Grydania[Grydańska polana]Gdzie idziesz, sielanko?

Mała wioska położona na Równinach Andurii. Mieszka tutaj niewiele osób, bardzo spokojne miejsce mimo iż odwiedzane przez wielu podróżnych.
Moderator Strażnicy
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- Wiesz, gdyby się przyczepić, to nawet krasnoludy mogą mieć skrzydła. Był kiedyś taki jeden... jak dobrze pamiętam Ledardo nieda Nivci. Był to bardzo dziwny człek, acz krasnolud jakich mało... prawdziwy, surowy starzec z siwą brodą pełną okruszków po tradycyjnym zwęglanym chlebie. Miał czelność wypróbowania wszelkich swoich wynalazków na paskudnie brzydkiej żonie... a tak, bo musisz wiedzieć, że był to eksperymentator i naukowiec jakich niewielu w Alaranii! Opracował pierwszy konstrukt bojowy swoich pobratymców, i choć nieudany, to rysunek tak zwanego "czołgu" jest najważniejszym eksponatem w Muzeum Historii Kamienia. Raz nawet go widziałem... rysunek, znaczy się. Ledardo już dawno zamienił się w całkiem dobrze udany i ułożony proch... W każdym bądź razie - kontynuował dalej swą dziwną opowieść - starzec ten wymyślił kiedyś skrzydła. Bazowały co prawda na drewnie i kamieniu wyłupanym z sąsiedztwa, acz... skrzydła miał? Miał. Szkoda tylko, że tak właśnie zginął.
Zaśmiał się nieco ironicznie, nie chcąc wyprowadzać żadnych subiektywnych komentarzy... acz śmiech musiał mówić sam za siebie. Tak czy owak Arven wcinał dalej miskę malinowych konfitur z dodatkiem wymieszanego banana, którego rozebrał ostrożnie z twardawej skórki i położył na miseczce. Faktycznie, czas spędzany na łonie natury w towarzystwie mieszanki dwóch skrzydlatych ras bardzo się spodobało Elfowi. Z rzadka zdarza mu się spotkać kogokolwiek, kto chciałby z nim zjeść posiłek między kolejnymi odcinkami podróży. Co innego ograbić albo jeszcze gorzej... zgwałcić. W końcu młodzieńczo wyglądający Elf, który w kobiecych strojach mógłby uchodzić za damę pierwszej klasy, to podstawowa fundamentalna ofiara każdego nieokrzesanego dzikusa w tej okolicy.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie, choć rozbawiła ją historia krasnoluda ze skrzydłami starała się nie śmiać. W końcu może uznać to za przejaw lekceważenia, niektóre osoby czuły się urażone takim zachowaniem. Ona nie widziała w nim nic złego, wręcz przeciwnie, zawsze śmiała się z sympatii a nie po to by dokuczyć innym ale cóż, nie chciała zrazić do siebie nowo poznanego elfa. Tak zatopiła się we własnych myślach, że słysząc śmiech Arwena aż podskoczyła ze strachu. Niestety, pech chciał, że upuściła swoją miseczkę prosto na białą sukienkę.
-O nie, tylko nie to! - Jęknęła. Była to jej najładniejsza sukienka, wkładała ja tylko na występy. To przypomniało jej dlaczego ją włożyła. Spojrzała na słońce, które już dawno nie było w zenicie, lecz powoli chyliło się w stronę zachodu. Jej występ! I co ja teraz zrobię? pomyślała gorączkowo. Pospiesznie starała się zetrzeć plamę z materiału, ale sprawiła tylko tyle, że konfitura wsiąkła głębiej w sukienkę pozostawiając po sobie wielką, malinową plamę.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Doprawdy, mieszanka owoców w przeróżnych formach oddziaływała na Arvena pozytywnie. Czuł się nieco jak jeden z tych nowych dziwnych dzieci-kwiatów. Moda na pokój i miłość dopiero dotarła do Alaranii, a już rozmnożyła się na północnym wybrzeżu krainy. Spokojna balladyczna sielanka trwała w najlepsze, ku czci upojnym spotkaniom towarzyskim i wszelkim prawidłom niemoralności, co by tu przystojny kawaler zamiast szukać wiatrów w polu nagle obaczył piękną krasawicę - ni stąd, ni zowąd, acz ze skrzydłami i chyba z nieba. Wspólny posiłek naprawdę dobrze mu zrobił. Elf nie miał zwyczaju jeść czegokolwiek w zacnym towarzystwie. Jedynym kompanem który mógł cokolwiek przełykać i mamłać w pysku, był Rudy. Konik stał niedaleko dwójki "piknikarzy" i choć w spokoju jadł soczystą od wilgoci trawę, to czujnością się wykazywał i od czasu do czasu zerkał na swego pana.
Arven spoglądywał z uważką na miskę pełnych naturalnych łakoci. Od samego wpatrywania się na banany w konfiturze z malin uszy mu się trzęsły i oczy jakoś tak... robiły się większawe. Wszystko byłoby cacy gdyby nie nagły jęk Bonnie, który wyrwała Arvena z przyjemnych rozmyślań.
- Hm? - mruknął cichawo, zwracając uwagę na poczynania dziewczyny. Och, zgorzkniał niemile! Nigdy w życiu nie widział tak nieporadnych ruchów wcierania przetworów w białą sukienkę. Ach!
- Ach! - pisnął, jakby powtarzając krytykę swej duszy - To nie tak, nie posuwaj tego w ten sposób. Spójrz, tylko wcierasz głębiej...
Chodź Arven nieco zły był i rozżalony, głos miał spokojny i opiekuńczy. Sam wielokrotnie napotkał na drodze życia problem brudnych koszul, kapturków, bielizny czy koszul. Za każdym razem - kiedy bywał w mieście - używał alchemicznych proszków sprzedawanych w większych, bardziej to znanych miastach. Tym razem jednak postanowił pobawić się trochę w arcymaga.
- Rozumiem, że ta sukienka jest dla ciebie bardzo ważna, hm? Opatul się moim czerwonym płaszczem, a sama mi daj ubranko. Zaraz je naprawię raz dwa.
Począł się rozbierać z wierzchniej odzieży. Czerwona lniana szata wkrótce wylądowała tuż na kolanach Bonnie. Szyta przez znakomitych rzemieślników stroju, pobłyskiwała przez promienie zachodzącego słońca.
- Odwrócę się raz dwa i dam ci czas na przebranie się. - rzekł, przykrywając nagie piersi splotem całkiem dobrze umięśnionych ramion.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie z rozpaczą w głosie powiedziała
-To moja "występowa" sukienka, jeśli ja upiorę to nie wyschnie do wieczora a w tego wieczoru właśnie mam występ w karczmie - wytłumaczyła nieco chaotycznie.Gdy Arven podał jej swoje ubranie spojrzała na niego z podzięką w ciemnozłotych oczach. Zaczekała, aż elf się odwróci i rozwiązywać rozwiązywać gorset, który opinał ją ciasno. Bez zdjęcia gorsetu nie było mowy o zdjęciu sukni. Przez chwilę szamotała się z nim, mrucząc pod nosem najbardziej niekulturalne słowa jakie usłyszała, choć nie było ich zbyt wiele. Już chciała poprosić towarzysza o pomoc gdy mocniejsze szarpnięcie rozwiązało upartą wstążkę. Zsunęła z siebie gorset i spódnice pozwalają jej opaść swobodnie. Wyszła z jedwabno-lnianego koła z materiału i włożyła koszulę Arvena.
- Już się przebrałam - odwróciła się do niego
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Przez pewien czas siedział odwrócony plecami do rozmówczyni. Kusiło go potworne licho, by choć troszeczkę odchylić głowę na bok. Och, w końcu zawsze chciał zobaczyć w jaki sposób skrzydła przymocowane są do pleców. Ciało potrzebuje dodatkowych kości? A może to są te chrzanstki, chyrzęstki.. chrzentki... chrząstki. Coś takiego...? Uch, palce swędziały przy opuszkach, nos dziwnie drapał na czubku... i kierował się na prawą stronę. Elf musiał powstrzymać swoje pierwotne instynkty ciekawości, choćby za cenę stracenia bardzo pięknego, urzekającego widoku. Ach...! Jeszcze ten zachód słońca uderzający w przymrużone oczy! Ach! Jak Bonnie musi pięknie wyglądać w cieniu pomarańczowej łuny horyzontu.
A jednak bardowi udało się przeczekać najgorszy okres bezczynnego siedzenia. Słuchając tak skarg Bonnie i jej tłumaczeń, zaśmiał się cicho w odpowiedzi i rzekł rozkładając ręce:
- Znam twój ból, Bonnie. Też mam parę ulubionych portków i koszulę, którą zawsze zakładam na występy, generalnie te oficjalne i zapowiedziane, oczywiście. A czy nie pomyślałaś czasem, by zaopatrzyć się w dodatkowe ubrania na wypadek gdyby tak jedyne występowe nagle się... ubrudziły? Sama widzisz, do czego doprowadziło jedzenie ze mną...
Ponownie się zaśmiał tuż po odwróceniu się z powrotem w stronę panny. Zmierzył ja powtórnie wzrokiem, uśmiechnął całkiem wybrednym tonem. Teraz Bonnie przypominała nie Anielicę, tylko Driadę albo Nimfę. W lnianej szacie wyglądała rewelacyjnie.
- Dobrze. Zaraz to naprawię, tylko patrz.
Uchwycił ubrudzoną sukienkę, poszukał paru kamieni i prędko rozstawił je tak, by każdy z nich mógł rozciągnąć ubranie i mocno przycisnąć je do ziemi. W mig znalazł niewiarygodnie dużą plamę. Oj faktycznie, nie prezentowało to się nader ładnie. Co by pomyśleli słuchacze, gdyby zamiast na muzyce skoncentrowali się na brudzie wmazanym w czystą biel? Jako mistrz sztuk poetyckich, Arven nie mógł pozwolić na upadek młodej muzy!
- W czasie moich podróży wiele razy miałem podobny problem. Nabyłem jednak odpowiednie umiejętności do tego, by znać podstawy magii istnienia i co nieco sobie w życiu pomagać... - pochwalił się przed dzieweczką, przysuwając dłonie do plamy i zaczynając wysyłać spod nich małe, błękitne promienie pokrywające sukienkę aromatyczną, słodką mgiełką wiszącą tuż nad kamieniami.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Jeszcze zanim do końca przebrzmiało pytanie Bonnie już zaczęła odpowiadać, wyrzucając z siebie słowa z oszałamiającą prędkością
-Ale oczywiście, że miałam zapasową suknie! Ale w karczmie, gdzie się zatrzymałam, ktoś mi ją ukradł! Później ją znalazłam całą pociętą i od tej pory mam tylko jedną suknię występową i stroje podróżne w których nie mogę występować! - Po wyrzuceniu z siebie tylu słów uspokoiła się i ze spokojem obserwowała poczynania elfa. Z szeroko otwartymi ciemnozłotymi oczami z podziwem patrzyła na ręce Arvena z których wypływały białe płomienie.
- Oo, nauczysz mnie tak? - Wystrzeliła z pytaniem zanim zdążyła ugryźć się w język. Zawsze najpierw mówiła zanim pomyślała.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Małe błękitne pioruńska rozprowadzał po widocznym zabrudzeniu. Czuł się jak twórca nowego środka czyszczącego; jak jeden z tych konowałów-dżentelmenów, którzy z magicznie lśniącymi zębami - zawsze pokazanymi przed publicznością - reklamuje nie zawsze działający produkt alchemicznego rzemiosła. Ciekawe, czy zajęcie to byłoby bardziej opłacalne niż zarobki z łaski dworu, tawern i pieśniactwa...?
Prawdę kiedyś rzekł pewien człowiek, gdy uznał kobiety za rozgadane, jeżeli chodzi o rozmowę w sprawie ubrań. Lament młodej Bonnie Elf przyjął z niejakim współczuciem. Nie okazał go w dosadny, widoczny sposób. Nigdy nie znalazł się w takiej jak ona sytuacji, nie wie jak to być w żałobie po pięknym stroju pociętym przez nikczemnych złodziei. Wiedział jednak natomiast jak sprzeciwić się losowi Bonnie i jak też sprawić, by uśmiechnęła się szerzej. W końcu był to Arven, Bard z Pieśniodrzewa. Niesienie innym pomocy było jego drugim imieniem. Tuż po "Szalony", "Młody", "Mądry" i "Ojejuniu jaki śliczny".
Powoli zsunął kamienie z sukienki. Rzucił je gdzieś w cholerę trawy, ułożył gładko materiał pełen bieli i jak nie patrzeć - odrodzony, pozbawiony brudu oraz nieczystości. Po plamie konfitur nie było żadnego śladu. Umagicznienie - oczyszczenie - podziałało na co Arven zareagował cichym śmiechem.
- Proszę bardzo, to twoje. Raczej nie chciałbym cię tego uczyć... magik nigdy nie zdradza sekretów swoich sztuczek... ale mogę ci kupić jakąś szatę, nawet parę. Nie chciałbym, abyś znalazła się w sytuacji, w której zostajesz kompletnie bez żadnego scenicznego wdzianka... chociaż nie, poczekaj.
Podał jej sukienkę, nadal się uśmiechając.
- Ubieraj się raz dwa. - rzekł w pełni zadowolony, pomijając w swych słowach tę akurat chwilę.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie zachwycona patrzyła na znowu białą sukienkę. Roześmiała się i chwyciła ostrożnie ubranie. Odwróciła się i rzuciła tylko szybkie.
-Możesz się odwrócić, proszę? - Nie odwracając się, żeby sprawdzić, czy spełnił jej prośbę zdjęła czerwoną szatę Arvena i włożyła swoją szatę.
- Po dzisiejszym występie kupie sobie zapasowe sukienki.- Odwróciła się do elfa i ze śmiechem zawirowała w radosnym piruecie.
- Dziękuję, bardzo dziękuję. Jest jak nowa! Jesteś kochany.- rzuciła ze śmiechem i uściskała elfa.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Żal serce ściska, gdy trzeba oczy odwrócić i plecami obrócić się w stronę rozbierającej się panny. Arven westchnął niezbyt wesół. Przyzwyczaił się do widoków godnych czci natury i piękna, wspaniałą nagość mógł dojrzeć na każdym kroku - zwłaszcza, że stopy historii i buty wydarzeń zawsze zaprowadzały go do miejsc, w których ekshibicjonizm był podstawą tworzenia więzi społecznych. Do głowy Elfa nie przyszłaby myśl, aby towarzyszyć dawniej Cornelii w wyprawie do świątyni Matki Natury. Spotkanie Naturian odbywało się w zamkniętym pałacu, choć po wyglądzie niektórych gości Arven mógł jednoznacznie wysnuć wniosek, że miał on charakter dość luźny i wręcz prostacki.
On sam natomiast do osób złych nie należał, zatem przetrwał kolejną próbę cierpliwości i panowania nad sobą. Bard z Pięknodrzewu nucił coś niezrozumiałego pod nosem, prawdopodobnie jedną z tych mało znanych piosenek, których raczej nie śpiewa się w towarzystwie. Albo... mógł to być nowy utwór młodzieńca. Końcem końców spędzanie czasu z piękną damą zawsze dawało mu, artyście, nieco weny i natchnienia.
- Spokojnie... spokojnie... - zaśmiał się pod nosem, próbując uwolnić się spod splotu ramion dziewczyny - To tylko magia, nie ma w tym nic niezwykłego.
Wyszczerzył ząbki, po czym zwyczajem nieco odważnym i namiętnym posadził sobie Bonnie na kolanach. Przytulił się do niej na tyle mocno i ciasno, by główką chowaną przy jej brzuchu móc czuć bicie jej skrzydlatego serca.
- Nie ma sprawy. Do usług. Trzeba sobie pomagać.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie zaśmiała się niepewnie nie wiedząc co myśleć. Na początku siedziała wyprostowana jakby kij połknęła ale zaraz rozluźniła się i dość swobodnym gestem zarzuciła ramiona na szyję elfa. Dla niej nie była to żadna prowokacja. Ot, tak było jej wygodniej. Tak to sobie przynajmniej wytłumaczyła. Spojrzała na Arvena poważnym wzrokiem.
- Lubię cię - powiedziała z porażającą szczerością. Gdyby była starsza to pewnie wiedziałaby jak się zachować. Może zachowałaby się w sposób zupełnie odmienny od tego, jak zachowała się teraz. Ale cóż poradzić, miała tyle lat co miała i zachowała się w sposób, który uznała za naturalny.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Arven powątpiewał w szczęście. Rzadko kiedy zdarzyło mu się odpocząć dłużej niż na dwa wdechy. Wiecznie tułacząc się na końskim grzbiecie, Elf przyzwyczaił się trochę do swego marnego losu. Odpoczynki wyprawiane na polanach dawały mu tylko chwilowy relaks. Ciągle jednak musiał żyć w stresie i niebezpieczeństwie. Bard bowiem to nie rycerz, i choć wspaniałe zdolności magiczne posiada, to w pojedynkę są one mało ważne. Stanowią one wyłącznie tło... paradoksalnie muzyka w czasie walki ginie, choć dla Arvena jest ona całym jego życiem.
Nosem pompował wspaniały zapach skóry Bonnie. Wyczyszczona sukienka pachniała deszczem, burzą... piorunami. Nie miała w sobie tyle aromatu ile mogła posiadać skrzydlata kobieta. Zawieszona na młodzieńczych kolanach nagle runęła wraz z nim na ziemię. Siedzenie na małej skałce nie jest dobrym pomysłem, o ile chce się przyjmować na siebie coś więcej niż talerzyk i łyżeczkę. Bonnie natomiast była o wiele lepsza... a i też cięższa od wszelkich przedmiotów, jakie przy sobie Arven trzymał. Leżąc teraz w dość niezręcznej sytuacji, rozkładając się ze śmiechu na miękkim kocyku i trawie, Elf spróbował co nieco powiedzieć. Rumieńce nie opuszczały jego twarzy.
- To pewnie przez te konfitury... ale ja ciebie też. - odparł pogodnie, śmiejąc się i wpatrując w bezkresne niebo. Swą barwą zmieniało się. Czerń mieszała się z błękitem, a pomarańcz znikający na zachodzie dodawał do kompozycji swoistego smaczku.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie leżąc na kocyku zanosiła się śmiechem. Zdołała jednak stłumić go na tyle, żeby coś powiedzieć.
-Może to te konfitury. Nie dodawałeś tam niczego przypadkiem? - zażartowała i przeturlała się na plecy. Rozmarzona patrzyła na zachodzące słońce. "Jak szybko ten czas płynie... Jeszcze niedawno był środek dnia a już wieczór... Zaraz już wieczór?!" Błogie leniuchowanie przewało przypomnienie sobie o wieczornym występie w karczmie. "Jak mogłam o tym zapomnieć!" Pomyślała zaszokowana. W jednej chwili była już na nogach i zbierała się do marszu do wioski, tłumacząc się przy okazji Arvenowi.
- O zmroku mam występ w karczmie w pobliskiej wiosce. Nie wiem, jak mogłam o tym zapomnieć! Zaraz, gdzie jest ten... - Przez chwile słychać była słowa, które nigdy nie powinny paść z ust dobrze wychowanej kobiety.
- ...A, jest. W każdym razie muszę iść do tej wioski i to szybko.- Przystanęła na chwilę i spojrzała na elfa. Do główki wpadł jej pewien pomysł
-Może chodź ze mną? Luksusów tam nie ma ale chyba zagwarantują nam nocleg i gościnę.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Na wszystkie ballady, to było piękne! Prawdziwa, niczym nie zmącona sielanka, która mogłaby trwać dłużej niż opróżnianie słoiczka z konfiturami. Arven śmiał się cały czas i szczerzył ząbki. Trzymana w pasie Bonnie również dokazywała świetnym, pogodnym humorem. Obydwoje dobrze się bawili i raczej nie chcieli ryzykować z dóbr towarzyskich. Elf spojrzał znacząco na zakręcony słoik po malinowych przetworach. W sumie... w sumie to nie miał pewności, czy to na pewno są konfitury. Tak tylko mówił sprzedawca, a jego wzrok i ton głosu... i jeszcze ta zdradziecko niska cena... hm. Bard miał już pewne wątpliwości co do kupowanego jedzenia. O, śmiałby się jeszcze głośniej, gdyby zamiast konfitur kupował jedno z tych nielegalnych mielonek ziół chochlików.
W momencie luźnej wiązanki słów Arven zatkał uszy bokami kocyka. Nie chciał spaczać swego niewinnego umysłu tak srogimi wyrazami. Nie znaczy to jednak, że starł uśmiech z twarzy. Rozbrojony zaistniałą sytuacją runął pod nogi Bonnie o mało co nie przewracając ją znowu na ziemię, tym razem jeszcze bardziej wyzywająco. Sukienka mogła zrobić tyle szkody, co przyjemności...
- Czy ja coś dodawałem? - spytał, chichocząc słodko - Nie wiem, sprawdźmy...
Na czworaka rzucił się do słoiczka. Zerknął bystrym oczkiem na papierową nalepkę. Etykieta mówiła wyraźnie: KONFITURY. Arven spojrzał raz jeszcze. Nadal ten sam napis. Przeniósł zatem wzrok nieco w dół, na "malinowe". Zaraz... czy to "m" to m? Jakieś takie powykreślane, machnięte niesfornie... Arven nacisnął palcem na literę. Przyklejony kawałek trawki spadł ze słoiczka, tworząc tym samym nowy smak konfitur...
Calinowe... bleh... Bonnie, moja droga muzo... właśnie naćpałem cię zielskiem. Siebie też, hah... Cholerna Calineczka i jej wyroby. Ta rodzinna produkcja przetworów zawsze mi się kojarzyła z oszustwem...
Arven spróbował wstać. Na szczęście częste chodzenie z głową chmurach i codzienne żywienie się dziwnymi potrawami nieco go uodporniło na pomniejsze narkotyki chochlików. Próbując dotrzymać kroku Bonnie wpierw podszedł do niej, a potem znów zawrócił. Szybko spakował wszystkie rzeczy do toreb i z niekrytym ociąganiem się wsiadł na siodło Rudego. Prędko zatem dogonił pieszo wędrującą artystkę. Dziewczyna wydawała się być bardzo przejęta całym występem. Arven nie do końca.
- Ależ spokojnie... gwiazda programu może się nieco spóźnić. Z resztą czy nie było warto...? - zaśmiał się radośnie, by pochylić się następnie i mocnym splotem ramion porwać Bonnie z ziemi. Jej jędrne, boskie ciało przysunął do swego torsu i usadowił na grzbiecie konia. Bonnie mogła zareagować negatywnie... ale konno zawsze szybciej, czyż nie? Latanie bowiem odpadało... para już wkraczała do małego lasku pełnego strzelistych koron drzew. Bezpieczne lądowanie niemożliwe.
- Tak sobie pomyślałem... że skoro ja jestem tym nader sławnym bardem... bo jestem, hm? A ty niesamowicie piękną, uzdolnioną artystką i moją przyszłością... to na pewno coś znajdziemy. Z resztą, jeżeli nie, ja coś zawsze wymyślę. Nie w takie tarapaty trafiałem.
Awatar użytkownika
Bonnie
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Pół-anioł, pół-Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Bonnie »

Bonnie nie była przyzwyczajona do jazdy konnej. Prawdę mówiąc, nigdy nie jeździła na koniu, zawsze wystarczały jej własne nogi, no i skrzydła. Biorąc to pod uwagę nie dziw, że siedziała sztywno, kurczowo ściskając konia za szyje. Dobrze że Arven, bo bez tego z pewnością by spadła. Jednak mimo tego, że widziała, że to dla wygody jazdy i jej własnego bezpieczeństwa to trochę ją speszyła bliskość elfa. Zrumieniła się i zaczęła niespokojnie wiercić się w siodle.
- Owszem, było warto, ale na występ no i tak jestem już spóźniona. Nie powinnam się spóźnić. - powiedziała ze zwykłym uporem.
- O tak, w to wierzę - rzuciła z uśmiechem, nie precyzując, o co jej konkretnie chodzi.
"Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem. Możemy latać kiedy obejmujemy drugą osobę."
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- W takim razie nie masz o co się zamartwiać. Damy sobie radę, jeżeli tylko będziemy współpracować. Bądź co bądź jesteśmy niezwykłymi artystami o światłych zdolnościach i umiejętnościach sztuki. Dać nam tylko harfę i pióro, a stworzymy epopeję świata...
Arven zamyślił się momentalnie. Gnanie na Rudym przez leśne ścieżki wprawiło go w pewnego rodzaju zadumanie. Prawdę powiedziawszy nie wiedział do końca czemu pomaga Bonnie. Wszakże mógł się z nią pożegnać po zjedzeniu pechowych konfitur i pójść w swoją stronę. Tak to już jednak w świecie jest, że społeczeństwo idzie za jednostkami wybitnymi, głodni za darczyńcami, psy za patykiem... Arven za muzą. Pchany ciekawością zobaczenia występu młodej artystki pognał szybciej Rudego do biegu przez pola Grydanii. Co prawda nie chciał patrzeć na reakcje tłumu i tych, którzy czekali na przyjście muzykantki. Sam był temu winien poniekąd. Za dużo zajmował uwagi Bonnie, przygniatał ją własnymi dłońmi i faszerował nie wiadomo czym ze słoika...A teraz ledwo co utrzymywała się na wierzchowcu. Ach, to dopiero dzień pełen emocji i wydarzeń! Jeszcze trochę i tawernę, cel obecnej podróży, przypadkowo spalą swoimi namiętnymi charakterami.
- Spokojnie, zdążymy. Rudy nie jest byle koniem. Zaraz nas poniesie w daaaaaal. - uśmiechnął się rzewnie, wciskając nos w gęste, rozpuszczone włosy Bonnie - Tym razem jednak musisz mnie poprowadzić. Nie wiem o jakiej knajpie mówisz...
Kierując się wskazówkami panny, poprowadził konia w stronę miejsca przeznaczenia.


/stwórz temat w odpowiednim miejscu :)/
Zablokowany

Wróć do „Grydania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości