Elfidrania[Karczma "Andurski Gryf"] Czy jesteśmy rodziną?

Miasto zamieszkiwane głównie przez elfy, jednak spotkać tu możesz też inne istoty takie jak wygnane Driady, a także małe chochliki poszukujące przygód. Elfy mieszkające w Elfidrani są niezwykle przyjaznymi istotami, dlatego schronienie w możne znaleźć tu każdy, a zwłaszcza Naturianie i istoty im pokrewne, ze względu na miłość elfów do wszystkiego co wolne.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Skoro oddała mu pocałunek, zaczął być pewien, że właśnie tego oczekuję. Z Villemo nie miał nigdy stu procentowej pewności, co do słuszności swoich działań. Była niezależnym, silnym duchem. I choć czasami dawała mu się złapać jak dziś, zwykle miał wrażenie że pozostaje po za jego zasięgiem. Wiedział, że życie z nią i Raią nie jest proste, ale nie bał się go ani trochę. Przyciągnął ją bliżej siebie, oplótł ramionami jakby chciał odseparować ją od świata. Tutaj zawsze mogła odnaleźć spokój, czułość i bezpieczeństwo. Tuż obok siebie, spleceni w uścisku, darząc się pocałunkami byli tylko w swoim świecie. To co działo się na zewnątrz, na tą chwilę znikało. Znikała podróż, niebezpieczeństwo, magowie którzy ich gonili, kłopoty, rycerze. Był tylko on prosty, nie umiejący czytać kowal i ona szlachetna demonica. Ich pocałunki trwały, a w raz z czasem spływał na niego błogi spokój i zapomnienie. Miał nadzieję, że i ona to czuje. Jego dłoń wplątała się w czarne, delikatne włosy Villemo, głaszcząc je czule. Druga dłoń oparta były nisko na plecach kobiety by mógł ją mocno przyciągnąć. Gerald nigdy nie sądził, że jego życie tak właśnie się ułoży. Zawsze zakładał, że weźmie za żonę którąś z wioskowych dziewczyn i będą spokojnie żyli w jego domostwie. Wszystko jednak stanęło na głowie, kiedy pojawiła się Villemo. Musiał jednak przed sobą przyznać, że nie żałował tego ani przez chwilę.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Nagle, mimo jego objęć i bezpieczeństwa jakie dawały Vi poczuła uścisk niepewności w sercu. A co jeśli będzie tak jak z rycerzem? Co jeśli to wszystko znów źle się skończy? Przecież kowal był tylko śmiertelnikiem, za kilkanaście lat umrze, a ona i Raia będą żyły dalej, same. Po co miała w to wszystko brnąć? Jeszcze przed chwila była przekonana, że ta noc niczego nie może zmienić, że to tylko krótkie chwile, a jutro znów będzie takie jak zwykle. Ale teraz... teraz była pewna, że nadchodzący dzień nie będzie taki jak poprzedni. Wszystko się zmieni. Kowal nie będzie chciał już towarzyszyć jej i Rai na starych zasadach. A przecież one były dobre, pomagali sobie, zaprzyjaźnili się, ale każde mogło odejść w swoją stronę w dowolnej chwili. Mieliby się ze sobą związać? Musiałaby przestać być niezależna. Musiałaby nauczyć się dzielić z kimś swój świat, a bardzo się tego bała. Dawno temu zadecydowała, że tak chce żyć, a po odejściu od rycerzy tylko utwierdziła się w tym przekonaniu. I teraz miała to wszystko zmienić? Gdyby tylko wiedziała, czy na pewno tego chce... ale nie wiedziała, nie wiedziała jak chce żeby zakończyło się to co zaczęli...
- Nie - szepnęła, odsuwając nagle swoje usta od jego - to bez sensu - wymamrotała niewyraźnie. Nie wyciągnęła ręki spod jego karku, nie odepchnęła się, nadal trwała w takie pozycji jak wcześniej, ale jej usta znalazły się w kilkucentymetrowej odległości od jego, by mogła mówić. Zamknęła oczy, które do tej pory, mimo ciemności panującej w izbie, miała otwarte.
- Nie chcę niczego zmieniać... niech zostanie tak jak jest - wydusiła z siebie zrezygnowana.
- Gerald, to nie ma sensu... - powtórzyła się, a jej głos brzmiał tak, jakby zupełnie się załamała.
- Jutro nadejdzie, prędzej czy później. I co wtedy? Będziemy udawać, że nic się nie stało? Czy wręcz odwrotnie, wszystko się zmieni? Nie mogę sobie tego wyobrazić... nie chcę tego robić. Po co... - brzmiała tak jakby zaraz miała się rozpłakać. Poczuła, że spływają na nią wszystkie słabości, jakie tuszowała każdego dnia. Jakby ogarnęła ją niemoc, której nie potrafiła przezwyciężyć. Tak bardzo bała się tego co będzie, że przestała wiedzieć czego chce. Ona, twarda niczym skała demonica, która zawsze wiedziała co zrobić i dokąd się udać by przetrwać. Tym razem po prostu nie wiedziała.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Jej słowa uderzyły mocno w Geralda. Kowal myślał prosto, nie było sensu komplikować tego do czego to prowadziło. Między nimi był dziwny układ. Villemo czasami go odpychała, czasami wyraźnie oczekiwała bliskości. Od początku balansował po równoważni, ważąc na słowa i czyny. Teraz zaś zrobiło się dziwnie. Przed chwilą jeszcze darzyli się pocałunkami, teraz kobieta nagle sama siebie pytała po co to jej. Patrzył na nią i próbował zrozumieć skomplikowaną sytuację, w jakiej się znaleźli.
- Bo jesteśmy sobie bliscy - powiedział niepewnie. Nie żeby się wahał, wiedział czego chce, co myśli, co czuje. Ale teraz powoli wątpił czy ona ona też tak sądzi.
- Bo obydwoje marzymy o spokojnym miejscu na ziemi, domu, opiece nad Raią. Bo patrzymy w tę samą stronę... powodów jest wiele. I tak masz rację, zmieni się, bo w części już to się zmieniło.
Objął ją ramieniem, gładząc dłonią po włosach.
- Zmieniło się kiedy postanowiłem zostać, kiedy zaopiekowałem się małą, kiedy mi zaufałaś. Zrób to jeszcze raz, pozwól się sobą zaopiekować i zająć. Pozwól mi przejąć choć na chwilę twoje brzemię.
- Po za tym, może mnie nazwiesz głupkiem, ale bo jest na tym świecie chociaż trochę dobra, czułości wobec innych. I warto o to walczyć, do końca.
Jego obydwie dłonie delikatnie oparły się o jej policzki. Nie widział jej, ale czuł ciepło jej skóry.
- Czasami warto zapomnieć o logice, o powodach, ale poczuć w sercu czego chcemy i poddać się temu. Uszanuję twoją dowolną decyzję, ale wiec że ja widzę w tym sens i bezpieczną przyszłość dla ciebie, mnie i Rai.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Była skołowana. Ostatnim razem, gdy poddała się emocją nic dobrego z tego nie wynikło. Dlatego teraz zupełnie nie wiedziała co powinna robić. Powielała stary schemat, który koniec końców był dla niej bardzo zły. Dla niej i dla Rai. Przez chwile leżała i milczała, czując na policzkach szorstką skórę dłoni kowala. I co teraz? Pytała siebie w myślach. Po długim milczeniu chwyciła Geralda za ręce i odsunęła je od swojej twarzy. Milcząc zaczęła wiercić się na łóżku.

Kowal nie miał pojęcia co robi czarnowłosa. Ona zaś po omacku próbowała odnaleźć na małym stoliczku, stojącym obok łóżka, świece. Poprzednia się wypaliła, ale Vi pamiętała, że niedaleko leżała druga. Chwilę trwało nim ja odnalazła. W tym czasie nie powiedziała ani słowa. W końcu jednak mrok rozświetlił mały płomyczek nowej świecy.
Czarnowłosa odwróciła się twarzą w stronę mężczyzny. Leżał na boku i patrzył na nią zdziwionym wzrokiem, jakby pytał ją co teraz robi, co zamierza. Tymczasem Villemo wsunęła się z powrotem pod puchową pierzynę, usiadła jednak, opierając się plecami o wezgłowie drewnianego łoża , podciągając kolana.

- Pewnie masz rację - odezwała się w końcu. Mówiła cicho, tak by nie obudzić Rai, a jej głos był wyraźnie smutny.
- Zaczęło się od tego, że przyjechaliśmy do miasta... - zanosiło się na długa opowieść, która chyba miała wyjaśnić Geraldowi zachowanie demonicy - zatrzymaliśmy się w bardzo dobrej gospodzie, z rodzaju tych, w których zatrzymują się najbogatsi goście. Mieliśmy pokoje obok siebie, połączone jednym balkonem. Mieliśmy pobyć w mieście kilka dni, on miał załatwić swoje sprawy, ja swoje, a potem każde z nas miało pójść w inną stronę.

- Zaprosił mnie na wieczerzę. Zupełnie nie rozumiem teraz samej siebie, ale... wystroiłam się tamtego wieczoru, jak na spotkanie z księciem - skrzywiła się i pokręciła głową jakby karcąc samą siebie - było bardzo miło, ale na koniec pożegnał się i odszedł. Poczułam się załamana. Sądziłam, że jednak ze mną zostanie, że coś nas mimo wszystko połączyło - westchnęła.
- Wróciłam do swojej izby, ale nie mogłam spać. I wtedy jedna ze służących przyniosła mi list. Napisał, że nie chce mnie zostawiać, że gdyby mógł zostałby... Pomyślałam, że nie czas szukać wymówek, że najlepiej jest posłuchać głosu serca. Pobiegłam do jego pokoju i kiedy otworzył po prostu go pocałowałam... - zamilkła na moment.
- Reszty możesz się domyślić - dopowiedziała gorzko.
- Na koniec powiedziałam mu, że go kocham, a on nie odpowiedział. Mimo to sądziłam, że zrobiłam dobrze. Ale sam widziałeś w wiosce, w jakiej sytuacji się znalazłam. Boję się, że znów popełnię błąd, że dam się ponieść emocjom, a to skończy się krzywdą dla nas wszystkich.

- Nie kochasz mnie... A ja nie wiem czy kiedykolwiek takie słowa przejdą mi przez gardło. Nie chcę znów dać się zwieść temu co podpowiada mi serce. Z jednej strony ufam Ci na tyle by zostawiać Ci Raię pod opieką, by z Tobą podróżować, by pozwalać sobie na ulgę. Z drugiej boję się, że kiedy jutro się obudzimy wszystko będzie jeszcze bardziej skomplikowane niż jest teraz.
- Nawet nie wiem czy umiem żyć z kimś - odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała mu głęboko w oczy - nie wiem, po prostu.
- Nie wiem czy się nadaję, nie wiem czy umiem kochać. Nie wiem czy potrafię się przełamać. Chcę jasnych sytuacji, ale na razie nie potrafię nawet samej sobie powiedzieć prosto i jasno, że jest tak a nie inaczej i czegoś chcę, lub nie.
- Przepraszam Gerald za to co powiem, ale... Nie wiem jak żyje się w małych wioskach. Może dla Ciebie dziewka w łożu to chleb powszedni, ale nie dla mnie. Wybacz... - nie chciała go uradzić, ale musiał zrozumieć do czego zmierza.

- Mam prawie trzysta lat i przez całe swoje długie życie byłam tylko z mężem, a po jego śmierci z rycerzem. Z nikim więcej. Dlatego boję się popełnić błąd. Zwłaszcza, że już kiedyś go popełniłam. Mężczyźni w moim życiu nie byli wszechobecni, choć jestem demonicą i ludzie uważają mnie na uwodzicielkę, mylą z Pokusą. I nie chodzi tu o to, że boję się o swoją opinię, że widzę w tym coś złego. Nie. Boję się tylko tego co będzie potem.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Gerald słuchał jej słów i już sam nie wiedział co powiedzieć. Część jego rozumiała czego boi się demonica, z drugiej czuł dziwny smutek.
Przyglądał się jej chwilę, kiedy zapaliła już świeczkę w końcu sam usiadł na łóżku. Napięcie całej tej sytuacji opadło, zrobiła się teraz raczej gęsta i smutna atmosfera.
- Jutro bez względu na co podejmiemy dziś, też wiele rzeczy się zmieni. Bo każda, nawet drobna decyzja zmienia nieco relację, zmienia nas i nasze życia. Ja nie mówię, że przestanę ci ufać, czy zmienię zdanie co do wędrówki z Wami. Nie, nie zmienię. Postanowiłem to i już. Chcę ci tylko uświadomić, że nie zawsze musimy się bać zmian w naszym życiu, czasami są one po prostu konieczne.

- Mówisz że nie wiesz czy umiesz kochać, a myślisz że ja wiem? Nie wiem do końca do dziś co dokładnie to znaczy. Czy można to mierzyć w ilości pocałunków, obiadów jakie kobieta robi mężczyźnie, kłótni o byle co? Wiem tyle, że to trudne i nieuchwytne uczycie. Samo się pojawia i samo ciągnie ludzi do siebie. U nas w wiosce była córka młynarza, którą jej ojciec wydał za handlarza płótnami. Byłą piękną kobietą, dobrą i uczynną, ale zakochaną w kimś innym. Więc w swoim małżeństwie upatrywała się tylko krzywd i nieszczęść. Ale przyszedł czas ślubu, potem pierwsza zima i kolejne... i wiesz co okazało się że jest szczęśliwa. Bo handlarz dbał o nią, opiekował się, zbudował dla niej osobną izbę by mogła haftować co bardzo kochała. I po prostu pewnego dnia, kiedy się tego nie spodziewała, zakochała się w nim. Zatem moim zdaniem miłości nie można przyśpieszyć, ani nikogo do tego zmusić, ale... jest ona możliwa nawet tam gdzie jej nie potrafimy dostrzec.

- Wydawało mi się, że się zakochałem tylko raz - Gerald posmutniał - ale ona była zapatrzona w zupełnie inna stronę. I choć bardzo się starałem, nie potrafiła dostrzec mnie. Zwodziła mnie, wzięła to co chciała, bawiła się tym moimi uczuciami, a potem... potem zniknęła. Ja wiem, nie jestem wielkim księciem, królem, ani rycerzem. Jestem zwykłym kowalem, który całe swoje życie brudzi się w węglu, kuje metal i spędza czas w zadymionej kuźni. Ale czy to właśnie nasz zawód określa jacy jesteśmy? Myślę, że raczej to jacy jesteśmy w sercu, czy potrafimy dostrzec krzywdę drugiej osoby, czy mamy dość odwagi by jej pomóc. Nieszczęśliwie, dla niej to nie miało znaczenia. Wyszła za syna kupca, wyjechała z wioski i szczerze mówiąc mam nadzieję, że żyję się jej dobrze. Bardzo długo walczyłem z tym co do niej czułem, ale w pewnym momencie to zniknęło i poczułem się znów wolny. - uniósł delikatnie wzrok na nią. Miał poważną, smutną i zatroskaną twarz.

- A co do kobiet w łożu - zmarszczył brwi - źle mnie oceniasz, nie zaprzeczam miałem powodzenie w mojej wiosce, miałem kilka kobiet. Między innymi tą o, której przed chwilą powiedziałem. Ale to nie tak, że brałem je kiedy zechciałem i zupełnie nie nic dla mnie nie znaczyło. Nie jestem byle jakim łajdakiem, który kobiety szanuje tylko jak kolejny tani kufel piwa. I teraz też tak nie jest, nie myśl że to dla mnie nic nie znaczy, że ty Vill nic nie znaczysz.
Gerald spojrzał znów w oczy Villemo, miała rację, nie kochał ją, ale była dla niego z jakiegoś powodu bardzo ważna.
- Razem z Raia jesteście najbliższymi mi osobami na tym świecie, moją jedyną rodziną. Nie oczekuję, że też to odwzajemnisz. Może po prostu potrzebujesz czas żeby poczuć się bezpiecznie? Żebyś już się nie bała o to co będzie potem? Bo tego chciałbym uniknąć, jakoś ten strach uciszyć.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Nigdy nie myślałam o Tobie w ten sposób i przepraszam, jeśli Cie uraziłam - powiedziała skruszona.
- Właściwie sama nie wiem jak to ze mną jest. Wszystko się we mnie miesza. Jakby było mnie kilka, jakby każda Villemo chciała czegoś innego. Jakby jedna chciała być wiecznie wolnym duchem, druga zostać z Tobą, trzecia uciec i po prostu zniknąć, a czwarta jeszcze coś innego.
- Wolałabym, żeby ktoś zadecydował za mnie - nagle zamilkła na chwilę, bo dotarło do niej co powiedziała.
- Ty to zrób - rzekła zupełnie niespodziewanie, ale pewnie - zadecyduj za mnie. Skoro ja nie potrafię, ty podejmij decyzje co dalej.
- I nie, nie pytaj czy jestem tego pewna. Jestem - odpowiedziała od razu.
- Zrób to, zdecyduj za mnie - powtórzyła.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- Jesteś pew... - chciał zapytać, kiedy nagle padły słowa kobiety. Spojrzał na nią dosyć zaskoczony całym obrotem sprawy. Miał dwie możliwości i teraz stało się jasne, że sam musi zdecydować która wybrać. Chwilę się zastanawiał nad tym co zrobić. Potem powoli przysunął się bliżej kobiety. Pocałował ją delikatnie w usta, namiętnie i czule. Pozwolił sobie i jej nacieszyć się pocałunkiem. Objął ją ramieniem, przyciągając do siebie. Gerald nigdy wcześniej nie wyobrażał sobie, że przyjdzie właśnie taki dzień jak dziś. Usta czarnowłosej były ciepłe i miękkie, zaś pocałunek wyjątkowy. Oderwał w końcu usta od jej warg, nie odsuwając się jednak od jej twarzy. Słyszał jak własne serce uderza mocno, a krew buzuje w żyłach.
- Chciałbym ci coś dać - powiedział z czułym uśmiechem. Cofnął się tylko na tyle, by chwycić wiszący na szyi rzemień z wykutą w metalu niewielką podkową. Przełożył go przez głowę i podał demonicy.
- Noś go ze sobą, żebyś nigdy nie zwątpiła w moje słowa. Razem z Raią jesteście moją rodziną i to się nie zmieni. Zrobię kiedyś taką samą podkowę dla małej - obiecał.
Po tych słowach, znów się przysunął by złożyć kolejny pocałunek na ustach kobiety. Prawą dłoń przesunął po nodze czarnowłosej, podsuwając do góry jej ubranie. Jednocześnie jego lewa ręka przytrzymywała Vi za plecy. Przesunął się niżej na łożu, ściągając także Villemo. Mógł podjąć inną decyzję, ale tego nie zrobił. Chciał dać jej coś wyjątkowego, czułego, by faktycznie choć na chwilę zapomniała o całym świecie.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Vi w końcu uznała, że dalsze rozprawianie nie ma sensu. Musiała przestać się zastanawiać i rozmyślać, w tej chwili to tylko pogłębiało by jej wątpliwości. Może kowal miał rację, może czas było posłuchać głosu serca. Przecież sama tego chciała, sama mu to zaproponowała. Przecież chciała zapomnieć. Chociaż na chwilę...

Pozwoliła mu się pocałować. Był bardzo subtelny, choć Villemo potraktowała go przed chwilą nie tak jak powinna. Musiała przyznać, że kowal miał niezwykłą cierpliwość i był dla niej bardzo wyrozumiały. Jaki inny mężczyzna miałby tyle cierpliwości, dla raz zimnej, raz przyjacielskiej, a raz zupełnie niezdecydowanej Villemo.

Pocałunek był czuły i przyjemny. Vi postanowiła uwolnić się z kajdan własnego strachu i nie myśleć w tej chwili nad tym co będzie jutro. Z wdzięcznością przyjęła obejmujące ją ramie Geralda. Poczuła się nawet na tyle bezpiecznie, by przymknąć oczy. Kiedy jednak odsunął się od niej otwarła je i spojrzała na to co robi.

Uśmiechnęła się widząc podarunek. To nie był wielki klejnot, wart setki ruenów, ale dla Vi znaczył znacznie więcej niż ogromny majątek, dla kowala z pewnością także. Z radością przyjęła prezent. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć. Założyła sobie rzemień na szyję, a kiedy podniosła wzrok na mężczyznę, chcąc podziękować, on zamknął jej usta kolejnym pocałunkiem. Uśmiechnęła się do siebie w myślach. Tak było lepiej. Dość już było słów.

Kiedy dotknął jej nogi i przesunął dłonią ku górze, podnosząc jednocześnie jej nocną koszulę, poczuła przyjemny dreszcz na plecach. Spodobało jej się, że nie bawi się z nią w kotka i myszkę. Objęła go jedną ręką za kark, a drugą oparła o jego klatkę piersiową. W zasadzie szybko doszła do wniosku, że przyjemnie jest czuć przy sobie kogoś bliskiego, komu się ufa. I chodziło tu o bliskość fizyczną, o ciepło jego ciała, o jego bezpieczne ramiona i czułe pocałunki.

Gdy ściągnął ją w dół, znalazła się pod nim. Leżała teraz na plecach, patrząc w oczy jasnowłosemu mężczyźnie. Miał ładny, piwny odcień tęczówek. Wcześniej tego nie zauważyła, ale teraz jego oczy lśniły złotym blaskiem. Położyła mu obie dłonie na policzkach, gładząc kciukami jego skórę. Był młody, jego twarzy nie zdobiły jeszcze zmarszczki. Jego krótki, kilkudniowy zarost delikatnie drapał jej dłonie. Miał łagodny wyraz twarzy, nie było w nim nic z mężczyzn których znała do tej pory. Przesunęła dłonie ku górze zaczesując jego jasne włosy na tył głowy, a potem splotła je na jego karku, przyciągając go tym samym lekko w swoją stronę, by ją pocałował.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Oczy Villemo bardzo podobały się kowalowi, miały piękną barwę, ale to ich niebezpieczny blask przypadł mu najbardziej do gustu. Błysk w jej oczach zmieniał się wraz z emocjami, raz przybierał charakter groźnej pantery przyczajonej do ataku, innym zaś razem delikatnej niewiasty. Kowal świetnie wiedział, że takie kobiety spotyka się bardzo rzadko. I za każdym razem są prawdziwym skarbem. Pozwolił jej dotknąć swojej twarzy, policzków, a potem przysunąć dłonie na swój kark. Kiedy delikatnie ściągnęła go w dół, oddał jej kolejny pocałunek. Tym razem dłuższy niż poprzednie, bardziej ognisty, choć wciąż czuły. Jedna jego dłoń nadal spoczywała na jej plecach, choć wyżej. Drugą podciągnął jej suknię jeszcze wyżej niż przed chwilą. Na moment przerwał pocałunki by ściągnąć przez głowę jej koszulę.

Pocałunkami zszedł nieco niżej, na jej szyję i biust. W blasku świec jej skóra nabierała wyjątkowego, złotego koloru. Namiętnie pieścił ustami jej ciało, dłońmi drażnił jej skórę na plecach, potem na pośladkach i nogach. I choć nie zamierzał spędzać zbyt długiego czasu na pocałunkach i pieszczotach, był niezwykle staranny w tym co robił. Chciał poznać dotykiem i smakiem dokładnie jej ciało. W miejscach gdzie widział, że reaguje żywiej zatrzymywał dłoń lub usta by przedłużyć jej chwilę przyjemności.

W końcu kiedy obydwoje byli już gotowi, zrzucił również z siebie nocną szatę. Jego dłoń zsunęła się po boku czarnowłosej, potem po biodrze, udzie aż do kolana. Zarzucił sobie jej nogę na biodro. Pocałował ją mocno w usta by uciszyć jej jęki. Przycisnął ja do siebie mocno, choć z wyczuciem, by nie zrobić jej krzywdy.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Vi szybko się rozluźniła. Była już bardzo zmęczona własnymi rozterkami, więc nie miała siły się bronić. Nie chciała myśleć. Zamknęła oczy i poddała się woli mężczyzny. W końcu mu ufała. Nie było nikogo innego na świecie komu ufałaby tak jak jemu. Nie miała nic do stracenia, a wręcz przeciwnie, wiele mogła zyskać. Choć bardzo starała się nie porównywać, to jednak musiała przyznać, że kowal był zupełnie inny niż rycerze, był jak... jak jej mąż. Pewien czego chce, pewien czego chce ona, czuły, ale nie strachliwy. Namiętny, ale nie nachalny. Był taki jak powinien być. I choć był zdecydowanie mniej mroczny niż Vesper, Vi poczuła się przy nim bardzo podobnie, jak przy mężu. I choć pewnie gdyby kowal wiedział poczułby się urażony, że przypomina jej kogoś innego, to dla Vi znaczyło to bardzo wiele.

Pozwoliła mu się rozebrać, tym samym ukazując jego oczom nie tylko ładny, krągły biust, ale przede wszystkim długą bliznę, znajdującą się na jej lewym boku i przechodzącą aż na brzuch. W świetle świec nie była ona bardzo widoczna, ale z pewnością czuł ją pod palcami. Była długa i wypukła, nie dało się więc jej nie zauważyć.

Vi nie wstydziła się jej jednak, nie tak jak tej na twarzy. Tą bliznę widziało niewiele osób. Sama mogła wybrać komu chce ją pokazać. Pozwalając Geraldowi zadecydować, zgodziła się jednocześnie na to by zobaczył też jej skazy. Tak więc bez wstydu wyciągnęła się na posłaniu, puszczając Geralda i odrzucając ręce nad głowę. Jakby mówiła mu: Ufam Ci, możesz robić co zechcesz.

A Gerald chyba pojął to co chciała mu powiedzieć, bo nie krępując się zaczął całować jej piersi. Vi mruknęła cicho z przyjemności. Dawno nikt jej nie dotykał. Tym bardziej reakcje jej ciała były intensywne. Nie jęczała jednak, nie chciała obudzić śpiącej Rai, ale wzdychała cicho, wyginała się, a jej dłonie zaciskały się od czasu do czasu na pościeli. Czuła, że serce wali jej jak młotem, a jej oddech mimowolnie staje się szybszy. Kiedy kowal zarzucił jej nogę na swoje biodro, ona oplotła go też drugą. Znajdował się więc teraz pomiędzy jej udami, oplotła go mocno w pasie, łydki opierając o jego pośladki.

Znów zarzuciła mu ręce na szyję, by móc przyciągnąć jego twarz do swojej. Pocałował ją mocno i namiętnie, zagłuszając w ten sposób mimowolny jęk, jaki wydobył się z jej ust, kiedy poczuła go w sobie. Nie mogła uwierzyć, że może być tak dobrze. Objęła go mocno za plecy, przesuwając dłonie z jego karku i z całych sił przylegając do jego ciała. Nie podrapała go jednak paznokciami, choć jej palce zacisnęły się na jego skórze. Po plecach przeszły jej dreszcze, miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Myślała tylko o tym co działo się tu i teraz. w końcu, na chwilę zapomniała o strachu, o bólu, o problemach. Był tylko on, ona i to co wspólnie przeżywali. Nie miała pojęcia co będzie potem i nic jej to w tej chwili nie obchodziło.

Kiedy przesunął się by oprzeć głowę o jej ramię, ona podniosła się nieco i zaczęła całować za uchem. Złożyła delikatny pocałunek na jego skórze, potem niżej, na szyi i na obojczyku. Wbrew pozorom ona też potrafiła być czuła i umiała obdarować go czymś więcej niż tylko faktem, że się zgodziła. Chwilę później, kiedy kowal podniósł się nieco by móc na nią spojrzeć, ona położyła mu ręce na ramionach i zepchnęła go z siebie. Gerald znalazł się po drugiej stronie łoża lądując na plecach. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, czy zrobić, Vi już siedziała na nim, pochylając się i zamykając mu usta pocałunkiem.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Kowal jeszcze nie miał takiej kobiety, cóż się dziwić Villemo wszak była demonem. Przyjemność jaka pożerała go od wewnątrz, wybuchała w nim co chwila falami ciepła. Czuł jak rozlewa się ona po całym jego ciele. Było to niespotykane dla niego dotąd uczucie. Im dłużej ją całował, czuł jej bliskość, tym mocniejsze były fale. To było uczucie zupełnie nie do opisania. Ich ciała tańczyły w szaleńczym pędzie. Pocałunki były coraz pewniejsze i bardziej namiętne. Było to coś wyjątkowego, pięknego i cudownego. Mężczyzna błądził po jej ciele, podniecało go jak reagowała, jak razem współgrali. Zaciśnięte palce kobiety na jego plecach, sprawiały mu ogromną przyjemność. Uśmiechnął się radośnie w myślach, jej także musiało być przyjemnie. Wszystko co ich otaczało zniknęło w jednej chwili, zupełnie nie istniało. Jego serce uderzało jak u wyścigowego konia, mocno i żywo wyrywając się z piersi. Pocałunkami tłumi i jej westchnięcia i swoje.

Jej pocałunek za uchem mocno go zaskoczył. Uśmiechnął się szczerze, ale pozwolił jej na tą pieszczotę. Drażniła delikatnie jego skórę, ciepłymi ustami. Pozwolił jej się zepchnąć, pozwolił zawładnąć sytuacją. Jego dłonie oplotły dół pleców i pośladki kobiety, kiedy usiadła na nim. Lubił dotykać jej pośladków, akurat ta część ciała Villemo bardzo mu się podobała. Musiał przyznać, że nigdy nie widział kobiety o ładniejszych kształtach i tak delikatnej skórze. Rozluźnił się i oddał jej pocałunek, namiętnie, mocno, z wszystkimi emocjami jakie teraz czuł. Teraz, cały on był jej.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Było cudownie. Po raz pierwszy od dawna poczuła, że jest bezpieczna. Przesunęła ręce kowala ze swoich pośladków na plecy i pochyliła się nad nim mocno. Chciała żeby ją przytulił, objął, tak mocno jak to tylko było możliwe w tej chwili. Nie kochała go, to prawda, ale potrzebowała bliskości, przekonania, że istnieje chociaż jeden człowiek, który nie chce zrobić jej krzywdy. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek się w nim zakocha, czy będzie to wielkie uniesienie, jak z Vesperem. Była jednak przekonana, że chce związać się z Geraldem, że chce żeby był, przy niej i przy Rai. Nie wyobrażała sobie już dalszego życia bez niego. Ich planem była ucieczka daleko na północ, do Rododendronii. I owszem mieli przebyć te podróż razem, lecz Vi cały czas powtarzała sobie, że potem ich drogi się rozejdą. Nie chciała tego, ale wolała się nie rozczarować, poza tym ciągle tkwiła w przekonaniu, że musi radzić sobie ze wszystkim sama. Wiedziała jednak, że od teraz wszystko się zmieni. I nie chodziło tylko o noc, ale też o to co powiedzieli sobie wcześniej. Bała się zaufać, ale w końcu musiała przełamać własne bariery. Nawet jej ciężko było żyć samotnie. Chciała mieć kogoś komu będzie mogła ufać w trudnych chwilach, kto wesprze ją, pomoże w rozwiązywaniu problemów, poda rękę kiedy będzie tego potrzebowała.

Po wszystkim oboje leżeli jeszcze jakiś czas wsłuchując się w swoje oddechy i bicie serca. W końcu jednak Vi wstała i nasunęła na siebie koszulę nocną. Zajrzała też do Rai. Mieli szczęście, bo Raia przebudziła się dopiero teraz. Był środek nocy. Czarnowłosa dziewczynka zaczęła wiercić się w kołysce i pewnie rozpłakała by się, ale Villemo zdążyła ją wcześniej wyjąć i posadzić na kolanach. Małej chciało się pic i musiała się załatwić. Demonica najpierw załatwiła tą pierwszą sprawę, a potem dała dziewczynce wody. Potem jeszcze chwilę siedziała z Raią na kolanach. Dziewczynka jednak szybko zaczęła na powrót zasypiać. Vi włożyła wstała z dzieckiem na rękach, przeszła przez izbę i delikatnie włożyła córeczkę do kołyski. Przykryła ją ciepłą pierzyną, pochyliła się nad nią i pocałowała w czoło. Dopiero teraz mogła spokojnie położyć się do łóżka.

Wsunęła się cicho pod pierzynę i oparła głowę o poduszki. Zdążyła już trochę zmarznąć, z przyjemnością więc poczuła na sobie ciepłą pościel. Naturalnym odruchem przysunęła się do Geralda, chcąc by ją przytulił. Chyba żadne z nich nie zamierzało udawać, że nic się nie stało.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

Po wszystkim leżeli koło siebie, zmęczeni ale i odprężeni. Przytuleni do siebie mocno. "Teraz nic nie będzie takie samo" - przeszło przez myśl Geralda. Kowal uśmiechnął się pod nosem, nigdy nie uwierzyłby, że znajdzie się kiedyś tutaj. Wydawało mu się, że jego życie jest już całe opisane. A wszystko okazało się zupełnie inne. Bogowie mieli najwyraźniej co do niego zupełnie inny plan. Mężczyzna ułożył się na plecach, kiedy Villemo zdecydowała się wstać. Przez chwilę wpatrywał się w sufit nie wierząc, w to co się działo. Potem jednak przekręcił się na bok, by obserwować swoją " nową rodzinę". Wcześniej wiele razy widział jak Villemo zajmuje się córką. Wręcz powinien rzec, cały czas to robiła. Teraz jednak patrząc jak trzyma małą córkę na kolanach, scena ta nabrała dla niego nowego blasku.
Kiedy kobieta położyła znów córkę, powracając do łoża, objął ją ramionami. Sam z radością przytulił się do niej zamykając oczy. Nie wiedział dokładnie, kiedy zasnął, ale nagle wszystko zniknęło. Kowalowi rzadko, kiedy śniło się cokolwiek. Tym razem jednak, sen jaki spłynął na niego, był przyjemny i dobry.

Kiedy więc uchylił powieki czuł się w pełni wyspany. Było już rano, promienie słońca przedzierały się przez szpary w okiennicach. Opadały na podłogę złotymi strugami, oświetlając fragment podłogi. Mężczyzna dotknął delikatnie ramię nadal śpiącej Villemo, przesuwając powoli dłoń niżej. Przysunął się do demonicy i złożył czuły pocałunek na jej karku.
- Dzień dobry - powiedział powoli - chyba czas wstawać.
Obdarzył ją kolejnym pocałunkiem tym razem bardziej na boku szyi.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Nie śpię - odezwała się cicho czarnowłosa. Faktycznie obudziła się już jakiś czas temu, od dłuższej chwili po prostu leżała i patrzyła w przestrzeń. W pokoju panowała absolutna cisza. Raia spała słodko w swojej kołysce, kowal też wydawał się jeszcze spać. Dlatego Vi po prostu leżała wsłuchując się w ciszę.
Kiedy poczuła jego pocałunek na swoim karku zmarszczyła brwi. Był przyjemny, to prawda. Czuły i taki... nierzeczywisty. Vi budząc się dziś rano wróciła do codzienności, do świata realnego, dalekiego od uniesień nocy. Powróciły do niej problemy i strach, myśli o bardzo długiej podróży, o niebezpieczeństwie i ich wrogach. Gerald jednak wydawał się żyć jeszcze w świecie nocy.
Vi obróciła się powoli, najpierw na plecy, potem na drugi bok. Uśmiechnęła się niemrawo do Geralda.
- Co robisz? - zapytała.
Awatar użytkownika
Gerald
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gerald »

- Budzę cię - również się do niej uśmiechnął. Nie przejmował się pytaniem Villemo. Nauczył się, że ta kobieta potrafi być zarówno zimna, lękliwa, co czuła. Nigdy człowiek nie wiedział do końca jak się zachowa.
- Mógłbym trząść twoim ramieniem, ale zdaje mi się że tak jest milej - powiedział wprost.
Odgarnął dłońmi włosy kobiety na tył głowy. Przysunął się do niej jeszcze na chwilę, by skraść jej pocałunek.
- Pójdę po śniadanie dla nas i wodę, żebyśmy mogli się umyć - powiedział to już poważniejąc. Musiał wrócić do rzeczywistości jaka ich otaczała. A tu czyhało na nich wiele niebezpieczeństw i zwykłych problemów. Małą trzeba było obudzić, ubrać i przygotować do drogi.
- A potem ruszamy do miasta, kupić pozostałe rzeczy? - zapytał bardziej niż stwierdził. Prawda była taka, że tutaj bardziej Villemo decydowała niż on.
- Z Małą ci pomogę, żebyś nie musiała wszystkiego sama robić - dodał. Powoli kwestia opieki nad Raią, rozkładała się pomiędzy nich dwóch.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Mimowolnie na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech. I nagle zapomniała o wszystkim, o zmartwieniach, o tym, o czym myślała jeszcze przed chwilą. Sądziła, że Gerald zacznie mówić o uczuciach i tym co się stało, o trudnych tematach, których Vi nie miała ochoty poruszać. Tymczasem jego intencje były takie proste. Zwyczajne, ludzkie. To jednocześnie zaskoczyło ją i ucieszyło. Tego jej było trzeba, by się rozchmurzyć. Wysłuchała oczywiście tego o czym mówił potem, ale nie przejęła się tak bardzo jak zwykle.
- Ciii... - szepnęła uśmiechając się do niego. Podniosła rękę, zbliżyła dłoń do jego twarzy i położyła mu delikatnie palec na ustach.
- Jeszcze jest wcześnie - przysunęła się do niego bliżej, tak, że teraz ich twarze dzieliła tylko jej dłoń przyłożona do jego warg. Przesunęła dłoń w stronę jego policzka. Położyła kciuk w kąciku jego ust, powolutku przesunęła po jego dolnej wardze koniuszkiem palca. Gdzieś w środku poczuła dziwne ciepło rozchodzące się od serca, na resztę ciała.
Zablokowany

Wróć do „Elfidrania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości