Warownia Nandan-Ther[Miejskie ulice] Za bramami Nandan-Theru

Miedzy górskimi szczytami i wzgórzami Nanderu, kryje się królestwo króla Arata, ogromne warowne miasto, otoczone zewsząd skałami i murami. Jest tylko jedna droga do tego miejsca, a prowadzi ona przez Bramy Vidmosu. Mieszkańcy tego miejsca czują się niezwykle bezpieczni. Dzięki lokalizacji, Nandar - Ther ominęły wszystkie wojny, a miasto zachowało się w niezmiennej formie od tysięcy lat.
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Czarodziejka spojrzała z ukosa na rosłego mężczyznę, gdyby mogła, na pewno zabiłaby go samym wzrokiem, a przynajmniej tak to wyglądało. Nadęła lekko policzki nabierając powietrza w usta, po czym odsunęła się na bok. Pożal się Boże zawodowiec uderzył z tak zwanego liścia w twarz leżącego chłopaka, na co ten natychmiastowo otworzył oczy. Lirio westchnęła i złapała się za głowę – jak można się tak zachowywać? Czy krasnolud nie zdawał sobie sprawy, że swoją siłą może jeszcze bardziej zaszkodzić zielonookiemu kompanowi? Pokrzywdzony jednak wstał i podszedł do lady prosząc o coś mocnego. „Cóż za nieodpowiedzialny bachor” – powiedziała do siebie w myślach. Nie umiała sobie wytłumaczyć tego, jak można być takim nierozważnym, najpierw upić się, potem wywołać bójkę, dostać w głupi łeb grubą deską i jeszcze chcieć następnego kieliszka, doprawdy nie mieściło jej się to w głowie. Nagle za plecami usłyszała cichutki głosik różowowłosej elfki, odwróciła głowę i spojrzała na nią, ta zaś jakby niewzruszona spojrzeniem Czarnej Lilii wylazła spod stołu i masując główkę, którą zapewne uderzyła o blat stołu. W tym czasie niedawno bijący się mężczyźni jakby nagle otrzeźwieli i pospiesznie zaczęli sprzątać gospodę. Teoretycznie mogłaby im pomóc, lecz nie zamierzała być aż tak dobra i litościwa. Spojrzała znacząco na krasnoluda nadal stojącego obok niej.
- To twój kompan, czyż nie, krasnoludzie? W twoim interesie powinno być, by był zdrów. – powiedziała i nakazując mu gestem, aby podążył za nią, poszła w kierunku chłopaka i elfki, a gdy już dotarła na miejsce pokazała gospodarzowi, aby ten jeszcze chwilę wstrzymał się z wyrzuceniem chłopaka. – Moja droga… - zwróciła się do dziewczyny z jelenimi rogami – niby miło, jednak w jej głosie nadal słychać było pewną obojętność, która niczym odłamki szkła mogła wbić się w serce wybornego słuchacza, ale nie musiała. – Myślę, że wyjście stąd byłoby najbardziej nierozsądną rzeczą, jaka do tej pory się tutaj stała. Nie wiadomo, co jemu może być, a chodzenie w jego przypadku jest stanowczo niepożądane, w szczególności, że wypił zapewne dużo tego wieczoru.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

To, jak spokojnie chłopak podniósł się z ziemi nieco go zdziwiło. "Albo jest twardszy niż wygląda, albo to tylko znieczulenie alkoholowe. Pewnie to drugie, ale nigdy nie wiadomo" Pomyślał i wstał rozglądając się po karczmie i oceniając zniszczenia.
-Niezły rozpierdziel zrobiliśmy. -powiedział z delikatną nutką dumy w głosie. -A ja już prawie wytrzeźwiałem. Cholera, za szybko się przyzwyczajam do tej wódy. Muszę sobie od niej zrobić przerwę, a bardzo szkoda. -Od strony jednego z jakimś cudem ocalałych stołów usłyszał cichutkie uderzenie, a gdy się tam spojrzał zobaczył elfkę, z którą przyszedł jego kompan. Widząc, że nic jej nie jest zignorował to. Na słowa czarodziejki odpowiedział:
-Tacy z nas kompani, że się pierwszy raz widzimy. To, że faceci piją razem nie oznacza jeszcze, że się dobrze znają. -Jej rozkazujący gest skwitował słowami -Jeszcze brakuje tylko, żeby mi jakaś chędożona wiedźma rozkazywać chciała. -Chcąc, nie chcąc i tak zamierzał udać się w tamtą stronę. Usiadł koło rudowłosego i nakazał barmanowi podać im jakieś lekkie piwo. Gdy ten początkowo odmówił, spoglądając na kobietę która mu wcześniej tego zabroniła, Torgrim zapewnił go, że inaczej czekają go rzeczy dużo gorsze. Karczmarz "dał się przekonać"
-Pij młody, takie lekkie już ci nie zaszkodzi.
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Różowowłosa zaczęła ciągnąć go za rękaw, ale ponura czarodziejka ją powstrzymała. Nie zwrócił jednak na to szczególnej uwagi. Na krasnoluda proponującego mu jeszcze jedną kolejkę także. Uznał, że sobie pójdzie, aby mieć od tego wszystkiego spokój, jednakże po dwóch chwiejnych krokach musiał oprzeć się o stołek na którym przed chwilą siedział.
- Do diabła z tym wszystkim... Karczmarzu, po ile pokoje u was? - zapytał nie pamiętając, że ostatnie oszczędności wydał aby się napić.
Mężczyzna zza lady nie uznał za stosowne odpowiadać, tylko z przestrachem patrzył to na krasnoluda, to na czarodziejkę. Vailen spróbował stanąć bez pomocy stołka, jednakże po raz ponowny wylądował na ziemi. Nie zapowiadało się na to, żeby miał szybko wytrzeźwieć.
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

Dlaczego nierozsądnym miałoby być opuszczenie tego miejsca? Halatir miała wrażenie, że na nic lepszego tutaj liczyć nie mogą, a jednocześnie nigdzie nie czeka ich nic gorszego. Karczmarz i tak już nie był zadowolony ich obecnością i pod maską, jaką "założył" na twarz z pewnością czaiły się przeróżne, niezbyt przyjemne emocje.
Całe życie spędziła w środowisku, w którym przeważała przyroda i przez dwadzieścia lat nic jej się nie stało. Dlaczego miałoby być inaczej tym razem? Opuściła ze zrezygnowaniem ręce. Ignorując w zasadzie wszystko i wszystkich podeszła do znajdującego się w kącie stołu, na którym wciąż siedział Akstr. Usiadła tuż obok niego na blacie stołu, założyła nogę na nogę i wsparła się na rękach, które oparła tuż za sobą.
W zasadzie w tym momencie było jej wszystko jedno, nie miała prawie nic do powiedzenia w tej sprawie. Od czasu do czasu zerkała na nieporadne przemieszczanie się chłopaka, który nie mógł już ustać na nogach o własnych siłach. Wiedziała, że to się dobrze nie skończy..
Trzeba było się nigdzie nie zatrzymywać!
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Krasnolud nawet nie wiedział jakie niebezpieczeństwo go ominęło, czarodziejka na szczęście nie usłyszała słowa „wiedźma” – była już za daleko, aby owe obraźliwe dla niej słowo usłyszeć. Brodaty podążył za nią i jakimś cudem przekonał barmana do podania jemu i rudemu kufla piwa, lecz ten drugi widocznie miał wszystko gdzieś i chciał wynająć pokój. Kobieca intuicja zaś podpowiadała jej, że chłopak jest spłukany co do ostatniej monety, przyzwyczajona do życia w zgodzie z naturą elfka też zapewne nie posiadała żadnych środków finansowych. Lirio westchnęła ponuro. Jako czarodziejka była dość bogata. Starczało jej na wszystkie wydatki, a i nawet wiele zostawało, a wydatki jej były w porównaniu z innymi duże, koszt materiałów, które brązowowłosa kupowała, by szyć swoje stroje, porównywalny był do wartości domku z ogródkiem.
- Gospodarzu, poproszę dwa pokoje. – wyciągnęła z torby przewieszonej przez ramię średnich rozmiarów, skórzany woreczek. Gospodarz wybałuszył oczy na nią. – Reszty nie trzeba, starczy na pokrycie szkód. – dodała. Dziś była niezwykle hojna. Zbyt hojna jak na siebie. „No cóż… Limit się wyczerpał na najbliższe pół roku.” Wiedziała, że robi to z litości.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Upojenie alkocholowe minęło i Torgrim zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo zmęczony był całym dniem. Przestał zwracać uwagę na niemal wszystko co się wkół niego działo. Ostatnim co go jakkolwiek zainteresowało było odejście jego towarzysza od stołu i pozostawienie przez niego zamówionego piwa. Dalsze jego losy uuż go nie obchodziły. Gdyby zobaczył, że czarodziejka zapłaciła karczmarzowi za szkody nieźle by się zdziwił. W jego ojczyźnie takie bójki były czymś naturalnym i zazwyczaj były już wcześniej wliczone w cenę piwa. Jednak był zbyt zajęty złocistym trunkiem aby zwrócić jego uwagę. Powoli dokończył swoje oraz młodzieńca napitek, po czym zbiorowo żegnając się ze wszystkimi w karczmie udał się na spoczynek do wcześniej wynajętego pokoju. Na szczęście zbroję zdjął już wcześniej i teraz tylko musiał pozbyć się z siebie podszywanego kolczugą płaszcza i większości ubrania, po czym natychmiastowo rzucił się na łóżko. Nie wiadomo jakim cudem mebel się nie załamał pod ciężarem krasnoluda.
-Umyję się jutro z rana. -powiedział do siebie, po czym zasnął.
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Świat odbierał jak poprzez mgłę. Bodźce docierały do niego niewyraźnie i z opóźnieniem. Gdy czarodziejka wynajęła dwa pokoje nie dostrzegł związku z własną niedokonaną transakcją i uznał ją za samolubną osobę, która zajmuje dwa pokoje tylko dla siebie. Chciał to skomentować, lecz z jego ust dobył się tylko niezrozumiały bełkot. Nawet nie usiłował wstać. Krasnolud obok wypił pozostałe na ladzie trunki i poszedł sobie. Vailen poczuł się nieco urażony. Jak siedział wcześniej, tak siedział dalej.
Inaczej rzecz się miała z Akstrem, który chodził po podłodze karczmy i zjadał resztki jedzenia, które leżały ma stole przed bójką.
Na wpół nieprzytomny chłopak spojrzał na Halatir, jakby szukał pomocy.
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

O dziwo sama Halatir zrozumiała intencję czarodziejki i uśmiechnęła się delikatnie. Suma summarum mieli niebywałe szczęście, że kobieta znalazła się z nimi w jednym miejscu i jednocześnie zaoferowała tego rodzaju pomoc. Mogła znaleźć prawdziwość w swoim światopoglądzie, zawsze wiedziała, że rzeczywistość jest lepsza, niż większość istot mogłaby zakładać.
Odprowadziła większość znajdujących się tutaj i powolnie rozchodzących się osób wzrokiem. Wliczając w to również krasnoluda, który w pewnym momencie zniknął zapewne udając się do, któregoś z pokoi, jakie oferowała karczma. Spojrzenie jej szarawych oczu spoczęło na jej ludzkim towarzyszu. Wyglądał dość.. nieporadnie, jeśli można by właściwie użyć tego słowa. Westchnęła cicho i zeskoczyła ze stołu. Podeszła do rudowłosego i złapała go pod ramię i pomogła mu się podnieść. Nie dało się ukryć, że chłopak bez pomocy musiałby zostać tutaj na całą noc.
- Chodź.. - Powiedziała cicho i zaczęła się kierować w stronę pokoi. Przechodząc obok czarodziejki spojrzała na nią nieco zasłonięta różowymi włosami. - Dziękuję. Jesteśmy twoimi dłużnikami. - Powiedziała jeszcze ciszej, jednakże wystarczająco, aby kobieta mogła to usłyszeć.
Otworzyła jedne z drzwi. Pokoik był dość skromny, ale wystarczający. Znajdował się w nim jakiś stary fotel, łóżko, coś na wzór stolika nocnego. Podeszła z chłopakiem do łóżka i pomogła mu na nim usiąść, choć wątpiła w jego zdolność utrzymania się w tej pozycji na miękkiej powierzchni.
Sama natomiast podeszła do do fotela, na którym usiadła podkulając kolana pod brodę. W zasadzie.. sama nie wiedziała co powinna była zrobić. Może jednak nie powinni przyjmować aż tak dużej przysługi. W jej mniemaniu tak nie wypadało. Aj, ciężkie wybory i dylematy.
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Na wypowiedź elfki Lirio tylko skinęła wolno głową i rzucając gospodarzowi krótkie „dobranoc” podążyła do ala łazienki, w której stała jedynie balia wody, a na ścianie wisiało małe lustro. Szybkim ruchem zdjęła ubrania i zamoczyła palec wskazujący w wodzie. Była zimna. Otóż to. Zawsze jak przyjeżdżała gospodarz polecał swoim pachołkom podgrzać ową ciecz, tak aby czarodziejka nie musiała się trudzić. Tym razem tak nie było. Westchnęła. Było to pewnie wywołane jej przedłużonym pobytem w karczmie wśród rozwydrzonych dzieci, jakimi byli mężczyźni. Nie myśląc dłużej wykonała pozornie niedbały gest i wyszeptała coś znudzonym głosem, zaś woda w tym momencie zaczęła wypuszczać na powierzchnię bąbelki, które później pękały na jej powierzchni, a ponieważ był do niej dolany jakiś preparat, wkrótce pojawiła się biała, sztywna piana. Czarodziejka zanurzyła najpierw jedną, potem drugą nogę, a następnie usiadła w przyjemnie ciepłej wodzie. Bawiąc się białą, mętną cieczą układając ją w różne kształty dzięki magii i rozmyślając na przeróżne tematy mniej lub bardziej dotyczące dzisiejszych zdarzeń uznała w końcu za stosowne wyjść i przebrać się w coś, w czym czarodziejce, takiej jak ona, przystoi spać. Z torby wyciągnęła białą, falbaniastą koszulę nocną i osuszywszy się dzięki magii, nałożyła ją na ciało, by następnie podążyć do swojego apartamentu. Rzuciła torbę na fotel, zaś sama ułożyła się na miękkim łóżku i natychmiastowo zasnęła.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Było już rano i Torgrim leniwe zwlókł się z łóżka. Jak zawsze był bardzo niewyspany i wiedział, że rozbudzenie się zajmie mu dużo czasu. Jak wczoraj powiedział od razu po obudzeniu poszedł się umyć. Wprew powszechnej opinii krasnoludy myły się nawet często, a przynajmniej on. Woda w bali na szczęście była nalana. Brodacz nie bawił się w długie mycie i w przeciwieństwie do wczorajszego pobytu czarodziejki zajęło mu to naprawdę krótko. Wytarł się i założył ubranie wraz z płaszczem kolczym i zszedł na dół. Usiadł przy ladzie i zamówił sobie solidne krasnoludzkie śniadanie, karczmarz rzadko miewał takie zamówienia. Podczas jedzenia postanowił jeszcze zamówić porcję dla kompana od picia oraz jego towarzyszki.
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Gdy różowowłosa posadziła go na łóżku natychmiast przewrócił się na bok i zasnął.

Obudził się rano. Czuł potworny ból głowy, różniący się nieco od zwyczajnego jakiego wielokrotnie doświadczał po pijackiej nocy. Pomacał się po obolałej głowie i syknął, kiedy natrafił na bolącego guza. Musiał mocno oberwać. Usiadł na krawędzi łóżka i spostrzegł, że nadal ma na sobie kolczugę, miecz u pasa i tarczę na plecach.
Zdejmując z siebie rynsztunek klął jak szewc, gdy coś ocierało się o poobijane miejsca na ciele. Żałował, że nie zainwestował w inną zbroję. Kolczuga za słabo chroniła przed uderzeniami rozmaitymi nieostrymi przedmiotami. Gdy wszystkie elementy uzbrojenia znalazły się na podłodze, Vailen udał się w kierunku bali z wodą. Woda była zimna, więc tylko zdjął koszulę i obmył się powierzchownie, pijąc część wody łapczywie.
Wycierając się spostrzegł, iż coś jest nie tak jak należy. Nie widział Akstra. Rzucił ręcznik nie patrząc gdzie i szybkim krokiem zaczął przemierzać pokój, a później korytarze karczmy w poszukiwaniu miniaturowego smoka. Znalazł go śpiącego w kącie nadal pozostającego w nieładzie parteru karczmy. Pokiwał zirytowany głową i wrócił do pokoju. Położył się na łóżku zakładając ręce za głowę i wtedy zaczął układać sobie w głowie wydarzenia z poprzedniego wieczoru.
Razem z Halatir weszli do karczmy, potem zaczął pić z krasnoludem. Co dalej? Upił się, potem miało miejsce coś dotyczącego jednorożców, jednak niepamiętał co. Jak mógł wywnioskować ze swojego stanu, miała też miejsce bijatyka. Zapewne stracił przytomność i ktoś przytargał go tutaj. Ale kto?
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

W nocy długo nie mogła zasnąć, być może dlatego, że fotel, na którym siadła nie należał do idealnych miejsc do oddania się morfeuszowym objęciom. Dlatego też między przechadzaniem się po pokoju i korytarzach karczmy, zażyła kąpieli. Na ścianie łazienkowego pomieszczenia wisiało niewielkie lusterko, w którym w pewnym momencie ze znudzenia zaczęła się przeglądać. Jej włosy stawały się jaśniejsze, gdzieniegdzie widoczne były białe prześwity. Westchnęła cicho. Znowu będzie musiała poświęcić trochę czasu na poszukiwania. Przecież kobiecie nie wypada pokazywać się w takim stanie! Nawet jeśli pokazuje się dość rzadko.
Po wyjściu z łazienki wybrała się na krótki spacer po miejskich, uśpionych ulicach. Chodziła przepełniona jakąś niezwykle pozytywną energią, czerpała radość z otaczającej ją ciszy, towarzystwa gwiazd i okrągłego księżyca. Uwielbiała nocne spacery, choć te zdawały się być przyjemniejszymi w bardziej naturalnym środowisku. Jednak wśród kamiennych budynków również można było znaleźć pewien swoisty urok.

Tuż nad ranem wróciła do pokoju, weszła wręcz bezszelestnie, zastając Vailena leżącego na łóżku. Uśmiechnęła się sama do siebie i starając się nie wyrwać go z rozmyślań, podeszła po cichu. Rzuciła się z impetem na łóżko, tuż obok chłopaka, opadając na brzuch. Nogi zgięła w pół i trzymała je stopami w górze.
- Dzień dobry śpiochu. - Przywitała się chichocząc, nieco może zbyt głośno, nie do końca uważając na stan rudowłosego.
Awatar użytkownika
Lirio
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lirio »

Śnił jej się koszmar. Obudziła się nie pamiętając swojego snu, jednak włosy kleiły jej się do karku i czoła, a koszula przywierała do mokrego ciała. Przez krótką chwilę nie wiedziała, gdzie się znajduje, światło poranka raziło ją w oczy, było jej duszno. Z wielkim wysiłkiem zmusiła się do zmienienia pozycji na siedzącą, a świat w tym czasie zawirował i zaczął nabierać barw. Czarodziejka zwykle budziła się łatwo, lecz po koszmarach jej ciało jakby odmawiało jej posłuszeństwa. Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do fotela i wzięła swoją torbę, następnie podążyła do małego pokoju przy jej apartamencie, aby się umyć i przebrać. W środku drogi potknęła się o niematerię i legła z hukiem na ziemi, szybko się jednak podniosła i kontynuowała swą podróż. Weszła do pomieszczenia i zauważyła, że w balii wymienili wodę. „Hmm… Choć trochę się postarali. Ale woda jednak jest zimna…” – pomyślała i powtórzyła wczorajszą czynność. Szybko się umyła, następnie susząc czarami swoje długie włosy. Dziś nie miała ochoty zaplatać ich w warkocze, postanowiła, że da im dzień wytchnienia, ponadto szła na miasto, więc powinna wyglądać jak najlepiej. Przywdziała długą do ziemi, czarną sukienkę z wycięciem po lewej stronie spódnicy, które odsłaniało jej nogę. Następnie na to założyła również czarny gorset ozdobiony gdzieniegdzie białą koronką, zapinany na haftki. Jej dzisiejsza stylizacja nie była wyposażona w rękawy, więc Lirio założyła na ręce czarne rękawiczki sięgające za łokcie. Natomiast na stopy założyła obuwie wykonane z bardzo drogiej skóry, którego obcas głośno stukał na posadzce. Popatrzyła do lustra. Czarnym cieniem podkreśliła oczy, a czerwoną szminką pomalowała małe usta. Była już gotowa, aby móc się pokazać publicznie. Odniosła torbę i biorąc do ręki parę złotych monet zeszła na dolną kondygnację.
- Dzień dobry, gospodarzu. – powiedziała, po czym zamówiła małe, ale syte śniadanie dla siebie z ciekawością patrząc na porcję krasnoluda.
Awatar użytkownika
Torgrim
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Torgrim »

Torgrim jadł w ciszy i mimo tego nie zauważył przybycia czarodziejki i chwilowych odwiedzin rudego. Miał nadzieję, że już jej więcej nie zobaczy bo szczerze nienawidził magów. Akceptował jedynie magię leczącą i tych, którzy się nią niewiele wspomagali. Resztę uznawał za bandę bezużytecznych słabeuszy i nieudaczników. Po posiłku uznał, że czas obudzić wczorajszego poszkodowanego. Przy okazji mógł szybko odwiedzić swój pokój aby zbrać swój topór i uczesać swoje włosy i brodę. Nie lubił tego robić, ale było to konieczne do utrzymania swojej dumy w dobrym stanie. Spytał się właściciela jaki pokój wynajęli elfka wraz z młodzieńem i ponownie udał się na piętro z pokojami. Wpierw wszedł do swojego, skąd zabrał broń i przymocował do pasa oraz wziął szczotkę i zaczął rozczesywać swoje twarzowe owłosienie. Podczas tej czynności podszedł pod drzwi pokoju w którym rezydowali wczorajsi znajomi i mocno w nie zapukał. Nie usłyszał żadego zaprzeczenia, więc nie widział żadnych przeszkód do otworzenia drzwi. Pchnął je delikatnie jak na krasnoluda, czyli mocno jak na człowieka. Zobaczył dwójkę leżącą tuż obok siebie na łóżku.
-No, koniec gruchania gołąbeczki.-powiedział z naciskiem na gruchanie delikatnie ciszej mówiąc pierwszą literę, ale tak aby nie było to zbyt oczywiste.- Wstajemy w końcu i schodzimy na dół, śniadanko wam stygnie. -nie miał zamiaru opuszczać pokoju do czasu aż lokatorzy go opuszczą, lub przynajmniej zapewnią go o tym zamiarze.
Ostatnio edytowane przez Torgrim 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Vailen
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vailen »

Szybki ruch tuż obok łóżka odwrócił go od prób przypomnienia sobie wczorajszych wydarzeń. Okazało się, że to spiczastoucha dziewczyna wskoczyła na łóżko, co wywołało gwałtowne poruszenie się całego mebla. Vailen głośno zaklął, gdy delikatnie uniesiony w górę przez sprężystość posłania na powrót wylądował, przez co obudził się ból w całym jego ciele.
- Musiałaś skakać, prawda? - zapytał z pretensją. - Nie mogłaś się powstrzymać? A zresztą nieważne. Jak tam noc w mieście? Nadal wolisz nocować pod gołym niebem?
Jednakże rozmowę przerwał krasnolud, który wtargnął do pokoju nieproszony i rzucił sprośnym komentarzem, kiedy ujrzał sytuację w pomieszczeniu. Chłopak zerwał się z łóżka na równe nogi i powiedział gniewnym tonem:
- Zważaj na słowa karzełku!
Szybko pożałował gwałtownego wstania na nogi. Zakręciło mu się w głowie. Wymruczał coś niezrozumiałego pod nosem, po czym wziął swoją koszulą z podłogi i wrzucił ją na siebie. Nie chciało mu się iść na śniadanie w kolczudze, założył więc tylko pas z mieczem i wyszedł na korytarz mówiąc:
- Halatir, chodźmy. - Po czym dodał szeptem do krasnoluda: - A ty mi powiesz co się wczoraj wydarzyło, bo prawie nic nie pamiętam.
Halatir
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf Morski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Halatir »

Z uśmiechem i ogólnym zadowoleniem przyglądała się chłopakowi. Nowy dzień, który raczył ich powitać swoim pięknem wprawiał ją w nadzwyczaj dobry nastrój. Machała na przemian nogami i słuchała uważnie słów Vailena. Zaśmiała się na jakże wyczuwalną pretensję w głosie, której zupełnie nie rozumiała. Natomiast sam chłopak wyglądał dosyć śmiesznie jak się złościł, przynajmniej w jej mniemaniu. Już chciała odpowiedzieć, gdy do pokoju wszedł krasnolud poznany wczorajszego wieczoru. W zasadzie dopiero teraz dotarło do niej, że jego imię było dla niej wciąż nieznanym. Zresztą tak samo jak czarodziejki.
Zaśmiała się cichutko i również wstała z łóżka. Zebrała dłońmi długie, gęste włosy i zarzuciła je z ramion za plecy. Potrząsnęła głową i ruszyła za dwójką mężczyzn.
- Rozchmurz się, marudo. - Powiedziała, mrużąc delikatnie oczy i dźgając Vailena długim chudym palcem w ramię. Po krótkiej chwili w końcu dotarli na dół. Po wczorajszej bójce nie było prawie śladu, jedynie gdzieniegdzie porozwalane były jeszcze odłamki drewna czy meble posiadały liczne bardziej bądź mniej uszczerbki. Gospodarz zapewne musiał odmówić sobie przynajmniej połowy snu, aby doprowadzić pomieszczenie do obecnego stanu.
- Dzień dobry! - Przywitała się optymistycznie zarówno z właścicielem karczmy jak i czarodziejką. Radośnie, lekko podskakując podeszła do brązowowłosej kobiety i usiadła obok niej, podkulając kolana, na których następnie położyła dłonie.
- Smacznego.
Zablokowany

Wróć do „Warownia Nandan-Ther”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości