Wybrzeże Cienia[Nad piękną modrą Larr] Czy jest z nami mapa?

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Tak więc Daray ocknął się i zaczął wypluwać wodę zalegającą mu w płucach, krztusząc się przy tym niemiłosiernie. Nikol uśmiechnęła się pod nosem. Nie była zła tak do końca.
- Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz - odparła chichocząc, co było do niej niepodobne. Najwyraźniej bawił ja wygląd młodzieńca i jego mina przypominająca bezbronnego jelonka. - Kiedyś spłacisz wszystkie swoje długi. Mam nadzieję, że dasz radę wstać. Nie jesteś przecież dzieckiem.
Mówiąc to, nagle coś ją tknęło, przypominając, że jest naga. Nie to, żeby się wybitnie wstydziła swojego ciała. Wolała jednak nie obnosić się z nim przy Darayawusie. Był tylko kompanem podróży.
- Dasz sobie radę - cofnęła się. - Teraz już sam - cofnęła się jeszcze bardziej.
Na nieszczęście ubranie pozostawiła stosunkowo daleko. Na szczęście nadal panowały nieprzeniknione ciemności, tylko jak długo? Lada moment miało świtać.
- Za chwilę widzę cię przy ognisku. Ogrzejesz się, napijesz, zjesz i ruszamy. Nie będziemy tu tkwić w nieskończoność - to mówiąc, sięgnęła ramieniem tylko po to, by włożyć mu w dłoń szyjkę butelki rumu i niczym przyczajona pantera, nisko, przy ziemi pomknęła do miejsca, w którym zostawiła ubrania.
Zeszła jeszcze na chwilę do wody, by zmyć błoto, po czym szybko się ubrała, machinalnie masując dłonią swoje wypukłe blizny. Sprawdziła czy broń ma dobrze przytroczoną do pasa i spojrzała na niebo widocznie gdzieniegdzie między koronami drzew. Robiło się szaroróżowe. Słońce wschodziło. To dobra pora by wyruszyć.
Powróciła do paleniska, którego doglądała Finua.
- Podkradłaś im jedzenie? - zapytała szeptem, przechodząc niewinnie obok.
Wzrokiem szukała Darayawusa, zbierając do kupy jego rzeczy - szablę, płaszcz, koszulę i kamizelkę.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Finua siedziała przy ogniu, grzejąc jedną rękę a w drugiej trzymając otrzymane od Nikoli jabłko. Co jakiś czas wgryzała się w owoc, a potem zerkała za siebie, by upewnić się, że amazonka i żeglarz nie wpadali znów na jakieś głupie pomysły. Pozostała jednak przy palenisku, rozmyślając nad tym, jak potem mogłaby zemścić się na Darayawusie. Szybko doszła do wniosku, że przy pierwszej okazji zakupi jakieś ziółka, czy miksturę powodującą wymioty i doprawi mu rum. Te radosne rozważania przerwała Nikoletta, pytając o zdobycie jedzenia.
- Jeszcze nie. - Dziewczyna odszepnęła, zasłaniając usta i udając ziewanie. Ot tak, dla pewności. Zaraz też okręciła się dokładniej płaszczem, który zapięła pod szyją, narzuciła kaptur na głowę i mruknęła coś o zamordowaniu kompana i przeziębionym pęcherzu. Bez dalszego ociągania się ruszyła w las, stawiając ostrożnie bose stopy. Buty nadal schły przy palenisku. Pytanie amazonki dla kuglarki było jak przyzwolenie na kradzież. Co prawda bardziej niż na jedzeniu napotkanej parki zależało jej na możliwości przeszukania ich rzeczy, choćby dla samego faktu odkrycia jakiś ciekawych drobiazgów. Gdy tylko odeszła dostatecznie daleko, by nie słyszeć trzaskania płomieni i zniknąć w cieniu, zawróciła, idąc w kierunku obozu po sporym łuku. Zamierzała dotrzeć do rzeczy elfa i czarodziejki za ich plecami. Obuwia nie założyła celowo, może chodzenie boso nie było przyjemne, ale dzięki temu mogła poruszać się znacznie ciszej, wyczuwając pod skórą każdą gałązkę. Czarny płaszcz miał pozwolić jej stać się tylko ciemną plamą na tle ciemnych plam. W tym momencie jej ciekawość upodabniała ją nieco do przemykającego w cieniach szczura niż ruchliwej wiewiórki. Gdy wreszcie znalazła się nieco bliżej Galanotha i Aphrael, przykucnęła, podpierając się dodatkowo dłońmi i zaczęła poruszać jeszcze wolniej. Wypatrzywszy ich rzeczy, skierowała się w tamtą stronę. Zamierzała przejrzeć dobytek możliwie szybko, a przydatne przedmioty, głównie jedzenie, odłożyć na bok, by potem schować w jakiś krzakach i zabrać w odpowiedniejszej chwili. Miała nawet ułożoną w miarę wiarygodną bajeczkę na wypadek, gdyby została przyłapana. W końcu jej towarzysze aż za dobrze wiedzieli, że gdy raz postanowiła obejrzeć sobie jakiś przedmiot z bliska, uparcie dążyła do celu. A dobrze zapamiętała sobie błysk łańcuszka na szyi elfa, poszukiwaniami którego mogłaby się tłumaczyć.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        W przeciwieństwie do Galanotha, ją bawiła zabawa Darayawusa i Nikoletty. Uśmiechała się z aprobatą, nie omieszkała nawet parsknąć śmiechem. Było to może niebezpieczne i niedojrzałe, ale jakże uroczo niewinne. Siedziała i obserwowała ich z niejaką tęsknotą, nie ingerując nawet wtedy, kiedy robiło się naprawdę groźnie - byli już na tyle dużymi dziećmi, że mogli sami za siebie odpowiadać, przynajmniej taką miała nadzieję. Nie miała zamiaru nikogo niańczyć, po pierwsze, by nie wyjść na zbyt wścibską, bo drugie ze zwykłego lenistwa zaprawionego nutką egoizmu. Przyglądała się wszystkiemu żałując, że sama nigdy nie pozwoliła sobie na takie spontaniczne igraszki, na prawdziwą przyjaźń z odrobinką rywalizacji. Zawsze kierowała się rozumem, a nie emocjami. Ileż złych skutków mogło mieć takie zachowanie? Nikol mogła zginąć! Aphrael zawsze cztery razy się zastanawiała, zanim coś zrobiła. Można powiedzieć, że nie miała dzieciństwa. Zawsze z chęcią obserwowała takich młodych ludzi, żyjących bez brzemienia wiedzy i cieszących się życiem. Była świadkiem wielu pierwszych miłości i ślubów, ale też śmierci i pogrzebów. Przeżyła zbyt wiele ludzkich istnień, była świadkiem zbyt wielu narodzin, życia i śmierci bliskich jej osób. Czasami żałowała, że była Czarodziejką i że nie mogła po prostu przeżyć swojego życia, ale za nic nie zmieniłaby swego pochodzenia.
        Wtuliła się w Galanotha, napawając się jego obecnością. Był całym jej światem. Każda chwila, którą spędzała w towarzystwie Ukochanego była idealna i zamierzała się cieszyć nią, dopóki mogła.
        Do skradającej się Finui podbiegł mały puszysty kłębek niebieskiego futerka. Silk dreptał pomiędzy nogami dziewczyny, uważnie ją obwąchując i obserwując, co też ta dziwna nieznajoma zrobi. Interesujące było to, że kręciła się przy rzeczach jego pani. Nie rozumiał, dlaczego miałaby to robić - może Aphrael kazała jej coś przynieść? Tak, to z pewnością to. Zamruczał cicho i zaczął się ocierać o ręce dziewczyny, domagając się pieszczot.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Młodzieniec przechylił leniwie głowę, podążając wzrokiem za oddalająca się amazonką, napawając się zarówno tym jak łatwo wybrnął z tej problematycznej sytuacji, jak i niewyraźnie zarysowaną, nagą sylwetką Nikoletty. Jakaż szkoda, że poprzez mrok nie mógł dostrzec więcej szczegółów, jednak samo to co zobaczył, uszczęśliwiło go wielce. Bo pomimo iż Daray nie interesował się na poważnie wojowniczką, to jednak cieszyła go każda informacja mówiąca o jej słabostkach, które mógłby później użyć przeciwko dziewczynie. A dzisiaj udało mu się ich zdobyć naprawdę wiele. Nie było wielką tajemnicą iż żeglarz pomimo osiągnięcia pełnoletności, nadal zachowywał się dziecinnie. Zamiast przepraszać i wyjaśnić sytuację, on dalej brnął w swoje kłamstwa, intrygi i machlojki. A cała ta farsa rozgrywająca się chwilę wcześniej tylko to potwierdziła. Na szczęście jednak nikt jeszcze nie rozszyfrował. Chłopak ponownie przewrócił się na plecy, jednocześnie kierując swój wzrok ku powoli już zanikającemu, choć nadal rozgwieżdżonemu niebu. Kontem oka zarejestrował też pierwszą, rozświetloną łunę zwiastującą wschód słońca. Nikol miała rację mówiąc że za niedługo powinni wyruszyć, ale... całe to zmęczenie. Na chwilę tylko zamknął oczy, a nawet nie wiedział kiedy jego ciało poddało się zbawiennemu wpływowi snu.

Siedział na rufie szalupy wsłuchując się w przyjemnie znajomy szum fal... fal które niby kołysały do snu, a tak na prawdę rozchwytywały jego zmysł równowagi. Darayawus uwielbiał ten stan i to właśnie za nim najbardziej tęsknił podróżując po lądzie. Teraz jednak zupełnie nie zaprzątał sobie tym głowy, ciesząc się z każdego promienia słońca, padającego mu na twarz, tak samo jak i radował się z delikatnych podmuchów wiatru. Idyllę zaś dopełniała szeroka gama zapachów morza, które samo w sobie było dziś nader spokojne. Wkrótce jednak coś przerwało mu pławienie się w tym własnym i jakże prywatnym szczęściu. Dokładniej rzecz biorąc, było to niebezpiecznie znajome skrzypnięcie buta stawianego na wilgotnym drewnie. Młodzian pochylił się do pozycji siedzącej, by zobaczyć kto też zakłóca jego sielankę, jednocześnie też doskonale wiedząc kogo za chwilkę ujrzy. Patrząc na plecy swojego ojca stojącego na dziobie łódki i najwyraźniej wypatrującego czegoś nieznanego żeglarzowi, Daray wesoło stwierdził że wcale się nie pomylił. Wkrótce jednak zaczęły docierać do niego inne, bardzo niepokojące myśli, z których najważniejsza wręcz wrzeszczała że on już przecież nie żyje... że został powieszony.
Słońce, które wcześniej wydawało się delikatnie pieścić skórę chłopaka swymi promieniami, teraz paliło go niemiłosiernie. Całkowicie ustał też wiatr a wraz z nim i fale kołyszące do tej pory łódź, co z godnie z żeglarskimi przesądami, było bardzo złym omenem. Jednak Darayawus nie miał czasu, by przetrawić fakt iż przyjemny sen powoli zamienia się w koszmar. Do jego nozdrzy bowiem dotarł nieprzyjemny odór zgnilizny i rozkładu, który łapał za gardło, wywracając przy tym żołądek na drugą stronę. Długo walczył z sobą, bojąc się ponownie spojrzeć przed siebie. Gdy zaś wreszcie zebrał się na odwagę i podniósł wzrok... krzyknął. Zupełnie nieświadomy iż uwolnił się już z okowów przykrego koszmaru, żeglarz strasznie wolno wracał do rzeczywistości. Gdy zaś się opamiętał, od razu zarzucił swój umysł banalnymi z pozoru pytaniami... ile czasu spał? W którym momencie zerwał się na równe nogi? Robił wszystko, by obciążyć umysł i tym samym wyprzeć nieprzyjemne wspomnienie snu...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Nikoletta co jakiś czas spoglądała w mrok za Daray'em. To znów grzebała patykiem w ognisku, w ogóle nie przejmując się nagłym "zniknięciem" Fin. Wiedziała, że w takich chwilach najlepiej zachować spokój, jakby nic się nie stało. Zaniepokojenie i odwracanie się za towarzyszką, niepotrzebnie wywołałoby zamieszanie wśród pozostałych kompanów. O wiele bardziej drażniło ją zachowanie marynarza. Kpił sobie z niej jawnie, a ona mu jeszcze życie ratowała. Zachowywał się jak szczeniak, jednak był całkiem przydatny. Potrafił rozwiązywać problemy dyplomatyczniej od niej. Słowem, a nie mieczem. Poza tym w jakiś sposób opiekował się Finuą. Nikoletta jakoś nigdy nie miała podejścia do innych, a jej troska była raczej znikoma i szorstka. Cóż, umiesz liczyć - licz na siebie.
Bawiąc się zwęglonymi kawałkami drewna, posłyszała wrzask. Co też się tam działo z tym niepoprawnym kapitanem Darayawusem?
- Czego on tam krzyczy? - mruknęła z wyraźnym niezadowoleniem. Przecież zaczynało świtać. Dość zamarudzili, a nawet nie wypoczęli. Będzie musiał to im wynagrodzić. Wierzyła, że młodzieniec naprawdę zna te tereny i zaprowadzi swe kochane dziewczynki do jakiejś porządnej karczmy. - Daray, do mrocznej cholery! wracaj tu, kretynie! Mamy dość twoich fanaberii! - krzyknęła za nim.
Niespokojnym wzorkiem szukała też Fin, która miała zwinąć coś do jedzenia. Doskonale domyślała się, że na tym nie poprzestanie, ale reszta ją nie obchodziła. W każdym razie, kiedy przyjdzie im szybko uciekać, warto byłoby być na to przygotowanym i w komplecie.
Westchnęła ciężko i pociągnęła spory łyk nalewki, którą pozostawiła Fin. Artystka skorzystała i oddała trunek wojowniczce. Nikol czekając z niecierpliwością postanowiła sobie umilić czas jakże szlachetnym sposobem...
- Musimy się zbierać. Już świta - rzuciła lakonicznie, wpatrując się w słabnące płomienie ogniska.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

I nastał poranek dnia następnego. Nieprzyjemna mroczna zieleń zniknęła w popłochu ustępując miejsca świeżym kolorom i barwom radosnego świtu. Na przeciwnej stronie brzegu rzeki ujawniały się sylwetki spragnionych picia zwierzątek, głównie tych pomniejszych i bezbronnych, a i słodkich tym bardziej. Wiewiórcze oczy przyglądały się siedzącym obozowiczom, ich pijackie zabawy w końcu się skończyły. To nawet dobrze, bo w ogóle nie dawały okolicznym mieszkańcom znad Larr odpoczywać. W ogóle... żyć! Jeżeli chodzi o parę bohaterów z Meot, ci zachowywali się całkiem przyjaźnie i grzecznie. Nie licząc subtelnych gwałtów i dotyku piekielnych grzechów, nic w sumie złego nie robili. Ot, cieszyli się sobą zanim znowu wyruszą w długą, męczącą podróż.
Galanoth rozejrzał się po obozie. Westchnął cicho, bo to co zobaczył, dotknęło go dogłębnie... po kieszeni. Na piasku walały się puste butelki po alkoholu. Tkwiły głęboko w ziemi powtykane do góry dnem. Sporo się napili, nie dziwota, że jedna z butelek miała prawo tkwić w pysku śpiącej Strzały. Upity resztkami wina koń parskał cicho, oczy miał tak jakby maślane, słodkie. Wierzchowiec Aphrael budził się powoli do nietrzeźwego życia. Przechodził z jednego kopyta na drugie, ocierał się nimi o trawę i wodę, pluskając w rzece. Zachowywał się dziwnie, jeżeli nie powiedzieć - podejrzanie. Galanoth wstał powoli z piasku, otrzepał się po udach i kroczu, co nie należało do rzeczy łatwych - zwłaszcza jeżeli przez bite osiem godzin tkwiło się w jednym miejscu, w dodatku pod naciskiem najcudowniejszej osoby na świecie. Aphrael może nie ważyła zbyt dużo, ale jej kości zdecydowanie należały do twardych i całkiem... hm, ostrych. Łokcie uroczej damy wpijały się w nogi rycerza, aż ten, po całej nocy, nie stwierdził wstając, że nie potrafi normalnie chodzić. Nacisk na mięśnie okazał się być większy, niż przypuszczał. Kołysał się zatem na lewo i prawo sprzątając obozowisko z pozostałości po nakrapianej alkoholem zabawie.
- Mówiliście, że tak jak my trochę zgubiliście się na drodze życia... dokąd zatem chcieliście iść? Może moglibyśmy wam pomóc, wskazać drogę? - spytał, zakładając na siebie zbroję i ekwipunek. Wpierw oczywiście zaczął od fikuśnych galotek w kropki i białej lnianej koszuli, która oddzielała rozbudowany tors od ciężkiego pancerza. Zapinając kolejne jego części, szybko się uzbroił. Znów wyglądał jak wtedy, gdy wyrósł zza zarośli i stanął przed Amazonką. Trochę dumnie, trochę męsko. Na pewno seksownie, co w połączeniu z jego osobą na pewno nie brzmi potulnie.
Awatar użytkownika
Finua
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 132
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Artysta , Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Finua »

Doświadczona złodziejka zignorowała dziwaczne zwierzątko, które pchało się jej do rąk. Być może, gdyby zdarzyło się to w mieście, od razu złapała by futrzaka i poszła gdzieś sprzedać, ale w chwili obecnej nie miała czasu na pieszczenie nawet uroczych zwierzątek, a wepchnięte do torby z pewnością zdradziłoby swoją obecność. Nadal więc przeszukiwała bagaże, odkładając interesujace ją przedmioty. Trochę jedzenia, trochę pieniędzy, jakieś zioła, które z pewnością nadawały się na sprzedaż, a których dla bezpieczeństwa nie dotykała bezpośrednio dłonią... O tak, Finua była w swoim żywiole.
O świcie zdążyła już schować zdobycze przy trakcie, zawinięte w jej płaszcz i wepchnięte między rozwidlone konary jakiegoś większego drzewa, na które zdołała się wspiąć. Do obozu wróciła od strony rzeki, zmusiwszy się do przemycia twarzy zimną wodą. Powróciła akurat, aby zobaczyć, jak Galanoth kończył zakładać zbroję.
- W sumie to szliśmy przed siebie, dokąd oczy poniosą. Chcieliśmy zajrzeć do jakiegoś miasta, aby uzupełnić zapasy, może odpocząć dzień lub dwa w prawdziwych łóżkach. - W sumie kuglarka nie pamiętała, jaką wersję podawali wcześniej, ale była też pewna, że ani elf ani czarodziejka nie spamiętali zbyt wiele z wieczornych rozmów. Dlatego mówiła swobodnie, bez nadmiernej pewności siebie, ale też bez zająknięcia. Ot, zwykły ton, którym można stwierdzić, że pogodę mamy całkiem niezłą. Finua zaczęła sprawdzać, czy jej ubrania wyschły, chąc jak najszybciej wrócić na szlak. Miała ogromną nadzieję, że napotkana parka nie wpadnie na pomysł wspólnego śniadania. W końcu całkiem niezła część ich zapasów nie leżała już w ich torbach, a "nocny" strój kuglarki utrudniłby wyłganie się z kradzieży. Zerknęła na Nikolettę z lekkim uśmiechem, jaki posyła się dobrym znajomym. Miała jednak nadzieję, że amazonka domyśli się, że złodziejka chciała wyruszyć niemal natychmiast.
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Aphrael nie miała najmniejszej ochoty ruszać w dalszą podróż. Najchętniej przespałaby cały dzień, leżąc razem z Ukochanym wśród soczyście zielonej trawy, ale cóż, obowiązki wzywały. Wstała niechętnie, kompletnie niewyspana. A trzeba wiedzieć, że jeśli Aphrael się nie wyśpi, to ma baardzo zły humor. Lepiej trzymać się od niej z daleka, żeby przypadkiem nie miotnęła w ciebie błyskawicą. Serio.
        Tak więc, Aphrael była w bardzo złym humorze, który wcale nie poprawił się, kiedy spojrzała w wodę. Wyglądała - swoim zdaniem - jak upiór - rozczochrane włosy, jeszcze wilgotne po nocnej kąpieli i worki pod oczami. Miała ochotę włożyć głowę do rzeki, ale ograniczyła się do ochlapania twarzy wodą, co nawet pomogło. Ruszyła w kierunku swoich toreb, zdecydowana szybko rozprawić się z kołtunami na swojej głowie przy pomocy szczotki.
        Od razu zauważyła, że coś jest nie tak, ale nie przejęła się tym zbytnio. Rozśmieszył ją widok Silka, który nastroszył się tak, że naprawdę wyglądał jak puchata kulka. Kucnęła i zaczęła grzebać w torbach, zauważając brak wielu rzeczy, które tam miała. Nie mogły wyparować. Czarodziejka była roztrzepana, ale nie zgubiłaby aż tylu przedmiotów w tak krótkim czasie. Rozwiązanie samo się nasuwało. Ale Aphrael nic to nie obchodziło - jakby zobojętniała na takie sprawy. Trzeba czegoś gorszego, żeby ją wyprowadzić z równowagi, a wtedy... Uciekaj, póki możesz! Nie raz dowiodła, że jeśli obierze sobie jakiś cel, to prędzej zginie, niż go porzuci. A zemsta bywa naprawdę słodka.
        Tak więc, Aphrael w końcu dogrzebała się do szczotki i zaczęła energicznie czesać swoje długie blond włosy. Tak po prawdzie, znudził jej się ten kolor. Nie musiała nawet kiwnąć palcem - po prostu nagle stały się krótkie, obcięte tuż pod linią podbródka, sterczące na boki i, przede wszystkim, rude. Wiatr schłodził kark Czarodziejki. Tak, o wiele lepiej.
        Teraz zamierzała zająć się sprawą kradzieży. Kto mógł to zrobić? Nie podejrzewała Nikol - Amazonka prędzej zaatakowałaby ich dla łupu, niż kradła. Nie, to było zdecydowanie poniżej jej godności. Finua..? Możliwe, kuglarka nie wydawała się być osobą godną zaufania, acz Aphrael polubiła dziewczynę. Może Daray? Nie miała żadnego argumentu za, czy przeciw. Ale... Aphrael widziała, że złodziej wybrał tylko te najcenniejsze rzeczy - musiał to być człowiek doświadczony. Z całym szacunkiem, Darayawus nie wydawał jej się być mistrzem zbrodni. Pozostała Finua.
        Czarodziejka uśmiechnęła się. Stara, dobra przyjaciółka dedukcja. O ile się, oczywiście, nie myliła. Równie dobrze jakiś nienzajomy mógł podkraść się do obozu... Ale wtedy Silk już dawno by ją zaalarmował, i jego futerko byłoby pomarańczowe, nie niebieskie. To musiał być ktoś, kogo zwierzak znał, choćby z widzenia. Czyli któreś z tej trójki (Galanoth? ... Nie! To śmieszne!), jak już ustaliła, Finua. Aphrael otworzyła sekretną kieszonkę i wyciągnęła przedmiot, jeden z wielu, które się w niej znajdowały. Pracowała nad tym tygodniami, ale... To była jedynie wprawka, jej się już nie przyda. Zacisnęła pięść i z uśmiechem wróciła do Ukochanego i trójki przyjaciół.
        Stanęła koło Galanotha, spoglądając to na Finuę, to na dwójkę przyjaciół trochę dalej. Nie wtrącała się do rozmowy - jak zresztą zawsze, gdy była z Galanothem, bo to on był duszą towarzystwa, nie ona. Kto chciałby słuchać pozbawionej iskierki poczucia humoru, prawie tysiącletniej Czarodziejki? Dobrze się czuła na dworach królewskich, przemawiając kwiecistą mową do nadętych króli, a nie na piknikach. Tak więc stała sobie cichutko z boku, uśmiechając się... no, może bez uśmiechu na ustach, ale potulnie. Zabawa, choć niedługa, dopiero się zacznie. Nie mogła się już doczekać - takie krótkie chwile dające ulotne poczucie radości.
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Daray przez jeszcze jakiś czas stał w jednym miejscu, wpatrując się w jaśniejący horyzont na wschodzie i próbując uspokoić serce pędzące w zastraszającym tempie. Wyśniony koszmar przestraszył go nie na żarty, a i teraz wciąż jeszcze przed oczami majaczyła mu twarz, której nigdy nie powinien zobaczyć. Wkrótce jednak przeszył go nieprzyjemny dreszcz zimna, a zaraz za nim cała fala kolejnych. Wciąż bowiem był całkowicie przemoczony i wręcz wyziębiony. Dlatego też żeglarz odwrócił się w stronę obozowiczów, którzy najwidoczniej zbierali się już do dalszej drogi. Zaś po paru sekundach swojej obserwacji, ruszył w ich stronę bardzo ociężałym krokiem. Jednak nawet mimo tego, chłopakowi nie zajęło wiele czasu, by znaleźć się przy dogasającym ognisku, a dokładniej przy stercie własnych rzeczy starannie zebranych przez amazonkę. Nerwowym ruchem zerwał mokra opaskę z głowy, tym samym pozwalając burzy niesfornych włosów zasłonić większą część twarzy młodzieńca, a następnie cisnął ją ze złością na ziemię... To było bardzo niepodobne do człowieka, który zwykł zachowywać zimną krew nawet w najtrudniejszych sytuacjach, starając się rozwiązać je poprzez chłodną kalkulację i swe umiejętności retoryczne. Oczywiście jak każdy w jego wieku, Darayawus dawał porwać się zarówno gniewowi jak i euforii, jednak nawet w takich chwilach starał się panować nad odruchami, które mogły by zdradzić stan jego ducha. Właściwie takie napady zdarzały mu się o wiele rzadziej niż wtedy gdy nie miał nic do powiedzenia i nawet obie jego towarzyszki mogły go takim nie znać... Młodzik zaś nie przejmując się tym wcale, pochylił się nad swoimi rzeczami i wygrzebał z nich manierkę. Odkorkował ją ręką trzęsącą się jak u alkoholika z kilkudziesięcioletnim stażem, po czym przytknął szyjkę do ust i łapczywie przechylił w górę... Szybko jednak jasnym stało się iż rum tak jak i reszta trunków, został skonsumowany podczas ich nocnej zabawy, aż do ostatniej kropelki. Więc niczemu winna manierka podzieliła los opaski, mając to szczęści że podłoże na którym wylądowała, było w miarę miękkie.
- Psia twoja mać! - Darayawus zaś obrzucił resztę zgromadzonych zawistnym i złowrogim spojrzeniem, jakby rzucając wszystkim iście bluźniercze wyzwanie, zwiastujące rychłe spotkanie z glebą... A przynajmniej mogło by tak być, gdyby nie fakt iż oblicze chłopaka nadal skrywane było przez włosy. Trudno więc było wyczuć gromy, jakie ciskał z oczu każdemu z osobna i jednocześnie wszystkim naraz...
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Awatar użytkownika
Nikoletta
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nikoletta »

Nikoletta wstała, zatykając butelkę korkiem i chowając ją skrzętnie do podróżnej torby. Jak gdyby nigdy nic przeciągnęła się powoli, by rozprostować kości. Ta świadoma "opieszałość" wojowniczki mogła zirytować Finuę, ale w ten sposób Amazonka często rozładowywała napięcie i maskowała stan lekkiego poddenerwowania.
- Tak. Jest dokładnie tak, jak powiedziała Fin. Myślę, że skoro świt, wyruszymy dalej. Już obrałam drogę i kierunek, więc komu w drogę, temu czas - Nie była pewna, czy wypowiedziała poprawnie tę sentencję, ale niewiele się tym przejęła.
Tak samo jak i rozgniewanym żeglarzem. Idiota sam sobie napytał biedy. Żeby jednak dokuczyć mu jeszcze bardziej, przeszła obok, niemal ocierając się swoim ramieniem o jego i szepcząc do ucha:
- Znam świetny sposób na natychmiastowe rozgrzanie - Zachichotała złośliwie, po czym dodała groźniej: - Zabieramy się stąd. W tej chwili. Już.
Nie bacząc na jakiekolwiek słowa protestu - nawiasem mówiąc Nikoletta nie znosiła, kiedy ktokolwiek jej się sprzeciwiał, a drogę do pełnego posłuchu torowała sobie siłą i agresją - poprawiła klamry płaszcza podbitego wilczym futrem, a który dodawał Amazonce królewskiego wręcz dostojeństwa, i ruszyła ścieżką niknąca w leśnej gęstwinie.
- Wybaczcie - rzuciła niedbale do elfa i jego towarzyszki. - Ruszajmy!
To mówiąc, niemalże popchnęła Finuę przed siebie i naglącym wzrokiem pogoniła Darayawusa. Tylko ona z trójki przyjaciół mogła zachować się równie niegrzecznie, nieuprzejmie i opryskliwie nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Czasami nawet jej kompani zastanawiali się, co mogło aż tak wpłynąć na zgorzkniałość wojowniczki, ale im bardziej nad myśleli, tym mniej wiedzieli, a wyciąganie z Nikoli takich informacji nawet im się nie śniło. Może to trudne dzieciństwo, może rygor wśród Amazonek. Może traumatyczne przeżycia. Może...cholera wie. W każdym razie nie raz, nie dwa chłód przemieszana z odpychającą wrogością dziewczyny pomagała w niejasnych sytuacjach.
Tak więc, ruszyli swą drobną karawaną w dalszą drogę, robiąc pierwsze kroki w kierunku głuszy.

ciąg dalszy: Nikoletta
Ostatnio edytowane przez Nikoletta 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Fortune Favours The Bold
Awatar użytkownika
Aphrael
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aphrael »

        Nie przejęła się wybuchem złości Daraya. Wręcz ją rozbawił. Biedny chłopczyk ma koszmary, które odreagowuje na wszystkich wokół. Jakie to... uroczo niedojrzałe. Uśmiechnęła się.
- Wystarczyło zwykłe "proszę" - powiedziała. Machnęła ręką i na nowo wypełniona rumem butelka poszybowała do rąk marynarza. Przynajmniej na jakiś czas przestanie wyżywać się na towarzyszach. Finuę i Nikol czekała naprawdę długa podróż, którą, jak się wydawało, chciały natychmiast zacząć. Nim się obejrzała, Amazonka już ciągnęła złodziejkę w kierunku lasu. Aphrael mocniej zacisnęła pięść z tajemniczym przedmiotem. Pozwoli odebrać sobie tę przyjemność? Nie! Chociaż... Nie będzie ganiać za ludźmi, żeby spełniać ich zachcianki czy umilać im życie podarunkami. Równie dobrze może jeszcze trochę popracować nad zaklęciem i runami wyrytymi w złotej powierzchni kuli. Tak w sumie mogła jej się jeszcze przydać...
        Czarodziejka uśmiechnęła się do odchodzących.
- Miło było was poznać! - i obyśmy się już nigdy nie spotkali... - Dobrej drogi!
        Aphrael uświadomiła sobie, co by było, gdyby ta trójka zaczęła gadać o ich nocnych zabawach. Aż poczuła dreszcz. Nie, zdecydowanie nie takiej reklamy chciała. Wolała być niepozorną, zapracowaną Czarodziejką o złotym sercu, którą można zawołać, kiedy się potrzebuje pomocy. Taka była i taka chciała być. Co się z nią ostatnio działo? Na samą myśl kręciło jej się w głowie. Zabijanie nieumarłych smoków! Mordowanie Czarodziei! Ten świat chyba stanął na głowie!
        Otrząsnęła się z rozmyślań. Stanęła na palcach i cmoknęła Ukochanego w policzek.
- A my? - spytała. - Kiedy wyruszymy?
"Piękne rzeczy wypracować można dzięki długiej i uciążliwej nauce, złe natomiast owocują same bez trudu." Demokryt z Abdery
Awatar użytkownika
Darayawus
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darayawus »

Nawet po dłuższej chwili wciąż jeszcze był roztrzęsiony tym co zobaczył. Jednak początkowa mieszanina strachu i niepokoju została wypalona nagłym wybuchem gniewu, a delikatne światło świtu zdawało się odnawiać wyczerpane zapasy pewności siebie. No a po za tym Daray po prostu nie mógł nie uśmiechnąć się na widok lewitującej ku niemu manierki, która jak stwierdził już po przechwyceniu, pełna była jego ulubionego trunku. Chłopak posłał czarodziejce niezwykle szczery, dziękczynny uśmiech i podniósł lekko w górę naczynie z alkoholem. Następnie zaś pociągnął z niego zdrowo, siląc się by nie zmarnować ani jednej kropli. Przezornie jednak postanowił jednak zostawić sobie nieco na potem, więc po opróżnieniu manierki do połowy (za jednym podejściem!), człowiek schował swój cenny skarb do worka, w którym trzymał większość rzeczy. Rum przyjemnie rozchodził się po całym ciele, całkowicie uspokajając drżące do tej pory ciało i racząc umysł przyjemnym doznaniem. Cóż, nie było żadną tajemnicą iż Darayawus ma problemy z alkoholem, choć oczywiście sam by się do tego absolutnie nie przyznał. W jego mniemaniu, po prostu pewniej było wypić nieco trunku na zdrowie, niż pochorować się od być może zastanej wody z beczki...

Teraz jednak nie zaprzątał sobie tym głowy, gdyż naszła go nowa troska. A mianowicie dwie oddalające się towarzyszki, na plecach których młodzian zawiesił wzrok. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś, a potem kątem oka dostrzegł wschodzące słońce, co pozwoliło mu określić kierunek, w którym zmierzają obie panie... północ. Kolejne spojrzenie, które im posłał, pełne było irytacji, zniesmaczenia i goryczy, więc w sumie dobrze się stało iż żadna z nich nie mogła tego dostrzec. Żeglarz zaś z goryczą począł zastanawiać się dlaczego zawsze, gdy to nie on obierał trasę, musieli dojść do jakiegoś mało ciekawego, niebezpiecznego miejsca. Nawet teraz Nikoletta chciała poprowadzić ich prosto w góry, najwidoczniej zupełnie nie zdając sobie sprawy w przeciwnym kierunku czeka ich wygodny trakt, miasta i co najważniejsze... cywilizacja. Nie, tym razem nie miał zamiaru tułać się z nimi tylko po to by za parę dni zawrócić. Zaczął więc czym prędzej zbierać resztę swoich rzeczy i po krótkim, niemym pożegnaniu, ruszył na południe. W razie czego znajdą go. Taką przynajmniej miał nadzieję.
Rum is the power
Rum is the key
Rum is the thing that sets us free
Zablokowany

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość