Ostatni Bastion[po rzeczce jak po niteczce] Towarzystwo rodem z piekła

Kraina Górskiej Twierdzy, jedynym zamku jaki pozostał po Wielkiej Wojnie. Tutaj spotkać Cię może wszystko, napotkasz na swojej drodze złodziei i hulaków, ale także nadobne panny i dostojnych rycerzy. Pamiętaj jednak że jedyną osoba której możesz ufać jesteś Ty sam.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Na początku Anat średnio zrozumiała, co Maeglin chciał osiągnąć zostawiając kobiety żeby powęszyły, gdy sam poszedł zachwalać tamtej dwójce jakieś ziółka, których nie miał. Czarodziejka najwyraźniej zrozumiała, bo chwilę potem zaczęła przyglądać się ramom okna, ale najwyraźniej były dobrze zamknięte, bo wskazała wampirzycy, żeby poszły na tyły domu, zapewne w poszukiwaniu tylnego wejścia. Takowego nie było, ale było za to wejście do piwnicy. Regola z szelmowskim uśmiechem stopiła kłódkę i zeszły na dół. Anat szła pierwsza na prośbę Regoli. W pomieszczeniu, do którego dotarły jedynym źródłem światła była delikatna łuna wpadająca przez mały lufcik na górze, prawdopodobnie normalnie byłoby tu minimalnie jaśniej, ale na zewnątrz padał deszcz i księżyc był przesłonięty. Już na schodach, gdzie deszcz już nie markował zapachów, czuć było starą, martwą krew i lekki rozkład, było jeszcze coś innego, podobnego do zgniłych jajek. Jeżeli wcześniej doskwierało jej lekkie pragnienie, to teraz jej przeszło, od tego odoru zbierało jej na mdłości. Nie była więc wcale zaskoczona, że gdy Regola zrobiła ze swoich dłoni pochodnie, ich oczom ukazał się stos zmasakrowanych trupów. Regola natomiast chyba nie była przygotowana na taki widok, najwidoczniej nie zwróciła uwagi na zapachy. Krzyknęłaby, gdyby Anat jej nie zasłoniła ust dłonią. Przy okazji Anat przestała oddychać.
" Czyżby miała problem z martwymi ciałami? Widząc tamto ciało z worka wydawała się wzburzona, a teraz to. Nie podejrzewałam ją o taka delikatność."
Gdy magini się trochę uspokoiła, wampirzyca odjęła rękę, a tamta oznajmiła światu zawartość pokoju.
- Nie mów, nie zauważyłam. – skomentowała z przekąsem wypowiedź czarodziejki, przy okazji pozbywając się powietrza z płuc.
Nagle krew skapująca ze stołu zwróciła jej uwagę, było coś z nią nie tak. Pochyliła się, wciąż wstrzymując oddech, Regola myślała na głos. Krew na blacie była zielonkawa, wzięła na próbę jeden oddech.
"Przynajmniej wiem, co tak pachnie starymi jajkami."
Uniosła głowę, chcąc przywołać Regolę, żeby jej to pokazać, ale zobaczyła tylko plecy czarodziejki wbiegającej po schodach. Ułamek sekundy potem czarodziejka zgasiła te swoje pochodnie, zostawiając Anat w ciemności.
Było tak ciemno, że nawet będąc wampirem, widziała jedynie niewyraźne kontury. Z tego powodu chwilę zajęło jej dogonienie wiedźmy.
Gdy wyszła na zewnątrz wzięła głęboki oddech, napawając się powietrzem oczyszczonym z zapachów przez deszcz. Regola stała tyłem jakiś pręt od niej, przodem do Maeglina, więc tamci dwaj jej nie widzieli, i gestykulowała żywo, w okolicach szyi i twarzy, do elfa, który wciąż bredził o jakiś specyfikach. Podeszła do niej. Gdy ta ją zobaczyła, odskoczyła jak oparzona i pewnie by krzyknęła, gdyby wampirzyca znów nie zasłoniła jej dłonią buzi.
Co ją nagle naszło? Boi się się mnie, czy co?" – Wywróciła oczami.
Wciąż nie zdejmując prawej dłoni z ust czarodziejki, przywołała Maeglina gestem drugiej ręki.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin nie zamierzał przerywać swojego monologu, który w tej chwili przerodził się już w kompletną paplaninę. Dwójka mężczyzna chyba naprawdę nie wiedziała jak zareagować na bełkot elfa, co jakiś czas tylko próbując mu przerwać, lub wtrącić choć słowo w lawinę słów, jaką z siebie wyrzucał - bezskutecznie. Kątem oka widział jak kobiety próbują dostać się do środka i kierują się na tyły budynku. Nie pozostało mu więc nic innego jak tylko dalej zajmować czas swoim "klientom".
Minęło kilka minut i Maeglin powoli zaczynał się martwić, zbliżał się do końca swojej wiedzy na temat ziół i ich właściwości, a mężczyźni wyglądali na coraz mniej cierpliwych. W końcu z drzwi po przeciwnej stronie pomieszczenia wynurzyła się Regola. Jeden rzut oka wystarczył aby stwierdzić, że coś jest nie tak. Kobieta wyglądała na co najmniej przerażoną, zaczęła żywo gestykulować, chcąc chyba dać mu do zrozumienia, że trafili we właściwe, choć zapewne wielce niebezpieczne miejsce. Stan ducha czarodziejki potwierdziła reakcja na pojawienie się Anat i tylko szybka reakcja wampirzycy uchroniła je przed zdemaskowaniem ich obecności.
Niestety chwila nieuwagi dała mężczyznom czas na reakcję. Starszy chwycił elfa za ubranie i podniósł na wysokość twarzy.
-Słuchaj leśny chłoptasiu. - warknął - Nie wiem coś ty za jeden i czego chcesz, ale trafiłeś w złe miejsce w złym czasie.
-Ja? - zapytał elf.
Ku zaskoczeniu mężczyzny na twarzy Maeglina nie pojawił się strach, wręcz przeciwnie - pojawił się na niej bardzo złośliwy uśmiech.
Wiedział, że Anat poradzi sobie z młodszym mężczyzną, a jeśli sprawy potoczą się w złym kierunku, najwyżej Regola puści budę z dymem.
-Ja jestem karą zesłaną na takich jak ty. - wysyczał elf i nim mężczyzna zdołał zareagować odchylił głowę i wyprowadził z karku szybkie uderzenie, któremu akompaniował trzask łamanego nosa.
Stary puścił go.
-Kuffa, mój nof... - zatoczył się do tyłu.
Młody chciał zareagować, ale elf miał już w ręku swój sztylet.
-Nie radzę, synku. - powiedział elf - Nie macie szans... Wbrew pozorom to ja mam przewagę liczebną.
Młodzieniec cofnął się, wciąż nieświadomy faktu, że za jego plecami znajdują się czarodziejka i wampirzyca.
-Wiem, co tu wyprawiacie. - warknął elf - Więc teraz grzecznie wyśpiewacie mi skąd takie półgłówki jak wy wiedzą jak i dla kogo to robią... Albo moja przyjaciółka sprawi, że obaj skończycie jak truchło, które tu przytargaliście. Mam nadzieję, że choć podejrzewacie, co mu się stało?
Dopiero teraz obaj mężczyźni odwrócili się, stary wciąż trzymając się za nos i zobaczyli, że elf mówi prawdę. Byli w potrzasku.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

- Niespodzianka - powiedziała wiedźma gdy dwaj mężczyźni wreszcie zauważyli ich obecność. Kręcili głowami to na Anat, to na nią, najwyraźniej nie bardzo wiedząc co się dzieje. Przynajmniej nie próbowali się stawiać. Regola podeszła do trupa i nakryła go workiem, po czym przesunęła pod ścianę. Przy okazji otworzyła okno żeby znikł nieprzyjemny zapach. Choć miała wrażenie, że stary grabarz śmierdzi bardziej niż ten nieszczęśnik. Maeglin zamknął za sobą drzwi, a wampirzyca patrzyła na nią z wyrzutem.
- Co? Może miałam się nie wystraszyć kiedy wpatrywałaś się jak w amoku w tą krew na stole? Wiesz, nie znam się na wstrzemięźliwości wampirów.
Dziewczyna powiedziała jej o chemikaliach. Czarodziejka zdziwiła się szczerze. Ostatecznie nie umiała tak dobrze wychwytywać woni, ale dochodziła tu kolejna zagadka. Oparła się wygodnie o ścianę i skrzyżowała ręce na piersi.
- Chyba najwyższy czas żeby panowie wyjaśnili nam co się tutaj dzieje - zwróciła się grzecznie do grabarza.
Ten westchnął ciężko i usiadł na krześle odsuniętym od stołu, proponując to reszcie. Młodszy podał mu szmatę, żeby zatamował krew z nosa.
- Fidzicie, niedafno straciłem szonę. A to słota baba była. Pomagała mi duszo, zajmofała się rodzinami f szałobie, a i jeszcze cieciaka miała do fychofania. - kiwnął na chłopca. "A wiec to jego syn" - Tęskinimy my bardzo sa nią. Nie fie o tym nikt, ale ja się trochę na magii snam. Synek mi mófi "tata, feś matkę oszyf po prostu", ale ja się bałem. Jeszcze bym coś narobił i szansa w błoto. To szem szonę moją kochaną, sakonserfofał.
Regola była zdumiona. Nie miało to nic wspólnego z całą resztą, ale po części miała rację co do niekromantów.
- Jak? To znaczy, nie rozkłada się ani trochę?
- Nic. Ale trochę s tym kłopota jest. Tsza krfi. I to nie takiej sfykłej, tylko specjalnej! Robimy taką f pifnicy.
- To stąd ta chemia. Ale dalej nie rozumiem sprawy wskrzeszonych ludzi. Po co ich ożywiać? I te okropne ludzkie szczątki!
Stary nie odpowiedział. Zamiast tego spojrzał na syna.
- Mamy umowę z Mortis Dominusem. Kazał ciała zmarłych dostarczać jemu zamiast je zakopywać. Obiecał, że wskrzesi za to mamę i to tak całkiem, na stałe!
"Biedny dzieciak".
- Czyli truposze latający po mieście to nie wasza sprawka?
- Nie.
- A te brakujące kawałki zwłok?
- Dajemy Mortisowi Dominusowi tylko to, czego chce. Ostatnio chciał tylko nogę.
- Kim jest ten Dominus? - zapytała Anat bardziej konkretnie.
- Nie wiem. Nosi maskę i nigdy nic nie mówi. Pisze na liście co chce, a potem tylko przychodzi po odbiór.
Czarodziejka ukryła twarz w dłoniach i zaklęła zrezygnowana. "Wariat w masce", dwa, jego mać, punkty.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Na pożegnanie z grabarzem prawie-nekromantą i jego synem elf palnął gadkę o profanacji zwłok, zaznaczając wyraźnie, że cała trójka będzie miała na nich oko. Każde z nich prędzej czy później zdało sobie sprawę, że tamci dwaj do najinteligentniejszych nie najeżą, toteż Maeglin nie schował sztyletu podczas swojej przemowy, Regola bawiła się przekładając płomyki między palcami u rąk, a Anat szczerzyła zęby w uśmiechu.
Gdy wrócili na wyższy poziom, zaczynało świtać. Nie było to widoczne na pierwszy rzut oka, gdyż, nawet jeśli niedawno przestało padać, niebo było przesłonione chmurami. Jednak nie dało się zaprzeczyć tym kilku żółtawym promyczkom. Szli w kierunku tamtej gospody gdzie zostawili swoje rzeczy. Jej towarzyszom kilka razy się ziewnęło, zaś sama wampirzyca najchętniej by przespała cały dzień. Co prawda nikt nie pokwapił się o sprecyzowanie, czy idą tam się przespać, czy zjeść śniadanie, ale Anat miała nadzieję ze to pierwsze. Tej nocy nie miała okazji się pożywić, więc nie była w nastroju na chodzenie w świetle słonecznym, gdyż było to dla niej, nawet jeśli nie powiedziała o tym ani elfowi ani czarodziejce, dość męczące. Biorąc to pod uwagę miała pewne wątpliwości, co do swojej samokontroli podczas ewentualnego spaceru w tłumie." A już na pewno nie będę tryskać humorem."
- Ktoś mi przypomni, jakim cudem się w to wplątaliśmy? - Powiedziała wzdychając.
Chciała przerwać ciszę, bo do karczmy mieli jeszcze trochę spaceru.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

-Wydaje mi się, że chcieliśmy zarobić. – odpowiedział elf – I nagle staliśmy się społecznikami...
Dotarli do karczmy gdy było już zupełnie jasno. Dopiero teraz zmęczenie dało się Maeglinowi we znaki, opadł ciężko na ławę i wsparł głowę na dłoniach. Gdy karczmarz podstawił mu pod nos ciepłą zupę ożywił się nieco i mimo braku apetytu zjadł kilka łyżek.
-Dobra. – powiedział po chwili – Do rzeczy, rozumiem, że nie zostawimy tak tej sprawy? Skoro już zrobiliśmy pierwszy krok to głupio było by się wycofać.
Z jednej strony wolał być ostrożny jeśli chodzi o zabawy z magią i osobami, które wykorzystują ją do niekoniecznie pozytywnych celów, z drugiej sytuacja bardzo go ekscytowała. Poniekąd właśnie dla takich przygód opuścił rodzinne strony.
-Mam co chciałem – pomyślał.
Wydarzenia minionej nocy z pewnością pozostaną na długo w jego pamięci, koniec końców było całkiem zabawnie, choć może niepotrzebnie łamał grabarzowi nos. Cóż, może będzie to dla niego nauczka, żeby nie łapać się za sprawy, które przerastają większe umysły niż jego. Współczuł mu z powodu straty żony, ale były dla niego granice, których nikt nie powinien przekraczać.
-Zostawcie umarłych w spokoju, wiodą teraz lepsze życie... – pomyślał.
Spojrzał na kobiety, Anat wyglądała na wykończoną, Regola też pewnie odczuwała efekt silnych emocji wywołanych przez ich nocne wojaże.
-Nie wiem jak wy, ale ja muszę zażyć trochę snu, choćby dla urody. – powiedział wlokąc się na górę – Rozumiem, że potem zajmiemy się tematem naszego zamaskowanego przyjaciela?
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Kiedy wyszli, powoli zaczynało świtać. Spacer po mokrych ulicach nie należał do najprzyjemniejszych, zważywszy na zmęczenie, ale jakoś udało im się dotrzeć do karczmy, w której się zatrzymali. Po drodze Anat zadała bardzo trafne pytanie. "No, właśnie. Jak żeśmy się w to wplątali?". Czarodziejka musiała winić chyba swoją chorą ciekawość. Owszem, było jej szkoda tamtych ludzi, zwłaszcza mrocznego Orcia, ale to nie pierwsza sytuacja gdy ktoś miał kłopoty, a w poprzednich jakoś nie rwała się do pomocy. Nie czuła powołania do bycia bohaterem. Właściwie nie czuła żadnego powołania, chciała tylko załatwić swoje niedokończone sprawy. Wolała nie zastanawiać się co potem, bo groziło to trwałą depresją.
- Z tego co mówili grabarze, można zgadywać, że Mortis Dominus jest całkiem dziany. Może jednak trochę grosza z tej afery da się wyciągnąć? A jeśli nie to dupa. Pozostanie nam ludzka wdzięczność, jakaż piękna, acz nic nie warta.
Po wczołganiu się do łóżka, Regola potrzebowała tylko kilku sekund by mocno zasnąć. Nie śniło jej się nic, a kiedy otworzyła oczy miała ochotę zamknąć je na zawsze. Mimo wszystko, czekało ich spotkanko z wariatem w masce i dobrze byłoby załatwić wszystko szybko żeby opuścić to ponure miejsce. Wizja kąpieli pod wodospadem Rapsodii skutecznie zmusiła wiedźmę do ubrania się i wyjścia z pokoju. Zapukała do drzwi Anat, ale nie doczekawszy się odpowiedzi po prostu weszła. Wampirzyca spała w najlepsze, zakopana w pościeli jak małe dziecko.
- Wstawaj śpiąca królewno! - powiedziała Reg wyciągając poduszkę z pod jej głowy.
Następnie zajrzała do pokoju elfa, który również chrapał w najlepsze. Rzuciła w niego tą poduszką.
- Proszę księdza, wierni czekają w świątyni na kazanie.
Godzinę później stali w miejscu gdzie grabarze mieli spotkać się z nekromantą. Był to spory plac handlowy, mimo późnego popołudnia pełen ludzi, być może ze względu na liczbę przylegających do niego karczm i jednego ulicznego grajka, którego z braku lepszej rozrywki miło było posłuchać.
- Nie sądzicie, że to dziwna godzina jak na taką transakcję? Myślałam, że to będzie w środku nocy, w jakiejś ciemnej uliczce czy coś. Chociaż niektórzy tak śmierdzą, że ludzkie zwłoki to przy nich perfuma - powiedziała Regola wskazując na grupę mężczyzn rechoczących z kolejnego słabego dowcipu. - Cóż. Poczekamy, zobaczymy.
Nie musieli czekać długo. Mortis Dominus pojawił się niedaleko nich. Łatwo było go rozpoznać po czarnym ubraniu z kapturem i intensywnie niebieskiej masce z zakrzywionym ptasim dziobem. Wydawał się młody choć postura może mylić. Oparł się nonszalancko o mur i skrzyżował ręce na piersi. Ludzie mijali go jak powietrze.
- Może go pośledźmy jak już skończą?
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Jak tylko trafiła do swojego pokoju, zasłoniła szczelnie okno , po czym, dla pewności, zakopała się cała pod kołdrą i zapadła w coś o od biedy można nazwać snem. Śnił się jej, oczywiście, Aleksiej.
Regola wyrwała ją z tego letargu, zabierając jej poduszkę spod głowy. Wstała o tyle szybko, by zobaczyć jak czarodziejka budzi elfa wmawiając mu, że musi iść odprawić nabożeństwo.
Po posiłku (który, oczywiście jedli jej towarzysze,nie ona) trafili na plac targowy, Mortis Dominik, czy jak mu tam było, zjawił się tam niedługo potem. Grabarze pojawili się dobry kwadrans później, toteż mieli czas przyjrzeć się "temu złemu". Coś w jego ruchach zdawało się znajome. "Zdaje i się dziewczyno- pomyślała -skąd miałabym niby go znać? Starszy grabarz oczywiście miał zabandażowany nos. Oboje trzęśli się jak osika na wietrze i nerwowo się rozglądali, kiedy podawali zakapturzonemu worek, z dość oczywistą, przynajmniej dla ich trójki, zawartością. Ale najwyraźniej zachowywali się tak zawsze, bo nie wzbudziło podejrzeń kolekcjonera szczątków, gdyż zajrzał tylko do worka, kiwnął głową, zapewne, żeby wyrazić swoje zadowolenie przesyłką i podał im jakąś kartkę. Gdy tamci dwaj odeszli, ruszył w przeciwną stronę.
Zgodnie z sugestią Regoli śledzili go, było to znacznie trudniejsze niż śledzenie grabarzy, szedł szybko wielokrotnie skręcał w jakieś zapyziałe uliczki, do tego było jasno, wiec musieli zachować pozory względnej normalności. Na szczęście udało im się i znów znaleźli się przy domu śledzonego. tyle że ten znajdował się na najwyższym poziomie i niewiele brakowało, żeby można było go nazwać rezydencją, gładkie ściany pomalowane na kolor nieba, szklane okna, z framugami pomalowanymi na śnieżno-biało. Tylko ogrodzenia i stróża, na szczęście, było brak. Mortis skierował się jednak do szopy za domem, którą otworzył kluczem. Stanęli przy małym samotnym okienku. Położył worek na ziemi.
- Boże, jakie to niewygodne!- westchnął, zdejmując pelerynę i maskę, i rzucając je niedbale na stół.
Ich oczom ukazała się twarz uzdrowiciela z wczoraj.
"No to klops" - przemknęło jej przez myśl.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin śnił tej nocy o swoim domu. Widział wyraźnie wszystkie szczegóły, niemal mógł poczuć znajome zapachy. Może to wszechogarniające poczucie wiszącej w powietrzu śmierci spowodowało, że podświadomie zaczął tęsknić za rodzinnymi stronami, krępującymi jego wolną wolę, ale jednak dających bezpieczeństwo i spokój.
Sen został nagle przerwany. Zdjął z twarzy poduszkę i wciąż półprzytomny wymamrotał:
-No przecież wiem... już idę mistrzu...
Dopiero po kilku chwilach zorientował się, że wcale nie jest w swojej starej, kapłańskiej celi, a osoba która go budzi nie jest elfem o białych ze starości oczach. Zwlókł się z posłania i zaczął ogarniać swoje rzeczy, mając nadzieję, że była to ostatnia noc w tym przybytku.
Spożywając niewielki posiłek, na który pozwolili sobie przed wyruszeniem w dalszą drogę, raz jeszcze swoje myśli skierował na wydarzenia minionego dnia. Sytuacja była problematyczna tka dla miasta, jak i dla nich samych. Nie spodziewał się, że otrzyma nagrodę za swoje starania, nie wiedział nawet czy słusznie postępują wplątując się w całą tą aferę. Z drugiej jednak strony nie potrafił zmusić się do pozostawienia mieszkańców samymi sobie. Strach było pomyśleć, do czego może posunąć się nekromanta, kiedy zabraknie mu świeżych zwłok...
Milczał przez całą drogę we wskazane im miejsce. Na początku był nieco zdziwiony, że na miejsce spotkania wybrano tak ludne miejsce jak plac handlowy, w dodatku w godzinach największego ruchu. Regola zdawała się chyba myśleć to samo.
-Wręcz przeciwnie. - odpowiedział jednak elf na słowa czarodziejki - To doskonały moment i miejsce. W tłumie rośnie anonimowość, a w tym miejscu wszyscy handlują, wszyscy czymś się wymieniają...
Gdy pojawił się nekromanta Maeglina uderzyło to, że nawet w tak... niecodziennym... ubiorze potrafił nie zwracać na siebie uwagi. Najwyraźniej to miasto musiało oglądać już większych dziwaków.
Gdy "transakcja" dobiegła końca mogli w końcu przejść do nieco bardziej ekscytującej części dnia. Podążanie śladem zamaskowanego człowieka nie było wcale łatwym zadaniem. Kręte uliczki miasta nie sprzyjały szybkiemu przemieszczaniu się większej grupy ludzi, nawet jeśli ich wrodzone atrybuty fizyczne odbiegały od tych, którymi obdarzeniu byli przeciętni przedstawiciele ludzkiego gatunku. Koniec końców jednak udało im się nie zgubić śledzonego osobnika.
Odkrycie, którego dokonali chwilę później nie zaskoczyła go tak, jak się tego spodziewał.
-Ha...- powiedział cicho - Wiedziałem, mówiłem że coś z nim jest nie tak...
Spojrzał krótko na swoje towarzyszki.
-Chcecie może się z nim rozmówić? - zapytał sięgając do łuku - Bo jak nie to go zdejmuje i mamy spokój.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Czarodziejka wypuściła głośno powietrze z płuc. Wredny doktor, który zarzucał swoim pacjentom szaleństwo mimo iż doskonale znał prawdę, stał teraz na widoku z workiem w rękach. Nie spodziewał się towarzystwa gdyż nawet nie zamknął za sobą drzwi dużej szopy. Ciesząc się dopływem świeżego powietrza, przystąpił do tworzenia swoich okropnych mikstur. Maeglin zaproponował szybkie rozwiązanie. Regola spojrzała na wampirzycę, ale jej było wszystko jedno. Oceniając sytuację, stwierdziła, że mają idealną okazję.
- Strzelaj - powiedziała do elfa, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Ledwie zdążyła mrugnąć, a strzała już wbiła się z impetem w ciało nekromanty. Maeglin wycelował idealnie w nieosłonięte niczym serce. Lekarz odwrócił się z wyrazem niedowierzania na twarzy po czym upadł na kolana.
- Wy... wy... - zająknął się.
Wiedźma nie czekając podeszła do niego i kopnęła mocno w twarz, zmuszając do pozycji leżącej. Nie podniósł się już.
- Ty szmato!
Uspokoiwszy się nieco doszli do wniosku, że trzeba zatrzeć ślady. Kilka osób widziało jak obcy przybysze wdali się w sprzeczkę z doktorem, więc znalezienie jego trupa ze sterczącą z niego strzałą, wywołałoby pewne podejrzenia. Zaciągnęli gada do szopy i wbili w niego kilka ostrych przedmiotów. Następnie przewrócili na niego jedną z wysokich półek żeby wszystko wyglądało na nieszczęśliwy wypadek. Regola usunęła krew z miejsca gdzie wcześniej upadł.
- No, gotowe. Biedaczek, potknął się i upadła na niego półka pełna ostrych noży. Zbyt szybka śmierć dla takiego...ech, szkoda słów. Żałuję tylko, że nie dowiedzieliśmy się ostatecznie o co mu chodziło. Pewnie o chorą ambicję, oni wszyscy są tacy sami.
Bez skrępowania weszli do gustownie urządzonej rezydencji. Jako, że w Bastionie panował handel wymienny nie znaleźli żadnych pieniędzy, ale doktor był posiadaczem wielu kosztowności. Sztabki różnych metali, większe i mniejsze, w tym całkiem sporo złotych, kamienie szlachetne, rzeźbione sztućce i wiele innych przedmiotów, którymi płacili chorzy. Zapakowali zdobycze w prześcieradło. Dodatkowo czarodziejka wzięła kilka smakołyków z kuchnii żeby uzupełnić zapasy na podróż. Uśmiechnęta jak dziecko pokazała towarzyszom niewielką torebkę.
- Trzeba poszukać po drodze krowy, to kakao! Pychota!
Podczas drogi powrotnej nikt nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi, każdy był zajęty sobą. Inni też nosili różne torby czy skrzynie więc widok kolejnych trzech czubków z tobołem nikogo nie dziwił. W karczmie zapłacili tym, co cięższe, chcąc uniknąć nadmiernego pakunku. Jeszcze przed zachodem słońca, najedzeni i szczęśliwi, wyjechali za bramy miasta. Coś w tej historii skończyło się za szybko, coś nie zostało dopowiedziane, nie wpomnieli nikomu o tym co zrobili, ani grabarzom, ani nękanym przez zmarłych. Wkrótce wszystko rozwiąże się samo. Znajdą ciało doktora gdy ten przestanie chodzić do pracy, grabarz będzie musiał pogodzić się ze stratą żony, a ożywione ciała, pozbawione demonicznej energii, padną gdzieś na brudnych ulicach i pewnie też je ktoś pochowa. "A my będziemy daleko". Nagle zamajaczyła przed nimi drobna dziecięca sylwetka.
- Orcio? - zdziwiła się czarodziejka. - Co ty tutaj robisz? Wracaj do babci, już po wszystkim.
Chłopiec nie odpowiedział. Wpatrywał się tylko w nich tymi swoimi przerażająco zielonymi oczami. A potem jego kontury zaczęły się rozmazywać, aż cały się rozwiał jak czarny dym znad paleniska. Jak duch. Regola długo nie mogła powstrzymać drżenia rąk.

Ciąg dalszy: Anat, Maeglin, Regola
Zablokowany

Wróć do „Ostatni Bastion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości