Chata HeresyiPodwórko

Chata Heresyi może nie rzucałaby się w oczy gdyby nie miejsce, w którym się znajdowała. Jako jedyna budowla pośród drzew przykuwa uwagę niemalże każdego wędrowca. W jej pobliżu rośną całe garście różnorodnych ziół a z komina bucha dym o barwie każdej, tylko nie szarej
Zablokowany
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Re: Podwórko

Post autor: Felippe »

Felippe swoim zwyczajem błąkał się po Alaranii od wioski do wioski, zahaczając czasem o różnego rodzaju lasy czy góry by podziwiać widoki i być bliżej natury. Wchodząc na tereny Mrocznej Puszczy liczył się z tym, a nawet liczył na to, że żadna ludzka osada nie napatoczy mu się po drodze. Można chyba sobie wyobrazić, jak wielkie było jego zdziwienie, gdy w tak nieprzyjaznym miejscu zobaczył ślady działania magii. Czyżby jednak ktoś uznał siedzibę wszelkiego zła za przytulne miejsce, czy były to raczej pozostałości po desperackiej próbie ucieczki? Sądząc po kształtach wypalonych w ziemi nie była to magia używana do dobrych celów. Ale zdziwienie przybysza nie skończyło się na kręgach. Właściwie one dopiero były jego przedsmakiem. Niewiele dalej bowiem rośliny zaczynały rosnąc w jakby większym porządku. A pośród nich, ni z tego ni z owego, wyrastał sobie domek.

Z początku Felippe był tak zdziwiony, że postanowił zawrócić i udawać, że niczego nie widział. Już był gotowy to zrobić, kiedy w oknie chatki zauważył czarnego kota. Próbował sobie przypomnieć, czy w tej części Alaranii uznaje się takie za zły czy dobry omen. Obawiał się, iż może się okazać, że pierwsza opcja jest właściwa. Ale obecność kota w takim miejscu nie dawała mu spokoju. A jeśli był kot, to może był tam także ktoś inny..? Pytanie tylko: ktoś ciekawy, niebezpieczny, czy oba na raz?
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Jaster
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaster »

Straszliwe było to miejsce, pozbawione ciepłych barw i kolorów radości. Wyniszczająca pustka, gnębiąca umysł szarość i stęchlizna wyczuwana w powietrzu towarzyszyła Driadzie, która unoszona na grzbiecie brązowego niedźwiedzia patrzyła wyniośle przed siebie. Towarzystwo misia bardzo jej pomagało. Nie tylko przemieszczała się szybciej, co w warunkach Mrocznej Puszczy jest do zrozumienia, nikt nie chciałby zatrzymywać się tutaj na dłużej, ale i mogła porozmawiać z towarzyszem, co ten uznał za przejaw koleżeństwa. Tak oto ciesząc się razem szli dłuższą drogę.
Zatrzymali się niedaleko małego lasku. Jaster zeszła spokojnie z niedźwiedzia, stopy zamoczyła w wilgotnej, ciemnozielonej trawie porastającej kępami okolicę. Rozejrzała się spokojnie dookoła, jedną ręką trzymała się boku łba zwierzęcia. W końcu ugładziła jego czubek nosa, mocno przytuliła. Niedźwiedź zamruczał w podzięce.
- Widzimy się niedługo. Pamiętaj. O północy wracamy. Uważaj na siebie - odezwała się po chwili kobieta, żegnając ze swoim leśnym przyjacielem. Zostawiwszy go, udała się w stronę krępej chatki, o której tyle już słyszała z opowieści władców niebios, wszelakiego ptactwa, w tym orłów czy sokołów. Jaster nie wiedziała, czemu dokładnie to robi. W końcu przecież nie musiała tam iść, ot, jest to miejsce jak jedne z wielu. Nic go nie wyróżnia. Prócz tego, że mieszka tutaj wiedźma. Ktoś podobny do niej? Tego chciała się dowiedzieć. Ale czy tylko dla siebie? Chyba za bardzo myślała o dobru lasu, niż tylko o własnym. Kto wie, może właścicielka chaty okaże się być osobą równie ciepłą i pomocną, jak ona?
Wątpliwości nasuwały się od początku przemierzania Puszczy. Okolica nie należy do najpiękniejszych, a i wręcz przeciwnie. Jaster czuła się nieswojo. Stąpała jednak spokojnie po wypalonej ziemi, wchłaniała jej zapach z lekką odrazą. Przymrużała lekko oczy, gdy w pobliżu chatki, tuż przy oknie, dostrzegła sylwetkę młodego mężczyzny. Podeszła do niego z boku, bezgłośnie. W dłoni trzymała włócznię, nie chciała jednak nabijać na nią na razie niewinnej ofiary. Uśmiechnęła się natomiast, dość delikatnie i subtelnie.
- Mieszkasz tutaj? - spytała, wpatrując się cały czas w tajemniczego młodzieńca.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Wciąż wpatrzony w kota w oknie Felippe nawet nie zauważył, kiedy podeszła do niego kobieta. Na dźwięk jej głosu machinalnie się wzdrygnął, ale raczej z zaskoczenia niż ze strachu. Z chęcią zadałby jej to samo pytanie, gdyby ona go nie uprzedziła. Na pierwszy rzut oka mogła wyglądać na kogoś, kto mieszka w ukrytej chatce w środku lasu - długie, rozpuszczone włosy, skąpy ubiór (o ile nie jego brak). Z drugiej jednak strony nie wydawało się, aby to ona używała wszechobecnej w tym miejscu magii - włócznia i malowidła na twarzy wskazywały raczej na profesję wojownika lub myśliwego. Zresztą, nigdy nie można być niczego pewnym, jak to mówi wyświechtane przysłowie: pozory mylą. Zauważenie i przemyślenie tych kilku rzeczy zajęło Felippe nie więcej niż sekundę. Postanowił nie zwlekać z odpowiedzią.
- Nie, jestem tu pierwszy raz - powiedział, po czym odwzajemnił uśmiech, równie łagodny, co uśmiech domniemanej naturianki-wojowniczki.
- Sądząc po tym pytaniu, ty również nie, prawda? - dodał. Nigdy nie bawił się w nazywanie nieznajomych "panami" czy innymi "jegomościami", chyba że miał do tego bardzo dobry powód. Do mężczyzn zwykle zwracał się per "przyjacielu", mówiąc do kobiet ograniczał się do "ty", dopóki nie poznał, jak mają do niego stosunek. Bardzo rzadko się nie uśmiechał. Ale rodzaj uśmiechu również zależał od rozmówcy.
- Mogę się spytać, co lub kto cię tu sprowadza? Z chęcią dowiedziałbym się, kto mieszka na takim odludziu. - Kąciki ust Felippe oczywiście były w górze. Od wypowiedzenia pierwszych słów bacznie, acz nie nachalnie przyglądał się dziewczynie, a może już kobiecie. Felippe spędzając dużo czasu wśród ludzi czasem przejmował ich sposób myślenia na temat wieku, który nijak miał się do większości innych ras. To śmieszne, że ludzie, żyjąc najkrócej, a więc mając najmniej czasu na poznanie świata, mierzyli ów świat własną, krótkowzroczną miarą.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Jaster
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaster »

- Opowiadania o tym miejscu dotarły wraz z wiatrem do mojego domu. Chciałam się przekonać na ile są one prawdą, jak bardzo prawdziwe potrafią być plotki obiegające faunę i florę. Tak jak ty jestem tutaj pierwszy raz. Nie sądziłam, że spotkam kogoś więcej, niż właścicielkę tej chatki...
Jaster zmrużyła podejrzliwie oczy. Przyglądając się mężczyźnie, odniosła wrażenie, że nie jest wcale groźny i że może mu zaufać na tyle, by nie wyciągać przeciwko niemu ręki. Nie pluł na ziemię ani też nie trzymał zwierząt na łańcuchu. Był w dodatku sam, a ona miała pod ręką całą przyrodę. W razie kłopotów szybko ucieknie do puszczy. Mroczna magia tamtejszych drzew powinna zrobić swoje...
Wyrwała się z rozmyślań, cicho pisnęła przesuwając się bliżej i bliżej w stronę nieznajomego. Stanęła tuż przed nim, zmierzyła wzrokiem od stóp aż po głowę. Być może Driada nie należała do osób wysokich, wręcz przeciwnie, ale z całą pewnością mogła patrzeć surowo na oblicze tajemniczego gościa.
- Hm... Co mnie tu sprowadza? Właśnie opowieści, mój drogi... kim ty zresztą jesteś, mężczyzno? Jestem Jaster, Opiekunka lasów. Przybyłam tutaj, aby zapoznać się z kimś, kto mógłby dzielić tę samą profesję, co ja. Słyszałam, że mieszka tutaj wiedźma. Dobrze byłoby wiedzieć, czy jest ona dobra, czy też zła...
Cofnęła się o krok, co dziwne nie zmazując z twarzy przyjemnego półuśmieszku.
- Nie powinniśmy tutaj stać. Rozmawianie o właścicielu domu tuż przed jego drzwiami jest niekulturalne. Proponuję inne miejsce, z dala od tajemnic i mroku tego miejsca.
I jeszcze raz, o krok. Nawet dwa.
- A ty? Kim jesteś? Zagubiłeś się?
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Felippe słuchał z uwagą, jego twarzy nie opuszczał jednak uśmiech. Nie speszyła go obserwacja przeszywającym wzrokiem ani zbliżenie się kobiety. Przechylił tylko lekko głowę, jak ciekawskie zwierzątko, i poddawał się wzrokowi, jak się po chwili okazało, Opiekunki Lasów.
Skinął tylko głową i podążył za Jaster. Ciekawiła go ta osóbka. Widać było, że to co robi, robi z prawdziwym zaangażowaniem, a nieczęste to było w tych czasach. Jak zapewne w każdych innych, ale to pomniejsza sprawa.

Zanim chłopak odpowiedział na pytania o sobie postanowił wyrazić swoją skromną opinię na temat właścicielki domu.
- W mojej skromnej opinii, ta, która tu mieszka, bynajmniej nie jest opiekunką. Opiekunka nie wypaliłaby takiego ładniutkiego, okrąglutkiego piętna na swoim podopiecznym. Chyba, że jej za mało płacą... - dodał półgłosem. W ogóle poziom ironii w wypowiedzi Felippe przekroczył normę, a to oznaczało, że należy zmienić temat. Mai nie lubił ironii. Ironia oznacza wyższość, a on nigdy nie czuł się lepszym od innych. Chociaż pewnie często powinien.

Na szczęście nie musiał szukać następnego tematu, bo następnym tematem był on sam.
- Jeśli chodzi o moje imię, to brzmi ono: Felippe. Jeśli chodzi o to co robię, to jest to podróżowanie. I to właśnie podróżowanie przywiodło mnie tutaj. I jeszcze jedna rzecz - powiedział podnosząc palec wskazujący do góry - ja się nigdy nie gubię. - Oczywiście swoją wypowiedź zakończył wyszczerzeniem zębów. Miało to podkreślać sugerowany sposób przyjęcia jego przechwałek, czyli z przymrużeniem oka. Niestety nie zawsze wyłapywano tę sugestię. Szczególnie, jeśli ktoś miał słabe poczucie humoru. Miał nadzieję, że Opiekunka do takich osób nie należała, chociaż do tej pory mówiła dość poważnie. No cóż, Felippe potrafił równie skutecznie zjednywać sobie ludzi, co ich od siebie odpychać.

Mai zamyślił się nie wiedząc kiedy i zaczął wpatrywać się gdzieś w korony drzew widoczne ponad głową driady. Nagle dość niespodziewanie i bez wyraźnego powodu zmarszczył brwi.
- Co właściwie robi Opiekunka Lasów? - zapytał nie patrząc na Jaster. Sam był w pewien sposób związany z lasem, wymogło to na nim miejsce urodzenia, ale jakoś nie zauważył, żeby drzewa potrzebowały opieki. Dopiero po chwili przeniósł ciągle zamyślony wzrok na twarz kobiety i zatrzymał się na jej oczach.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Jaster
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaster »

Słowa niejakiego Felippe potraktowała z przymrużeniem oka. Jaster zareagowała szerszym uśmiechem, nieco milszymi łagodniejszym, nadal pełnym ufnej troski i powagi jednocześnie. Zachowywała się godnie, nie chciała pokazywać po sobie dzikości charakteru ani drapieżności lasu, jaką nabyła wraz z wiekiem i opiekowaniem się nim. Wieczne przebywanie wśród Druidów i zwierząt potrafi wpłynąć na umysł. Naga Driada była tego doskonałym przykładem. Mrugnęła szybko dwa razy jakby kalkulując słowa młodzieńca. Nie tylko słuchała uważnie Felippe, ale i przytaknęła głową, kiedy opowiadał trochę o sobie. Cokolwiek rzekł, uwierzyła mu.
- Podróżnicy nigdy się nie gubią. Każdy z wędrowców ma to do siebie, że nawet zagubienie staje się dość ważną częścią podróży... - odpowiedziała. To, co myślała, to już zupełnie inna sprawa. Przynajmniej dała chłopakowi powód do spokojnego oddychania. Nie zamierzała pytać, czy faktycznie zagubił się, czy też trafił tutaj nieprzypadkowo. Ważne, że w ogóle był tam, gdzie ona. To jest najważniejsze.
- A więc, Felippe... Jeśli chcesz wiedzieć, jestem Driadą. Pewnie to już zauważyłeś... - zaśmiała się cicho - Jak każda Driada, siłą rzeczy i natury opiekuję się zwierzętami, roślinami... przyrodą, innymi słowy. Sęk w tym, że każda z nas sprawuje pieczę nad inną częścią fauny lub flory. Zależnie od rozmiarów, niektóre z nas opiekują się małymi laskami, inne puszczami, kniejami... Młode Driady uczą się tego na pojedynczych roślinach i zwierzątkach, na ogół udomowionych. Ja natomiast, zgodnie z piastowanym urzędem, troszczę się o cały Szepczący Las. Mam prawo przemawiać w jego imieniu, jak i mieszkańców. Tym samym będąc tutaj jestem rzeczniczką i... jakby to powiedzieli ludzie, hm... - zamruczała - dyplomatką. I niestety masz rację, nikt o dobrym usposobieniu nie wypalałby ziemi, choć ta i tak jest zniszczona tutejszą aurą... Wszędzie tylko gruzy dawnych lat, szczątki... pogorzeliska. Za nic w świecie nie chciałabym tutaj mieszkać. Nie w takich warunkach...
Po plecach Jaster przeszły ciarki. Chłodny wiatr lizał ją silnym jęzorem od strony chaty, z całą pewnością mogła uznać, że nadchodzi poważna wichura. Wkoło panowała dołująca, podejrzana cisza... przed burzą.
- Skoro zatem doszliśmy wspólnie do niezadowalających wniosków, nie pozostaje mi nic innego jak tylko odejść stąd... niezadowolona. Co raz mniej jest istot na tym świecie, które przejmują się losem zielonych płuc Alaranii. A Ty, Felippe? Przejmujesz się nimi? - zapytała spokojnie, znów przybliżając się w jego kierunku. Stanęła tuż przed nim, stopami prawie stykali się razem. Jaster zachowała jednak ten jeszcze przyzwoity, dogodny dystans.
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

Czyli jednak poczucie humoru. To dobrze. Na słowa o podróżnikach i gubieniu się przez Mai nich ochoczo pokiwał głową.
Pytając się o zajęcia Opiekunki Lasów, Felippe nie spodziewał się aż tak rozbudowanej wypowiedzi. Nie mniej jednak nie przerywał ani nie okazywał zniecierpliwienia. Jaster wydawała się być leśną szychą (Felippe był dumny z tej przezabawnej gry słów) i poważnie traktowała swoje stanowisko. W pewien sposób chłopak podziwiał ją, ale nie zazdrościł. Sam był wolnym duchem, był odpowiedzialny wyłącznie za siebie i to mu odpowiadało. Mimo to był świadomy, że dla równowagi potrzeba osób bardziej... zrównoważonych.

Felippe myślał, że to niemożliwe, ale zmiana pogody sprawiła, że ta część Mrocznej Puszczy stałą się jeszcze bardziej ponura niż przedtem. Zrobiło się chłodniej, a zbierające się powoli ciężkie chmury zaczęły zasłaniać coraz bledsze promienie słońca. Niezawodnie nadchodziła burza.

Chłopak zrobił zdziwioną minę. Ani trochę nie zrozumiał pytania o zielone płuca, co więcej, wydało mu się ono nieco niesmaczne. Poważnie zaczął się zastanawiać nad intencjami driady, bo te dziwne słowa połączone z ponownym przysunięciem się w jego stronę namieszały mu trochę w głowie. Taki był jej cel, czy zrobiła to niechcący? Felippe spojrzał jej w oczy w poszukiwaniu odpowiedzi, ale zdał sobie sprawę, że będąc w tej odległości może to się wydać dość niezręczne. Opuścił więc nieco swój wzrok, ale to okazało się być jeszcze gorszym wyjściem, bo oto miał przed oczami nagie piersi driady. Rumieniec zażenowania wstąpił na policzki maia. Nie, nie mógł zachowywać się tak szczeniacko. Hardo podniósł wzrok. Uśmiechnął się zawadiacko z zamiarem rzucenia jakiegoś błyskotliwego tekstu o płucach, ale do głosu nie dał mu dojść jakiś odległy trzask i odgłos czegoś dużego uderzającego o ziemię. Felippe spojrzał niepewnie na Jaster. To mogło być tylko stare drzewo, które upadło pod naporem wiatru, ale coś, czego mai nie mógł sobie do końca uświadomić wywołało u niego niepokój.
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Jaster
Błądzący na granicy światów
Posty: 10
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jaster »

Jaster skinęła subtelnie głową. Wyobrażała sobie wiele niebezpieczeństw, jakie będą stały na drodze prowadzącej do chaty wiedźmy, śniła o mrocznych gigantach, krwiożerczych wilkołakach czy wszystkożernych wywernach, lecz nigdy nie pomyślałaby, że jedyną istotą, jaką spotka w Puszczy, będzie bezbronny, całkiem interesujący i niewinny młodzieniec. Z całą pewnością nie chciał zrobić jej krzywdy, gdyby tylko mógł, już by to zrobił, kiedy miał okazję. W dodatku jego wzrok... niebezpiecznie osiadł na miejscu, które wcale nie wywoływało u Driady wstydu. Rzadko zakładała ubrania, w Szepczącym Lesie okazywały się zbędne i wręcz bezużyteczne. Wieczność spędzana w plątaninie krzewów i drzew może zniszczyć nawet najtwardszy, najlepszy materiał. Jaster przyzwyczaiła do tego skórę. Włosy natomiast, zawsze długie, chronią nie tylko przed zimnem, ale i przed kolcami na przykład. Nigdy jednak nie stanowiły dobrej protekcji przeciwko spojrzeniom osób. Ułamki piersi Driady wysuwały się spod tafli włosów, ich drobne sutki wystawały spod warstw kosmyków. Jaster jednak się tym w ogóle nie przejmowała. Dla niej było to coś zwyczajnego... dla Felippe natomiast mogła to być próba, której chyba nie przejdzie. Czyżby jego charakter nie potrafił kontrolować ciała przy nagiej kobiecie? Śmiechu warte, jeśli to Naturianin.
- Cóż, chyba nie jesteś zbytnio rozmowny. Przepraszam, jeśli cię rozkojarzyłam.
Jaster odwróciła się do niego plecami. Podążyła w kierunku z którego przyszła, lecz po przebyciu pięciu kroków ponownie skierowała twarz w stronę Felippe.
- Proponuję udać się stąd jak najszybciej. Pogoda nie jest zbytnio najlepsza, a jeśli poszukamy dobrego schronienia, nie zmokniemy. W dodatku jest późno... dwójka wędrowców wewnątrz Mrocznej Puszczy to kiepska opcja. W dodatku źle to będzie wyglądać na nagrobkach... Chodź, poszukajmy jakiegoś schronienia. Niedaleko stąd widziałam dogodną jaskinię. Być może niezamieszkałą...
Awatar użytkownika
Felippe
Szukający Snów
Posty: 166
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Mai podmuchu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felippe »

- Wybacz mój nietakt - odpowiedział szybko. Zwykle był bardziej rozgadany. To chyba nieprzyjazny klimat tego miejsca tak na niego wpływał.
- Bynajmniej to nie twoja wina - odpowiedział z uśmiechem, chyba niezauważonym, bo driada odwrócona była już plecami. Był prawie pewien, że Jaster chce go w tym miejscu porzucić. Nie miał jej tego za złe, nie lubił się zbytnio narzucać, ale dalsze słowa kobiety wskazywały na to, że chyba nie wywołał aż takiego złego wrażenia. Albo było jej go żal, ale wolał myśleć, że jednak chodzi o to pierwsze.
- Popieram pomysł, chodźmy stąd. - Mai z chęcią opuszczał okolice dziwnej chatki. Nie było wątpliwości, że mieszkała tu jakaś niedobra czarownica, natomiast towarzystwo driady w zupełności mu odpowiadało.

Mimo, że Jaster poszła przodem i to ona prowadziła, Felippe szybko się z nią zrównał. Przez chwilę szedł w milczeniu obserwując grę mięśni na ciele driady. Robił to zarówno w celach kontemplacji jak i naukowych obserwacji. Swojego czasu zafascynowany był anatomią i przeczytał wszystkie książki związane z tym tematem, jaki udało mu się... hmm... pożyczyć.

Chwila milczenia przeciągnęła się, kiedy wiatr się nasilił a z nieba zaczęło powoli siąpić. Taka pogoda nie sprzyjała pogawędce, szczególnie w lesie, gdzie szum drzew zagłuszał słowa, a podmuchy wiatru zgarniały wszystko za sobą, chyba tylko po to, by uniemożliwić potencjalnym rozmówcom widzenie swoich twarzy. Nie rozmawiali więc, Felippe został nieco z tyłu, dał się prowadzić. Po pierwsze nie miał pojęcia, dokąd idą, po drugie jego orientacja w terenie była nikła, kiedy znajdował się na ziemi. Czym innym była obserwacja z powietrza, ale mai wolał nie ryzykować przyzywania chmur w czasie coraz bliższej burzy. A Jaster zdawała się wiedzieć, dokąd idzie.

Ciąg dalszy
Uważaj, żeby nie pomylić nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu
Zablokowany

Wróć do „Chata Heresyi”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości