Maagoth[Zajazd „W Bramie”] Co leży uśpione…

Niezwykle malownicze miasteczko położone na wschodnim stoku gór, nad rzeką Sangral spływająca z wysokich szczytów. Mieszkańcami Maagoth są głównie górnicy pobliskiej kopalni srebra i drwale. Ludzie tutaj są raczej skryci, ale przyjaźnie nastawieni do przybyszów.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Isthalla
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Zajazd „W Bramie”] Co leży uśpione…

Post autor: Isthalla »

Isthalla upiła łyk wina i skrzywiła się. Cienkusz. Drzwi od alkierza zaskrzypiały lekko, podniosła tedy wzrok, lecz to tylko piegowata dziewuszka gospodarza wsunęła nieśmiało głowę, żeby zapytać o wieczerzę. Kobieta odmówiła. Od kilku dni spędzała w tym przewietrzonym zwietrzałym aromatem suszonych wianków, nudnym pomieszczeniu tyle czasu, że wolałaby zjeść pod mostem, niż spędzić tam choćby chwilę dłużej, niźli było to konieczne. Poprawiła gęsie pióro w kałamarzu z inkaustem, skrzyżowała nogi na zydelku. Czekała.

Aż do tamtej pory była przekonana, że bardzo niewiele cudów tego świata potrafiło przekroczyć jej bujną wyobraźnię. Ale nigdy nie wyobrażała sobie, jak trudne mogło być znalezienie jednego godnego choćby krzty zaufania najemnika we wcale wielkim i ludnym mieście. Mężczyźni, którzy się do tamtej pory zgłaszali, dzielili się na nieudolnie kryjących swoje zamiary kryminalistów lub skończonych idiotów. Kilku zażądało sowitej zapłaty z góry, obiecując stawienie się o umówionej porze w umówionym miejscu bez chwili opóźnienia. Jeden zapłatę życzył sobie przyjąć w formie naturalnej przysługi, również z góry. Opuścił przybytek karczmarza, tak jak ten, który podobne honorarium usiłował wziąć sobie w alkierzu siłą — blady niczym ściana, przerażony niczym dziecko i ściskający się niezgrabnie za podbrzusze. Cała reszta była mniej lub gorzej cuchnącą zbieraniną z lokalnych rynsztoków, która nie znalazłaby czubka miecza, choćby był zatopiony głęboko w ich rzyci. A z pewnością już nie zapewniła rzeczonej rzyci bezpieczeństwa wśród Kurhanów, nie wspominając nawet o czyjejkolwiek więcej.

Zostawała godzina do zmroku. Miękkie, ciepłe światło wpadało przez szpary okiennicy, rzucając się snopami na podłogę z desek oraz pojedynczy stolik pod ścianą alkierza. Ściany przyozdabiały wszędzie znajome ludowe malunki i wyplatanki oraz haftowana w okoliczne wzory chusta. Gdyby nie mdłe jadło oraz rozwodnione wino, gospoda zapewne mogłaby uchodzić za obyczajny przybytek. Czarownica przemogła zniecierpliwienie. Jej wzrok błądził ze znużeniem od przymkniętych drzwi od alkierza, do pergaminu rozłożonego przed nią na blacie stolika. Ledwie godzina. Równie dobrze mogła spędzić ją jeszcze w tym nieznośnie rustykalnym pomieszczeniu i zobaczyć, czy z odpowiedzią na jej anons i rozpuszczone wici zjawi się ktoś wart uwagi.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Jechał konno pokonując w ciągu swojej podróży niezliczone przeszkody. Poczynając od stepowych bandytów kończąc na naturalnych przeszkodach jak przepaść, czy wąwóz.
Zaczynało zmierzchać, a on jeszcze nie znalazł schronienia. Zaczynało mu brakować jadła i napitku. Na tym pustkowiu trudno było o jakąkolwiek zwierzynę i rośliny.
Począł rozglądać się za jakimś miejscem do odpoczynku. W oddali migotało światełko. Potencjalne miejsce tymczasowego odpoczynku. Obrał kierunek i zaczął w, nim zmierzać.


Po przebyciu paru jaskiń, wąwozów oraz wzgórz, stanął u granic miasteczka.
-Maagoth – przeczytał na butwiejącym drewnie, które dawniej pełniło funkcję znaku.
Rozglądał się po miasteczku oceniając jego wygląd, wielkość i liczbę mieszkańców.
Maagoth nie zrobiło na, nim dużego wrażenia.
Kilka różnych budynków zbudowanych z cegły, gliny oraz desek. Jaka okolica, takie miasto. Przydałoby się znaleźć dorywczą pracę. – pomyślał. Poszedł wzdłuż głównej ulicy poszukując karczmy na postój. Nie było zbyt dużego wyboru, dwie karczmy w pobliżu. Wybrał tą lepszą i tam skierował swoje kroki. Za, nim wszedł do środka, rozkulbaczył konia i puścił go wolno.

Drzwi od karczmy otworzyły się wpuszczając do środka świeże powietrze. Lentir położył swój plecak obok stolika, który znajdował się przy kominku. Usiadł i czekając na obsłużenie przyglądał się karczmie.
Zabudowanie w środku nie różniło się niczym od karczm, w których już bywał. Średniej wielkości i pięć pokoi dla gości. Stoły brudne i lepiące się od spożywanego tu jedzenia. Jedynie w kominku ogień ogrzewał pomieszczenie.
Karczmarz nie miał zamiaru przyjścia do stolika Lentira. Nasz bohater spojrzał groźnie w kierunku właściciela przybytku. To wystarczyło, aby podszedł do stolika.
- Słucham? – zapytał karczmarz.
- Dobrego zimnego piwa z piwnicy i kurczaka. Nie próbuj oszukiwać, bo zapłacisz, za to dość boleśnie. Masz wolny pokój? Wiesz, czy jest jakieś zlecenie do wykonania w tej mieścinie? – powiedział Lentir.
Mężczyzna krzyknął do swojej żony, aby przyniosła zamówione jadło i napitek. Sam usiadł przy stole odpowiadając na zdane pytania.
- Pokój się znajdzie dla wielmożnego pana, a oszukiwać nie zamierzam miłe mi jeszcze moje życie. Co do zleceń, to takowe się znajdą. Mogę zaproponować zabójstwo właściciela konkurencyjnej karczmy hojnie zapłacę. Znajdzie się jeszcze jedno ogłoszenie. Pewna kobieta poszukuje kandydatów do jakiejś niebezpiecznej wyprawy. Dużo takowych najemników się zgłosiło, ale nie sprostali oczekiwaniom.
- Za pierwsze zlecenie podziękuję, nie jestem od rozstrzygania lokalnych sporów. Interesuje mnie, to drugie zlecenie, gdzie znajdę adresatkę tegoż ogłoszenia?
- Ma pokój na górze nie pamiętam, który. Ja smacznego panu życzę.
Po tych słowach podano wieczerzę. Lentir jadł i nie narzekał. Mógł w końcu wypocząć po wyczerpującej podróży. Po skończonym posiłku poszedł odebrać klucz od karczmarza do wynajęto pokoju piętro wyżej.

Na górze było pięć drzwi wyglądających, podobnie. Na początku nie wiedział, w którym pokoju owa kobieta mieszka. Użył zmysłu magicznego do wyczucia magii. Już wiedział, w którym pomieszczeniu szukać. Zapukał i oczekiwał, czy otworzy mu istota magiczna lub inna postać.
Awatar użytkownika
Isthalla
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isthalla »

Wejdź. — Ton głosu czarownicy był znużony. Gotowy na rozczarowanie się, zanim jeszcze przybysz stanął w progu.

Drzwi od alkierza zaskrzypiały ponownie, Isthalla podniosła wzrok znad starannie zapisanego pergaminu. Brew jej drgnęła. Był wysoki, nadzwyczajnie wysoki. Czuły na drgania magii zmysł podpowiadał jej, że nie był też pierwszej lepszej wody śmiertelnikiem. Natychmiast poszukała wzrokiem pierścienia na dłoni zielonookiego mężczyzny, potwierdzając swoje pierwsze przypuszczenie. Nemorianin. Czarownica wstrzymała się z westchnieniem rozczarowania, lecz zachowała powściągliwość. Wyprostowała się i skrzyżowała nogi, nie podnosząc się z zydelka.

Nie traćmy czasu na introdukcje — zaproponowała. — Jesteś tu z powodu ogłoszenia. Poszukuję partnera do kilkudniowej wyprawy wgłąb Kurhanów Świętej Krwi. Odważnego, słownego, nienagannie władającego bronią i zdolnego zapewnić mi bezpieczeństwo. Nie mam czasu do trwonienia na użeranie się z szabrownikami. Oczekuję uczciwości — zmierzyła nieznajomego uważnym spojrzeniem, zgłębiając go pod kątem najmniejszych oznak obłudy oraz nieautentyczności. Jego proweniencja sugerowała, że należało się ich wręcz spodziewać, ale Isthalla była daleka od uprzedzeń. — Przede wszystkim, uczciwości. Przestrzegania umowy, na której podpisanie nie omieszkam nalegać i dyskrecji. To nie wyprawa łupieżcza, nie potrzebuję tępego młotka, który uderza we wszystko, co przypomina gwóźdź.

Jeśli sądzisz, że spełniasz te warunki, możemy rozmawiać. Jeśli nie — nie marnujmy wzajem swego czasu. Odprawiłam z tego alkierza wystarczającą ilość bandytów oraz kiepskich manipulantów.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Zgodnie z poleceniem niewiasty wszedł do pokoju, który był schludnie urządzony, z drugiej strony nie za wielki. Większą część miejsca zajmowało łóżko. Pozostałą część wystroju uzupełniały: szafa, taboret oraz szafa.
Reszty dopełniała kobieta siedząca na zydelku. Nie potrafił określić jej wieku. Wysoka, chuda, niczym, na co dzień nie wyróżniająca się niewiasta, taki obraz pewnie zmylił nie jedno stworzenie. Górnolotne słownictwo wystarczyło, aby zdemaskować iluzję nieporadnej osoby. Demon widywał już podobne istoty, ale za każdym razem robiły na, nim spore wrażenie.
Po pobieżnej obserwacji, oparł się o ścianę. Krótko, zwięźle i na temat opisała czego wymaga. Lentir zastanowił się chwilę.
Moje finanse nie wyglądają najlepiej. Przy sobie nie mam sporo pieniędzy, a do najbliższego miasta zostało dużo drogi do pokonania. Podejmę się tego zadania, nie powinno być trudne. – pomyślał.
- Manipulant ze mnie żaden, a na bandytę nie wyglądam. Wszystkie wymienione przez panią przymioty posiadam. Oczywiście, złożę podpis pod stosownym dokumentem, po jego uprzednim przeczytaniu. Jakiekolwiek obiekcję skonsultuję z panią. – rzekł urzędniczo Lentir. Starał się mówić na poziomie jego rozmówczyni, co zapewne musiało śmiesznie brzmieć.
Nie omieszkał zauważyć jak przygląda mu się kobieta, próbując ocenić, czy godzien jest zaufania.
- Mogę również panią zapewnić o moim szlacheckim pochodzeniu. Zostałem zmuszony dość wyjątkową sytuacją do parania się obecnym zawodem. – dodał.
Awatar użytkownika
Isthalla
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isthalla »

Czarownica uśmiechnęła się półgębkiem. „Niewinny” z pewnością nie było określeniem odpowiednim dla jakiegokolwiek nemorianina, lecz wiedźma nie musiała czekać, aż skończy on mówić, by wiedzieć, że za tym kandydatem nie przyjdzie jej tak szybko zatrzasnąć drzwi. Po pewnej ilości bankietów oraz czarodziejskich fet w życiu wystarczyło jej pierwsze spojrzenie, jeden gest i kilka chwil wsłuchiwania się w ton głosu, by wyczuć fałsz lub blagę. Zaprosiła mężczyznę ruchem dłoni do skromnie zastawionego stolika.

Isthalla — przedstawiła się. — Tak możesz zwracać się do mnie, jeśli masz taką potrzebę. Nie „pani”, na pewno już nie „panna” — to tyle, jeśli chodzi o kwestie wzajemnego komfortu i, mhm, etykiety. — Posunęła w jego stronę pojedynczą ryzę pergaminu zapisaną starannym, pochyłym pismem. — Jeśli chodzi zaś o pracę, do której potrzebuję cię nająć, sporządziłam szereg zasad, na jakich ma się ona opierać. Dla wygody i bezpieczeństwa obu stron. Przede wszystkim dla bezpieczeństwa.

Podpisując umowę, godzisz się na uczestnictwo w wyprawie, która nie potrwa zapewne mniej, niż trzy dni, ani więcej, niż siedem. Zobowiązuję się zwolnić cię z niej, jeśli ten termin upłynie i będziesz miał takie życzenie. Tymczasem jednak, twoim zadaniem będzie ochrona, ni mniej, ni więcej. Ochrona mnie, moich dóbr, moich… „sekretów”, swobodnie mówiąc. Dyskrecja bowiem, to drugi punkt objęty umową. Bezwzględna dyskrecja — rzekła, kładąc na słowo szczególny nacisk i spoglądając prosto w szmaragdowe oczy kandydata. — Cokolwiek ujrzysz, cokolwiek usłyszysz lub napotkasz — zostanie to pomiędzy dwiema stronami tejże umowy. A najlepiej, zostanie na zawsze pośród Kurhanów. Ech… Po prostu uderzaj w niebezpieczne lub uzbrojone rzeczy i nie zaprzątaj sobie głowy niczym więcej. Poza tym, słuchaj mnie. Koniecznie. Rzecz jasna, nie musisz obawiać się, że rozkażę ci rzucić się na pewną śmierć, spokojnie. Sprecyzowałam to odpowiednim zapisem, wzbraniającym mi wydawania podobnych poleceń. Ujmując sprawę jasno: miejsce, do którego się udajemy, jest nad wyraz niebezpieczne. Twoja część interesu — bandyci, szabrownicy — to zaledwie ułamek zagrożenia. Klątwy, pułapki, runy ochronne i przynęty na chciwych głupców… — to jego lwia część. Przekroczysz niewłaściwy próg lub dotkniesz jakiegoś przedmiotu i oboje możemy skończyć martwi, nim się obejrzymy.

Wiedźma mówiła bardzo spokojnie i bardzo dobitnie. Uważnie studiowała oblicze mężczyzny. — Dlatego musisz słuchać poleceń. Dlatego ja muszę mieć pewność, że będziesz słuchać. Że nie ogłupiejesz na widok błyskotek, nie zdradzisz mnie ani powierzonego zadania. Zresztą, o to także zadbałam. — Ciemne oczy kobiety błysnęło wilczo. — Umowa jest zapieczętowana zaklęciem. Jeśli ktokolwiek złamie te postanowienia przed upływem terminu jej trwania, spadnie na niego bardzo przykra w skutkach i bardzo nieodwracalna klątwa. Śmiertelnie nieodwracalna, rzekłabym.

Zastanów się. Jestem gotowa dać ci na to czas, zważywszy, że jesteś pierwszym, który siedział w tym pokoju tyle czasu. Nie będę wmawiać ci, że praca jest łatwa i szalenie opłacalna, bo taka nie jest. Jest niebezpieczna, a ja jestem wymagająca i nieufna. Nie płacę z góry. Ale czy znajdę wśród ruin to, czego szukam, czy nie — skutkiem ubocznym będzie z całą pewnością odnalezienie licznych i cennych kosztowności. Kosztowności, które mnie nie interesują. To właśnie obiecuję w ramach zapłaty — jakiekolwiek bogactwa napotkamy pośród Kurhanów i będziemy mogli zabezpieczyć, należą do ciebie.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Kobieta znowu wszystko dokładnie opisała i wymieniła czego oczekuje. Konkretna oraz rzetelna z niej osoba. - pomyślał. Potrzebował czasu na przyswojenie dużej dawki informacji. Czyli mogę zginąć na wiele sposobów. Jeżeli podpiszę umowę i się z niej nie wywiąże czeka mnie śmierć. O skarbach i pieniądzach nawet nie myślę. Bardziej mnie ciekawi co jest takiego cennego, że mogą wystąpić trudności. Szykuję się ciekawa wyprawa. Z tego powodu wezmę w niej udział. - zastanowił się Lentir.
- Rozumiem, wszystkie warunki, jakie postawiłaś, ale w kwestii formalnej przejrzę kontrakt. -, po czym wziął papier z umową w ręce.
Analizował, czy wszystko się zgadza. Na, to wyglądało. Miało pokrycie, z tym co wymieniła Istahalla. Przeczytał pierwszą zasadę i kolejną aż przeczytał resztę. Zastanowił się i po chwili dodał do umowy jeden podpunkt więcej.
- Jesteś prawdomówna, jak do tej pory. Ja wywiążę się ze swoich postanowień, tylko ty także przeciwko mnie nic nie wymyślaj. Pozwoliłem sobie na dodanie jednego podpunktu więcej. Jak nie wywiążesz się ze swojej części umowy zaklęcie zadziała również na ciebie. Mogę teraz podpisać kontrakt. Zostaje oczywiście jedna kwestia, czy zgadzasz się z tym podpunktem? - rzekł. Demon zaczął rozglądać się za atramentem i piórem, aby złożyć stosowny podpis.
Zablokowany

Wróć do „Maagoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości