdrajczynię. Oczywiście, jeżeli on sam został wysłany przez Kryształowe Królestwo i zna kilka szczegółów. Po krótkiej chwili zdecydowała, co zrobi.
- Nie mogę ci tego powiedzieć... - zaczęła, a Adrastos prychnął, wyraźnie zdenerwowany. - Mogę ci pokazać. - dokończyła, kładąc delikatny nacisk na ostatnie słowo. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Źrenice elfa rozszerzyły się, prawie całkowicie przysłaniając błękitne tęczówki.
- Przepuść mnie. Nie potrzebuję dotykać twych myśli i wspomnień i ręczę ci, że nie będę próbować. - usłyszał jej głos w swojej głowie, gdy w pierwszym odruchu starał się przed nią bronić.
W pewnym momencie obraz elfki siedzącej przed nim rozmył się i zanikł, a zamiast niego, pojawiła się mglista jak sen wizja.
Jasnowłosa elfka brodzi przez bagno, prowadząc za sobą szarego jak popiół konia. Niepokój. Stado kruków na niebie, rozpacz w oczach elfki. Koń ucieka.
Spomiędzy zarośli wyłania się obrzydliwa, martwa kobieta o pazurach ostrych niczym brzytwy. Postać strzygi znika w rozbłysku światła, bestia wyje, gdy magia życia rani jej umarłe ciało. Cień wybiega zza kępy trzcin. Lepka ciemność okrywa nieumarłych, strzyga pada w błoto, zawodząc. Szum olbrzymich skrzydeł.
Nienaturalna nicość. Upiorne szepty i krzyki. Ucieczka przez bagna, chlupot brunatnej brei. W oczach elfki błyska desperacja, skacze w skłębioną masę magii nie z tego świata. Ciemność.
Niebo bez słońca, czarne jak węgiel skały.
- ...chcę to zrobić, może kiedyś ci powiem czemu... I pamiętaj, gdy wrócicie do Alaranii macie jak najszybciej opuścić okolice siedziby Megdara - słyszy Adrastos. Widzi przed sobą mężczyznę odzianego w czerń, o kruczoczarnych włosach i bladej skórze. Oczy lśnią zielenią.


- Ocalił mi życie. Ten czarny jeździec, to właśnie on. - powiedziała Aileen, a obrazy natychmiast zniknęły. Potarła skronie, próbując pozbyć się bólu głowy. Czekała na odpowiedź Akkarina, która wciąż nie nadchodziła. Adrastos tymczasem zdał sobie sprawę, że cały mentalny przekaz elfki nie trwał dłużej niż dziesięć sekund.
- Licza nie było, gdy opuszczałem jego szeregi, byłem wtedy na misji wraz z mai. Gardenia pozwoliła mi odejść ze względu na moje dotychczasowe osiągnięcia, oświadczyła jednak, że lepiej byśmy się więcej nie spotkali. Jeśli mi nie wierzysz, to gdy się spotkamy pozwolę ci obejrzeć ten fragment moich wspomnień, jeśli jesteś w stanie tego dokonać... Zaufaj mi, gdybym chciał cię zabić pozostałabyś w Otchłani już wtedy.
Aileen przewróciła oczami. Choć brzmiało to logicznie, nigdy nie pozbędzie się wątpliwości. Mogła tylko zaryzykować. Miała przewagę, gdyż demon nie wiedział, że nie była sama. Jednocześnie, bała się, że gdy Akkarin spostrzeże Adrastosa, pomyśli, że to zasadzka.
- Północny-wschód - rzekła, po czym przekazała mu obraz dużej wapiennej rozpadliny. - Jaskinia
- Nie jestem sama. Teraz ty mi zaufaj. - dodała po chwili i zerwała kontakt. Spojrzała na Adrastosa, który przyglądał się jej badawczo.
- Nie chcę rozlewu krwi. - powiedziała krótko. - Ty też mi zaufaj...
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Nie mogła mu powiedzieć kogo szukać. Prychnął zły, czy ona uważała, że pozwoli sobą pomiatać? Co miały jednak znaczyć jej następne słowa o pokazaniu? Dopiero po sekundzie, która wydawała się wiecznością zrozumiał. A może stało się to gdy dotknęła jego umysłu? W pierwszym odruchu próbował się bronić, nikt nie miał prawa zaglądać tam bez jego wiedzy!
- Przepuść mnie. Nie potrzebuję dotykać twych myśli i wspomnień i ręczę ci, że nie będę próbować. - Zrezygnował. Ciekawość zwyciężyła. Czyż nie domagał się wiedzy jako zapłaty za swoją pomoc? Teraz miał ją otrzymać...
Wizja pojawiła się na miejscu tego co widział przed chwilą, uczucie było dziwne, ale tak intrygujące, że chętnie się w nim zagłębił.
Jasnowłosa elfka brodzi przez bagno, prowadząc za sobą szarego jak popiół konia. Niepokój. Stado kruków na niebie, rozpacz w oczach elfki. Koń ucieka.
Spomiędzy zarośli wyłania się obrzydliwa, martwa kobieta o pazurach ostrych niczym brzytwy. Postać strzygi znika w rozbłysku światła, bestia wyje, gdy magia życia rani jej umarłe ciało. Cień wybiega zza kępy trzcin. Lepka ciemność okrywa nieumarłych, strzyga pada w błoto, zawodząc. Szum olbrzymich skrzydeł.
Nienaturalna nicość. Upiorne szepty i krzyki. Ucieczka przez bagna, chlupot brunatnej brei. W oczach elfki błyska desperacja, skacze w skłębioną masę magii nie z tego świata. Ciemność.
Niebo bez słońca, czarne jak węgiel skały.
- ...chcę to zrobić, może kiedyś ci powiem czemu... I pamiętaj, gdy wrócicie do Alaranii macie jak najszybciej opuścić okolice siedziby Megdara - słyszy Adrastos. Widzi przed sobą mężczyznę odzianego w czerń, o kruczoczarnych włosach i bladej skórze. Oczy lśnią zielenią.


Szok. Nie usłyszał nawet jej słów. Czy on odważyłby się skoczyć w nieznane byle by pożyć chwilę dłużej? I kim był ten mężczyzna? CZego chciał od elfki teraz? Jak ich odnalazł? Za dużo pytań za mało odpowiedzi... Otrząsnął się i pierwsze co zobaczył to przewracająca oczami Aileen. czyżby chodziło o to co mu pokazała? Ciągle miał mętlik w głowie.
Nie chcę rozlewu krwi. Ty też mi zaufaj... - Jej słowa ledwo do niego docierały Skinął jednak głową. Po czym oparł się o ścianę. Musiał przemyśleć to co ujrzał. Wiedział jednak, że nie miał czasu. Nieznajomy niedługo przyjedzie, a on raczej nie powinien uczestniczyć w tej rozmowie. Brała go za kogoś kim nie był, a on nie zamierzał jej tego tłumaczyć...

Bez słowa ponownie opuścił jaskinię, jedną dłoń cały czas przesuwając po ścianie. Na zewnątrz czekały na niego setki pytań z ptasich dziobów, zignorował je jednak. Zamknął się w sobie, analizując to co się stało. Gdyby ktoś teraz go zobaczył widziałby tylko elfa siedzącego na gołej skale i patrzącego w dal. Patrzył, ale nie widział, słuchał otoczenia ale nie słyszał. Był w swoim świecie...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen odprowadzila Adrastosa wzrokiem. Choć nigdy nikomu by tego nie przyznała, znów zaczęła się bać. Pożałowała, że pokazała Akkarinowi swoją kryjówkę, powinna była zignorować go. Ale z drugiej strony, jeśli to co mówił o współpracy jest prawdą, Aileen mogła by choć trochę umniejszyć swą klęskę na bagnach i pomóc elfom. Jednakże, jeśli już chce współpracować, musi przez cały czas pozostawać czujna. Kto wie, czy demon nie zechce po prostu wykorzystać fakt, że ma sie do kogo zwrócić, a potem wyeliminować niepotrzebną już towarzyszkę. Zwłaszcza, że Aileen przez najbliższe dni będzie osłabiona.
Te i inne problemy nękały teraz elfkę ukrytą w jaskini. Wreszcie jednak doszła do wniosku, że aktualnie nie ma najmniejszego wpływu na to, jak potoczą się wydarzenia. Może co najwyżej pogorszyć swą i tak nie za wesołą sytuację, robiąc coś głupiego.
"To wszystko prowadzi donikąd" - myślała "Moja siła nie jest siłą mięśni, Akkarin byłby ignorantem, gdyby tego nie doceniał. Co więcej, nie jestem sama. " Zerknęła ku wyjściu z jaskini. Nie ulegało wątpliwości, że demon natychmiast dostrzeże jej słabość, tego elfka przed nim nie ukryje. Jedynym sposobem na uniknięcie kłopotów jest spokój i przytomność umysłu.
Ciemność i cisza w jaskini zaczęły powoli jej przeszkadzać. Po kilku nieudanych próbach wstała, przytrzymując się ściany. Nie czuła się zbyt dobrze. Powoli poszła w kierunku wyjścia z jaskini.
Adrastos siedział na skałach przed wejściem, obserwując okolicę. Elfka bez słowa podeszła i usiadła obok, opierając się o kamienne bloki. Elf nawet nie drgnął.
Powietrze pachniało wilgocią, było świeże i czyste. Niedawno padał deszcz. Elfka odetchnęła głęboko i owinęła się płaszczem. Teraz mogła tylko czekać, słuchając nocnego koncertu świerszczy. Strach i zwątpienie wyparowały, nie pozostawiając nawet śladu, a Aileen po raz pierwszy od wielu tygodni była tak spokojna, jak tylko powinien być mag.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Zapadał zmrok, a demon wciąż jechał. Droga zajęła mu więcej czasu niż przypuszczał, gdyż okazało się, że elfka podała mu zły kierunek. Dopiero kilku godzinach drogi powrotnej, na południowy zachód odkrył pomyłkę. Czy on pomylił kierunek, czy też Ailenn umyślnie wprowadziła go w błąd? Teraz to było bez znaczenia, dowie się tego gdy spotka się z elfką...
W półmroku ledwo dostrzegł jaskinię, co ciekawe nie rozpaliła, a raczej nie rozpalili ogniska. Czekali na niego siedząc Ciekawiło ją, kto był jej towarzyszem, zapewne ktoś kto również walczył przeciw Megdarowi. Jeśli tak, to mieli przewagę nad nemorianinem, a to była bardzo niekomfortowa sytuacja.

Elfka oraz zakapturzony mężczyzna wstali, gdy tylko się zbliżył. Aileen wydawała się chora, a przynajmniej bardzo osłabiona. Może więc szanse nie były tak nierówne jak myślał? Zatrzymał konia przed nimi i zsiadł z niego. Co dziwne, ciągle czuł się dziwnie słabo i choć o tym nie wiedział nie wyglądał również za dobrze.
- Pani. Panie. - Ukłonił się im, jego twarz wyrażała powagę, a w głosie słychać było zmęczenie. - Zakładam, że czekacie na wyjaśnienia co tutaj robię i jakim cudem wciąż żyję. Wolałbym jednak nie robić tego w progu jaskini. Jeśli to wam nie przeszkadza proponuję usiąść i spokojnie porozmawiać.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości