Pałac Króla Arata[Pałacowe ogrody] Umowa wśród róż.

Pałac w którym swoją siedzibę ma Król Nandan -Ther'u - Arat, syn słynnego w całej Allaranii Nermara znanego ze swojej dyplomacji i działania na rzecz pokoju podczas ostatniej wojny prowadzonej na Równinie Maurat. Arat jest młodym acz niezwykle mądrym władcą, wraz ze swoją żoną Alanti zamieszkuje komnaty pałacu położonego w centralnej cześć miasta.
Zablokowany
Ivorena
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

[Pałacowe ogrody] Umowa wśród róż.

Post autor: Ivorena »

Przed oczyma Ivoreny malował się zachwycający skwer, przyozdobiony misternymi marmurowymi ławkami, kręte ścieżki i kwietniki poprzetykane były zachwycającymi krzewami białych róż. Pałac otaczał otwarty dziedziniec zapełniony kwiatami i roślinami liściastymi. Dziedziniec oraz pokryte pnączami tarasy i werandy tworzyły szereg cudownych pomieszczeń zewnętrznych z widokami na resztę ogrodu, a róże były wszędzie. Oranżerie przeżywały rozkwit a fantastyczna szata roślinności pokryła ogród. W centralnym punkcie ogrodu widniała marmurowa fontanna, z której czubka, przypominającego kwiat lotosu, spływała woda. Widok był urzekający. Białe róże niepodzielnie królowały wśród innych kwiatów, nigdzie nie rosły one bardziej bujnie niż w ogrodach Pałacu Króla Arata. Ich promienna witalność kiedy wyciągają się w stronę słońca to wspaniały krzepiący widok dla duszy wrażliwej na piękno. Tworzyły niezwykłe wzory w pobliżu falujących stawów, pod baldachimem wiekowych drzew których korony były niezwykle potężne i jakże soczyście zielone. Pewien nadworski poeta powiedział jej kiedyś „Jeśli przyjdzie na Ciebie straszna bieda, i za majątek zostaną Ci dwa kawałki chleba, sprzedaj jeden a za zarobek kupisz różę, karmę dla swej duszy”. Wzrok Ivy zatrzymał się na kobiercu kwiatów kwitnących pod drzewem, muskanych promieniami słońca. Szafirowe maleńkie dzwonki tworzyły niezwykłą rzekę płynących płatków kwiatów. Ivorena tak jak diament była pierwsza wśród kamieni, tak jak słońce dominowała nad innymi gwiazdami i tak jak biała róża dzierżyła prymat nad wszystkimi kwiatami w ogrodzie. Nieprawdopodobnie piękne to miejsce przywoływało do jej umysłu obrazy z Roomennarill, dywany białych kwiatów, anielski biały ogród, nic lepiej nie odzwierciedlało bogactwa jej wyobraźni, w ogrodach Roomennarill zamknięte było bowiem piękno działające na wszystkie zmysły. Te aksamitne muśnięcia powietrza i odurzający zapach kwiatów przypominał jej o swej kryształowej altanie, w której zasiadała w towarzystwie białych róż i imbirowców-porcelanowych kwiatów. Uśmiechnęła się w stronę różanego krzewu figlarnie niczym jasnowłosy elf i przymknęła oczy zatracając się w myślach pozwalając na spowicie swej postaci szatą utkaną słodko-gorzką nostalgią.
Ostatnio edytowane przez Ivorena 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Rothern
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rothern »

Rothern już dzień wcześniej dostał się do miasta, lecz najpierw nim zabrał się za wykonywanie zlecenia znalazł tanią karczmę, gdzie łóżka nie były w najgorszym stanie, a piwo przesadnie rozwodnione. Zanim zjadł wieczerzę, dowiedział się podstawowych informacji o sytuacji w mieście. Zaszło już słońce. Było już za późno aby rozpoczynać zlecone zadanie, a straż zbyt wyczulona na obcych kręcących się w bogatych dzielnicach, szczególnie takich, którzy się wyróżniali ubiorem od właścicieli dworków otaczających pałac. Następnego dnia po pobudce, załatwieniu najważniejszych porannych czynności i zjedzeniu chłodnego śniadania, wyruszył w kierunku pałacu.
Parszywa straż i wszelcy mundurowi, pierwsi do brania łapówek i pijactwa. Jedynie przeszkadzają w wykonywaniu innym obowiązków, a złodziei raczej nie ubywa. Tak więc, tracąc cenny czas, po głośnych dyskusjach z kapitanem i zagrożeniu skargą u zwierzchników, wreszcie gdy słońce prawie dotarło do zenitu udało się mu wejść na teren pałacu, co prawda pod czujnym wzrokiem pięciu strażników, eskortujących go prosto do jego celu. Wreszcie dostrzegł Ivorenę Isilrá Ardalotse, jeszcze raz spojrzał na magicznie wykonany obraz. Ci cholerni magowie, nawet coś takiego jak sztuka, muszą ruszać swoimi obleśnymi palcami. Co prawda Rothern nie należał do osób która zachwycałaby się rzeźbami, czy obrazami, a tym bardziej poezją, dla niego miała ona jedynie wymiar użytkowy, jednak jedyne jej piękno pochodziło przez pracę artysty. Jednak żaden malarz nie potrafił pędzlem oddać tego, co najsłabsi magowie potrafili za pomocą swoich mocy. Zamknął wysadzany szmaragdami złoty medalion i ukrył go pod ubraniem. Nie chciał by ktokolwiek o nim wiedział. Prowadzony przez straż wyszedł zza żywopłotu i podszedł do kobiety. Jego przybycie oznajmił głośny chrzęst białych kamieni usypanych na ścieżce.
-Pani, ten człowiek- Strażnik który zaczął mówić, zrobił pauzę, podczas której rzucił pogardliwe spojrzenie w kierunku Rotherna – twierdzi, że przysłał go twój ojciec z listem do rąk własnych.- Gdy to powiedział dał znak głową, aby podróżnik przekazał pismo i najlepiej się wynosił.
Sangier podał Ivorenie pismo ze słowami -Twój ojciec wszystko w nim wyjaśnia- Teraz dopiero przyjrzał się dobrze kobiecie. Malarz wcale nie upiększył osoby na portrecie, tak jak to było ostatnio modne. Raczej nie oddał wszystkich szczegółów i piękna czarodziejki, mimo iż obraz przedstawiał istotę o wręcz hipnotyzującej prezentacji, a w namalowanych oczach błyszczały gwiazdy, to rzeczywistość wręcz przyćmiewała blaskiem fikcję maga-malarza.
Ivorena
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivorena »

Postać Czarodziejki osłaniały baldachimy białych kwiatów porastających drzewa które wzbijały się w powietrze jak by były za lekkie i za subtelne by zakorzenić się w ziemi, drugie mniejsze drzewo pełne wdzięku uginało się pod ciężarem kwiatów osłanianych grubymi liśćmi. Wzrok Ivoreny przeniósł się na niepozorne kremowobiałe kwiaty papuzie. Czar ogrodu był nieprawdopodobny, kwiaty przypominały ptaki, ptaki upodobniały się do kwiatów... Iva trwała tak w zamroczeniu rozkoszując się otaczającym ją pięknem, dopóki potężny cień nie zasłonił złotej łuny światła, która jeszcze niedawno spowijała jej postać. Wyglądała nieopisanie pięknie niczym mała dziewczynka, kwiat który nie przeżył jeszcze całkowitego rozkwitu. Niewinne anielskie jej spojrzenie zatrzymało się na burzliwej postaci mężczyzny, wzrok szybko jednak przeniósł się na to, co mężczyzna trzymał w dłoni. Kiedy przysunął do niej rękę z kopertą, serce Ivoreny zabiło mocniej. Ujęła w obie, niezwykle smukłe dłonie śnieżną kartkę ze złotą pieczęcią na której widniał kwiat o nieprawdopodobnie pięknym kwiatostanie. Ivorena kraniec paznokcia wsunęła pośpiesznie w szczelinę koperty i przerwała ją wychylając złotą kartkę misternie ozdobioną znakami będącymi kwintesencją najdroższej Roomennarll;

Dziecię Słońca, Najdroższa;

Dotarły do mnie wieści, iż gościsz w Pałacu Króla Arata. Martwię się o Ciebie i ufam promykowi nadziei. Przed Tobą niebezpieczne pustkowia, pełne natrętnego pospólstwa. Nie chciałaś, aby straż pałacowa i służące podróżowały z Tobą. Pozwoliłem sobie więc mając tego człowieka, Rotherna, aby chronił Ciebie w niebezpieczeństwie własnym mieczem.

Twój kochający Ojciec.

Ivorena uprzejmie pozwoliła oddalić się straży. Złożyła ponownie złotem mieniącą się kartkę i schowała ją w kopertę w tym samym momencie list utkwiony w jej dłoniach począł magicznie niknąć aż obrócił się w nicość. Postać Ivy spowiła melancholia. Jakże tęskniła za ojcem… za Roomennarllią, swym białym ogrodem, miejscem które sprawiało iż nie czuła się nigdzie indziej tak bezpiecznie... Przymglony myślą wzrok czarodziejki ponownie zlustrował swego stróża, po chwili uniosła się i wskazała dłonią bajkowe tunele które tworzyły przepiękne drzewa biało-fioletowych kwiatów glicynii. Zachwycające pieśni ptaków przerwał jeszcze piękniejszy, anielski głos czarodziejki a pytanie zdawało się odbijać echem cudownej melodii– Pozwolisz?
Awatar użytkownika
Rothern
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rothern »

Ivorena wyglądała niesamowicie, jakby sama bogini zeszła na ziemię. Jednak to nie dodawało jej uroku, a przynajmniej nie w oczach Rotherna. Taka delikatność jaką się odznaczała dziewczyna nie mogła istnieć normalnie w tym szorstkim i ciężkim świecie, a magia i wszelkie jej oznaki uznawał wręcz za plugastwa. Tylko raz, uznał magię i władającą nią kobietę za coś godnego. Do dziś nie zapomniał gdy po raz pierwszy ją poznał. Była uwalana cała we krwi rannych w bitwie i wygrażała jakiemuś rycerzynie mieczem jednoręczny, drugą ręką tamując krwotok wroga. Rothern myślał wtedy, że jest zwykłym magistrem wynajętym do opatrywania ciężej rannych. Jednak dopiero jak jej pomógł przegonić natręta zobaczył jak bardzo się mylił. Mimo wszystko nie była jak większość nadętych czarodziei pyszna i przywiązana do złota. Co więcej mieszkała w zwykłej chatce i pomagała wszystkim. Była całkowitym przeciwieństwem jego obecnego pracodawcy, który samo posiadanie mocy i wykształcenie uważał za coś co daje mu niemal boską moc nad pospólstwem. Myśląc o tym Rothern nieświadomie potarł miejsce w którym złoty medalion dotykał skóry. Nie posiadał co prawda umiejętności czujących magię, ale podświadomie sama wiedza powodowała dyskomfort dotykania splugawionego przez czary złota. Z największą chęcią, pomimo pięknego oblicza Ivoreny uwiecznionego we wnętrzu tego medalionu, wyrzuciłby ten go daleko w morze, albo lepiej do otchłani ziemi.
Takt, zachowanie i sposób wysławiania się ukazał dokładnie jak bardzo Rothern nie pasuje do tego miejsca. Doskonale wiedział to i dostrzegł wcześniej w rzucanych mu pogardliwych spojrzeniach osób mijanych w ogrodzie, lecz teraz postrzegł się jak kruk stojący w środku stada wielkich papug. Na szczęście mógł się pocieszać, że do jego obowiązków nie będzie należało strzeżenie tej czarodziejki od intryg pałacowych.
-Co do świadczonych usług, nie odpowiadam za twoją głupotę i nie słuchania mnie w czasie bezpośredniego zagrożenia życia. Nie muszę znać ostatecznego celu podróży, ale muszę przed wyruszeniem znać przynajmniej dwa kolejne etapy- Zaczął mówić gdy ruszyli spacerem. Chciał jak najszybciej załatwić tą sprawę i wynosić się z ogrodów, a właściwie pałacu. Nie czuł się w nim bezpiecznie, już pewniej czuł się na środku bitwy, niż wśród szlachty gdy miał utrzymać odpowiednie konwenanse.
-odpowiadam za twoje bezpieczeństwo w czasie podróży, dlatego w razie bezpośredniego zagrożenia życia masz słuchać moich poleceń, a wtedy nic się tobie nie stanie.- Jego głos był wyprany z emocji, jakby po raz setny powtarzał tą wypowiedź i nie zwracał uwagi czy zostanie ona wzięta do serca. Zresztą sam dobrze wiedział, że i tak w wypadku zagrożenia będzie musiał myśleć za tą kobietę. Zawsze tak jest.
Ivorena
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivorena »

Majestatyczność ogrodów była urzekająca. Oboje kroczyli wolno ścieżką usłaną kwiatami pod baldachimem kwiatów przypominających fioletowo-białe grona, jakże wyglądały efektownie. Ich urok od dawna doceniali mieszkańcy Roomenarill. Aleja którą szli przypominała jej ogromne parki porośnięte glicyniami w królestwie jej ojca. Rozpięte na szerokich kryształowych trejażach tworzyły przepiękne tunele kwiatów. Ona sama wielbiła to kwiecie, a jeszcze bardziej olejki otrzymane z płatków które miały mocno kwiatowe, jaśminowe brzmienie. Niesamowity charakter nadawały mu tony lawendowe, różane i goździkowe, woń kwiatów Czarodziejka często zamykała we flakonie którą później rozpylała na swej śnieżnobiałej szacie z najwykwintniejszego jedwabiu. Jedyna córka Illiasa, była wręcz nadmiernie wrażliwa, zachwycała się bowiem najdrobniejszym przejawem natury. Często się wzruszała, a w chwilach uniesienia wręcz roniła łzy podobne do najefektowniejszych szklanych oktaedrów. Ivorena uważnie przysłuchiwała się słowom które wypływały z ust mężczyzny. Człowiek, który szedł przy jej boku przemawiał twardym, przytłumionym głosem który zdawał się niemalże dobiegać spod ziemi. Czarodziejka odwróciła delikatnie głowę i zlustrowała postać Rotherna. Jego twarz bowiem sprawiała wrażenie, jakby była z kamienia, ale od niego samego emanowała niezachwiana powaga. Z każdym wypowiadanym przez Rotherna słowem, Ivorena coraz bardziej odczuwała oschłość i brak zwykłej w określonych sytuacjach czułości. Wiedziała iż podróżowanie w towarzystwie tego człowieka będzie niezmiernym wyzwaniem, należała bowiem do osób obdarzonych ogromną potrzebą dawania i otrzymywania troski a także dobroci, dotychczas stała murem chroniona przed zimnem które mogłoby zranić delikatną strukturę jej kruchego serca. Czarodziejka zatrzymała się w chwili kiedy mężczyzna skończył mówić i stanęła na koniuszkach palców zrywając białą kiść drobnych kwiatów, wtedy odwróciła się i spojrzała niepewnie w stronę Rotherna, wyglądała i poruszała się jak anielska istota, pełna wdzięku, filigranowa i pełna szczerej niewinności a także swego rodzaju skromności. –Sir – Powiedziała półszeptem, przez cały czas towarzyszyły im ciche dźwięki dzwoneczków które roztaczała Selye Alassenya wolno poruszająca się za Czarodziejką. Teraz jednak brzmienia ucichły zastępując je otchłanną, łagodną melodią która cichym echem powtarzała słowa Ivoreny - Pragnę udać się do Zamku Czarodziejek.
Awatar użytkownika
Rothern
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rothern »

Nie zachwycały go ogrody, właściwie dla niego były jedynie
stratą środków, oraz miejsca, szczególnie, że znajdowali się w warowni. Po
co tu przepych, po co ogrody i sale balowe, kiedy w tym wypadku piękno zamku warownego to mury
broniące przed zakusami wroga, a wszelka przestrzeń, powinna być zagospodarowana na
zapasy, czy też schronienia dla uciekinierów. Dlatego Rothern nie podziwiał
roślin, sztucznie ukształtowanych przez armię ogrodników, ale przeczesywał
wzrokiem okolicę szukając niebezpieczeństw, oraz oceniając chuderlawych
paniczów spacerujących po okolicy z śmiesznymi złotymi i srebrnymi
mieczami, przypasanymi do ich boków. Rothern nie dał się tej głupiej
modzie, aby wybierać srebrne klingi. Zresztą kto wymyślił tą głupotę
mówiącą, że taka broń lepiej oddziaływuje na wszelkiej maści potwory i inne
szkaradztwa. Przecież ten metal zdecydowanie nie nadawał się na ostrze. Jednak przynajmniej ta moda
nie przeszkadzała mu. W końcu gdy taki panicz zginął, nagroda za potwora skakała nie raz nawet kilkukrotnie. Miało to swoje minusy, ale tylko takie jakie powodują duże pieniądze.

Jego jednolita twarz, wyrażająca co najwyżej znudzenie wykrzywiła się w
grymasie niezadowolenia, ukazując podejście Rorherna do magii. Czarodziejki? Zdecydowanie nie były ulubioną castą
mężczyzny, a płeć żeńska magów tym bardziej lubiła bawić się gośćmi.
-Mam nadzieję że nie zabawimy tam długo- Odparł, jakby mówił o przebywaniu w cuchnacym zakładzie rybnym. -Kiedy wyruszamy? Jesteś przygotowana do podróży?-gdy pytał nie dając czasu na odpowiedź, jego głos znów był zimny i suchy, wyprany z emcji.
Miał nadzieję że jego towarzyszka będzie odporna na nieprzyjemności podróży. Nie miał zamiaru jej nianczyć, za to mu nie płacono, a cena jaką by ustalił, byłaby zaporowa nawet dla maga.
Ivorena
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivorena »

Szerokie spektrum fioletowo-śnieżnego piękna kończyło się, wprowadzając spacerujących w inną część ogrodów. Zawsze otaczały ją kwiaty i miała bliski kontakt z naturą, ten ogród po prostu rozrastał się wokół pałacu. Porywające kwiaty oczarowywały intensywnością barw tworząc razem niezwykłą wielobarwną kotarę z koralików pod pełna wdzięku senną, gdzie widniał szereg wspaniałych roślin. Niższe drzewa zaś przypominały wiązki włókien i skłębione pompony. Pałac i ogród osiągały niezwykle piękną harmonie zapewniając ochronę przed skwarem dnia wśród cienia bujnej roślinności. Wszystko wokół tworzyło niezwykły szalony teatr natury w pełnej klasie z efektowną ekspozycją roślin wypełniających powietrze słodkim zapachem, działały kojąco aż do nocy kiedy to budził się kolejny czas raju skąpany blaskiem luny. Na jawie bogactwo ogrodów w Pałacu Króla Arata widać na każdym kroku. - Naturalnie. Wyruszajmy zatem, póki słońce wysoko unosi się jeszcze na nieboskłonie. -Najbardziej romantyczny wianecznik biały śnieg, ceniony za subtelny kwiatostan i słodki zapach znalazł się w dłoniach Ivoreny której dłonie pomknęły w stronę mężczyzny pozwalając mu na ujęcie kruchej acz zdumiewająco pięknej rośliny.
Awatar użytkownika
Rothern
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rothern »

Sztuczność, po prostu zwykła afektacja stworzyła ten ogród. Oczywiście Rothern nie zamierzał na to narzekać, gdyż nie co prawda ogrody nie cieszyły jego oka, lecz idealnie wypielęgnowane grządki i równo przycięte, przez armię ogrodników, krzewy po prostu nie cieszyły oka mężczyzny. Gruby granatowy trzmiel, w zielone paski, zataczając się pijackimi ruchami dotarł do czerwonego kielicha niepozornego kwiatu na płatkach którego od razu wylądował. Rothern doskonale poznał roślinę i owada, jednak daleko było do ich prawdziwego środowiska. Ogrodom daleko były do natury, która w swej dzikości i nieprzenikliwości była stokroć piękniejsza od jakiegokolwiek ludzkiego dzieła.
Zdecydowanie wśród sztucznie utrzymanej roślinności, wśród sztucznie upiększonych panien spacerujący z sztucznie dumnych i pewnych siebie szlachciców i poetów, czuł się nieswojo. Okazywał to idąc sztywnie wyprostowany i rozglądając się dookoła. Szukał niebezpieczeństw. Nigdy nie lubił kręgów władzy i magii, nigdy nie byli szczerzy w intencjach. Teraz miał nie dość, że szlachciankę, to jeszcze czarodziejkę ochraniać.
-Gdy słońce będzie dokładnie nad naszymi głowami, będę czekał na ciebie przy bramie pałacu. Weź wszystkie niezbędne na podróż rzeczy.- W tym czasie zamierzał zabrać swoje bagaże i wrócić pod bramę. Miał niewiele czasu, dlatego jakby nie zauważając wyciągniętego w jego stronę kwiatu, pożegnał się ukłonem głowy i skierował do wyjścia
Ivorena
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ivorena »

Słońce zawisło nad tiarą Ivoreny. Czarodziejka przyglądała się spokojnie jak kobieta pakuje starannie jej rzeczy. W tymże czasie ona sama wzdychała nad pięknem materiałów i kamieni szlachetnych zdobiących jej ubrania. Nic bowiem lepiej nie odzwierciedla bogactwa wzorów szat Ivoreny niż ogród niebiański, a same w sobie wydają się zdecydowanie przesadzone, ich bieli bowiem dorównać nie mogą ni płatki śniegu. Kamienie zdobiące szaty są nieskazitelne, tak czyste iż dosłownie promieniują blaskiem bielszym i czystszym niż można sobie wyobrazić. Źródło tego co najlepsze i najczystsze, Kwiat przynoszący chlubę ojcu, swojej proweniencji, upiększając każde miejsce w którym się znajdowała. Nallëadan zwał ją Tańczącą orchidą, twierdził że jej początek z pewnością był w ogrodzie. Rajski ptak. Niby porcelanowa struktura jaj twarzy, lśniła niczym gwiazda.

Czarodziejka przeszła spokojnie pod baldachimami wiekowych senn i obdarowała uśmiechem mężczyznę oddającego w jej dłoń srebrne lejce, po czym skierowała się w stronę Rotherna. - Wyruszajmy...
Awatar użytkownika
Rothern
Zbłąkana Dusza
Posty: 7
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Sanginer
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rothern »

Gdy tylko Rothern dostrzegł jak jego przyszła towarzyszka podróży skierowała się po potężnego ogiera, którego błyszcząca srebrem uprząż mocno się wyróżniała się wśród czarnego i aksamitnego włosia. To był dodatkowy problem. Rothern nie posiadał obecnie własnego konia, a jego umiejętność panowania nad tym zwierzęciem podczas jazdy wierzchem, nie była zachwycająca. Najemnik po przykrej przygodzie w przeszłości związanej z tymi zwierzętami. Zadecydowanie czuł się o wiele pewniej i bezpieczniej gdy jego własne nogi dotykały ziemi. Dodatkowo nie był przyzwyczajony do podróży z kimś, komu najdrobniejszy listek pod posłaniem w namiocie będzie przeszkadzał. Jednak czego miał się spodziewać po panience w wielkiego dworu. Pewnie będzie chciała wyjechać z wielką pompą, a jej bagaże wystarczyłyby pewnie na zapełnienie szafy zwykłego człowieka na całe życie. Nadzieje Rotherna na szybką i cichą podróż wtapianie się w tłum, zniknęły niczym krew zmywana z klingi za pomocą mroźnej wody z krystalicznego, górskiego wodospadu. Zdecydowanie po wykonaniu tego zadania zrobi sobie przerwę w tak irytujących misjach.
Ruszając w kierunku bramy wojownik, pomimo pewności odrzucenia propozycji, powiedział –Proponuję obciążenie konia wszelkim bagażem i ruszenie pieszo, gdyż sam nie posiadam w tej chwili wierzchowca.
Zablokowany

Wróć do „Pałac Króla Arata”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość