Góry Dasso[Ruiny w lesie]Na pastwę domonów

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Mniejsza dziewczyna miała skrzydła, tak więc nie musiała ryzykować nadepnięciem na coś uruchamiającego skomplikowany mechizm...bądź na zwykłą zapadnię.
Niespodziewanie chłopak się zatrzymał.
- Słońce zachodzi? - zapytał tonem jak na siebie niemalże nerwowym. O jasna cholera... Poczuł - a może tylko sobie wyobraził - znajome mrowienie na plecach.
Spełnił polecenie kobiety i szedł powoli i ostrożnie, intensywnie jednak rozmyślając nad możliwym wyjściem z sytuacji. Było jasne, że po otworzeniu się ran nie będzie w stanie dalej iść, a może nawet ustać po nogach. Mógłby wprawie zażyć eliksir - zauważył wcześniej jego bladoczerwoną barwę - ale co one zrobią, a szczególnie czarnowłosa, jeśli niespodziewanie on po prostu...zaśnie, i żadne cholerstwo łącznie z ziejącym ogniem smokiem nie będzie w stanie go obudzić? Pewnie zostawi. Wzdrygnął się na myśl, co może się z nim stać w takiej sytuacji.
Miał jeszcze około dwudziestu minut, zanim się zacznie, około czterdziestu, zanim będzie za późno na cokolwiek. Kobieta w obroży szła za nim, co nie dawało zbytnich nadziei na ucieczkę. Popieprzone to wszystko.
Obcej zależało chyba na pośpiechu. Zabranie się stąd szybko było jedyną nadzieją chłopaka.
- Pann... - Ach, mniej oficjalnie. - Mogłabyś się pospieszyć. Pooglądasz sobie później.
Rzucił do unoszącej się w powietrzu przed nim maie.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Gdy kobieta napomknęła coś o tym, że ma prowadzić, skinęła głową. Zaraz potem znowu jej ciało zrobiło się na poły przezroczyste. Wolała nie ryzykować zderzenia się z jakąś ukrytą pułapką. Odwróciła się i teraz leciała tyłem.
- W sumie powiedz mi gdzie idziemy.- powiedziała do kobiety, która zaoferowała, że będzie chronić tyły.- Nie sądzisz, że rozsądniej byłoby, gdybyś to ty szła pierwsza? W końcu to ty jako jedyna wiesz gdzie zmierzamy.- znów spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem. Nie podejrzewała jej o nic, ale ostrożności nie zawadzi.- Ja się zeżreć nie dam.- dorzuciła, po czym znów odwróciła się. Jej zielone skrzydła rytmicznie uderzały o powietrze, sprawiając, że się unosi. Nie odwróciła się, gdy chłopak coś powiedział. Zaśmiała się cicho i … zgasła. Przez chwilę rozglądała się nieporadnie. Nie wiedziała o co chodzi. Wylądowała na ziemi.
-Nie wiem co się…- zaczęła. Po chwili słychać było pacnięcie o czoło- Takie coś zabiera dużo mojej mocy, nie dam rady więcej świecić, przynajmniej nie w tej chwili.- w jej oczach pojawił się lęk. Przecież zaszli już bardzo daleko, co teraz?
- Co teraz zrobimy?- spytała nieporadnie. Wpadła niemal w panikę, a wtedy zawsze traciła głowę i zdolność trzeźwego myślenia.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Na pytanie mężczyzny kiwnęła twierdząco głową, choć idąc przed nią nie mógł tego zobaczyć. Oczywiście jej pora dnia była obojętne, tak jak i zresztą większość detali. Nawet nie odczuwała specjalnie chłodu, choć wraz z zagłębianiem się w korytarze temperatura wyraźnie spadła o kilka stopni. Ita maszerowała, dokładnie przyglądając się ścianom. Trochę pamiętała rozmieszczenie pułapek, bardziej nie pamiętała. Wędrowała tędy tylko raz i tylko w jedną stronę.
- Idziemy wgłąb - stwierdziła po prostu, wzruszając ramionami - Jak dotrzemy do komnaty ceremonialnej, trzeba będzie znaleźć dźwignię i dostać się poziom niżej. Ale na razie to po prostu musimy przejść jeszcze jeden odcinek.
Zdała sobie sprawę, że coś słyszy. Lub kogoś. Zdecydowanie ktoś był przed nimi, raz na jakiś czas roznosił się korytarzami głośny śmiech. Ita zacisnęła palce na rękojeści jednego ze swych mieczy i chciała zasugerować maie by przestała świecić, jednak w tym momencie ta opadła na ziemię. I oczywiście cały blask przepadł, otaczając ich ciemnościami. Dopiero po chwili czarnowłosa zrozumiała, że to nie było zamierzone działanie ze strony Świetlika. Była po prostu słaba i tyle.
- Na razie i tak nie potrzebujemy światła - westchnęła, nie za bardzo jej się podobało to, że nie będą go mieć gdy zajdzie ku niemu potrzeba - Może ci ludzie tam mają pochodnie. Postarajcie się iść cicho. A, i jeszcze...
Zawahała się, policzyła chwilę w głowie.
- Starajcie się wyczuwać podłoże pod stopami. Gdy natraficie na niewielki kamienny próg, dziesięć kroków dalej będzie płyta uaktywniająca ostrza wyskakujące ze ścian. Sugeruję skakać - dodała, drapiąc się po karku.
Cóż, powinno być dla nich jasne, że dziewczyna nie planuje zbyt serdecznego spotkania z drugą grupą przebywającą w ruinach. Tymczasem wyraźnie się zbliżali, a głosy było słychać coraz wyraźniej. Można było wyodrębnić nawet niektóre słowa, a szczególnie często padały między nimi "demon" i "polowanie". Ita marszczyła gniewnie brwi, jednak nie mówiła nic.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Milczał. A przynajmniej sprawiał takie pozory, bowiem w jego głowie trwała szalona gonitwa kłębiących się myśli. Nie zdąży się w czterdzieści minut. Nie ma szans. Nawet nie zauważył, kiedy zgasło światło. Mało brakowało, a nie zatrzymałby się w porę i wpadłby na maie. Stanął kilkanaście centymetrów od niej i rozejrzał się w roztargnieniu.
Rodziło się w nim bardzo nieprzyjemne wrażenie. Mianowicie wrażenie, że jest niedoświadczony, co boleśnie raniło jego arogancką osobowość. Po krótkiej chwili roztrząsania tej sprawy uznał tylko, iż nie należy polegać na zdradliwym koniu i nieopanowej magii. Dalsze rozmyślania przywiodłyby go do depresji.
Ale co, do cholery, robić?!
- Miast narzekać na niedoskonałości swej mocy, panna mogłaby pozwolić mi iść jako pierwszemu - ledwie słyszalnym szeptem odezwał się do dziewczyny i lekko jak duch przemknął obok niej. Szczęśliwie zachował dawną zręczność i faktycznie wyczuł próg.
- To tutaj - oznajmił równie cicho, w myślach szacując, gdzie wypada dziesięć kroków od tego miejsca. Hałaśliwymi ludźmi jeszcze niespecjalnie się przejmował. Liczył chyba na cud - inne wyjście, odnogę korytarza, gdzie będzie mógł zniknąć niezauważony. Mrowienie stawało się coraz silniejsze, pierwsze igiełki bólu zakłuły Paula w plecy. Nieznacznie ciążąca w kieszeni fiolka bardzo, bardzo kusiła.
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Sunniva wzruszyła ramionami słysząc jej odpowiedź. Zamknęła oczy i wysłała impuls, używając Magii Ziemi. By korzystej z tej dziedziny nie potrzebowała owej szczególnej Mocy. Czuła, jak powoli znów odzyskuje siłę. Na „świecenie” wciąż jednak nie miała siły. Co ona ostatnio takiego robiła… ach, no tak, Mori inteligentnie złamał sobie nogę. Wreszcie wyczuła drgania. „Widziała” kształt otoczenie dzięki Magii Ziemi. Nie skomentowała, że chłopak stoi kilkanaście centymetrów za nią.

Spokojnie przysłuchiwała się myślom Paula. Czterdzieści minut. Umocniła więź. Odczuwała teraz głęboki strach, prawie tak mocno jak on. Przed bólem, którego pierwsze objawy już się rozpoczęły. Znów ograniczyła kontakt tylko do wymiany myśli. Przerażenie ustąpiło i maie znów czuła się sobą, tą beztroską, naiwną istotką…

Zmarszczyła brwi, gdy chłopak ją wyminął, ale poleciała za nim bez słowa. Przysłuchiwała się głosom dochodzącym z oddali. Gdy chłopak powiedział coś o pułapce, ledwie zwróciła na niego uwagę. Starała się wychwycić coś o źródle bólu. Chłopak teraz myślał o czymś dziwnym. Chciał jak najszybciej się stąd wydostać.

Nagle Sunn zesztywniała. Przez cały czas wysyłała impulsy i teraz wyczuła pułapkę ukrytą w ziemi. Błyskawicznie znalazła się przy Paulu, który zdążył już wyprzedzić kobiety o kilka metrów, po czym złapała go za kołnierz i zmusiła do cofnięcia się. Zdążył już postawić stopę w miejscu, gdzie była ukryta pułapka. Wielkie metalowe kolce wyrosły z ziemi i z sufitu w miejscu, gdzie teraz znajdował by się chłopak. Odetchnęła głęboko.
- No cóż, powinieneś bardziej uważać…- powiedziała cicho. Zastanawiała się, czy chłopak chociaż jej podziękuje. W końcu uratowała mu życie. Chyba nie jest aż tak arogancki!
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Demonica najsłabiej zdawała sobie sprawę, że w ich szeregach coś nie dzieje się za dobrze. Ciemność korytarza połączony z wrodzonym zapewne brakiem empatii sprawiały, że bez większego zainteresowania po prostu szła wciąż przed siebie z założeniem, że powinni wystrzegać się jedynie pułapek. W którą zresztą mężczyzna o mało nie wdepnął.
Czyżby nie wziął pod uwagę, że jej - kobieca przecież - stopa jest mniejsza niż jego? Peszek.
Kolec wystrzelił z podłogi, mijając mężczyznę o centymetry. Świetlik chyba lubiła opiekować się innymi. Niepokojący był jednak fakt, że uruchomienie pułapki rozeszło się echem po całym korytarzu. Czarnowłosa ściągnęła brwi.
- Kto idzie?!
U wylotu korytarza do którego zmierzali zabłysło światło dwóch pochodni. Cała trójka mogła teraz dostrzec dwóch postawnych mężczyzn w lśniących zbrojach i z pelerynami, które prawdopodobnie łopotałyby majestatycznie na wietrze, gdyby tylko był tu jakiś wiatr. Efekt niestety wyszedł im dość nędznie. Jeden był wyraźnie starszy, jego włosy obficie przeplecione były już siwizną. Stojący obok niego mężczyzna był szczuplejszy, ale także wyglądał na silnego. Nie wiadomo też, czy nie mieli więcej osób w miejscu, gdzie chwilowo zrobili przerwę. Sądząc po wcześniejszych śmiechach - mieli.
- Jesteśmy paladynami z Zakonu Czerwonego Księżyca. Te ruiny są zamieszkane przez bardzo niebezpieczne demony i wypełnione śmiertelnie niebezpiecznymi pułapkami. Odejdźcie!
Ita zamrugała. Popatrzyła po swoich towarzysz, po czym uśmiechnęła się szeroko. Być może po prostu nie widzieli ich dokładnie w tych ciemnościach? Cóż, czemu nie wykorzystać sytuacji...
- Może przyłączymy się do wesołej kompanii, co sądzicie? - zwróciła się do Paula i Sunnivy, wciąż z niebezpiecznym błyskiem w zielonych oczach.
W tej chwili wyglądała nieco jak dziecko, które właśnie odnalazło wesołą zabawę.
- Ty - energicznie klepnęła Paula po ramieniu - Powiedz im, że jesteśmy śmiałkami z okolicznej mieściny, wybranymi do pokonania potwora który siedzi w podziemiach. I że nie możemy zawrócić bez wykonania zadania, bo w tym nasz honor czy coś... - machnęła ręką, przewracając przy tym oczami - Jak ja zacznę gadać o honorze, to umrę ze śmiechu jeszcze zanim oni to zrobią. No, coś wymyślisz, grajki kreatywne są.
Jeszcze raz pacnęła go w ramię, jednocześnie popychając trochę do przodu. Paladyni zebrali się, by przejść przez ruiny i zabić czekającą tu bestię. Święci mężowie, psiakrew. Lubiła ich, bo zawsze się tak fajnie oburzali na jej widok.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Wbrew pozorom, jakie mogły stwarzać jego myśli, nie bał się. Jeszcze. Był "tylko" cholernie zdenerwowany i pragnął jak najszybciej opuścić to miejsce. Stał spokojnie przy progu, gdy maie niespodziewanie szarpnęła go za kołnierz tak, że stracił równowagę i niemalże runął w tył. Zezłościlo go to. Bardzo nie lubił być dotykany.
- Ręce przy so... - warknął i urwał, widząc kolce wystrzeliwujące z podłogi i sufitu. Au. To by dopiero bolało. Pojęcia jednak nie miał, o co chodzi. Nie przeszedł przecież dziesięciu kroków - ba, nawet jednego! - a ostrza miały wyskoczyć ze ścian, choć był to szczegół mało znaczący. Pedantycznie analizował wypowiedź dziewczyny, w końcu uznał, iż nie ma ona racji. On uważał. To kto inny wprowadził go w błąd.
Bądź co bądź, uratowała mu życie. Pewnie oczekiwała jakiegoś podziękowania, więc mruknął coś mało zrozumiałego. Jesteś aroganckim gburem, nieśmiało zaprotestowała jego mniej samolubna część, ale chłopak zignorował głos sumienia i nie odezwał się więcej, do czasu aż druga kobieta klepnęła go w ramię.
Do tej pory mierzył spojrzeniem nowoprzybyłych, jednak w tej chwili podjął monstrualny wewnętrzny wysiłek, by żadnym drgnięciem nerwu twarzy nie zdradzić bólu, jaki go w momencie owego klepnięcia przeszył. Póki co, rany jeszcze się nie otworzyły lecz skóra juz stała się napuchnięta i bolesna; najlżejszy dotyk był koszmarem.
- Jak sobie panna życzy - odpowiedział półgębkiem - Nie wiem jednak, czy będę wystarczająco przekonujący.
Postąpił krok do przodu - na tyle, na ile pozwalały kolce, i przemówił głosem nienagannie spokojnym:
- Szlachetni rycerze, łączy nas cel naszych wypraw, bowiem i my jesteśmy tu aby zmierzyć się z potworem zamieszkującym owe podziemia. Pochodzimy z niedalekiej mieściny i poprzysięgliśmy pomścić licznych przez ową bestię zabitych, tak więc zawracając okrylibyśmy się hańbą.
Idioto, stwierdził w myślach. Jaki mieszczanin wysławia się w ten sposób? A ty ukryj te skrzydła, kobieto... Było to nieme błaganie. Rzecz jasna, nie mógł liczyć, iż maie je usłyszy, jak jednak miał jej to powiedzieć?
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Awatar użytkownika
Sunniva
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mai lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sunniva »

Prychnęła, gdy Paul tylko coś bąknął. No cóż, jego problem, jak jest niewychowany... Pokręciła głową, choć on nie mógł tego zauważyć, panowały przecież ciemności. Sunn wylądowała na ziemi. Zobaczyła zbliżające się światło, czuła też drgania. Demony, demony, demony... Polowanie? No, no, ładnie ich wpakowała ta kobieta.

Zmarszczyła brwi słysząc nieudolne tłumaczenia dwójki. Co za ludzie... Gdy usłyszała prośbę w myślach chłopaka, odczekała chwilę, żeby się nie zorientował, po czym jej skrzydła zniknęły. Jej uszy stały się zaokrąglone, jak u normalnego człowieka. Spojrzała na dwójkę.
- Jeśli wiecie, co oznacza gniew wieśniaków, to rozumiecie nasz problem.- uśmiechnęła się rozbrajająco- Obietnica to także obietnica, a każde z nas, jak mniemam ma swój honor. - powiedziała. Dwójka nieznajomych wyglądała na zadowoloną z takiej wypowiedzi.

Uniosła brwi i spojrzała na Paula. Czuła teraz jego zdenerwowanie. Dalej był także ból, coraz intensywniejszy... Sunn spojrzała na jego plecy. Wyczuwała coś dziwnego. Coś tam było nie tak jak powinno. Czuła mrowienie w palcach. Instynktownie chciała zbadać ten przypadek, spróbować go wyleczyć.
Awatar użytkownika
Paul
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Paul »

Nie słuchał już niczego, co działo się dookoła niego. Czuł się słaby, jeszcze słabszy niż zwykle. Na czole wystąpiły mu kropelki potu. Miał wrażenie, że zaraz zemdleje.
Paul wiedział, iż nie powinien opierać się o ścianę, mogło to wszak aktywować uruchamiający kolejną pułapkę mechanizm, jednak wraz z nasilającym się mrowieniem ogarniało go obezwładniające gorąco. Tak bardzo pragnął wydostać się stąd i spokojnie zasnąć po zażyciu eliksiru... Cofnął się o krok. Podpiłowana deska z trzaskiem pękła pod jego stopą, chłopak runął w dół.
Spadając, myślał wyłącznie o jednej rzeczy. Moje skrzypce. Osłonił je ramionami, woląc narazić się na jeszcze większy uraz, byle tylko ochronić swój instrument.
Spadał...
...spadał...
...spadł.
Otworzył oczy. Nie pamiętał, żeby je zamykał. Zresztą, nie zmieniło to niczego. Wciąż widział tylko ciemność.
Ból przeszywał całe jego ciało; plecy, głowę, kończyny, tak silnie, że Paul nie mógł nawet się odezwać, ba, nawet poruszyć. Oddychanie nagle stało się heroicznym wysiłkiem. Nie potrafił skoncentrować myśli na niczym. Błękitne tęczówki umknęły w górę, chłopak stracił przytomność.

Sunniva zorientowała się, że dziwaczny skrzypek nagle zniknął. Zajrzała w niespodziewanie powstały w podłodze otwór, a widząc leżącą w dole bladą sylwetkę, bez większego namysłu sfrunęła tam.
Ów nietypowy obcy oczy miał zamknięte i najwyraźniej stracił przytomność. Teraz, gdy z jego twarzy zniknęła wcześniejsza pogarda i chłód, dało się zobaczyć, że tak naprawdę jest bardzo młody. Wychudzone ręce wciąż wydawały się trzymać futerał z instrumentem.
Maie dobrze wiedziała, iż zanieść go na górę nie da rady. Zastanawiała się, co z nim zrobić, gdy jej wzrok przykuły ozdobnie rzeźbione, drewniane drzwi na końcu długiego korytarza, w jakim się znaleźli. Prowadziło do nich kilka stopni, a przebijające zza nich światło sugerowało, że za nimi znajduje się już otwarta przestrzeń. Naturianka wsunęła dłonie pod ramiona chłopaka i starając się nie zrzucić skrzypiec, żywiąc nadzieję, iż nie ma tu więcej pułapek, przeciągnęła go do drzwi. Na dworze ocucenie go powinno być łatwe... Schody stanowiły pewien problem, ale Sunniva jakoś sobie poradziła.
Przejście okazało się otwarte...

[Ciąg dalszy - Sunniva, Paul]
poczekaj, poczekaj no
już ja cię urządzę
powtarzasz to
to wszystko co robię
już mam cię dość
tych oczu pustych
poczekaj zaraz zbiję lustro
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości