Elfidrania[Karczma "Pod Bębnem"] Zapoznanie

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Zablokowany
Arroba
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Karczma "Pod Bębnem"] Zapoznanie

Post autor: Arroba »

Mała Arroba chciała coś wypić - miała dość ciągłego biegania od zlecenia do zlecenia; niech kto inny okrada bogaczy przez jakiś czas - bo ta czarnulka ma ochotę na piwo i żadna siła tego, pożal się boże, świata nie miała szansy jej przeszkodzić. Karczma Pod Bębnem - jedno z ulubionych, choć paskudnie obskurnych, miejsc odwiedzanych przez dziewiętnastoletnią panienkę, które jeszcze nie zdecydowało się wystawić jej dożywotniego zakazu wstępu ze względu na to, że różne kłopoty, większe i mniejsze, zdawały się podążać za nią niczym cienie niepokojące w półmroku trwożliwe duszyczki.
Siadła przy wolnym stole na szerokiej ławce z oszlifowanego, przeciętego na pół pnia drzewa, podkuliła nogi - lubiła siedzieć po turecku, ze skrzyżowanymi łydkami. Była tak niska, że często i tak nie sięgała stopami posadzki. Karczmarz znał ją już: uśmiechnęła się do niego wesoło, skinęła głową na znak: "To, co zwykle".
To, co zwykle oznaczało zaś cienką polewkę z ubitego poprzedniego dnia świniaka, nadzwyczaj dobrą jak za tę cenę, oraz kufel ciemnego, rozkosznie ziołowego w aromacie, lekko słodkiego, piwa. Od dłuższego czasu Arroba wiedziała już, że jest obserwowana przez grupkę ludzi siedzących nieco w głębi, pochylonych nad stołem, o rozbieganych, wodnistych już alkoholem oczkach - i ona poświęcała im uwagę kątem oka. Dmuchnęła jednak w grzywkę, by opadające na nos pasmo włosów zdecydowało się, którą brew ma ochotę przysłonić, gdy karczmarz postawił przed nią ciężką ceramiczną miskę pełną parującej zupy oraz duży, najprostszy w świecie, kufel bez żadnych zdobień. Rzuciła mu kilka monet wyciągniętych z sakiewki leżącej tuż obok łokcia, na blacie stołu.
Arroba nie lubiła spuszczać swoich pieniędzy z oka w miejscach tego typu.
Trzyosobowa grupka mężczyzn wciąż przyglądała się jej - w myślach przyrównała ich wszystkich do szczurów; zdawali się być chudzi, ale szybcy, łatwi, żeby ich nie docenić. Miała jednak przewagę: z całą pewnością była zwinniejsza, w jej organizmie zaś wciąż krwi było więcej niż alkoholu. Pociągnęła długi łyk piwa - polewka wciąż była za gorąca - wymieniając otwarcie twarde spojrzenia z kimś, kto zdawał się być hersztem trzyosobowej bandy ludzi o naturze gryzoni.
Uśmiechnęła się do niego, ale w tęczówkach zaigrało wyzwanie: chodź, pokaż co potrafisz, wsioku.
Przez myśl przemknęło jej pytanie: skoro z natury są podobni do szczurów, to czy mają pchły? Może są zagrożeniem biologicznym, przenoszą jakieś choroby? Otarła wierzchem sztucznej dłoni opiętej rękawicami usta - skóra martwego zwierzęcia barwiona na biskupi krótko, niemalże bezgłośnie, przesunęła po żywej skórze warg.
Odstawiła kufel na stół, szczur zdający się być hersztem na krótką chwilę obnażył zęby.
Schowała sakiewkę do tuby przytroczonej skórzanym paskiem do pleców.
Mężczyźni podnieśli się.
Arroba dmuchnęła w miskę z polewką, teatralnie usiłując ją wystudzić - pokazywała, jak bardzo ma w dupie całą trójkę rzezimieszków. Zatrzymali się przy stole. Chcieli pieniędzy i jej ciała - podniosła się również z minką mówiącą: nawet raz nie dadzą zjeść w spokoju.
-Won- burknęła zezując nieprzyjaźnie na ich herszta. Znów pokazał rząd zepsutych zębów, zadzierając górną wargę w okropnym uśmiechu. W następnej chwili darł się wniebogłosy, z twarzą oparzoną gorącą zupą. Na głowie kolejnego dziewczyna rozbiła miskę po zupie, zatańczyła niemalże wokół trzeciego - zwinna i szybka, umknęła jego rękom.
Nie zauważyła jednak rąk herszta - zupa, jak się okazało, była nieco chłodniejsza niż Arroba zakładała.
-Zostaw mnie, śmierdzielu zapchlony!- zawyła wierzgając.
Drugi złapał ją za nogi, wszyscy trzej śmiali się ze złowieszczą nutą. Znała to spojrzenie męskich oczu...
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Siedząc dłuższy czas przy jednym ze stołów obserwował poczynania trójki mężczyzn. Jego oczy dokładnie przyglądały się hersztowi małej, zgniłej od środka bandy popaprańców męczących dziewczynę, której duch walki i temperament przewyższał jej wzrost. Draug obracał w lewej dłoni mały rulonik z pergaminu. Lista, której ścieżką szedł z dnia na dzień. Uśmiechnął się i schował ją do kieszeni u spodni i wstał.
Musiał tu siedzieć od dłuższego czasu i najwidoczniej nadarzyła się swoista sytuacja by wreszcie mógł rozprostować kości.
Idąc w stronę mężczyzn wyjął jeden z mieczy, który miał przełożony przez plecy, i który w tym samym momencie jakby wyszeptał coś w eter panującej tutaj gwary.
Miejsce jak to raczej przywykło do takich sytuacji bo jego podłoga nosiła jeszcze ślady po ostatniej bójce czy zabójstwie, mało znaczący szczegół nadchodzących wydarzeń. Draug uśmiechnął się tylko i podszedł od tyłu zaaferowanego mężczyznę mijając uprzednio kilka zapełnionych ludźmi ław. Przywódca, który śmiał się szyderczo z dziewczyny i całkowicie pochłonięty był dość jednoznacznymi planami wobec jej osoby nie zauważył jego za swoją osobą, Draug uniósł miecz ku górze zaś ostrze skierował w kierunku ziemi.
Dwaj towarzysze herszta, którzy śmiali się w głos nagle zaczęli cichnąć zdezorientowani poczynaniami mężczyzny.
- Na co się gapicie idioci! - Wrzasnął do nich i w tym właśnie momencie ostrze Drauga przebiło jego obojczyk, zanurzając się delikatnie na skos poprzez klatkę piersiową mężczyzny aż do samej rękojeści.
- Ciii...- Szepnął Draug do ucha ofiary, która padła na kolana puszczając dziewczynę z rąk na znak uchodzącego życia. Mężczyzna wyjął miecz z ciała herszta i spojrzał się na dwójkę pozostałych, w tym momencie już bladych jak śmierć, szczurzych rzezimieszków. Drugi z nich puścił dziewczynę i wraz ze swoim ocalałym kompanem wybiegli przez drzwi karczmy.
Draug nie znał tych okolic, miejsca ani ludzi. Rozejrzał się tylko szybko po obecnych, którzy tak naprawdę w stanie takiego upojenia nie zareagowaliby zbytnio na smoka wchodzącego do tego dobytku. Karczmarz był daleko. Spojrzał na niewielką dziewczynę.
- Panie przodem? - Rzucił w jej kierunku wycierając ostrze miecza o plecy herszta, który upadł na ziemię głuchym uderzeniem.
Ostatnio edytowane przez Tilia 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: .
Arroba
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arroba »

Głuchy łoskot stali zapiętych na rękach, malowanych na biskupi, karwaszy osłaniających również łokcie, gdy upuszczona dziewczyna przetoczyła się po podłodze - zaklekotały uderzające o siebie metalowe fragmenty, zabrzęczały luźno zapięte sprzączki przy wysokich butach. Jednym skokiem znów stała na równych nogach, jeden ruch, jakby piruet, i gotowa była bronić się kuflem z którego upiła jeszcze łyk niczym pirat łaknący rumu. Zjeżyła się w obronnej pozycji patrząc na nieznajomego. Nie zobaczyła w nim motłochu ani szczura, rozluźniła więc mięśnie zaśmiała się krótko sięgając dłonią do potylicy. Rozcierając głowę spojrzała na trupa, na plamę jego krwi, która brukała idealnie gładkie i czyste oficerki z wiśniowej skórki.
Mogła poradzić sobie sama - mężczyzna trzymał ją pod pachy, wystarczyło, żeby uderzyła go tym blaszanym łokciem w ciało. Zaskoczony zapewne poluzowałby lekko uścisk, ona wywinęłaby mu się wtedy jak piskorz: nieznajomy z mieczem jednakże pojawił się, niczym rycerz na białym koniu, nim zdążyła popisać się zwinnością.
-Nieźle- stwierdziła poprawiając luźną koszulę odsłaniającą ramiona oraz brzuch. Uniosła spojrzenie na nieznajomego. -Dzięki- dodała krótko, odstępując od kałuży krwi. Upiła łyk piwa przyglądając się operacji oczyszczania miecza. Wzruszyła ramionami. -Karczmarz się nim zajmie, możemy zostać- stwierdziła. -Zapraszam do stolika- zatoczyła szeroki gest dłonią, drugą przykładając do piersi i pochylając się nieznacznie w imitacji pokłonu.
Usiadła przy ławce, kiedy karczmarz rzucił jej spojrzenie zdające się ostrzegać, że jeszcze jeden raz i do Pod Bębnem też wstępu mieć nie będzie. Patrzyła jak łapie trupa, wciąż jeszcze miękkiego, giętkiego, żeby wyrzucić go do rynsztoku za knajpą: właśnie dlatego tu bywała. Takie rzeczy się działy i już. Poklepała się krótko po odsłoniętym brzuchu patrząc na swojego wybawiciela z rozbawieniem.
-Jak widzą buzię dziecka i goły brzuch sądzą, że nie mam z nimi szans- pokręciła z dezaprobatą głową. -A poradziłabym sobie sama- dodała jeszcze lekko przekornie.
Miała doświadczenie w radzeniu sobie.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Draug spojrzał tylko na całą sytuację, bardziej przyzwyczaił się do innych okoliczności wynikających z takich rozwiązań ale cóż. Co kraj to obyczaj, nie jego sprawa, a takie zachowanie jest mu z całą pewnością na rękę. Jego wzrok spoczął na kobiecie, która usiadła na ławce by chwilę później zdecydował się by do niej dołączyć.
- Przyjemne miejsce - Stwierdził bez większych emocji, które również na jego twarzy nie gościły zbyt często. - Często miewasz takie przygody? - Zapytał jednak, zawsze to jakiś kontakt z kimś kto zna te rejony lepiej od niego. Rozejrzał się po sali i spróbował złapać wzrokiem karczmarza, pokazał mu monetę, a kilka minut później, co przy takim tłumie biesiadników jest raczej rzeczą normalną, na stole przed mężczyzną stało pieniste piwo. Lekko się skrzywił, raczej nie przepadał za tak podanym trunkiem ale cóż, nie wybrzydza. Rozsiadł się wygodnie na tyle ile to możliwe i obserwował kobietę.
Arroba
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arroba »

Uśmiechnęła się do nieznajomego rozkosznie, kiedy zajął miejsce naprzeciw. Zaśmiała się na stwierdzenie, że Pod Bębnem jest przyjemną karczmą w bandytowie dolnym, nieopodal rynsztoku zwanego cmentarzem.
-Prawda? Miło tu przyjść a świat nie tęskni za obdartymi złodziejaszkami, którzy tracą tu czasem życia- upiła piwa, zerkając na karczmarza właśnie wyciągającego zmarłego z głównej sali. -Mhm- potwierdziła mruknięciem kiwając niemal radośnie głową w odpowiedzi na pytanie ponurego mężczyzny z mieczami na plecach. -Tak wychodzi. Przyciągam burdy wszelkiego rodzaju- radosna, z końcówką piwa w kuflu, nie miała problemu z socjalizowaniem się.
Widząc zbyt mocno spienione piwo stawiane przed nieznajomym parsknęła śmiechem we własną pięść, gdy karczmarz oddalił się wystarczająco, by nie słyszeć tego wybuchu wesołości. Machnęła ręką w kierunku piwa swojego rycerza.
-Boczy się o trupa. Zwykle po moich bójkach wszyscy jednak żyją- wytłumaczyła przyczynę śmiechu, krztusząc się powietrzem i kładąc jedną rękę na przeponie.
Jednym łykiem dokończyła własny chmielowy soczek, odstawiła z niekulturalnym rozmachem kufel, otarła wierzchem dłoni wargi. Podrapała się za prawym uchem, dmuchnęła jeszcze w grzywkę nim wsparła łokcie o blat i złożyła brodę na połączonych palcach.
-Co tu robisz, o szlachetny wybawco dam w potrzebie? Nie wyglądasz na takiego, co specjalnie znalazł podobnie obskurną karczmę- zasznurowała usteczka, lekko przymrużyła oczy w wielkiej ciekawości lustrując mężczyznę siedzącego po drugiej stronie stołu.
Był wyjątkowo interesujący - rzadko w jej robocie, jeszcze rzadziej w zwykłym życiu zdarzało się spotkać kogoś aktualnie interesującego.
Awatar użytkownika
Draug
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Draug »

Przez krótką chwilę zdawał się być jakby nieobecny. Wyrwany z tego miejsca, jakby stał gdzieś obok i obserwował. Nie wiedział nawet kiedy jego dłoń wyjęła zwinięty, niewielki kawałek pergaminu, który obracał teraz w palcach. Schował go z powrotem do kieszeni i chwycił kufel z piwem biorąc z niego porządny łyk po czym odstawił go na miejsce nieco mocniej niż powinien ponieważ złocisty trunek wzburzył się we szkle, a część z niego wylała się na blat stołu. Było widać, że analizuje, myśli. Gdy karczmarz zniknął z trupem sala wróciła do jeszcze barwniejszego impetu wrzawy niż wcześniej.
- Był...kolejny. Nadeszła jego kolej - Wyraził się niezbyt jasno. Całe zajście z udziałem kobiety spowodowało szereg wydarzeń, które były opcją której zbytnio nie rozważał podejmować jednak...cóż, nie wszystko da się przewidzieć. Mimo chłodnej postawy było widać lekki dyskomfort dłuższego przebywania w takich miejscach. Zatłoczonych, gwarnych, pełnych ludzi wesołych. Jednak herszt bandy także tutaj zabawił, a nie jest jedynym, który mógłby rzec, że ma coś na sumieniu.
- Wybacz, nie przywykłem do towarzyskiego obycia - Obserwował, nasłuchiwał, po prostu czuwał. W pewnym momencie życia cząstki zachowań wpajają się niepostrzeżenie do naszych osobowości. Tak było też w jego przypadku.
Ostatnio edytowane przez Tilia 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: zwracaj proszę uwagę na stylistykę.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Któż by się spodziewał morderstwa w karczmie. Niby każdy zachowywał się, jakby nikogo nie obchodziła ta kwestia, wszyscy zajęci swoim własnym kuflem piwa. Ha, obskurna karczma, której goście troszczą się jedynie o pieniądze. Dobre imię i honor odchodzi na dalszy plan.
        Ale przechodząc do konkretów; tak samo, jak nikt nie zwrócił uwagi na szamotającą się wcześniej dziewczynę, którą trzymał wielki kolos, nie ukrywając swych niecnych zamiarów, tak też mało który człek zauważył szybką i bolesną śmierć ów oponenta. Wszyscy ignorowali tę sprawę, oprócz jednej osoby.
        Dean, idealny zabójca, szkolony w tym kierunku już od ponad trzydziestu lat. Czarnowłosy łowca, który nie przepuści żadnej okazji łatwego zarobku, wstał z krzesła, po czym z cynicznym uśmiechem skierował się w kierunku łowcy i siedzącej z nim kobiety. Wyciągnął nóż. Nie zamierzał nikogo zabić, chciał tylko dostarczyć „winnego zbrodni” i ujść za dobrodusznego świadka, niewinnego przechodnia, który oczywiście zapewne zasłuży na nagrodę za schwytanie mordercy. Dean uśmiechnął się na tę myśl.
        Niestety, jego plany zostały pokrzyżowane. Światła nagle zgasły, a w całej karczmie dało się słyszeć głośny szczęk łańcuchów i śmiech rozradowanego dziecka. Nawiedzony budynek, chciałoby się rzec. Lecz nie! Czarownica. Czarodziejka, która całkiem niedawno zbłądziła na złą stronę swojego fachu.
        Akurat dzisiaj postanowiła poznęcać się nad gośćmi w karczmie. Łowca zaklął pod nosem, po czym obrócił się w kierunku swego dotychczasowego celu, którym był Draug. Niestety, z impetem – za sprawą oczywistego zaklęcia czarownicy – został odrzucony wprost na stół, przy którym siedział piekielny. Łatwo się domyślić, że w efekcie rozwalił ów mebel.
- Szlag by to!
- Co to jest?!
        Krzyki ludzi ożywiły atmosferę, przez co każdemu wydawało się, że zaraz zetknie się twarzą twarz ze śmiercią. Niebezpieczeństwo i przestroga wisiały w powietrzu.
Karczmarz zareagował pierwszy. Chwycił siedzącą niedaleko Arrobę, po czym zaprowadził ją do tylnego wyjścia, każąc uciekać gdzie pieprz rośnie. Z tą maginią nie było żartów! Następnie mężczyzna zwrócił się do Drauga;
        - Zabieraj się stąd! - rzekł, próbując jakoś stłumił krzyk. - Ona poluje na takich jak ty. Tylne wyjście jest zaraz za rogiem, pospiesz się!
        Słysząc to, Dean chciał zaprotestować. „To moja szansa na wielką nagrodę, muszę schwytać tego człowieka!” - krzyczał w myślach, lecz nic nie był w stanie zrobić. Ponownie tajemnicza siła pchnęła go na sąsiednią ścianę, a kiedy otworzył oczy, po łowcy dusz nie było ani śladu.
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości