ElfidraniaPonowne Spotkanie

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

"Dobrze uznajmy tak..." - pomyślał niepewnie, a ku temu miał jeden dość poważny powód, on nie wiedział ci\o to para. Na czym to polega ? Ja to funkcjonuje ? Na te pytania miał tak dużo do powiedzenia, jak na to ile pamięta z tego jak się rodził. No dobra, Przeklęci pamiętają wszystko od początku, ale wiecie o co chodzi. W tych tematach można było go porównać do niemego ślepca, oczywiście nie ubliżając niemym ślepcom.

- Dlaczego muszę poskromić tą impulsywność, przynajmniej nigdy nie będzie nudno - po czym również i on uśmiechnął się. Od jakiś kilku minut miał coraz większą ochotę się uśmiechać. Choć na jej następne słowa jego uśmiech trochę przyblakł, jednak już po chwili był taki sam, a nawet cieplejszy.

- Nawet jeśli jesteś kłopotem, to z takim kłopotem z przyjemnością mogę się męczyć przez resztę swojego życia. Troszczenie się o Ciebie, jest przyjemne... - powiedział z uśmiechem, ale w tym samym momencie mu przerwano. Przeklęty osłupiał, gdyż drzwi, które obłożył magią nie powinny wypaść z framugi, jakby nic nie ważyły. W jednej chwili trzymał w dłoniach sztylety, stojąc prosto i przyglądając się napastnikowi. No cóż, poczuł się mocno zawiedziony. W drzwiach stał ledwo trzymający się na nogach cały czerwony na twarzy mężczyzna. Oczywiście był nawet podobny do demona jakiego Meiro spodziewał się ujrzeć, ale nie miał jego mocy. Jednak w jego zachowaniu było coś dziwnego. Pomijając fakt, że niemożliwe jest dla zwykłego człowieka, nie ważne jak bardzo pijanego, wyważenie drzwi owiniętych magią. Ponadto nie trzeba było wielkich zdolności magicznych, aby wyczuć, że takie zachowanie było temu człowiekowi narzucone siłą. "Czyżby były to pozdrowienie od starego przyjaciela ?" - zastanowił się i przyznał sobie rację. Demony z którymi walczył i zdołały uciec, na pewno nie chcą stanąć z nim twarzą w twarz, a jedynie próbują mu uprzykrzyć życie.

Chłopak schował sztylety, a w tym samym czasie nieznajomy mężczyzna ruszył na przód mocno chwiejnym krokiem, a w pokoju od razu można było poczuć odór chmielu i innych alkoholi. W takich chwilach współczuł Sairze i jej wyczulonym zmysłom. Postanowił jak najszybciej pozbyć się problemu, czyli pijanego gościa z ich pokoju.

- Przepraszam ale pomylił Pan pokoje... - ruszył do mężczyzny z tymi słowami na ustach. Jednak pijak najwyraźniej nie uważał, że się pomylił gdyż zamachnął się na niego pustą butelka trzymaną w dłoni. Meiro zręcznie zrobił unik i stanął po prawej stronie mężczyzny. "Cholera nie mogę użyć kosy, ani większości ze swojej magii. Zabijanie to kiepska specjalizacja" - pomyślał analizując sytuację. Użycie kosy równało się z przemeblowaniem pokoju, a wątpił aby właściciel budynku tego oczekiwał. Ponadto nie chciał zabijać tego mężczyzny, nie jego wina, że z powodu alkoholu było łatwo nad nim zapanować i stał się narzędziem w ręku jakiegoś demona. Tka więc została mu tylko sama Czysta Magia. Za jej pomocą obezwładnił napastnika, a następnie wypchnął go za drzwi, przy okazji na tyle mocno, aby uderzenie pozbawiło go przytomności.

- No cóż, przepraszam ale najzwyczajniej, był to prezent od jakiegoś starego znajomego. Tylko ja raczej nie mam dzisiaj urodzin - powiedział podchodząc do dziewczyny i biorąc ja na ręce.
- Wybacz ale musimy zmienić pokój, naprawianie drzwi byłoby o wiele za bardzo upierdliwe. Z resztą nie chcę być powiązany z pobiciem jakiegoś pijanego faceta, któremu pewna kotołaczka spodobała się tak bardzo, że miał zamiar przywłaszczyć ją dla siebie - powiedział idąc na koniec korytarza i zwinie za pomocą magii otwierając drzwi. Noga zatrząsnął za sobą drzwi.
- Mogliśmy trafić gorzej - powiedział patrząc na wystrój wnętrza. Ten był podobny do poprzedniego, tylko miał jedno duże łoże. Łagodnie położył dziewczynę na łóżku, samemu na nowo pieczętując cały pokój. Tym razem była to solidniejsza konstrukcja i aby wyważyć drzwi demon musiałby powalić całą ścianę. Użycie magii śmierci lub zła byłoby bezskuteczne, więc musiał użyć czystej magii, która była równie skuteczna przeciwko demonom, jak ludziom.

- Mamy dzień pełen wrażeń, nie uważasz ? - spytał kładąc się obok Sairy.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Cóż sytuacja do jakiej doszło w poprzedni pokoju nie należała do najprzyjemniejszych. Nie to, że Saira przyzwyczaiła się do tego, po prostu była zbyt zmęczona by przejąć się tym szczególnie. Wiedziała jakie moce drzemią w Meiro, wiedziała, że nikt nie może z nim igrać. Wiedziała też, że nie jest zły, że nie chce taki być. Z wdzięcznością przyjęła położenie do łóżka. Dzień faktycznie był pełen wrażeń, a kotołaczka raczej nie miała już sił na więcej wysiłku. Spokój, łóżko i obecność Meira sprawiały, że czuła się bezpiecznie. W tej chwili bardzo żałowała swej impulsywności, tego, że uciekła, że go zostawiła. Zastanawiała się co by było gdyby jej nie odnalazł. Nie... nie chodziło to to co stałoby się w karczmie, myślała raczej o tym, co byłoby gdyby miała go więcej nie ujrzeć. Poczuła uścisk w sercu, bardzo silny uścisk, jakby ktoś zabrała jej całe powietrze. W tej chwili nie mogła sobie tego wyobrazić, nie potrafiła spojrzeć w przyszłość nie widząc jego. Chciała żeby tam był, ale bała się, że jej zazdrość i gorący charakter kiedyś ją zdradzą, że pewnego dnia znów będzie miała ochotę uciec i zrobi to, a wtedy już na pewno jej nie odnajdzie. Westchnęła cicho zamykając oczy.

- Aż za dużo wrażeń - powiedział półszeptem nie otwierając oczu.
- Meiro... jeszcze raz przepraszam. Nie wiem co bym zrobiła gdybyś mnie nie odnalazł. To było na prawdę głupie. Boje się, że kiedyś znów zrobię coś takiego... chciałabym się zmienić, chciałabym nie reagować tak impulsywnie. Ale nie wiem czy potrafię - dodała, po czym głośno ziewnęła.
- Czuje się taka zmęczona...
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Widział szalejące w niej uczucia. Zdawał sobie sprawę, że nie ugasi jej wątpliwości i objawów, przynajmniej nie od razu. Jednak był pewien, że zrobi wszystko, aby ona zaakceptowała swoją naturę. Tak jak ona zaakceptowała jego rasę z całym jej bagażem, on zamierzał zrobić to samo, a nawet więcej w stosunku do niej.

- Tak, wrażeń mieliśmy od groma - powiedział lekko się uśmiechając, jakby od niechcenia.
- Oj nie przejmuj się, na pewno znajdę sposób, abyś mi za to zapłaciła. Mamy na to mnóstwo czasu i to od nas zależy jak go wykorzystamy - dodał żartobliwie, a jego klatka piersiowa zadrgała pod wpływem delikatnego śmiechu. Jednak mimo swojej radości nie umknął mu smutek w jej głosie.
- Widzę, że cię to trapi. To najlepszy dowód, że tego nie chcesz. W końcu wszystko się ułoży. Nie obchodzi mnie czy zmienisz się, czy zaakceptujesz swoją naturę. Jeśli nadal będziesz to ty, ja będę zawsze obok - powiedział z czułością w głosie, która nawet go zdziwiła. Po czym nieśmiało przygarnął Sairę do swojego torsu.
- Nie myśl już o tym. Teraz śpij i zapomnij o troskach, ja będę tuż obok - powiedział cichym głosem i wcale nie chciał odchodzić. Trzymając usypiająca kotołaczkę w ramionach czuł, że w końcu i jemu się udało. Jakby przez całe jego życie czegoś mu brakowało, jednego brakującego fragmentu, który wywoływał niepokój. A teraz czuł jakby wszystko było po prostu na swoim miejscu, tak jak powinno być. Po chwili pierś kobiety podnosiła się w miarowym, spokojnym oddechu. Sam nie czuł się senny. Miał jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Delikatnie i zręcznie wysunął się z objęć Sairy, po czym szczelnie przykrył ją kołdrą. Noce potrafią nawet w lecie być chłodne.

Po czym podszedł do okna i otworzył je, do środka wdarł się chłodny wietrzyk, a równomierny śpiew świerszczy świadczył, że noc zapadła na dobre. Nie musiał nic robić, a niedaleko przed nim już unosiła się w powietrzu postać kobiety w zwiewnej eleganckiej sukni utkanej jakby z miliona gwiazd. Jej czarne włosy i oczy niczym sama bezdenna otchłań, kontrastowały z białą skóra albinosa. Na ustach błąkał się jej niewidoczny uśmiech. Przypatrując się jej usta nie sposób go było zobaczyć, ale Meiro wiedział, że błąka się właśnie po nich ten grymas. Na jego twarzy w odpowiedzi wyrósł radosny uśmiech dziecka, które przyszło pochwalić się mamie z dokonanych w dniu rzeczy. I w istocie coś z tego było w tej scenie. Mimo, że od kobiety biło coś czego nie posiadał żaden człowiek, elf czy nawet smok. Każdemu starczyło jedno spojrzenie, aby zrozumieć, że to bogini. Jednak w tej scenie było coś intymnego, coś co nie powinno istnieć między bogiem, a jego wyznawcą.

- Znalazłem ją, Matko - powiedział zwięźle, ale wyraz jego twarzy dopowiadał resztę przemilczanych słów. Kobieta zerknęła przez jego ramię na śpiącą kotołaczkę.
- Inaczej stać się nie mogło, skoro księżyc i gwiazdy miałeś po swojej stronie, synu - odpowiedziała i w końcu na jej ustach pojawił się widoczny uśmiech, jakim tylko matka może obdarzyć swoje dziecko.
- Czy mam znaleźć demona odpowiedzialnego za opętanie tego człowieka ? - spytał tylko, a wyjaśnienia były zbędne, mało rzeczy uciekało przed spojrzeniem Bogini Nocy. Zwłaszcza wtedy gdy ona królowała na niebie.
- Nie, pozwól swojemu bracie lub siostrze się tym zająć. Ty wracaj do niej - powiedziała, na co tylko on skinął głową, nie miał ochoty nigdzie dzisiejszej nocy wychodzić, a zwłaszcza polować na demona. Choć bogini miała mało wyznawców, a jeszcze mniej z nich nazywała swoimi dziećmi, a Merio do tej pory spotkał tylko kilkoro z nich poznał to wiedział, że mu pomogą. Ich wzajemne zachowanie bardziej przypominał rodzinę, niż jakiekolwiek inne więzi.
- Do zobaczenia, Matko - powiedział i zamknął okiennice, po czym odwrócił się i zaczął iść w stronę łóżka, a jego matka przyglądał się temu z przekrzywiona głową i nikłym uśmieszkiem. Gdy się odwrócił w stronę okna, jej już nie było. "Tak, wszystko jest na swoim miejscu" - pomyślał zręcznie wkradając się do łózka i obejmując Sairę. Po czym i on zasnął, choć nie potrzebował wiele snu, poczuł się zmęczony. Szczęśliwy, ale wykończony.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Saira
Kroczący w Snach
Posty: 205
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Saira »

Spała dobrze prawie całą noc, dopiero nad ranem zaczęła się wiercić niespokojnie. Śniła jej się lawina w Górach Druidów, przełomowy moment w jej życiu. Wtedy zmieniło się wszystko, jej charakter, zachowanie. Tamtego dnia zrozumiała, że ciągłe uciekanie przed samą sobą nie miało sensu. Kiedy leżała półżywa miała dużo czasu na myślenie, wtedy zrozumiała, że brakuje jej szacunku do ludzi, otoczenia. Zapragnęła przyjaźni, przywiązania, zatęskniła za "ojcem" za małym dokiem w górach.

Lawina ustąpiła, ale sen brnął dalej, przenosząc ją daleko na pustynię. Upał, gorący piasek i on, mała dziewczynka leżąca gdzieś na wydmie. Nieprzytomna. Sairze wydawało się, że widzi wszystko z góry. Mała, nie przytomna kotołaczka, którą powoli zaczyna przysypywać piasek. Za daleka zobaczyła postać, w długich podartych szatach...

I nagle sen się skończył. Promienie jakby nadal pustynnego słońca zaczęły razić ją w oczy. Uchyliła powieki i zobaczyła, że wcale nie znajduje się wśród gorących pisaków, a leży w łóżku...Chwile nie mogła dojść do siebie, bezwiednie gapiąc się w sufit próbowała przypomnieć sobie było snem, a co jest jawą.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Obudziły go niespokojne ruchy Sairy. Z początku myślał, że się obudziła, ale już po chwili okazało się, że nadal śpi. Nie wiedział jak może jej pomóc, bez budzenia jej ze snu. Zastanawiał się jaki koszmar towarzyszy jej w krainie snów, jednocześnie uspokajająco gładząc ją po głowie. Na szczęście w końcu koszmar odszedł wraz z przebudzeniem się, a on nie przestawał jej głaskać.

- Aż tak straszny był ten koszmar ? - spytał pochylając się i całując ją w czoło.
- Pewnie dobre śniadanie postawi cię na nogi. Mogę się założyć, że jak mnie nie było, nie zadbałaś aby odpowiednio się odżywiać - powiedział z przekornym uśmiechem.
- Po proszę, aby śniadanie za pół godziny, ty w tym czasie będziesz mogła wziąć kąpiel, choć wątpię, abyś miała siłę zrobić to sama. Za chwilę wracam - powiedział zakładając buty i już go nie było.

Zszedł na dół i podszedł do mężczyzny za barem.
- Proszę do mojego pokoju przynieść za pół godziny dwie porcje śniadania, najlepszego jakie tu serwujecie. Butelkę dobrego wina, oraz jedwabną sukienkę, a także damski płaszcz oraz balię z gorącą wodą i płatkami róż - powiedział do mężczyzny, który na niego łypnął bez zainteresowania, Meiro podejrzewał, że nierzadko składano tu takie zamówienia.
- 4050 ruenów za to wszystko - odpowiedział beznamiętnie mężczyzna, a Merio pogratulował sobie, że gdy szukał Sairy wstąpił do oddziału jego rasy po należne mu pieniądze. Nigdy wiele nie potrzebował, więc uzbierała się duża sumka. Wszystkiego nie wybrał, ale na tyle, że wydatek 4 tysięcy nie zrujnował go.
Odliczył 8 złotych gryfów i 2 srebrne orły i poddał je karczmarzowi. Podejrzewał, że będzie trzeba wybrać się z Saira gdy wydobrzeje na zakupy. Podejrzewał, że i ta oryginalna kobieta ucieszy się z nowych, ładnych ciuchów. A on chciał popatrzeć na jej radosny uśmiech. Po czym odwrócił się i ruszył w drogę powrotna do jego pokoju.

Oczywiście Saira dalej leżała na łózko, ale jej twarz zdążyła nabrać trochę żywszych kolorów, gdyż gdy się obudziła była blada, że zastanawiał się czy jakiś wampir nie ma z tym czegoś wspólnego.

- Kąpiel i jedzenie zamówione, plus dwie niespodzianki - powiedział z radosnym uśmiechem. Nie zdążył nic powiedzieć, a już pukano do ich drzwi. "Szybcy są" - pomyślał otwierając drzwi. Odsunął się na bok, aby mężczyźni bez przeszkód mogli wnieść balię. Zostawił; drzwi otwarte, aby za każdym razem im nie otwierać, gdy przychodzili z wiadrami gorącej wody. W tym czasie podszedł do łóżka i położył się obok dziewczyny.
- Mówiłem, że nie zamierzam już cię kapać, ale chyba nie mam wyboru, co ? - powiedział dość niedbałym tonem, ale rumieniec zabarwił jego policzki.

W końcu mężczyźni napełnili po brzegi balię, a w okół niej rozścielili grube ręczniki aby zbyt dużo wody nie wsiąkło między deski. Po pomieszczeniu rozszedł się delikatny zapach róż, których płatki unosiły się na gorącej wodzie. "Chyba nie mam wyboru" - pomyślał dźwigając się z łóżka i podchodząc do Sairy z drugiej strony.
Po czym dość niezgrabnie, trzęsącymi dłońmi pomógł jej zdjąć sukienkę oraz bieliznę.
- Ostatni raz - mruczał ciągle do siebie. A gdy Saira została całkiem naga, patrzył ciągle na bok, jakby dostrzegł tam coś bardzo ciekawego. Bez wysiłku podniósł dziewczynę i patrząc przed siebie zaczął nieść ją w stronę balii. Już po chwili, ostrożnie opuszczał ją do aromatycznej wody.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości