Maagoth[Przedmieścia]Naturalne przybycie

Niezwykle malownicze miasteczko położone na wschodnim stoku gór, nad rzeką Sangral spływająca z wysokich szczytów. Mieszkańcami Maagoth są głównie górnicy pobliskiej kopalni srebra i drwale. Ludzie tutaj są raczej skryci, ale przyjaźnie nastawieni do przybyszów.
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Sagerran uskoczył przed ręką tego nachlanego idioty, który zaczął mu nią machać przed nosem zapewne po to, by go odpędzić. Poczekał na następny zamach, zrobił unik i gdy ręka już go minęła, wskoczył na mężczyznę i zaczął wbijać pazury w jego kamizelkę, starając się wejść mu na głowę. Oczywiście "przypadkiem" smagnął go pazurami po policzku. Kowal krzyknął rozwścieczony gdy poczuł ból. Sag w tym czasie zeskoczył z niego i szybko czmychnął za nimfę, która prawdopodobnie miała miększe serce niż jej towarzysz. W każdym razie wyglądała na taką osobę, która nie patrzy bezczynnie, gdy komuś dzieje się krzywda.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Rozeźlony mężczyzna, czując ciepłe, spływające po jego twarzy strużki krwi od zadrapań kota, jeszcze bardziej się zdenerwował
i rozejrzał się po sali, szukając winowajcy. W stanie upojenia alkoholowego nie panował nad sowoimi nerwami, więc
gdy zobaczył go biegnącego i próbującego się schować, niezręcznym krokiem, podczas którego wiele krzeseł zostało
poprzewracanych, kierował się ku dziwnej parze siedzącej przy jednym ze stolików, za którym skrył się kot.
- Niech ja go tylko dostanę w swoje ręce... - klął cicho. - Tak mu skórę przetrzepię, że więcej się tu nie pokaże!
Rzucił się na kolana i zajrzał pod stolik. Elf i nimfa od razu przerwali rozmowę i szybko wstali od stolika,
który zaraz miał się przechylić i runąć na podłogę.
- Przepraszam, ale czego pan tu szuka? - krzyknęła rozeźlona nimfa. Spojrzała za siebie i zobaczyła kota, który krył się
jeszcze za jej krzesłem. O co tu chodzi?
Kowal słysząc ostry głos podniósł głowę tak, że walnął z całym impetem w blat stolika. Rzucając pod nosem kolejną
wiązankę przekleństw spojrzał to na nimfę, to na elfa.
- Ja ten, tego, no... Ja szukam, tego, KOTA! Tak, kota szukam. Widzi panienka co mi ta bestia zrobiła?! Zakatrupię!
Wskazał na kilka zadrapań na policzku i znów zaczął przeszukiwać wzrokiem całą karczmę. Widać było, że był
nieugięty w swoich poszukiwaniach.
Cornelia cofnęła się trochę, aby swoją suknią zakryć siedzącego za nią zwierzaka.
- Nie widzę i nie widziałam tu żadnego kota, chyba panu się coś pomyliło. Na pewno przez pana wrzaski i
rumor jaki pan narobił już dawno uciekł na dwór. A teraz, jeśli łaska, proszę stąd już iść, na pewno ma pan wiele ważniejszych
rzeczy do zrobienia, niż uganianie się za jakimiś zwierzętami.
Kowal stał oniemiały. Patrzył jeszcze na parę nie wiedząc co powiedzieć, machnął wielką ręką i wyszedł z karczmy, zapewne w nadziei,
że znajdzie gdzieś tego kota.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Bard znalazł się w pułapce wielu wydarzeń. Chciał tylko usiąść spokojnie w gospodzie, klepnąć w ciepłym kącie i ochłonąć po podróży na grzbiecie Rudego. Chciał też wziąć Cornelię za dłoń i spoglądając na nią maślanym wzrokiem wzdychać w jej stronę, jednocześnie mówiąc bardzo wiele, recytując kolejne wersy tworzonych poematów i przywoływać w pamięci obrazy z Warkoczy Syreny. Tam się wszystko zaczęło. Prawdę mówiąc, Arvendel nie myślał zbyt często o poprzestaniu ciągłego siedzenia na koniu. Czucie wiatru we włosach miał wpisane w geny muzyka. Nie mógłby przecież ot tak po prostu odstawić przyjaciela do stajni, a wierną lutnię odłożyć na jedną z domowych komód. Dopóki Alarania pragnie bohaterów, póki w uszach mieszkańców rozbrzmiewa muzyka, tak Elf żyć będzie nadal jako bard, kompozytor i łowca przygód. Poklepawszy się po prawym boku - sprawdzając, czy ma przy sobie osobisty kajecik z opowiastkami - uśmiechnął się zalotnie do Cornelii, która nie ukrywała po raz wtóry swojego cwanego charakteru. Sprytna jak lisek-chytrusek ukryła pod materiałem sukienki całkiem ładnego kotka. Obserwując całe zdarzenie z rozzłoszczonym kowalem, Arven wyłącznie zachichotał cicho, przytrzymując dłonią usta. Gdyby postawił się w sytuacji Nimfy, oczywiście nie skłamałby o ucieczce zwierzaka, lecz na pewno nie pozwoliłby go skrzywdzić. Użyłby Melodii bądź zwykłej perswazji siłą słowa, ale na pewno nie oszukał. Dobrze więc mieć przy sobie kogoś takiego jak Cornelia; kogoś kto nie waha się przy delikatnym naruszeniu faktów.
- Całkiem zgrabnie ci to poszło - pochwalił miękkim, ciepłym tonem głosu. - Jestem pod wrażeniem. Chyba na razie nikt nie odmówił wiary twoim półkłamstewkom, co? - zagadnął, spoglądając na kota. Wyglądał całkiem normalnie, ale w jego oczach czaiło się coś naprawdę mało słodkiego.
A może to po prostu odbicia światła? Arven wyłącznie ziewnął.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Widząc jak elf powstrzymuje się od śmiechu, myślała, że i ona nie wytrzyma i zaśmieje się, ale spektakl trwał dalej.
Była dobrą aktorką, ale pokazywała swoje umiejętności tylko wtedy, gdy były naprawdę konieczne. W tym przypadku
nie mogła zostawić biednego kota samemu sobie.
Kowal trzasnął drzwiami i wyszedł. Na chwilę w karczmie zrobiło się strasznie cicho, ale gdy ludzie zorientowali
się, że to koniec przedstawienia, znów powrócili do swoich spraw.
- Dziękuję bardzo - nimfa wykonała teatralny ukłon i siadła przy stoliku zaśmiewając się. - Och Arvenie, żyjemy w
czasach, gdzie czasem trzeba zagiąć nieco rzeczywistość. A poza tym, to było w dobrej wierze. Nie mogłam tak po
prostu nie reagować na krzywdę kogoś.
Spojrzała na kota siedzącego za nią. Uśmiechnęła się do niego i powróciła wzrokiem do ukochanego elfa.
- No więc teraz mogę opowiedzieć ci moją historię. Nie jest ona taka niezwykła, jak twoje opowiadania, jednak chciałeś
ją usłyszeć.
Pojawiłam się w tym miasteczku po raz pierwszy dokładnie 20 lat temu. Wcześniej unikałam spotykania dużych skupisk
ludzi, po prostu bojąc się tej rasy. Ale nadszedł czas, kiedy było konieczne zakupienie podstawowych rzeczy podróżnych, więc
nie mając innego wyjścia trafiłam do Maagoth. Trafiłam w bardzo nieodpowiednim czasie, bo przyszłam tuż po nastaniu
zmroku. Bramy były już zamknięte. Nie wiedziałam co mam robić, gdy z pomocą przyszła mi Sillie. Była bardzo młodą
mieszczanką. Wracała do miasta z pól i również nie zdążyła przed zmrokiem.
Zaczęła wołać do strażników, którzy na początku nie chcieli nas wpuścić, jednak po kilku minutach żartowania sobie
z nas, przyszedł jakiś inny żołnierz, wyższy od nich rangą, spojrzał w dół na nas i kazał otworzyć im bramę.
Zszedł potem do nas i zaczął się dopytywać nas o wszystkie mniej ważne rzeczy. Powiedzieli mi potem, że oboje z
Sillie znali się z widzenia, jednak nigdy nie mieli okazji poznać się bliżej. Dziewczyna była tak miła, że zaprosiła mnie do
swojego domu, w którym mieszkałam kilka dni. Przez te kilka dni używałam swoich wszystkich umiejętności, aby w końcu
połączyć tę dwójkę, bo wiedziałam, że byli dla siebie stworzeni. Chociaż oboje nie byli przekonani do siebie, zaaranżowałam
dla nich spotkanie i od tego wszystko się zaczęło. Niedługo potem byłam na ich ślubie.
Bert porzucił karierę żołnierską i razem z Sillie otworzyli tę oto karczmę, bo ani rodzice dziewczyny, ani chłopaka nie
akceptowali ich związku, więc musieli jakoś zarabiać na życie. Oto i cała historia, mam nadzieję, że nie zanudziłam cię?
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Gdy kowal wyszedł, nimfa usiadła i zaczęła opowiadać. Po krótkiej chwili Sagerran wskoczył jej na kolana i miał nadzieję, że zostanie trochę popieszczony. W końcu to było bardzo przyjemne uczucie, takie drapanie za lewym uchem dla przykładu. Więc usiadł na kolanach nimfy, a ona machinalnie zaczęła go głaskać. Słuchał jak to pierwszy raz zawitała do Maagoth i jak po znajomości została wpuszczona w nocy za bramy miasta. Zaprzyjaźniła się z Sillie, kobietą z którą się poznała koło bramy. Zauważyła że Sillia i dobroczyńca bramy świetnie do siebie pasują więc zaaranżowała ich spotkanie, co w następnym czasie zaowocowało ich małżeństwem. Zaczęli z jakichś powodów prowadzić karczmę i nadal żyją, pracując w niej oraz bardzo się kochając. Po skończeniu opowieści Sagerran miał takie wrażenie, że dopiero teraz nimfa go zauważyła.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

- Ja bym tak nie mógł - wtrącił grzecznie. - Na samą myśl o drobnym kłamstewku czuję na sobie nieprzyjemne dreszcze. Brrr.
I jak dla pokazu zakręcił się w miejscu, jakby mając na plecach gęsią skórkę. Wiecznie uśmiechnięty Elf posunął się w kącik gospody, aby zrobić miejsce dla Cornelli. Nimfa nie potrzebowała zbyt wiele miejsca, wszakże sama jest drobna i tycia w porównaniu ze stołem, lecz nieładnie to tak nadeptywać na jej nogi. W zamian za to Arvendel złapał ją ponownie za dłoń i ucałował w lśniące dziewczęcą energią kosteczki u palców. Jeszcze szerzej się przy tym uśmiechnął, prawie wypuścił z ust zęby, zadowolony z odpoczynku jaki dziewczątko mu sprawiło. Faktycznie miała rację, bo Maagoth idealnie nadaje się do odwiedzenia. Górskie krajobrazy i niezbadane szczyty pasowały do aury otaczającej ostatnio całą Alaranię. Tajemnica krążyła w powietrzu, a sekrety wciskały się między szczeliny kolejnych wolno upływających dni. Bard o mało co nie wykrzywił miłego uśmiechu, słuchając jak to Cornelia odważyła się po nocy podejść do bram miasta. Zdziwił się reakcją strażników, bo w końcu prawo i tradycja wymagają przyjęcia gościa, zwłaszcza Nimfy. Kolegowanie się z istotami leśnymi przynosi wyłącznie same dobre rzeczy, co Arven już doskonale na sobie odczuł. Ich gościnność nadal tkwiła gdzieś między zębami jako resztki po placku czy w gardle... w suchości po błogosławionym winie.
Kiedy tylko opowiastka ze szczęśliwym zakończeniem stanęła, Arven pochwycił drugą rękę Cornelii i ją także ucałował: serdecznie, z wdzięcznością.
- Użyłaś swoich umiejętności? - powtórzył, jakby niedosłysząc. - Mam nadzieję, że nie kłamałaś ani nie używałaś żadnej magii... to byłoby okrutne, gdybyś wpływała na ich umysły czy dobory naturalne...
Ale mimo wszystko wierzył, że tak właśnie nie było. Cornelia nie należy do żadnego z typu złych kobiet. Jest czysta i niewinna. Dlatego ją kocha.
- Zresztą... nie uważasz, że ten kotek trochę cuchnie? Wypadałoby go umyć.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Nigdy jeszcze nie trzymała żadnego kota na kolanach, więc kiedy wskoczył, była mile zaskoczona. Zaczęła podczas całej
swojej opowieści głaskać go.
Gdy skończyła, reakcja Arvena bardzo ją zdziwiła. Nie myślała, że wyłapie takie prawie nic nie znaczące informacje
z całej tej historii.
- Oczywiście, że nie kłamałam! Nie użyłam też swojej mocy na nich samych, tylko pokazałam kilka sztuczek... Ale tylko
Sillie. Była tak przejęta tym, że spodobała się Bertowi i tym, że nie jest dość kobieca, że musiałam pokazać jej kilka
rzeczy.
Ostatnie słowa wypowiedziała nachylając się ku elfowi i mówiąc to szeptem. Nie chciała, żeby takie informacje
przedostały się poza ich stoliczek. Ufała Arvenowi i wiedziała, że nie będzie zadawał na ten temat więcej pytań.
- Przecież to miejski kot... chyba. Pewnie każdy tak pachnie.
Powiedziała to z powątpiewaniem. Spojrzała jeszcze raz na kota i wzięła go na ręce, aby postawić go potem na ziemi.
Otrzepała swoją suknię z jakichkolwiek pyłków i wstała.
- Chyba będziemy się już zbierać. Pójdę do Sillie i spytam się o jakiś nocleg dla nas, bo dziś już chyba nie będziemy nigdzie
wyjeżdżać. Dzień już się kończy.
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Gdy usłyszał o myciu, nastroszył się. Przecież aż tak źle nie pachniał... Chociaż po tym przedzieraniu się przez zgniłą strzechę na dachach mógł trochę cuchnąć. Szybko umknął aby zapobiec dalszym krokom utrzymania go w czystości. Jutro wróci czysty. Teraz potrzebne mu były rzeczy które powinien wziąć ze sobą w podróż, spakuje je do torby którą ma zawsze przy sobie. Zanotował w pamięci, w której karczmie będą nocowały jego cele. Wyszedł z niej i nadal będąc w postaci kota ruszył do swojego mieszkania.
Była to skromna chatka na uboczu, miała trzy małe pokoiki: sypialnię, kuchnię i pracownię alchemiczną. Ostatnio wziął się do pracy i stworzył kilka interesujących eliksirów, które powodowały halucynacje. Sprawdził to raz na jakimś żebraku. Oczywiście za jego zgodą i po wręczeniu mu pewnej sumki. Zaaplikował bardzo małą dawkę, więc skutki wywaru nie odbiły się bardzo na jego króliku doświadczalnym. Po pewnym czasie, gdy już mógł coś z żebraka wyciągnąć, dowiedział się, że eliksiry przenoszą do krainy marzeń. Było tam wszystko czego żebrak pragnął. Wracając do chatki pomyślał, że dobrze by było sprzedać ją i zmienić na inną, gdyż korzystał z niej zbyt długo.
Gdy już był przy chatce zauważył, że ktoś się przy niej kręci. Jego informator, który regularnie sprzedawał mu informacje na różne tematy. Nie powinien wiedzieć, gdzie Sagerran mieszka... Kotołak czmychnął do jakiegoś zaułka i powoli zmienił postać. Jego kończyny stały się dłuższe, a skóra mniej owłosiona. Kości zmieniły miejsce i kształt. Zmęczył się trochę ale poczuł się również odprężony.

Po zakończeniu przemiany miał już ubranie na sobie, gdyż za sprawą magii na której Sagerran się nie znał, wszystko co było pod jego płaszczem podczas przemiany w kota zostało "zassane" i zmieniało się w sierść razem z płaszczem. Gdy zmieniał się z powrotem w człowieka, rzeczy pod płaszczem odzyskiwały kształt i wszystkie inne właściwości jakie miały przed przed przemianą. Podszedł do krępego blondyna, informatora, który był ubrany na zielono. Miał na sobie zielone buty, zielony płaszcz, zielone spodnie... Takie ubranie było trochę dziwne ale przynajmniej miał swój styl. Człowiek jeszcze go nie zauważył, gdyż stał do niego tyłem.
- Witam - powiedział Sagerran. Blondyn podskoczył wystraszony i obrócił się łapiąc jedną ręką miecz przypięty do pasa.
- Uff, ale mnie szef wystraszył - odpowiedział na powitanie, po czym skrzywił się gdy zobaczył, że kotołak nie podejdzie do niego i nie uściśnie mu ręki, tylko stoi w bezpiecznej odległości, aby móc wykonać unik w razie ataku.
- Informacje na dzisiaj nie są zbyt dobre. Oni tu są. - Rozejrzał się, po czym dodał szeptem:
- Czarna Trójca wróciła.
Po tych słowach odwrócił się i odbiegł. Sagerranowi nagle zrobiło się zimno. Czarna Trójca to organizacja, która niegdyś trzymała stalową ręką wszystko, co nielegalne w Alaranii. Wszedł z nimi kiedyś w dość poważny konflikt i teraz polują na jego życie. Pewna grupa bardzo dobrych ludzi zniszczyła ich nielegalne imperium, lecz stawało ono na nogi. Więc Sagerran miał kłopoty. Musiał szybko uciekać. Na szczęście nie zmieni za bardzo planów, gdyż miał nadzieję, że nikt nie będzie go szukał w Górach Druidów. Więc pozostały mu tylko przygotowania. Musiał spakować wszystko co możliwe i nigdy nie wracać do tej małej chatki, gdyż to byłoby zbyt niebezpieczne...
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Sztuczki mają to do siebie, że przychodzą znienacka. Tworzą się w szalonych pomysłach pełnych pastiżu akcji, geniuszu i bystrości. Nie biorą się znikąd, z byle książki przeczytanej w odwiecznie starej bibliotece czy ze zjedzonego w karczmie posiłku. O sztuczkę wcale natomiast nie trudno i wbrew powszechnej opinii łatwo ją stworzyć, o ile ma się szczęście i gram mądrości w głowie. Przynajmniej gram, im więcej tym lepiej.
Dlatego Arven trochę się zdziwił słysząc od Cornelli, że ta pokazała znajomej dziewczynie parę "sztuczek". Jakie to? W karty? Może magiczne? A może też wybrała coś bardziej... zwodniczego, bo kobiecego? Elf własną wyobraźnią przestraszył się prawdy o Nimfie. Wiele doświadczeń za nią, jeszcze więcej rzeczy robiła, ciut mniej słyszała. Spekulując tak między kolejnymi scenariuszami sztuczek naturalnej tancerki bard w końcu - zestresowany - westchnął cicho i bardziej przysunął się w stronę dziewczątka. Uchwycił ją mocno za prawą dłoń, którą przycisnął do ust, a potem tylko wymruczał:
- Kot czy nie-kot nieważne. Bardzo brzydko pachnie, a to podstawa by się kim choróbskiem zarazić i kolejne dni w chałupie spędzić.
Mimo dalszego strachu wyciągnął szeroko kąciki ust. Zgodnie ze słowami Cornelli puścił ją i czekając aż załatwi sprawę noclegu dopowiedział:
- Jeśli można, Kochanie, poproś o wzmożoną opiekę nad Rudym. Nie wiem, niech go postawią blisko jakiejś klaczy, czy coś... Jest wałachem, więc nie będzie problemu z niechcianą ciążą.
Głosem pełnym pewności ponownie uśmiechnął się do Cornelli. Co jak co, ale jasnowłosa działała na niego jak owies na konia. Pokazywał tę zależność chyba cały czas bez żadnej przerwy.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

- Oczywiście, Rudy będzie miał i dobrą opiekę i... jeszcze lepsze towarzystwo - uśmiechnęła się promiennie do
niego, spojrzała jeszcze i westchnęła. W końcu musiała przestać napawać się widokiem jej przystojnego elfa, pobiegła
za ladę i otworzyła za nią drzwi. Weszła do ciasnego pokoiku zastawionego niezliczonymi chyba regałami z najróżniejszymi
pudłami i rupieciami. Była to także kuchnia, gdzie w tylnej części spotkała Sillie gotującą coś w kilku garnkach.
- Sillie, moja droga, mam prośbę. Dzień chyli się ku nocy, dlatego razem z Arvenem chcielibyśmy przenocować dziś.
Masz może wolny pokój? Oczywiście zapłacimy...
Kobieta podniosła dłoń w geście uciszenia nimfy.
- Moja droga, oczywiście, że mamy pokój, ale nic nie mów o zapłacie. Dobrze wiesz, jaki mam dług wdzięczności
wobec Ciebie i jest on dożywotni, tak, na całe życie. Zaraz poproszę Berta, żeby was zaprowadził na górę.
- Nie, my już sami trafimy, on ma dużo pracy przy barze. Powiedz mi tylko, które drzwi. Aha! I mam jeszcze
jedną prośbę.
Cornelia powiedziała jej o Rudym, a ta tylko pokiwała głową uśmiechając się. Podała jej informacje co do pokoju
i zawołała przez otwarte okno stajennego, któremu wszystko opowiedziała. Był to ich przyjaciel, więc nikt nie musiał
się martwić o konia.
Cornelia podziękowała kobiecie i pobiegła szybko do Arvena. Założyła mu ręce na szyję i pocałowała prosto w usta.
- Już jestem, tęskniłeś? Bo ja tak - uśmiechnęła się do niego. - Chodź, załatwiłam nam pokój, jest na górze, więc trzeba go
znaleźć.
Wzięła rękę Arvena i pociągnęła go za sobą do przeciwległego krańca gospody, gdzie znajdowały się schody. Weszli na nie
i rozglądając się wokoło szukali wolnego pokoju. Miał on posiadać na drzwiach symbol gwiazdki. Pokoi było naprawdę dużo,
a wszystkie drzwi wyglądały tak samo. W końcu znaleźli właściwy pokój. Weszli do niego - nie był duży, prawie całą przestrzeń zajmowało wielkie, dwuosobowe łóżko. Cornelia najpierw siadła na nim, a potem położyła się. Było niezwykle miękkie i wygodne.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Dobrze. Skoro musiał puścić Cornelię, zrobił to. Został sam na sam z pozostałościami smrodu dziwnego kota, własnym bagażem przeżyć i dziwnymi myślami na temat wspólnej przyszłości. Nimfa wydawała się być ponad wszelkimi podziałami klasowymi oraz rasowymi. Sięgała wyżej niż rasizm i społeczne konflikty. Była kimś, kto ma chyba w nosie to, co ktoś inny pomyśli. W końcu mało która leśna istotka zsuwa bieliznę spod sukienki i wiercąc się na końskim grzbiecie opuszcza gęstwiny zielonego domu. Arvendel na ten przykład wcale nie tęskni za rodzimą miejscowością. Zawsze ma ją w sercu jak i we wspomnieniach. Opiewając jej piękno w wielu pieśniach i balladach, a także opowieściach i przypowieściach, nigdy nie płakał z powodu przebytych odległości. Wie, że w każdej chwili może wrócić.
Tyle że już nie sam. On się postara, by w powrocie towarzyszył mu Rudy i nowa towarzyszka, kochanka i przyjaciółka w jednej osobie. Cornelia.
Arvendel miał ochotę zamówić sobie piwo. Dawno nie żłopał czegoś, co pozostawi po sobie smak chmielu i alkoholowej przyjemności. Chcąc już podnieść rękę i poprosić oberżystę o kufelek zimnego "Drwala" - jednego z bardziej popularnych piw - dostrzegł w progu drzwi znajomy kształt niskiej, acz niewinnie wyglądającej i pięknej dziewczyny. Tak uniesioną dłonią pomachał do niej, wykrzywił usta we wdzięcznym uśmiechu. Zgodnie z rozkazem Nimfy zsunął się wolno z krzesła i krokiem poddanego sługusa podreptał za nią na przejście między piętrami. Przez wchodzenie po schodach wlepiał wzrok cały czas w pośladki Cornelli, które unosząc się jeden po drugim, prezentowały się subtelnie... kusząco. Jak smaczna potrawa umieszczona pod srebrnym półmiskiem.
A tego kurczaka Elf z chęcią skonsumuje.
Kiedy tylko para trafiła do wyznaczonego pokoju, Arven zsunął z siebie wszystkie osobiste bagaże, w tym na przykład lutnię, i położył je z wszelką delikatnością w rogu izdebki. Ziewnął żałośnie, przeciągnął się. Od dawna nie czuł miękkiego pierza pod głową, więc z impetem leniwego żółwia rzucił się na łóżko tuż obok Cornelli. O mało nie zgniótł kobietki, lecz w ostatniej chwili przesunął cielsko na bok. Miło jest nurkować twarzą w gigantycznej poduszce.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Sillie dobrze wiedziała, czego teraz im było trzeba. Zapewne oddała im jeden z najlepszych pokoi w karczmie, sądząc
po puchowych poduszkach i miękkim "materacu". Patrzyła teraz w drewniany sufit pokoju napawając się
chwilą odpoczynku.
Zaśmiała się gdy Arven omal nie wpadł z wielkim rozmachem na nią, jednak udało mu się ją jakoś wyminąć.
- Wspaniale, prawda? Mogłabym tak leżeć kilka dni. Bo pewnie znudziłoby mi się leżenie dłużej... Tyle jest
rzeczy do zrobienia. A jak już mówimy o przyjemnościach...
Uśmiechnęła się chytrze. Normalny człowiek zapewne nie wytrzymałby przy niej i jej ciągle odnawiających i
nieprzerwanych, jak się zdawało, pragnieniach. Ale miała przecież przy sobie elfa, a to już inna sprawa.
Odwróciła Arvena tak, że teraz leżał twarzą do niej i rozkraczając się usiadła na jego biodrach.
Uśmiechnęła się zadziornie i zbliżając swoje usta do jego ust, oddała na nich pocałunek, długi i namiętny.
Ale po chwili przyszła refleksja i spoważniała.
- Czy ja cię nie męczę?
Spytała go z poważną minką. Zazwyczaj to ona zaczynała te wszystkie zabawy, a on chcąc nie chcąc poddawał się im.
Może teraz będzie o niej źle myślał?
Takie myśli nie były zwyczajną domeną nimf, zazwyczaj nie miały one oporów przed zbliżeniem się, jednak to zapewne
to miejsce, tak bardzo ludzkie, i sami ludzie, musieli wpłynąć na jej zmieniony tok rozumowania.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Warto byłoby przyjąć jakąś dogodną pozycję. Leżenie ciągle nosem w gęstwinach pierzyny nie jest zdrowe ani też zbytnio... zapowietrznione. Arven już imał się by przekręcić na drugą stronę, już chciał złapać ramionami za ramę łóżka, gdy poczuł na sobie drobne zwinne rączki dziewczyny. Jasnowłosa ponownie pokazała po sobie, że nie jest próżnującą pracownicą z lasu. Zawsze znajdzie jakieś zajęcie, które zaciekawi ją i kompletnie pochłonie w czasie. Bard, niezupełnie chcąc na siłę obracać się na łóżku, mruknął coś niewyraźnie znów spoglądając w górę. Och, świat bywa bardzo piękny! Przed sobą miał nikogo innego prócz własnej ukochanej, wybranki serca chcącej zrobić tak wiele rzeczy w ciągu tak małego czasu!
Poczuł to głównie wtedy, kiedy jego ciało zostało zaatakowane przez Cornelię. Poczuł na sobie jej ciężar, nie leżał jednak jak kołek. Biodra delikatnie uniósł do góry, głową kompletnie spoczął na poduszce. Ręce jednak podejrzanie trwały w jednym miejscu, co od razu chłopiec zmienił. Dłonie ulokował tuż przy udach Nimfy masując je w lewo i w prawo, jakby smarował. Co prawda to prawda - mało który mężczyzna może poszczycić się niewinną istotką w białej sukience (w dodatku nie noszącej bielizny), ale tylko Arvendel jest takim farciarzem, który ma ją zawsze przy sobie - wiernie.
- Czy kiedykolwiek mnie męczyłaś?
Ścisnął markotnie brwi, jakby nie zgadzając się z pytaniem Cornelli. Pominął fakt, że zna ją dopiero niecały miesiąc.
- Raczej nie przypominam sobie, więc nie, nie męczyłaś mnie ani nie męczysz. I wątpię, byś w przyszłości tak robiła.
Wziął głęboki wdech. Czuł na klatce piersiowej paluszki drobnej dziewczyny. To go uspokajało i podniecało jednocześnie.
- Więc po prostu nie zadręczaj się takimi pytaniami, zamykaj dziobek kiedy tylko będziesz chciała się o to zapytać.
Wydawać by się mogło, że Arven wydaje rozkaz, ale tak naprawdę po prostu nie chciał słyszeć o jakimkolwiek męczeniu. Cornelia bowiem działa zupełnie odwrotnie.
Awatar użytkownika
Cornelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 82
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Cornelia »

Popatrzyła jeszcze na niego chwilkę poważnym wzrokiem. Jego słowa, szczere słowa, uspokoiły ją w tym temacie.
Nie będzie już zadawać takich pytań, przynajmniej nie w najbliższych miesiącach. Odetchnęła głęboko i na jej
usta znów powrócił uśmiech.
Może i miał rację? Czym ona się zadręcza? A teraz traci ich cenny czas na swoje głupie rozmyślania.
Wzięła się więc do przerwanej zabawy ze zdwojonym uczuciem. Pomogła zdjąć mu jego koszulę i zaczęła pieścić
jego nagi tors swoimi delikatnymi dłońmi. Wiedziała, że podoba mu się to, więc zbliżyła swoje usta i składała na
nim swoje pocałunki. Wysunęła koniec języka i z góry na dół przesunęła nim po mięśniach brzucha.
Specjalnie wybrała ten kierunek, bo wiedziała, że to go bardziej podnieci. Jej długie jasne włosy, niezwiązane żadną wstążką
łaskotały przy każdym ruchu jej głowy, w końcu zarzuciła je na na drugi bok.
Awatar użytkownika
Sagerran
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sagerran »

Wszedł do chatki i zaczął pakować wszystko co było potrzebne. Chemikalia, pieniądze, broń i jeszcze parę innych rzeczy. Gdy wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, wyszedł z domu. Zaczął biec, przy okazji zmieniając się w kota. Ulice Maagoth były już puste i zrobiło się ciemno, lecz mu to nie przeszkadzało. Przemienił się. Pędził przez miasto już nie jako człowiek, lecz jako kot. Szukał miejsca dobrego do spania. Znalazł miękkie miejsce na domu pewnego piekarza. Było tam dosyć ciepło i nie śmierdziało. Zanurzył się w strzesze i z chęcią zaśnięcia zwinął się w kłębek. Jutro z samego rana wróci do pary, która, miał nadzieję, szybko się stąd wyniesie, gdyż im dłużej tu zostawał tym większe było niebezpieczeństwo, że ktoś, kto mu dobrze nie życzy, znajdzie go.
Faber est quisque suae fortunae - każdy jest kowalem własnego losu.

Nie ma rzeczy niemożliwych,są tylko trudne do wykonania.

Hominis est errare, insipientis in errore perseverare - ludzką rzeczą jest błądzić, głupców trwać w błędzie.
Arven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 119
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf (z pochodzenia: Leśny)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arven »

Nie lubi być rozbierany. Wtedy czuje zimnicę, chłód i lodowate powietrze wbijające się przez wszystkie szpary w ścianach. Ma ochotę nie tylko wyskoczyć z siebie - i wpaść pod gruby, ciepły koc - ale także rozgrzać się na patelni zawieszonej tuż nad paleniskiem.
Co jak co, ale nawet jeśli rozbiera go ukochana dziewczyna, to raczej powinna wiedzieć, że wychładzanie się w skrajnych warunkach grozi chorobą albo odmrożeniem kończyn.
Ale czy czasem Elf za bardzo nie przesadza we własnych myślach? Jedyną karą za brzydkie myśli okazały się ciarki przebiegające częstokroć po karku, plecach i na kości ogonowej kończąc. Cornelia jeszcze wzmagała całość efektu. Oczywiście przyświecała jej idea niesienia ulgi, pożądania i podniecenia, ale w momencie zdjęcia koszuli podwoiła stawkę o zbyt wczesne zadowolenie. Widok rozkraczonej dziewuszki o jasnych diamentowych włosach, w białej sukience, uraczył go rumieńcami i niejakim spojrzeniem mówiącym wyłącznie tyle... co nic. Maślane oczka o mało nie stopniały całkowicie, a rączki młodzieńca nie wpadły pod łóżko.
Tego było już za wiele. Pocałunki uderzały w niego nieprzerwanie jednym strumieniem. Języczek wyłącznie dorzucał własne narkotyki. Toksyna miłości krążyła w krwi niewinnego barda. Było za późno na odtrutkę. Przyszedł czas na samounicestwienie. Przyszedł czas na rozmowy.
- Może byśmy jutro, po wszystkim... co teraz zaczniemy robić... poszukali jakiejś dobrej cukierni, gdzie mieliby na sprzedaż czokokledę, czy czekokadę...
Nie wiedząc jak dokładnie opisać jedzenie, rzucił wprost:
- Te prostokąty pełne orzechów.
Uśmiechnął się szerzej przez delikatne włoski Cornelli. Nimfa doskonale wiedziała, jak wywołać łaskotki u Arvendela, a on sam - jak dotknąć ud dziewczyny, by poczuła wilgoć w kolanach.
Zablokowany

Wróć do „Maagoth”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości