Efne[Karczma] Dni odpoczynku.

Miasto założone na cześć córki króla Bedusa, która w wieku dziesięciu lat oddała swój wzrok za lud. Uratowała go od zniszczenia. Efne otaczają liczne lasy, góry oraz wzgórza graniczące z Pustynią Nanher.
Awatar użytkownika
Jasmira
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Jasmira »

Znów drgnęła, gdy usłyszała jego szyderczy głos. Przerażał ją. Nie swoją mocą i złem, tylko tym jaką mógłby mieć nad nią władzę. Gdyby tylko znał jej uczucia. Jej umysł i serce były jednak dla niego niedostępne. Ponownie zacisnęła palce na głowicy rapiera słysząc jak zarzuca jej bezmyślne wykonywanie rozkazów. Oblał ją zimny pot. "Boże przebacz mi..." Robiła to bez rozkazu. Robiła to wyłącznie dla siebie.

Poczuła silny powiew magii od Varleina. Patrzyła ze zgrozą jak znikają powrozy. Nie doceniła go. Był słaby na ciele, ale jego umysł stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo. Po chwili dwóch aniołów padło bez zmysłów.
- Nie! - jęknęła. Skoczyła między aniołów, którzy podnieśli na siebie miecze. Sparowała kolejny cios. - Przestańcie!
Jej bron rozjarzyła się silnym strumieniem Dobra. Wokół niej powstała sfera promieniującego światła, które łagodziło wszelkie złe emocje. Niestety... dobro mogło tylko chwilowo złagodzić skutki ingerencji w umysły współbraci. Nie mogło ich odwrócić.

Nagle wpadła na pomysł genialny w swojej prostocie. Magia Upadłego była nieposkromiona, ale ciało pozostawało materialne i podległe prawom natury. Rzuciła się do jednego z leżących na ziemi aniołów i zaczęła przetrząsać jego torbę. Znalazła flakonik roztworu używanego w szpitalach do usypiania pacjentów. Nasączyła kawałek bandaża. Jak przez mgłę docierały do niej jego kolejne słowa. Serce waliło jej jak szalone. Dręczyło ją poczucie winy względem współbraci. A jednocześnie czuła przejęcie i szczęście, że Varlein do niej mówi. Nie ważne, że był zły i pogardliwy. Nareszcie wiedział o niej, zauważał ją, zwracał się do niej. Nie cofnęłaby się teraz, choćby miało zginąć jeszcze dziesięciu aniołów.
Podeszła szybko do łoża i przytknęła Upadłemu do twarzy. Opadła na skraj łóżka i pochyliła się nad nim, nie odejmując odurzającego preparatu od jego nosa. Spojrzała głęboko w oczy, które zaczęły zachodzić mgłą. Były wściekłe. W jej oczach natomiast mógł zobaczyć lęk, ból i jakieś silne poruszenie, którego nie zdążył zidentyfikować. Była tak wzruszona, że głos uwiązł jej w gardle. Nie przygotowała się na patrzenie mu w oczy i nie z tak bliska.

Dopiero po chwili nieco się otrząsnęła, gdy jego powieki opadły. Odpowiedziała mu, lecz właściwie mówiła już do siebie, tylko wpatrując się w twarz anioła.
- Nikt nie życzy Ci śmierci... - widziała już, że stracił przytomność więc ton jej głosu złagodniał i stał się niemal czuły - Odpokutujesz zło, które uczyniłeś. Za grzech należy się kara... lecz Pan jest Łaskawy i zanim zacznie karać - upomina. Wzywa Cię do opamiętania. Chce otworzyć twoje oczy. Chce Cię odzyskać... - ostatnie słowa szepnęła miękko i nie mogąc się powstrzymać musnęła palcami włosy na jego skroni.
Reszta aniołów albo była otępiona, albo zajęła się pacyfikowaniem i pętaniem tych agresywnych. Nikt więcej nie zwracał więc uwagi na Jasmirę i jej więźnia.
Awatar użytkownika
Varlein
Szukający Snów
Posty: 168
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Varlein »

Uważnie obserwował ruchy Anioła, a intuicja mówiła mu, że skutki jej działań wcale mu się nie spodobają. I tym razem miał racje. Podczas gdy ta "dobra" istota szybko podchodziła z namoczoną czymś ścierką, choć w pierwotnym odruchu wstać i wymknąć się od zasięgu jej rąk. Ból ciała przypomniał mu, że nie jest gotowy na takie ruchy. W następnej chwili było już za późno na cokolwiek, gdyż już wdychał dziwną substancję. "Cholera jasna" - pomyślał już otumaniony, a mgła zaczęła przysłaniać mu umysł i oczy. Ostatnim co zapamiętał były jej oczy, choć był pod zbyt dużym działaniem nieznajomej substancji, aby zrozumieć co w nich widział. Jednak te oczy nie triumfowały z powodu zwycięstwa nad nim, tak tego jednego był pewien.
W następnej chwili stracił przytomność, a jego głowa jakby mocniej wcisnęła się w poduszkę.
Anioły pierwsze upadły,pierwsze z nieba runęły
Choć takie piękne i pierwsze w nicości zniknęły,
Pierwsze złamały zasady i pierwsze na ziemię spadły,
Pierwsze szukały prawdy i pierwsze prawdę ukradły.
Zostały im tylko wspomnienia i ziemia obrzydła,
Zostały im tylko marzenia zostały pieśni i słowa,
Została im w ciszy z samymi sobą rozmowa.
By Stiil Angel

Miecz Upadłych Varleina
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Połapał się mniej więcej w momencie gdy Aileen była już na schodach.
- Stój, przeklęta...! - chyba zabrakło mu odpowiedniego słowa na określenie jej osoby. Aileen skoczyła za jedną z pięknych kolumienek na korytarzu. Sekundę później obok przebiegł anioł. Elfka niewiele myśląc minęła go i pobiegła w przeciwnym kierunku. Usłyszała za sobą wściekłe (zupełnie nieanielskie) warknięcie i wiedziała już że upierdliwy skrzydlaty zaczął ją gonić. Magia emocji tym razem nie wchodziła w grę - nie byłaby w stanie na tyle się skupić, w dodatku z całą pewnością nie da sie nabrać na ten sam numer. Wbiegła na korytarzyk gdzie znajdował się pokój Varleina. Na jego końcu zobaczyła dwóch aniołów. Biegli w jej kierunku.
- Łapcie ją! Ona mu pomaga! - zawył ten za nią. Tamci owszem, biegli, ale ku jego zdziwieniu wpadli do pokoju. Chwilę później drzwi minęła Aileen. Anioł zatrzymał się skonsternowany, czy nadal gonić elfkę czy pomóc kapitan. Ewidentnie potrzebowała pomocy - rozległ się jęk, potem bulgot a następnie łomot ciała uderzającego o podłogę. Niebianin wpadł do pokoju... by po chwili runąć na podłogę jak jeden z jego towarzyszy. Oczy stanęły mu w słup a z ust pociekła mu ślina.
Aileen cofnęła się przestraszona. Czyżby każda konfrontacja z Varleinem kończyła się w ten sposób? Teraz z pokoju dobiegały odgłosy walki - ale elfka nie miała ochoty przechodzić obok jeszcze raz.

- Niara! - wywołała imię towarzyszki przebywającej piętro wyżej, po czym wysłała do jej umysłu niedawne wspomnienia. - Mam nadzieję że cię nie obudziłam, ale wygląda na to, że będzie więcej trupów. - dodała spokojnie i wycofała się.
Odgłosy z pokoju ucichły. Aileen stłumiła przemożną chęć ucieczki gdzie pieprz rośnie i podkradła się do drzwi.

- ...Odpokutujesz zło, które uczyniłeś. Za grzech należy się kara... lecz Pan jest łaskawy i zanim zacznie karać - upomina. - wychwyciła kilka słów wypowiedzianych przez kobietę. Potem ściszyła głos i nie mogła zrozumieć nic więcej. Wyglądało na to że jakimś cudem pokonała Upadłego i, jak na razie, nie zamierza pozbawić go głowy.
Co oznacza, że albo jest od niego potężniejsza albo miała szczęście. W obu przypadkach - nie powinna wiedzieć, że elfka stoi tuż za drzwiami.
Z pokoju wychylił się jeden z aniołów. Spojrzał na nią nieco nieprzytomnym wzrokiem, coś mruknął i uniósł wyżej miecz. Mały magiczny impuls sprawił, że zachwiał się i zemdlał.
Elfka uciekła starając się robić jak najmniej hałasu i wybiegła z karczmy na dziedziniec.

Ciąg dalszy
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Zablokowany

Wróć do „Efne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości